piątek, 30 lipca 2021

Strażnicy Tradycji — JE x. bp Donald J. Sanborn

 

Strażnicy Tradycji — JE x. bp Donald J. Sanborn

25 lipiec 2021

 


Tytuł oryginalny: Traditionis Custodes, by Most Rev. Donald J. Sanborn

Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=JW3PRR8INvA

 

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen.

 

 

Chciałbym dziś opowiedzieć o dokumencie, który Bergoglio wydał 16 lipca, zatytułowanym Traditionis Custodes. Najpierw krótka historia ruchu tradycyjnego.

Od II Soboru Watykańskiego trwa wewnętrzna wojna domowa o charakterze duchowym między siłami Katolicyzmu a siłami modernizmu. Modernizm i Katolicyzm są całkowicie przeciwstawne, tak samo jak diabeł przeciwstawny jest Bogu. Nigdy nie będą ze sobą współistnieć. Niemniej jednak ruch tradycyjny od początku wkroczył na drogę współistnienia z modernizmem. Wszystkie podziały, które osaczyły ruch tradycyjny, wynikają z tego podstawowego błędu, jakim jest próba współistnienia z modernistami.

Arcybiskup Lefebvre założył swoje Bractwo św. Piusa X w 1970 roku właśnie w celu poszukiwania współistnienia modernizmu i Katolicyzmu. Oto jesteśmy 50 lat później, łatwo to skrytykować jako zły ruch, ale wtedy - a ja wtedy żyłem, miałem 20 lat - wydawało się to słuszne, ponieważ nie myśleliśmy o tych modernistach jako o niekatolikach. Nazywaliśmy ich liberałami, nie nazywaliśmy ich modernistami, nazywaliśmy ich liberałami, myśleliśmy, że są zbłąkani i w błędzie; i że jakoś wrócą do normalności, kiedy zrozumieją, że są na złej drodze. Taka była mentalność tamtych czasów. Więc kiedy to mówię, to nie krytykuję go (abp. Lefebvre’a), tylko mówię, że taka była mentalność tamtych czasów.

Jednak z biegiem czasu ten kurs wydawał się coraz bardziej błędną ścieżką. Wydarzenia z 1983 roku, w których to dziewięciu amerykańskich księży zostało wyrzuconych z Bractwa, były symptomem napięcia między dwoma stanowiskami: współistnienia i nie-współistnienia, ponieważ w latach siedemdziesiątych podział na te dwie rzeczy stawał się coraz bardziej wyraźny - czy powinniśmy współistnieć, czy też nie współistnieć. I były podobne wydarzenia do tych z 1983 roku w Europie i Ameryce Południowej. W 1988 r. arcybiskup Lefebvre wyświęcił czterech biskupów, za co został ekskomunikowany. Nie porzucił jednak drogi poszukiwania koegzystencji z modernistami. Można by pomyśleć, że nawet powinien, lecz nawet po wygłoszeniu przerażającego kazania przeciwko Novus Ordo i przeciwko modernizmowi w kazaniu tej Mszy konsekracyjnej, powiedział potem dziennikarzom „nie martwcie się, za 5 lat wszystko się unormuje” - krótki komentarz, który wskazywał na to, że zamierza pozostać na ścieżce pojednania z modernistami.

W 1988 r., ponieważ było sporo księży i ​​seminarzystów Bractwa św. Piusa X, którzy byli niezadowoleni z idei konsekracji biskupów, zwrócili się do Watykanu o ustanowienie czegoś podobnego do FSSPX, ale pod auspicjami hierarchii Novus Ordo. I to było Bractwo Św. Piotra założone przez Jana Pawła II właśnie w tym celu; istnieją do dziś. W latach osiemdziesiątych JPII ustanowił coś, co nazwano Mszą indultową, umożliwiając odprawianie tradycyjnej Mszy nawet przez księży diecezjalnych czy księży zakonnych w parafiach, pod pewnymi warunkami. A potem w 2007 roku Ratzinger, czyli „Benedykt XVI” nadał tradycyjnej łacińskiej Mszy status prawny, nazywając ją „nadzwyczajną formą rytu rzymskiego”. Powiedział, że ryt rzymski ma formę zwyczajną i formę nadzwyczajną; formą zwyczajną jest nowa msza z 1969 roku, a formą nadzwyczajną jest tradycyjna Msza łacińska. Kiedy to wypowiedział, wszyscy wiedzieli, że to absurd. Wszyscy tak myśleli. Ale tak właśnie powiedział. To, co uczynił, to nadał tradycyjnej łacińskiej Mszy status prawny jako ryt rzymski, co było znaczące.

Tak więc stopniowo, począwszy od lat osiemdziesiątych, następowała liberalizacja stosowania tradycyjnej łacińskiej Mszy pod auspicjami Novus Ordo, to znaczy coraz więcej pozwoleń, a nawet ustanowienie jej jako alternatywnego rytu rzymskiego.

W tym samym czasie od lat osiemdziesiątych aż do dnia dzisiejszego wśród księży, seminarzystów i świeckich stale rosło zainteresowanie tradycyjną Mszą łacińską. Stała się bardzo popularna, stała się popularna wśród młodych księży, młodych seminarzystów i młodych świeckich, a kardynał Muller zwrócił na to uwagę w swojej krytyce tego, co zrobił Bergoglio - zwrócił uwagę, że zainteresowanie nią jest wśród młodych ludzi.

W Nowym Jorku jest sprzedawca kielichów, po jednej stronie sklepu miał wszystkie modernistyczne kielichy, a po drugiej wszystkie tradycyjne, takie jak te, które widzicie tutaj; powiedział, że kiedy seminarzyści Novus Ordo przybywają z Baltimore i innych miejsc, nawet nie patrzą na nowoczesne kielichy. Chcą tradycyjne. Powiedział mi to wiele lat temu, co świadczy o ich postawach; ale wiem też z innych źródeł, że młodzi księża i młodzi klerycy, bardzo wielu z nich, interesuje się tradycyjną Mszą. A w swojej książce x. Cekada, może pamiętacie, odnosił się on do „ojca Retro”, który był młodym księdzem dobrze ubranym w sutannę, który odprawiał tradycyjną łacińską Mszę; i to prawda.

Tak więc nastąpił wzrost tego ruchu i stało się to alarmujące dla Novus Ordo. Novus Ordo to umierająca religia. Jej demografia jest katastrofalna. Powiedziano mi o parafii liczącej 15 tyś. dusz, gdzie w zeszłym roku odbywały się 3 pogrzeby tygodniowo, ale tylko jeden ślub. Taka jest demografia Novus Ordo. My mamy około 150 dusz, mamy od 2 do 3 ślubów rocznie i może jeden pogrzeb. Więc jest odwrotnie. Są umierającą instytucją z demograficznego punktu widzenia. I to właściwie starsi księża, posiwiali już księża, którzy zwykle są zainteresowani utrzymaniem nowej mszy i są bardzo przeciwni tradycyjnej Mszy.

Tak więc wraz z tym rozprzestrzenianiem się tradycyjnej Mszy wyrosła niechęć, a nawet odraza do nowej mszy i Vaticanum II w ogóle. A to nieuniknione! Ponieważ tradycyjna Msza uczy tradycyjnej teologii, tradycyjnej doktryny o Mszy, Najświętszym Sakramencie, kapłaństwie. To nieuniknione. Więc to nie jest kwestia współistnienia dwóch obrzędów, to jest bitwa dwóch religii.

Kościołowi Katolickiemu nieobca jest różnorodność obrzędów. W Kościele Katolickim zawsze było wiele rytów, zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie. Być może nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale istnieje wiele zachodnich rytów katolickich, takich jak ryt dominikański, lyoński, ryt ambrozjański w Mediolanie, ryt norbertański, ryt mozarabski w Hiszpanii, ryt Sarum w Anglii. A na wschodzie jest wiele, wiele rytów i wiele języków i w pewnym momencie Kościół nawet autoryzował chiński Mszał, w XVII wieku. Kościołowi nie są obce liczne obrzędy, a te liczne ryty w żaden sposób nie naruszają jego jedności, ponieważ wszystkie one mówią tym samym językiem, że tak powiem; w tym sensie, że wszystkie wyrażają tę samą religię, uczą tych samych prawd. Nawet gdybyście nie rozpoznali tych Mszy, niemniej jednak, gdybyście spojrzeli na modlitwy i spojrzeli na obrzędy i wszystkie gesty, itd., zobaczylibyście w nich Religię katolicką.

To, czego Kościół nie może tolerować, to różnorodność religii. Absolutnie nie! Jest to jedyny prawdziwy Kościół, a jego pierwszym obowiązkiem jest nauczanie doktryny przekazanej Kościołowi przez Chrystusa. Problem między nową mszą a tradycyjną Mszą polega na tym, że nauczają, czy przekazują, dwie różne religie o sprzecznych doktrynach i niekompatybilnych dyscyplinach. Tradycyjna Msza przekazuje wszystko, co można zobaczyć w tradycyjnym katechizmie o świętej ofierze Mszy i o wszystkich prawdach Wiary katolickiej. Jest wytworem Kościoła Katolickiego od wielu stuleci, podobnie jak wielkie drzewo, które rosło przez wiele setek lat. To piękna rzecz, która stopniowo rosła, podczas gdy nowa msza jest wymysłem modernistów, usunęli z niej wszystkie typowo katolickie doktryny i uczynili z niej ogólny „chrześcijański” ryt. Widać to wyraźnie w książce x. Cekady Work of Human Hands (Dzieło ludzkich rąk). Zrobił studium, szczegółowe studium każdej modlitwy w Mszale, czyli modlitwy przed listem, sekrety i modlitwy po komunii i wskazał - z przypisami i wszystkimi niezbędnymi odnośnikami, abyście mogli to sprawdzić - jak odarli te modlitwy z doktryny katolickiej. Tak więc teraz są tylko cukierkową „modlitwą chrześcijańską”. I nie zapominajcie, że stworzono ją z pomocą sześciu pastorów protestanckich.

Tak więc każda miała swój skutek, tradycyjna Msza czyniła ​​Katolikami serca tych, którzy w niej uczestniczyli. Nauczyli się z niej kochać tradycje Kościoła. Nowa msza była zabójcą Wiary. 80 procent tych, którzy uczęszczają na nową mszę nie wierzy w przeistoczenie, nie wierzy, że Najświętszy Sakrament jest Ciałem, Krwią, Duszą i Bóstwem Chrystusa. 80 procent! Dlaczego tak jest? Ponieważ traktują Najświętszy Sakrament – ​​to co rzekomo jest Najświętszym Sakramentem na „ołtarzu” Novus Ordo– jak tylko kawałek chleba. W tradycyjnej Mszy możesz zauważyć, że kapłan bardzo uważa na cząstki; Sobór Trydencki mówi, że Chrystus jest obecny w każdej z małych cząstek, więc widzicie, jak bardzo ostrożnie wyciera patenę, uważając czy nic nie zostało. Trzyma w ten sposób palce podczas Mszy, aby na palcach nie znalazła się jakaś drobina, która mogłaby upaść. A nie tak dawno powiedziano mi, że aby wyprowadzić kleryków z błędu, że cząstki rzeczywiście zawierają ciało Chrystusa, ksiądz wziął patenę po komunii i dmuchnął na nią. I wszystkie cząstki rozprzestrzeniły się po całym miejscu. To jest nowa msza. Uczy, że to nie jest ciało Chrystusa, ale tylko chleb. To jest różnica.

87 procent Katolików chodzących na nową mszę, Novus Ordowców, wierzy, że sztuczna kontrola urodzeń jest całkowicie w porządku. Nowa msza zabija Wiarę, opróżnia Kościoły. Na Long Island widziałem statystyki mówiące, że 80 procent ochrzczonych opuściło Kościół przed ukończeniem dwudziestki. 80 procent! To są owoce Soboru Watykańskiego II, a powiedział nasz Pan: po owocach ich poznacie.

Tak więc arcybiskup Lefebvre trafnie nazwał nową mszę mszą Lutra; i tak właśnie jest. Prawdę mówiąc, Jungmann, on już nie żyje, ale był on księciem modernistów, liturgistą, absolutnym autorytetem z górnej ich półki - powiedział, że nikt nawet nie mówił o mszy skierowanej do ludu aż do Marcina Lutra. Nie ma to żadnej tradycji w Kościele Katolickim, pochodzi od arcyheretyka Marcina Lutra, jak sam przyznał. To zabójca Wiary.

Zatem niemożliwe jest, aby księża odprawiali tradycyjną Mszę bez dostrzeżenia doktrynalnych różnic między Katolicyzmem przed i posoborowym. Nie możecie tego nie dostrzec. Nie była to więc tylko różnorodność obrzędów, jak chciałby Ratzinger – była to różnorodność religii.

A Bergoglio 16 lipca wypowiedział wojnę ruchowi tradycyjnemu. Dokument ten nazywa się Traditionis Custodes, co znaczy Strażnicy Tradycji, z czego należy się głośno śmiać, ponieważ ci ludzie, biskupi Novus Ordo nie są strażnikami tradycji. Śmiejcie się głośno. Gdyż nie ma ani jednej tradycji, której są strażnikami – nie tradycji katolickiej – są strażnikami herezji, modernizmu, wszelkich form niemoralności, drapieżnictwa nad młodymi ludźmi, tych tradycji, które cofają się, bardzo daleko w historii rasy ludzkiej. Są strażnikami tych tradycji, ale nie są strażnikami katolickiej tradycji. Lecz tak ich właśnie nazywa.

Bergoglio opisuje tę wojnę religii w tym dokumencie, która toczy się między modernistami a Katolikami. Jasno dostrzega przyczynę tego wzrostu Katolicyzmu, to jest zainteresowanie katolicyzmem przedsoborowym i całą jego logicznie następującą odrazą do modernizmu. A przyczyną jest tradycyjna Msza łacińska. On ma absolutną rację! Mówi to w samym dokumencie. On ma całkowitą rację, całkowicie się zgadzam. Nie da się bowiem powstrzymać tradycyjnej łacińskiej Mszy przed formowaniem Katolików; to tak samo, jak wręczyć im katechizm, katechizm ex-katolicki i oczekiwać, że po przeczytaniu będą modernistami. A Msza jest o wiele bardziej odciskająca się w waszych umysłach jako nauczyciel niż jakikolwiek drukowany katechizm. A kiedy ksiądz codziennie odprawia tradycyjną łacińską Mszę – odciska się to na nim, a księża Novus Ordo mówią mi to, że to dociera do nich i bardzo wyraźnie widać różnicę między dwoma obrzędami i dwiema religiami. Nic na to się nie poradzi.

Tak więc poważnie ją ograniczył – tradycyjną łacińską Mszę – do tego stopnia, że ​​„kardynał” Muller, którego nazwalibyście konserwatywnym modernistą, powiedział mu, że ograniczył to do tego stopnia, że wyginie w wyniku tego, co zrobił. I z pewnością Bergoglio ma to na myśli, bez wątpienia. Zawsze nienawidził tradycjonalistów, zawsze nienawidził wszystkich, nawet Novus Ordowców, którzy trzymają się tradycji, raz po raz nazywał nas sztywnymi i używał wszelkiego rodzaju przymiotników, bardzo obraźliwych przymiotników na każdego, kto zachowuje Katolicyzm, od początku jego tzw. pontyfikatu. To jest naprawdę jego ostateczny wyraz jego nienawiści do przedsoborowego Katolicyzmu, który jest prawdziwą Wiarą.

Posunięcie to powinno więc sygnalizować ruchowi tradycyjnemu, że powinien porzucić ideę współistnienia. Ruch tradycyjny ma zasadniczo trzy gałęzie. Jedną z nich jest to, co powiedziałem, Bractwo Św. Piotra i podobne grupy i osoby, które przestrzegały wszystkich pozwoleń, Mszy indultowej, pozwoleń Ratzingera, wszyscy ci ludzie. Teoretycznie mówią: „o tak, to tylko kwestia dwóch rytów, nie jesteśmy przeciwni Vaticanum II, akceptujemy Vaticanum II, akceptujemy nową mszę jako ryt katolicki, ale po prostu woleliśmy tradycyjną”. Takie jest ich stanowisko teoretyczne; w rzeczywistości nienawidzą nowej mszy i nienawidzą Soboru Watykańskiego II. I nic na to nie mogą poradzić. Jeśli trzymacie się prawdziwej tradycji, będziecie sprzeciwiali się Vaticanum II, to dwie sprzeczne rzeczy, czarna i biała.

Jest też FSSPX, które mówi: „jesteśmy przeciwko Vaticanum II, jesteśmy przeciwko nowej mszy, ale jesteśmy z modernistyczną hierarchią i chcemy być przez nią wchłonięci, chcemy mieć z nimi status prawny i mieć współistnienie z nimi”. Więc kiedy wchodzisz do ich kościołów, w przedsionku znajduje się zdjęcie nikogo innego, jak Bergoglio. A co gorsza, wymieniają jego imię w kanonie Mszy, oddając Mszę pod kuratelę i patronat Novus Ordo, przynajmniej z pragnienia. Mówię z pragnienia, bo mówią: „o tak, jesteśmy z papieżem”, zakładając na chwilę, że Bergoglio jest prawdziwym papieżem. Mówią: „jesteśmy z papieżem, a sedewakantyści nie i dlatego są źli”.

Nie są z „papieżem”, ponieważ „papież” nie jest z nimi. Są uważani za schizmatyków. Bergoglio wspomina nawet o schizmie arcybiskupa Lefebvre'a, więc są w tym dokumencie, w samym tym dokumencie. Są uważani za schizmatyków przez Novus Ordo. Więc jeśli dwie osoby idą ulicą, powiedzmy Jaś i Marysia, Jaś nie może powiedzieć „Jestem z Marysią”, jeśli Marysia nie jest z Jasiem. „Bycie z” obejmuje dwie te rzeczy; jest to wzajemne. Nie mogą więc powiedzieć: „cóż, jesteśmy z papieżem”, jeśli papież nie jest z nimi. A ważniejszym z nich jest papież. Więc to fikcja.

I chociaż oddają mu ten zaszczyt, to zawsze traktowali go tak, jakby go nie było; zakładali kościoły, seminaria, szkoły, wszelkiego rodzaju instytucje kościelne, traktując go tak, jakby go nie było, traktując hierarchię, biskupów, jakby ich nie było. Pius IX powiedział, odnosząc się do grupy na wschodzie, która robiła dokładnie to samo: „jesteś papieżem, ale robimy to, co chcemy”. Powiedział, że ta postawa jest schizmatycka. I właśnie tego winne jest FSSPX, to duch schizmy.

A potem trzecie jest nasze stanowisko, które polega na tym, że ponieważ hierarchia Novus Ordo, w tym osoba wybrana do papiestwa, proponuje Kościołowi doktryny i dyscypliny moralne itp., które są sprzeczne z nauką katolicką, jest to niemożliwe, żeby to była prawdziwa hierarchia, żeby Bergoglio był prawdziwym papieżem, a biskupi byli prawdziwymi biskupami. W tym sensie niemożliwe jest, aby mieli autorytet Chrystusa do nauczania, rządzenia i uświęcania Kościoła. Dlaczego tak jest? Ze względu na zasadę niezniszczalności, która jest dogmatem Kościoła Katolickiego, dzięki której ma asystencję Ducha Świętego, aby stale nauczał prawdy i nauczał wszystkiego, co sprzyja zbawieniu i nie może uczyć fałszu, nie może uczyć tych rzeczy, które są złe, zgubne, pod pewnymi względami grzeszne, czy to w porządku doktrynalnym, czy moralnym.

Nasz Pan posłał apostołów, po grecku apostoł oznacza „posłany” i powiedział: Jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata; i rzekł do nich: A Pocieszyciel Duch Święty, którego Ojciec pośle w imię moje, on was wszystkiego nauczy. To jest niezniszczalność Kościoła Katolickiego i udowodnił on tę niezniszczalność przez wszystkie wieki, kiedy istnieje. Nigdy nie odszedł od prawdy w swoich doktrynach, moralności, dyscyplinach, prawach itd. Nigdy, przenigdy, ani razu. Jest to pozytywny dowód asystencji Ducha Świętego. Spójrzcie na inne religie, jak są różnorodne, spójrzcie na religie protestanckie, tak wiele różnych religii, wszystkie twierdzą, że są chrześcijańskie. Setki z nich, wszystkie różniące się dogmatami, moralnością, ideami, postawami, dyscyplinami. To nie jest część Katolicyzmu, ponieważ jemu to towarzyszy duch prawdy. Odbierzcie to Katolicyzmowi a zredukujecie go do gruzu, sprowadzicie go do jeszcze jednej ludzkiej sekty religijnej, takiej jak świadkowie Jehowy. To byłoby wszystko, czym byłby, nie lepszy niż świadkowie Jehowy, jeśli usuniecie obiecaną przez Chrystusa asystencję Ducha Świętego dla Kościoła Katolickiego.

Dlatego też, kiedy mamy do czynienia z tą rozbieżnością doktryny wychodzącą z ust tej hierarchii, jesteśmy zobowiązani przez ten dogmat do wniosku, że ci ludzie nie mogli mieć władzy do nauczania, rządzenia i uświęcania Kościoła, dlatego są fałszywymi, na stanowiskach, które twierdzą, że mają. To trzecia gałąź tradycyjnego ruchu.

Porównuję sytuację w Kościele do porwania samolotu. Kiedy samoloty są porywane, zwykle można odróżnić porywaczy, ponieważ wyglądają jak bandyci. Odróżniają się od tłumu, mają broń i udało im się dostać do kokpitu i przejąć samolot. Ale pomyślcie o porywaczach, którzy przeszli przez wszystkie procesy szkolenia na pilotów i byli pracownikami linii lotniczej przez wiele, wiele lat, nosili mundury, latali samolotami z powodzeniem do właściwych miejsc. I wsiadają do kokpitu i ogłaszają, że wezmą samolot i rozbiją go na budynku. Jest to bardzo analogiczne do naszej sytuacji, ponieważ moderniści, gdy zostali stłumieni za rządów Piusa X, zamiast opuścić Kościół, mówili sobie nawzajem: „nie, zostańmy, będziemy mieli swój dzień. Zostańmy. Kościół zostanie zmodernizowany”. I porzucili ideę zmiany doktryny i przeszli do pomysłu uczynienia z liturgii wehikułu ich modernizmu, co miało miejsce w późnych latach nastoletnich, za panowania Benedykta XV. Stopniowo indoktrynowali poprzez te zmiany, które chcieli zobaczyć. I tak przeszli przez szeregi. Mieli na sobie mundur Kościoła Katolickiego. Zostali wybrani i mianowani na stanowiska władzy i wyrządzili szkody, kiedy tam się dostali.

Więc logika jest jasna: albo Vaticanum II w jego reformach jest kontynuacją, istotną ciągłością z przedsoborowym Katolicyzmem; albo nie jest. Żadnej szarości pomiędzy tymi dwiema rzeczami: albo jest katolicki, albo nie. Jeśli wszystkie te reformy są katolickie, jeśli zasadniczo kontynuują to, co było wcześniej, to to, co robimy tutaj dzisiaj, jest grzechem śmiertelnym! Jest schizmatyckie. A jeśli to nie jest Katolicyzm, to Kościół musi się temu sprzeciwić i to przeciwstawić mu z największą energią, jaką ma w sobie. Bardziej niż opierał się jakiejkolwiek herezji w swojej 2000-letniej historii, a jest to najgorsza herezja, jaka atakuje Kościół.

Święty Pius XI powiedział, że ekumenizm jest poważnym błędem, który wstrząsa samym fundamentem doktryny katolickiej. I powiedział, że organizowanie tych spotkań ekumenicznych – które już widzieliśmy, jak Asyż i wiele, wiele innych – jest równoznaczne z porzuceniem religii objawionej przez Boga. Pius XI – 1928 rok. Oto co nas czeka. To obróci Kościół w proch, jeśli puścimy to płazem. I rzeczywiście tak jest, rozejrzyjcie się, przeczytajcie wiadomości. Jeden skandal po drugim. A co jest gorsze od tych skandali, porzucenie doktryny katolickiej.

Czy nie wyciągnęliśmy lekcji po tylu latach nadziei na współistnienie? Czy tradycyjny ruch nie powinien się zjednoczyć w odrzuceniu tej fałszywej hierarchii i powiedzieć „tak, popełniliśmy poważny błąd, próbując być w jedności z nimi”. Posłuchajcie, jak św. Paweł w liście przemawia do Galatów: Ale choćbyśmy my, albo anioł z nieba głosił wam ponad to, cośmy wam głosili, NIECH BĘDZIE PRZEKLĘTY. I tak nalega na ten fakt, że powtarza to dwukrotnie w tym samym akapicie. Niech będzie przeklęty, to dokładnie słowa w tym samym akapicie, te same: ale choćbyśmy my, albo anioł z nieba... Nie mówi: niech będzie współistnienie. NIECH BĘDZIE PRZEKLĘTY.

Kiedy choroba atakuje twoje ciało i chce cię zniszczyć, twój układ odpornościowy wytwarza przeciwciała, a nawet wywołuje gorączkę, aby skutecznie walczyć z tymi złymi rzeczami w twoim krwiobiegu, które zabiją cię, jeśliby im na to pozwolono, jeśliby nie walczyło, nie niszczyło tych rzeczy i nie wyrzucało ich z twojego ciała. I taka musi być postawa Katolików wobec modernizmu. Ale jeśli tylko uklękniemy u ich stóp i poprosimy ich o kilka okruchów Katolicyzmu, podamy im broń, którą nas zniszczą. Posłuchajcie świętego Pawła w drugim liście do Koryntian: Albo co za towarzystwo światłości z ciemnością? A co za umowa Chrystusa z Belialem? Przez Beliala ma na myśli szatana. Albo co za udział wierzącego z niewierzącym? Lecz jaka ·zgoda świątyni bożej z bałwanami? Kontynuuje: Dlatego wyjdźcie z pośrodka nich, i odłączcie się, mówi Pan, i nie dotykajcie się nieczystego i ja was przyjmę i będę wam ojcem a wy będziecie mi synami i córkami, mówi Pan wszechmogący.

 

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przerwa