czwartek, 4 sierpnia 2022

Dewastacja Liturgiczna: Czy Nastąpiła z Powodu Soboru Watykańskiego II?

 

Dewastacja Liturgiczna: Czy Nastąpiła z Powodu Soboru Watykańskiego II?

 1 sierpnia 2022  

 

Tłumaczenie polskie za:

https://akacatholic.com/liturgical-devastation-is-it-due-to-vatican-ii/

Tekst „Sacrosanctum Concilium” zaczerpnięty z http://vademecumliturgiczne.pl/2017/06/26/konstytucja-o-liturgii-swietej-sacrosanctum-concilium/

 


Rezultatem [posoborowej reformy liturgicznej] nie była reanimacja, ale dewastacja… w miejsce liturgii będącej owocem nieprzerwanego rozwoju, wstawiono liturgię wyprodukowaną… zastąpiono je banalnym produktem, powstałym dla potrzeb chwili.

Powyższy cytat z kard. Josefa Ratzingera (Revue Theologisches, t. 20, luty 1990, str. 103-104) jest wszystkim znany. Ale jak to się stało? Czy było to spowodowane rewolucyjną siłą Vaticanum II, czy też stało się to pomimo najlepszych wysiłków Soboru? 

Moim zdaniem, nawet jeśli reformatorzy niewolniczo trzymali się Konstytucji o Świętej Liturgii – w tym wszystkich jej bardzo balistycznych, afirmujących tradycję propozycji (używanie łaciny, zaszczytne miejsce dla chorału gregoriańskiego itp.) – to jednak i tak zrewidowany ryt okazałby się banalnym produktem, powstałym dla potrzeb chwili.    

W tym artykule dokonamy nieco dłuższego przeglądu soborowego tekstu, który wyraźnie wykaże, że to rzeczywiście rewolucyjna siła Vaticanum II wprawiła w ruch posoborowe spustoszenie liturgiczne, do którego odniósł się kard. Ratzinger. Czytelnicy odkryją, że „zasady i normy” (por. SC 3) zawarte w Konstytucji o Świętej Liturgii Soboru Watykańskiego II stanowią doskonałą receptę na zrewidowany ryt, który jest w przeważającej mierze przyziemny i tylko nominalnie katolicki. 

Propozycje Konstytucji w dużej mierze mówią same za siebie. Jednak, aby naprawdę uchwycić ich rewolucyjną siłę – to znaczy wpływ, jaki miały one mieć na postępujący proces reform, przynajmniej jeśli chodzi o potężną mniejszość modernistycznych biskupów, która kierowała całym soborowym przedsięwzięciem – trzeba interpretować tekst stosując to, co nazwałem hermeneutyką spójności. 

https://novusordo-pl.blogspot.com/2022/08/rozszyfrowywanie-soboru-hermeneutyka.html

Zaczynajmy…

Poniżej podam cytaty z tekstu soborowego, głównie z Sacrosanctum Concilium, pogrubioną czcionką, z moim własnym komentarzem.

Święty Sobór stawia sobie za cel nieustanne pogłębianie chrześcijańskiego życia wiernych; lepsze dostosowanie do potrzeb naszych czasów tych instytucji, które są skłonne poddawać się zmianom; popieranie tego wszystkiego, co może przyczynić się do zjednoczenia wszystkich wierzących w Chrystusa; umacnianie tego, co prowadzi do wezwania wszystkich ludzi na łono Kościoła. Dlatego Sobór uznaje, że do jego zadań należy szczególna troska o odnowienie i rozwój liturgii. (SC 1)

Ton jest więc nadany: ekumenizm jest głównym bodźcem stojącym za pilnym wezwaniem Soboru do rewizji świętej liturgii, przygotowując grunt pod obrzęd w stylu „coś dla każdego”, który byłby przemawiający do wszystkich, którzy nazywają siebie Chrześcijanami. 

W tym miejscu należy dokładnie zastanowić się, do kogo odnosi się Sobór, gdy mówi o „wierzących”, „ludzie”, „ludzie chrześcijańskim” itp. - wyrażenia przywoływane w Konstytucji ponad pięćdziesiąt razy.  


 

Nie, powyższa scena nie jest miejscem zbrodni; jest to (przypuszczalnie ważny) chrzest udzielany w heretyckiej wspólnocie.

 

Biorąc pod uwagę ekumeniczne cele pożądanej reformy, logiczne miejsce, w którym należy szukać odpowiedzi, jest oczywiste, a mianowicie Dekret o ekumenizmie Unitatis redintegratio:

W tym jednym i jedynym Kościele Bożym już od samego początku powstały pewne rozłamy… Tych zaś, którzy obecnie rodzą się w takich Społecznościach i przepajają się wiarą w Chrystusa, nie można obwiniać o grzech odłączenia. A Kościół katolicki otacza ich braterskim szacunkiem i miłością. Ci przecież, co wierzą w Chrystusa i otrzymali ważnie chrzest, pozostają w jakiejś, choć niedoskonałej wspólnocie (communio) ze społecznością Kościoła katolickiegousprawiedliwieni z wiary przez chrzest należą do Ciała Chrystusa, dlatego też zdobi ich należne im imię chrześcijańskie, a synowie Kościoła katolickiego słusznie ich uważają za braci w Panu. (UR 3) [kursywa dodana]

http://ptm.rel.pl/czytelnia/dokumenty/dokumenty-soborowe/sobor-watykanski-ii/145-dekret-o-ekumenizmie-unitatis-redintegratio.html

Jak powyżej wyjaśniono, wyrażenie „wszyscy wierzący w Chrystusa”, jak przywołano w SC 1, obejmuje heretyków i schizmatyków. Sobór uważa ich za „Chrześcijan”, a nawet posuwa się do stwierdzenia, że ​​są „należą do Ciała Chrystusa” w komunii z Kościołem Katolickim, choć niedoskonałej.  

Nota Bene: Ponieważ odnosi się to do „zasad i norm” reformy liturgicznej, które następują, heretycy (i w dużo mniejszym stopniu schizmatycy) są głównym przedmiotem zainteresowania Soboru. Miejcie to na uwadze, gdy będziemy kontynuować.

Ekumeniczne ukierunkowanie reformy liturgicznej, zaproponowane przez Sobór, jest jeszcze wyraźniejsze w następujących słowach:

Albowiem apostolskie prace zmierzają do tego, aby wszyscy, którzy przez wiarę i chrzest stali się dziećmi Boga, razem się gromadzili, pośród Kościoła chwalili Boga, uczestniczyli w ofierze i spożywali Wieczerzę Pańską. (SC 10)

Nota Bene: „wszyscy, którzy przez wiarę i chrzest stali się dziećmi Boga” obejmuje niekatolików. 

To mówi nam coś bardzo ważnego: oznacza to, że „koniec gry” pożądanej reformy to interkomunia! Innymi słowy, sobór proponuje „zasady i normy”, które przyspieszą dzień, w którym katolicy, heretycy i schizmatycy zbiorą się by „spożywali Wieczerzę Pańską”. 

Aby ta wizja mogła się zmaterializować, musi nastąpić jedna z dwóch rzeczy: albo heretycy muszą „powrócić na łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego” (por. Pius XI, Mortalium Animos 10) – koncepcja wyraźnie nieobecna w soborowym dekrecie o ekumenizmie – albo sam ryt musi być przerobiony w taki sposób, aby ich pomieścić.

 


 

Przygotowanie Darów: Podczas synodu amazońskiego w okupowanym Rzymie poganka Satere-Mawe została zaproszona do „aktywnego udziału” w Novus Ordo. Tutaj daje roślinę – często związaną z rytuałami Pachamamy – która została następnie umieszczona na ołtarzu wraz z chlebem i winem w Bazylice św. Piotra.

 

Matka Kościół bardzo pragnie, aby wszyscy wierni byli wdrażani do pełnego, świadomego i czynnego udziału w obrzędach liturgicznych, jakiego domaga się sama natura liturgii. Na mocy chrztu lud chrześcijański, będąc „wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem Bogu na własność przeznaczonym” (1P 2,9; por. 2,4n), jest uprawniony i zobowiązany do takiego udziału.

To pełne i czynne uczestnictwo całego ludu trzeba mieć bardzo na uwadze przy odnowieniu i pielęgnowaniu świętej liturgii…

Niech duszpasterze gorliwie i cierpliwie zabiegają o liturgiczne wychowanie oraz czynny udział wiernych, tak wewnętrzny, jak i zewnętrzny (SC 14, 19) [kursywa dodana]

Wyrażenie „czynne uczestnictwo” jest dobrze znane, a jednak jest w dużej mierze błędnie rozumiane jako odnoszące się wyłącznie do katolickich świeckich. Oczywiście tak nie jest. 

Większość czytelników była świadkiem tego, jak to się rozgrywa w Novus Ordo: niekatolicy (nawet Żydzi i inni!) są zapraszani do przynoszenia „darów” i są zachęcani do zgłaszania się, aby otrzymać błogosławieństwo podczas rozdawania Komunii. 

Zapytany o to ostatnie w Q&A opublikowanym przez Zenit (i zamieszczone na  stronie internetowej EWTN), ks. Edward McNamara napisał:

Z pewnością tego błogosławieństwa nie ma w rubrykach i nie ma obowiązku wygłaszania takiego zaproszenia. Jednak nie ma też żadnego zakazu i wydaje się, że praktyka ta została milcząco zaakceptowana przez wielu biskupów, którzy są świadomi tego rodzącego się zwyczaju i nawet uczestniczyli w udzielaniu takich błogosławieństw.

„Nie ma w rubrykach, ale nie jest zakazane” jest właśnie takim podejściem liturgicznym, jakiego można by się spodziewać w rycie w stylu „coś dla każdego”, takim jak ten inspirowany przez soborowe „zasady i normy” a któremu przyglądamy się teraz.

Niekatolicy nawet przyjmowali komunię na Novus Ordo.

Ale to jest nadużycie liturgiczne! 

Naprawdę? Nie bądźcie tacy pewni. 

Jan Paweł II, którego całe dwudziestosześcioletnie panowanie było poświęcone interpretacji i realizacji Vaticanum II, powiedział to:

W tym kontekście można z radością przypomnieć, że w pewnych szczególnych przypadkach duchowni katoliccy mogą udzielać Sakramentu Eucharystii, Pokuty i Namaszczenia chorych innym chrześcijanom, którzy nie są w pełnej komunii z Kościołem katolickim, ale gorąco pragną je przyjąć, dobrowolnie o nie proszą i przejawiają wiarę, jaką Kościół katolicki wyznaje w tych sakramentach. (Ut Unum Sint, O działalności ekumenicznej, 46 [1995], powtórzone dosłownie w Ecclesia de Eucharistia, 46 [2003]) 


 

Bill Clinton przyjmuje komunię podczas Novus Ordo w 1998 roku. Czy przejawiał wiarę, że Eucharystia jest Rzeczywistą Obecnością Chrystusa? Być może to zależy od tego, jakie jest znaczenie słowa „jest”.

 

Zwróćcie szczególną uwagę: Zgodnie z powyższym, jeśli heretyk swobodnie przystępuje do Komunii – nie jest konieczne „niebezpieczeństwo śmierci” – i w jakiś sposób „przejawia” wiarę w Rzeczywistą Obecność, może ją przyjąć. Nieważne czy ta osoba kategorycznie odrzuca papiestwo, czy jest gejowsko „zamężna”, zdecydowanie nie zgadza się z Niepokalanym Poczęciem itd. Innymi słowy, heretyk nie musi mieć nawet intencji wejścia w tak zwaną „pełną komunię” z Kościołem Katolickim. 

Częstotliwość, z jaką może się to zdarzyć lub nie, jest całkowicie nieistotna; najistotniejszym punktem jest to: 

Jan Paweł II, który posiadał pełnię władzy niezbędnej do autentycznej interpretacji Soboru, jasno i bez dwuznaczności wyjaśnił, w jaki sposób jego „zasady i normy” reformy liturgicznej, rozumianej w świetle dekretu o ekumenizmie, są właściwie realizowane. Wiedział; był jednym z biskupów obecnych na Soborze Watykańskim II.

To powiedziawszy, jest dobrze znanym faktem, że niekatolicy rutynowo przyjmują Komunię podczas Novus Ordo.


 

Pelosi otrzymuje komunię na Mszy w Watykanie pomimo jej stanowiska w sprawie aborcji.

 

Gdy zdamy sobie sprawę z faktu, że Sobór odnosi się przede wszystkim do heretyków i schizmatyków, kiedy mówi o „ludzie chrześcijańskim” (między innymi), wątek ekumeniczny jest bardzo zauważalny:  

Święta Matka Kościół pragnie z wielkim staraniem dokonać ogólnego odnowienia liturgii, aby lud chrześcijański z większą pewnością dochodził w świętej liturgii do obfitego udziału w łaskach… Odnowienie to ma polegać na takim układzie tekstów i obrzędów, aby one jaśniej wyrażały święte misteria, których są znakiem, tak by lud chrześcijański możliwie łatwo mógł je zrozumieć i uczestniczyć w celebracji w sposób pełny, czynny i wspólnotowy. (SC 21) [kursywa dodana]

Nie bez powodu Święta Ofiara Mszy jest często nazywana „sprawowaniem świętych tajemnic”. W tym przypadku „tajemnica” nie odnosi się do całkowicie niepoznawalnych rzeczywistości, ale do niewysłowionych rzeczywistości nadprzyrodzonych, tak głębokich, że jesteśmy w stanie je uchwycić jedynie za pomocą znaków i symboli. Można by było spędzić całe życie na kontemplacji wspaniałości Mszy Świętej i tylko zarysować powierzchnię. 

Głupotą jest więc wyobrażać sobie, że święta liturgia powinna być zrozumiana z łatwością nawet przez pobożnych, oddanych katolików. Szczytem absurdu jest sugerowanie, że Ryt Rzymski powinien zostać zreformowany w taki sposób, aby protestanci mogli go z łatwością zrozumieć. 

Czy można się dziwić, że Novus Ordo Missae jest tak antropocentryczna i światowa, ledwie przypominająca katolicki ryt?

Pismo święte ma doniosłe znaczenie w sprawowaniu liturgii… Dlatego w trosce o odnowienie, rozwój i dostosowanie świętej liturgii należy rozbudzać serdeczne i żywe umiłowanie Pisma świętego… (SC 24)

Tutaj Sobór wysuwa twierdzenie, które jest rzeczywiście najbardziej wątpliwe. Tak, potrzebne jest serdeczne i żywe umiłowanie Pisma Świętego. W końcu „nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa”, jak powiedział św. Hieronim. 

Mimo to, chociaż Pismo Święte jest ważną częścią liturgii, to bynajmniej nie ma „ma doniosłego znaczenie”. Dlaczego więc Sobór nalegał by było inaczej? Pytanie wprawia w zakłopotanie, dopóki nie przypomnimy sobie o celach ekumenicznych, którym służy. 

Widzicie, w nabożeństwach modlitewnych prowadzonych przez heretyków Pismo naprawdę ma największe i doniosłe znaczenie; jest to centralny punkt ich publicznego kultu. Mając to na uwadze, jasne jest, że „zasada i norma” zaproponowana w SC 24 jest tylko kolejną przejrzystą próbą udobruchania protestantów, stworzenia rytu, który dobrze pasuje do ich duchowo zubożałej wrażliwości.

O wiele gorsze jest jednak to, że SC 24 insynuuje, że Święta Ofiara Ołtarza jest w jakiś sposób mniej ważna niż Biblia, w najlepszym razie druga pod względem ważności. 

W wielu parafiach Novus Ordo tabernakulum zostało zdegradowane do miejsca względnego zapomnienia, nawet poza prezbiterium, podczas gdy ambona (albo pulpit) pozostaje tak widoczna jak zawsze. Czy Sobór wyraźnie to nakazał? Nie, ale zadajcie sobie pytanie: czy rewolucyjna siła tekstu soborowego nie skłania do tego równie mocno?     

Należy jak najszybciej poprawić księgi liturgiczne przy pomocy znawców i z uwzględnieniem wypowiedzi biskupów z różnych stron świata. (SC 25)

Skąd taka pilność? Nie są mi znane żadne przekazy historyczne mówiące o tym, jak spora liczba przedsoborowych katolików domagała się rewizji liturgii. Czy to możliwe, że potężna mniejszość, która kierowała procesem soborowym obawiała się, że papież z niesłabnącą miłością do tradycji katolickiej może wstąpić na tron ​​św. Piotra, zanim ich marzenia zostaną zrealizowane? 

Jeżeli obrzędy, stosownie do ich natury, wymagają celebracji wspólnotowej z obecnością i czynnym udziałem wiernych, wtedy należy podkreślać, że taką celebrację na ile to tylko możliwe – trzeba postawić wyżej niż celebrowanie na sposób pojedynczy i jakby prywatny. (SC 27)

Później, w tym samym artykule, Sobór słusznie stwierdza: „Msza święta ma zawsze charakter publiczny i społeczny” (ibid.). Dlaczego zatem należy preferować celebrację z udziałem i to aktywnym udziałem wiernych?  [NB: To dobry przykład konkurujących i często sprzecznych idei, które są obecne w tekście soborowym.]

Odpowiedź jest oczywista, ponieważ umysł protestancki po prostu nie może pojąć, że „służba” wykonywana wyłącznie przez „posługujących” ma nieskończoną wartość dla całego Kościoła i jego członków, a tym bardziej dla całego świata. Dla heretyków wartość kultu publicznego jest zredukowana do zera jeśli nie ma „wspólnoty” obecnych.  


 

Wspólnota liturgiczna na sterydach: znak pokoju w Novus Ordo Missae.

 

Celem wzmożenia czynnego uczestnictwa należy zachęcać wiernych do wykonywania aklamacji, odpowiedzi, psalmów, antyfon, pieśni, jak również czynności czy gestów oraz przyjmowania właściwej postawy ciała. (SC 30)

Czy powyższe nie nabiera nowego znaczenia, gdy zrozumiemy, że „lud” obejmuje heretyków? Zastanówmy się na przykład, jak często Novus Ordo Missae jest ozdobiona pieśniami protestanckimi, świeckimi gestami (uściski dłoni) i tekstami, które są otwarte na wszelkiego rodzaju interpretacje.  

Zasady wynikające z dydaktycznego i duszpasterskiego charakteru liturgii (podtytuł C)

Odnajdujemy tu jeszcze jedno wątpliwe twierdzenie, a mianowicie, że liturgia ze swej natury jest „dydaktyczna”. Tak, liturgia pielęgnuje i formuje, ale nie jest narzędziem nauczania, spotkaniem czy seminarium. Po raz kolejny Sobór próbuje nadać rytowi katolickiemu charakterystyczną cechę, która bardziej właściwie należy do nabożeństw heretyków.  

Owszem, skierowane do Boga modlitwy są wypowiadane przez kapłana, który w osobie Chrystusa przewodniczy wspólnocie w imieniu całego ludu świętego i wszystkich obecnych. (SC 33) 

Jak często lamentowano w okresie posoborowym, że księża są postrzegani jako zwykli „przewodniczący” Mszy, a zbyt wielu z nich zachowuje się bardziej jak gospodarz teleturnieju niż konsekrowany orędownik przed Bogiem Wszechmogącym. Teraz wiecie, gdzie narodził się ten pomysł. Po raz kolejny Sobór próbuje narzucić Mszy cechy właściwe nabożeństwu protestanckiemu, w tym przypadku jego ministrowi. 

Co więcej, jak Sobór zebrał, po prostu nie było prawdą, że modlitwy kapłana podczas Mszy były odmawiane „w imieniu całego ludu świętego i wszystkich obecnych”; niektóre były, podczas gdy inne były odmawiane tylko w imieniu księdza.    

Obrzędy niech się odznaczają szlachetną prostotą, niech będą krótkie i jasne, wolne od niepotrzebnych powtórzeń i dostosowane do pojętności wiernych, tak aby na ogół nie wymagały wielu objaśnień. (SC 34)

Wezwanie do „krótkości” w zreformowanym rycie (nie mówiąc już o wezwaniach do jego ogłupienia) pojawia się w tekście wielokrotnie. Można by się zastanowić, czy Msza Wszechczasów jest nadmiernie długa? Nie dla autentycznego członka Kościoła katolickiego, ale dla protestanta… 

 


 

Wielu heretyków nie chce klękać. Chyba że, oczywiście…

 

Celem uwydatnienia wewnętrznego związku między obrzędem i słowem w liturgii należy: 1. W sprawowaniu liturgii wprowadzić dłuższe, bardziej urozmaicone i lepiej dobrane czytania Pisma świętego. (SC 35 §1)

Czy naprawdę jest tak, że „związek między obrzędem i słowem” (cokolwiek to znaczy) we Mszy Wszechczasów jest mniej niż wydatny? Sama ta sugestia jest idiotyczna. Po raz kolejny impulsem jest ułagodzenie heretyków. „Bardziej urozmaicone… czytania Pisma” oznacza po prostu „bardziej jak nabożeństwo protestanckie”. 

Nacisk na słowa w SC 35 jest potajemną próbą deprecjonowania gestów, np. przyklękania, klękania, a nawet znaku krzyża (który kapłan wykonuje pięćdziesiąt dwa razy w jednym prawdziwym Rycie Rzymskim), z których każdy jest źródłem dyskomfortu dla większości heretyków.   

Typowe protestanckie nabożeństwo składa się głównie z trzech rzeczy: zgromadzenia wspólnotowego (o którym mowa w SC 27 powyżej), czytania Biblii (o którym mowa w SC 35 §1) i głoszenia, o którym mowa w tekście bezpośrednio następującym:   

W rubrykach wskazywać najbardziej odpowiednie w strukturze obrzędu miejsce dla kazania, ponieważ jest ono częścią czynności liturgicznej. Bardzo starannie i właściwie należy spełniać posługę głoszenia słowa. Jako przepowiadanie przedziwnych dzieł Bożych w historii zbawienia, czyli w misterium Chrystusa, która zawsze jest w nas obecna i działa, zwłaszcza w obrzędach liturgicznych, winno ono czerpać treść przede wszystkim ze źródeł Pisma świętego i liturgii… Zaleca się bardzo, by homilia… była częścią sprawowanej liturgii. (SC 35 §2, SC 52)

W tym momencie ufam, że nie jest konieczne podawanie powodu skupienia się na głoszeniu. W innym miejscu Sobór podkreśla fałsz, że „głoszenie” jest pierwszym obowiązkiem biskupa i księdza. W rzeczywistości jest to ofiarowanie Najświętszej Ofiary Ołtarza.  

Wśród głównych obowiązków biskupich szczególne miejsce zajmuje głoszenie Ewangelii. (Lumen Gentium, 25)

… prezbiterzy, jako współpracownicy biskupów, mają przede wszystkim obowiązek opowiadania wszystkim Ewangelii Bożej… (Presbyterorum Ordinis, 4)

Zauważcie, że w „normach” kazania (SC 35, 52) brakuje jakiejkolwiek wzmianki o nauczaniu katechetycznym, doktrynalnym lub moralnym, tj. nie obrażajmy tych, którzy wyznają herezje.  

Usilnie kłaść nacisk na katechezę ściśle liturgiczną, a podczas wykonywania obrzędów, jeśli zajdzie potrzeba, przewidzieć krótkie pouczenia. W odpowiednich momentach winien ich udzielać kapłan lub inna należycie przygotowana osoba, w słowach nakazanych lub im podobnych. (SC 35 §3)

Po raz kolejny oczywiste jest, że zapewnienie komfortu niekatolikom jest najważniejsze. Najwyraźniej architekci Konstytucji mieli wizje protestantów napływających do nowo zrewidowanego, przyjaznego heretykom rytu i chcieli zachęcić „przewodniczących” do udzielania bezpośrednich wskazówek swoim niekatolickim gościom.   

Popierać świętą celebrację słowa Bożego w wigilie bardziej uroczystych świąt, w niektóre dni Adwentu i Wielkiego Postu oraz w niedziele i święta, zwłaszcza w miejscowościach, gdzie nie ma kapłana. W takim przypadku niech celebracją kieruje diakon lub inna osoba upoważniona przez biskupa. (SC 35 §4)

Zwróćcie uwagę, że „celebracja słowa Bożego” [nabożeństwa biblijne] jest zalecane nawet wtedy, gdy dostępny jest ksiądz! A nawet w niedziele! W rzeczywistości Sobór zakłada, że ​​kapłan będzie dostępny; tylko wtedy, gdy nie jest dostępny, „diakon lub inna osoba upoważniona” jest powołana do przewodniczenia. 

Ponieważ jednak we Mszy świętej, przy sprawowaniu sakramentów i w innych częściach liturgii używanie języka ojczystego nierzadko może być bardzo pożyteczne dla wiernych, można mu przyznać więcej miejsca... (SC 36 §2)

Mam nadzieję i oczekuję, że w tym punkcie naszego ćwiczenia czytelnik będzie miał pełną świadomość, że „wierni”, o których mowa powyżej, dotyczy przede wszystkim heretyków. Rzeczywiście, to ich „pożytek” jest główną troską Soboru: nie było powszechnego wołania ze strony katolików obrządku łacińskiego na rzecz Mszy i sakramentów w językach narodowych przed Soborem Watykańskim II.

powzięcie decyzji o wprowadzeniu języka ojczystego i o jego zakresie należy do kompetentnej kościelnej władzy terytorialnej... Decyzja ta musi być zatwierdzona przez Stolicę Apostolską… Przekład tekstu łacińskiego na język ojczysty przygotowany do użytku liturgicznego powinien być zatwierdzony przez wyżej wspomnianą kompetentną kościelną władzę terytorialną. (SC 36 § 3,4)

Powyższe jest szczególnie ważne dla tych, którzy odczuwają pokusę odrzucenia wszelkich błędów doktrynalnych, nieprawidłowości lub pominięć obecnych w zatwierdzonym, przetłumaczonym tekście Mszału Novus Ordo, tak jakby „Stolica Apostolska” była odpowiedzialna tylko za normatywny tekst łaciński. Wszystkie drogi liturgiczne prowadzą do Rzymu i jego biskupa. 

W sprawach, które nie dotyczą wiary lub dobra powszechnego, Kościół nie chce narzucać sztywnych, jednolitych form nawet w liturgii (SC 37).

To jest po prostu fałsz. Chociaż w Kościele istnieje wiele obrzędów, istnieje wielka jednolitość w sposobie celebrowania każdego obrzędu. Każdy, kto uczestniczył we Mszy Wszechczasów w różnych miejscach (nawet globalnie) w różnym czasie, może zaświadczyć, że „sztywna jednolitość” rzeczywiście istnieje, narzucona przez rubryki, a ponadto służy „dobru powszechnemu”.  

 

 


Tancerki w procesji na Novus Ordo Missae kultury irlandzkiej. Dublin, Irlandia? Nie, Lowell, Massachusetts, USA.

 

Zachowując istotną jedność obrządku rzymskiego, także przy reformowaniu ksiąg liturgicznych należy uwzględnić uprawnione różnice oraz dostosowanie do rozmaitych ugrupowań, regionów i narodów, zwłaszcza na misjach. Zasadę tę należy brać pod uwagę przy układaniu obrzędów i formułowaniu przepisów rubryk. (SC 38)

Jest tak, że przed Soborem na niektórych terenach misyjnych dokonywano dostosowania liturgicznego, aczkolwiek rzadko i na bardzo ograniczonych podstawach. Tutaj natomiast Sobór nakłania do znacznie bardziej rozpowszechnionych zmian i adaptacji, nawet jeśli dotyczy to „rozmaitych ugrupowań”.  

Czy można się dziwić, że żadne dwie diecezjalne Novus Ordo Missae nie są takie same? Rzeczywiście, niezwykle różne liturgie są często ofiarowane w ramach jednej parafii w każdą niedzielę. Ogólnie rzecz biorąc, Novus Ordo Missae różni się w zależności od osobowości „przewodniczącego”. To nie przypadek, że to samo można powiedzieć o protestanckim nabożeństwie biblijnym.

Ponieważ w różnych miejscach i okolicznościach istnieje pilna potrzeba głębszego dostosowania liturgii … (SC 40) 

Dlaczego miałaby kiedykolwiek zaistnieć potrzeba czegoś takiego? Kościół nigdy nie był zmuszany do radykalnego dostosowania liturgii przed Soborem, a jednak frekwencja na Mszy była wysoka, a jego działalność misyjna kwitła, gdy przygotowywano projekt Konstytucji. 

Po raz kolejny odpowiedź jest jasna: rewolucjoniści mieli zamiar zapewnić zasady i normy, które mogłyby doprowadzić do rytu podobnego do protestanckiego nabożeństwa, w przypadku SC 40, rytu, który jest plastyczny zgodnie z żądzami i uzdolnieniami praktycznie każdej grupy, w dowolnym miejscu i czasie.

Zaleca się bardzo ów doskonalszy sposób uczestnictwa we Mszy świętej, który polega na tym, że po komunii kapłana wierni przyjmują Ciało Pańskie z tej samej Ofiary. (SC 55)

Kiedy przyjmuje się Komunię świętą z tego, co zostało zachowane w tabernakulum, to czy forma uczestnictwa jest jakoś mniej doskonała? Oczywiście nie. Po raz kolejny to zalecenie ma na celu uspokojenie protestanckiego sposobu myślenia, zgodnie z którym chleb i wino są jedynie symbolami, a ich przyjęcie zwykłym posiłkiem dzielonym we wspólnocie. 

Zdaniem heretyków, Najświętszy Sakrament w rezerwacie to resztki, pozostałości. To właśnie tymi resztkami zajmuje się Sobór. 

Staranie o rozwój i odnowienie liturgii słusznie uważa się za znak działania Bożej opatrzności w naszych czasach, niejako za przejście Ducha Świętego przez Jego Kościół. Nadaje ono charakterystyczny rys życiu Kościoła oraz całej współczesnej myśli i działalności religijnej. (SC 43)

Nie dziwi, że uderzająco podobny język jest używany w Dekrecie o ekumenizmie:

Wszakże Pan świata, który mądrze i cierpliwie dotrzymuje tego, co nam grzesznikom łaskawie obiecał, ostatnimi czasy wlewa skruchę w rozdzielonych chrześcijan, obficiej napełnia ich tęsknotę za zjednoczeniem. Łaska ta porusza bardzo wielu ludzi na całym świecie a także pod tchnieniem łaski Ducha Św. wśród naszych braci odłączonych powstał i z dnia na dzień zatacza coraz szersze kręgi ruch zmierzający do przywrócenia jedności wszystkich chrześcijan. W tym ruchu ku jedności, który zwie się ruchem ekumenicznym... (UR 1)

Zastosowanie hermeneutyki spójności do tych tekstów pokazuje, że Sobór uważa tak zwane „odnowienie liturgii” i „przywrócenie jedności” (ekumenizm) za jeden i ten sam wysiłek, całe przedsięwzięcie inspirowane współczesnym „poruszeniem Ducha Świętego”. 

Można by napisać o wiele więcej, ale w tym momencie sprawa została prawdopodobnie przedstawiona. 

Jeśli przypadkiem czytelnik nie jest jeszcze przekonany o zaangażowaniu Soboru w reformę liturgiczną, która służy nieskrępowanym celom ekumenicznym, Dodatek do Sacrosanctum Concilium powinien rozwiać wszelkie pozostałe wątpliwości:

Sobór święty nie sprzeciwia się temu, aby uroczystość Paschy została wyznaczona na określoną niedzielę w kalendarzu gregoriańskim, jeśli zgodzą się na to wszyscy zainteresowani, zwłaszcza bracia odłączeni od wspólnoty ze Stolicą Apostolską.

Rozumiecie? Sobór chętnie wprowadzi głębokie zmiany w katolickim kalendarzu liturgicznym na najbardziej uroczyste dni świąteczne, ale tylko wtedy, gdy heretykom i schizmatykom to pasuje. 

Po zakończeniu naszego mniej niż wyczerpującego ćwiczenia, wydaje się, że tylko świadomy ignorant może przeoczyć wpływ, jaki na reformę liturgiczną wywarła rewolucyjna siła Soboru.

Rzeczywiście, nie można zaprzeczyć, że zasady i normy przedstawione w Sacrosanctum Concilium są wzorcem dokładnie tego, czym jest Novus Ordo Missae, antropocentrycznym i światowym rytem z dostrzegalnym protestanckim rodowodem.

Kluczowe pytanie, które każdy poważny katolik musi zadać, dotyczy tego, czy taki ryt rzeczywiście pochodzi i należy do Świętej Matki Kościoła.

 

 

1 komentarz:

  1. Szok, brak mi słów na określenie tego co się wyprawia w Kościele...Heretykom i innowiercom oddaje się możliwość decydowania jak ma wyglądać KK. To OBURZAJACE I BARDZO BOLESNE, gdy kapłani sami szkodzą Kościołowi i nie liczą się z tym jakie bedzie rozliczenie przez Boga......

    OdpowiedzUsuń

Przerwa