„Wielkość Boga w
kawałku chleba”: komentarz do kazań Franciszka na Boże Ciało
9 czerwca 2021
Edytowano: 23.06.2021
Tłumaczenie polskie za:
https://novusordowatch.org/2021/06/greatness-god-piece-bread-francis-corpus-christi-2021/
Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z Biblii Wujka (1962)
Jak NIE mówić o Najświętszej Eucharystii…
Zawsze ma głęboką intuicję lub
myśli, że ma: modernistyczny antypapież Jorge Bergoglio
W minioną niedzielę, 6 czerwca
2021 r., Watykan obchodził uroczystość Bożego Ciała, Święto Ciała i Krwi
Chrystusa w Najświętszej Eucharystii.
Fałszywy papież Jorge Bergoglio
(„Franciszek”) od dawna miał bardzo napięte relacje z tym świętem. Nie tylko
zwyczajowo odmawia klękania przed „Najświętszym Sakramentem” wystawionym do
adoracji (inaczej niż przy innych okazjach), ale także odmawia udziału w
procesjach (jedyny raz kiedy był to w 2013 roku, jego pierwszym roku), i
wyrzeka się dogmatu transsubstancjacji, zwykle optujący za luterańską herezją o
konsubstancjacji:
https://novusordowatch.org/2019/04/francis-kisses-feet-of-african-politicians/
https://novusordowatch.org/2018/06/a-bergoglian-corpus-christi/
https://novusordowatch.org/2019/06/francis-lutheran-corpus-christi-2019/
https://novusordowatch.org/2019/07/francis-transubstantiation-dave-armstrong/
W osobnym poście pisaliśmy już o
ostatnim ataku Eucharystycznej Niewydolności Kolana, która w przewidywalny
sposób go zaatakowała; w tym poście skupimy się na słowach, które wypowiedział
podczas kazania wygłoszonego wieczorem oraz na tym, co powiedział podczas
przemówienia na Anioł Pański, które wygłosił wcześniej tego dnia.
Oto krótki podgląd: W homilii
Bergoglio użył słowa „chleb” aż dziesięć razy. Natomiast słowo „Ciało” w ogóle
nie pojawia się w transkrypcji. W przemówieniu na Anioł Pański fałszywy papież
dwukrotnie użył słowa „Ciało” (raz jako część wyrażenia „Uroczystość Ciała i
Krwi Chrystusa”, drugi raz, cytując Mk 14,22). Natomiast słowo „chleb” użył
dziewięć razy. Ale to nie jest główny punkt naszej krytyki.
Zacznijmy od kazania wygłoszonego
przez Franciszka podczas „Mszy” w Bazylice św. Piotra.
https://www.vatican.va/content/francesco/en/homilies/2021/documents/papa-francesco_20210606_omelia-corpusdomini.html
Mówiąc o Wieczerniku, który Nasz
Pan określił jako „salę dużą, usłaną i gotową” (Mk 14:15), Bergoglio mówi:
Duży pokój na
malutki kawałek Chleba. Bóg staje się maleńki, jak kęs chleba. Właśnie dlatego
potrzebujemy wielkiego serca, aby Go rozpoznać, adorować i przyjmować. Obecność
Boga jest tak pokorna, ukryta i często niewidoczna, że aby rozpoznać Jego
obecność, potrzebujemy serca, które jest gotowe, czujne i gościnne. Ale jeśli
nasze serce jest, nie jak duży pokój, ale bardziej jak szafa, w której tęsknie
przechowujemy rzeczy z przeszłości, lub strych, na którym dawno temu
przechowywaliśmy nasze marzenia i entuzjazm, lub ponury pokój wypełniony tylko
nami, naszymi problemami i naszych rozczarowań, wtedy nie będzie można
rozpoznać cichej i skromnej obecności Boga. Potrzebujemy dużego pokoju. Musimy
powiększyć nasze serca.
(Antypapież
Franciszek, Homilia na Boże Ciało, Vatican.va,
6 czerwca 2021)
https://www.vatican.va/content/francesco/en/homilies/2021/documents/papa-francesco_20210606_omelia-corpusdomini.html
Jak zwykle Bergoglio oferuje
strumień nieuzasadnionych półprawd i dwuznaczności, owiniętych płytką
duchowością kartki z życzeniami, która nie jest w stanie nakarmić duszy.
(Chociaż może wypełnić duszę na
pierwszy rzut oka, po strawieniu szybko rozpuści się w nicość i pozostawi tylko
zgagę i wzdęcia – że tak powiem).
Jego „wyjaśnienie” świętego
tekstu wydaje się dość wymyślne. Mówi o „dużym pokoju na malutki kawałek
chleba” – Chleba! — i pomija fakt, że
Nasz Pan wybrał dużą salę na Ostatnią Wieczerzę, prawdopodobnie dlatego, że
musiała być wystarczająco przestronna, aby pomieścić co najmniej 13 osób (sam
Chrystus i dwunastu uczniów) celebrujących Paschę (zob. Mk 14:16) , podczas
której nasz Błogosławiony Odkupiciel ustanowił i odprawił pierwszą Mszę św.
Cała mowa Franciszka o „dużym
sercu” jest quasi-poetyckim puchem. Co to znaczy? Czym dokładnie jest „duże
serce”? Po co język figuratywny? Dlaczego potrzebujemy „serca”, aby rozpoznać
obecność Boga — czy nie jest to rola, jaką odgrywa Wiara, która jest intelektualną zgodą? Czym jest serce „gotowe,
czujne i gościnne”?
Dlaczego serce musi być „gościnne”,
aby móc rozpoznać Obecność Pana? Czy
to oznacza, że grzesznicy nie są w stanie rozpoznać Rzeczywistej Obecności,
że grzesznicy nie mogą mieć Wiary, że Wiara bez miłości nie jest prawdziwą
Wiarą? Byłaby to herezja potępiona przez Sobór Trydencki: „Jeśli ktoś mówi, że
łaska jest utracona przez grzech a wraz z nią zawsze ginie także wiara; lub, że
wiara, która pozostaje, chociaż nie jest wiarą żywą, nie jest wiarą prawdziwą;
albo że ten, kto ma wiarę bez miłości, nie jest Chrześcijaninem; niech będzie
wyklęty” (sesja VI, kan. 28).
https://novusordowatch.org/2016/01/francis-subtle-heresy-true-christian/
Bergoglio kontynuuje:
Musimy wyrwać
się z naszej maleńkiej, zamkniętej przestrzeni i wejść do dużego pokoju,
bezkresnej przestrzeni zachwytu i uwielbienia. To jest to, czego naprawdę
potrzebujemy! Tego brakuje w wielu ruchach, które tworzymy, aby się spotkać i
wspólnie zastanowić nad naszą działalnością duszpasterską. Ale jeśli brakuje
podziwu i uwielbienia, nie ma drogi, która prowadzi do Pana. Nie będzie też
synodu, nic. Adoracja: to jest postawa, której potrzebujemy w obecności
Eucharystii. Kościół też musi być dużym pokojem. Nie małym i zamkniętym kręgiem,
ale społecznością z szeroko otwartymi ramionami, gościnną dla wszystkich.
Zadajmy sobie to pytanie: kiedy zbliża się ktoś, kto jest zraniony, kto
popełnił błąd, kto zbłądził w życiu, czy Kościół, ten Kościół, jest wystarczająco
dużym pokojem, by przyjąć tę osobę i poprowadzić ją do radości spotkania z
Chrystusem?
Po raz kolejny fałszywy papież
przedstawia nam myśli, które niekoniecznie
są błędne, ale mogą być błędne, w
zależności od tego, jak ktoś zdecyduje się je zrozumieć.
Ciekawe, że Franciszek ubolewa
nad „zamkniętą przestrzenią”, kiedy to kościoły Novus Ordo są często budowane w
sposób kołowy, dając wrażenie, że wszyscy uczestniczący, łącznie z
przewodniczącym, są zamknięci w sobie.
Katolicy muszą autentycznie
szukać i pracować na rzecz nawrócenia i zbawienia wszystkich ludzi, to jest
jasne. Nie oznacza to jednak „przyjmowania wszystkich takimi, jakimi są”, aby
przyłączyć ich do kultu katolickiego. Prowadzenie ludzi do nawrócenia to jedno
— zapraszanie ludzi do udziału w kościele to zupełnie inna sprawa:
…bezkrytyczne rozszerzanie wśród niekatolików idei, że
wszyscy są mile widziani, byłoby wyjściem poza granice tego, co naprawdę
oznacza tolerancja [niekatolików na katolickich nabożeństwach]. Ogłoszenie
„wszyscy są mile widziani” zamieszczone w lokalnej gazecie lub biuletynie
zdegradowałoby jedyną i prawdziwą religię do statusu uważanej za po prostu kolejną
religię. Ofiara Eucharystyczna nie jest tylko kolejnym nabożeństwem, ale jedyną
Ofiarą nowej Chrześcijańskiej ekonomii. …Tylko wierni mają prawo uczestniczyć
we Mszy; należy zachować rozróżnienie, że obecność innych jest tylko
tolerowana.
(Ks. John A. Prah, Communication of Non-Catholics in Catholic
Religious Rites [Washington, DC: The Catholic University of America Press,
1956], s. 101)
Krótko mówiąc: każdy może się nawrócić i zostać praktykującym Katolikiem.
To jedyna prawdziwia uniwersalna gościnność, jakie Bóg i Jego Kościół oferują
bezwarunkowo.
Wbrew powszechnemu przekonaniu,
nasz Błogosławiony Pan nie zaoferował przyjaźni bezwarunkowej. Czasami bardzo
jasno określał warunki; na przykład:
Kto miłuje
ojca albo matkę więcej niż mnie, nie jest mnie godzien, a kto miłuje syna albo
córkę nade mnie, nie jest mnie godzien. A kto nie bierze krzyża swego i nie
naśladuje mnie, nie jest mnie godzien.
(Mt 10:37-38)
Wtedy Jezus
rzekł uczniom swoim: Jeśli kto chce iść za mną, niech sam siebie zaprze, i
weźmie krzyż swój, a naśladuje mnie.
(Mt 16:24)
I rzekł im:
Idąc na cały świat, opowiadajcie ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i
ochrzci się, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony.
(Mk 16:15-16)
Przeto wam
powiedziałem, że pomrzecie w grzechach waszych; bo jeśli nie uwierzycie, żem ja
jest, pomrzecie w grzechu waszym.
(Jana 8:24)
Franciszek kontynuuje swoją
parodię kazania:
Nie
zapominajmy, że Eucharystia ma karmić tych, którzy są zmęczeni i głodni na
drodze. Kościół czystych i doskonałych to pomieszczenie, w którym nie ma dla
nikogo miejsca. Z drugiej strony Kościół z otwartymi drzwiami, który gromadzi
się i celebruje wokół Chrystusa, jest wielkim pokojem, do której mogą wejść
wszyscy – wszyscy, sprawiedliwi i grzesznicy.
Co ty nie powiesz?! Więc teraz
uderza w inną melodię. Podczas gdy kilka zdań wcześniej podkreślał, że musimy
mieć serce, które jest pewnej wielkości i jest takie lub takie, aby móc
chociażby rozpoznać Bożą Obecność — pamiętaj, nie mówił o jakimś godnym przyjęciu Najświętszej Eucharystii,
ale tylko o rozpoznaniu Jego Prawdziwej
Obecności — teraz nagle przechodzi w tryb „Eucharystia jest dla
grzeszników”. Jeśli Święta Eucharystia jest dla grzeszników, czy nie pomaga to uczynić ich serca wielkimi i gościnnymi?
Czy ludzie z sercem takim jak „strych, na którym dawno temu przechowywaliśmy
nasze marzenia i entuzjazm” nie kwalifikują się również do bycia „zmęczonymi i
głodnymi na drodze”?
Tak, Komunia Święta jest
rzeczywiście dla grzeszników, aby pomóc im w ich uświęceniu, aby mogli przestać grzeszyć i osiągnąć doskonałą
świętość życia; ale dotyczy to tylko powszednich
grzeszników i tych śmiertelnych
grzeszników, którzy są nadnaturalnie skruszeni
i zostali sakramentalnie rozgrzeszeni
przed przyjęciem. Eucharystia nie jest dla opornych, dla tych, którzy są
szczęśliwie pogrążeni w grzechu śmiertelnym i starają się w nim trwać. Nie jest
dla tych, którzy nie wierzą i nie mają w duszy łaski uświęcającej. To nie
znaczy, że takie dusze są całkowicie poza nadzieją, to po prostu oznacza, że
nie nadają się do podchodzenia do balaski komunijnej. Muszą najpierw nawrócić
się i przyjąć inny sakrament, sakrament pokuty (spowiedzi), zakładając, że
zostali ochrzczeni.
Jeśli chodzi o „otwarte drzwi”,
zauważ, że Ewangelia nie mówi nic o wielkości drzwi prowadzących do
Wieczernika. Można przypuszczać, że nie były one szczególnie duże, a podczas
Ostatniej Wieczerzy były zamknięte. „Wszyscy są mile widziani” zdecydowanie nie
jest znakiem, który wisiał na tych drzwiach. Jedynymi osobami mile widzianymi
na Ostatniej Wieczerzy byli ci dwunastu, których zaprosił nasz Pan, nikt inny.
Oczywiście Franciszek mógł to
zaznaczyć w swojej homilii, ale zdecydował się tego nie robić, ponieważ jest to
oczywiście sprzeczne z narracją, którą chce przekazać: wszyscy są mile widziani
i nikt nie może być wykluczony z otrzymania ciasteczka „komunii” Novus Ordo,
zwłaszcza politycy, którzy dopuszczają się wszelkiego rodzaju grzechów
przeciwko Piątemu i Szóstemu Przykazaniu. Więcej o tym później.
Franciszek, który jest plugawym
heretykiem, nieustannie błędnie opisuje Komunię Świętą jako albo tylko dla
czystych i doskonałych — których nie ma (z wyjątkiem, oczywiście,
Błogosławionej Dziewicy Maryi 2000 lat temu) — albo dla wszystkich, łącznie z najbardziej zatwardziałymi szumowinami na
Ziemi. Formułując sprawę w ten mylący sposób, zwodzi niezliczone dusze,
ponieważ oczywiście prawda leży pomiędzy tymi dwoma skrajnościami: Święta
Eucharystia jest dla niektórych
grzeszników, ale nie dla wszystkich,
jak wyjaśniono przed chwilą. To dlatego, że nie wszystkie grzechy są jednakowo
poważne i nie wszyscy grzesznicy żałują swoich grzechów.
Nasz ostatni post na temat Blase
Cupicha grającego tę samą sztuczkę z duszami wyjaśnia to bardziej szczegółowo:
https://novusordowatch.org/2021/06/unworthy-communion-response-to-blase-cupich/
Franciszek następnie robi kolejny
zwrot. Właśnie zadeklarował, że wszyscy są równie mile widziani – przynajmniej
wszyscy z wystarczająco dużym „sercem” – następnie przełącza się z powrotem w
tryb restrykcyjny, mówiąc nam, że „wszyscy” nie oznacza tak naprawdę wszystkich:
Pan, który o
nic nie prosi, ale daje wszystko. Odprawiając i przeżywając Eucharystię, także
my jesteśmy wezwani do udziału w tej miłości. Nie możemy bowiem łamać chleba w
niedzielę, jeśli nasze serca są zamknięte dla naszych braci i sióstr. Nie możemy
spożywać tego Chleba, jeśli nie dajemy chleba głodnym. Nie możemy dzielić się
tym Chlebem, jeśli nie dzielimy cierpień naszych braci i sióstr w potrzebie.
Tak więc zaraz po tym, jak
powiedział nam, że Bóg „o nic nie prosi, ale daje wszystko” – samo w sobie
wysoce problematyczne twierdzenie, które łatwo daje się zrozumieć w sensie
heretyckim – Bergoglio przechodzi mimo wszystko do wyliczenia warunków godnego
przyjęcia. I czy nie domyślilibyście się, że wszystkie warunki, które on
określa, dotyczą spraw doczesnych: nie mieć „zamkniętych” serc dla innych (cokolwiek
to znaczy); karmić głodnych; dzielić cierpienia potrzebujących. To są dobre i
szlachetne rzeczy, ale zauważcie całkowity brak czegokolwiek związanego z
nadprzyrodzonymi relacjami między duszą a Bogiem. Jak zawsze, Franciszek
pozostaje na płaszczyźnie horyzontalnej: Jego troska dotyczy tylko człowieka i
jego bliźnich, a nie człowieka i Boga.
Dla tych, którzy go znają, nie
jest to zaskakujące. Jest przecież naturalistą i podkreśla to w kolejnym stwierdzeniu:
„Już teraz nasze celebracje eucharystyczne przemieniają świat do tego stopnia,
że pozwalamy się przemieniać i stawać się chlebem łamanym dla innych”.
Chociaż „celebracje
eucharystyczne” Novus Ordo nie są prawdziwą katolicką Mszą świętą, udajmy przez
chwilę, że tak jest. Zauważ, jak Franciszek sugeruje, że skuteczność Mszy
Świętej polega na tym, że uczestnicy są zachęcani lub umożliwiani do czynienia
dobrych uczynków dla dobra innych. Jest to idea całkowicie protestancka, która
nie wymaga ani wiary w Przeistoczenie, ani w Mszę jako przebłagalną Ofiarę, ale
jest to normalne dla naturalisty, takiego jak Bergoglio.
https://novusordowatch.org/2018/03/naturalist-lent-francis-ash-wednesday-sermon/
Niemniej jednak Sobór Trydencki
ostrzega:
Jeśli ktoś
mówi, że ofiara Mszy jest tylko uwielbieniem i dziękczynieniem, albo że jest
tylko wspomnieniem ofiary dokonanej na Krzyżu, a nie przebłagania; albo że jest
korzystna tylko dla tego, kto otrzymuje; albo że nie powinno się jej
ofiarowywać za żywych i umarłych, za grzechy, kary, zadośćuczynienia i inne
potrzeby: niech będzie wyklęty.
(Sobór
Trydencki, Sesja XXII, Kanon 3; Denz. 950)
Dlatego papież Pius XI pisze, że
Msza Święta „ma rzeczywistą skuteczność w pojednaniu grzeszników z Boskim
Majestatem” (Encyklika Ad Catholici
Sacerdotii, n. 14). Ofiarowanie Najświętszej Ofiary powoduje wylanie
bezgranicznych łask na dusze, przyczyniając się w ten sposób do
niewypowiedzianych nawróceń na całym świecie. A przez „nawrócenia” nie mamy na
myśli konwersji na integralną ekologię czy na zrównoważony rozwój; nie mamy też
na myśli nawrócenia się od obojętności i samolubstwa do współczucia i hojności.
Raczej mamy na myśli grzeszników powracających do Boga, ludzi, którzy
przechodzą ze stanu grzechu do stanu usprawiedliwienia dzięki łasce Bożej.
„Szukajcie więc najpierw Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, a wszystko to
będzie wam dodane” (Mt 6:33).
Ale dość wieczornego kazania
Franciszka. Przejdźmy do przemówienia Franciszka na Anioł Pański tego samego
dnia, które wcale nie było lepsze.
https://www.vatican.va/content/francesco/en/angelus/2021/documents/papa-francesco_angelus_20210606.html
Już w drugim akapicie fałszywy
papież oświadcza, że „dzisiaj ponownie odnajdujemy wielkość Boga w kawałku
Chleba…”. Znowu jego zaprzeczenie Transsubstancjacji, zaprzeczenie, którego
oczywiście by się wyparł, gdyby kiedykolwiek został publicznie i bezpośrednio
zakwestionowany.
Papieski oszust następnie zajmuje
się ponownie kwestią godności przyjęcia Komunii Świętej. Twierdzi:
W kruchości
Eucharystii wyróżnia się jeszcze inna siła: siła kochania tych, którzy
popełniają błędy. Właśnie tej nocy, kiedy
został zdradzony, Jezus daje nam Chleb Życia. Daje nam największy dar,
czując w swoim sercu najgłębszą otchłań: uczeń, który je z Nim, zanurzając kąsek
w tym samym talerzu, zdradza Go. A zdrada jest najgorszym cierpieniem dla tego,
kto kocha. A co robi Jezus? Reaguje na zło większym dobrem. Na „nie” Judasza
odpowiada „tak” miłosierdzia. Nie karze grzesznika, lecz oddaje za niego życie;
Płaci za niego. Kiedy przyjmujemy Eucharystię, Jezus czyni to samo z nami: zna
nas; wie, że jesteśmy grzesznikami; wie, że popełniamy wiele błędów, ale nie
rezygnuje z połączenia swojego życia z naszym. Wie, że tego potrzebujemy, bo
Eucharystia nie jest nagrodą świętych, ale Chlebem
grzeszników.
(Antypapież
Franciszek, przemówienie na Anioł Pański, Vatican.va,
6 czerwca 2021; kursywa dodana).
https://www.vatican.va/content/francesco/en/angelus/2021/documents/papa-francesco_angelus_20210606.html
Franciszek nie jest strasznie
inteligentny, ale jest sprytny.
Wszyscy możemy zrozumieć, w jakim szerszym kontekście oferuje te słowa, i
możemy czytać między wierszami. Oczywiście stara się zapewnić, aby „katoliccy”
politycy, którzy dopuszczają się wszelkiego rodzaju haniebnych grzechów
przeciwko Piątemu i Szóstemu Przykazaniu, nadal będą otrzymywali opłatek Novus
Ordo w czasie komunii. Jego niewypowiedziany argument jest taki, że skoro
Judaszowi Iskariocie nie zabroniono przystępowania do Komunii Świętej, to z
pewnością nikomu innemu też się nie powinno! (Na chwilę musiał zapomnieć o
tych, których „serca są zamknięte dla [swoich] braci i sióstr” i którzy „nie
dają chleba głodnym”, ale konsekwencja nie jest jego mocną stroną).
https://www.lifesitenews.com/news/biden-pope-francis-may-meet-in-rome-ahead-of-us-bishops-debate-on-communion-for-pro-abortion-politicians
W każdym razie argumentacja
Bergoglio jest całkowicie nieszczera.
Po pierwsze, zwróć uwagę na
eufemistyczny język, w jakim formułuje sprawę. Mówi o „tych, którzy popełniają
błędy”, tak jakbyśmy mówili o przegapieniu zjazdu z autostrady – to byłaby błąd. Wszyscy jesteśmy grzesznikami, a
Bóg chce przebaczyć nawet nasze najcięższe grzechy, ale nie udawajmy, że
straszliwe łamanie Prawa Bożego to tylko „błędy”.
Z pełną rozwagą i złośliwością
popełnia się naprawdę przerażające zło; niektóre rzeczy są tak oburzające i
ohydne, że wymykają się wyobraźni i są wspominane w rodzimych książkach z
teologii moralnej tylko po łacinie,
aby przezornie chronić przed nimi zwykłych czytelników. Każdy grzech, za który
szczerze i nadnaturalnie żałujemy, może zostać przebaczony, ale bardzo mylące i
niesprawiedliwe jest mówienie o grzechach jako zwykłych błędach, jak to lubi czynić ten „papież”. To nie są błędy; to
grzechy. To dobrowolne przekroczenie Prawa Bożego! Człowiek, który przychodzi
do spowiedzi jak polityk, ogłaszając, że „popełniono błędy”, zamiast z żalem
oskarżać się o swoje grzechy, nie może być rozgrzeszony.
Po drugie, mówi, że Franciszek
mówi o „błędach” w kontekście zdrady naszego Pana przez Judasza Iskariotę.
Powszechnie wiadomo, że argentyński apostata ma słabość do zdrajcy, o którym
Pan powiedział, że będzie zgubiony (por. J 17,12; Mk 14,21):
https://novusordowatch.org/2017/11/francis-this-pope-heretic-judas-iscariot-saved/
https://novusordowatch.org/2021/04/vatican-sympathy-for-devil-judas-iscariot/
Biorąc to pod uwagę, nie dziwi
fakt, że Franciszek kieruje tekst Ewangelii w kierunku bardziej przyjaznym
Judaszowi, argumentując, że Chrystus „odpowiada na Judaszowe «nie» «tak»
miłosierdzia”. Ale czy naprawdę? To zależy od tego, co ma na myśli. Jak zwykle
Bergoglio pozostawia rzeczy na tyle niejasne i niejednoznaczne, że każdy może
wyciągnąć z jego słów to, co chciałby usłyszeć.
Franciszek sprawia wrażenie,
jakby Chrystus udzielający Komunii Świętej Judaszowi miał na myśli, że wybacza jego
zdradę. Po pierwsze, wcale nie jest pewne, czy Judasz w ogóle przyjmował
Komunię Świętą podczas Ostatniej Wieczerzy. To jedno z tych pytań, których
Kościół nigdy nie rozstrzygnął i które pozwala Katolikom zajmować jedno ze
stanowisk. A nawet jeśli Judasz przyjął Komunię świętą, to był w stanie grzechu
śmiertelnego, co oznacza, że jego Komunia nie udzieliła mu przebaczenia ani
łaski, ale wręcz przeciwnie, dodała jeszcze większą winę jego zmartwionej
duszy, zwiększając w ten sposób surowość jego potępienia:
Kto bowiem je
i pije niegodnie, sąd sobie je i pije, nie rozróżniając ciała Pańskiego.
(1 Kor 11:29)
O Boże, od
którego Judasz za swoją zbrodnię otrzymał karę, i łotr nagrodę za swoje
wyznanie, daj nam doznać skutków Twojego miłosierdzia; jak przeto Pan nasz
Jezus Chrystus w męce Swojej im obydwom różną wedle zasługi wymierzył zapłatę,
tak niechaj nam zgładzi grzechy dawne, a udzieli łaski Swego zmartwychwstania.
Który z Tobą żyje i króluje.
(Mszał Rzymski, Kolekta na Wielki
Czwartek; dodano podkreślenie).
Bergoglio kontynuuje: „Nie karze
grzesznika, lecz oddaje za niego życie; Płaci za niego.” Prawdą jest, że
Chrystus, kiedy ludzkość trudziła się z powodu winy i konsekwencji grzechu pierworodnego
(por. Rz 5,12), zamiast karać nas wszystkich i dawać nam sprawiedliwą nagrodę
za nasze grzechy, zamiast tego odkupił nas bezinteresownie, wyłącznie z Jego
dobroci i miłosierdzia (por. Rz 3,23-24), pozwalając nam zbawić nasze dusze. W
tym sensie można powiedzieć, że Bóg nie ukarał grzesznika, lecz oddał za niego
Swoje Życie.
Nie o to jednak chodzi
Franciszkowi, przynajmniej nie tylko,
ponieważ od razu wiąże swoją myśl z przyjęciem Komunii św.: „Kiedy przyjmujemy
Eucharystię, Jezus czyni to samo z nami: zna nas; wie, że jesteśmy
grzesznikami; wie, że popełniamy wiele błędów, ale nie rezygnuje z połączenia
swojego życia z naszym. Wie, że tego potrzebujemy, bo Eucharystia nie jest
nagrodą świętych, ale Chlebem grzeszników”.
Tymi słowami jasno widać, jakie
przesłanie daje Franciszek: Nawet jeśli nasze grzechy są tak szkarłatne jak
grzechy Judasza Iskarioty, Chrystus przebacza je w Komunii św. To nie tylko
fałszywe, ale i oburzające, bezbożne i potępione! Sobór Trydencki oświadczył:
Jeśli ktoś
mówi, że sama wiara jest wystarczającym przygotowaniem do przyjęcia sakramentu
Najświętszej Eucharystii: niech będzie wyklęty. I aby tak wielki Sakrament nie
mógł być niegodnie przyjęty, a przez to na śmierć i potępienie, ten święty
sobór nakazuje i oświadcza, że spowiedź sakramentalna musi koniecznie być
uprzednio dokonana przez tych, których sumienie obciążone jest grzechem
śmiertelnym, bez względu na to, jak skruszeni by się uważali. Jeśli ktokolwiek
ponadto naucza inaczej lub głosi kazania lub uporczywie twierdzi, a nawet
publicznie w drodze dysputy, ośmiela się bronić czegoś przeciwnego, przez sam
ten fakt jest ekskomunikowany.
(Sobór
Trydencki, Sesja XIII, Kanon 11; Denz. 893)
Niestety, to nie będzie
przeszkadzało Franciszkowi. W końcu, czym jest jeszcze jedna anathema, jeszcze
jedna ekskomunika? Układa je z lewej i prawej strony, i to nie tylko od czasu,
gdy osiem lat temu uzurpował sobie tron papieski.
Znowu jezuicki antypapież
posługuje się fałszywą dychotomią, że Eucharystia jest albo nagrodą świętych,
albo duchowym pokarmem dusz w grzechu śmiertelnym. Prawdą jest, raz jeszcze, że
Komunia Święta jest lekarstwem dla grzeszników w stanie łaski uświęcającej. Otrzymana przez tych, którzy są w
grzechu śmiertelnym, nie przebacza, nie uzdrawia, nie pomaga; tylko pogłębia
duchową ruinę duszy i ostateczne potępienie.
To jest podstawowa doktryna
katolicka. Bergoglio o tym wie i jej zaprzecza. Oczywiście robi to „między
wierszami”, bo to pozwala mu bawić się w niewinnego ortodoksyjnego motylka, a
jednocześnie wpajać potępione błędy w jak największej liczbie dusz, tym samym
czyniąc ich ruinę jeszcze pewniejszą.
Kontynuując przemówienie na Anioł
Pański, Franciszek twierdzi, że w przyjęciu Komunii św. Chrystus „przychodzi,
aby nadać nowy sens naszym słabościom”. Chociaż wyjaśnia, jakie „kruchości” ma
na myśli – wiecie, takie jak „zamknięcie się w sobie” i, oczywiście, tę
straszliwą „sztywność”, którą wszyscy mamy – nie potrafi powiedzieć, w jaki
sposób ponowne przyjęcie Chrystusa w Najświętszym Sakramencie „nadaje nowe
znaczenie” naszym grzechom. Ale z drugiej strony, prawdopodobnie po prostu
brzmiało to dla niego dobrze i cóż, musi coś
powiedzieć, więc….
Frankster kończy swój nieznośny
dyskurs twierdząc, a przynajmniej sprawiając
wrażenie (mrugnięcie okiem), że Chrystus ustanowił Świętą Eucharystię,
abyśmy pomagali potrzebującym: „To jest logika Eucharystii: przyjmujemy Jezusa,
który kocha nas i uzdrawia nasze słabości, aby kochać innych i pomagać im w ich
słabościach; i to trwa przez całe nasze życie”.
Po raz kolejny znalazł sposób, by
głosić swoją zgubną „ewangelię człowieka”, w której kładzie się duży nacisk na
horyzontalność i doczesność, aż do prawie całkowitego zaćmienia
nadprzyrodzonego, duszy i wiecznego przeznaczenia człowieka. W tej fałszywej
ewangelii Franciszek nieustannie oddaje wieczne, nadprzyrodzone, duchowe na
służbę przemijającego, naturalnego i doczesnego. Zamiast posługiwać się światem
naturalnym, aby wznieść nasze umysły do rzeczywistości niebieskich, jak to
uczynił nasz Pan Jezus Chrystus (por. Mt 13,44-48; por. Kol 3,2), Franciszek
czyni coś przeciwnego: odwołuje się do spraw niebieskich, aby zwróć uwagę na
to, co światowe i ulotne.
https://novusordowatch.org/2015/05/francis-gospel-of-man/
Tak jak posługuje się Chrystusową
instytucją Najświętszej Eucharystii, aby nauczać, że mamy ją przyjąć, abyśmy
mogli „stać się chlebem łamanym dla innych” (kazanie na Boże Ciało), tak
antypapież czyni z Zmartwychwstania Chrystusa: „Dzięki Zmartwychwstałemu Panu
wiara otwiera nas na bliźniego i na jego potrzeby, od najmniejszego do
największego” (Przemówienie na posiedzeniu plenarnym Kongregacji Nauki Wiary,
30 stycznia 2020 r.). Oto Bergogliańska strategia:
https://zenit.org/2020/01/30/pope-francis-address-to-plenary-of-vaticans-congregation-for-doctrine-of-the-faith-full-text/
https://novusordowatch.org/2020/02/from-the-supernatural-to-the-natural/
Chociaż nasz Błogosławiony Pan z
pewnością złagodził ludzkie cierpienia doczesne, nie z tego powodu stał się
Człowiekiem. Chrystus przyszedł, aby odkupić nas od grzechu i wytyczyć nam
Drogę Krzyżową (por. Łk 9,23; J 19,17), ukazując, jak mamy zbliżać się do
naszych doczesnych cierpień, aby je przemieniać za pomocą Jego łaski, w piękne
odskocznie do wiecznego szczęścia.
Istota Ewangelii jest nadprzyrodzone, a nie naturalne. Jednak
Franciszek nieustannie wypacza prawdziwą Ewangelię, naturalizując ją. Zamiast głoszenia wizji uszczęśliwiającej jako
ostatecznego celu człowieka i głoszenia konieczności stania się Katolikiem i
wytrwania do końca, aby ją osiągnąć (por. Mk 16,15-16; Mt 10,22), Bergoglio
głosi utopijną ziemską przyszłość, która ma być zabezpieczona przez ludzi ze
wszystkich „tradycji religijnych” (obecnie watykańskie słownictwo) trzymających
się za ręce, witających nieznajomych i pomagających potrzebującym.
Franciszek ciężko pracuje, aby
przygotować swoją nieszczęsną trzodę na przyjęcie Antychrysta.
https://novusordowatch.org/2021/04/end-of-world-and-antichrist/
Albowiem
powstaną fałszywi chrystusowie i fałszywi prorocy, i czynić będą znaki wielkie
i dziwy, tak żeby w błąd byli wprowadzeni (jeśli być może) nawet wybrani.
(Mt 24,24;
por. J 5,43)
Niech was nikt
nie zwodzi żadnym sposobem: gdyż jeśli pierwej nie przyjdzie odstępstwo i nie
będzie objawiony człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i
wynosi się ponad wszystko, co nazywają bogiem, albo czemu cześć oddają, tak że
usiądzie w świątyni Boga, okazując się jakby był Bogiem.
(2 Tes 2, 3-4)
Chociaż sam nie jest
Antychrystem, Bergoglio przygotowuje dlań drogę, głosząc doktrynę Antychrysta.
W Boże Ciało zdołał nawet
zamienić „Chleb Aniołów” (Ps 77:25) w „Chleb grzeszników”.