wtorek, 20 lipca 2021

Traditionis Custodes — x. Damien Dutertre na 8. Niedzielę po Zielonych Świątkach

 

Traditionis Custodes — x. Damien Dutertre na 8. Niedzielę po Zielonych Świątkach

 

18 lipca 2021

 


Tytuł oryginalny: Traditionis Custodes, by Rev. Damien Dutertre

Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=2JUv2CMxhok

 

 

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen.

 

W piątek w zeszłym tygodniu, 16 lipca, Bergoglio wydał nowy dokument, dekret motu proprio, który wyraźnie wskazuje na ograniczenie używania tradycyjnej łacińskiej Mszy pod auspicjami hierarchii Novus Ordo. Ten dokument ma bardzo, bardzo wyraźny zamiar powiesić, stopniowo udusić i ostatecznie zabić wszystkie grupy Ecclesia Dei, konserwatystów, którym pozwolono odprawiać Mszę łacińską, zgodnie z rubrykami Jana XXIII. Musimy jeszcze zobaczyć, jak ten dokument zostanie zastosowany, ale to daje nam dzisiaj możliwość podkreślenia zasadniczego problemu tego sprzecznego stanowiska, jakim jest próba umieszczenia Mszy łacińskiej w Novus Ordo.

Dokument, podobnie jak list, który mu towarzyszy otwarcie przyznaje, że przyczyną tych ograniczeń jest to, że wśród wiernych uczęszczających na Msze łacińskie zauważono przywiązanie do tradycyjnej doktryny, a co za tym idzie, pewne odrzucenie Vaticanum II i nowej mszy. Jak powiedział Massimo Faggioli, który jest zagorzałym obrońcą Bergoglio, i to jest cytat: „Możecie mieć tę łacińską Mszę, dobrze. Lecz nie możecie mieć teologii XVI wieku, która była podstawą Mszy łacińskiej”. Właśnie o tym jest ten dokument. Ponieważ rzeczywiście tradycyjny ryt Mszy nieuchronnie niesie ze sobą tradycyjną doktrynę dotyczącą natury Mszy i musiał zostać stłumiony. Ten ostatni ruch Bergoglio jest jeszcze jednym potwierdzeniem – jakbyśmy potrzebowali ich więcej – że tradycyjna doktryna Mszy została zastąpiona zasadami modernistycznymi podczas tworzenia nowej mszy.

Bardzo interesującym aspektem tego dokumentu jest to, że łapie on w pułapkę konserwatystów, tak zwanych tradycjonalistów, w pułapkę ich własnej gry. Więzi ich tradycyjnymi zasadami eklezjologicznymi. Rzeczywiście, dokument odwołuje się do tradycyjnej doktryny, aby zapewnić sobie akceptację. Sama jego nazwa, po pierwsze, sama nazwa Traditionis Custodes, co oznacza Strażnicy Tradycji, odnosi się do biskupów Novus Ordo, ponieważ zgodnie z tradycyjną doktryną biskupi są strażnikami, strażnikami tradycji, a nie jakaś mała grupka, która chce łacińskiej Mszy gdzieś w kącie. Dlatego daremne jest próbowanie odprawiania Mszy łacińskiej i argumentowanie tradycji przeciwko jej strażnikom, jeśli uznacie, że tym oni są.

W rzeczy samej istnieją dwa źródła objawienia. Objawienie Boże zawarte jest w Piśmie Świętym i Tradycji. Są to tak zwane odległe zasady naszej Wiary. Nasza Wiara powinna się do nich dostosować, to tak, jakbyśmy uczyli się z nich naszej Wiary, ale są one nazywane odległymi zasadami Wiary, ponieważ Bóg ustanowił pośrednika między Objawieniem Bożym a nami, a mianowicie Magisterium Kościoła, które jest bliską reguła Wiary, które to z autorytetem interpretuje to, co w istocie zawiera Pismo Święte i Tradycja.

Herezją protestantyzmu jest ominięcie autorytetu Kościoła, przyjęcie jednego z tych dwóch źródeł Objawienia Bożego, a mianowicie Pisma Świętego i samodzielne interpretowanie go wbrew bliskiej regule Wiary, magisterium Kościoła. To jest protestantyzm. Dziś mamy do czynienia z kolejnym błędem, który w rzeczywistości jest bardzo podobny. Tym razem nie jest to Pismo Święte, to Tradycja – przyjęcie jednego z tych dwóch źródeł Objawienia Bożego, a mianowicie Tradycji i próbowanie użycia go przeciwko i wbrew temu, co uważa się za Magisterium Kościoła. To jest błąd lefebryzmu. A gdy weźmiemy pod uwagę ich obiektywność, drugi błąd jest równie zły jak pierwszy.

Z pewnością kontekst jest inny, ponieważ lefebryści stosują swoją fałszywą zasadę, aby odrzucić nową mszę, odrzucić Sobór Watykański II - które to, jak i my się zgadzamy, należy odrzucić - lecz nie można odrzucić nowej mszy lub odrzucić Vaticanum II z powodu fałszywych zasad. Odrzucenie nowej mszy z powodu lefebryzmu jest równie złe, jak odrzucenie nowej mszy z powodu zasad luterańskich. Żadna z tych opcji nie jest dobrym motywem. To, co powszechnie określa się mianem „ruchu tradycyjnego”, od samego początku zostało zatrute fałszywymi zasadami i zasady te były wszędzie propagowane przez FSSPX. Ruch tradycji nigdzie nie zajdzie, dopóki zachowa te złe zasady. Dlatego katolickie zasady muszą być bardzo jasno określone.

Niestety, nierzadko dziś słyszy się, że jedyne, czego dziś potrzebujemy, to pobożni księża odprawiający łacińską Mszę, z szybkim przeszkoleniem, nie za dużo teologii. Argumentem jest: „potrzebujemy prostych pasterzy, nie potrzebujemy teologów”. Moderniści także chcą pasterzy. I do tego prowadzi ta mentalność, jeśli nie masz prawdziwej doktryny, jeśli nie masz mocnego nauczania świętej teologii, to tam właśnie skończysz. Jeśli księża nie są dobrze zorientowani w świętej teologii, a zwłaszcza jeśli zbyt mało wiedzą o eklezjologii, która to jest teologią dotyczącą Kościoła, to do tego to prowadzi. Posłuchajcie tej ostrej nagany Boga, zaczerpniętej z księgi Ozeasza, rozdział 4 dla kapłanów, którzy odmówili studiowania i medytowania nad boską doktryną. Umilknął lud mój, gdyż nie miał umiejętności. Ponieważ ty odrzuciłeś umiejętność, odrzucę cię, abyś mi w kapłaństwie nie służył.

Pomoc obiecana przez Chrystusa Kościołowi ma chronić go przed dawaniem fałszywej doktryny, fałszywego kultu, fałszywej dyscypliny. Odrzucając nową mszę, niektórzy byli wystarczająco silni, by nazwać ją mszą Lutra, kiedy zdali sobie sprawę, że rzeczywiście została ona odarta z wszelkiej tradycyjnej doktryny dotyczącej ofiarnej natury Mszy. Więc nie jest to jedynie kwestia łaciny, to kwestia doktryny. W rzeczy samej, na początku reformy Lutra można było mieć mszę Lutra po łacinie, gdybyście tylko chcieli. To było heretyckie, to było bluźniercze, było nieważne, ale jeśli po niemiecku byłoby dla ciebie za wcześnie, można było ją mieć po łacinie.

Kościół Katolicki, ustanowiony przez Chrystusa jedynym środkiem zbawienia, nie może zdradzić swoich wiernych, nie może ich posłać do piekła. W rzeczywistości, gdyby Kościół mógł nas sprowadzić na manowce, to moglibyśmy powtórzyć słowa papieża Leona XIII z jednej z jego encyklik, Satis Cognitum, gdzie powiedział: to wynikałoby chyba, że sprawcą błędu w człowieku jest Bóg: „Panie, jeśli to błąd, przez Ciebie zostaliśmy zwiedzeni”.

Nie możemy też przypisać najwyższej władzy Kościoła, jaką jest autorytet samego Chrystusa, szerzenia zła lub w jakikolwiek sposób niedoskonałego prawa kultu, obrzędu liturgicznego. Papież Grzegorz XVI nauczał w 1833 r., co następuje: Kościół jest filarem i fundamentem prawdy, której to całej prawdy naucza Duch Święty. Czy Kościół powinien mieć możliwość nakazywania, poddawania się lub dopuszczania tych rzeczy, które zmierzają do zniszczenia dusz oraz hańby i szkody dla sakramentów ustanowionych przez Chrystusa? To nie do pomyślenia, to niemożliwe.

Powszechnym zarzutem wobec naszego jednoznacznego stanowiska dotyczącego braku autorytetu u tych, którzy podają się za papieży i biskupów – lecz w rzeczywistości fałszywych proroków – powszechnym zarzutem jest pytanie: „Jaki macie autorytet, aby wydać taki osąd?” Gdybyśmy mieli wydać osąd prawny i osąd kościelny, to rzeczywiście wymagałoby to autorytetu eklezjalnego, której nie posiadamy, więc argument byłby ważny. Ale nie wydajemy osądu prawnego, osądu kościelnego. Stosujemy jedynie naszą Wiarę do obecnej sytuacji, dokonując właściwych obserwacji w świetle boskiej Wiary o sytuacji w Kościele.

Nasza Wiara wymaga od nas odrzucenia wolności religijnej, odrzucenia ekumenizmu, odrzucenia kolegialności, odrzucenia nowej Mszy, odrzucenia wszystkich błędów Vaticanum II, ponieważ nasz umysł nie może zgodzić się na dwa sprzeczne stanowiska. Jeśli utrzymujemy przez Wiarę, że ekumenizm jest obrzydliwością w oczach Boga, to nie możemy jednocześnie go przyjąć, zaakceptować. Papież Pius XI rzeczywiście nazwał ekumenizm najpoważniejszym błędem, który całkowicie niszczy fundamenty Wiary katolickiej.

Jaki więc mamy autorytet, aby wydać taki osąd? Mamy autorytet naszej Wiary, który opiera się na autorytecie Boga objawiającego. Mamy również autorytet świętego Pawła. W jednym ze swoich listów – do Galatów – naucza nas: Ale choćbyśmy my, albo anioł z nieba głosił wam ponad to, cośmy wam głosili, niech będzie przeklęty. Nawet gdyby święty Paweł to zrobił, niech będzie przeklęty (anathema). I nie trzeba być egzegetą w Piśmie Świętym, aby zrozumieć, że anatema nie oznacza dokładnie tego samego, co una cum. Nie znaczy tego samego, co komisja eklezjalna. Nie znaczy tego samego, co próba bycia pod hierarchią Novus Ordo, w komunii paschalnej, nie oznacza tego. Niech będzie przeklęty! To całkiem jasne!

A jeśli słowa świętego Pawła nie wystarczą, mamy również słowa naszego Pana. Nie można odrzucić nowej mszy, chyba że odrzucicie także ludzi, którzy głosili ją jako fałszywych proroków, fałszywego papieża. Jakim to autorytetem? Ewangelia świętego Łukasza w rozdziale 20 da ostateczną odpowiedź na ten zarzut. W Niedzielę Palmową Pan nasz triumfalnie wjechał do Jerozolimy, potem płakał nad miastem. A potem poszedł do świątyni i wyrzucił sprzedających ze świątyni. Obecnie jest wielu sprzedających, którzy próbują sprzedać Wiarę, by pozostać w ekumenicznej świątyni. A potem nasz Pan pozostaje tam przez dwa dni, aby głosić. Wtedy arcykapłani i faryzeusze przyszli do naszego Pana i zapytali Go: Powiedz nam jaką mocą to czynisz, albo kto jest, co ci dał tę władzę. A teraz posłuchajcie bardzo uważnie odpowiedzi naszego Pana: Spytam i ja was o jedną rzecz, odpowiedzcie mi: Czy chrzest Janowy był z nieba, czy też z ludzi? Wszystko to stawia przed nimi dylemat, ujawnia sprzeczność stanowiska. Święty Łukasz kontynuuje: powiemy: z nieba, rzecze: Czemuż więc nie uwierzyliście mu? A jeśli rzeczemy: z ludzi, wszystek lud ukamienuje nas, bo przekonani są, że Jan jest prorokiem. I odpowiedzieli, że nie wiedzą, skąd był. Było jasne zarówno dla naszego Pana, jak i dla faryzeuszy, że jeśli odrzucasz chrzest Jana, odrzucasz Jego jako fałszywego proroka, lecz woleli nie odpowiadać na pytanie ze względu na szacunek ludzki.

W ten sam sposób dzisiaj odrzucenie nowej mszy, a z konieczności odrzucenie Vaticanum II, logicznie pociąga za sobą odrzucenie tych, którzy to ogłosili jako fałszywych proroków. Dlatego pytanie jest zawsze takie samo: czy nowa msza jest rytem katolickim, czy nie? Czy Vaticanum II jest istotowo katolicki, czy nie? Albo gdybyśmy chcieli użyć słów naszego Pana: z nieba, czy też z ludzi?

Większość tak zwanych tradycyjnych kapłanów nigdy nie odpowie na to pytanie. Odmawiają odpowiedzi. Raczej powiedzieliby z faryzeuszami: nie wiemy, skąd był. To jest to, co nazywamy afektowną ignorancją, to jest dobrowolną odmową poznania. Owi kapłani powinni się dobrze zastanowić, gdyż wystawiają się na usłyszenie z ust naszego Pana tych słów z księgi Ozeasza: Ponieważ ty odrzuciłeś umiejętność, odrzucę cię, abyś mi w kapłaństwie nie służył.

 

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przerwa