Lubieżna i świętokradcza: „Kardynał” Marx otwiera wystawę muzealną „Przeklęte Pożądanie”
7 marca 2023 r
Tłumaczenie polskie za:
https://novusordowatch.org/2023/03/salacious-sacrilegious-exhibit-damned-lust-marx/
Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z Biblii Wujka (1962)
Jeden z najbliższych doradców Franciszka...
Niektórzy ludzie po prostu nie mogą się doczekać pójścia do piekła.
Jednym z nich wydaje się być „kardynał” Reinhard Marx (ur. 1953), promujący perwersje znany apostata, który obecnie kieruje archidiecezją Monachium i Fryzyngi w Niemczech. Jego teologiczna karta wyników mówi jasnym językiem i nie jest to język katolicki.
Na przykład „Jego Eminencja” utrzymuje, że nie ma nic złego w sodomii i że Jezus Chrystus nigdy nie zamierzał głosić boskiej doktryny. Podziwia swojego imiennika Karola, założyciela komunizmu, lubi konsekrować i używać absurdalnych „ołtarzy” (a także kościołów, w tym tego). To, że jest za błogosławieństwem dla homo par i komunią Novus Ordo dla protestantów, jest rzeczą oczywistą.
https://novusordo-pl.blogspot.com/2022/04/arcyswiecki-biskup-monachium-nie-ma-nic.html
https://novusordo-pl.blogspot.com/2022/10/monachijski-kardyna-reinhard-marx.html
https://novusordo-pl.blogspot.com/2022/03/franciszek-twierdzi-ze-ze-traktowanie.html
Co więcej, pan Marx napisał, że istnienie Boga jest jedynie możliwe i że (mówiąc o możliwościach) niemożliwe jest, aby człowiek obraził Boga. Nic więc dziwnego, że zaprzecza on również dogmatom o piekle i czyśćcu.
Z tak gwieździstymi referencjami nie jest zaskoczeniem, że odniósł sukces w Kościele posoborowym. W 1996 r. chwalebnym pomysłem „papieża” Jana Pawła II było uczynienie go „biskupem” pomocniczym diecezji Paderborn, a w 2002 r. został ordynariuszem w Trewirze. Pięć lat później „papież” Benedykt XVI nagrodził go, mianując go „arcybiskupem” Monachium. W 2010 roku ten sam fałszywy papież podniósł Marxa do statusu „kardynała”. W 2013 r. nowo wybrany „papież” Franciszek mianował go jednym ze swoich najbliższych doradców, czyniąc go jednym z niewielu członków swojej „Rady Kardynałów”. W latach 2014-2020 ten otyły Niemiec był przewodniczącym krajowej konferencji episkopatu.
Co więc robił Marx do tej pory? Czytajcie dalej.
Jesteśmy w środku Wielkiego Postu, dorocznego okresu pokuty Kościoła. Jest to czas, aby odwrócić się od grzechu, zadośćuczynić, wzrastać w cnocie i praktykować umartwienie. Czy jest lepszy sposób na odwrócenie uwagi od tego ponurego okresu niż otwarcie frywolnej wystawy sztuki, która zachęca ludzi do grzechu, aby nie pamiętali o smutnej Męce swego Odkupiciela i nie zostali doprowadzeni do pokuty?
I tu właśnie wkracza „kardynał” Marx. Z jego inicjatywy i pod jego patronatem muzeum archidiecezjalne we Fryzyndze otworzyło prowokacyjną, lubieżną wystawę sztuki na temat (rzeczywistego lub wyimaginowanego) napięcia między religią (zwłaszcza Chrześcijaństwem) a seksualnością. Nosi tytuł „Przeklęte pożądanie [nieczystość – przyp tłum.]! Kościół. Ciało. Sztuka”. (Tutaj możemy zauważyć, że nieczystość jest jednym z siedmiu grzechów głównych). Prezentowane prace są podzielone na osiem różnych kategorii lub tematów, obejmujących łączny okres ponad 2000 lat.
Oficjalne plakaty reklamowe wystarczająco dużo mówią o „posmaku” tej niesmacznej wystawy:
Według wywiadu z dr. Christophem Kürzederem, dyrektorem muzeum, zamieszczonego na stronie internetowej archidiecezji, można obejrzeć około 150 obiektów z ośmiu różnych krajów. „Opowiadają one z różnych perspektyw, jak religia, zwłaszcza Chrześcijaństwo, postrzega człowieka w jego cielesności, a więc także jako istotę seksualną”.
Zapytany o to, kto lub co było przyczyną tej wystawy, dyrektor ujawnia, że impuls nie przyszedł z zewnątrz, ale z wewnątrz: „Kardynał Reinhard Marx i były wikariusz generalny archidiecezji monachijskiej, Peter Beer, gorąco zachęcali nas” do wystawienia takiego „dyskursu o ciele”. Chodzi o to, jak mówi, wykorzystanie sztuki do wyjaśnienia, „dlaczego ludzie cierpieli i nadal cierpią dzisiaj z powodu seksualnej doktryny moralnej, która często stanowi dla nich wyzwanie”.
Nie będziemy wchodzić w szczegóły dotyczące wyświetlanych przedmiotów, z których niektóre są wręcz pornograficzne i świętokradcze. W czasach, gdy łatwy druk nie był jeszcze dostępny, i na długo przed wynalezieniem fotografii, malarze i rzeźbiarze najwyraźniej używali dostępnych im środków do tworzenia lubieżnych treści, często w kontekście religii i pod pretekstem sztuki.
Wystarczy powiedzieć, że niektóre rzeczy z tych, które są teraz wystawione w muzeum we Fryzyndze, celowo hańbią Boga, świętych i świętą doktrynę, kpiąc ze świętej czystości. Jest nawet rzeźba pogańskiego bożka Pana z kozą. Niektóre obiekty są oczywiste w swojej lubieżności, inne są niejednoznaczne; podczas gdy jeszcze inne nie budzą żadnego sprzeciwu i przedstawiają rzeczy święte. Fakt, że wszystkie te dzieła zostały wykonane setki lat temu, nie jest usprawiedliwieniem – grzech śmiertelny sięga Adama i Ewy.
Oczywiście oficjalna strona internetowa muzeum diecezjalnego zawiera informacje o tym eksponacie i pokazuje niektóre obraźliwe i prowokacyjne obrazy, z tego powodu odmawiamy podania linku. Dostępne są również dwie książki w twardej oprawie, zarówno w muzeum, jak i do zakupu online. Jedna składa się z różnych esejów, druga to katalog wyświetlanych pozycji.
Świecka prasa jest oczywiście zadowolona z tej celowo prowokacyjnej wystawy, identyfikując ją między innymi jako „odważną”, „mocną” i „wyzywającą”. Bez zaskoczenia, doniesienia prasowe są pełne zwykłych nieporozumień, stereotypów i kłamstw na temat wiary katolickiej i seksualności, a posoborowe media nie pomagają.
Strona Katholisch.de, która jest oficjalnie prowadzona pod auspicjami Konferencji Episkopatu Niemiec, przyznaje: „Ponad 60 lat temu ta wystawa prawdopodobnie wywołałaby zgorszenie i zdecydowanie nie mogłaby się odbyć w otoczeniu kościelnym”. Ale potem potępia św. Augustyna, twierdząc, że to głównie „jego wina”, że Kościół „potępił wszystko, co cielesne” i ceni „tylko to, co czyste i dziewicze ponad wszystko” – jak gdyby czystość była ściśle kwestią dziewictwa, a Kościół postrzegał seksualność jako zło. To zuchwałe kłamstwa! W rzeczywistości Kościół katolicki nie dopuszcza poglądu, że ciało jest złe, ani że seksualność jest zła. Tego naucza manicheizm, który Kościół od dawna potępia jako herezję.
Stanowisko katolickie naprawdę nie jest trudne do wyjaśnienia lub zrozumienia: seksualność jako taka jest dobra – została stworzona przez Boga jako integralna część ludzkiej natury. Jednak od czasu upadku Adama i Ewy ludzka natura została zraniona przez grzech pierworodny. Chociaż zmaza grzechu pierworodnego zostaje usunięta przez chrzest, który odradza duszę w łasce i daje jej nadprzyrodzone życie, konsekwencje grzechu pierworodnego dla ludzkiej natury pozostają, zwłaszcza to, co nazywa się pożądliwością [nieczystością], która jest naturalną skłonnością do grzechu. W ten sposób wszystkie nasze naturalne pragnienia i skłonności stały się nieuporządkowane – nie są już po prostu posłuszne rozumowi i albo pragniemy tego, czego nie powinniśmy, albo pragniemy zbyt wiele tego, co powinniśmy.
Istnieje jednak lekarstwo na pożądliwość, a nauczył nas tego sam nasz błogosławiony Pan: „Jeśli kto chce iść za mną, niech zaprze samego siebie, a weźmie krzyż swój i niech mię naśladuje” (Mk 8:34); „A kto nie bierze krzyża swego i nie naśladuje mnie, nie jest mnie godzien” (Mt 10:38).
Pożądliwość jest naprawiana przez uczynki pokuty i umartwienia, które stają się nadprzyrodzenie skuteczne dzięki łasce Bożej:
Ale karcę ciało moje i w niewolę podbijam, żebym przypadkiem innym przepowiadając, sam nie został odrzucony.
(1 Koryntian 9:27)
Ażebym zaś nie wynosił się dla wielkości objawień, dany mi jest bodziec ciała mego, anioł szatana, który by mnie policzkował. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby ode mnie odstąpił. I rzekł mi: Wystarczy ci łaska moja, gdyż moc w słabości się doskonali. Chętnie więc będę się chlubił ze słabości moich, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa.
(2 Koryntian 12:7-9)
To jest ta „niepopularna” część Ewangelii, o której współczesny człowiek nie lubi słyszeć. Zaparcie się samego siebie jest nieprzyjemne – o wiele przyjemniej jest powiedzieć mu, aby nie osądzał, niż kazać umartwiać mu jego nieuporządkowane skłonności.
Nie ma jednak innej drogi — tylko droga krzyża prowadzi do nieba: „...królestwo niebieskie gwałt cierpi i gwałtownicy je porywają” (Mt 11:12). Ks. Edward Leen wyjaśnił to po mistrzowsku w swojej pracy Why the Cross? (1938). Po raz kolejny jest w druku, dostępna tutaj.
Jeśli chodzi o pożądanie seksualne, Bóg dał nam dwa przykazania, a nasz Błogosławiony Pan nauczył nas ich prawdziwego znaczenia, kiedy wyjaśnił, że nie zajmują się one jedynie zewnętrznymi działaniami, ale także wewnętrznymi myślami i pragnieniami, na które chętnie się godzimy:
Nie będziesz zabijał. Ani będziesz cudzołożył. I kradzieży nie będziesz popełniał. Ani będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu fałszywego świadectwa. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani domu, ani roli, ani sługi, ani służebnicy, ani wołu, ani osła, ani żadnych rzeczy, które jego są.
(Powtórzonego Prawa 5:17-21)
Słyszeliście, że powiedziano starym: Nie będziesz cudzołożył. A ja powiadam wam, że każdy, który patrzy na niewiastę, aby jej pożądał, już ją scudzołożył w sercu swoim. Jeśli więc prawe oko twoje gorszy cię, wyrwij je i odrzuć od siebie, albowiem pożyteczniej jest tobie, aby zginął jeden z członków twoich, niżby całe ciało twoje miało być wrzucone do piekła.
(Mateusza 5:27-29)
W ten sposób nasz Pan Jezus wyjaśnił, że grzech śmiertelny jest tak wielkim złem dla duszy, że ciało musi być poddane w karby, aby uniknąć jego popełnienia, bez względu na cenę: „Cóż bowiem pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swojej szkodę poniósł?” (Mk 8:36). Dlatego musimy unikać nie tylko samego grzechu, ale także okazji do grzechu, a strzeżenie naszych oczu jest pierwszym krokiem w tym względzie.
Wystawa Marxa w muzeum diecezjalnym zachęca dusze do czegoś wręcz przeciwnego: do patrzenia. W rzeczywistości w przedmowie do drukowanego katalogu pisze on, że ma nadzieję, że ta wystawa „otworzy ludziom oczy”. Bez wątpienia tak się stanie, ale w pewnym sensie będą tego żałowali, kiedy będą musieli stanąć przed Trybunałem Boga.
Chociaż stan małżeński z towarzyszącymi mu prawami i przywilejami jest sam w sobie całkowicie uprawniony i w rzeczywistości został podniesiony przez naszego Błogosławionego Pana do rangi sakramentu, to jednak niektórzy są powołani do jeszcze wyższego stanu, takiego, który dobrowolnie wyrzeka się fizycznych przyjemności dozwolonych małżeństwu. To jest stan doskonałej czystości, wiecznego celibatu ze względu na królestwo Boże.
Wszystkie te idee są zakotwiczone w doktrynie Chrystusa i Apostołów:
A on im rzekł: Nie wszyscy pojmują to słowo, ale ci, którym jest dane. Albowiem są rzezańcy, którzy z żywota matki tak się narodzili, i są rzezańcy, których ludzie uczynili, i są rzezańcy, którzy się sami otrzebili dla królestwa niebieskiego. Kto może pojąć, niechaj pojmuje.
(Mateusza 19:11-12)
A co do panien, nie mam rozkazania Pańskiego, daję zaś radę jak ten, co od Pana miłosierdzia dostąpił, abym był wierny. Sądzę więc, że dobra to rzecz, z powodu dojmującej potrzeby, bo dobrze jest człowiekowi tak być. Związany jesteś z żoną? Nie szukaj rozwiązania. Wolny jesteś od żony? Nie szukajże żony. Jeśli zaś wziąłeś żonę, nie zgrzeszyłeś. I jeśliby panna wyszła za mąż, nie zgrzeszyła. Jednakże utrapienie ciała będą mieć tacy. Ja zaś was oszczędzam. To więc powiadam, bracia: Czas jest krótki; to nam pozostaje; aby i ci co mają żony, byli jakby nie mieli; i ci co płaczą, jakby nie płakali; i ci co się weselą, jakby się nie weselili; i ci co kupują, jakby nie posiadali; I ci co używają tego świata, jakby nie używali; bo przemija postać tego świata. Chcę zaś, abyście byli bez troski. Kto jest bez żony, troszczy się o to, co jest Pańskie, jakby się podobał Bogu. Kto zaś jest żonaty, troszczy się o rzeczy świata, jakby się żonie podobać i rozdzielony jest. I niewiasta niezamężna i panna myśli o tym, co jest Pańskie, aby być świętą ciałem i duchem. Ta zaś, co wyszła za mąż, myśli o rzeczach świata, jakby się podobała mężowi. Lecz znowu to mówię ku pożytkowi waszemu, nie żebym na was zastawiał sidło, ale pobudzając ku temu, co jest szlachetne i co by dawało możność do modlenia się Panu bez przeszkody. Jeśli zaś kto uważa, że spadłby nań wstyd dla jego panny, że lata jej przeszły, a tak być musi: niech czyni co chce; nie grzeszy, jeśli pójdzie za mąż. Kto zaś postanowił mocno w sercu swym, nie z konieczności, lecz będąc panem swojej woli i to uznał w sercu swym, żeby zachować pannę swą, dobrze czyni. Tak więc i ten, co wydaje za mąż pannę swoją, dobrze czyni, i ten, co nie wydaje, lepiej czyni. Żona związana jest prawem, dopóki żyje jej mąż; ale jeśliby umarł mąż jej, wolna jest; niech idzie za kogo chce, byle w Panu. Szczęśliwsza jednak będzie, jeśli tak pozostanie według mojej rady. Sądzę zaś, że i ja mam Ducha Bożego.
(1 Koryntian 7:25-40)
To, że dziewictwo jest wyższe od stanu małżeńskiego, jest dogmatem ogłoszonym przez Sobór Trydencki: „Gdyby ktoś mówił, że stan małżeński trzeba stawiać ponad stanem dziewictwa lub celibatu, i że nie jest lepiej i szczęśliwiej pozostać w dziewictwie lub w celibacie niż łączyć się małżeństwem – niech będzie wyklęty” (sesja XXIV, Kanon 10; Denz. 980).
https://wydawnictwowam.pl/prod.tom-iv-dokumenty-soborow-powszechnych-1511-1870.7825.htm?sku=63272
Zdolności generatywne ciała ludzkiego nie zostały stworzone tylko z powodu prokreacji: „... mężczyzną i niewiastą stworzył ich. I błogosławił im Bóg, i rzekł: Rośnijcie i mnóżcie się, i napełniajcie ziemię, a czyńcie ją sobie poddaną...” (Rdz 1:27-28).
Ponieważ prokreacja jest głównym celem aktu małżeńskiego, wszelkie drugorzędne cele muszą być podporządkowane temu pierwotnemu celowi. Nie oznacza to, że małżonkowie muszą mieć wyraźny zamiar posiadania (więcej) dzieci za każdym razem, ale oznacza to, że zamiar ten nigdy nie może być celowo przez nich udaremniony.
Jest zatem całkowicie niedorzeczne i zniesławiające, aby ktokolwiek twierdził, że Kościół katolicki próbuje zaprzeczyć cielesności człowieka, a konkretnie jego seksualności. Przeciwnie, Kościół, idąc za swoim Boskim Panem i Głową, ceni ją tak bardzo, że potępia wszystko, co sprzeciwia się celowi, dla którego Bóg ją stworzył, wszystko, co stara się oddzielić ją od jego szlachetnego i świętego celu, zniekształcając ją w coś innego, niż Bóg zaplanował.
Swoim piekielnym pokazem „kardynał” Marx pokazuje swoją pogardę dla wszystkich tych kluczowych nadprzyrodzonych prawd i celowo prowadzi innych do grzechu w tym względzie, nie tylko grzechów przeciwko czystości, ale przeciwko Bogu, świętym i Kościołowi.
W swoim przemówieniu otwierającym skandaliczną wystawę 4 marca 2023 r. „Jego Ekscelencja” odniósł się do objawionego przez Boga nauczania o ludzkiej seksualności jako „katolickiej traumy” i stwierdził, że katolickie magisterium przekroczyło swoje granice, zajmując się kwestiami, które, jak uważa, nie są w zasadzie jego sprawą. To muzyka dla uszu współczesnego człowieka – również kobiety!
Wielką encykliką papieską o małżeństwie chrześcijańskim jest Casti Connubii papieża Piusa XI, wydana 31 grudnia 1930 roku. Już wtedy Ojciec Święty obalił sofistykę „kardynała” Marxa, kiedy powiedział:
Mylą się natomiast grubo wszyscy, którzy, lekceważąc albo zaniedbując środki nadprzyrodzone, obiecują sobie, że za pomocą świeckich nauk i wynalazków (jak biologii, nauki o dziedziczności i tym podobnych) doprowadzą ludzi do tego, że poskromią żądze ciała. Nie chcemy przez to powiedzieć, jak gdyby pogardzać należało godziwymi środkami naturalnymi; jeden jest bowiem twórca i natury i łaski, Bóg, który ludziom dla ich użytku i ku dobru udzielił darów jednego i drugiego rodzaju. Wierni mogą więc i powinni korzystać z dobrodziejstwa ludzkich zdobyczy; lecz błądzi, kto je uważa za wystarczające do podtrzymania czystości związku małżeńskiego, albo większą im skuteczność przypisuje, niż pomocy łaski nadprzyrodzonej.
To podporządkowanie się małżeństwa i obyczajów przepisom Bożym o małżeństwie, bez którego nie ma mowy o jego odnowieniu, wymaga, by wszyscy łatwo, z całą pewnością i bez narażania się na omyłki przepisy te mogli poznać. Nie trudno jednak zrozumieć, ile wkradłoby się omyłek, ile błędów zniekształciłoby prawdę, gdyby jej badanie pozostawiono poszczególnym jednostkom, zdanym tylko na własny rozum, albo gdyby prywatnym domysłem szukano prawdy objawionej. Jeśli się to odnosi do wielu innych prawd moralnych, to chyba najwięcej o tym należy pamiętać w sprawach małżeńskich, gdzie siła pożądliwości ułomną naturę ludzką za sobą może porwać, oszukując ją i znieprawiając; a to tym więcej, że małżonkowie, chcąc zachować prawo Boskie, wystawieni są na ciężkie i długie próby, na które, jak z doświadczenia wiemy, powołuje się w swej słabości człowiek jako na tyleż argumentów, zwalniających go od obowiązku zachowywania prawa Bożego.
Żeby zatem nie jakieś zmyślone ani zniekształcone prawo lecz prawdziwe i istotne poznanie prawa Bożego, oświecało umysły i kierowało obyczajami, do uległości i ochotnego posłuszeństwa wobec Boga trzeba dodać pokorne posłuszeństwo także wobec Kościoła. Sam bowiem Chrystus Pan ustanowił Kościół nauczycielem prawdy i uporządkowania obyczajów, chociaż dużo w tych sprawach i ludzkiemu rozumowi jest dostępne. Jak bowiem Bóg przy naturalnych prawdach wiary i obyczajów do światła rozumu dodał objawienie, aby istotną prawdę „w dzisiejszych także warunkach społeczeństwa ludzkiego wszyscy łatwo, z całą pewnością i bez domieszki błędów poznać mogli”, tak w tym samym celu uczynił Kościół stróżem i nauczycielem całej prawdy o wierze i obyczajach; wierni przeto powinni go słuchać, aby uchronić się od omyłek rozumu i skażenia obyczajów. Żeby nie pozbawić się pomocy Bożej, tak łaskawie udzielonej, koniecznie okazać winni to posłuszeństwo nie tylko uroczystym orzeczeniom Kościoła, ale także w pewnej mierze Konstytucjom i Dekretom, osądzającym i potępiającym jakieś opinie jako niebezpieczne lub przewrotne.
Niech więc wierni mają się na baczności, by także w zagadnieniach małżeńskich, szeroko dziś omawianych, nie ufali zbytnio własnemu sądowi i fałszywie pojętej wolności rozumu czyli tzw. autonomii uwieść się nie dali. Nie można bowiem pogodzić się z mianem prawdziwego chrześcijanina, by ktoś tak zuchwale rozumowi swemu ufał, że niczego za prawdę uznać nie chce, czego sam z istoty rzeczy nie poznał, a Kościół, powołany przez Boga do nauczania i rządzenia wszystkich narodów, uważał za mniej obeznany w nowoczesnych kwestiach i prądach; albo z uległością przyjmował tylko te prawdy, które Kościół, jak wspomnieliśmy, uroczyście ogłosił, jak gdyby poza tym wolno mu było słuszne mieć przekonanie, że pozostałe dekrety albo błędy zawierają, albo też względami prawdy i obyczajów nie dość są uzasadnione. Przeciwnie, znamieniem prawdziwego chrześcijanina, uczonego czy nieuczonego jest, że we wszystkich sprawach wiary i obyczajów chętnie kieruje się i orientuje świętym Kościołem Bożym przez Najwyższego Pasterza jego, Rzymskiego Papieża, którym znowu kieruje Pan Nasz, Jezus Chrystus.
(Papież Pius XI, Encyklika Casti connubii, n. 101-104; podkreślenie dodane).
http://rodzinakatolicka.pl/pius-xi-casti-connubii-o-malzenstwie-chrzescijanskim/
Kościół katolicki naucza prawdy o Bogu, który jako Stwórca ludzkiej natury ma pełne prawo wymagać od człowieka, aby używał jej zgodnie z Jego Prawem. Boski dekret nie podlega recenzji ani rewizji przez renesansowego malarza, przez otyłego modernistę ani przez argentyńskiego antypapieża.
Mówiąc o tym ostatnim, stosunek samego Franciszka do tego wszystkiego jest jasny: „Najmniej poważnymi grzechami są grzechy ciała”, powiedział kiedyś Dominique Woltonowi. Już samo to powinno przyprawić każdego poważnego katolika o dreszcze.
Przy okazji: aby jak najwięcej osób miało szansę spojrzeć na tą świętokradczą pornografię, diecezjalna wystawa muzealna będzie otwarta do 29 maja 2023 r.
Św. Paweł ostrzegał:
Lecz uczynki ciała są jawne, są nimi: nierząd, nieczystość, bezwstyd, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, nieprzyjaźnie, swary, zawiści, gniewy, kłótnie, spory, sekty, zazdrości, mężobójstwa, pijaństwa, obżarstwa i tym podobne. A o nich powiadam wam, jak przedtem mówiłem, że ci, co takie rzeczy czynią, królestwa bożego nie dostąpią.
(Gal 5:19-21)
Módlmy się, składajmy ofiary i ofiarujmy Bogu zadośćuczynienie, aby tak wiele dusz nie zostało potępionych przez nieczystość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz