Zaćmienie Kościoła: Sprawa Sedewakantyzmu
autorstwa Mario Derksena
zaprezentowano 8 października 2021 r.
Skrypt ten został nieco poprawiony przez autora i zoptymalizowany pod kątem publikacji drukowanej. Wszystkie cytaty [w oryginale angielskim] z Pisma Świętego pochodzą z tłumaczenia Douay-Rheims, chyba że zaznaczono inaczej. [cytaty polskie pochodzą z Biblii Wujka 1962]
Link do wersji PDF: https://docer.pl/doc/exn5s0e
Kiedy nasz Błogosławiony Pan i Zbawiciel Jezus Chrystus założył Kościół rzymskokatolicki, uczynił go nie tylko jako instytucję, która nauczałaby Jego doktryny na całym świecie i udzielałaby Jego łaski poprzez sakramenty. Nie założył jej też po prostu jako zorganizowaną społeczność wszystkich, którzy wierzą w Niego i podążają za Nim. Co więcej, Chrystus założył Kościół jako niezniszczalną społeczność nadprzyrodzoną, która w rzeczywistości stanowiłaby Jego własne Mistyczne Ciało, ciało, którego On jest Głową, a wierni są członkami, tak aby ten, kto jest przyłączony do Ciała, był również przyłączony do Głowy.
Tak jak On sam jest niezawodną Drogą, Prawdą i Życiem (por. J 14:6), tak Jego Kościół byłby nieomylnym i niezniszczalnym nadprzyrodzonym instrumentem, w którym i przez który dusze byłyby nauczane, rządzone i uświęcone Jego własnego autorytetem (por. Mt 16:19; 18:18), a tym samym bezpiecznie doprowadzone do chwały niebieskiej (por. J 17:12).
W orędziu radiowym na Wigilię Bożego Narodzenia 1951 r. papież Pius XII naucza, że „Boski Odkupiciel założył Kościół, aby za jego pośrednictwem przekazywać ludzkości swoją prawdę i swoją łaskę aż do końca czasów. Kościół jest jego „Mistycznym Ciałem”. Jest on całkowicie Chrystusowy, a Chrystus jest Boży [por. 1 Kor 3:23]”1. To sam nasz Błogosławiony Zbawiciel gwarantuje, że Jego Kościół nie tylko ma obowiązek nauczania prawdy i uświęcania dusz w każdym wieku, ale rzeczywiście będzie to czynił. Nigdy nie będzie nauczać niczego, co nie jest zgodne z Ewangelią jego Pana; w żadnym momencie nie będzie niebezpieczny dla dusz.
W swojej encyklice z 1943 r. o Mistycznym Ciele ten sam Pius XII naucza, że „Pan Jezus, wisząc na krzyżu, otworzył Kościołowi swemu źródło swoich Boskich skarbów, tak iż może ludzi nieomylnie nauczać i przez pasterzy oświecanych z góry na drogę zbawienia kierować i zraszać ich łask niebieskich rosą”2.
Cel Kościoła jest zatem jasny: istnieje, aby „utrwalić na ziemi zbawcze dzieło Odkupienia”3 i w ten sposób prowadzić tyle dusz, ile się do Niego przyłączy do Nieba. Dlatego nasz Błogosławiony Pan wcielił się; dlatego założył kościół. Wszystko w Kościele katolickim istnieje dla tego ostatecznego celu: zbawienia dusz, a przez to chwały Boga Wszechmogącego, „który chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i przyszli do uznania prawdy” (1 Tm 2:4).
Te prawdy są nieodłączną częścią Świętej Wiary Katolickiej, bez której nie można podobać się Bogu (por. Hbr 11:6). Tę wiarę utrzymujemy i wyznajemy nawet z łaski Bożej aż do przelania naszej krwi.
A jednak wszyscy jesteśmy tu dziś wieczorem, ponieważ uznajemy, że instytucja, która dziś nazywa się Kościołem rzymskokatolickim, jest zasadniczo różna od nadprzyrodzonego społeczeństwa założonego przez Jezusa Chrystusa i widocznie prowadzonego przez Jego Wikariuszy przez wieki, aż do śmierci papieża Piusa XII w dniu 9 października 1958. Ten „Nowy Kościół”, który od tego czasu został ustanowiony w Watykanie, którego głównym wydarzeniem rewolucyjnym był tak zwany Sobór Watykański II, czyli Vaticanum II, nie naucza tej samej doktryny apostolskiej, nie wychwala Boga, nie ustanawia świętych przepisów i nie uświęca dusz. W miejsce Najświętszej Ofiary oferuje niewiele więcej niż protestanckie nabożeństwo komunijne. I tak z siewcą w Ewangelii zauważamy: „Nieprzyjazny człowiek to uczynił” (Mt 13:28).
4 lutego 2019 r. fałszywy papież Franciszek (Jorge Bergoglio) publicznie podpisał deklarację wraz z czołowym duchownym muzułmańskim, wielkim imamem Ahmadem Al-Tayyebem, w Abu Dhabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Tak zwany Dokument o Ludzkim Braterstwie stwierdza: „Pluralizm i różnorodność religii, koloru skóry, płci, rasy i języka są chciane przez Boga w Jego mądrości, dzięki której stworzył ludzi. Ta boska mądrość jest źródłem, z którego wywodzi się prawo do wolności wiary i wolność odmienności”4
To bluźnierstwo! I jest to gorsze niż herezja; to apostazja. Podczas gdy herezja zaprzecza jednemu artykułowi Wiary, apostazja oznacza całkowite odejście od Wiary. Herezja i apostazja różnią się jedynie stopniem, a nie rodzajem. Ani heretyk, ani apostata nie mają Wiary; żaden z nich nie jest katolikiem.
Idea, że Bóg chce różnorodności religii, niszczy fundamenty Ewangelii Jezusa Chrystusa. Znosi cały Katolicyzm; co więcej, znosi samo pojęcie religii objawionej w ogóle. Wymazuje wszelkie roszczenia religii do bycia obiektywną prawdą objawioną przez Boga, ponieważ uzasadnia wszelkie przekonania religijne w sferze subiektywnej i względnej. Jest to śmiała deklaracja modernizmu, którą św. Pius X słusznie nazwał „syntezą wszystkich herezji”5. Jest to także żyzny grunt, na którym można zbudować jedną światową religię Antychrysta, ponieważ jeśli Bóg chce wszystkich religii, to żadna z nich nie jest prawdziwa.6
Boskie nauczanie naszego Błogosławionego Pana jest oczywiście całkowicie niezgodne z tak bluźnierczą i apostatyczną ideą, jak ta wyrażona w deklaracji z Abu Zabi. Podczas Ostatniej Wieczerzy Chrystus powiedział do św. Tomasza: „Ja jestem droga, prawda i życie. Nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (J 14:6). A wcześniej powiedział faryzeuszom: „…bo jeśli nie uwierzycie, żem ja jest, pomrzecie w grzechu waszym.” (J 8:24).
Chrystus nie toleruje obojętności (por. Mt 12:30; Ap 3:15-16) i nie będzie dzielił swojej Chwały z jakimś fałszywym bogiem (por. Wj 20:2-5), ani nie stawia swojej Prawdy na równi z bajkami religii diabolicznych lub stworzonych przez człowieka (por. 2 Kor 6:14-16; por. Rz 3:4). On jest znakiem, któremu sprzeciwiać się będą (por. Łk 2:34), który dzieli ludzi (por. Mt 10:35), który „nie przyszedł przynieść pokoju, ale miecz” (Mt 10:34). Jest kamieniem węgielnym odrzuconym przez budujących (por. Mt 21:42; Dz 4:11) i „na kogo by upadł, zmiażdży go” (Mt 21:44). „I nie ma w nikim innym zbawienia. Nie ma bowiem innego imienia pod niebem, danego ludziom, w którym byśmy mieli być zbawieni” (Dz 4:12).
Więc Franciszek czyni z Chrystusa kłamcę! Niszczy Ewangelię u samych korzeni i skutecznie ogłasza każdą pogańską religię pod słońcem nie tylko jako chcianą przez Boga, ale jako wyraz Jego mądrości!
Z pewnością nie będzie przesadą stwierdzenie, że ten Nowy Kościół zapoczątkował Wielką Apostazję przepowiedzianą przez św. Pawła w 2 Tes 2:3: „gdyż jeśli pierwej nie przyjdzie odstępstwo i nie będzie objawiony człowiek grzechu, syn zatracenia” (oryg. tłumaczenie Knox; por. Łk 18,8; Mt 24,11). W rzeczywistości, jeśli to nie jest ta Wielka Apostazja, trudno pojąć, co pozostało do osiągnięcia prawdziwej Wielkiej Apostazji. Od czego zostanie światu jeszcze odstąpić?
Ten niestosowny stan rzeczy wymaga oczywiście wyjaśnienia; ale wymaga takiego, który, chociaż oddając wystarczającą sprawiedliwość temu, co jest oczywiste dla naszych zmysłów, jest również rozsądne teologicznie. Oznacza to, że musi być w zgodzie z zaobserwowanymi faktami, ale także z Wiarą. Nie musimy obawiać się sprzeczności między tymi dwoma, ponieważ chociaż nasze słabe umysły mogą nie być w stanie odpowiednio rozwiązać wszystkiego, „…Wiara w żaden sposób nie sprzeciwi się najbardziej pewnym danym z doświadczenia i rozumu”7, jak pisze Dom Prosper Guéranger we wspaniałej książce The Papal Monarchy, którą wyraźnie poparł papież Pius IX.
Aby zrozumieć, co się stało z Mistycznym Ciałem Chrystusa, proponuję, że przede wszystkim pomocne będzie wysłuchanie ostrzeżeń, które Papieże wielokrotnie dawali w ciągu około 200 lat przed modernistyczną rewolucją Vaticanum II.
W prologu do swojej konstytucji apostolskiej Auctorem Fidei, wydanej w 1794 r., papież Pius VI mówi o „straszliwym i niekończącym się spisku przeciwko samemu ciału Chrystusa, jakim jest Kościół…”8. Aby zrozumieć, czym jest ten spisek, kim są jego bohaterowie i dlaczego miałby być skierowany przeciwko Mistycznemu Ciału Chrystusa, musimy wpierw krótko przejrzeć powód, dla którego nasz Błogosławiony Pan założył Kościół Katolicki.
Od początku Bożym planem było, aby ludzkość posiadała nie tylko wspólne naturalne życie ciała, dzieląc wspólną ludzką naturę, ale także wspólne nadprzyrodzone życie duszy dzięki udziale w łasce uświęcającej. Tak jak w porządku naturalnym cała ludzkość tworzy jedną naturalną rodzinę, ponieważ wszyscy ludzie są potomkami pierwszych rodziców, Adama i Ewy9 i mają udział w ich naturze, tak w porządku nadprzyrodzonym ludzkość została ustanowiona przez Boga, aby połączyć się w jedno duchowe zjednoczenie. Jak pisze świętobliwy ksiądz Edward Leen w swojej książce z 1938 r. Why the Cross?:
Ludzie mieli tworzyć nie tylko jedną rodzinę, mieli funkcjonować jako członkowie jednego Mistycznego Ciała, wszyscy uczestnicząc w tym samym nadprzyrodzonym życiu. Cały gatunek ludzki, jak jeden mąż, miał wypracować sobie drogę do ostatecznego celu… Tak jak życiodajna krew przepływa przez wszystkie członki żywego ciała, dostarczając każdemu członkowi odpowiedniego pożywienia i umożliwiając mu pełnienie właściwej funkcji, tak i życiodajna krew duszy, to znaczy łaska uświęcająca i boska miłość, miała płynąć przez wszystkie członki ogromnego, mistycznego, ludzkiego ciała, wywierając na każdego boski wigor i dając mu moc do pełnienia należnej mu roli w stosunku do pozostałych członków i do ciała jako całości.10
Wraz z upadkiem Adama i Ewy w Ogrodzie Eden, grzech pierworodny wszedł na świat, a wraz z nim znane konsekwencje, które są głównie - ale nie wyłącznie - duchowe. Człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo Boga, wypadł z łaski. Jego podobieństwo do Boga zostało utracone, a boski obraz w nim został zraniony i zaciemniony.
Ale zanim Bóg powiedział Adamowi i Ewie, jaka będzie ich kara, obiecał, jakkolwiek niejasno, Odkupiciela: „Położę nieprzyjaźń między tobą, a między niewiastą i między potomstwem twoim, a potomstwem jej; ona zetrze głowę twoją, a ty czyhać będziesz na piętę jej” (Rdz 3:15). Albowiem Bóg, będąc wszechdobry, wszechmądry i wszechmocny, nie pozwoliłby diabłu zatriumfować nad swoim stworzeniem i wyrwać mu niejako całą rasę ludzką, która nie została stworzona z żadnego innego powodu niż na chwałę Boga i jego własne wieczne Błogosławieństwo.
Aby przywrócić człowiekowi to, co utracił i ponownie umożliwić mu osiągnięcie wiecznego celu, który stanowi rację jego istnienia, jednocześnie dając pełną satysfakcję znieważonej czci Boskiej, nie naruszając ni miłosierdzia, ni sprawiedliwości, Bóg wybrał przywdzianie ludzkiej natury i uczynienie zadośćuczynienia za grzechy ludzkości. „Bóg upatrzy sobie ofiarę całopalenia…” (Rdz 22:8), powiedział Abraham do swojego syna Izaaka, gdy ten niósł drewno na plecach na wzgórze do miejsca złożenia ofiary. „Bóg sam przyjdzie i zbawi was” – prorokował Izajasz (Iz 35:4).
Będąc prawdziwym człowiekiem, Ofiara Chrystusa byłaby najodpowiedniej złożona w imieniu rodzaju ludzkiego; będąc prawdziwym Bogiem, Jego Ofiara naprawdę zapewniłaby obfite przebłaganie za grzechy ludzi i byłaby nieskończenie miła Ojcu. Kiedy więc nadeszła pełnia czasu i przepowiedziana przez Izajasza Dziewica poczęła Dzieciątko (por. Mt 1:23; Iz 7:14) i urodziła Obiecanego Odkupiciela, natychmiast odnajdujemy Wcielonego Boga prześladowanego przez króla Heroda (por. Mt 2:16). Rzeź Świętych Niewiniątek z pewnością była zapowiedzią prześladowań naszego Pana przez Jego własny naród żydowski podczas Jego publicznego życia, a zwłaszcza Jego Świętej Męki, jak zostało przepowiedziane (zob. Jer 31:15; Mdr 2:12-24; Iz 53).
To tam – w publicznej posłudze naszego Pana i świętej Męce – znajdujemy źródło tego „strasznego i niekończącego się spisku przeciwko samemu ciału Chrystusa”, o którym mówi papież Pius VI. „Duch Antychrysta działał, gdy tylko Chrystus objawił się światu”11, pisze kardynał Henry Edward Manning, słynny XIX-wieczny konwertyta z anglikanizmu. Ten sam autor zauważa, że ten ruch, by przeciwdziałać, przeciwstawiać się, likwidować prawdziwego Mesjasza „kumulował swoje rezultaty z wieku na wiek”12, a zatem możemy powiedzieć, że „wszystkie herezje od początku są niczym więcej niż ciągłym rozwojem i poszerzaniem „tajemnicy nieprawości”, która już działała”13 w czasach Apostołów – mówi o tym św. Paweł w 2 Tes 2:7. Będzie się rozwijała i rozszerzała, aż osiągnie pełną miarę swej niegodziwości, czego kulminacją będzie pojawienie się Antychrysta, który, jak pisze kard. Manning, „nie będzie po prostu antagonistą, ale substytutem lub zamiennikiem prawdziwego Mesjasza”.14 Jest to kwestia wyjątkowej wagi, do której wrócimy później.
Kiedy nasz Błogosławiony Pan złożył na Krzyżu Najwyższą Ofiarę Swojemu Ojcu Niebieskiemu w naszym imieniu, uczynił to, aby przywrócić utraconą przez Adama łaskę uświęcającą dla całej ludzkości. Ale Chrystus nie tylko chciał przywrócić łaskę jednostkom, które nie mają ze sobą żadnego związku – tak jak przed Upadkiem ta uświęcająca łaska miała zjednoczyć całą ludzkość w jednym duchowym ciele, tak przywrócona łaska miała sprowadzić wszystkich skruszonych grzeszników do jednego mistycznego ciała, Mistycznego Ciała Chrystusa, który jest Drugim i Prawdziwym Adamem, głową odrodzonej i odnowionej ludzkości.
To Ciało Mistyczne, poucza nas papież Leon XIII, „wyszło z boku drugiego Adama we śnie na krzyżu” i najpierw objawiło się „na oczach ludzi w wielki dzień Pięćdziesiątnicy”15. Nasz Błogosławiony Pan, w swoim miłosierdziu i dobroci tak bardzo utożsamia się ze swoim Mistycznym Ciałem, że, jak naucza papież Pius XII, „Boski Odkupiciel i Społeczność, która jest Jego Ciałem, tworzą jedną mistyczną osobę, to znaczy, cytując Augustyna, całego Chrystusa”16. Sam nasz Błogosławiony Pan jest Głową; wierni są członkami.
To całkowite utożsamienie Chrystusa Pana z Jego Mistycznym Ciałem spotykamy w Dziejach Apostolskich. Na drodze do Damaszku nasz święty Odkupiciel konfrontuje się z Szawłem, który zaciekle prześladuje Kościół. Mówi do niego: „Szawle, Szawle, dlaczego mnie prześladujesz?” (Dzieje 9:4; Knox).
Tak więc Chrystus, który w swoim fizycznym Ciele wstąpił do Nieba, a teraz zasiada po prawicy Ojca (por. Mk 16:19; por. Mt 22:44; Mt 26:64; Ps 109:1), utrwala swoje ziemskie istnienie w Jego Mistycznym Ciele. Czy będziemy mieli zatem powody do zdziwienia, jeśli odkryjemy, że, jak pisze kard. Manning, „historia Kościoła i historia naszego Pana na ziemi przebiegają jakby równolegle”?17 Papież Pius XII naucza, że „społeczeństwo założone przez Odkupiciela rodzaju ludzkiego przypomina jego boskiego Założyciela, prześladowanego, oczernianego i torturowanego przez tych właśnie ludzi, których podjął się zbawić”18.
Drogą zbawienia jest droga krzyża i dotyczy to nie tylko Ciała Fizycznego naszego Pana, ale także Jego Ciała Mistycznego, Kościoła. Jak nakazał sam Chrystus: „Jeśli kto chce iść za mną, niech sam siebie zaprze, i weźmie krzyż swój, a naśladuje mnie.” (Mt 16:24; por. także Rz 6:5; 2 Tm 2:11). W ten sposób czynimy to, co opisał św. Paweł w Liście do Kolosan. Odnosząc się do siebie, powiedział: „A ja teraz raduję się w utrapieniach za was i dopełniam to, czego nie dostaje utrapieniom Chrystusowym, w ciele moim za ciało Jego, którym jest Kościół” (Kol 1:24).19
W polecanej przez św. Teresę z Lisieux książce Koniec świata doczesnego i tajemnice życia przyszłego autor ks. Charles Arminjon wyjaśnia to nieco bardziej. Pisze:
Mistyczne i zbiorowe ciało Jezusa Chrystusa jest wzorowane na Jego indywidualnym ciele. …
To, co indywidualnie dokonało się w Jezusie Chrystusie, musi być kontynuowane w Jego zbiorowym lub mistycznym ciele. Takie jest prawo niezniszczalnej solidarności, ustanowione między głową a członkami. Nie wypadałoby, gdyby te ostatnie wznosiły się do chwały bez przechodzenia przez przemiany, jakich doznała głowa. Nie można przyznać, że Jezus Chrystus chciał otworzyć dwie różne drogi prowadzące do nieba, jedną dla siebie, szorstką i rozdzierającą, drugą dla swoich wyznawców, wygodną i usłaną różami i przyjemnościami20.
I tak Chrystus pragnie cierpieć w Swoim Mistycznym Ciele, tak jak cierpiał w Swoim Ciele Fizycznym.
Widzieliśmy już, że siłą napędową tej „tajemnicy nieprawości” jest szatan, który nie będąc w stanie zapobiec samemu Odkupieniu, teraz stara się udaremnić jego hojne zastosowanie wobec dusz. Jednym ze sposobów, w jaki to robi, jest wzbudzanie w duszach niewiary i zepsucia moralnego. Szczególnie tragiczna rola przypada odstępczym Żydom, którzy po definitywnym odrzuceniu w Wielki Piątek prawdziwego nadprzyrodzonego Mesjasza, teraz starają się zastąpić Go fałszywym ziemskim mesjaszem, zgodnym z ich naturalistycznymi celami.21
Św. Robert Bellarmin zauważa, że jest pewne, iż „Antychryst przyjdzie szczególnie z powodu Żydów i […] ma być przez nich przyjęty jako Mesjasz…”22. Sam nasz Błogosławiony Pan przepowiedział to, kiedy powiedział Żydom: „Ja przyszedłem w imię Ojca mego, a nie przyjmujecie mnie; jeśli inny przyjdzie w imię swoje, jego przyjmiecie.” (J 5:43). Jednocześnie z radosnym oczekiwaniem czekamy na czas, kiedy Żydzi przyjmą swojego prawdziwego Mesjasza i Odkupiciela, gdyż również zostało przepowiedziane, że nastąpi to przed końcem świata.23
Tak jak w przypadku ziemskiego życia naszego Pana, prześladowanie Mistycznego Ciała również zakończy się Mistyczną Męką. Ponieważ diabeł nie mógł pokonać Chrystusa na krzyżu, teraz próbuje pokonać Chrystusa w Jego Mistycznym Ciele na ziemi, w Kościele. A kto w tym Mistycznym Ciele reprezentuje Chrystusa bardziej niż Jego Wikariusz, widzialna Głowa Kościoła, Papież! Jak naucza Pius XII, „Chrystus i Jego Wikariusz stanowią jedną, jedyną Głowę”24. Ma zatem sens, że prześladowania Mistycznego Ciała przez diabła będą, zwłaszcza w bardziej dojrzałych stadiach jego manifestacji, koncentrowały się na Papieżu.25
Rzeczywiście, zwłaszcza w XVIII i XIX wieku Papieże wciąż na nowo mówią o walce, wojnie, spisku przeciwko Kościołowi katolickiemu, a szczególnie przeciwko Stolicy Apostolskiej, Katedrze św. Piotra. Pozwólcie, że podzielę się z Wami kilkoma cytatami, które to zilustrują.
W 1851 roku w encyklice Exultavit Cor Nostrum papież Pius IX mówi o „zaciekłej wojnie przeciwko wszystkiemu, co katolickie i tej Stolicy Apostolskiej…”26. W encyklice Quanta Cura z 1864 roku ubolewa nad „jakże wielkim spiskiem przeciwko katolickim interesom i tej Stolicy Apostolskiej…”27. Jego następca, papież Leon XIII, pisze w swojej encyklice przeciwko masonerii z 1884 r. Humanum Genus: „Jawnie i otwarcie dążą do zburzenia Kościoła, i to w tym celu, aby ludy chrześcijańskie do szczętu obedrzeć z dobrodziejstw wysłużonych przez Zbawiciela Jezusa Chrystusa”28. W tym samym dokumencie wyjaśnia dalej:
… Atoli najsilniejszy zamach nieprzyjaciół wymierzony jest przeciwko Stolicy Apostolskiej i Rzymskiemu Papieżowi. … dziś doszło do tego, że zwolennicy sekt głośno wypowiadają to, co długo w tajemnicy knowali: że świętą władzę Papieży znieść potrzeba zupełnie, i że samo przez Boga ustanowione Papiestwo z gruntu wytępić należy. Choćby nie było innych świadectw na stwierdzenie tego, wystarczyłyby zupełnie zeznania ludzi wtajemniczonych, których wielu tak dawniejszymi, jak i nowszymi czasy zaświadczyło, że rzeczywiście takie są zasady masonów, że pragną oni katolicyzm nieprzebłaganą ścigać nienawiścią, i że nie prędzej spoczną, dopóki wszystkich instytucji papieskich, założonych w interesie wiary, do szczętu nie zniszczą 29.
Jeśli chodzi o takie próby wrogów Boga i Kościoła, najbardziej pouczające są słowa papieża Piusa IX zawarte w encyklice Inter Multiplices z 1853 roku. Zwracając się do biskupów Francji, Papież mówi:
Teraz dobrze wiecie, że najbardziej śmiertelni wrogowie religii katolickiej zawsze prowadzili zaciekłą wojnę przeciwko temu Tronowi; bynajmniej nie są oni nieświadomi faktu, że sama religia nigdy nie może się zachwiać i upaść, póki ten Tron pozostaje nienaruszony, Tron, które opiera się na skale, którego dumne bramy piekielne nie mogą obalić i w którym jest cała i doskonała solidność Religii chrześcijańskiej.30
Zauważyłeś to? Mówi: „póki ten Tron pozostaje nienaruszony”! Teraz, zgodnie z katolicką doktryną, katedra św. Piotra może być pusta (sede vacante), co oznacza, że nie ma panującego papieża; i może być utrudniona (sede impedita), co oznacza, że istnieje prawdziwy papież, ale nie jest on w stanie sprawować swojego urzędu, na przykład dlatego, że jest gdzieś przetrzymywany w niewoli. Ale Tron św. Piotra nie może zbłądzić – nie może przestać być tym, czym został ustanowiony przez Boga!
W swojej encyklice Qui Nuper z 1859 r. Pius IX nazywa Stolicę Apostolską „cytadelą i przedmurzem wiary katolickiej”31. Nie może nagle zaprzeczyć Wierze, nauczać herezji, dawać Kościołowi nieważne sakramenty, fałszywych świętych lub bezbożne, bluźniercze prawa. Tron Prawdy nie może stać się Tronem Kłamstwa, ponieważ Chrystus, nasz Pan, obiecał, że tak się nie stanie (por. Mt 16:18; Łk 22:31-32).
Dlatego Sobór Watykański I w 1870 r. naucza:
[…] Stolica św. Piotra pozostaje zawsze wolna od jakiegokolwiek błędu, zgodnie z Bożą obietnicą Pana naszego i Zbawiciela, udzieloną księciu Jego uczniów: „Ja prosiłem za tobą, aby nie ustała twoja wiara, a ty nawróciwszy się utwierdzaj twoich braci” (Łk 22,32).
Zatem ten nigdy nieustający charyzmat prawdy i wiary został przez Boga udzielony św. Piotrowi oraz jego następcom na tej Stolicy dla wypełniania ich wzniosłego urzędu dla zbawienia wszystkich ludzi, aby cała owczarnia Chrystusa odwrócona przez nich od pokarmu skażonego błędem, karmiona była nauką z nieba, aby po usunięciu okazji do schizmy cały Kościół był zachowany w jedności i wsparty na swoim fundamencie trwał mocno przeciwko bramom piekielnym.32
Z pewnością ma się rozumieć, że Arka Zbawienia nie może stać się Arką Potępienia. Wikariusz Chrystusa nie może zostać Wikariuszem Antychrysta.
A jednak wydaje się, że po śmierci papieża Piusa XII w 1958 r. Stolica Apostolska zbłądziła. Za rządów rzekomych papieży Jana XXIII, Pawła VI, Jana Pawła I, Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka instytucja, która fałszywie twierdzi, że jest – i jest uznawana na całym świecie – Kościołem rzymskokatolickim, głosi inną ewangelię wraz z Soborem Watykańskim II w latach 60., który zaznaczył ostateczny „punkt zerowy” dla tego „wielkiego resetu” w katolicyzmie, który obiecywał „odbudować lepiej” [Build Back Better – slogan wyborczy Joe Bidena – przyp. tłum.].
Z pewnością wszyscy znamy wiele aberracji doktrynalnych i liturgicznych, jakie przyniósł ten Nowy Kościół. Aby wymienić tylko kilka: jasne nauczanie, że tylko Kościół katolicki jest prawdziwym Kościołem Chrystusa, a wszystkie inne tak zwane wyznania chrześcijańskie są heretyckimi sektami, które nie mają nic wspólnego z Chrystusem, zostało zastąpione przez indyferentny ekumenizm, zgodnie z którym wszyscy ochrzczeni są w jakiś sposób częścią prawdziwego Kościoła, ale nie „w pełni”. Mówi się nam teraz, że jedność chrześcijańska nie znajduje się wyłącznie w Kościele katolickim (abyśmy musieli sprowadzić doń wszystkich, którzy są od niego oddzieleni), ale w katolikach i protestantach „poszukujących wspólnie prawdy”, próbujących znaleźć sposób na syntezę ich odpowiednich stanowisk teologicznych w nieokreśloną jeszcze „pojednaną różnorodność”. Znamienne, ale naprawdę nie zaskakujące jest to, że główny ekumenista Watykanu, „kardynał” Kurt Koch, ubolewał na początku 2017 roku, że po pięciu dekadach ekumenizmu różne partie przy wielkim stole ekumenicznym nie mogą nawet dojść do porozumienia co do tego, jaki konkretny ostateczny cel chcą osiągnąć.33 Co ciekawe, wszyscy zgadzają się co do tego, czego nie chcą, a mianowicie nawrócenia niekatolików na katolicyzm. I to potwierdza tezę o Wielkiej Apostazji.
Na Vaticanum II katolicka nauka o Kościele i państwie została zastąpiona wielkim błędem wolności religijnej; dogmat papieskiego prymatu został podważony przez pojęcie kolegialności; fałszywe religie były chwalone za wszelkie „dobre elementy”, które rzekomo zawierają; sekty heretyckie były chwalone za to, że rzekomo były używane przez Ducha Świętego jako środek zbawienia; a niewierni Żydzi zostali przedstawieni jako nie odrzuceni przez Boga.
Po soborze Najświętsza Ofiara Mszy została przekształcona w protestanckie nabożeństwo Ostatniej Wieczerzy i ogólnie prawdy dogmatyczne objawione przez Boga stopniowo stały się szczerze wyznawanymi osobistymi przekonaniami, o których możemy i powinniśmy rozmawiać, ponieważ „nikt nie ma prawdy na wyłączność”.
Pod względem moralności seksualnej ci „post-katolicy” byli najsprytniejsi: podtrzymując wiele wniosków starej moralności, prawdziwe przesłanki, z których te wnioski wypływały, zostały zastąpione fałszywymi, w ten sposób potajemnie podważając ich podstawy - niespójność do wykorzystania później. Ponadto, podczas gdy na przykład nierozerwalność małżeństwa nadal była podtrzymywana na papierze, unieważnienia (oświadczenia nieważności) zaczęły być rozdawane jak cukierki, tak że w praktyce zaczęto wyraźnie zaprzeczać nierozerwalności węzła małżeńskiego. Faryzeusze byliby dumni!
Dla tych, którym wciąż nie udaje się unieważnić swojego małżeństwa, człowiek, który nazywa siebie „papieżem Franciszkiem”, stał się od tego czasu dość kreatywny. W 2016 roku wydał adhortację Amoris Laetitia, w której w zasadzie sprowadza cudzołóstwo z grzechu śmiertelnego na zaledwie niedoskonały udział w „ideale” świętego małżeństwa, który – nie żartuję – jest czasem „tym, o co prosi sam Bóg pośród konkretnej złożoności własnych ograniczeń, choć nie w pełni obiektywnym ideałem”34
Wierny tej bluźnierczej i prawdziwie piekielnej teologii, w wywiadzie z francuskim socjologiem Dominique Woltonem w 2017 roku Franciszek stwierdził: „Najmniej poważnymi grzechami są grzechy ciała”35.
Nic nie ilustruje posoborowego rozumienia grzechu lepiej niż to, co znajdujemy w wielu parafiach Novus Ordo: czas na spowiedź jest tylko po wcześniejszym umówieniu – lub może 30 minut w soboty – i jeśli twój kościół nadal ma jeden z tych starych drewnianych konfesjonałów, cóż, po otwarciu drzwi okazuje się, że został zamieniony w świętą szafę na miotły. Hej, jeśli nie dusze, musisz przynajmniej utrzymywać budynek kościoła w czystości!
Aby jednak nie być całkowicie pozbawionym grzechów, post-katolicki Watykan zaczął wymyślać nowe: sztywność, klerykalizm, prozelityzm, triumfalizm, kara śmierci, nie zważanie na „wołanie matki ziemi” i opowiadanie się za egzekwowaniem przepisów dotyczących ochrony granic i imigracji nagle stało się grzeszne, podczas gdy prawdziwe grzechy stały się mniej poważne, zwykłe faux pas lub w ogóle po prostu nieistotne. W końcu Bóg jest miłosierny – prawda?
A teraz spójrzcie, mógłbym wymieniać więcej przykładów, ale myślę, że ksiądz [prowadzący] chce, żebym skończył przed północą, więc to będzie musiało wystarczyć.
Wszystko wskazuje na to, że po papieżu Piusie XII Kościół katolicki zaczął błądzić – wątpić w siebie, zaprzeczać sobie i stopniowo się rozwadniać. To, co widzimy dzisiaj w Rzymie, jest żałosnym rezultatem ponad sześciu dekad Vaticanum II, fatalnego zejścia w apostazję.
Mamy jednak nieomylną pewność, daną przez samego naszego Błogosławionego Pana, że Jego Kościół nie może zbłądzić, nie może zdradzić swojego Pana, nie może istotnie zmienić swojej doktryny, nie może prowadzić dusz do piekła, nie może upaść. Tylko z tego powodu mamy nieomylną pewność, że Nowy Kościół Vaticanum II nie jest Jego Kościołem.
W konsekwencji to, co działo się od śmierci papieża Piusa XII i wyboru Jana XXIII, zaczyna być jasne: zadeklarowani wrogowie naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa i Jego świętej katolickiej religii, protagoniści „tajemnicy nieprawości”, osiągnęli kolejny kamień milowy swoich nikczemnych planów: potajemnie wspięli się na stanowiska władzy w Kościele i - nie mogąc faktycznie przejąć i zniszczyć papiestwa - zainstalowali jako następców fałszywych papieży na Stolicy Piotrowej. Nie chronieni przez Ducha Świętego, ci antypapieże byli w stanie szerzyć bluźnierstwo, herezję, apostazję i wszelkiego rodzaju duchowe plugastwo – w rzeczywistości zupełnie nową religię pseudokatolicką – z widoczną aprobatą papieża i Kościoła.
Co ciekawe, Kościół Vaticanum II nawet nie twierdzi, że jest instytucją założoną przez Chrystusa, twierdzi jedynie, że istnieje w nim Kościół Chrystusowy36. A jeśli chodzi o Kościół jako o Mistyczne Ciało Chrystusa, no cóż, 17 stycznia, 2020, sam Franciszek powiedział ekumenicznej delegacji Kościoła Luterańskiego w Finlandii, że katolicy i luteranie są „członkami jednego i tego samego mistycznego ciała Chrystusa…”37.
To naprawdę Nowy Kościół! Jeśli ktoś nadal w to wątpi, łatwym i praktycznym sposobem sprawdzenia, czy to nowa religia, zarówno w nauczaniu, jak i w praktyce, jest udanie się do przeciętnej parafii Novus Ordo i próba nauczania tam religii papieża Piusa XII. Powodzenia! Zostaniesz wyrzucony na bruk szybciej, niż możesz powiedzieć „fenomenologia egzystencjalna”.
Celem tego Nowego Kościoła jest oczywiście zduszenie katolicyzmu na świecie przez wypaczenie go pod pozorem nauczania głębszego jego zrozumienia. Jest to zniszczenie Wiary, nadziei i miłości w duszach, pozbawiając je w ten sposób łaski uświęcającej, a nawet możliwości zbawienia. Musimy niestety przyznać, że ci wrogowie Chrystusa odnieśli w tym ogromny sukces. Nic dziwnego, że nasz Błogosławiony Pan zapytał: „Wszelako Syn Człowieczy gdy przyjdzie, sądzisz, że znajdzie wiarę na ziemi?” (Łk 18:8; w oryg. Knox).
Z pewnością ta Wielka Apostazja, to wielkie odejście od Wiary stanowi istotną część mistycznej pasji Kościoła. I chociaż, podobnie jak uczniowie naszego Pana tak wiele wieków temu, teraz jesteśmy oszołomieni i zdezorientowani tym, co wydaje nam się raczej nieoczekiwanym obrotem wydarzeń, to nie mniej jednak ta Męka Kościoła została przepowiedziana tak, jak była przepowiedziana wcześniej fizyczna Męka naszego Pana, dlatego Chrystus po Zmartwychwstaniu łagodnie skarcił ślepych uczniów, mówiąc: „Czyż nie było potrzeba, żeby to cierpiał Chrystus, i tak wszedł do chwały swojej?” (Łk 24:26).
Myślę, że bezpiecznie jest powiedzieć, że tak jak prześladowanie Fizycznego Ciała Chrystusa osiągnęło swój punkt kulminacyjny w Ukrzyżowaniu i Śmierci naszego Pana, tak prześladowanie Jego Mistycznego Ciała osiągnęło swój wstępny szczyt w chwili obecnej.
Ten sam cytowany wcześniej przeze mnie ks. Edward Leen tak mówi o męce Kościoła:
Chrystus zakończył swoją ziemską karierę, ale wznowił ją w innej formie. To, co ludziom wydawało się końcem, było tylko początkiem. „Nie dasz Świętemu twemu oglądać skażenia” [Dzieje 13:35; por. Dz 2:27; Dzieje Apostolskie 13:37 i Psalm 15:10]. W żywym Kościele, żywym Mistycznym Ciele, które Chrystus uformował dla Siebie, w wyniku Swojej ofiary kontynuuje na ziemi prawdziwe, choć Mistyczne życie. Chrystus żyje w Kościele i przez Kościół i to Jego życie w Jego Mistycznym Ciele odtwarza charakterystyczne cechy Jego życia w ciele [fizycznym]. Jest jedna uderzająca różnica. Śmiertelne ciało Chrystusa zakosztowało śmierci. Ciało Mistyczne jest niezniszczalne.38
Rzeczywiście, Kościół nie może umrzeć. Nie może zniknąć, nie może upaść, nie może zbłądzić. Jeśli jednak Bóg tego nie zabroni, to podobny skutek jak śmierć lub odstępstwo Kościoła można osiągnąć innymi środkami, a mianowicie zastępując prawdziwy Kościół fałszerstwem, a prawdziwego Papieża fałszywym.
Wcześniej cytowaliśmy kardynała Manninga, który powiedział, że Antychryst „nie będzie po prostu antagonistą, ale substytutem lub zamiennikiem prawdziwego Mesjasza”.39 Rozsądnie byłoby zatem wnioskować, że tak jak Antychryst będzie próbował zastąpić prawdziwego Chrystusa, tak Mistyczne Ciało Antychrysta będzie próbowało zastąpić Mistyczne Ciało prawdziwego Chrystusa, Kościół. A czy można by bardziej trafnie opisać takie zastąpienie, które z konieczności jest także zaciemnianiem niezniszczalnego, prawdziwego Ciała Chrystusa, niż nazwanie tego „zaćmieniem Kościoła”?
Wielu z was rozpozna tę metaforę Kościoła w zaćmieniu jako tę, którą przynajmniej rzekomo użyła Matka Boża z La Salette w 1846 roku. Ponieważ nie jest jednak pewne, czy te słowa rzeczywiście pochodziły od Matki Bożej, a Święte Oficjum dekretem z 21 grudnia 1915,40 zabroniło omawiania tajemnicy La Salette, powstrzymam się od komentowania tego.
Na długo przed Vaticanum II idea zaćmienia Kościoła, będąca swego rodzaju substytucją w wyglądzie zewnętrznym, była rozważana przez teologów - chociaż szczątkowo - jako możliwość – na przykład w interpretacji Apokalipsy ks. Sylwestra Berry'ego. W 1921 r. ks. Berry pisze, że „[fałszywy] prorok prawdopodobnie ustanowi się w Rzymie jako swego rodzaju antypapież w czasie wakatu na tronie papieskim…”41. Podobnie ks. Fulton Sheen, pisząc w 1948 roku, mówi o „kontr-kościele”, który „będzie miał wszystkie podobieństwa i charakterystykę Kościoła [katolickiego], ale w odwrotnej kolejności i pozbawione ich boskiej treści. Będzie to mistyczne ciało Antychrysta, które pod każdym względem będzie przypominało mistyczne ciało Chrystusa”42.
Sam Nowy Testament mówi o znakach i wydarzeniach, które muszą poprzedzać powtórne przyjście naszego Pana, które mogą pomóc rzucić światło na naszą obecną sytuację. W 2 Tes 2:11 św. Paweł ostrzega przed „działaniem błędu”, które przyjdzie zwieść dusze, jako kara za obojętność ludzkości na prawdę; a sam nasz Błogosławiony Pan zwraca na nas uwagę, że „powstaną fałszywi chrystusowie i fałszywi prorocy, i czynić będą znaki wielkie i dziwy, tak żeby w błąd byli wprowadzeni (jeśli być może) nawet wybrani. […] A natychmiast po utrapieniu owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da światłości swojej…” (Mt 24:24,29).
Św. Augustyn z Hippony, Doktor Kościoła, ma niezwykle ważny komentarz do tego fragmentu. W Liście do Hezychiusza pisze:
Gdy bowiem słońce zaćmi się, a księżyc nie da swego światła, a gwiazdy spadną z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte, jak wspominają pozostali dwaj ewangeliści w tym miejscu, Kościół nie pojawi się. Wtedy niegodziwi prześladowcy szaleć będą bez miary, nie bojąc się, ciesząc się światowym szczęściem, mówiąc „pokój i bezpieczeństwo”. Wtedy gwiazdy spadną z nieba i moce niebios zostaną poruszone; ponieważ wielu, których widziano lśniących łaską, podda się swoim prześladowcom i upadnie, a niektórzy z najsilniejszych wiernych zostaną wstrząśnięci.43
W każdym razie, aby lepiej zrozumieć naturę naszej dzisiejszej sytuacji, przyda się w Wielki Piątek medytować nad męką Chrystusa. Ponieważ Kościół jest Mistycznym Ciałem Chrystusa, możemy słusznie wnioskować, że to, na co Bóg pozwolił, aby przydarzyło się Chrystusowi w Jego Męce Fizycznej, pozwoli również, aby przydarzyło się Kościołowi w Jego Męce Mistycznej, z wyjątkiem śmierci. I odwrotnie, to, co nie mogło się przydarzyć Chrystusowi, będzie również niemożliwe przydarzyć się Jego Kościołowi.
Na przykład: Chrystus przeżywał agonię w Ogrodzie Oliwnym; Towarzyszył mu anioł; Został zdradzony przez jednego ze Swoich; Został porzucony i zaparto się Go; Został niesłusznie oskarżony i skazany; Bardzo cierpiał; Był poniżany, bity i biczowany; Niósł krzyż; Został ukrzyżowany; Zmarł; Leżał w grobie; Przez krótki czas był ukryty przed światem; i zmartwychwstał. Wszystkie te rzeczy były możliwe – na wszystkie te rzeczy Bóg przyzwolił, aby przydarzyły się Chrystusowi podczas Jego Męki w Wielki Piątek i Wielką Sobotę. Można zatem wnioskować, że w zasadzie wszystkie z nich mogą przydarzyć się w takiej czy innej formie Jego Kościołowi – śmierć jest znowu jedynym wyjątkiem.
Zwróćmy jednak uwagę na to, czego Chrystus nie mógł zrobić: nie mógł przestać być Bogiem; Nie mógł kłamać; Nie mógł zwieść swoich uczniów; Nie mógł nikogo zaprowadzić do piekła; Nie mógł zgrzeszyć; Nie mógł przestać być Drogą, Prawdą i Życiem; Nie mógł stać się diabłem ani zawrzeć z nim pokoju; Nie mógł zmienić ani wyprzeć się głoszonej przez siebie Ewangelii; Nie mógł przestać być środkiem zbawienia i zamiast tego stać się środkiem potępienia.
Jest to bardzo istotne, ponieważ wszyscy wiemy, że wielką i niezwykle popularną alternatywą dla sedewakantyzmu w naszych czasach jest to, co często nazywa się „tradycjonalizmem uznawania i oporu”, który próbuje praktykować tradycyjny katolicyzm wewnątrz Nowego Kościoła, to znaczy będąc przywiązany, w mniejszym lub większym stopniu, do modernistycznej hierarchii. Chodzi o to, by uznać te rzekome katolickie autorytety za ważne i uprawnione, ale przeciwstawić się im w tym, co uzna się za niewystarczająco zgodne z katolicyzmem, jaki był znany do czasu Vaticanum II.
Ta pozycja jest niezwykle atrakcyjna dla wielu ludzi, ponieważ obiecuje to, co najlepsze z obu światów: całą tradycyjną doktrynę – a przynajmniej tak im się wydaje – plus tradycyjne formy kultu, bez tych nieznośnych problemów, które wynikają z braku wiadomej hierarchii do rządzenia Kościołem przez władzę zwyczajną.
Oczywiście to, jak duży opór jest konieczny lub uprawniony, ostatecznie będzie określane przez każdego pojedynczego przeciwnika lub przez duchownego, którego każdy indywidualny wierzący wybrał, aby zlecić mu tę sprawę – a w czasach Pachamamy, COVID-19 i Traditionis Custodes,44 to staje się coraz trudniejszym zadaniem.
Tymczasem tacy „tradycjonaliści oporu” rozrywają na strzępy doktryny Kościoła dotyczące papiestwa, Kościoła i Magisterium. W swojej encyklice Mortalium Animos z 1928 r. przeciwko ekumenizmowi papież Pius XI wskazuje, że „w tym jednym Kościele Chrystusa nie może być ani pozostać żaden człowiek, który nie akceptuje, nie uznaje i nie jest posłuszny władzy i zwierzchności Piotra i jego prawowitych następców”.45 Sobór Watykański I oraz Sobór Konstantynopolitański IV głoszą, że „Pierwszym warunkiem zbawienia jest zachowanie reguły wiary. Skoro nie można pominąć decyzji naszego Pana Jezusa Chrystusa, mówiącego: „Ty jesteś Piotr…, i na tej skale zbuduję mój Kościół” [Mt 16:18], słowa te są potwierdzone swymi skutkami, ponieważ w Stolicy Apostolskiej zawsze była wiernie zachowywana religia katolicka i publicznie podawana święta nauka”46.
Z tego powodu prawdziwi papieże zawsze domagają się nie tylko słów, ale rzeczywistego poddania się ich oficjalnemu magisterium. Papież Pius IX, na przykład, w tym samym tekście, który przyjrzeliśmy się wcześniej, w którym potępia siły antykatolickie prześladujące Kościół, mówi, że wierni powinni „wzrastać w miłości do tej Stolicy Apostolskiej, czcić ją i przyjmować ją z pełnym posłuszeństwem; powinni wykonywać wszystko, czego sama Stolica naucza, określa i dekretuje”47
Kiedy Leon XIII był papieżem i obchodził 50-lecie kapłaństwa w 1887 roku, biskup Giuseppe Sarto z Mantui we Włoszech powiedział do swojej trzody:
Nadszedł moment, aby udowodnić wielkiemu Wikariuszowi Chrystusa naszą niezmienną miłość i wierność. Dla nas Leon XIII jest stróżem Pisma Świętego, interpretatorem nauki Jezusa Chrystusa, najwyższym szafarzem skarbów Kościoła, głową religii katolickiej, głównym pasterzem dusz, nieomylnym nauczycielem, bezpiecznym przewodnikiem, który prowadzi nas na naszej drodze przez świat spowity ciemnością i cieniem śmierci. Cała siła Kościoła jest w Papieżu; wszystkie fundamenty naszej wiary opierają się na następcy Piotra. Ci, którzy życzą jej źle, atakują papiestwo w każdy możliwy sposób; odcinają się od Kościoła i starają się uczynić z Papieża obiekt nienawiści i pogardy. Im bardziej starają się osłabić naszą wiarę i nasze przywiązanie do głowy Kościoła, tym bardziej zbliżamy się do Niego przez publiczne świadectwo naszej wiary, nasze posłuszeństwo i cześć48.
Teraz możecie się zastanawiać, dlaczego powinniśmy przejmować się słowami biskupa Mantui. Cóż, 16 lat później ten biskup Mantui sam został papieżem, a znamy go dzisiaj jako św. Piusa X, wielką plagę dla modernizmu. Jako Papież, św. Pius X nauczał, że „pierwszym i największym kryterium wiary, ostatecznym i niepodważalnym sprawdzianem ortodoksji jest posłuszeństwo nauczycielskiemu autorytetowi Kościoła, który jest zawsze żywy i nieomylny, ponieważ został ustanowiony przez Chrystusa by był […] „filarem i utwierdzeniem prawdy” (1 Tm 3:15)”.49
Panie i panowie, myślę, że to całkiem oczywiste, że cały ten program „uznawania i oporu”, w którym każdy katolik decyduje, co przyjąć od papieża, a co odrzucić, nie jest dokładnie zgodny z przedsoborową, tradycyjną doktryną katolicką.
Staje się to jeszcze bardziej widoczne, gdy przypomnimy sobie, że Kościół jest naprawdę Mistycznym Ciałem Chrystusa i że Papież, jako Papież, jest tak ściśle zjednoczony z naszym Panem, że stanowi wraz z Nim „jedną Głowę”50. I wtedy nagle staje się szokująco oczywiste, że tradycjonalizm typu „uznawania i oporu” jest w rzeczywistości przerażającym bluźnierstwem. Bez wątpienia nie zdają sobie z tego sprawy, ale ci, którzy promują to stanowisko oporu, podważając i zaprzeczając prawdziwej doktrynie o papiestwie, są w rzeczywistości nieświadomymi uczestnikami tego samego zniszczenia papiestwa, które, jak ostrzegał nas papież Leon XIII, było celem Masonów, a mianowicie, że „że świętą władzę Papieży znieść potrzeba zupełnie, i że samo przez Boga ustanowione Papiestwo z gruntu wytępić należy”51.
Ale, jak mówią, z pewnością Kościół nie może obejść się bez Papieża przez ponad sześć dekad bez zbłądzenia! I chociaż musimy przyznać, że długoterminowa nieobecność papieża z pewnością stanowi ogromną trudność ze wszystkimi jej konsekwencjami, niemniej jednak pozostaje prawdą, że zaakceptowanie tak zwanych „papieży” Vaticanum II i całego Kościoła Novus Ordo jako prawowite władze nie robi absolutnie nic, aby zaradzić sytuacji, w której się znajdujemy. Wręcz przeciwnie!
Bo jakiż to pożytek z kościoła z doskonale funkcjonującą hierarchią, jeśli ta hierarchia zaprzecza i wypacza sam powód, dla którego Chrystus założył Swój Kościół na początku? Musimy przypomnieć, że cel Kościoła katolickiego jest całkowicie nadprzyrodzony. Prowadzi dusze do Nieba, przyłączając je do Chrystusa Głowy jako członki Jego Mistycznego Ciała.
Jak wyraźnie naucza Papież Pius XII w swojej encyklice o Kościele: „Nie może być więcej żadnej sprzeczności w ścisłym słowa znaczeniu, ani przeciwstawienia między niewidzialną misją Ducha Św. a urzędem pasterzy i doktorów, opartym na władzy i prawie, a uznanym przez Chrystusa Pana…”52. Jednocześnie nie może być też „Kościoła ukrytego i niewidzialnego”53, tak jakby Chrystus założył Kościół bez hierarchii, Kościół tylko duchowy i nie mający dostrzegalnego ciała, jak wierzą protestanci.
Dlatego musimy być bardzo ostrożni, aby nie potwierdzać niczego sprzecznego z doktryną katolicką. Jednak to, co możemy i moim zdaniem powinniśmy zrobić na razie, oprócz wyznawania wszystkich prawd naszej Wiary bez ograniczeń i zastrzeżeń, to również wskazanie, że po prostu nie wiemy lub nie rozumiemy wszystkiego, co ma wydarzyło się od śmierci papieża Piusa XII. W pewnym sensie znajdujemy się w sytuacji podobnej do zamieszania, jakiego doświadczyła św. Maria Magdalena: „…wzięto Pana mego, a nie wiem, gdzie go położono.” (J 20:13).
Z pewnością nie możemy być winni tego, że nie posiadamy wszystkich odpowiedzi na zagadkę, która - jak można bezpiecznie założyć - wprawiłaby w zakłopotanie najbardziej uczonych teologów Kościoła, gdyby żyli wystarczająco długo, by ujrzeć dojrzały, zgniły owoc religii Vaticanum II. Prostym faktem jest to, że stajemy w obliczu sytuacji, której nie stworzyliśmy i której nie chcemy. Czego innego można by od nas wymagać, jak nie analizowania tego w świetle katolickiego nauczania najlepiej jak potrafimy i z konieczności wyciągania zeń wniosków?
Nie ma wątpliwości, że nasza Wiara jest wystawiona na próbę, podobnie jak Wiara uczniów w Wielki Piątek i Wielką Sobotę. Sobór Watykański I wyjaśnia, że „ta wiara, początkiem zbawienia ludzkiego [Sobór Trydencki, sesja VI, rozdz. 8], jest cnotą nadprzyrodzoną, przez którą wierzymy, pod wpływem natchnienia i z pomocą łaski Bożej, że prawdą jest to, co Bóg objawił. Wierzymy zaś tak nie z powodu wewnętrznej prawdziwości tych rzeczy, którą moglibyśmy poznać za sprawą naturalnego światła rozumu, ale wierzymy uznając autorytet objawiającego Boga, który nie może się mylić, ani wprowadzać w błąd”. 54
Jest to absolutnie kluczowy punkt, który moim zdaniem nie jest dobrze rozumiany w naszych mrocznych czasach. Wierzymy w świętą Wiarę katolicką, ponieważ sam Bóg ją objawił, a nie dlatego, że widzieliśmy lub zrozumieliśmy jej prawdę naszym naturalnym rozumem. Tym właśnie jest wiara nadprzyrodzona i nie tylko jest bardzo cnotliwa, ale jest absolutnie niezbędna do zbawienia. Jak św. Paweł powiedział do Hebrajczyków: „…bez wiary nie podobna podobać się Bogu” (Hbr 11:6); i jak nasz Błogosławiony Pan napominał św. Tomasza: „...błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20:29).
Jeśli zatem mamy wiarę, nie martwimy się, jeśli nie mamy wszystkich odpowiedzi, jeśli nie możemy wszystkiego zrozumieć lub wyjaśnić, jeśli stajemy w obliczu tajemnicy. Św. Paweł mówi do Koryntian: „... przez wiarę bowiem chodzimy, a nie przez widzenie” (2 Kor 5:7). Nie oznacza to, że odpowiedzi teologiczne nie są ważne lub niepotrzebne. Z pewnością prawdą jest, że Wiara katolicka jest w harmonii z rozumem; i nawet nasze dziwne czasy muszą mieć – i dlatego mają – wyjaśnienie teologiczne. Chcę tylko powiedzieć, że nasza własna nieumiejętność zrozumienia tego wszystkiego nie powinna nas zniechęcać; tym bardziej nie powinniśmy pozwolić, aby stała się przeszkodą dla naszej Wiary.
Jaka jest alternatywa? Czy powinniśmy trzymać się Kościoła Novus Ordo i powoli prowadzić nas do wiecznej ruiny? Czy powinniśmy przyjąć jego ekumeniczny indyferentyzm i potwierdzić, że zasadniczo wyznawcy wszystkich religii idą do nieba? A jeśli tak, to co złego jest w pozostaniu sedewakantystami? A może powinniśmy pójść jeszcze dalej i przyłączyć się do herezji Abu Zabi i wyznać, że wszystkie religie są wolą Boga? A jeśli tak jest, to czy nie obejmuje to również naszej religii?
Czy powinniśmy uznać bluźnierczego apostatę za Namiestnika Chrystusa, a potem traktować go jak Namiestnika Antychrysta? W jakim celu? Czy powinniśmy przyjąć go jako głowę prawdziwej religii, a następnie odmówić mu poddania się, aby nie narazić nas na wieczne potępienie przez jego magisterium? W jakim celu?
Czy mamy zamiar potwierdzać wszelkiego rodzaju bluźniercze absurdy na podstawie zwodniczego uzasadnienia, że w przeciwnym razie musielibyśmy dojść do wniosku, że bramy piekielne przemogły (por. Mt 16:18)? Czy nie musielibyśmy raczej dojść do wniosku, że bramy piekielne przemogły właśnie wtedy, gdy ten jawnie odstępczy kościół jest Kościołem Jezusa Chrystusa a jego bluźnierczą głowa Jego Wikariuszem?
Cóż to za dobry kościół, który można zobaczyć i poznać, jeśli głosi fałszywą doktrynę, wprowadza w błąd co do celu życia, przedstawia gorszących grzeszników jako świętych do czci i naśladowania, zmusza do udziału w świętokradczej liturgii, unieważnia ważne małżeństwo, pozbawia was niewypowiedzianych łask, a pod koniec życia ofiarowuje wam, jak to nazwali ojcowie Radeccy, „duchowy odpowiednik kartki z życzeniami”55 zamiast Ostatniego Namaszczenia? W jaki sposób widoczność, jedność, apostolskość i powszechność takiego kościoła mogłyby pomóc duszom? Wręcz przeciwnie, takie cechy, gdyby je miał, uczyniłyby go jeszcze bardziej niebezpiecznym.
Przypomnijmy, że do natury Kościoła należy niezmienna doktryna. Papież Pius IX potwierdza to wyraźnie w swoim liście apostolskim Iam Vos Omnes z 1868 r. Kontrastuje w nim naturę prawdziwego Kościoła z naturą sekt heretyckich, które mają ciągle zmieniające się nauczanie. Stwierdza:
Każdy może z łatwością zrozumieć oraz jasno i otwarcie poznać, że różnią się one w tej kwestii od Kościoła założonego przez Chrystusa Pana, w którym prawda musi trwać nienaruszona i nigdy nie podlega żadnym zmianom, jako depozyt powierzony temu Kościołowi do wiernego zachowywania. W tym celu Kościołowi została wieczyście przyobiecana opieka i wparcie Ducha Świętego.56
Dlatego nie ma sensu mówić, jak wielu tak mówi, że powinniśmy zaakceptować Kościół Vaticanum II jako prawdziwy Kościół i po prostu odrzucić jego herezje i inne błędy. W rzeczywistości cały sens posiadania prawdziwego Kościoła – prawdziwego Kościoła założonego przez Syna Bożego – i prawowitych pasterzy, polega na tym, aby nie stawać w obliczu sytuacji konieczności odsiewania zbawiennej doktryny od szkodliwego błędu. To jest to, co znajduje się w protestantyzmie: również tam każdy wierzący odrzuca od swojego proboszcza to, co uważa za złe, i przyjmuje od swego proboszcza to, co uważa za zgodne z Ewangelią.
Tak nie jest w Kościele Katolickim. Papież Leon XIII naucza, że „Chrystus ustanowił w Kościele żywe, autorytatywne i trwałe Magisterium, które swoją mocą umacniał, nauczał Ducha prawdy i potwierdzał cudami. Chciał i nakazał, pod groźbą najcięższych kar, aby jego nauki były przyjmowane tak, jakby były Jego własnymi”57. Taki jest sens posiadania Kościoła, który można zidentyfikować jako prawdziwy Kościół Jezusa Chrystusa.
Tego właśnie naucza Sobór Watykański I w swojej konstytucji dogmatycznej o Wierze katolickiej, gdy mówi: „Abyśmy zaś mogli spełnić obowiązek radosnego przyjęcia prawdziwej wiary i wytrwania w niej bez wahania, przez swojego jednorodzonego Syna Bóg ustanowił Kościół i wyposażył go w wyraźne znamiona swego ustanowienia, aby wszyscy mogli go rozpoznać jako opiekuna i nauczyciela objawionego słowa”58.
Taki jest cel Kościoła, który ma wszystkie swoje właściwości, atrybuty i znamiona. Na tym polega ciągła sukcesja papieży i biskupów; chodzi o to, by mieć pewność co do tożsamości Papieża. Jak pisze ksiądz biskup Donald Sanborn w biuletynie seminaryjnym z czerwca 2021 r.: „…struktury organizacyjne Kościoła katolickiego istnieją dla Wiary katolickiej, a nie odwrotnie”.59
W Przysiędze przeciw modernizmowi przysięga się: „Stoję tedy mocno i stać będę do ostatniego tchnienia życia przy wierze Ojców co do Boskiego i pewnego probierza prawdy objawionej, którym był, jest i będzie Episkopat apostolski”60. Tutaj ponownie widzimy, że celem sukcesji biskupów i papieży jest zachowanie Wiary dla zbawienia dusz. Cała sukcesja biskupów na świecie jest bezużyteczna, jeśli ci, którzy następują po Apostołach, nie mają Wiary. Nikt nie potrzebuje wiecznej sukcesji heretyków.
Dlatego daremnym zadaniem dla tradycjonalisty, który uznaje i sprzeciwia się jest wskazywanie, że skoro w Kościele zawsze musi istnieć żywe magisterium, to musi nim być obciążone błędami magisterium Novus Ordo – musimy po prostu odrzucić z niego rzeczy, które są fałszywe lub niebezpieczne. Jak nasz Błogosławiony Pan powiedział faryzeuszom: „… Cóż bowiem jest większe: złoto, czy świątynia, która poświęca złoto?” (Mt 23:17; oryg. Knox). Ustanowione przez Boga Magisterium Kościoła i podporządkowanie, które musi być mu oddane, są dwiema stronami tej samej monety. Nie można oddzielić jednego od drugiego.
Papież Pius XII mówi o Kościele jako o „prawdziwym królestwie, w którym by wszyscy wierni składali pełną daninę z rozumu i z woli swojej i duchem pokory i posłuszeństwa upodobnili się do tego, który dla nas stał się posłuszny aż do śmierci [Flp 2,8]”.61 Nie istnieje kościelne nauczanie, któremu nie trzeba być posłusznym albo, co gorsza, nie można być posłusznym pod groźbą herezji lub innego niebezpieczeństwa duchowego. Przynajmniej nie jest to Magisterium Kościoła Rzymskokatolickiego, Mistycznego Ciała Chrystusa.
Niektórzy próbują obejść tę nieznośną sprzeczność, obwiniając za odejście od Wiary to, co nazywają „elementem ludzkim” Kościoła, zwykle jednak bez definiowania, czym jest ten ludzki element. W rzeczywistości element ludzki to nic innego jak fakt, że Kościół składa się z członków, którzy są ludźmi i jako tacy są grzesznikami62.
Pius XII oczywiście to przyznaje, ale wyjaśnia również, że nauczanie i prawa Kościoła nie mogą być skalane przez grzesznych ludzi. Mówi: „W każdym razie św. Matka nasza [Kościół] jaśnieje wolna od wszelkiej skazy w Sakramentach, którymi rodzi i karmi dzieci swoje, we wierze, którą zawsze nienaruszoną chowa w najświętszych przykazaniach, które chować każe, w radach ewangelicznych, które zaleca, w niebieskich darach i charyzmatach, rodząc przez nie w niewyczerpanej płodności swojej, niezliczone zastępy męczenników, dziewic i wyznawców”63.
Ma to sens, bo jeśli grzeszni członkowie Kościoła mogliby zmienić cel, dla którego Bóg go ustanowił, to oznaczałoby to, że zbawcze Boże Dzieło Odkupienia, trwające przez cały czas, zależy od świętości tych samych stworzeń, których brak świętości przyszedł naprawić. Oznaczałoby to również, że Bóg założył Swój Kościół nie na skale, ale na piasku (por. Mt 7,26-27). Ale oczywiście nasz Pan powiedział nam, że zbuduje Swój Kościół na skale, czyli na Skale, św. Piotrze, Kefasie – właśnie po to, by bramy piekielne go nie przemogły (por. Mt 16:18; J 1:42).
Kościół katolicki nie jest celem samym w sobie. Kościół powstał wyłącznie w celu zbawienia dusz poprzez przyłączenie ich do Chrystusa. Robi to czyniąc ich żywymi członkami Jego Mistycznego Ciała, którego On jest Głową, przez nauczanie, kierowanie i uświęcanie dusz.
Nowy Kościół Soboru Watykańskiego II tego nie robi. Robi odwrotnie, dlatego ludzie uznający i sprzeciwiający się, no cóż, sprzeciwiają się. Ale jeśli taki opór jest konieczny, wtedy część uznawania jest nie tylko bezużyteczna, ale i niebezpieczna – ponieważ celem uznawania musi być oddanie uległości. To, że owce upierają się, że ich pasterz jest uprawniony i może być rozpoznany jako taki po jego cechach, tylko po to, by przed nim uciekać, aby nie mógł ich rzeczywiście prowadzić i paść, kłóci się w pierwszej kolejności z całym celem posiadania przez niego tych rozpoznawalnych cech. W rzeczywistości czyni je wyjątkowo szkodliwymi.
Jedynym powodem, dla którego Bóg ustanowił Kościół katolicki z hierarchią praworządnych pasterzy, jest zagwarantowanie, że owce nie pobłądzą. Ma to na celu zapewnienie, że pozostaną razem, otrzymają odpowiednie pożywienie, będą trzymać się z dala od kłopotów, będą uchronione przed krzywdą i będą podążać za pasterzem na coraz bardziej zielone pastwiska.
Nasz Błogosławiony Pan przepowiedział, że pasterz zostanie uderzony, a owce stada rozproszone (por. Mt 26:31). Odnosiło się to przede wszystkim do Jego samego, w odniesieniu do Jego Świętej Męki; ale ma sens, że jeśli Kościół również ma przejść własną, mistyczną mękę, to Wikariusz Chrystusa, widzialna Głowa Kościoła, również zostanie uderzony – i tak owce stada zostaną ponownie na chwilę rozproszone.
A co mają zrobić owce, jeśli nie mogą znaleźć swojego pasterza, jeśli tak naprawdę nie wiedzą, co się z nim stało lub co jeszcze się dzieje? Jak powiedział nasz Pan, owce słyszą głos pasterza, „Za obcym zaś nie idą, ale uciekają od niego, bo nie znają głosu obcych” (J 10:5). A więc to właśnie robimy: uciekamy od fałszywych papieży. Skąd wiemy, że są fałszywi?
Rozważmy nauczanie papieża Piusa VI w jego dekrecie Super Soliditate z 1786 r. Mówiąc o papieżu, pisze on, że „słysząc go, owce słyszą w jego głosie głos samego Jezusa Chrystusa, aby nie zostały zwiedzione głosem obcych sprowadzony na złą drogę na szkodliwe i śmiercionośne pastwiska”64. Przypominając nauczanie Piusa XII, że „Chrystus i Jego Wikariusz stanowią jedną jedyną Głowę”65, wiemy, że Papież sprawując swój papieski urząd zawsze i koniecznie będzie nauczał, rządził i uświęcał trzodę Pańską jak sam Dobry Pasterz, którego reprezentuje.
W ten sposób możemy naprawdę odpowiedzieć na prawie wszystkie zarzuty naszych przeciwników, którzy uznają i opierają się im, czy to dotyczące widoczności, apostolskości, jedności, nieustannej sukcesji czy pokojowej powszechnej akceptacji.
Niech upierają się, że Franciszek jest ich papieżem. Faktem jest, że papież jest regułą Wiary66, a jednak Franciszek nie jest ich regułą Wiary. Papież jest zasadą jedności w Kościele, jednak Franciszek nie jednoczy ich w jednej prawdziwej wierze, jednym świętym kulcie czy jednym zbawiennym rządzie. Papież jest Najwyższym Prawodawcą, a jednak odrzucają prawa Franciszka, tak jak uznają je za konieczne lub pożyteczne. Papież jest ostatecznym arbitrem, najwyższym autorytetem w Kościele, ale oni nawet nie wahają się ogłosić, że jego wyroki są bezskuteczne. Papież jest Uniwersalnym Nauczycielem, ale oni nigdy nie chcieliby nawet, by Franciszek uczył ich dzieci podstawowego katechizmu.67 Papież jest Ojcem wszystkich Chrześcijan, a jednak traktują go w najlepszym razie jak niemile widzianego ojczyma. Papież jest skałą, która gwarantuje trwałość Kościoła jako „filaru i utwierdzenia prawdy” (1 Tm 3:15), podczas gdy Franciszek podkopuje każdy katolicki fundament.
Podsumowując, musimy szczerze przyznać, że pozostaje nam wielka tajemnica – nie sprzeczność lecz tajemnica: Co się stało z Kościołem? Gdzie jest hierarchia Kościoła? Możemy dość łatwo zidentyfikować katolików, wyświęconych i nie wyświęconych, ale nie wiemy, co się stało z żywym Magisterium (urzędem nauczycielskim Kościoła) lub z hierarchią, która sprawuje zwyczajną władzę rządzenia Kościoła.
To, że ostateczne prześladowanie Mistycznego Ciała Wcielonego Syna Bożego powinno wiązać się z tajemnicą, to z pewnością nie jest zbyt wiele, by prosić kogokolwiek, by weń uwierzył. Jak Chrystus był ukryty w Wielką Sobotę, tak Kościół jest obecnie zaćmiony. Tak jak „tajemnica nieprawości” stara się zastąpić prawdziwego Mesjasza, tak jej „działanie błędu” zastępuje Jego Mistyczne Ciało. Naszą jedyną opcją jest dalsze wyznawanie Wiary, prowadzenie świętego życia i odmawianie jakichkolwiek kontaktów z fałszywym Nowym Kościołem. To nigdy nie może być złe.
Tak, z radością nazywamy to „sedewakantyzmem”, ale tak naprawdę nie jest to „-yzm” inny niż Katolicyzm w tych kłopotliwych czasach. Jest to stanowisko teologiczne, które „tworzy się samo” po wykluczeniu rzeczy, o których wiemy, że są niemożliwe w świetle ponadczasowych prawd Wiary katolickiej. Sedewakantyzm pozostaje po odrzuceniu tego, co jest wyraźnie fałszywe.
Gdyby Franciszek i jego pięciu poprzedników nieświętej pamięci byli prawdziwymi papieżami, to siły ciemności rzeczywiście by przemogły. Wtedy „najbardziej śmiertelni wrogowie religii katolickiej”68, jak ich nazwał papież Pius IX, odnieśliby triumf, wtedy „dumne bramy piekielne”69 odniosłyby sukces w obaleniu katedry prawdy i przekształceniu jej w źródło bluźnierstwo i herezję. Wtedy to, co było „cytadelą i przedmurzem wiary katolickiej”70, stałoby się buldożerem Katolicyzmu.
Po prostu nie ma sensu mieć bezbożnego papieża lub błądzącego Kościoła, podobnie jak nie byłoby sensu mieć soli, która straciła swój smak. Bo wtedy, jak powiedział Chrystus, „Na nic się więcej nie przyda, tylko żeby była precz wyrzucona i podeptana przez ludzi” (Mt 5:13).
Odrzucamy Kościół Vaticanum II, ponieważ wierzymy w Kościół Katolicki. Nie chcemy mieć udziału w ekumenicznym Kościele apostazji, ponieważ chcemy być tylko Chrystusowi i być częścią Jego Mistycznego Ciała (por. 2 Kor 6:14-16).
Dogmat „nie ma zbawienia poza Kościołem” nie jest tylko sloganem – ma rzeczywiste znaczenie. Powodem, dla którego nie ma zbawienia poza Kościołem, jest to, że jest on Mistycznym Ciałem Chrystusa, a Chrystus jest jedynym Zbawicielem (por. J 14:6; Dz 4:12; 1 Tm 2:5). Kto nie gromadzi z Nim, rozprasza (por. Mt 10:35); albo, jak ujął to św. Hieronim, „ten, kto nie jest Chrystusowy, jest Antychrysta”71
+ JMJ +
Przełożył z j.
angielskiego
Król Krzysztof, Październik 2021
Źródło:
https://www.youtube.com/watch?v=ab9bKdp4bfg
https://traffic.libsyn.com/secure/tradcast/case-for-sedevacantism-fatima-conference-2021.mp3
https://novusordowatch.org/wp-content/uploads/case-for-sedevacantism-mario-derksen-2021.pdf
Przypisy:
1 W Benedyktyni z Solesmes, Papal Teachings: The Church, tłum. Matka E. O’Gorman (Boston, MA: St. Paul Editions, 1962), n. 1316.
2 Papież Pius XII, Mystici Corporis, n. 31.
3 Pius XII, Mystici Corporis, n. 65.
4 Dokument o Ludzkim Braterstwie. Online na https://www.vatican.va/content/francesco/en/travels/2019/outside/documents/papa-francesco_20190204_documento-fratellanza-umana.html
5 Papież św. Pius X, Pascendi Dominici Gregis, n. 39.
6 Por. Papież Pius XI, Mortalium Animos, n. 2.
7 Dom Prosper Guéranger, The Papal Monarchy (Fitzwilliam, NH: Loreto Publications, 2007), str. 64.
8 Angielskie tłumaczenie na https://novusordowatch.org/wp-content/uploads/piusvi-auctoremfidei.pdf.
9 Patrz Papież Pius XII, Humani Generis, n. 37.
10 ks. Edward Leen, Why the Cross? (Londyn: Sheed & Ward, 1938), str. 136-137; por. str. 152-153. Opiera się na nuczaniu św. Tomasza z Akwinu.
11 Kardynał Henry Edward Manning, The Pope & the Antichrist (Sainte-Croix du Mont: Tradibooks, 2007), str. 12. To reprint książki The Present Crisis of the Holy See Tested by Prophecy (Londyn: Burns & Lambert, 1861).
12 Manning, The Pope & the Antichrist, str. 22; por. str. 35.
13 Manning, The Pope & the Antichrist, str. 13.
14 Manning, The Pope & the Antichrist, str. 29.
15 Papież Leon XIII, Divinum Illud, n. 5. Powtórzone przez Papieża Piusa XII w Mystici Corporis, n. 26.
16 Pius XII, Mystici Corporis, n. 67.
17 Manning, The Pope & the Antichrist, str. 54.
18 Pius XII, Mystici Corporis, n. 3.
19 Patrz też Pius XII, Mystici Corporis, n. 106.
20 ks. Charles Arminjon, The End of the Present World and the Mysteries of the Future Life, tłum. Susan Conroy i Peter McEnerny (Manchester, NH: Sophia Institute Press, 2008), str. 288-289.
21 Por. ks. Denis Fahey, The Kingship of Christ and Conversion of Jewish Nation (Palmdale, CA: Christian Book Club of America, 1993), str. 78.
22 Św. Robert Bellarmin, De Romano Pontifice, Księga III, Rozdział 12. W Controversies of the Christian Faith, tłum. ks. Kenneth Baker (Saddle River, NJ: Keep the Faith, Inc., 2016), str. 890.
23 Patrz Oz 3:4-5; Rz 11:23-32; Fahey, The Kingship of Christ and Conversion of Jewish Nation, str. 101-105.
24 Pius XII, Mystici Corporis, n. 40.
25 Por. Manning, The Pope & the Antichrist, str. 23.
26 Papież Pius IX, Exultavit Cor Nostrum, n. 2.
27 Papież Pius IX, Quanta Cura, n. 9.
28 Papież Leon XIII, Humanum Genus, n. 2.
29 Leon XIII, Humanum Genus, n. 15.
30 Papież Pius IX, Inter Multiplices, n. 7. W prezentacji została mylnie zidentyfikowana jako Nostis et nobiscum.
31 Papież Pius IX, Qui Nuper, n. 3.
32 Sobór Watykański I, Konstytucja dogmatyczna Pastor Aeternus, R. 4.
33 Patrz https://novusordowatch.org/2017/01/vatican-no-consensus-goal-of-ecumenism.
34 Franciszek, Amoris Laetitia, n. 303.
35 Cytat znaleziony w książce A Future of Faith: The Path of Change in Politics and Society (Nowy Jork, NY: St. Martin’s Press, 2018), str. 173. Patrz https://novusordowatch.org/2019/02/francis-least-serious-sins-flesh
36 Patrz Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna Lumen Gentium, n. 8.
37 Patrz https://www.vatican.va/content/francesco/en/speeches/2020/january/documents/papa-francesco_20200117_chiesa-luteranafinlandia.html
38 Leen, Why the Cross?, str. 365-366.
39 Manning, The Pope & the Antichrist, str. 29.
40 Patrz Acta Apostolicae Sedis VII (1915), str. 594.
41 ks. E. Sylvester Berry, The Apocalypse of St. John (Columbus, OH: John W. Winterich, 1921), str. 135.
42 ks. bp. Fulton J. Sheen, Communism and the Conscience of the West (Indianapolis, IN: Bobbs-Merril Company, 1948), str. 24.
43 Św. Augustyn, Epistola CXCIX, w Collectio Selecta Ss. Ecclesiae Patrum, t. CXLVIII (Paryż: Parent-Desbarres, 1835), str. 127-128. Dziękuję dwóm osobom, które przetłumaczyły ten fragment z łaciny.
44 To list apostolski motu proprio wydany przez Franciszka 16 lipca 2021, który znacznie ogranicza użycie Mszału Rzymskiego z 1962 (“Tradycyjną Mszę Łacińską”) w Nowym Kościele.
45 Pius XI, Mortalium Animos, n. 11.
46 Sobór Watykański I, Pastor Aeternus, R 4.
47 Pius IX, Inter Multiplices, n. 7.
48 F.A. Forbes, Pope St. Pius X (Rockford, IL: TAN Books, 1987), str. 34-35.
49 Papież św. Pius X, Con Vera Soddisfazione (Maj 10, 1909).
50 Pius XII, Mystici Corporis, n. 40.
51 Leon XIII, Humanum Genus, n. 15.
52 Pius XII, Mystici Corporis, n. 65.
53 Papież Leon XIII, Satis Cognitum, n. 3. Papież Pius XII mówi podobnie w Mystici Corporis, n. 64.
54 Sobór Watykański I, Konstytucja Dogmatyczna Dei Filius, R 3.
55 ks. Francisco Radecki i ks. Dominic Radecki, Tumultuous Times (Wayne, MI: St. Joseph’s Media, 2004), str. 478.
56 Papież Pius IX, Iam Vos Omnes.
57 Leon XIII, Satis Cognitum, n. 9.
58 Sobór Watykański I, Dei Filius, R. 3.
59 Most Holy Trinity Seminary Newsletter, Czerwiec 2021, str. 2. https://mostholytrinityseminary.org/wp-content/uploads/2021/07/Jun2021.pdf
60 Przysięga Antymodernistyczna została wydana wraz listem Sacrorum Antistitum 1 września 1910 przez papieża Piusa X.
61 Pius XII, Mystici Corporis, n. 65.
62 Patrz Pius XII, Mystici Corporis, n. 92.
63 Pius XII, Mystici Corporis, n. 66.
64 Papież Pius VI, Super Soliditate.
65 Pius XII, Mystici Corporis, n. 40.
66 Patrz Papież Leon XIII, Sapientiae Christianae, nn. 21-25.
67 Późny autor książek uznający I opierający się John Vennari powiedział kiedyś: “…Nigdy nie pozwliłbym, żeby Franciszek uczył moje dzieci religii.” Patrz https://novusordowatch.org/2013/06/vennari-against-francis.
68 Pius IX, Inter Multiplices, n. 7.
69 Pius IX, Inter Multiplices, n. 7.
70 Pius IX, Qui Nuper, n. 3.
71 Św. Hieronim, List XV do Papieża Damazego, n. 2. Cyt. w Papal Teachings: The Church, n. 185.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz