wtorek, 12 kwietnia 2022

Naturalizuje, by zneutralizować: jak Franciszek podstępnie pozbawia Ewangelię jej nadprzyrodzonego charakter

 

Naturalizuje, by zneutralizować: jak Franciszek podstępnie pozbawia Ewangelię jej nadprzyrodzonego charakteru

9 kwietnia 2022

 

Tłumaczenie polskie za:

https://novusordowatch.org/2022/04/naturalize-to-neutralize-francis-deprives-gospel/

Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z Biblii Wujka (1962)

 

Zniekształcając Ewangelię, aby dusze nie były zbawione…

 



W każdą niedzielę argentyński apostata Jorge Bergoglio („Papież Franciszek”) odmawia Anioł Pański z okna Pałacu Apostolskiego. Przed recytacją zwykle wygłasza homiletyczne uwagi na temat Ewangelii danego dnia, a następnie pozdrawia obecnych, wspomina prośby modlitewne i komentuje bieżące sprawy.

Tak też było i w niedzielę, 20 marca 2022 (wideo poniżej).

https://www.youtube.com/watch?v=NQNbrLByKOc

W osobnym poście już krytycznie przeanalizowaliśmy jego komentarze po Aniele Pańskim z innego dnia, że ​​wojna na Ukrainie jest „świętokradcza, ponieważ sprzeciwia się świętości ludzkiego życia…”. W tym poście rozłożymy na części jego katechetyczne uwagi przed odmówieniem pozdrowienia anielskiego.

https://novusordowatch.org/2022/03/francis-mistreating-humans-is-sacrilege/

Ewangelia na tę niedzielę była czytana z Ewangelii Łukasza 13:1-9:

A na ten czas przybyli niektórzy, oznajmiając mu o Galilejczykach, których krew zmieszał Piłat z ich ofiarami. A odpowiadając, rzekł im: Mniemacie, że ci Galilejczycy nad wszystkich innych Galilejczyków bardziej byli grzeszni, że takie rzeczy ucierpieli? Nie, powiadam wam; lecz jeśli pokutować nie będziecie, wszyscy podobnie zginiecie. Jak osiemnastu tych, na których upadła wieża w Siloe, i zabiła ich, czy mniemacie, że i oni byli więcej winni, niż wszyscy ludzie mieszkający w Jeruzalem? Nie, mówię wam; ale jeśli pokutować nie będziecie, wszyscy podobnie zginiecie.

Powiedział zaś i to podobieństwo. Pewien człowiek miał drzewo figowe posadzone w winnicy swojej, i przyszedł, szukając na nim owocu, i nie znalazł. I rzekł do uprawiającego winnicę: Oto trzy lata są, jak przychodzę szukać owocu na tej fidze, a nie znajduję; wytnij ją więc, po cóż i ziemię zajmuje? A on odpowiadając, rzekł mu: Panie, zostaw ją i na ten rok, aż ją okopię, i gnojem obłożę, a może da owoc; a jeśli nie, to potem ją wytniesz.

(Łukasza 13:1-9)

Tutaj fałszywy papież dostrzegł okazję do zniekształcenia znaczenia świętego tekstu poprzez wywrócenie go do góry nogami.

Przyjrzyjmy się najpierw temu, co powiedział, a następnie rozłożymy to na części, kawałek po kawałku:

Jesteśmy w centrum wielkopostnej drogi, i dziś Ewangelia na początku ukazuje Jezusa komentującego pewne wydarzenia. Podczas gdy żywa była pamięć o osiemnastu osobach, które zginęły pod zawaloną wieżą, doniesiono Mu o niektórych Galilejczykach, których Piłat kazał zabić (por. Łk 13, 1). Tym tragicznym wiadomościom zdaje się towarzyszyć pytanie – kto jest winien tych straszliwych wydarzeń? Czy może ci ludzie zawinili bardziej od innych, i Bóg ich ukarał. Te pytania wciąż są aktualne; kiedy kronika wypadków nas przytłacza i czujemy się bezsilni wobec zła, często nasuwa się pytanie: czy może jest to kara Boża? Czy to On zsyła wojnę albo pandemię, żeby nas ukarać za nasze grzechy? I dlaczego Pan nie interweniuje?

Musimy mieć się na baczności – kiedy gnębi nas zło, grozi nam utrata jasności umysłu, i żeby znaleźć łatwą odpowiedź na to, czego nie potrafimy sobie wytłumaczyć, obwiniamy ostatecznie Boga. I często stąd bierze się brzydki i niedobry zwyczaj bluźnierstwa. Jakże często Jemu przypisujemy nasze nieszczęścia, niedole świata przypisujemy Jemu, który tymczasem pozostawia nam zawsze wolność, a zatem nigdy nie interweniuje, narzucając się, tylko proponując siebie; Jemu, który nigdy nie stosuje przemocy, co więcej, cierpi za nas i z nami! Jezus w gruncie rzeczy odrzuca i kwestionuje zdecydowanie ideę przypisywania Bogu naszych nieszczęść – ci ludzie, których Piłat kazał zabić, i ci, którzy zginęli pod wieżą, nie byli bardziej winni od innych i nie są ofiarami bezlitosnego i mściwego Boga, jaki nie istnieje! Od Boga nigdy nie może pochodzić zło, ponieważ On „nie postępuje z nami według naszych grzechów” (Ps 103, 10), ale kierując się swoim miłosierdziem. Taki jest styl Boga. Nie może nas traktować inaczej. Zawsze postępuje z nami miłosiernie.

A zamiast obwiniać Boga, mówi Jezus, trzeba popatrzeć w swoje wnętrze – to grzech powoduje śmierć; to nasz egoizm rozrywa relacje; to nasze błędne i gwałtowne wybory wyzwalają zło. W tej sytuacji Pan proponuje prawdziwe rozwiązanie. Jakie? Nawrócenie: „Jeśli się nie nawrócicie – mówi –wszyscy tak samo zginiecie” (Łk 13, 5). Jest to wezwanie naglące, zwłaszcza w tym okresie Wielkiego Postu. Przyjmijmy je z otwartym sercem. Nawróćmy się ze zła, wyrzeknijmy się tego grzechu, który nas zwodzi, otwórzmy się na logikę Ewangelii – bowiem tam gdzie panują miłość i braterstwo, zło nie ma już władzy!

Jezus jednak wie, że nie jest łatwo się nawrócić, i chce nam w tym pomóc. Wie, że często popadamy w te same błędy i w te same grzechy; że się zniechęcamy, i może wydaje się nam, że nasze wysiłki na rzecz dobra są bezużyteczne w świecie, gdzie zdaje się panować zło. A zatem po swoim wezwaniu dodaje nam otuchy przypowieścią, która opowiada o cierpliwości Boga. Powinniśmy się zastanowić nad cierpliwością Boga, cierpliwością, jaką Bóg ma do nas. Ukazuje nam pocieszający obraz drzewa figowego, które nie przynosi owoców w wyznaczonym czasie, ale nie zostaje ścięte – jest mu dany dodatkowy czas, jeszcze jedna szansa. Podoba mi się myśl, że dobrym imieniem Boga byłoby: „Bóg kolejnej szansy” – zawsze daje nam jeszcze jedną szansę, zawsze, zawsze. Takie jest Jego miłosierdzie. W ten sposób Pan postępuje z nami – nie odcina nas od swojej miłości, nie traci otuchy, niestrudzenie z czułością przywraca nam ufność. Bracia i siostry, Bóg wierzy w nas! Bóg nam ufa i cierpliwie nam towarzyszy, cierpliwość Boga do nas. Nie zniechęca się, ale na nowo wciąż pokłada w nas nadzieję. Bóg jest Ojcem i patrzy na ciebie jak ojciec – jak najlepszy tato, nie patrzy na rezultaty, których jeszcze nie osiągnąłeś, ale na owoce, które możesz jeszcze przynieść; nie zważa na twoje uchybienia, ale wzmacnia twoje możliwości; nie skupia się na twojej przeszłości, ale z ufnością stawia na twoją przyszłość. Ponieważ Bóg jest blisko nas, On jest blisko nas. Styl Boga – nie zapominajmy o tym – to bliskość, On jest blisko, z miłosierdziem i czułością. I tak Bóg nam towarzyszy – bliski, miłosierny i czuły.

(Antypapież Franciszek, Przemówienie na Anioł Pański, Vatican.va, 20 marca 2022; podkreślenie dodane.)

https://www.vatican.va/content/francesco/pl/angelus/2022/documents/20220320-angelus.html

W tym przemówieniu jest tak wiele poważnych błędów, że nie jest łatwo powiedzieć, od czego zacząć. Zacznijmy zatem od początku i przejdźmy krok po kroku:

Tym tragicznym wiadomościom zdaje się towarzyszyć pytanie – kto jest winien tych straszliwych wydarzeń? Czy może ci ludzie zawinili bardziej od innych, i Bóg ich ukarał. Te pytania wciąż są aktualne; kiedy kronika wypadków nas przytłacza i czujemy się bezsilni wobec zła, często nasuwa się pytanie: czy może jest to kara Boża? Czy to On zsyła wojnę albo pandemię, żeby nas ukarać za nasze grzechy? I dlaczego Pan nie interweniuje?

Musimy mieć się na baczności – kiedy gnębi nas zło, grozi nam utrata jasności umysłu, i żeby znaleźć łatwą odpowiedź na to, czego nie potrafimy sobie wytłumaczyć, obwiniamy ostatecznie Boga.

Pomysł, że Bóg karze ludzi za grzech, jest całkowicie biblijny.

Zaczyna się oczywiście od kary za grzech pierworodny w Ogrodzie Eden (zob. Rdz 3:16-19), która rozciąga się nawet na całą rasę ludzką, ponieważ został popełniony przez naturalną głowę tej rasy, Adama (zob. Rz 5:12; 6:23). W czasach Noego widzimy, że Bóg karze świat potopem z powodu wielkiej niegodziwości ludzi (zob. Rdz 6:5-7). I oczywiście zniszczenie Sodomy i Gomory było podobnie z powodu strasznego grzechu wielu ludzi (zob. Rdz 18:20; 19:24-28). To tylko trzy z niezliczonych takich przykładów, które można znaleźć w Piśmie Świętym.

Jednak kara Boża za grzech nie jest tematem występującym tylko w Starym Testamencie. Jest to również nauka Jezusa Chrystusa. Dlatego po uzdrowieniu chorego nad sadzawką Owczą, nasz Pan mówi mu: „Oto stałeś się zdrowym, już nie grzesz, aby ci się co gorszego nie zdarzyło.” (J 5:14). Podobnie wzywa nas wszystkich: „I nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a duszy zabić nie mogą; ale raczej bójcie się tego, który i duszę i ciało może zatracić w piekle” (Mt 10:28).

W rzeczywistości, tuż przed przemówieniem z Ewangelii Łukasza 13:1-5, które Bergoglio komentuje w swoim przemówieniu na Anioł Pański 20 marca, nasz Pan ostrzegł Swoich słuchaczy:

Ów zaś sługa, który poznał wolę pana swego, a nie przygotował, i nie uczynił według woli jego, otrzyma wielką chłostę… Gdy bowiem idziesz z twym przeciwnikiem do przełożonego, starajże się w drodze uwolnić od niego, by cię przypadkiem nie pociągnął przed sędziego, a sędzia odda cię dozorcy, a dozorca wrzuci cię do więzienia. Powiadam ci: Nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz aż do ostatniego szelążka.

(Łk 12:47,58-59)

Nawet w tym samym fragmencie, który Franciszek rzekomo wyjaśnia, nasz Pan stwierdza wyraźnie nie raz, ale dwa razy: „Nie, powiadam wam; lecz jeśli pokutować nie będziecie, wszyscy podobnie zginiecie” (Łk 13:3/5).

Uznanie, że Bóg karze grzech i grzeszników, nie jest „obwinianiem Boga”, jak to dziwacznie sugeruje Franciszek, ale obarczaniem winą tego, którego należy: grzech i grzeszników! Boska kara jest jedynie nadprzyrodzoną konsekwencją łamania przez ludzkość praw Bożych.

Kiedy zapoznamy się z Great Commentary autorstwa ks. Corneliusa à Lapide (1567-1637), aby upewnić się, że nie interpretujemy błędnie świętego tekstu, stwierdzamy, że Chrystus naucza w tym fragmencie dokładnie o karze Bożej dla grzeszników za ich grzechy: „Zauważmy, że Chrystus uczy nas tutaj, że w takich nieszczęściach powinniśmy zastanowić się nad naszymi grzechami, aby móc odpokutować za nie, aby nie spotkały nas podobne nieszczęścia jako kara od Boga. Tak i [św.] Beda” (The Great Commentary of Cornelius à Lapide: The Holy Gospel according to Saint Luke [Fitzwilliam, NH: Loreto Publications, 2008], s. 522. Alternatywne wydanie dostępne poniżej.)

https://loretopubs.org/cornelius-alapides-commentary-on-st.-johns-gospel-clone-en.html

https://archive.org/details/greatcommentaryo04lapiuoft/page/n7/mode/2up

To samo mówi zbiór interpretacji Ewangelii opracowany przez św. Tomasza z Akwinu — Catena Aurea (Złoty Łańcuch). Żaden wspomniany autor nie interpretuje tego fragmentu w sposób, w jaki robi to Franciszek. Szokujące? Raczej nie.

https://3dom.pro/14052-zloty-lancuch-sw-tomasz-z-akwinu.html

Fałszywy papież kontynuuje:

Jakże często Jemu przypisujemy nasze nieszczęścia, niedole świata przypisujemy Jemu, który tymczasem pozostawia nam zawsze wolność, a zatem nigdy nie interweniuje, narzucając się, tylko proponując siebie; Jemu, który nigdy nie stosuje przemocy, co więcej, cierpi za nas i z nami!

Bóg „nigdy nie stosuje przemocy”, naprawdę? Czy ten człowiek kiedykolwiek czytał Stary Testament?

Nawet jeśli chcemy ograniczyć się wyłącznie do Nowego Testamentu, tam również widzimy, jak Chrystus używa przemocy, gdy wymaga tego okoliczność:

A była blisko Pascha żydowska, i poszedł Jezus do Jerozolimy. I znalazł w świątyni sprzedających woły i owce i gołębie, i bankierów siedzących. A uczyniwszy jakby bicz z powrózków, wyrzucił wszystkich z świątyni, owce też i woły, a pieniądze bankier ów rozsypał, i stoły poprzewracał. A tym, co gołębie sprzedawali, rzekł: Wynieście to stąd, a nie czyńcie domu Ojca mego domem kupiectwa. I wspomnieli uczniowie jego, że jest napisane: Żarliwość o dom twój pożera mnie.

(Jana 2:13-17)

W tym momencie Chrystus nie tylko zaproponował, ale wręcz narzucił. Tak tylko mówię.

Bergoglio kontynuuje:

Jezus w gruncie rzeczy odrzuca i kwestionuje zdecydowanie ideę przypisywania Bogu naszych nieszczęść – ci ludzie, których Piłat kazał zabić, i ci, którzy zginęli pod wieżą, nie byli bardziej winni od innych i nie są ofiarami bezlitosnego i mściwego Boga, jaki [sic] nie istnieje! Od Boga nigdy nie może pochodzić zło, ponieważ On „nie postępuje z nami według naszych grzechów” (Ps 103:10), ale kierując się swoim miłosierdziem. Taki jest styl Boga. Nie może nas traktować inaczej. Zawsze postępuje z nami miłosiernie.

Po pierwsze, jeśli ponownie przyjrzymy się fragmentowi, o którym mowa (Łk 13:1-5), nie ma w nim żadnej wzmianki o „przypisywaniu Bogu naszych nieszczęść”. To jest coś, co Franciszek sam wpisuje w tekst, a powód, dla którego to uczynił, stanie się oczywisty później.

To, że ludzie, na których spadła wieża, byli grzesznikami, jest absolutnie jasne, a Chrystus temu nie zaprzecza. Zaprzecza, że ​​„ci Galilejczycy nad wszystkich innych Galilejczyków bardziej byli grzeszni”, to znaczy, że byli większymi grzesznikami niż większość; podobnie w odniesieniu do tych z Jerozolimy, na których spadła wieża w Siloe.

Jak wyjaśnia ks. Lapide: „Bóg często napomina tych, którzy mniej grzeszą, aby uczynić z nich straszny przykład dla innych i w ten sposób skłonić ich do pokuty. Tak też [św.] Beda, Tytus [Bostrensis] i inni” (Commentary on Saint Luke, s. 522). Nauczanie Chrystusa jest więc takie, że ludzie nie powinni zwracać uwagi na grzech, ponieważ Bóg ich za to ukarze; i nie powinni przypuszczać, że karani są tylko najgorsi grzesznicy, ponieważ ludzie, którzy cierpieli lub zginęli w przykładach, które podaje, z pewnością nie byli najgorsi. Jakaż inna to lekcja w porównaniu z tym, co mówi Franciszek!

Ks. Lapide kontynuuje:

Bóg… zarządza te wydarzenia dla kary i poprawy człowieka, aby inni, widząc swoich sąsiadów zabitych przez upadek wieży lub inny nagły wypadek, mogli się obawiać, aby im się coś podobnego nie stało i aby pokutowali za swoje grzechy i pojednali się z Bogiem, aby w swoich grzechach nie zostali przytłoczeni Jego sądem i skazani na gehennę [=piekło].

(Commentary on Saint Luke, s. 522-23)

Sugerując, że Bóg byłby „bezwzględny i mściwy”, gdyby ukarał grzeszników za grzech, fałszywy papież dodał jeszcze jeden punkt do swojej długiej listy przerażających bluźnierstw.

https://novusordowatch.org/2017/03/francis-jokes-most-holy-trinity/

Dlatego Bergoglio mówi: „Od Boga nigdy nie może pochodzić zło, ponieważ On „nie postępuje z nami według naszych grzechów” (Ps 103, 10), ale kierując się swoim miłosierdziem. Taki jest styl Boga. Nie może nas traktować inaczej. Zawsze postępuje z nami miłosiernie”.

Tutaj Franciszek jest świadomie jednostronny w swoim podejściu do tej kwestii, pomijając to ze Świętej Ewangelii, co nie odpowiada przesłaniu, które on sam chce przekazać. Zamiast pozwolić Boskiemu Objawieniu dyktować swoje stanowisko, stara się promować swoją z góry błędną pozycję, odwołując się selektywnie tylko do określonych części Boskiego Objawienia, które może przejąć w tym celu, ignorując resztę.

W Starym Testamencie Pan głosi przez proroka Izajasza: „Ja Pan, a nie ma innego, tworzący światło i stwarzający ciemność, czyniący pokój i stwarzający zło: ja Pan, który to wszystko czynię!” (Iz 45:7). W glosie do tego fragmentu ks. biskup Richard Challoner (1691-1781) wyjaśnia, co to znaczy: „Zło ucisków i kar, ale nie zło grzechu”. Tak więc i jeden z mniejszych proroków pyta retorycznie: „Czy będzie w mieście nieszczęście, którego by Pan nie uczynił?” (Amos 3:6).

https://web.archive.org/web/20160229025608/http:/haydock1859.tripod.com/id1265.html

https://en.wikipedia.org/wiki/Richard_Challoner

Należy zauważyć, że kiedy Bóg karci grzesznika, zazwyczaj robi to w celu poprawienia go, aby zmienił swoje życie i ostatecznie osiągnął wieczną błogość. Co więcej, boskie cierpienia dają skruszonym szansę na odpokutowanie doczesnych kar za grzech tu na ziemi (zamiast w czyśćcu) i praktykowanie cnót, a także stwarzają wybranym sposobność do powiększenia ich chwały w niebie. W tym sensie nawet kara Boża jest miłosierdziem.

Zrozumienie tego jest kluczowe dla zrozumienia, dlaczego droga chrześcijańska jest królewską drogą Krzyża: „Mówił zaś do wszystkich: Jeśli kto chce iść za mną, niech zaprze samego siebie, a weźmie krzyż swój na każdy dzień, i niech idzie za mną” (Łk 9:23); „A kto nie bierze krzyża swego i nie naśladuje mnie, nie jest mnie godzien” (Mt 10:38); „Albowiem kogo Pan miłuje, tego karci: smaga zaś biczem każdego syna, którego przyjmuje” (Hbr 12:6). Dlatego Najświętsza Maryja Panna, chociaż była doskonale święta, cierpiała bardziej niż jakakolwiek inna ludzka istota (por. Łk 2:35). Nie bez powodu nazywana jest Matką Bolesną i Królową Męczenników.

https://novusordowatch.org/2019/12/francis-denies-coredemption/

W teologii Franciszka nie ma jednak miejsca na tak trudną nadprzyrodzoną prawdę. Ten fałszywy papież naucza koncepcji fałszywego miłosierdzia, słodkiej pseudo-łaskawości, która składa się tylko z pieszczot, uścisków i innych aktów „czułości”, bez względu na wszystko. W bergogliańskiej teologii Bóg staje się wiejskim idiotą dla nieskruszonej ludzkości. Jego stały, całkowicie jednostronny nacisk na miłosierdzie i miłość, przy całkowitym ignorowaniu Bożej sprawiedliwości, Jego oburzonej nieskończonej godności i potrzeby zadośćuczynienia, skutkuje zachęceniem ludzi do grzechu.

https://novusordowatch.org/2017/04/revolution-tenderness-francis-ted-message/

Mantrę Franciszka „Bóg nigdy nie męczy się przebaczaniem”, chociaż może ona skłaniać niektórych do proszenia o przebaczenie, bez koniecznej korekty prawdy o Bożej surowości i sprawiedliwości, można szybko zrozumieć jako: „Równie dobrze możesz nadal grzeszyć, bo Bóg zawsze ci wybaczy. Nie może postąpić inaczej”. I można ze smutkiem powiedzieć, dokładnie tak wygląda Kościół Posoborowy: Ogólnie rzecz biorąc, nie ma pojęcia o powadze grzechu i nadprzyrodzonym życiu duszy. Stąd obsesyjne skupienie się na kwestiach peryferyjnych, takich jak środowisko, „sprawiedliwość społeczna” itp. Kiedy życie wieczne przestaje być problemem, wszystko, o co trzeba się martwić, to życie doczesne i jego problemy.

https://www.catholicnewsagency.com/news/29318/god-never-tires-of-forgiving-us-pope-reflects

Dlatego główną troską Bergoglio są wzajemne relacje ludzi. Dba przede wszystkim o prawa ludzi i ich obowiązki wobec innych. Ale obowiązki człowieka wobec Boga są przyćmione, chyba że dotyczą innych ludzi. Ponad 100 lat temu, tak właśnie lamentował papież Leon XIII: „O tak zwanych „prawach człowieka” dosyć słyszą szerokie masy; oby usłyszały także coś o prawach Bożych” (Encyklika Tametsi, n. 13).

http://rodzinakatolicka.pl/tametsi-futura-o-jezusie-chrystusie-odkupicielu/

To dlatego watykańskie drogi krzyżowe w Watykanie często wydają się być skoncentrowane na człowieku i dlatego Franciszek wyolbrzymia naturalny stosunek człowieka do Boga aż do punktu bluźnierczego absurdu:

https://novusordowatch.org/2019/04/passion-of-man-francis-stations-cross/

https://novusordowatch.org/2022/01/francis-unhinged-word-of-god-sunday/

https://novusordowatch.org/2017/06/francis-god-cannot-be-god-without-man/

https://novusordowatch.org/2022/03/francis-mistreating-humans-is-sacrilege/

https://novusordowatch.org/2020/01/francis-violence-against-women-blasphemy/

Stopniowo ustanawianą religią jest kult ludzkości.

Papież św. Pius X (1903-1914) bardzo wnikliwie zauważył grunt pod tę apostazję kładzioną w jego czasach i potępił ją w jasnych słowach:

Kto się istotnie nad tym zastanowi, ten się musi słusznie zatrwożyć, czy czasem ta przewrotność umysłów nie jest pewną próbką i już jakby początkiem nieszczęść, które są przeznaczone czasom ostatecznym; czy czasem “syn zatracenia” (2 Tes 2, 3), o którym mówi Apostoł, nie przebywa już na tej ziemi. Z taką przecież zuchwałością, z taką wściekłością napada się wszędzie na religię, zwalcza się dowody wiary objawionej, dąży się uporczywie do zerwania po prostu wszelkich węzłów człowieka z Bogiem! Natomiast człowiek sam – a jest to właściwie według tego samego Apostoła oznaka właściwa Antychrysta – z najwyższą lekkomyślnością wtargnął na miejsce Boga, wywyższając się nad wszystko, co zwą Bogiem; do tego stopnia, że, jakkolwiek nie może wyniszczyć w sobie doszczętnie samego pojęcia Boga, jednak, odrzuciwszy powagę Jego majestatu, uczynił sobie z tego świata widzialnego świątynię własną, w której sam ma być od wszystkich ubóstwiany. “Zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem” (2 Tes 2, 4).

(Papież Pius X, Encyklika E supremi, n. 5; podkreślenie dodane).

http://rodzinakatolicka.pl/sw-pius-x-e-supremi-apostolatus-o-odnowieniu-wszystkiego-w-chrystusie/

https://novusordowatch.org/2014/09/the-great-st-pius-x/

Apostazja jest o wiele gorsze niż niewiara, bo podczas gdy niewierny nigdy nie przyjął Ewangelii, apostata przyjął ją, a następnie odrzucił.

Nie można przecenić powagi tego odstępczego lub „postkatolickiego” stanu Kościoła Posoborowego, dlatego:

Albowiem jeśli ci, co przez poznanie Pana naszego i Zbawiciela Jezusa Chrystusa uszli zgnilizny świata, na powrót w nią się wdając, bywają zwyciężeni, to późniejsze ich rzeczy stają się gorsze, niż pierwsze. Gdyż lepiej by im było nie poznać drogi sprawiedliwości, niż po poznaniu odwrócić się wstecz od podanego sobie świętego przykazania.

(2 Piotra 2:20-21; por. Hebrajczyków 6:4-6)

Franciszek ma czelność powiedzieć o Bogu: „Nie może nas traktować inaczej. Zawsze postępuje z nami miłosiernie”. Jeśli przez to Franciszek ma na myśli, że Bóg nie miał innego wyboru, jak tylko nas odkupić, to przedstawia straszliwą herezję. W rzeczywistości trudno jest zrozumieć, jak można zrozumieć to stwierdzenie w sensie, który nie jest przynajmniej poważnie błędny i mylący.

Nieustanny jednostronny nacisk Franciszka na łaskę Bożą skłania ludzi do domniemania miłosierdzia Bożego. Takie podejście, dalekie od pomagania ludziom w odwróceniu się od grzechu, może łatwo doprowadzić ludzi do postrzegania grzechu jako „nic wielkiego”. Nie bez powodu Pismo Święte ostrzega nas, abyśmy nie domniemywali miłosierdzia Bożego:

Nie mów: Zgrzeszyłem, a cóż mi się złego stało? Albowiem Najwyższy odpłaca powoli. Za odpuszczony grzech nie bądź bez bojaźni i nie przykładaj grzechu do grzechu. I nie mów: Miłosierdzie Pańskie wielkie jest, zmiłuje się nad mnóstwem grzechów moich. Miłosierdzie bowiem i gniew prędko przybliżają się od Niego, a na grzeszników patrzy gniew jego. Nie odwlekaj nawrócenia się do Pana i nie odkładaj z dnia na dzień. (Syrach 5:4-7)

Nawróćcie się na upomnienie moje! Oto objawię wam ducha mego i ukażę wam słowa moje. Ponieważ wołałam, a nie chcieliście, wyciągałam rękę moją, a nie było, kto by spojrzał, wzgardziliście wszelką radą moją i zaniedbaliście upomnień moich: ja też śmiać się będę w waszym zatraceniu i urągać będę, gdy to na was przyjdzie, czegoście się bali. Gdy przypadnie nagle nieszczęście, i zguba jak burza nadciągnie, kiedy przyjdzie na was utrapienie i ucisk, wtedy mnie wzywać będą, a nie wysłucham, rano wstaną, a nie znajdą mnie, dlatego że mieli w nienawiści karność, a bojaźni Pańskiej nie przyjęli, ani przestawali na radzie mojej, i uwłaczali wszelkiemu napomnieniu memu. (Przysłów 1:23-30)

Tak więc przyjmując królestwo nieruchome, mamy łaskę, przez którą służmy, podobając się Bogu, z bojaźnią i ze czcią. Albowiem Bóg nasz jest ogniem trawiącym. (List do Hebrajczyków 12:28-29)

Gdy jeszcze się nie narodzili, ani czegokolwiek dobrego albo złego nie uczynili (aby według wybrania pozostało postanowienie boże), nie z uczynków, ale przez tego, który powołuje, rzeczono jej: Starszy będzie służył młodszemu, jak napisano: Jakuba umiłowałem, a Ezawa miałem w nienawiści. Cóż więc powiemy? Czyżby niesprawiedliwość u Boga? Żadną miarą. Mojżeszowi bowiem mówi: Zmiłuję się nad tym; komu jestem miłościwy, i miłosierdzie okażę, nad kim się zlituję. Nie zależy to więc ani od tego, co chce, ani od tego, co biegnie, ale od litującego się Boga. Mówi bowiem Pismo Faraonowi: Na to właśnie wzbudziłem cię, abym na tobie okazał moc moją i żeby imię moje było opowiadane po całej ziemi. Przeto lituje się, nad kim chce; a zatwardza, kogo chce. Powiesz mi tedy: Czemuż się jeszcze uskarża? Kto bowiem sprzeciwi się jego woli? człowiecze, kimże ty jesteś, że odpowiadasz Bogu? Czyż naczynie ulepione mówi temu, co je ulepił: Czemu żeś mię tak uczynił? Czyż nie ma mocy garncarz z tej samej bryły gliny uczynić jedno naczynie ku poszanowaniu, a drugie ku zelżywości? Skoro Bóg, chcąc okazać gniew i oznajmić potęgę swoją, znosił w wielkiej cierpliwości naczynia gniewu, gotowe na zatracenie, aby okazać bogactwa swej chwały nad naczyniami miłosierdzia, które przygotował ku chwale. (Rzymian 9:11-23)

A jeśli niektóre gałęzie zostały ułamane, ty zaś skoro byłeś płonną oliwą, jesteś w nie wszczepiony i stałeś się uczestnikiem korzeni i tłustości oliwnej nie wynoś się ponad gałęzie. A jeśli się wynosisz, to nie ty nosisz korzenie, ale korzeń ciebie. Powiesz tedy: Gałęzie ułamano, abym ja był wszczepiony. Dobrze: z powodu niedowiarstwa są ułamane. Ty zaś wiarą stoisz; nie rozumiej wysoko, ale się bój. Jeśli bowiem Bóg nie przebaczył naturalnym gałęziom, żeby przypadkiem i tobie nie przebaczył. Przypatrz się więc dobroci i surowości bożej: mianowicie surowości względem tych, co upadli, a dobroci bożej względem ciebie, jeśli wytrwasz w dobroci; inaczej i ty będziesz wycięty. (Rzymian 11:18-22)

Te wersety z pewnością nie nauczają fałszywej bergogliańskiej koncepcji miłosierdzia-w-każdym-czasie-i-z-boskiej-konieczności.

Wracając teraz do słów Franciszka na Anioł Pański:

A zamiast obwiniać Boga, mówi Jezus, trzeba popatrzeć w swoje wnętrze – to grzech powoduje śmierć; to nasz egoizm rozrywa relacje; to nasze błędne i gwałtowne wybory wyzwalają zło. W tej sytuacji Pan proponuje prawdziwe rozwiązanie. Jakie? Nawrócenie: „Jeśli się nie nawrócicie – mówi –wszyscy tak samo zginiecie” (Łk 13, 5). Jest to wezwanie naglące, zwłaszcza w tym okresie Wielkiego Postu. Przyjmijmy je z otwartym sercem. Nawróćmy się ze zła, wyrzeknijmy się tego grzechu, który nas zwodzi, otwórzmy się na logikę Ewangelii – bowiem tam gdzie panują miłość i braterstwo, zło nie ma już władzy!

Przypominamy, że nikt nie obwiniał Boga – Franciszek jest tym, który wprowadził tę narrację, aby uniknąć konieczności przyznania, że ​​Bóg karze grzeszników za ich grzechy, czemu zaprzecza jego teologia. W gruncie rzeczy Franciszek stworzył słomianego chochoła: fałszywie przedstawia prawdę, że Bóg może i karze grzeszników za ich grzechy jako „obwinianie Boga”, aby miał dobrą przykrywkę, by temu zaprzeczyć. W końcu jaka pobożna osoba mogłaby się nie zgodzić, że „obwinianie” Boga jest złe?

https://pl.wikipedia.org/wiki/Sofizmat_rozszerzenia

W tym momencie staje się jasna cała niegodziwość przeinaczenia rozważanego fragmentu Ewangelii przez Franciszka.

To, co naprawdę robi Franciszek, to naturalizacja nadprzyrodzonego. Nie chodzi o to, że fizyczne zło (klęski żywiołowe, wojny, głód, pandemie itp.) nigdy nie mogą mieć naturalnych przyczyn — z pewnością mogą mieć — ale nawet takie naturalne przyczyny występują tylko w ramach Bożej Opatrzności, która rządzi wszystkimi rzeczami:

[Wieża Siloe] w czasach Chrystusa runęła albo od siły wiatru, od uderzenia pioruna, trzęsienia ziemi lub z innej podobnej przyczyny i zmiażdżyła osiemnaście osób, które w niej się znajdowały lub stały w pobliżu. To, jeśli weźmiemy pod uwagę tylko przyczyny drugorzędne, mogło się wydarzyć przez przypadek; ale jeśli weźmiemy pod uwagę tą pierwszą [przyczynę], czyli Boga, uczyniła to wyznaczona opatrzność Boża, która postanawia ukarać jednych, a innych przestraszyć. Albowiem u Boga nic nie jest przypadkowe, ale wszystko jest na pewno przewidziane i przygotowane, aby nic w królestwie Jego Opatrzności, jak mówi Boecjusz, nie było przypisywane przypadkowi lub szansie.

(Ks. Cornelius à Lapide, Commentary on Saint Luke, s. 522)

https://www.newadvent.org/cathen/12510a.htm

W każdym razie Franciszek nie tylko mówi swoim słuchaczom, że nie powinni pochopnie szukać nadprzyrodzonego wyjaśnienia tam, gdzie wystarczy naturalne wyjaśnienie. Raczej stara się wykorzenić z ludzkich umysłów samą możliwość, samą ideę, że fizyczne zło może mieć kiedykolwiek nadprzyrodzoną przyczynę – taką jak sprawiedliwa kara Boża za grzech.

Wyłączając w ten sposób Boga z równania, Franciszek usuwa nadprzyrodzone z nauczania Chrystusa i sprowadza je do poziomu naturalnego — to jego raczej zły nawyk. Przyznaje więc, że „to grzech powoduje śmierć”, ale nie ma na myśli śmierci duszy przez utratę łaski uświęcającej lub śmierci ciała przez boską karę; ma na myśli naturalną śmierć człowieka z powodu grzechów jego bliźniego, takich jak morderstwo. Podobnie fałszywy papież mówi o „egoizmie”, który „rozrywa relacje” – całkowicie naturalnym efekcie grzechu, bez odniesienia do tego, co nadprzyrodzone. W ten sposób wspomina również, że „to nasze błędne i gwałtowne wybory wyzwalają zło”, pozostając ponownie całkowicie na płaszczyźnie naturalności.

https://novusordowatch.org/2020/02/from-the-supernatural-to-the-natural/

PL: https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/02/od-nadprzyrodzonego-do-naturalnego-jak.html

Nic więc dziwnego, że stwierdzamy, że w odniesieniu do pandemii koronawirusa Franciszek szybko znajduje jej przyczynę w złym traktowaniu środowiska przez człowieka, jednocześnie stanowczo wykluczając możliwość, że może to mieć coś wspólnego z grzechami człowieka przeciwko Stwórcy tegoż środowiska:

https://novusordowatch.org/2020/03/gaias-revenge-francis-coronavirus-environment/

Rzeczywiście, Bergoglio napisał encyklikę o „trosce o stworzenie”, o której jedna z pogańskich eko-aktywistek mówi, że czyta się ją jak święty tekst hinduizmu, i włączył do niej Pieśń Słońca św. Franciszka z Asyżu, ale pominął te fragmenty Pieśni, która mówi o grzechu śmiertelnym i wiecznym potępieniu. Nie można przecież pozwolić, aby te nieznośne nadprzyrodzone prawdy stanęły na drodze naturalistycznemu przekazowi! Jak pisał św. Jan o fałszywych prorokach swoich czasów: „Oni są ze świata, dlatego mówią o świecie i świat ich słucha” (1 J 4:5). I podobnie w swojej Ewangelii: „ten, co jest z ziemi, z ziemi jest, i o ziemi mówi” (J 3:31).

https://novusordowatch.org/2020/11/francis-laudato-si-reads-like-hindu-scriptures/

https://novusordowatch.org/2015/07/pope-omits-mortal-sin-laudato-si/

Dlaczego Franciszek miałby interesować się nieustanną naturalizacją Ewangelii, jak robił to wiele razy w przeszłości? Dlaczego miałby chcieć zredukować nadprzyrodzone prawdy do poziomu naturalnego? Ponieważ skoro Ewangelia została znaturalizowana, została również zneutralizowana. Wtedy jest to nic innego jak tylko wspaniała opowieść religijna, której ostatecznym celem jest uczynienie świata lepszym miejscem poprzez dobroć, wzajemne przebaczenie i dzieła miłosierdzia — idea, która jest zgodna z każdą religią, nawet z żadną religią. Taka znaturalizowana ewangelia nie zagraża projektom masonerii, globalistycznemu porządkowi świata, a ostatecznie rządom Antychrysta. W rzeczywistości przyspiesza ich przybycie.

https://novusordowatch.org/2018/03/naturalist-lent-francis-ash-wednesday-sermon/

https://novusordowatch.org/2022/02/building-better-world-francis-vs-pius12/

W 1884 papież Leon XIII ostrzegł, że celem sekt masońskich jest „obalić doszczętnie ład religijny i społeczny powstały na gruncie instytucji chrześcijańskich i zastąpić go nowym ładem, uformowanym według ich założeń, których podstawowe zasady i prawa zaczerpnięte zostały z naturalizmu” (Encyklika Humanum genus, n. 10). To, oczywiście, stało się już w znacznym stopniu rzeczywistością i każdego dnia jest coraz bardziej realizowane.

http://rodzinakatolicka.pl/leon-xiii-humanum-genus-o-masonerii/

Sam „papież” Franciszek jest jednym z największych motorów w tym względzie, gdyż tylko ewangelia pozbawiona swego nieustępliwego nadprzyrodzonego charakteru jest zgodna ze światem, który on sobie wyobraża, w którym istnieje różnorodność religii żyjących w szczęśliwym współistnieniu, nie jako tolerowane zło, ale jako ideał, którego pragnie sam Bóg.

https://novusordowatch.org/2021/10/apostate-bergoglio-different-religions-ways-to-god/

https://novusordowatch.org/2019/02/apostasy-francis-diversity-of-religions/

Jest to świat, w którym Bóg działa w każdej religii i poprzez każdą religię, jak oświadcza fałszywy papież w swojej encyklice Fratelli Tutti: „Kościół docenia działanie Boga w innych religiach…” (n. 277). Różne „tradycje religijne” uważa on za dziedzictwo ludzkości, „rozwój zdolności ludzkości do przekraczania siebie w kierunku absolutu”, jak to ujął w 2016 roku. Twierdzi dalej, że różnorodność religii wyraża „bogactwo różnych sposobów przyjścia do Boga”; a ponieważ jego herezja z Abu Zabi głosi, że różne religie są pozytywnie chciane przez samego Boga, jasne jest, że wszystkie różnice religijne są „konieczne”.

https://novusordowatch.org/2016/10/crazy-new-francis-interview-before-sweden-trip/

https://novusordowatch.org/2021/10/apostate-bergoglio-different-religions-ways-to-god/

https://novusordowatch.org/2020/02/one-year-later-apostate-human-fraternity/

https://novusordowatch.org/2019/09/francis-interreligious-differences-necessary/

Z tymi ideami nie pozostaje nic z prawdziwego, nadprzyrodzonego Katolicyzmu, którego Boski Założyciel oświadczył: „Jam jest droga, i prawda, i życie. Nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (J 14:6). I dalej: „Kto nie jest ze mną, przeciw mnie jest, a kto nie gromadzi ze mną, rozprasza” (Łk 11:23). To wszystko zniknęło.

Zatem idealny świat Franciszka jest utopią apostazji i gdy głosi on skorumpowaną, jednostronną, naturalizowaną ewangelię tylko przyspiesza jej dzień. W ten sposób pomaga szerzyć „królestwo szatana”, które sprzeciwia się „królestwu Bożemu na ziemi, czyli prawdziwemu Kościołowi Jezusa Chrystusa”; a każdy człowiek należy albo do jednego, albo do drugiego królestwa: „Gdy rodzaj ludzki, stając się ofiarą nienawiści szatana, nieszczęśliwie odpadł od swego Stwórcy i Dawcy wspaniałych darów, podzielił się wtedy na dwa obozy, różniące się między sobą i wzajemnie sobie nieprzyjazne; jeden z nich bezustannie walczy w obronie prawdy i cnoty, drugi natomiast walkę prowadzi o to, co się cnocie i prawdzie przeciwstawia” (Papież Leon XIII, Humanum Genus, 1).

http://rodzinakatolicka.pl/leon-xiii-humanum-genus-o-masonerii/

Franciszek kontynuuje:

Jezus jednak wie, że nie jest łatwo się nawrócić, i chce nam w tym pomóc. Wie, że często popadamy w te same błędy i w te same grzechy; że się zniechęcamy, i może wydaje się nam, że nasze wysiłki na rzecz dobra są bezużyteczne w świecie, gdzie zdaje się panować zło. A zatem po swoim wezwaniu dodaje nam otuchy przypowieścią, która opowiada o cierpliwości Boga. Powinniśmy się zastanowić nad cierpliwością Boga, cierpliwością, jaką Bóg ma do nas. Ukazuje nam pocieszający obraz drzewa figowego, które nie przynosi owoców w wyznaczonym czasie, ale nie zostaje ścięte – jest mu dany dodatkowy czas, jeszcze jedna szansa.

Ach tak, ale oczywiście jest też spotkanie z prawdziwym drzewem figowym (nie przypowieść), które Jezus przeklął za brak owoców:

A nazajutrz, gdy wychodzili z Betanii, uczuł głód. I ujrzawszy z daleka figę okrytą liśćmi, przyszedł, czyby przypadkiem na niej czego nie znalazł. A przyszedłszy do niej, nic nie znalazł prócz liści, bo nie była to pora na figi. I odezwał się do niej, mówiąc: Niech już więcej nikt nie je z ciebie owocu na wieki. A słyszeli uczniowie jego… A gdy nastał wieczór, wychodzili z miasta. I gdy rano przechodzili, ujrzeli figę od korzenia uschłą. A Piotr wspomniawszy, mówi mu: Rabbi! Oto figa, którąś przeklął, uschła.

(Mk 11:12-14,19-21)

Wyjaśniając to tajemnicze działanie naszego Pana, jeden z tradycyjnych katolickich komentarzy biblijnych stwierdza: „Najważniejszą lekcją z tego zdarzenia jest to, że ci, którzy nie wydają owocu dobrych uczynków, których poszukuje Chrystus, zostaną ukarani; por. Łk 13,6-9. Ta lekcja dotyczyła przede wszystkim Żydów, którzy nie odpowiedzieli na jego wezwanie, ale ma zastosowanie zawsze, zwłaszcza dla Chrześcijan” (Bernard Orchard, OSB, red., A Catholic Commentary on Holy Bible [Londyn: Thomas Nelson and Sons, 1953, n. 736b, s. 922).

https://archive.org/details/catholiccommenta0000orch

Jak zawsze, Franciszek jest więc wybiórczy: wskazuje, że Chrystus jest bardzo cierpliwy w stosunku do owoców drzewa figowego w Łk 13:6-9, ale pomija wzmiankę o natychmiastowym przekleństwie Chrystusa na drzewo, które nie wydało owoców, kiedy On ich zażądał. Obie prawdy są częścią tej samej Ewangelii i obie są ważne.

Pismo Święte zawiera liczne przykłady Bożej cierpliwości i jest to najpiękniejsza prawda, której nie wolno nam zaprzeczać ani starać się bagatelizować; jednak naleganie Franciszka, że ​​Bóg zawsze daje nam drugą szansę, jest po prostu fałszywe, głupie i niezwykle niebezpieczne. Mówi on:

Podoba mi się myśl, że dobrym imieniem Boga byłoby: „Bóg kolejnej szansy” – zawsze daje nam jeszcze jedną szansę, zawsze, zawsze. Takie jest Jego miłosierdzie. W ten sposób Pan postępuje z nami – nie odcina nas od swojej miłości, nie traci otuchy, niestrudzenie z czułością przywraca nam ufność.

To jest fałszywe. Św. Alfons Liguori (1696-1787) jest nie tylko świętym kanonizowanym, ale także Doktorem Kościoła, który szczególny nacisk położył na teologię moralną. W kazaniu zatytułowanym „O liczbie grzechów, ponad które Bóg już nie przebacza”, św. Alfons ostrzega: „Bóg ma cierpliwość przez pewien okres, po którym karze grzechy pierwsze i ostatnie. A im większa była Jego cierpliwość, tym surowsza będzie Jego zemsta”.

https://www.newadvent.org/cathen/01334a.htm

http://www.olrl.org/snt_docs/num_sins.shtml

Rzeczywiście, Pan, który nauczył nas przypowieści o Synu Marnotrawnym (por. Łk 15:11-32) jest tym samym Panem, który nauczył nas przypowieści o Dziesięciu Pannach (por. Mt 25:1-13), która kończy się pięcioma głupimi pannami, które spóźniają się na miłosierdzie: „Na koniec też przyszła i reszta panien, mówiąc: Panie, Panie, otwórz nam! A on odpowiadając, rzekł: Zaprawdę mówię wam, nie znam was. Czuwajcież tedy, bo nie wiecie dnia ani godziny” (Mt 25:11-13).

Tak więc Dobry Pasterz, który cierpliwie szuka jednej zagubionej owcy, pozostawiając nawet 99, które pozostały wierne (por. Łk 15:3-7), jest tym samym Bogiem, który ostrzega: „To zaś wiedzcie, że gdyby wiedział gospodarz, której godziny złodziej przyjdzie, czuwałby, a nie pozwoliłby włamać się do domu swego. Przeto i wy bądźcie gotowi, bo o godzinie, której nie wiecie, Syn Człowieczy przyjdzie” (Mt 24:43-44).

Bóg był bardzo cierpliwy wobec Judasza Iskarioty, ale kiedy zakończył swoje życie w rozpaczy, wszelka Boska cierpliwość dobiegła końca: „Gdy z nimi byłem, ja ich zachowywałem w imię twoje. Których mi dałeś, strzegłem; i żaden z nich nie zginął, tylko syn zatracenia, żeby się Pismo spełniło.” (J 17:12; por. Mk 14:21).

https://novusordowatch.org/2022/04/judas-is-in-hell-response-to-steve-kellmeyer/

PL: https://novusordo-pl.blogspot.com/2022/04/tak-judasz-jest-w-piekle-odpowiedz-dla.html

Innym przykładem jest przypowieść o niewdzięcznym dłużniku, który chociaż przebaczono mu cały swój dług, nie umorzyłby długu własnego dłużnika. Chrystus ostrzega:

Wtedy zawołał go pan jego i rzekł mu: Sługo niegodziwy! Cały dług odpuściłem ci, gdyż mnie prosiłeś! Czyż więc i ty nie powinieneś był zmiłować się nad towarzyszem twoim, jak i ja zmiłowałem się nad tobą? I rozgniewawszy się pan jego, podał go katom, ażby oddał wszystek dług. Tak też i Ojciec mój niebieski uczyni wam, jeśli nie odpuścicie każdy bratu swe mu ze serc waszych.

(Mateusz 18:32-35)

Franciszek działa tak, jakby miłosierdzia Bożego nie można było nadużywać. A jest nieustannie nadużywane przez niezliczone dusze każdego dnia!

Jak Bóg reaguje na nadużywanie Jego łaski i miłosierdzia, można zobaczyć w przypowieści o Wielkiej Wieczerzy (Łk 14:16-24) i przypowieści o Uczcie Weselnej (Mt 22,2-14). „A powiadam wam, że żaden z tych mężów, którzy byli wezwani, nie skosztuje wieczerzy mojej” (Łk 14:24); „Związawszy ręce i nogi jego, wyrzućcie go w ciemności zewnętrzne; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Albowiem wielu jest wezwanych, lecz mało wybranych” (Mt 22:13-14). To bardzo poważne i otrzeźwiające słowa. Czy jednak Franciszek kiedykolwiek ostrzegał przed nadużywaniem łask Bożych? Kiedy w ciągu ostatnich dziewięciu lat Franciszek przypomniał grzesznikom, że „Bóg nie pozwoli naśmiewać się z siebie” (Ga 6:7)?

Fałszywy papież kończy wypaczanie Ewangelii w następujący sposób:

Bracia i siostry, Bóg wierzy w nas! Bóg nam ufa i cierpliwie nam towarzyszy, cierpliwość Boga do nas. Nie zniechęca się, ale na nowo wciąż pokłada w nas nadzieję. Bóg jest Ojcem i patrzy na ciebie jak ojciec – jak najlepszy tato, nie patrzy na rezultaty, których jeszcze nie osiągnąłeś, ale na owoce, które możesz jeszcze przynieść; nie zważa na twoje uchybienia, ale wzmacnia twoje możliwości; nie skupia się na twojej przeszłości, ale z ufnością stawia na twoją przyszłość. Ponieważ Bóg jest blisko nas, On jest blisko nas. Styl Boga – nie zapominajmy o tym – to bliskość, On jest blisko, z miłosierdziem i czułością. I tak Bóg nam towarzyszy – bliski, miłosierny i czuły.

Znowu przesłanie jest jasne: miłosierdzie, miłosierdzie, miłosierdzie. Czułość. Pieszczoty. Wsparcie. Cierpliwość. Towarzyszenie. Bliskość. W odstępczej religii Bergoglio Bóg to tylko miłosierdzie, nigdy sprawiedliwość; Bóg tylko przebacza, nigdy nie karze; Bóg zawsze daje, nigdy nie żąda. To nie jest prawdziwa nauka katolicka.

Chociaż z pewnością jest czas na głoszenie miłosierdzia Bożego i przypominanie nam o wielkiej dobroci Boga, Jego miłosierdziu, Jego słodyczy, Jego wielkiej trosce o dusze itd., ta jednostronność, którą tak przesadnie głosi Franciszek, jest wielkim zagrożeniem dla dusz.

Jeśli jest coś, o czym ten świat nie musi już więcej słyszeć, to jest nim miłosierdzie Boże. Zamiast tego musi usłyszeć o Bożej surowości, Jego sądach, Jego cierpieniach, Jego karach – nie ze względu na potępienie, ale ze względu na nawrócenie zatwardziałych grzeszników. Bez wątpienia strach przed piekłem nawrócił niezliczonych grzeszników, którzy w przeciwnym razie nigdy by się nie nawrócili, dlatego sam nasz Pan wielokrotnie ostrzegał przed wiecznym potępieniem: „Nie, powiadam wam; lecz jeśli pokutować nie będziecie, wszyscy podobnie zginiecie” (Łk 13:3).

Co to za idiotyczne mówienie, jak to robi Franciszek, że „Bóg wierzy w nas! Bóg nam ufa”? Czy nie jesteśmy ciągle ostrzegani w Piśmie, aby nie ufać sobie, własnej sile, a nawet innym? Jeśli my nie powinniśmy, to dlaczego Bóg miałby ufać? Co w ogóle oznacza dla Stwórcy „wierzyć” i „ufać”  stworzenie?

To mówi Pan: Przeklęty człowiek, który ufa w człowieku i czyni ciało ramieniem swoim, a od Pana odstępuje serce jego... Zawiłe jest serce wszystkich i niewybadane; kto je pozna; Ja, Pan, badający serca i doświadczający nerek, który daję każdemu według drogi jego i według owocu wynalazków jego. (Jer 17:5,9-10)

Będę chwalił Pana za życia mego, będę śpiewał Bogu memu, póki mnie staje. Nie miejcie ufności w książętach, w synach człowieczych, w których nie masz zbawienia! (Psalm 145:2-3)

Gdy zaś był w Jerozolimie w Paschę w dzień święty, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda jego, które czynił. Lecz sam Jezus nie zwierzał im samego siebie, dlatego że on znał wszystkich, i że nie trzeba mu było, aby kto dawał świadectwo o człowieku; albowiem sam wiedział, co jest w człowieku. (J 2:23-25)

To absolutnie przerażające widzieć ten teologiczny nonsens, z którym Franciszek uchodzi na sucho.

Tak więc Bóg „nie patrzy na rezultaty, których jeszcze nie osiągnąłeś, ale na owoce, które możesz jeszcze przynieść; nie zważa na twoje uchybienia, ale wzmacnia twoje możliwości.” Naprawdę? Zobaczmy. Oto jeden z fragmentów Ewangelii, który przychodzi mi na myśl: „A od każdego, któremu wiele dano, wiele domagać się będą, i od tego, któremu wiele zlecono, więcej żądać będą od niego” (Łk 12:48).

Jest też przypowieść o nieużytecznym słudze, która kończy się następująco:

A przystąpiwszy i ten, co był otrzymał jeden talent, rzekł: Panie! Wiem, żeś jest człowiek srogi. Żniesz, gdzieś nie siał, i zbierasz, gdzieś nie rozsypał. I bojąc się, odszedłem i skryłem talent twój w ziemi. Oto masz, co twego jest. A odpowiadając pan jego, rzekł mu: Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że żnę, gdziem nie siał, i zbieram, gdziem nie rozsypał. Miałeś tedy pieniądze moje poruczyć bankierom, a ja przyszedłszy, byłbym przecież z zyskiem odebrał swoje. Odbierzcie mu przeto talent i dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Albowiem wszelkiemu, który ma, będzie dane i obfitować będzie, a temu, który nie ma, i to, co zda się mieć, będzie odebrane. A niepożytecznego sługę wyrzućcie w ciemności zewnętrzne. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.

(Mateusza 25:24-30)

Podkreślmy raz jeszcze, że oczywiście nie jest złe ani niewłaściwe podkreślanie Bożego miłosierdzia i przebaczenia. Bóg stał się przecież człowiekiem ze względu na nas, aby nas odkupić, przebaczyć i wskazać nam drogę do zbawienia. Rzeczywiście, przychodząc, aby nas zbawić, gdy byliśmy Jego wrogami, ukazał nam ogrom i bezinteresowność swojej nieskończonej miłości: „Lecz Bóg zaleca miłość swoją względem nas, że kiedyśmy czasu swego byli jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł; więc daleko więcej teraz, skorośmy usprawiedliwieni we krwi jego, wybawieni będziemy przezeń od gniewu” (Rz 5:8-9).

A zatem wyraźnie nie mówimy, że źle jest podkreślać, nawet często, wielką miłość i miłosierdzie Boga. Błędem jest raczej zniekształcanie Ewangelii przez głoszenie tylko jej połowy, jak to nieustannie czyni Franciszek, z jego wyłącznym i nadmiernym naciskiem na miłosierdzie i przebaczenie. W ten sposób Franciszek prowadzi niezliczone dusze w niebezpieczeństwo wiecznego potępienia – wszystko pod pozorem bycia niezwykle „miłosiernym”.

Jak ujął to pewien święty pisarz w odniesieniu do dwóch złodziei ukrzyżowanych z Chrystusem na Górze Kalwarii: jednemu złodziejowi przebaczono, aby okazać miłosierdzie Boże tym, którzy pokutują, abyśmy nie popadli w rozpacz; ale tylko jednemu przebaczono, aby pokazać Bożą sprawiedliwość tym, którzy nie pokutują, abyśmy nie popadli w zuchwalstwo.

Jest więc jasne, że katechetyczne uwagi Franciszka wygłoszone na Anioł Pański 20 marca 2022 r. są totalną katastrofą. Zwłaszcza w kontekście ostatnich dziewięciu lat swojego „pontyfikatu” wyraźnie widać, że Franciszek pragnie, aby ludzie ufali miłosierdziu Bożemu, ponieważ nieustannie i konsekwentnie głosi bardzo jednostronne orędzie, pomijając w świętej Ewangelii te prawdy, które nie zgadzają się z jego ideologią.

https://novusordowatch.org/francis/

Potępienie tej właśnie sprawy znajdujemy w słowach św. Piusa X (1903-1914), gdy podjął działania przeciwko francuskiemu ruchowi humanistycznemu Le Sillon:

Pragniemy zwrócić Waszą uwagę, Czcigodni Bracia, na praktykowane w Sillonie, jak i gdzie indziej, zniekształcanie Ewangelii oraz świętej godności naszego Pana Jezusa Chrystusa, Boga i Człowieka. Gdy tylko przybliżamy się do kwestii społecznej, to w pewnych środowiskach obserwujemy sposób postępowania, polegający na tym, iż najpierw usuwa się boskość Jezusa Chrystusa, a następnie mówi się tylko o Jego nadzwyczajnej łagodności i o współczuciu dla wszelkich ludzkich niedoli, o Jego naglących zachętach do braterstwa i miłości bliźniego.

Owszem, Jezus Chrystus pokochał nas miłością bezmierną i nieskończoną. Przyszedł na ziemię cierpieć i umrzeć, aby wszyscy ludzie, zjednoczeni wokół Niego w sprawiedliwości i miłości, ożywieni tymi samymi uczuciami wzajemnej miłości chrześcijańskiej, żyli w szczęściu i pokoju. Ale urzeczywistnienie doczesnego i wiecznego szczęścia uzależnił z najwyższą powagą od spełnienia pewnych warunków. Pragnął, żebyśmy stali się częścią Jego trzody, żebyśmy przyjęli Jego naukę i praktykowali cnotę, wreszcie żebyśmy pozwolili się nauczać i prowadzić Piotrowi oraz jego następcom.

Następnie, jeśli Jezus był dobry dla błądzących i grzeszników, to jednak nie respektował ich błędnych przekonań, bez względu na to, jak wydawałyby się szczere. Umiłował wszystkich, aby ich nauczać, nawracać i zbawić. Przywoływał do siebie tych, którzy się smucą i cierpią, aby ich pocieszyć, a nie po to, aby wzbudzać w nich pożądanie utopijnej równości. Wywyższył maluczkich nie w tym celu, aby obudzić w nich poczucie godności niezależnej i buntującej się przeciwko posłuszeństwu. Jego serce było przepełnione wyrozumiałością dla dusz dobrej woli, ale potrafił uzbroić się w święty gniew przeciwko profanatorom Domu Bożego, przeciwko nikczemnikom gorszącym maluczkich, przeciwko władzom, które obarczają lud prawdziwymi brzemionami, nie zrobiwszy nic dla ulżenia jego doli.

Był równie gwałtowny, jak łagodny. Beształ, groził i karał, wiedząc i ucząc nas, że bojaźń jest często początkiem mądrości i że niekiedy wypada odciąć jakiś członek, aby uratować całe ciało. W końcu nie obwieścił panowania doskonałej szczęśliwości w przyszłym społeczeństwie, w którym cierpienie zostałoby usunięte. Ale poprzez kazania i przykłady nakreślił drogę możliwego szczęścia na ziemi oraz doskonałej szczęśliwości w niebie – królewską drogę Krzyża. To właśnie jest nauka, którą niesłusznie chciałoby się odnieść wyłącznie do życia osobistego, mając na uwadze wieczne zbawienie. Jest to również nauka w najwyższym stopniu społeczna, która ukazuje nam w naszym Panu Jezusie Chrystusie kogoś innego, niż jałowy i pozbawiony autorytetu humanitaryzm.

(Papież Pius X, List Apostolski Notre Charge Apostolique; podkreślenie dodane.)

http://rodzinakatolicka.pl/sw-pius-x-notre-charge-apostolique-o-bledach-sillonu/

https://novusordowatch.org/2014/09/the-great-st-pius-x/

Podobnie jak dawni silloniści, Franciszek głosi fałszywego chrystusa – można powiedzieć, antychrysta – i fałszywą, naturalizowaną ewangelię.

„Ale choćbyśmy my, albo anioł z nieba głosił wam ponad to, cośmy wam głosili, niech będzie przeklęty. Jak przedtem mówiliśmy tak i teraz znowu mówię: Jeśliby wam kto opowiadał ewangelię prócz tej, którąście otrzymali, niech będzie przeklęty” (Ga 1:8-9).

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przerwa