poniedziałek, 14 marca 2022

Sukcesja apostolska po papieżu Piusie XII: gdzie jest hierarchia katolicka?

 

Sukcesja apostolska po papieżu Piusie XII: gdzie jest hierarchia katolicka?

13 marca 2022

 

Tłumaczenie polskie za:

https://novusordowatch.org/2022/03/apostolic-succession-after-pius12-catholic-hierarchy/

Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z Biblii Wujka (1962)

 

Dlaczego niektórzy katolicy trzymają się „Tezy materialno-formalnej”…



 

W ostatnich tygodniach wśród sedewakantystów pojawiła się znaczna ilość kontrowersji internetowych na temat tak zwanej „Teorii Materialno-Formalnej” dotyczącej statusu posoborowej hierarchii, zwłaszcza jej tak zwanych „papieży”. Jedni twardo trzymają się tej tezy, ponieważ uważają ją za bardzo pomocną lub wręcz niezbędną do właściwego zrozumienia sytuacji w dzisiejszym Kościele Katolickim, podczas gdy inni odrzucają ją, uznając ją za wprowadzającą w błąd, a nawet zagrażającą wierze. Są też tacy „po środku”, którzy podpisują się lub nie podpisują się pod tezą, ale po prostu uważają ją za możliwą opcję teologiczną, której nie byłoby rozsądne poświęcać dużo czasu na walkę.

Teoria ta, która została po raz pierwszy sformułowana przez dominikańskiego teologa i ewentualnego sedewakantystycznego biskupa Michela-Louisa Guérarda des Lauriers OP (1898-1988), przez lata otrzymała różne inne przydomki, w tym „Teza z Cassiciacum” i „Sedeprywacjonizm”. Od niedawna nazwano ją po prostu „Tezą”. W tym poście będziemy odnosić się do niej jako „Teza materialno/formalna”, w skrócie „TMF” [ang Material-Formal Thesis].

https://novusordowatch.org/2018/02/in-memoriam-guerard-des-lauriers/

W istocie ta dość złożona teoria utrzymuje, że chociaż „papieże” po Piusie XII nie są prawdziwymi papieżami, niemniej jednak, wybrani na konklawe, posiadają legalną desygnację do pontyfikatu rzymskiego i z tego powodu automatycznie zostaliby papieżami gdyby wyrzekli się swoich herezji i nawrócili na katolicyzm. Są oni w pewnym sensie „papieżami-elektami” — prawnie wybranymi i wyznaczonymi na papieża, ale nie mogą być faktycznie papieżami z powodu przeszkody, którą dobrowolnie postawili na drodze, a mianowicie zamiaru zmiany Wiary katolickiej poprzez promulgowanie fałszywych doktryn, szkodliwych obrzędów liturgicznych i złych przepisów dyscyplinarnych.

TMF, często błędnie rozumiana przez ludzi, którzy nie są wystarczająco zaznajomieni z niezbędnymi rozróżnieniami filozoficznymi i teologicznymi, na których się opiera, a zatem szybko przez nich odrzucana, w rzeczywistości opiera się na znacznych podstawach teologicznych i filozoficznych. Nie znaczy to, że jest koniecznie poprawna; ale oznacza to, że byłoby niesprawiedliwe po prostu odrzucić ją i potępić bez wysłuchania.

Najbardziej znanym przedstawicielem TMF w Stanach Zjednoczonych, a być może i na świecie, jest x. biskup Donald J. Sanborn. Wyjaśnia teorię świeckim w następującym 10-stronicowym artykule:

https://mostholytrinityseminary.org/wp-content/uploads/2019/01/Explanation-of-the-Thesis.pdf

PL: https://myslkatolicka.wordpress.com/sanborn/

Inni mniej lub bardziej znani sedewakantystyczni duchowni, którzy przyjmują TMF to m.in.: bp. Joseph Selway, bp. Geert Jan Stuyver, bp. Robert Neville, ks. Francesco Ricossa, ks. Arnold Trauner i ks. Nicolás Despósito.

Z drugiej strony, mniej lub bardziej znani sedewakantystyczni duchowni, którzy nie przyjmują TMF to m.in.: Bp. Mark Pivarunas, bp. Daniel Dolan, bp. Clarence Kelly, ks. William Jenkins, ks. Stephen McKenna oraz ojcowie Francisco i Dominic Radecki. Krótka krytyka TMF została niedawno opublikowana przez ks. Vili’ego Lehtorantę i można ją znaleźć tutaj:

http://www.sgg.org/wp-content/uploads/2021/12/SHORT-EXPLANATION-WHY-WE-REJECT-THE-THESIS-OF-GUERARD-DES-LAURIERS.pdf

PL: https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/12/krotkie-wyjasnienie-dlaczego-odrzucamy.html

Jak wskazano w początkowym akapicie, TMF ma tendencję do polaryzacji: niektórzy są z nią tak mocno przywiązani, że utrzymują, iż tylko ona jest właściwą pozycją, z wyłączeniem wszystkich innych. Na przeciwległym biegunie znajdują się ci, którzy twierdzą, że TMF jest tak błędna, że w żadnym wypadku nie można jej uznawać.

Żeby było jasne: w Novus Ordo Watch jesteśmy neutralni w tej kwestii, przynajmniej na razie. Nie potępiamy TMF ani jej nie popieramy. Chcielibyśmy raczej ułatwić miłosierną dyskusję i zgłębienie problemu i/lub wykonalnych alternatywnych stanowisk, w duchu św. Pawła: „Wszystkiego zaś doświadczajcie; co dobre jest, zachowujcie” (1 Tes 5:21).

Celem niniejszego postu nie jest przekonanie ludzi o prawdziwości TMF ani o jej fałszywości; chodzi raczej o poinformowanie ludzi, że problem teologiczny, który TMF stara się rozwiązać, jest prawdziwą trudnością, która wymaga teologicznej odpowiedzi. TMF może, ale nie musi, być prawidłową odpowiedzią — o to właśnie chodzi w sporze — ale błędem byłoby po prostu ignorować problem, którym się zajmuje, i udawać, że nie ma on żadnych konsekwencji.

Nie mamy tu oczywiście na myśli, że każdy katolik musi spróbować rozwiązać tę teologiczną zagadkę. Nie, przeciętnemu świeckiemu wystarczy zrozumieć, że w naszych czasach istnieją pewne trudności teologiczne, które wciąż wymagają rozwiązania, które możemy w międzyczasie sprowadzić do kategorii „tajemnicy”. Pozostają jednak prawdziwe trudności i jako takie wymagają rozwiązania teologicznego. Dlatego nie jest niczym złym, ale raczej chwalebnym, że uczeni w teologii, a zwłaszcza duchowni, próbują zaproponować rozwiązanie.

Jaka jest zatem zagadka, na którą TMF twierdzi, że ma odpowiedź?

 

Problem teologiczny, na który „Teza” próbuje odpowiedzieć: ciągłość sukcesji apostolskiej w naszych czasach

Kościół Katolicki jest niezniszczalny nie tylko w swoich doktrynach, swoich prawach i sakramentach, ale także — w pewnym sensie — w swojej hierarchii praworządnych pasterzy, to znaczy w swoim Papieżu i biskupach pozostających z nim w jedności.

Podręcznik eklezjologii ks. Elwooda Sylvestera Berry'ego The Church of Christ daje bardzo dobrą i zwięzłą prezentację podstawowych pojęć:

SUKCESJA. Apostolskość pochodzenia i doktryny można łatwo zrozumieć bez dalszych wyjaśnień, ale pewna wiedza o sukcesji jest niezbędna do właściwej koncepcji apostolskości posługi. W tym kontekście sukcesja oznacza następowanie jednej osoby po drugiej na oficjalnym stanowisku i może być zgodne z prawem lub bezprawne. Teologowie nazywają jedną sukcesją formalną; drugą, materialną. Następca materialny to ten, kto przyjmuje oficjalną pozycję innej osoby wbrew ustawom lub konstytucjom danego społeczeństwa. Może być nazywany następcą, o ile faktycznie zajmuje stanowisko, ale nie ma władzy, a jego czyny nie mają oficjalnej wartości, nawet jeśli nie ma pojęcia o nielegalnej kadencji swojego urzędu.

Następca formalny, czyli prawomocny, nie tylko zajmuje miejsce swojego poprzednika, ale także otrzymuje należne upoważnienie do pełnienia funkcji urzędu z mocą wiążącą w społeczeństwie. Oczywiste jest, że władza może być przekazana tylko w drodze sukcesji zgodnej z prawem; dlatego Kościół musi mieć legalną lub formalną sukcesję pasterzy, aby przekazywać autorytet apostolski z wieku na wiek. Ten, kto wkracza w posługę wbrew prawom Kościoła, nie otrzymuje żadnej władzy i w konsekwencji nie może jej przekazać swoim następcom.

DWOJAKA WŁADZA. Sukcesja w Kościele różni się od tej w innych społeczeństwach tym, że istnieje dwojaka władza przekazywania: władza święceń oraz władza jurysdykcji lub rządu. Władza święceń jest czysto duchowa i bezpośrednio dotyczy udzielania łaski; jest uzyskiwana przez ważnie przyjęty sakrament święceń i nie może być odwołana żadną władzą Kościoła. Z tego powodu władza święceń może być uzyskana przez oszustwo lub udzielona wbrew woli Kościoła przez każdego, kto sam posiada ważne święcenia, a zatem nie zależy od prawowitej sukcesji.

Jurysdykcja jest władzą rządzenia i musi być przekazywana w Kościele, jak w każdym innym społeczeństwie; może być nadana tylko przez prawowitego przełożonego, zgodnie z konstytucją i prawami stowarzyszenia, i może być w każdej chwili odwołana. W konsekwencji jurysdykcja w Kościele nie może być ani uzyskana, ani utrzymana wbrew woli jego najwyższej władzy; jej przekazanie zależy wyłącznie od prawowitej sukcesji. Nie wystarczy zatem, aby kościół posiadał ważne święcenia; musi również mieć legalną sukcesję posługujących, sięgającą nieprzerwaną linią wstecz do Apostołów, którym nasz Pan nadał wszelką władzę do rządzenia Swoim Kościołem.

UNIA Z RZYMEM. Nikt nie może być prawowitym następcą w jakimkolwiek społeczeństwie, jeśli nie otrzyma w nim należytej władzy; wynika zatem z tego, że nie może być prawowitego następcy w Kościele Chrystusowym, który nie otrzymałby jurysdykcji bezpośrednio lub pośrednio od jego najwyższej władzy. Ale, jak zostanie udowodnione gdzie indziej, najwyższa władza w Kościele Chrystusowym została powierzona św. Piotrowi i jego prawowitym następcom, biskupom Rzymu: w konsekwencji wszelka prawowita sukcesja, czyli apostolskość posługi w Kościele, zależy od komunii z katedrą Piotra i ginie w momencie zerwania komunii. Dlatego żadna poszczególna część Kościoła nie jest nieomylnie apostolska, z wyjątkiem Stolicy Piotrowej, która jest powszechnie znana jako Stolica Apostolska.

(ks. E. Sylvester Berry, The Church of Christ: An Apologetic and Dogmatic Treatise [St. Louis, MO: B. Herder Book Co., 1927], s. 139-141; kursywa w oryginale; podkreślenie dodane.)

Wszystko to ma sens. Tak jak Bóg gwarantuje, że Kościół Katolicki zawsze zachowa prawdziwą Wiarę, tak też ma gwarancję, że zawsze będzie miał praworządnych pasterzy, przynajmniej w pewnym ograniczonym sensie (który zostanie omówiony później). Kościół nie jest jedynie biernym zbiornikiem prawdy objawionej przez Boga. Misją, którą dał mu Chrystus, to nauczanie, rządzenie i uświęcanie, które są zadaniami wykonywanymi przez hierarchię pasterzy zjednoczonych pod jednym najwyższym pasterzem, Papieżem.

Dlatego Sobór Watykański I nauczał:

Wiekuisty Pasterz i Biskup dusz naszych, w celu ustawicznego przekazywania dzieła zbawienia, postanowił zbudować Kościół święty, w którym jak w domu Boga żywego wszyscy wierni byliby objęci więzami jednej wiary i miłości.

Z tego powodu zanim Chrystus został uwielbiony, prosił Ojca nie tylko za Apostołów, ale także „za tymi, którzy dzięki ich słowu mieli uwierzyć w Niego, by wszyscy stanowili jedno, jak Syn i Ojciec są jedno”. Dlatego apostołów, których wybrał sobie ze świata, Chrystus posłał tak, jak sam został posłany przez Ojca. W ten sposób chciał, aby w Jego Kościele byli pasterze i nauczyciele aż do skończenia świata.

Aby zaś episkopat był jeden i niepodzielny oraz aby cała rzesza wiernych mogła być zachowana w jedności wiary i w komunii przez związanych ze sobą nawzajem kapłanów, stawiając św. Piotra na czele pozostałych apostołów, ustanowił w nim trwałą zasadę i widzialny fundament tej dwojakiej jedności. Na jego „męstwie miała być zbudowana wieczna świątynia, a z wytrwałości jego wiary miała się wznosić do nieba wielka godność Kościoła”.

A ponieważ bramy piekielne, chcąc zniszczyć Kościół, jak gdyby to było możliwe, zewsząd z coraz większą nienawiścią powstają przeciw jego fundamentom położonym przez Boga, za zgodą świętego Soboru uważamy, że dla ochrony, bezpieczeństwa i rozwoju owczarni katolickiej konieczne jest, aby wszystkim wiernym przedstawić naukę o ustanowieniu, ciągłości i naturze świętego prymatu apostolskiego, na którym opiera się siła i moc całego Kościoła, naukę, którą należy wyznawać i utrzymywać według starożytnej i niezmiennej wiary Kościoła powszechnego, oraz aby napiętnować i potępić błędy przeciwne tej nauce, które są szczególnie niebezpieczne dla owczarni Pańskiej.

(Sobór Watykański I, Konstytucja dogmatyczna Pastor Aeternus, prolog; Denz. 1821; podkreślenie dodane.)

http://ptm.rel.pl/czytelnia/dokumenty/dokumenty-soborowe/sobor-watykanski-i/261-konstytucja-dogmatyczna-o-kosciele-chrystusowym-pastor-aeternus.html

Podobnie papież Leon XIII:

Ponieważ Jego święta misja miała być trwała i wieczna, dlatego wybrał sobie niektórych uczniów swojej nauki i uczynił ich uczestnikami swojej władzy: gdy z nieba sprowadził na nich Ducha Prawdy, przykazał, ażeby przemierzali świat i to wszystko, czego sam nauczał i nakazał, wiernie przekazywali wszystkim narodom. To właśnie ogłosił, aby rodzaj ludzki przez Niego, przez wyznanie wiary oraz posłuszeństwo prawom mógł osiągnąć świętość na ziemi i szczęście wieczne w niebie.

Na takiej zasadzie i na takim fundamencie został założony Kościół. Jeżeli więc spojrzymy na ów cel ostateczny, o który zabiega Kościół i na sprawy bezpośrednio kształtujące świętość w duszach, to rzeczywiście jest on duchowy; jeśli spojrzymy na tych, z których on się składa i na same środki, za pomocą których nadprzyrodzone dary są doprowadzane do nas, jest on z konieczności postrzegalny jako zewnętrzny.

(Papież Leon XIII, Encyklika Satis Cognitum, n. 3).

http://rodzinakatolicka.pl/leon-xiii-satis-cognitum-o-jednosci-kosciola/

Papież Leon XIII kontynuował podkreślanie znaczenia zarówno elementów widzialnych, jak i niewidzialnych jako konstytutywnych dla Kościoła ustanowionego przez Pana:

Z tych to powodów Kościół jest często nazywany przez święte pisma ciałem lub ciałem Chrystusowym: „Wy zaś jesteście ciałem Chrystusa” (1 Kor 12, 27). Dlatego, że jest ciałem, Kościół jest widzialny oczom, skoro zaś jest Chrystusowy, jest żywym ciałem, czynnym i żywotnym, ponieważ chroni je i utrzymuje Jezus Chrystus wszczepioną weń swoją mocą, przez to, że żywi połączone ze sobą pędy winne i sprawia, że rodzą owoc. Jak bowiem w zwierzętach zasada życia pozostaje niewidzialna i ukryta, lecz przejawia się w zmianie miejsca i ruchu członków, tak też w Kościele nadprzyrodzona zasada życia przez to, co się przez nią dokonuje, ukazuje się wyraźnie.

Z tego wynika, że w wielkim owym niebezpiecznym błędzie tkwią ci, którzy tworzą sobie Kościół na własną miarę i przedstawiają go jako ukryty i prawie niewidoczny; jest on dla nich jakby ludzką instytucją mającą pewne przepisy i zewnętrzne obrzędy, pomijając wieczny przepływ łaski Bożej i opuszczając te Boskie rzeczy, które dają na co dzień pełne wyrazu świadectwo życia zaczerpniętego od Boga. Ograniczenie Kościoła Jezusa Chrystusa tylko do jednego z tych wymiarów jest tak samo niedorzeczne, jak człowiek sprowadzony tylko do ciała lub tylko do duszy. Ścisłe złączenie tych dwóch porządków jest koniecznym wymogiem prawdziwego Kościoła tak samo, jak naturę ludzką tworzy najgłębsze połączenie duszy i ciała. Nie jest ten Kościół jakąś obumarłą postacią, lecz ciałem Chrystusa obdarzonym życiem nadprzyrodzonym. Tak jak Chrystus, Głowa i Wzór, jest niepełny, gdy upatruje się w Nim tylko ludzką czy widzialną naturę – jak to czynią focjanie i nestorianie – albo tylko niewidzialną naturę Boską, jak utrzymują monofizyci, ale jest jeden z dwóch i w dwóch naturach: tak widzialnej, jak i niewidzialnej – tak też Jego Ciało Mistyczne nie jest prawdziwym Kościołem bez tego, co sprawia, że jego widoczne części czerpią siłę i życie z nadprzyrodzonych darów i innych rzeczy, skąd pochodzi ich zasada i rozkwita ich natura. Skoro zaś Kościół jest dziełem tego rodzaju z Boskiego ustanowienia i woli, winien on bez jakiejkolwiek przerwy taki sam trwać po wieczne czasy; gdyby zaś nie trwał albo nie był ustanowiony wiecznotrwałe, to i sam cel, do którego dąży, byłby ograniczony przedziałem miejsca i czasu, co oczywiście sprzeczne jest z prawdą. Tak więc owo połączenie rzeczy widzialnych i niewidzialnych, jako stan naturalny i zaszczepiony w Kościele zrządzeniem Bożym musi istnieć tak długo, jak długo będzie istniał Kościół.

(Papież Leon XIII, Encyklika Satis Cognitum, n. 3; podkreślenie dodane).

Papież Pius XII, wzmacniając doktrynę Leona XIII, wyjaśnił:

Nie może być więcej żadnej sprzeczności w ścisłym słowa znaczeniu, ani przeciwstawienia między niewidzialną misją Ducha Św. a urzędem pasterzy i doktorów, opartym na władzy i prawie, a uznanym przez Chrystusa Pana, ponieważ te dwa urzędy tak, jak w ciele naszym ciało i dusza nawzajem się uzupełniają i doskonalą i od jednego Zbawiciela naszego pochodzą, który nie tylko tchnął na nich Boskim tchnieniem i powiedział: “Przyjmijcie Ducha Św.” (J 20, 22), ale nawet wyraźny dał im rozkaz: “Jak mnie posłał Ojciec, tak i ja was posyłam” (J 20, 21) i znowu: “Kto was słucha, mnie słucha” (Łk 10, 16).

(Papież Pius XII, Encyklika Mystici Corporis, n. 65)

http://rodzinakatolicka.pl/pius-xii-mystici-corporis-christi-o-kosciele-mistycznym-ciele-chrystusa/

Widzimy zatem, że Kościół będzie istniał do końca czasów i chociaż jego widoczność może być w pewnym momencie znacznie zmniejszona, jak nauczał św. Augustyn, pozostanie on na zawsze niezmieniony w swojej zasadniczej konstytucji.

https://novusordowatch.org/2021/11/saint-augustine-church-will-not-appear-during-tribulation/

PL: https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/11/swiety-augustyn-koscio-nie-bedzie.html

Nieustannie hierarchiczny charakter Kościoła nie oznacza jednak, że w Kościele zawsze musi panować papież lub że jego urzędy hierarchiczne muszą być zawsze obsadzane. W rzeczywistości przedsoborowy teolog ks. Emil Dorsch odniósł się do tej kwestii w następujący sposób:

Kościół… jest społeczeństwem zasadniczo monarchicznym. Nie przeszkadza to jednak Kościołowi przez krótki czas po śmierci papieża, a nawet przez wiele lat, pozostać pozbawionym [widzialnej] głowy. Jego monarchiczna forma również pozostaje nienaruszona w tym stanie….

…Tak więc Kościół jest wtedy rzeczywiście bezgłowym ciałem, ale pozostaje jednym ciałem monarchicznym, ponieważ władza, przez którą jest wtedy zarządzany, jest władzą, która wypłynęła od jednego rzymskiego papieża, a nawet wtedy jest podporządkowana władzy prymatu, który musi zostać mu przywrócony, ze ścisłej konieczności, tak szybko, jak to możliwe. Taki porządek naprawdę nie jest ani demokratyczny, ani arystokratyczny.

Jego monarchiczna forma rządów pozostaje, choć wtedy na inny sposób — to znaczy pozostaje niekompletna i wymaga uzupełnienia. Nakaz całości poddania się jej Prymasowi jest obecny, chociaż rzeczywiste poddanie nie jest. Z tego powodu słusznie mówi się, że Stolica Rzymska pozostaje po śmierci osoby w niej zasiadającej — ponieważ Stolica Rzymska zasadniczo polega na prawach Prymatu. Prawa te są istotnym i koniecznym elementem Kościoła. Z nimi zresztą Prymat trwa, przynajmniej moralnie. Odwieczna fizyczna obecność osoby głowy nie jest jednak tak ściśle konieczna.

(Emil Dorsch, Institutiones Theologiae Fundamentalis, tom II: De Ecclesia Christi [Innsbruck: Felix Rauch, 1928], s. 196-197; dodano kursywę i podkreślenie. Większość tego tłumaczenia dokonał ks. Anthony Cekada.)

http://www.traditionalmass.org/images/articles/Ferr-Cardb-Pope.pdf

Chociaż zatem Kościół nie musi mieć faktycznie papieża przez cały czas, musi go mieć zawsze potencjalnie, to znaczy musi zawsze zachować prawo jego wyboru. Nawet jeśli niesprzyjające okoliczności uniemożliwią to na jakiś czas w praktycznym porządku, Kościół musi zawsze z zasady zachować możliwość wyboru papieża.

Również dobrze znane nauczanie dogmatyczne Soboru Watykańskiego I dotyczące św. Piotra posiadającego „na zawsze następców” (Konstytucja dogmatyczna Pastor Aeternus, rozdz. 2; Denz. 1825) jest często błędnie rozumiane w tym względzie. Sobór nie nauczał, że nie może być długiego wakatu w Stolicy Apostolskiej, lecz nauczał, że wszyscy prawowici następcy św. Piotra na zawsze dzielą ten sam prymat, który po raz pierwszy został dany przez naszego Pana Księciu Apostołów:

https://novusordowatch.org/2017/06/the-perpetual-successors-objection/

Gdzie zatem to wszystko stawia nas sedewakantystów? Czy nie jest naszym stanowiskiem, że wszystkie urzędy kościelne (papieża i biskupów) były puste przez dziesięciolecia, a jeśli tak, to czy sukcesja apostolska nie została zerwana, a tym samym bezpowrotnie utracona? Innymi słowy, nigdy więcej papieży, biskupów z jurysdykcją zwyczajną, na zawsze?

To jest właśnie zagadka, na którą TMF próbuje odpowiedzieć, używając bardzo subtelnych filozoficznych i teologicznych rozróżnień. Zanim jednak przyjrzymy się jej szczegółowo, wyjaśnijmy uprzednio dwie rzeczy.

Po pierwsze, sedewakantyści nie wierzą w „ukryty i niewidzialny kościół”. (Jeżeli istnieją indywidualni sedewakantyści, którzy nieświadomie tak wierzą, muszą natychmiast odrzucić taką koncepcję, ponieważ nie jest ona zgodna z nauką katolicką). My, będąc katolikami, w pełni i stanowczo trzymamy się nauczania Kościoła, co oznacza, że uznajemy i wyznajemy, że Kościół Katolicki jest widzialną instytucją posiadającą cztery cechy: jedności, świętości, katolickości i apostolskości – nawet jeśli nie potrafimy w pełni i konsekwentnie wyjaśnić, w jaki sposób wszystkie one współgrają z (widocznymi) empirycznymi faktami, które mamy przed sobą.

https://novusordowatch.org/2021/11/zapelena-catholicity-of-church-restricted/

PL: https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/11/przedsoborowy-teolog-katolickosc.html

Po drugie, nie wierzymy w „kościół sedewakantystyczny”. Nie ma „kościoła sedewakantystycznego”, jest tylko Kościół Rzymskokatolicki, ten, który niegdyś prowadził papież Pius XII (zm. 1958). Sedewakantyści po prostu uważają się za pozostałość tego Kościoła, prawdziwych katolików, którzy odmówili zmiany swojej religii, gdy moderniści, którzy już siedzieli w „same łonie” Kościoła podczas panowania papieża św. Piusa X na początku XX wieku (Encyklika Pascendi, n. 2), zrealizowali plan ustanowienia szeregu fałszywych papieży, podczas gdy Stolica Apostolska w rzeczywistości pozostawała pusta. W ten sposób byli w stanie zapewnić, że ich „działanie błędu” (2 Tes 2:10) mogło zostać uwolnione bez ingerencji wyznaczonego przez Boga tego, „co teraz powstrzymuje …[a który] będzie usunięty” ( 2 Tes 2:7). Seria wykładów kardynała Henry'ego Manninga z 1861 r. na temat Papieża i Antychrysta jest bardzo wnikliwa w tej kwestii:

https://novusordowatch.org/2015/04/the-pope-and-the-antichrist/

Cała książka po polsku: https://sklep.antyk.org.pl/p,zmagania-papieza-i-antychrysta-obecny-kryzys-stolicy-apostolskiej-w-swietle-proroctw-pisma-swietego,6719.html

Być może zdziwieni i oszołomieni, ale mimo to trzymając się Wiary, nadziei i miłosierdzia, odmawiamy jakiegokolwiek udziału w religii Novus Ordo [posoborowej] właśnie dlatego, że nie jest to religia katolicka.

Ale teraz nadszedł czas, aby bardziej szczegółowo przyjrzeć się sposobowi, w jaki TMF stara się dostarczyć teologicznie rozsądną odpowiedź na problem sukcesji apostolskiej od czasu śmierci papieża Piusa XII.

 

Sposób, w jaki „Teza” głosi, że ratuje ciągłą linię sukcesji apostolskiej

Nie będziemy tutaj próbować pełnego przedstawienia TMF, które zostało zrobione gdzie indziej przez tych, którzy ją przyjmują. W tym poście po prostu przedstawimy zarys z wystarczającą ilością szczegółów, aby ludzie mogli zrozumieć jej istotę bez większych problemów.

Po pierwsze, pomocne będzie ponowne przypomnienie tego, co ks. Berry pisał o sukcesji apostolskiej, jak cytowano wcześniej:

…sukcesja oznacza następowanie jednej osoby po drugiej na oficjalnym stanowisku i może być zgodne z prawem lub bezprawne. Teologowie nazywają jedną sukcesją formalną; drugą, materialną. Następca materialny to ten, kto przyjmuje oficjalną pozycję innej osoby wbrew ustawom lub konstytucjom danego społeczeństwa. Może być nazywany następcą, o ile faktycznie zajmuje stanowisko, ale nie ma władzy, a jego czyny nie mają oficjalnej wartości, nawet jeśli nie ma pojęcia o nielegalnej kadencji swojego urzędu.

Następca formalny, czyli prawomocny, nie tylko zajmuje miejsce swojego poprzednika, ale także otrzymuje należne upoważnienie do pełnienia funkcji urzędu z mocą wiążącą w społeczeństwie. Oczywiste jest, że władza może być przekazana tylko w drodze sukcesji zgodnej z prawem; dlatego Kościół musi mieć legalną lub formalną sukcesję pasterzy, aby przekazywać autorytet apostolski z wieku na wiek. Ten, kto wkracza w posługę wbrew prawom Kościoła, nie otrzymuje żadnej władzy i w konsekwencji nie może jej przekazać swoim następcom.

(Berry, The Church of Christ, s. 139-140; kursywa w oryginale; podkreślenie dodane.)

Mając to na uwadze, będziemy mogli lepiej zrozumieć istotę TMF, na którą składa co następuje:

• Aby zostać papieżem, nie wystarczy zostać wybranym przez niezbędną większość zgodnych z prawem elektorów, należy również zaakceptować wybór w ważny sposób

- Aby ta akceptacja była ważna, musi być dokonana dobrowolnie

- Ważna akceptacja wyboru jest niemożliwa, jeśli osoba wybrana stawia przeszkodę swojej akceptacji, która jest niezgodna z urzędem papieskim (na przykład, jeśli świecki, wybrany na papieża, nie chciałby przyjąć święceń kapłańskich i zostać konsekrowanym na biskupa)

• Tak zwani „papieże soborowi” — Jan XXIII (1958-63), Paweł VI (1963-78), Jan Paweł I (1978), Jan Paweł II (1978-2005), Benedykt XVI (2005-13) i Franciszek (od 2013 r.) — zostali wybrani na konklawe, ale nie byli w stanie ważnie zaakceptować swojego wyboru, ponieważ postawili przeszkodę niezgodną z papiestwem, a mianowicie mieli zamiar zmiany Wiary katolickiej poprzez promulgowanie fałszywych doktryn, szkodliwych obrzędów liturgicznych i złych przepisów dyscyplinarnych dla całego Kościoła (widać to po ich owocach)

• Dlatego są jedynie materialnymi następcami Piusa XII, a nie formalnymi następcami

• Jednak — i jest to wyróżnienie, o którym ks. Berry wspomina powyżej — sukcesję materialną można dalej podzielić na sukcesję materialną, która jest legalna i materialną, która jest nielegalna

- Nielegalny rodzaj to ten, o którym wspomina ks. Berry, to znaczy ktoś, kto „przyjmuje oficjalną pozycję innej osoby wbrew ustawom lub konstytucjom danego społeczeństwa [=Kościoła Katolickiego]. Może być nazywany następcą, o ile faktycznie zajmuje stanowisko, ale nie ma władzy, a jego czyny nie mają oficjalnej wartości, nawet jeśli nie ma pojęcia o nielegalnej kadencji swojego urzędu”. Przykładem może być ktoś, kto wtargnął do Stolicy Rzymskiej, a w rzeczywistości nie został wybrany przez konklawe. Byłby nielegalny pod każdym względem, ponieważ nie posiada nawet ważnego wyznaczenia na urząd papieski.

- Nielegalny rodzaj ma ktoś, kto zajmuje oficjalne stanowisko w zgodzie z prawami lub konstytucją Kościoła, ale stawia przeszkodę na drodze do ważnej akceptacji. Przykładem może być osoba świecka, która zostaje wybrana na papieża przez konklawe, ale odmawia przyjęcia święceń kapłańskich i konsekracji biskupiej. Jego sukcesja na Stolicę Rzymską byłaby tylko materialna, ale w sensie legalnym, ponieważ posiada ważne wyznaczenie na papiestwo (prawo Kościoła zezwala na wybór osoby świeckiej). Jego sukcesja nie byłaby jednak formalna, co oznacza, że ​​w rzeczywistości nie byłby papieżem, ponieważ postawiona przez niego przeszkoda jest niezgodna z papiestwem, ponieważ papież jest z konieczności biskupem Rzymu, a ten, kto odmawia stania się biskupem, nie może być biskupem Rzymu.

• Biorąc powyższe pod uwagę, prawidłowym statusem „papieży soborowych” jest posiadanie legalnej sukcesji materialnej (wyznaczenie do uzyskania autorytetu papieskiego), ale nie sukcesji formalnej (rzeczywistego uzyskania władzy papieskiej).

- Popularnym terminem opisującym ich status jest „papież-elekt” lub „papież materialny”, ale dla osób nieznających TMF może to być zagmatwane i mylące

• Ponieważ tylko formalny papież jest prawdziwym papieżem, a materialny papież nie jest, „papieże soborowi” nie są prawdziwymi papieżami

To TMF w skrócie.

Prawdopodobnie dla czytelników, którzy nigdy na poważnie nie zmagali się z faktycznymi argumentami zwolenników TMF (i przytoczonymi dowodami), będzie kuszące, aby szybko ją odrzucić i potępić jako nonsens. Jednak nie byłoby to sprawiedliwe. Musimy pamiętać, że święta teologia to skomplikowany temat, a sama złożoność wyjaśnienia teologicznego nie może służyć jako dowód jego fałszywości:

Dogmat Trójcy Świętej, na przykład, jest prosty: są trzy Osoby w jednym Bogu. Ale teologiczne wyjaśnienie tego, jak trzy Osoby są w jednym Bogu jest niezwykle zawiłe i trudne. Teologia musi bowiem zachować dwie rzeczy, które są pozornie sprzeczne: jedność boskiej istoty i trójcę Osób. Gdyby świecki miał przeczytać wyjaśnienie Trójcy w podręczniku seminaryjnym zamknąłby go po kilku akapitach.

(ks. bp Donald Sanborn, „Explanation of the Thesis of Bishop Guérard des Lauriers”, s. 2)

https://myslkatolicka.wordpress.com/sanborn/

W Świętej Teologii najdrobniejsze rozróżnienia są nie tylko uzasadnione, ale w rzeczywistości mogą mieć ogromne znaczenie. Wystarczy pomyśleć o kontrowersji wokół jednej joty (litera „i” w alfabecie greckim), która stanowiła różnicę między ortodoksją (katolicyzm) a herezją (arianizm), jeśli chodzi o zdefiniowanie czy Jezus Chrystus jest tej samej istoty jak Bóg Ojciec (homoousion), jak zdefiniował I Sobór Nicejski, lub tylko o podobnej istocie (homoiousion), jak twierdzili arianie.

https://www.newadvent.org/cathen/07449a.htm

W obliczu złożonych filozoficznych i teologicznych szczegółów TMF ważne jest, aby nie tracić z oczu powodu, dla którego niektórzy sedewakantyści w ogóle ją utrzymują:

Teza, jak powiedziałem, jest teologicznym wyjaśnieniem sytuacji autorytetu po Soborze Watykańskim II. Jej zamierzeniem jest przedstawienie systemu, który spełnia dwa zadania: (1) wykazuje, dlaczego soborowi „papieże” nie mają żadnej władzy, a więc nie są prawdziwymi Papieżami, oraz (2) wykazuje, w jaki sposób zachowana jest nieprzerwana ciągłość linii Papieży od św. Piotra. Oba te twierdzenia, jak powiedzieliśmy, wymagane są przez dogmaty katolickie.

(Sanborn, „Explanation of the Thesis”, s. 5)

https://myslkatolicka.wordpress.com/sanborn/

Jak zatem TMF ratuje ciągłość sukcesji apostolskiej? Czyni to poprzez umieszczenie legalnego materialnego elementu sukcesji apostolskiej w „papieżach soborowych”, obecnie we Franciszku:

Teza utrzymuje również, że soborowi „papieże” następują po sobie jako legalni wyznaczeni (legal designees) na papiestwo i zatem materialnie zachowują ciągłość linii św. Piotra. Oznacza to, że soborowi „papieże” są prawowitymi wyznaczonymi (legitimate designees) do bycia prawdziwymi Papieżami, ale brak im jurysdykcji z powodu przeszkody, którą stawiają na drodze otrzymania władzy. Dzieje się tak dlatego, że prawo nigdy nie odcięło religii Novus Ordo od Kościoła katolickiego. Powinna ona być odcięta, ale nie jest, dokładnie tak, jak morderca powinien być ścigany i skazany, ale nie jest. Choć zatem członkowie hierarchii Novus Ordo są faktycznie publicznymi heretykami i poza Kościołem, niemniej jednak, z racji braku prawomocnych czynności (legal action), zatrzymują swe prawomocne wyznaczenie (legal designations) i swe czysto prawomocne stanowiska (legal posts). Nie są autorytetem, nie są prawdziwymi Papieżami ani prawdziwymi biskupami, ale względem prawa (legally) są w stanie zostać prawdziwymi Papieżami i biskupami, jeśli usuną przeszkodę dla otrzymania autorytetu.

(Sanborn, „Explanation of the Thesis”, s. 5; kursywa w oryginale.)

https://myslkatolicka.wordpress.com/sanborn/

Innym istotnym elementem TMF, o którym nie wspomniano w powyższym nagraniu, jest duży nacisk, jaki kładzie on na fakt, że to, co zwykliśmy nazywać „Kościołem Posoborowym” („Kościół Vaticanum II” itp.) nigdy nie został potępiony przez deklarację prawną prawowitej władzy katolickiej w taki sam sposób, jak było to z prawosławnymi czy luteranami. Ma to, przynajmniej według TMF, ważne konsekwencje prawne:

Tak więc teza widzi [Kościół posoborowy] Novus Ordo w innym położeniu niż greckich schizmatyków czy luteranów. Ci ostatni zostali prawomocnie (legally) odcięci od Kościoła i naprawdę są sektami w pełnym znaczeniu tego terminu, bowiem odcięci są od Kościoła zarówno faktycznie, przez swą schizmę i herezję, jak i przez prawomocne odcięcie. Novus Ordo, z drugiej strony, faktycznie nie jest katolickie, jest sektą jako że wyznaje apostazję, ale nie zostało prawomocnie odcięte od Kościoła katolickiego. W rzeczy samej, ten smutny fakt, że Novus Ordo nie zostało odcięte, jest samym sednem problemu, wobec którego dziś stoimy. Gdyby było jasne, mocą prawnej deklaracji, że Sobór Watykański II był odejściem od wiary, ustałby problem w Kościele. Tylko z racji tego faktu, że heretycy mają maskę legalności, tak wielu katolików sprowadzanych jest na manowce.

(Sanborn, „Explanation of the Thesis”, s. 5-6; pogrubienie w oryginale.)

https://myslkatolicka.wordpress.com/sanborn/

TMF ratuje zatem ciągłość sukcesji apostolskiej, umieszczając jej materialny element w legalnym wyznaczeniu na papiestwo, jakie posiadają fałszywi papieże (i legalnym wyznaczeniu na urząd biskupa, jakie posiadają ich „biskupi”).

Co więcej, TMF umiejscawia formalny element sukcesji apostolskiej w fakcie, że Kościół zachowuje zdolność do odzyskania swojej widzialnej głowy, papieża, na jeden z trzech sposobów: (a) fałszywy papież sam usuwa przeszkodę, która naruszyła jego przyjęcie urzędu, na który posiada legalne wyznaczenie (innymi słowy fałszywy papież publicznie przechodzi na katolicyzm); b) elektorzy, którzy nadali mu desygnację, usuwają ją z niego i przystępują do nowego konklawe; c) po śmierci obecnego fałszywego papieża elektorzy następnego konklawe wybierają faktycznego katolika, człowieka, który nie stawia przeszkód na drodze do ważnego przyjęcia papiestwa.

Można więc powiedzieć, że „papieże Novus Ordo” i ich „biskupi” posiadają sukcesję materialną faktycznie i sukcesję formalną potencjalnie. W ten sposób TMF wyjaśnia, w jaki sposób Kościół katolicki nadal zachowuje sukcesję apostolską.

 

Pokusa fałszywych, ludzkich rozwiązań

Bez względu na to, co myśli się o TMF, każdy sedewakantysta rozumie, że biorąc pod uwagę to, co stało się z Kościołem Katolickim od śmierci papieża Piusa XII, stajemy przed niesamowitą tajemnicą. Czyż nie powinniśmy dziwić się niesamowitej Opatrzności Boga Wszechmogącego, który mógł „zakryć to przed mądrymi i roztropnymi” (Łk 10:21)?

To, czego zdecydowanie nie powinniśmy robić, to próbować „wymuszać” rozwiązanie, podobnie jak Abram, wątpiąc w Bożą obietnicę dla swojej niepłodnej żony, próbował wzbudzić nasienie z Agar (zob. Rdz 16:1-4,11, 15; 17:16-21). To nie jest droga Boża, a syn, którego mu urodziła, nie był synem obietnicy: „Albowiem napisano; Abraham miał dwóch synów jednego [Izmaela] z niewolnicy, a drugiego [Izaaka] z wolnej. Lecz ten co z niewolnicy, według ciała się narodził, a ten co z wolnej, przez obietnicę” (Ga 4:22-23).

Jednym z przykładów takiego wymyślonego „rozwiązania” naszej sytuacji jest to znane jako „konklawizm”, w którym indywidualni sedewakantyści uważają, że mają prawo zwołania konklawe, którego wynik – wybór rzekomo prawdziwego papieża – jest wówczas wiążący dla sumienia wszystkich katolików. Ten absurd był wielokrotnie podejmowany przez zwiedzione dusze, wśród nich byli David Bawden (ur. 1959) w 1990 roku jako „papież Michał” i ks. Lucian Pulvermacher (1918-2009), w 1998 jako „Papież Pius XIII”. Czy rzeczywiście coś osiągnęli (poza doprowadzeniem do większego zamieszania i wątpliwości oraz sprawienia, że ​​sedewakantyści wyglądają na głupców)? Oczywiście nie.

https://en.wikipedia.org/wiki/David_Bawden

https://en.wikipedia.org/wiki/Lucian_Pulvermacher

Oto wycinek z The Witchita Eagle z 29 lipca 1990 r. o Davidzie Bawden, którego nazwali „papieżem ze sklepu z artykułami używanymi”:



David Bawden z Kansas twierdzi, że jest „papieżem Michałem”. 29 lipca 1990, niedziela. The Wichita Eagle (Wichita, Kansas) Newspapers.com

https://www.newspapers.com/clip/97390794/david-bawden-of-kansas-claims-to-be-pop/

 

Więcej informacji na temat zjawiska konklawe-w-stylu-zrób-to-sam można znaleźć w tym artykule sedewakantystycznego blogera:

https://introiboadaltaredei2.blogspot.com/2018/09/when-can-we-say-habemus-papam-again.html

Innym przykładem wymuszonego pseudo-rozwiązania są pół-tradycjonaliści. Ich absurdalne stanowisko uznawania i oporu sprowadza Kościół Katolicki do ludzkiej instytucji, która jest nie tylko omylna i całkowicie niewiarygodna jako wyznaczony przez Boga nauczyciel prawdy objawionej, ale która w rzeczywistości zawiodła w swojej podstawowej misji i nieustannie prowadzi dusze na manowce. Taka instytucja może być czymkolwiek, być może nawet nierządnicą babilońską, „z którą nierząd uprawiali królowie ziemi” (Ap 17:2); ale z pewnością nie jest „filarem i utwierdzeniem prawdy” (1 Tm 3:15), Niepokalaną Oblubienicą Chrystusa, tym „Kościołem chwalebnym, nie mający zmazy ani zmarszczki, albo czegoś podobnego, ale żeby był święty i niepokalany” (Ef 5:27).

https://novusordowatch.org/2021/11/built-on-rock-or-sand-francis-catholic-foundation/

https://novusordowatch.org/2021/03/deadly-defection-eric-sammons/

https://novusordowatch.org/2019/03/sspx-better-right-with-tradition-against-pope/

Widzieliśmy już, że papież Leon XIII odrzucił koncepcję Kościoła jako „instytucji ludzkiej, mającej pewne przepisy i zewnętrzne obrzędy, pomijającej wieczny przepływ łaski Bożej i opuszczającej te Boskie rzeczy, które dają na co dzień pełne wyrazu świadectwo życia zaczerpniętego od Boga” (Encyklika Satis Cognitum, n. 3), a jednak wydaje się, że opisuje to doskonale Kościół, w który wierzą pół-tradycjonaliści.

W rzeczywistości apostazja Kościoła Posoborowego – to znaczy odejście od Wiary katolickiej wyznawanej przez papieża Piusa XII i jego poprzedników – jest w taki czy inny sposób uznawane przez wszystkich z wyjątkiem garstki zatwardziałych posoborowian z orbity Catholic Answers lub Where Peter Is, którzy spróbują kwadratury koła, jeśli to jest to, czego trzeba, aby modernistyczny Watykan wyglądał na katolicki. Oto kilka przykładów:

https://novusordowatch.org/2019/08/venial-adultery-amoris-laetitia/

https://novusordowatch.org/2021/06/no-idolatry-pachamama-tim-staples/

PL: https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/06/zadnego-bawochwalstwa-w-ogrodach.html

Ze swej strony sekularyści i liberalni posoborowianie nie mają problemu z przyznaniem, że dzisiejszy „Kościół Katolicki” jest zepsutą instytucją ludzką, ponieważ tak naprawdę nie wierzą w doktrynę katolicką o Kościele ani w cokolwiek innego, z wyjątkiem przypadków, w których osobiście zgadzają się z tym.

Uznanie przez pół-tradycjonalistów potrzeby ratowania sukcesji apostolskiej jest godne pochwały, ale ich podejście jest całkowicie chybione: Chrystus ustanowił hierarchię ze względu na Wiarę katolicką, nie ustanowił Wiary katolickiej ze względu na hierarchię (por. Mk 2:27). Niewierna hierarchia katolicka (tutaj w sensie prawdziwej formalnej sukcesji apostolskiej, którą jak uważają pół-tradycyjonaliści, mają modernistyczni pseudopasterze) byłaby taką samą sprzecznością w kategoriach jak kwadratowe koło, i byłaby tak bezużyteczna, jak sól, która utraciła swój smak (por. Mt 5:13). Co więcej, byłoby to bardzo niebezpieczne, jak ślepiec prowadzący ślepych (por. Mt 15,14), a jeszcze gorzej, jak „odrobina kwasu [która] zakwasza całe ciasto” (1 Kor 5:6). Nie, w rzeczywistości byliby oni „fałszywymi apostołami”, o których św. Paweł mówi „robotnicy zdradliwi, przybierający postać apostołów Chrystusowych” (2 Kor 11:13) i niczym innym niż „kłamliwymi nauczycielami”, o których papież Św. Piotr ostrzegał: „którzy wprowadzą zgubne odszczepieństwa i zaprą się tego Pana, który ich odkupił, przywodząc na siebie rychłą zgubę” (2 P 2:1) – i nie tylko na siebie, ale na wszystkich, którzy za nimi podążają.

Jak niebezpieczne jest uznawanie fałszywych pasterzy za prawdziwych, dowodzi przykład nieustannej potrzeby oporu wobec nich na wszystkich poziomach przez pół-tradycjonalistów, aby nie zostali splamieni i zepsuci fałszywymi doktrynami swoich pasterzy, złą dyscypliną i świętokradczymi liturgiami. Szalony stopień, w jakim ten opór uznawania wzrósł przez dziesięciolecia, uzmysławia niedawny artykuł Roberta Morrisona potępiający „Nowokościół”.

https://novusordowatch.org/2022/02/denouncing-newchurch-remnant-train-wreck/

PL: https://novusordo-pl.blogspot.com/2022/02/potepienie-nowokoscioa-kolejny.html

Co ciekawe, ich postawa nieustannego oporu pokazuje, że uznają „sprzeczności w ścisłym słowa znaczeniu, [oraz] przeciwstawienia między niewidzialną misją Ducha Św. a urzędem pasterzy i doktorów, opartym na władzy i prawie, a uznanym przez Chrystusa Pana”, co Pius XII uznał za niemożliwe (Encyklika Mystici Corporis, n. 65), inaczej nie byłoby potrzeby stawiania oporu. (W tym miejscu ważne jest, aby pamiętać, że sprzeciwiają się oficjalnym aktom swoich władz magisterialnych i prawnych, w tym obrzędom liturgicznym i kanonizacji świętych – a nie tylko grzesznym nakazom niemoralnego duchowieństwa).

Bez względu na to, jakie może być właściwe rozwiązanie kwestii apostolskości, wiemy już, że przyjęcie hierarchii Novus Ordo [posoborowej] (ponownie w sensie formalnym) zdecydowanie nie jest właściwą odpowiedzią, ponieważ wiemy, że religia tej hierarchii nie jest ożywiana przez Ducha Świętego; a porzucenie Wiary apostolskiej na rzecz schludnie zorganizowanej i łatwej do zidentyfikowania hierarchii ludzi, którzy nie wyznają Wiary katolickiej, byłoby skrajnie niemądrym interesem.

Wielką zaletą i atrakcyjnością TMF jest zatem to, że oferuje — a przynajmniej twierdzi, że oferuje — jasne i czyste rozwiązanie, oparte na tradycyjnej teologii i filozofii katolickiej, które odpowiada na zagadkę ciągłości sukcesji apostolskiej w naszych czasach powszechnej apostazji, jednocześnie odrzucając apostatów i heretyków jako fałszywych pasterzy.

Jaką poważną próbę rozwiązania teologicznego proponuje strona nie-TMF („totaliści”)? Wydaje się, że żadną. [POPRAWKA: 2-tomowa praca Griffa Ruby'ego Sede Vacante! (2017) próbuje rozwiązania.] Chociaż uzasadnione jest twierdzenie, że Bóg jakoś rozwiąże tę sytuację, nie jest to właściwie teologiczna odpowiedź. Jak ujął to ks. bp. Sanborn:

O ile wiem, nigdy nie widziałem żadnego totalisty starającego się nawet zająć problemem apostolskości w obecnym kryzysie. Z reguły odpowiadają: „Bóg się tym zajmie”. Tak, zajmie się tym, ale Bóg-się-tym-zajmie nie jest świętą teologią. Kościół nie odpowiedział na zarzuty wobec Trójcy mówiąc „W taki czy inny sposób On jest Bogiem w trzech Osobach”, ale starannie, dzięki pracy świętych Doktorów i ostatecznie w orzeczeniach urzędu nauczycielskiego zdefiniował pewne prawdy dotyczące Trójcy, w których jedność boskiej istoty i potrójność Osób jest zachowana.

(Sanborn, „Explanation of the Thesis”, s. 10)

https://myslkatolicka.wordpress.com/sanborn/

https://www.amazon.com/Sede-Vacante-Gentium-Ecclesial-Circumstance/dp/1532023782/

Oferowanie prawdziwie teologicznej odpowiedzi na pytanie o apostolstwo sprawi, że pozycja sedewakantystyczna będzie o wiele bardziej atrakcyjna dla potencjalnych nawróconych. W rzeczywistości bp. Sanborn powiedział, że zna nawróconych, którzy nie zostaliby sedewakantystami, gdyby nie TMF. Być może możemy policzyć wśród nich ks. Ronalda Ringrose’a.

https://novusordowatch.org/2018/05/fr-ronald-ringrose-abandons-recognize-and-resist-position/

Ponownie, celem tego postu nie jest promowanie TMF jako prawidłowej odpowiedzi na pytanie o ciągłość hierarchii, ale zachęcenie ludzi do uświadomienia sobie, że problem, którego ona dotyczy, jest prawdziwy i wymaga rozwiązania

 

Apel do obu stron w tej debacie

Aby ułatwić wymianę pomysłów, która jest przyjemna i produktywna, chcielibyśmy zaapelować do obu obozów w debacie nt. TMF, aby ustąpili tylko trochę, jak następuje:

• Do tych, którzy stosują się do TMF: Proszę przyznać, że katolikowi jest całkowicie dozwolone przyznać, że TMF nie przekonuje go, nawet jeśli nie ma lepszej alternatywy do zaoferowania

• Do tych, którzy odrzucają TMF: Proszę przyznać, że teologiczna zagadka, na którą TMF próbuje odpowiedzieć, jest prawdziwą trudnością wymagającą rozwiązania

Jeśli każda ze stron może przyznać tylko tyle, teologicznie owocna dyskusja będzie dużo łatwiejsza.

 

Uwagi końcowe

Panie i panowie, doświadczamy tego, co św. Paweł nazwał „tajemnicą nieprawości” (2 Tes 2:7). Musimy zostawić miejsce na miłosierne spory dotyczące tych spraw, których Kościół nie rozstrzygnął lub co do których nie dał nam jasnych wskazówek; i jest pewne, że dokładna sytuacja, w której żyliśmy przez ostatnie 60 lat, jest czymś, czego żaden teolog nie przewidział ani prawdopodobnie nawet nie uznał za możliwą. Już z tego powodu zamieszanie i niezgoda na ten temat nie powinny nas zniechęcać – jeśli już, to należy się tego spodziewać.

Poniższy artykuł będzie wielką pociechą dla wszystkich, którzy potrzebują zachęty w naszej trudnej sytuacji kościelnej. Wyjaśnia, dlaczego akcydentalny brak jedności między sedewakantystami w pewnych kwestiach nie jest czymś, nad czym warto tracić nieprzespane noce, a tym bardziej Wiarę:

https://novusordowatch.org/2017/03/when-the-shepherd-is-struck/

PL: https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/06/kiedy-pasterz-zostaje-uderzony.html

W zmaganiach, jakie toczymy, aby zrozumieć, co stało się z tym wspaniałym Kościołem Katolickim, niegdyś prowadzonym przez papieża Piusa XII, musimy pamiętać o znaczeniu i naturze cnoty Wiary. Musimy mocno wierzyć, że Kościół nie może zginąć, tak samo jak nie może zwodzić dusz. Dlatego musimy odrzucić wszelkie wyobrażenia, zgodnie z którymi Kościół przestał istnieć lub zbłądził. Potępiając tak zwanych starokatolików, którzy odrzucili definicję nieomylności papieskiej Soboru Watykańskiego I, papież Pius IX napisał w 1873 r.: „Dlatego zaprzeczają również niezniszczalności Kościoła i bluźnierczo ogłaszają, że zginął on na całym świecie i że jego widzialna głowa i biskupi zbłądzili” (Encyklika Etsi Multa, n. 22).

Nie zapominajmy, że dokładne wyjaśnienie teologiczne, które może pogodzić wszystkie fakty empiryczne z całym nauczaniem katolickim, bez wątpienia byłoby bardzo trudnym zadaniem nawet dla największych teologów Kościoła przed Vaticanum II. Jednak ta uwaga, oczywiście, nie pozwala nam odejść od Wiary. Piękno daru Wiary polega na tym, że zgadzamy się z prawdą dogmatyczną, nawet jeśli jej w pełni nie rozumiemy lub nie możemy w pełni pogodzić z pewnymi rzeczami, które wydają się mieć miejsce.

Katechizm Rzymski wydany po Soborze Trydenckim naucza: „Wiara zatem musi wykluczyć nie tylko wszelkie wątpliwości, ale wszelkie pragnienie dowodów” (Artykuł I). Cnota Wiary, bez której nigdy nie będziemy podobać się Bogu (por. Hbr 11:6), uzdalnia nas z pomocą łaski Bożej do przyjęcia tego, co objawił Bóg, ponieważ Ten, który nie może kłamać i nie może się mylić, objawił to, a nie z innego powodu. Mamy boską gwarancję, że to, co objawił Bóg, nigdy nie może być sprzeczne z rozumem, chociaż może go nieskończenie przewyższać. Albowiem autor Wiary jest także autorem rozumu, stąd jakakolwiek sprzeczność między nimi jest całkowicie niemożliwa.

http://www.catholicapologetics.info/thechurch/catechism/ApostlesCreed01.shtml

Prawdziwa Wiara przynosi niewypowiedziane błogosławieństwa. Jak powiedział nam Chrystus Pan: „…błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20:29; por. Mt 24:24). Bóg ma ścisłe prawo żądać od nas szczerej Wiary, a nie pseudo-wiary, którą podtrzymujemy tak długo, jak długo potrafimy wszystko rozumieć: „przez wiarę bowiem chodzimy, a nie przez widzenie” (2 Kor 5:7). Bóg nie oczekuje, że będziemy wiedzieć wszystko, ale oczekuje, że uwierzymy w to, co On objawił. I tak nasz Pan mówi nam dzisiaj, tak jak kiedyś do Jaira, przełożonego synagogi: „Nie bój się, wierz tylko” (Mk 5:36; por. J 20:27).

 

Zanim udacie się do pola komentarzy…

Pole rozwijane pod tym postem jest otwarte do dyskusji przez 30 dni od daty publikacji (13.03.2022) [na oryginalnej angielskiej stronie – przyp. tłum.]. Prosimy wszystkich, którzy biorą udział w dyskusji na ten temat, aby szanowali innych uczestników i nie spieszyli się z nieuzasadnionymi wnioskami, zwłaszcza dotyczącymi motywów lub intencji innych. Niektórzy ludzie mają paskudny zwyczaj zakładania złej wiary lub złej woli u tych, którzy się z nimi nie zgadzają.

W sporze o tak wielkiej wadze i powadze, jak obecny, musimy znosić się nawzajem wielkodusznie i cierpliwie, przypominając natchnione przez Boga słowa św. Pawła: „z wszelką pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc się wzajemnie w miłości” (Ef 4:2). I znowu: „Przyobleczcież się zatem jako wybrani boży, święci i umiłowani, w czułe miłosierdzie, w dobroć, w pokorę, w cichość, w cierpliwość; wzajemnie się znosząc i odpuszczając sobie, jeśli kto ma skargę przeciw komu; jak i Pan odpuścił wam, tak i wy.” (Kol 3:12-13).

Pamiętajmy dalej o napomnieniu i napomnieniu udzielonym przez samego Pana Naszego odnośnie tego, jak traktować naszych braci:

Lecz ja wam powiadam, że każdy, który się gniewa na brata swego, będzie winien sądu. Kto by zaś rzekł bratu swemu: głupcze, będzie winien Rady. A kto by rzekł: szalony, będzie winien ognia piekielnego.

Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Albowiem jakim sądem sądzić będziecie takim was osądzą, i jaką miarą mierzyć będziecie, taką wam odmierzą.

(Mateusza 5:22; 7:1-2)

Te napomnienia nie wykluczają oczywiście wszelkiego osądu, ale pochopny osąd, jak również pochopne podejrzenia. Niesprawiedliwe jest przypisywanie współkatolikom, z którymi się nie zgadzamy, złych motywów, heretyckiej deprawacji, niewiary, braku zaufania do Boga itd., bez przekonujących dowodów, których nie można racjonalnie wyjaśnić w żaden inny sposób. Mamy błądzić po stronie usprawiedliwiania błędów, które widzimy u innych, a nie po stronie znajdowania tychże błędów. Niech prosta praktyczna zasada poprowadzi dyskusję: Przed potępieniem współkatolika jako teologicznego potępieńca, załóżmy, że po prostu szczerze się myli. I weź pod uwagę ponadto, że być może tym, który szczerze się myli, jesteś ty (tak, ty!). Jeśli obie strony przestrzegają tej rozsądnej zasady, może się zdarzyć, że nawet namiętna wymiana argumentów przyniesie dobre owoce.

Przypomnijmy też, że samo posiadanie racji nie przyniesie nam nic dobrego, jeśli nie mamy miłości: „choćbym miał dar proroctwa, i znał wszystkie tajemnice i wszelką umiejętność, i choćbym miał wszelką wiarę, tak żebym góry przenosił; a miłości bym nie miał, niczym jestem” (1 Kor 13:2).

Wszystko to można ładnie podsumować w słynnej maksymie przypisywanej św. Augustynowi: „W rzeczach zasadniczych jedność; w sprawach wątpliwych wolność; we wszystkim miłość”.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przerwa