Papież św. Pius X i papież Pius XI o apostazji naszych czasów
Skompilowano na podstawie:
Communium Rerum
O św. Anzelmie z Aosty – Papież Pius X – 21 kwietnia 1909
Bardziej gorzkie będą konsekwencje tych gróźb, gdy przywary społeczne będą się mnożyć, gdy grzech władców i ludu polegać będzie zwłaszcza na wykluczeniu Boga i buncie przeciwko Kościołowi Chrystusowemu: owa podwójna apostazja społeczna, która jest godnym ubolewania źródłem anarchii, korupcji i niekończącej się nędzy jednostki i społeczeństwa.
Editae Saepe
O św. Karolu Boromeuszu – Papież Pius X – 26 maja 1910
To cudowne oddziaływanie zapobiegliwego Boga na dzieło odnowy prowadzone przez Kościół, szczególnie jasno ukazuje się w tym właśnie okresie, który ku pocieszeniu dobrych dał światu Karola Boromeusza. W tym czasie panowania pożądliwości, gdy wszelkie niemal poznanie prawdy zostało zamącone i zaćmione, trzeba było bezustannie walczyć z błędami, a wspólnota ludzka staczając się w najgorsze występki, zdawała się gotować sobie straszną zagładę. Zaczęli się wówczas pojawiać pełni pychy i buntowniczy ludzie, „nieprzyjaciele krzyża Chrystusowego… którzy ziemskie rzeczy miłują… których bogiem jest brzuch” (por. Flp 3, 18-19). Dążąc nie do naprawy obyczajów, ale do zanegowania w umysłach ludzkich prawd Wiary, we wszystko wprowadzali oni zamęt, sobie i innym coraz szerszą wytyczali drogę swawoli, a wreszcie – wysługując się najbardziej zepsutym władcom i ludowi, u których chodzili jak w jarzmie – odrzuciwszy powagę i przewodnictwo Kościoła, usiłowali wytępić jego naukę, ustrój, karność. Potem – idąc w ślady niegodziwców, do których odnosi się groźba: „Biada wam, którzy nazywacie złe dobrem, a dobre złem” (Iz 5, 20) – swój buntowniczy zamęt i tę klęskę zadaną wierze i obyczajom nazwali odnową, siebie zaś samych – tymi, co przywracają dawne normy. W rzeczywistości jednak byli oni niszczycielami. Osłabiwszy bowiem siły Europy przez konflikty i wojny, stali się oni piastunami przeniewierstw i rozłamów dnia dzisiejszego, w których w jednorodnym jakby ataku skupiona, odnowiona została owa troista walka, której trzy elementy występowały dotychczas z osobna; walka, z której Kościół wychodził zawsze niezwyciężony i bez strat…
Nie myśleli o tym tamci promotorzy ponownego ustanowienia – wedle własnego pomysłu – wiary i karności; ci, których zakusom przeciwstawił się Boromeusz. Nie lepiej też zdają sobie z tego sprawę także i ci nam współcześni, z którymi, Czcigodni Bracia, aktywnie musimy walczyć. I oni bowiem wywracają naukę, prawa i urządzenia Kościoła, zawsze mając przy tym na ustach dążenie do „kultury i cywilizacji” – nie dlatego jednak, żeby się o nie tak bardzo troszczyli, ale dlatego, by za tymi hasłami na pokaz łatwiej mogli ukryć zło swoich zamysłów.
Jaką zaś rzecz prowadzą, wokół czego się trudzą, jaką drogę obrali, każdy z Was łatwo dostrzega, a i My ich zamysły wcześniej już ujawniliśmy i potępiliśmy. Zadaniem, jakie przed sobą stawiają, jest bowiem powszechne odstępstwo od wiary i karności Kościoła; odstępstwo od tego dawnego -które doprowadziło do rozdarcia epokę Karola – gorsze przez to, że w sposób bardziej wyrachowany kryje się ono i rozpełza po samym niemal krwiobiegu Kościoła; gorsze i przez to, że dziś z większą niż wówczas konsekwencją z absurdalnie sformułowanych przesłanek wyciągane są najdalej idące wnioski.
Jedna i druga zaraza ten sam ma początek. Jest nim nieprzyjaciel, który na zgubę śpiącego rodzaju ludzkiego „nasiał kąkolu między pszenicą” (Mt 13, 25); ten sam szlak tajemny i pogrążony w ciemności; ten sam sposób postępowania i ten sam punkt docelowy. Ta dawna skłaniała się zawsze tam, skąd akurat spodziewała się osiągnąć korzyści, stawała więc raz po stronie możnych, raz po stronie ludu, podburzając jednych przeciw drugim, żeby w końcu i jednych, i drugich okpić i doprowadzić do zguby. Tak samo współczesna – rozjątrzyła wzajemną nienawiść między ubogimi i bogatymi, żeby każdy przeżywał swoje życie, nie będąc nigdy zadowolony z tego, co jest mu dane, a na koniec w sposób najbardziej żałosny doświadczył kary, jaka zawsze spada na tych, co nie szukają „królestwa Bożego i sprawiedliwości jego”, ale lgną do rzeczy marnych i niestałych.
Co jednak czyni walkę dzisiejszą cięższą od poprzedniej to to, że o ile wichrzyciele czasów dawniejszych niektóre przynajmniej rzeczy ze skarbca objawionej przez Boga nauki uznawali zwykle za pewne i stałe, to dzisiejsi, jak się wydaje, nie spoczną, dopóki wszystkich tych prawd nie ujrzą wyrwanych z korzeniami. A kiedy zburzona zostanie podstawa religii, w sposób konieczny musi się też rozpaść sama więź społeczna. Opłakane to zaiste widowisko na dzisiaj, a trwogę budzące na przyszłość – nie dlatego, żebyśmy się mieli obawiać o przetrwanie Kościoła (o tym nie pozwalają Nam wątpić obietnice Boże), ale ze względu na niebezpieczeństwa grożące rodzinom i narodom, tym zwłaszcza, które ze szczególnym oddaniem podtrzymują niosący zarazę powiew bezbożności lub z większą cierpliwością go znoszą.
W tej pełnej nieprawości i głupoty wojnie – do której napędzania i rozszerzania przyłączają się jako potężni sprzymierzeńcy i pomocnicy niekiedy nawet ci, którzy bardziej niż inni powinni współdziałać z Nami i o Naszą sprawę się troszczyć; wobec tak wielorakich błędów i tak rozmaitych ponęt występków, z których i jedne, i drugie mamią także wielu z naszych, opętanych ułudą nowości i ideologii albo wiedzionych niezdrową nadzieją, że Kościół może przyjaźnie dostosować się do upodobań czasu – otóż w tej wojnie, rozumiecie to jasno, Czcigodni Bracia, musimy aktywnie stawiać opór i tą samą bronią, której niegdyś używał Boromeusz, odpierać impet nieprzyjaciół w czasach dzisiejszych.
Po pierwsze więc – jako że kierują oni atak, niby na twierdzę, na samą wiarę, czy to otwarcie jej przecząc, czy podstępnie ją zwalczając albo wypaczając zręby jej doktryny -miejmy w pamięci to, co tak często zalecał Karol: „Pierwsza i największa troska Pasterzy powinna skupiać się na tym, co dotyczy zachowania w całości i w nienaruszonym stanie wiary katolickiej, którą pielęgnuje i której naucza święty Kościół rzymski, a bez której niemożliwe jest podobać się Bogu” (8). I dalej: „W tym względzie żadna gorliwość nie może być tak wielka, jak tego rzecz w sposób oczywisty wymaga” (9). Dlatego „kwasowi nieprawości heretyckiej”, który, jeśli go nie powstrzymać, zepsuje całe ciasto – to jest nieprawym opiniom, które wnikają do wewnątrz w oszukańczej postaci, a które w jedno zebrane określamy mianem modernizmu – trzeba przeciwstawiać zdrowie, jakie daje nauka Kościoła; stale też trzeba powtarzać za Karolem: Jakże ogromne powinno być oddanie i troska biskupa, gdy chodzi o zwalczanie herezji; o ileż większej wymaga ono pieczołowitości niż inne zadania” (10).
http://rodzinakatolicka.pl/sw-pius-x-editae-saepe-o-swietym-karolu-boromeuszu/
Notre Charge Apostolique
Nasz urząd apostolski – Papież Pius X – 15 sierpnia 1910
Obawiamy się, aby nie było jeszcze gorzej. Wskutek uciążliwego sąsiedztwa w pracy beneficjentem kosmopolitycznej działalności społecznej może stać się jedynie demokracja, która nie będzie ani katolicka, ani protestancka, ani żydowska. Będzie to religia (albowiem sillonizm przez swoich przywódców nazywany jest religią) bardziej uniwersalna niż Kościół katolicki, łącząca wszystkich ludzi, którzy w końcu stali się braćmi i towarzyszami w „królestwie Bożym”. – „Nie pracuje się dla Kościoła, pracuje się dla ludzkości”.
A teraz, Czcigodni Bracia, przejęci najgłębszym smutkiem, pytamy: co stało się z katolicyzmem Sillonu? Niestety, ten przejrzysty i rwący strumień, który wcześniej rokował tak duże nadzieje, został ujęty w swoim biegu przez współczesnych nieprzyjaciół Kościoła i od tego momentu tworzy już tylko nędzny dopływ wielkiego, zorganizowanego ruchu apostazji we wszystkich krajach, zmierzającego do zbudowania jakiegoś uniwersalnego Kościoła, w którym nie będzie już ani dogmatów, ani hierarchii, ani prawideł dla ducha, ani hamulca dla namiętności. A który, gdyby mógł odnieść zwycięstwo, przywróciłby w świecie, pod pozorem wolności i godności ludzkiej, panowanie przebiegłości i siły oraz ucisk słabych, wszystkich tych, którzy pracują i cierpią.
http://rodzinakatolicka.pl/sw-pius-x-notre-charge-apostolique-o-bledach-sillonu/
Rerum Omnium Perturbationem
O Św. Franciszku Salezym – Papież Pius XI – 26 stycznia 1923
Podobnie jak te wspaniałe przykłady chrześcijańskiej doskonałości i mądrości, o których właśnie wspomnieliśmy, wydaje się, że został posłany specjalnie przez Boga, aby walczył z herezjami zrodzonymi przez Reformację. To w tych herezjach odkrywamy początki owej apostazji ludzkości od Kościoła, którego smutne i katastrofalne skutki są opłakiwane nawet do chwili obecnej przez każdy zdrowy umysł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz