Fałszywy papież potępia fałszywe wiadomości: krytyczny komentarz
[z archiwum z 2018 r.]
26 styczeń, 2018
Tłumaczenie polskie za:
https://novusordowatch.org/2018/01/fake-pope-decries-fake-news/
Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z Biblii Wujka (1962)
Orędzie na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu
Jorge Mario Bergoglio (aka „papież Franciszek”) ma niesamowity dar włączania się w każdy możliwy problem pojawiający się wśród ludzi, z wyjątkiem tych, których wymaga od niego opis urzędu, który twierdzi, że piastuje.
Wyjaśnienie, że cudzołóstwo jest nadal grzechem śmiertelnym, który uniemożliwia Komunię Świętą? Cisza. Nadzór nad tłumaczeniami liturgicznymi? Zdecentralizowany. Nauczanie teologii fundamentalnej? Nudne. Czuwanie nad czystością Wiary? To nie jego problem. Jednak przy każdej okazji do promowania „integralnego rozwoju człowieka”, na każdej konferencji politycznej, przy każdej lawinie błota w Kambodży, Franciszek ma coś do powiedzenia. Nie inaczej było w minioną środę.
Z okazji Światowego Dnia Środków Społecznego Przekazu „Papież” wydał następujący dokument:
- Orędzie na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu: „Prawda was wyzwoli” (J 8, 32). „Fake News a dziennikarstwo pokoju” (24 stycznia 2018 r.)
Co oznaczają fałszywe wiadomości [fake news]? W najogólniejszym sensie fake news to po prostu dezinformacja. Mówiąc dokładniej, jest to dezinformacja, która przychodzi pod przykrywką legalnych doniesień prasowych. To naprawdę nie jest nowe zjawisko – po prostu wszyscy o tym mówią, odkąd w 2016 roku w Washington Post ukazał się artykuł, który spopularyzował ten termin.
Przejdziemy teraz do krytycznego badania tekstu Franciszka. Jest on pełen nieuzasadnionych twierdzeń i emocjonalnie atrakcyjnych, ale filozoficznie zbankrutowanych pomysłów. W rzeczywistości jest to jego własny przykład fałszywych wiadomości. Nie będziemy powielać tekstu w całości, a jedynie zacytujemy najistotniejsze fragmenty, przeplatane naszym komentarzem.
„Papież” mówi:
Skuteczność fake news wynika przede wszystkim z ich charakteru mimetycznego, to jest zdolności, by wydawały się prawdopodobnymi. Po drugie, wiadomości te fałszywe, ale prawdopodobne, są podchwytliwe, w tym sensie, że potrafią przyciągać uwagę adresatów, opierając się na stereotypach i uprzedzeniach rozpowszechnionych w strukturze społecznej, wykorzystując emocje, które można łatwo i niezwłocznie rozbudzić, takie jak lęk, pogarda, gniew i frustracja. Ich rozpowszechnienie może liczyć na manipulacyjne wykorzystywanie sieci społecznościowych oraz logiki, która gwarantuje im funkcjonowanie: w ten sposób treści, chociaż pozbawione podstaw, zyskują taką widzialność, że nawet wiarygodnym zaprzeczeniom z trudem udaje się zredukować ich szkody.
Franciszek rysuje konieczny związek między fałszywymi wiadomościami a „opieraniu się na stereotypach i uprzedzeniach rozpowszechnionych w strukturze społecznej, wykorzystując emocje, które można łatwo i niezwłocznie rozbudzić”. Ale dlaczego miałoby to być istotną cechą fake newsów? Nie powiedziano nam tego. Roszczenie jest nieuzasadnione, to znaczy jest wysuwane bez dowodów, a jednak nie jest oczywiste. Uprzedzenia mogą być dobre lub złe, sprawiedliwe lub niesprawiedliwe, rozsądne lub nieuzasadnione. Jeśli fake news nie wykazuje żadnych stereotypów ani uprzedzeń, czy oznacza to, że nie jest to fake news? Jeśli wywołana „emocja, którą można łatwo i niezwłocznie rozbudzić” nie jest lękiem, pogardą, gniewem lub frustracją, ale radością, śmiechem lub ulgą, czy to sprawia, że dezinformacja jest mniej fałszywa?
Fałszywy papież kontynuuje:
Trudność ujawnienia i wykorzenienia fake news spowodowana jest też faktem, że ludzie często wchodzą w interakcje w obrębie jednorodnych i nieprzeniknionych dla innych perspektyw i opinii środowisk cyfrowych. Wynikiem tej logiki dezinformacji jest to, że zamiast zdrowej konfrontacji z innymi źródłami informacji, co mogłoby pozytywnie poddać w wątpliwość uprzedzenia i otworzyć na konstruktywny dialog, grozi nam stanie się mimowolnymi sprawcami rozpowszechniania opinii stronniczych i nieuzasadnionych. Dramat dezinformacji polega na dyskredytowaniu drugiego, przedstawianiu go jako wroga, aż po demonizację, która może podżegać do konfliktów. Informacje fałszywe ujawniają w ten sposób obecność postaw, które są jednocześnie nietolerancyjne i przewrażliwione, z jedynym skutkiem, że arogancja i nienawiść mogą się rozprzestrzeniać. Do tego ostatecznie prowadzi kłamstwo.
Tutaj znajdujemy więcej nieuzasadnionych twierdzeń. Franciszek ponownie twierdzi, że istnieje konieczny związek między fałszywymi wiadomościami a „dyskredytowaniem drugiego, przedstawianiem go jako wroga, aż po demonizację, która może podżegać do konfliktów”. Jaki jest konieczny związek między tymi rzeczami a plagą dezinformacji? Dyskredytowanie innych niekoniecznie jest złe – zwłaszcza jeśli inni powinni zostać zdyskredytowani. To samo dotyczy wrogów.
Wróćmy na chwilę do epizodu z Ewangelii, w którym pewien Protagonista dyskredytuje innych, przedstawia ich jako wrogów aż do demonizowania ich, podsycając w ten sposób konflikt. Być może czytaliście już ten fragment:
A biada wam, doktorowie i faryzeusze obłudnicy, że zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi! Sami bowiem nie wchodzicie, ani wchodzącym wejść nie pozwalacie. Biada wam, doktorowie i faryzeusze obłudnicy, że objadacie domy wdów, długie modlitwy czyniąc! Dlatego cięższy wyrok was spotka. Biada wam, doktorowie i faryzeusze obłudnicy, że objeżdżacie morza i lądy, aby uczynić jednego prozelitę, a gdy się stanie, czynicie go synem piekła dwakroć więcej, niż sami jesteście! Biada wam, wodzowie ślepi, którzy mówicie: Ktokolwiek by przysiągł na świątynię, nic to; ale kto by przysiągł na złoto świątyni, winien dotrzymać. Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest większe: złoto, czy świątynia, która poświęca złoto? A ktokolwiek by przysiągł na ołtarz, nic to, lecz kto by przysiągł na dar, który jest na nim, winien dotrzymać. Ślepi! Cóż bowiem jest większe: dar, czy ołtarz, który dar poświęca? Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga na niego i na wszystko, co na nim jest. A ktokolwiek by przysięgał na świątynię, przysięga na nią i na tego, który w niej mieszka. I kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na tego, który na nim siedzi. Biada wam, doktorowie i faryzeusze obłudnicy, gdyż dajecie dziesięcinę z mięty i z anyżu i z kminku, a opuściliście to, co ważniejsze jest w Zakonie: sąd i miłosierdzie i wiarę! To trzeba było czynić, a tamtego nie opuszczać. Wodzowie ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda. Biada wam, doktorowie i faryzeusze obłudnicy, że oczyszczacie, co jest zewnątrz kubka i misy, wewnątrz zaś pełni jesteście grabieży i plugastwa! Faryzeuszu ślepy! Oczyść pierwej, co jest wewnątrz kubka i misy, aby to, co zewnątrz jest, czystym się stało. Biada wam, doktorowie i faryzeusze obłudnicy, że jesteście podobni do grobów pobielanych, które z wierzchu zdają się ludziom piękne, ale wewnątrz pełne są kości umarłych i wszelkiego plugastwa! Tak też i wy z wierzchu wprawdzie zdajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości. Biada wam, doktorowie i faryzeusze obłudnicy, którzy budujecie groby proroków i zdobicie pomniki sprawiedliwych, i powiadacie: Gdybyśmy byli żyli za dni ojców naszych, nie bylibyśmy ich wspólnikami w krwi proroków. Zatem świadkami jesteście sami w sobie, że jesteście synami tych, którzy proroków zabili. I wy dopełnijcie miary ojców waszych! Węże! Plemię żmijowe! Jakże ujdziecie przed potępieniem piekła?
(Mt 23:13-33)
Czy to nie jest to dyskredytowanie i demonizowanie innych? A jednak mamy tu natchniony przez Boga opis tego, jak sam Bóg komunikował się z pewnymi grzesznikami. Innymi słowy, mamy tu do czynienia z największym możliwym przeciwieństwem fake newsów. To jest Dobra Nowina [gra słów w j. ang – fake news vs Good News – przyp. tłum.]. Czy to możliwe, że Franciszek jest tym, który szerzy tutaj dezinformację?
Ale zapobieganie i wskazanie mechanizmów dezinformacji wymaga również głębokiego i starannego rozeznania.
Ach, kolejny proces rozeznawania! Powinniśmy byli się zorientować. Ostatnie rozeznawanie, które zaproponował, w Amoris laetitia, jest pewnym sposobem na dotarcie do fałszywych wiadomości o ważności więzi małżeńskiej.
Dalej najsłynniejszy apostata na świecie:
Trzeba bowiem zdemaskować to, co można określić jako „logikę węża”, zdolnego wszędzie do maskowania się i ukąszenia. Jest to strategia stosowana przez węża „podstępnego”, o którym mowa w Księdze Rodzaju, a który u zarania ludzkości stał się twórcą pierwszego „fake newsa” (por. Rdz 3,1-15) Doprowadził on do tragicznych konsekwencji grzechu, którego wynikiem było następnie pierwsze bratobójstwo (por. Rdz 4) a także inne niezliczone formy zła przeciwko Bogu, bliźniemu, społeczeństwu i stworzeniu. Strategią tego sprytnego „ojca kłamstwa” (J 8, 44) jest właśnie mimesis, pełzające i niebezpieczne uwodzenie, które znajduje drogę w sercu człowieka poprzez fałszywe i kuszące argumentacje.
Nie myślcie ani przez chwilę, że Franciszek naprawdę wierzy, że rozdział 3 Księgi Rodzaju jest dosłownie i historycznie prawdziwy. Na razie tylko udaje, ponieważ jest to korzystne dla dyskursu, który wygłasza. Ten mężczyzna to jezuita XXI wieku.
Pisze dalej:
Ten biblijny epizod ujawnia zatem istotny dla naszego dyskursu fakt: żadna dezinformacja nie jest nieszkodliwa; wręcz przeciwnie, ufanie temu, co fałszywe, powoduje szkodliwe następstwa. Nawet pozornie niewielkie zniekształcenie prawdy może mieć groźne skutki.
I tak jest, w rzeczy samej. Ale teraz zastosujcie ten wgląd do tego, jak Franciszek traktuje prawdę doktrynalną:
- Franciszek: „Dialog oznacza wyrzeczenie się twierdzenia, że tylko nasze idee i tradycje są ważne lub absolutne”
- Franciszek: „Jedyną religijną pewnością, jaką mamy, jest to, że wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi”
- Franciszek: „Nikt nie jest właścicielem Prawdy”
- Franciszek: „Mam ochotę powiedzieć coś, co być może jest heretyckie”
- Franciszek: „Nie jestem zainteresowany nawracaniem ewangelików na katolicyzm”
- Franciszek potępia nawracanie prawosławnych jako „wielki grzech przeciwko ekumenizmowi”
- Franciszek: „Nie jest w porządku przekonywać innych do swojej wiary”
- Franciszek nie dba o to, czy twoje dziecko otrzyma wykształcenie katolickie, protestanckie, prawosławne czy żydowskie
Jak to pasuje do niebezpiecznych skutków nawet „pozornie niewielkiego zniekształcenia prawdy”?
Wracając do pana Bergoglio:
Ciągłe skażenie oszukańczym językiem kończy się bowiem zaciemnieniem wnętrza człowieka. Dostojewski napisał coś niezwykłego w tym względzie: „Ten, kto łże przed samym sobą i słucha własnych łgarstw, doprowadza się do tego, że już żadnej prawdy ni w sobie, ni wokół siebie nie znajduje i traci w końcu szacunek do siebie i do innych. Nie szanując nikogo kochać przestaje, a żeby, nie znając miłości, zająć się czymś i rozerwać, oddaje się żądzom i prymitywnym rozkoszom i osiąga stan całkowitego zbydlęcenia w rozpuście swej, a wszystko to z łgarstwa względem innych ludzi i samego siebie” (Bracia Karamazow, II, 2).
Tutaj musimy pogratulować Franciszkowi. Znalazł sposób na włączenie słowa „zbydlęcenie” [ang. „bestiality” – potocznie używane do określenia formy zboczenia seksualnego – proszę jednak tego NIE sprawdzać – przyp. tłum.] do dokumentu o kłamstwie. To spore osiągnięcie. Czy to był kompromis z tym, że nie przywołał ponownie tych paskudnych słów na k, o których wspomniał już dwa razy?
Wracamy do jego tekstu:
Jak się zatem bronić? Najbardziej radykalne antidotum na wirus fałszu to dać się oczyścić przez prawdę. W wizji chrześcijańskiej prawda nie jest wyłącznie rzeczywistością pojęciową, która dotyczy osądu rzeczy, określając je jako prawdziwe lub fałszywe. Prawda to nie tylko wydobywanie na światło rzeczy mrocznych, „odsłanianie rzeczywistości”, jak to określa starożytny grecki termin, aletheia (od a-lethès, „nie ukryte”), prowadzi do myślenia. Prawda ma związek z całym życiem. W Biblii niesie ona ze sobą znaczenie wsparcia, solidności, zaufania, jak sugeruje to rdzeń „aman”, z którego pochodzi również liturgiczne Amen. Prawdą, jest to na czym można się oprzeć, aby nie upaść. W tym sensie relacyjnym, jedynym prawdziwie wiarygodnym i godnym zaufania, na którego można liczyć, czyli „prawdziwym”, jest Bóg żyjący. Oto stwierdzenie Jezusa: „Ja jestem prawdą” (J 14, 6). Zatem człowiek znajduje i odkrywa na nowo prawdę, kiedy doświadcza jej w sobie jako wierność i niezawodność tego, kto go kocha. Tylko to wyzwala człowieka: „Prawda was wyzwoli” (J 8, 32).
Na pierwszy rzut oka wszystko to może brzmieć bardzo głęboko i szlachetnie, ponieważ Franciszek wskazuje, że tylko Bóg jest źródłem wszelkiej prawdy. Jakież to konserwatywne!
Ale co z resztą tego, co mówi? Byłaby to dla niego doskonała okazja, aby powtórzyć, a następnie rozwinąć tradycyjną definicję prawdy podaną niegdyś przez Arystotelesa i zatwierdzoną przez św. Tomasza z Akwinu: Prawda jest „zgodnością rzeczy i intelektu”, to znaczy zgodnością osądu z rzeczywistością (patrz Sporne pytania o prawdę, q. 1, a. 1). Ta definicja zawsze była wystarczająco dobra dla Kościoła, ale czy jest wystarczająco dobra dla Franciszka? Oczywiście, że nie. Nie, oświeceni moderniści wiedzą lepiej, niż by powtarzać taką wieśniacką czarno-białą myśl z dawnych czasów, więc Franciszek mówi o tym, że prawda rzekomo ma coś wspólnego z opieraniem się na czymś i twierdzi, że musi to być osobiście doświadczane – zanim uprzejmie poinformuje nas, że prawda musi również obejmować poszukiwanie relacji:
Wyzwolenie z fałszu i poszukiwanie relacji: oto dwa składniki, których nie może zabraknąć, aby nasze słowa i nasze gesty były prawdziwe, autentyczne i wiarygodne. Aby rozpoznać prawdę należy przemyśleć to, co wspiera jedność i promuje dobro a także to co, przeciwnie, zmierza do izolowania, dzielenia i przeciwstawiania jednych drugim.
Tylko komuś takiemu jak Franciszek mogło ujść na sucho wyrzucanie tak kompletnych bzdur. Gdyby jakiś student napisał to w pracy semestralnej, profesor napisałby na marginesie: „nieuzasadnione” i „nie udowadniasz swojej tezy, tylko wysuwasz roszczenia”.
Tak więc Franciszek stwierdza: „Aby rozpoznać prawdę należy przemyśleć to, co wspiera jedność i promuje dobro a także to co, przeciwnie, zmierza do izolowania, dzielenia i przeciwstawiania jednych drugim”. Abstrahując od pytania, co w ogóle oznacza to zawiłe stwierdzenie, zauważamy, że nie dostarcza on najmniejszego dowodu na poparcie swojego dziwnego twierdzenia. Czy prawda nie może izolować, dzielić i przeciwstawiać? Dlaczego miałaby to być cecha charakterystyczna fałszu?
Wróćmy jeszcze raz do Pisma Świętego. Sam nasz Pan, który jest „pełen łaski i prawdy” (J 1:14), ostrzegał, że Jego nauka będzie izolować, dzielić i przeciwstawiać jednych drugim:
Nie mniemajcie, że przyszedłem pokój zsyłać na ziemię. Nie przyszedłem zsyłać pokoju, ale miecz. Przyszedłem bowiem oddzielić człowieka od ojca swego i córkę od matki swojej i synową od świekry swojej. I będą nieprzyjaciółmi człowieka domownicy jego. Kto miłuje ojca albo matkę więcej niż mnie, nie jest mnie godzien, a kto miłuje syna albo córkę nade mnie, nie jest mnie godzien.
(Mt 10:34-37)
Czy to brzmi tak, jakby „wspierało jedność”?
Bergogliańska bzdura kontynuuje:
Nie zyskuje się zatem rzeczywiście prawdy, gdy jest narzucona jako coś zewnętrznego i bezosobowego; wypływa ona natomiast ze swobodnych relacji między ludźmi, we wzajemnym wysłuchaniu siebie.
W jakiś sposób to „narzucanie [prawdy] jako [czegoś] zewnętrznego i bezosobowego” działało naprawdę dobrze dla Kościoła przez 2000 lat, szczególnie dla Apostołów. Po wygłoszeniu kazania do ludzi, z którymi nie miał żadnej swobodnej relacji (patrz Dz 2:22-36), papież św. Piotr dokonał masowych nawróceń w dniu Pięćdziesiątnicy: „Ci więc, co przyjęli jego słowa, zostali ochrzczeni, i przybyło dnia tego dusz około trzech tysięcy... Pan zaś co dzień pomnażał liczbę tych, co mieli być zbawieni” (Dz 2:41,47). Bogu dzięki, że w tamtych czasach nie mieli Soboru Watykańskiego II ani sekty Novus Ordo, w przeciwnym razie rozpoczęliby dialog międzyreligijny i do dziś by rozmawiali.
Wracając teraz do Franciszka, jest coraz gorzej. Papieski pretendent ma czelność wymyślić całkowicie nową i pragmatyczną definicję prawdy:
Co więcej, nigdy nie przestajemy szukać prawdy, ponieważ coś fałszywego może zawsze się wkraść, nawet kiedy mówimy rzeczy prawdziwe. Bezsprzeczny argument może rzeczywiście opierać się na niezaprzeczalnych faktach, ale jeśli jest używany do zranienia drugiego i zdyskredytowania go w oczach innych, niezależnie od tego, jak bardzo wydawałoby się to słuszne, nie ma w sobie prawdy. Prawdę sformułowań możemy rozpoznać po owocach: jeśli budzą polemikę, podżegają do podziałów, tchną rezygnację lub jeśli przeciwnie prowadzą do świadomej i dojrzałej refleksji, konstruktywnego dialogu, do pożytecznej działalności.
Rozpowszechnianie takich bzdur w dokumencie rzekomo poświęconym prawdzie jest dość zuchwałe. Od kiedy prawdziwość argumentu zależy od motywu, dla którego został przedstawiony? Po prostu mogę powiedzieć prawdę ze złych pobudek i mogę kłamać z dobrych pobudek. W obu przypadkach mamy do czynienia z grzechem, ale natura prawdy i fałszu nie jest w najmniejszym stopniu naruszona.
Twierdzenie, jak to czyni Franciszek, że prawda wypowiedziana z zamiarem zdyskredytowania lub zranienia drugiego staje się kłamstwem, jest absurdem na szczudłach! Poza tym musimy powtórzyć, że intencja zdyskredytowania kogoś niekoniecznie jest zła – niektórzy ludzie po prostu powinni zostać zdyskredytowani (przychodzą nam na myśl takie osoby jak Marcin Luter, Margaret Sanger i Peter Singer). Nawet Franciszek musiałby się zgodzić, że nie należy unikać wszelkiego dyskredytowania ludzi, widząc, że cały ten jego absurdalny elaborat ma na celu zdyskredytowanie szerzycieli fake newsów w oczach innych.
Podobnie, po prostu fałszywe jest twierdzenie, że prawdziwość twierdzenia jest oceniana na podstawie jego owoców. Jest to filozoficznie nie do utrzymania i teologicznie nieuzasadnione. Możemy powiedzieć, że w rzeczywistości jest to fake news, któremu zaprzecza nawet Boże Objawienie: „Albowiem mowa boża jest żywa i skuteczna i przenikliwsza, niż wszelki miecz obosieczny i dosięga aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów też i szpiku i rozsądza myśli i zamiary serca” (Hbr 4:12).
Następnie Franciszek ma zaproszenie do wygłoszenia:
Chciałbym zatem skierować zachętę do krzewienia dziennikarstwa pokoju. Nie rozumiem przez to wyrażenie dziennikarstwa „dobrodusznego”, [ang. „saccharine” – „cukierkowego” – przyp. tłum.] zaprzeczającego istnieniu poważnych problemów i przyjmującego ckliwe tony. Mam na myśli, przeciwnie, dziennikarstwo bez udawania, wrogie fałszom, sloganom dla efektu [oryg. ang. „rhetorical slogans”] i spektakularnym deklaracjom [oryg. ang. „sensational headlines” – „sensacyjnym nagłówkom”].
Teraz jest po prostu na bogato: Franciszek wypowiada się przeciwko „retorycznym sloganom” i „sensacyjnym nagłówkom”, podczas gdy jest największym autorem właśnie tych dwóch rzeczy! Pomyślcie tylko, ile nagłówków Franciszek wywołał od 2013 roku z powodu ciągłego używania żywych sloganów i idiotycznych uwag! Od potępienia „pochłoniętych sobą prometejskich neopelagian” i rozpoczęcia „rewolucji czułości” po pytanie „kim jestem, aby osądzać?”, nie było jeszcze jednego nudnego dnia, odkąd Franciszek zapłacił rachunek za hotel pierwszego dnia przed włączonymi kamerami.
Dochodzimy teraz do ostatniej części orędzia Franciszka na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu 2018 r. „Papież” kończy się wersją słynnej tak zwanej modlitwy św. Franciszka, odpowiednio dostosowaną do jego nowej doktryny „dziennikarstwa dla pokoju”:
O Panie, uczyń nas narzędziami Twojego pokoju,
Spraw, abyśmy rozpoznawali zło, które wkrada się w przekaz nie tworzący jedności.
Uczyń nas zdolnymi do usunięcia trucizny z naszych osądów. Pomóż nam mówić o innych, jako o braciach i siostrach.
Ty jesteś wierny i godny zaufania; spraw, aby nasze słowa były ziarnami dobra dla świata:
abyśmy tam gdzie zgiełk, trwali w wysłuchiwaniu;
gdzie zamęt, rozbudzali harmonię;
gdzie dwuznaczność, wnosili jasność;
tam, gdzie wykluczenie, zanosili dzielenie się;
gdzie pogoń za sensacją, byli wstrzemięźliwi;
gdzie powierzchowność, zadawali prawdziwe pytania;
tam, gdzie uprzedzenia, budzili zaufanie;
gdzie agresja, wnosili szacunek;
gdzie fałsz, przynosili prawdę. Amen.
Przerywamy ten post na krótką chwilę, abyście mogli się zażenować....
Po całym dramacie, który wydarzył się w związku z adhortacją Franciszka Amoris laetitia, zwłaszcza jego odmową odpowiedzi na pięć konkretnych pytań („dubia”), aby pomóc wyjaśnić to, czego ten dokument naucza, teraz prosi: „gdzie dwuznaczność, [byśmy] wnosili jasność”! Musicie to oddać panu Bergoglio: ma poczucie humoru.
Teraz, gdy zbadaliśmy fake newsy Franciszka o fake newsach, wyjaśnijmy coś: tak, internet jest pełen fake newsów. Istnieją wiadomości, które są zniekształcone, nieadekwatne, stronnicze, przesadzone, wadliwe, a czasem po prostu całkowicie zmyślone. Szybkie rozprzestrzenianie się informacji za pośrednictwem narzędzi mediów społecznościowych, takich jak Twitter i Facebook tylko zwiększa problem. Jednocześnie nawet główne organizacje informacyjne na całym świecie czasami rozpowszechniały fake newsy, czy to nieświadomie i przez przypadek, czy z pełnym rozmysłem. Chociaż ważne jest, aby pamiętać, że nie wszystko, co gdzieś widzimy, czytamy lub słyszymy, jest z tego powodu prawdziwe i dokładne, musimy również bardzo uważać, aby jakakolwiek próba wyleczenia tego nie była gorsza niż sama choroba. To, co proponuje tutaj Franciszek, to rewolucyjna redefinicja prawdy pod maską pokoju i miłosierdzia, dostosowana do masońsko-naturalistycznej agendy, która stara się zakneblować lub wyeliminować wszelką pozostałą opozycję.
Mówiąc o fake newsach, Kościół posoborowy był prawdziwym wodospadem teologicznych i filozoficznych fake newsów od momentu powstania po śmierci papieża Piusa XII. Oto kilka przykładów:
· Marcin Luter był świadkiem Ewangelii – fake news!
· Pierwiastki Kościoła katolickiego istnieją w innych religiach – fake news!
· Bóg może chcieć, aby cudzołożnicy kontynuowali swoje cudzołóstwo – fake news!
· Organizacja Narodów Zjednoczonych jest ostatnią nadzieją ludzkości – fake news!
· Heretycy i schizmatycy mają boską misję głoszenia Ewangelii – fake news!
· Nawracanie heretyków na katolicyzm jest grzechem – fake news!
· Istnienie Boga nie może być udowodnione rozumem – fake news!
· Bóg nie może być Bogiem bez człowieka – fake news!
· Chrześcijanie nie powinni obawiać się Sądu Ostatecznego – fake news!
· Pierwsi męczennicy Kościoła zginęli za wolność religijną – fake news!
· Kościół anglikański ważnie wyświęca księży – fake news!
· Globalne ocieplenie i zmiany klimatu spowodowane są przez człowieka – fake news!
· Nikt nie jest potępiony na wieki, ponieważ nie taka jest logika ewangelii – fake news!
· Czas jest ważniejszy niż przestrzeń – fake news!
· Aborcja i krótkotrwałość życia małżeńskiego są podstawą do unieważnienia – fake news!
· Talmudyczni Żydzi są „starszymi braćmi w wierze” katolików – fake news!
· Tajemnice Światła są częścią Różańca Świętego – fake news!
· „Nabożeństwo” Novus Ordo Missae to katolicka Msza – fake news!
· Matka Boża Fatimska przybyła, aby ostrzec świat przed tym, co ostatecznie będzie nieudanym zamachem na człowieka, którego świat uznawał za papieża – fake news!
· Muzułmanie czczą tego samego Boga co katolicy – fake news!
· Setki tysięcy, jeśli nie miliony małżeństw były nieważne – fake news!
· Islam jest religią pokoju – fake news!
· Joseph Ratzinger jest konserwatywnym, tradycjonalistycznym, ortodoksyjnym katolikiem – fake news!
· Każdy zmarły rzekomy papież od 1958 roku jest święty – fake news!
· Prawdziwe męczeństwo jest możliwe poza Kościołem katolickim – fake news!
· Talmudyczni Żydzi mają ważne przymierze z Bogiem i są Jego narodem wybranym – fake news!
· Jan XXIII, Paweł VI, Jan Paweł I, Jan Paweł II, Benedykt XVI i Franciszek to papieże rzymskokatoliccy – fake news!
To tylko maleńka próbka tego, co jest praktycznie niekończącą się listą kłamstw, błędów i herezji promowanych przez Kościół posoborowy. Sporządzenie pełnej listy byłoby niemożliwe, ponieważ przerwałoby je nam Drugie Przyjście Chrystusa, zanim moglibyśmy ją ukończyć.
Rezultatem tego wszystkiego jest to, że fake newsy są rzeczywiście problemem, ale ostatnim podmiotem na świecie, który mógłby wiarygodnie narzekać na to, jest „Club Jorge” w Watykanie. Czy nie był to „ks.” Antonio Spadaro z La Civilta Cattolica, słynny jezuita i serdeczny kumpel „papieża” Franciszka, który kiedyś twierdził, że w świętej teologii dwa plus dwa może równać się pięć, ponieważ „ma to związek z Bogiem i prawdziwym życiem ludzi” (patrz tweet tutaj)? Oznacza to, że w teologii wszystko jest możliwe. I dokładnie tak zachowują się modernistyczni squatterzy w Watykanie, odkąd ostatni prawdziwy papież został usunięty.
https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/07/papiestwo-i-pasja-koscioa-autorstwa.html
Do czego ostatecznie zmierza dokument Franciszka przeciwko fake newsom? Jak sądzi, co właściwie osiągnie to „papieskie” przesłanie? Czy jest to może pierwszy krok do ustanowienia orwellowskiego Ministerstwa Prawdy dla całego świata? Czy jest to początkowe „papieskie” poparcie? Ważne jest, aby myśleć długoterminowo. Franciszek jest wielkim fanem wprowadzania niezbędnych przesłanek, aby mógł później wyciągnąć wnioski. Już teraz chwali „inicjatywy instytucjonalne i prawne, starające się określić regulacje mające na celu powstrzymywanie tego zjawiska...” Naprawdę, jedną rzeczą gorszą od konieczności przesiewania wiadomości, aby odróżnić prawdę od fałszu, jest to, że elity masońskie i inni antykatoliccy oligarchowie świata mówią nam, co jest prawdą, a co fałszem!
A jednak jasne jest, że jedynym sposobem na skuteczną walkę z fake newsami jest narzucenie cenzury. Czy w tym kierunku zmierza cała obsesja na punkcie fałszywych wiadomości?
Cenzura nie jest zła tak długo, jak jest cenzurą katolicką narzuconą przez legalną władzę katolicką, kościelną lub cywilną. Ale jest to możliwe lub pożądane tylko w katolickim państwie wyznaniowym, a nie w jakimkolwiek świeckim lub w inny sposób niekatolickim państwie, jak wszystkie kraje świata w tym momencie, w tym Stany Zjednoczone. Istnieje powód, dla którego Kościół katolicki wymaga, aby wszelkie pisma na temat wiary, moralności i pokrewnych tematów otrzymały oficjalną aprobatę władz diecezjalnych, zanim zostaną dopuszczone do publikacji (zazwyczaj nihil obstat i imprimatur); jest powód, dla którego Święta Matka Kościół ma Indeks Ksiąg Zakazanych. Jest to uregulowane w kanonach 1384-1405 Kodeksu Prawa Kanonicznego promulgowanego przez papieża Benedykta XV w 1917 r.
Odwołując się zuchwale do „dojrzałego sumienia wiernych” i pokładając niemądrą „nadzieję w czujnej zapobiegliwości tak Ordynariuszy, jak i Konferencji Episkopatu”, „papież” Paweł VI w 1966 r. nakazał zniesienie Indeksu Ksiąg Zakazanych (patrz Post Litteras Apostolicas), a później zmniejszył wymaganą aprobatę Kościoła dla książek do minimum. Pomimo typowych drobinek wiarygodnego zaprzeczenia, które są zawsze zawarte w dokumencie takim jak ten, czy to schowanych w podrzędnej klauzuli, czy pochowanych w przypisie, jasne jest, że modernistyczny Watykan wspierał ideę, że katolicy nie powinni mieć duchowej opiekunki, która mówi im, co jest, a co nie jest dla nich bezpieczne do czytania.
https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WR/kongregacje/kdwiary/zbior/t_1_2
A teraz narzekają na rozprzestrzenianie się fake newsów.
O ironio.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz