piątek, 3 września 2021

A to chytry czart: jak Franciszek potajemnie podważa doktrynalny sprzeciw wobec aborcji, jednocześnie udając, że go potwierdza

 

A to chytry czart: jak Franciszek potajemnie podważa doktrynalny sprzeciw wobec aborcji, jednocześnie udając, że go potwierdza

2 września 2021

 

Tłumaczenie polskie za:

https://novusordowatch.org/2021/09/francis-sly-devil-abortion/

Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z Biblii Wujka (1962)

 

Złapany na gorącym uczynku!



 

Hiszpańska stacja radiowa COPE opublikowała właśnie nowy wywiad z Jorge Bergoglio („Papieżem Franciszkiem”). Pełny angielski zapis 75-minutowej rozmowy z hiszpańskim dziennikarzem Carlo Herrerą został opublikowany przez Vatican News 1 września:

https://www.vaticannews.va/en/pope/news/2021-09/pope-after-operation-it-never-crossed-my-mind-to-resign.html

Wyciągnęliśmy fragmenty z tego wywiadu i umieściliśmy komentarz w osobnym poście na blogu:

https://novusordowatch.org/2021/09/francis-interview-with-cope/ - tłumaczenie dostępne na tej stronie

W obecnym poście chcielibyśmy przedstawić obszerniejszą analizę jednej konkretnej odpowiedzi, jakiej Franciszek udzielił na pytanie Herrery, która jest szczególnie niepokojąca. Dotyczy straszliwej zbrodni aborcji, to jest umyślnego zabijania nienarodzonych dzieci w łonie matki.

Aby zapewnić dokładne zrozumienie słów Bergoglio, przytoczymy najpierw pytanie Herrery (pogrubione), a następnie pełną odpowiedź Franciszka, aby nie zostać oskarżonym o wyrwanie rzeczy z kontekstu. Podkreślimy jego problematyczne słowa. No to ruszamy:

Wasza Świątobliwość, w Hiszpanii zalegalizowano eutanazję na podstawie tego, co nazywają „prawem do godnej śmierci”. Ale to błędny sylogizm, bo Kościół nie broni wcielonego cierpienia, ale godności do samego końca. Jak daleko człowiek ma realną władzę nad swoim życiem? W co wierzy Papież?

Omówmy sytuację. Żyjemy w kulturze odrzucenia. To, co jest bezużyteczne, jest odrzucane. Starzy ludzie są materiałem do wyrzucenia: są uciążliwi. Nie wszyscy, ale w zbiorowej nieświadomości kultury odrzucenia, starzy… a najbardziej nieuleczalnie chorzy; także niechciane dzieci, które są wysyłane do nadawcy, zanim się urodzą… Innymi słowy, jest taka kultura.

Następnie spójrzmy na peryferie, pomyślmy na przykład o wielkich peryferiach Azji, aby odejść daleko i nie myśleć, że mówimy tu tylko o rzeczach. Odrzucenie całych narodów. Pomyśl o Rohingjach, odrzuconych, nomadach na całym świecie. Biedactwa. Innymi słowy, są odrzuceni. Nie są dobrzy, nie pasują, nie są dobrzy.

Ta kultura odrzucenia nas naznaczyła. I naznacza młodych i starych. Ma silny wpływ na jeden z dramatów dzisiejszej kultury europejskiej. We Włoszech średnia wieku wynosi 47 lat. W Hiszpanii myślę, że jest wyższa. To znaczy, piramida została odwrócona. Jest to demograficzna zima urodzeń, w której jest więcej przypadków aborcji. Kultura demograficzna traci, ponieważ my patrzymy na zysk. Patrzy na osobę … i czasami używając idei współczucia: „aby ta osoba nie ucierpiała w przypadku…”. Kościół prosi o pomoc ludziom w godnej śmierci. Tak było zawsze.

A jeśli chodzi o aborcję, to nie lubię wdawać się w dyskusje, czy jest to możliwe [dozwolone] do tej pory, czy też nie jest możliwe do tej pory, ale mówię tak: każdy podręcznik embriologiczny dany studentowi medycyny w szkole medycznej mówi, że w trzecim tygodniu poczęcia, czasami zanim matka zorientuje się, [że jest w ciąży], wszystkie narządy w embrionie są już zarysowane, nawet DNA. To jest życie. Ludzkie życie. Niektórzy mówią: „To nie jest osoba”. To jest ludzkie życie! Tak więc w obliczu ludzkiego życia zadaję sobie dwa pytania: Czy można wyeliminować ludzkie życie, aby rozwiązać problem, czy sprawiedliwe jest wyeliminowanie ludzkiego życia, aby rozwiązać problem? Drugie pytanie: czy wynajęcie zabójcy do rozwiązania problemu jest uczciwe? A z tymi dwoma pytaniami, co z przypadkami eliminacji ludzi – z jednej lub z drugiej strony – ponieważ są oni obciążeniem dla społeczeństwa?

Chciałbym przypomnieć sobie coś, co mówili nam w domu. O bardzo dobrej rodzinie z kilkorgiem dzieci i dziadkiem, który z nimi mieszkał, ale dziadek się starzał i zaczął się ślinić przy stole. Wtedy ojciec nie mógł zapraszać ludzi, bo wstydził się swojego ojca. Pomyślał więc, żeby nakryć w kuchni ładny stół i wyjaśnił rodzinie, że od następnego dnia dziadek będzie jadł w kuchni, żeby mogli zapraszać ludzi. I tak to było. Tydzień później wraca do domu i zastaje swojego małego synka, 8 lub 9 lat, jedno z dzieci, bawiącego się drewnem, gwoździami, młotkami i mówi: „Co robisz?” – Robię mały stolik, tato. "Po co?" „Dla ciebie, na starość”. Innymi słowy, to, co zostanie zasiane podczas wyrzucania, zostanie zebrane później.

https://www.vaticannews.va/en/pope/news/2021-09/pope-after-operation-it-never-crossed-my-mind-to-resign.html

Na pierwszy rzut oka może się to wydawać bardzo mocnym przesłaniem pro-life, ale tak nie jest. Wręcz przeciwnie, w powyższym fragmencie Franciszek otwiera, choć nieznacznie, drzwi do akceptacji aborcji jako moralnie dozwolonej.

To bez wątpienia poważne oskarżenie i teraz to udowodnimy. Jego dokładne słowa brzmiały:

A jeśli chodzi o aborcję, to nie lubię wdawać się w dyskusje, czy jest to możliwe [dozwolone] do tej pory, czy też nie jest możliwe do tej pory, ale mówię tak: każdy podręcznik embriologiczny dany studentowi medycyny w szkole medycznej mówi, że w trzecim tygodniu poczęcia, czasami zanim matka zorientuje się, [że jest w ciąży], wszystkie narządy w embrionie są już zarysowane, nawet DNA. To jest życie. Ludzkie życie. Niektórzy mówią: „To nie jest osoba”. To jest ludzkie życie!

W tych kilku zdaniach Franciszek robi co następuje:

• Porusza temat aborcji, o który go nie pytano

• Zamiast stanowczo stwierdzać, że aborcja jest zawsze moralnie zabroniona w dowolnym momencie ciąży, podkreśla, że ​​nie jest zainteresowany zajęciem stanowiska w kwestii, czy do pewnego momentu jest ona dopuszczalna

• Wprowadza pogląd, że dziecko jest obecne nie później niż w trzecim tygodniu ciąży, co budzi wątpliwości co do obecności dziecka w okresie przed tym trzecim tygodniem

• Wnioskując obecność ludzkiego życia z empirycznie sprawdzalnego zarysu narządów, insynuuje, że człowieczeństwo lub życie nienarodzonego jest zależne od takiego kryterium

• Rozróżnia życie ludzkie i osobę ludzką, sugerując w ten sposób, że może istnieć życie ludzkie, które nie jest osobą ludzką

Niezależnie od tego, co mogło być jego subiektywną intencją, komentarze fałszywego papieża powodują, że wywołują wątpliwości w umysłach jego odbiorców, wątpliwości, które można później wykorzystać do obalenia absolutności moralnego zakazu aborcji. Omówimy to krótko. Po pierwsze kilka komentarzy.

Wszystkie powyższe uwagi były zupełnie niepotrzebne. Franciszka w ogóle nie pytano o aborcję i nie musiał o tym wspominać. W tej kwestii nie został sprowokowany ani zakwestionowany. Swobodnie wybrał przede wszystkim rozmowę o aborcji.

Zgoda, biorąc pod uwagę, że zadano mu pytanie o zaniepokojenie władzą człowieka nad własnym ciałem (pytanie, na które znakomicie odpowiedział papież Pius XII w przemówieniu z 1952 r.), z pewnością uzasadnione jest również poruszenie pokrewnego tematu aborcji. To nie jest złe, że Franciszek o tym mówił, ale to wymowne, że to zrobił, biorąc pod uwagę, jak dalej radził sobie z tym tematem.

https://novusordowatch.org/2021/08/pope-pius12-moral-limits-of-medical-treatment/ - tłumaczenie dostępne na tej stronie

Następnie Franciszek niesłusznie wprowadza wątpliwości dotyczące bezwzględnego moralnego zakazu aborcji. Mógł przynajmniej powiedzieć, że chociaż niektórzy ludzie uważają, że jest dozwolona w ciągu pierwszych kilku tygodni, to są w błędzie. Jednak postanowił tego nie mówić. Zamiast tego stworzył wrażenie – zauważ, że nie powiedział tego wprost – że sprawa jest dyskusyjna.

Podobnie mówiąc o widocznym zarysie narządów u dziecka w trzecim tygodniu rozwoju, insynuuje – znowu tego nie mówi – że zanim te pierwotne narządy będą dostrzegalne, nie możemy powiedzieć z całą pewnością, że jest to żywe ludzkie dziecko.

Wreszcie wprowadza niepotrzebnie rozróżnienie między życiem ludzkim a osobą ludzką. Klasyczną definicją „osoby” jest ta podana przez Boecjusza, a mianowicie, że osoba jest „indywidualną substancją o rozumnej naturze”. Każdy człowiek spełnia tę definicję, niezależnie od wieku, zdolności/upośledzenia lub momentu ciąży. Prawdą jest, że wielu zwolenników aborcji będzie twierdzić, że nienarodzeni ludzie nie są osobami, a Franciszek nie myli się, wskazując na to; ale po raz kolejny odmawia podjęcia krytyki, a tym samym pozostawia zarzut nieodparty. Stwarza to wrażenie, że implicite przyznaje rację.

https://www.newadvent.org/cathen/02610b.htm

Z tej krytycznej analizy możemy łatwo zauważyć, że to, co robi Franciszek w cytowanym powyżej fragmencie wywiadu, jest niezwykle niebezpieczne. Chociaż z jego przeszłych słów i oficjalnych nauk jasno wynika, że ​​oficjalnie potępia on aborcję na każdym etapie rozwoju, którego najwcześniejszym punktem jest zapłodnienie, tutaj zaczyna podkopywać, podważać to nauczanie. Niepotrzebnie otwiera drzwi, które muszą bezwzględnie i stanowczo pozostać zamknięte. A dlaczego? Dlaczego wprowadza ideę, że aborcja może być dozwolona przed pewnym etapem rozwoju, jeśli nie po to, by podstępnie, choć stopniowo, obalić absolutny moralny zakaz aborcji?

Wiemy, że Franciszek uwielbia twardo mówić o tym, jak poważna jest zła aborcja, używając żywych obrazów i mocnego języka, nawet w tym samym wywiadzie, jak cytowany powyżej. Jednak raz po raz jego czyny zadają kłam jego słowom. Na przykład zaprosił proaborcyjnych szamanów pogańskiej lewicy prosto do Watykanu, aby rozmawiali o zrównoważonej ekologii, „opiece zdrowotnej”, zmianach klimatycznych, migrantach i reszcie. Holenderski działacz aborcyjny otrzymał od niego medal papieski. Przyjacielsko przywitał nawet prawdziwą aborcjonistkę, Emmę Bonino i nazwał ją „zapomnianą wielką osobą”! Bonino chwaliła się kiedyś, że ona i jej współpracownicy zabili ponad 10 000 nienarodzonych niemowląt – w czasach, gdy aborcja była we Włoszech przestępstwem! W świetle tego nikczemnego zachowania jasne jest, że twarde słowa Bergoglio przeciwko aborcji nic nie znaczą: „… gdyż mówią, a nie czynią” (Mt 23:3).

https://novusordowatch.org/2021/05/vatican-hellth-conference-joe-perry-interview/

https://novusordowatch.org/2018/01/dutch-abortion-activist-gets-papal-honor/

https://novusordowatch.org/2016/11/francis-receives-emma-bonino/

https://www.lifesitenews.com/news/pope-calls-italys-foremost-abortion-promoter-one-of-nations-forgotten-great/

https://www.lifesitenews.com/news/italys-new-foreign-minister-a-former-illegal-abortionist-avoided-prosecutio/

Odpowiadając na pytanie Herrery w sposób, w jaki to zrobił, Franciszek sprytnie wprowadził wątpliwości tam, gdzie żadne wątpliwości nie są potrzebne ani dozwolone. W ten sposób tworzy teraz przesłanki, które logicznie prowadzą do wniosku, że aborcja nie zawsze jest zła. Ale jeśli nie zawsze jest zła, oznacza to, że czasami jest dozwolona. Ale jeśli czasem jest dozwolona, to nie jest zła sama w sobie, ponieważ to, co jest złe samo w sobie, nie może stać się dopuszczalne w żadnym momencie z jakiegokolwiek powodu. Jeśli zatem aborcja sama w sobie nie jest zła, to tym, co czyni ją złą, są tylko szczególne okoliczności i oczywiście są one dyskusyjne.

Ważne jest, aby zrozumieć, że przy tych przesłankach nie ma znaczenia, czy nikt na początku nie wyciągnie logicznego wniosku. Liczy się to, że istnieją przesłanki, które prowadzą do wniosku — wniosek można wyciągnąć później, „kiedy nadejdzie czas”, że tak powiem. Wydaje się, że Franciszek wykonuje teraz niezbędną pracę przygotowawczą, aby on lub ktoś inny mógł później wyciągnąć wnioski.

Ponieważ może to być nieco trudne do zrozumienia, zilustrujemy to na konkretnym przykładzie. Zajmie to kilka akapitów, ale warto.

Powodem, dla którego w dzisiejszym społeczeństwie jest taki potok publicznie sankcjonowanej niemoralności seksualnej (rozwód, cudzołóstwo, aborcja, sodomia itp.) jest legalizacja i społeczna akceptacja antykoncepcji (kontrola urodzeń) i mentalność antykoncepcyjna wiele dekad temu. Tak, dobrze to przeczytałeś. Antykoncepcja jest przesłanką, z której logicznie wypływa cała inna niemoralność seksualna. Nie oznacza to, że każdy, kto popiera antykoncepcję, popiera również inne zło. Oczywiste jest, że wielu tego nie robi i nie próbujemy sugerować, że jest inaczej. Chodzi jednak o to, że ludzie, którzy akceptują antykoncepcję, ale odrzucają inne zło, postępują nielogicznie.

A oto dlaczego: gdy akt małżeński jest oderwany od pierwotnego celu, dla którego został ustanowiony przez Boga (płodzenie i wychowywanie dzieci; zob. Rdz 1:28), a jego drugorzędne cele, a nawet zwykła przyjemność, zostają podstawione w miejsce celu pierwotnego, moralna dopuszczalność jego wykonywania staje się arbitralna. Jeśli główny cel (który można wywnioskować z naturalnej funkcji narządów rozrodczych związanych z danym aktem) jest zaprzeczony lub zdegradowany, cokolwiek może zostać umieszczone w jego miejsce, jest z konieczności arbitralne. Kto może powiedzieć, że cel X jest wystarczający do moralnego wykorzystania czynu, ale nie cel Y — jeśli cel, dla którego został stworzony, jest celowo udaremniony? Jeśli można zaprzeczyć głównemu zasadniczemu celowi czynu, wszelkie inne cele, które go zastąpią, będą z konieczności arbitralne. To wnioskowanie jest wymagane przez logikę dedukcyjną. Oznacza to, że jest niezaprzeczalne.

Ale jeśli czerpana z tego przyjemność usprawiedliwia czyn, to nie ma logicznego powodu, dla którego miałaby to być tylko przyjemność między małżeństwem, lub przyjemność między mężczyzną a kobietą, lub przyjemność między tylko dwiema osobami, lub więcej, itd. To śliskie zbocze. Fakt, że społeczeństwo zachodnie nie wyciągnęło tego logicznego wniosku do niedawna (a nawet teraz dopiero zaczyna), nie wynika z tego, że rozumowanie nie następuje, ale dlatego, że ludzie często rzeczywiście niechętnie wyciągają potworny wniosek, zwłaszcza taki, który „czują”, że jest moralnie odrażający.

Musimy pamiętać, że człowiek ma nie tylko intelekt, ale także wolę, a godny ubolewania jest fakt, że emocje odgrywają dużą rolę w podejmowaniu przez ludzi decyzji moralnych. Czasami ludzie odmawiają wyciągania logicznych wniosków tylko dlatego, że im się nie podobają. W końcu jednak kolejne pokolenia wyciągną te wnioski, ponieważ wcześniejsze pokolenia nie potrafiły racjonalnie wyjaśnić, dlaczego nie należy ich wyciągać. „Nie podoba mi się wniosek” to po prostu niewystarczający powód, aby go nie wyciągać, zwłaszcza jeśli nie wyciąganie wniosku obiecuje wygodną i praktycznie nieograniczoną przyjemność cielesną. Dlatego pozostawiony samemu sobie człowiek coraz bardziej pogrąży się w niemoralności. Dlatego to, co zaczęło się od antykoncepcji i rozwodów „tylko w trudnych przypadkach”, teraz dotarło, no cóż, do miejsca, w którym się teraz znajdujemy. (Nie ma potrzeby rozwodzić się nad szczegółami.) A przyszłe pokolenia będą jeszcze bardziej zdeprawowane, jeśli nie zostaną wydźwignięte z bagna przez łaskę Bożą.

Tak działa logika. W końcu logika zawsze wygrywa, nawet jeśli zajmuje to kilka pokoleń. Co trzeba zrobić, aby zatrzymać to śliskie zbocze? Jedyny sposób, żeby to powstrzymać, to w ogóle nań nie wchodzić, odmawiać wykonania nawet pierwszego kroku. Oznacza to, że należy zaprzeczyć jego milczącej przesłance – że akt seksualny nie ma na celu przede wszystkim spłodzenia potomstwa.

Ale to oznaczałoby, że nasze społeczeństwo przyznaje, że to, co zaczęło to wszystko – antykoncepcja – samo w sobie jest niemoralne i dlatego jest zabronione. Jednak bez pomocy Boga to się nigdy nie stanie, ponieważ antykoncepcja jest świętą krową współczesnego człowieka. Czci ją, ponieważ pozwala mu mieć przyjemność seksualną i rozwiązłość bez tych nieznośnych konsekwencji, dla których przyjemność w pierwszej kolejności została stworzona. Dlatego upadły człowiek niejako zmusza się do ostatecznego zaakceptowania, jakkolwiek niechętnie, każdego seksualnego zła moralnego, zamiast porzucić swoją świętą krowę antykoncepcji. Jak zauważył kiedyś genialny angielski katolicki pisarz G.K. Chesterton, kontrola urodzeń prowadzi do dwóch rzeczy: braku urodzeń i braku kontroli. Miał rację.

Aby nie było żadnych nieporozumień, musimy tutaj wyjaśnić, że katolicka moralność seksualna absolutnie zabrania umyślnego udaremnienia głównego celu aktu małżeńskiego, zwłaszcza (ale nie tylko) za pomocą sztucznych środków. Nie ma to nic wspólnego z tymi, którzy z przyczyn naturalnych lub z powodów znanych tylko Bogu nie mogą mieć dzieci. Nie oznacza to, że małżeństwo musi świadomie i wyraźnie pragnąć mieć dzieci za każdym razem, gdy się spotykają. Nie oznacza to również, że małżonkom nigdy nie wolno praktykować okresowej wstrzemięźliwości lub że nie wolno im na zawsze się powstrzymywać od współżycia, jeśli oboje dobrowolnie tak wybiorą. Osobom pragnącym zrozumieć to dogłębniej polecamy znakomite ujęcie teologiczne tematu zawarte w książce Contra Crawford: A Defense of Baptism of Desire and Periodic Continence autorstwa Christophera Conlona i Dylana Fellowsa (2018). Jest dostępny do bezpłatnego pobrania w formacie PDF lub do zakupu w linkach poniżej.

https://archive.org/details/ContraCrawfordBoD

https://www.lulu.com/shop/christopher-conlon-and-dylan-fellows/contra-crawford-a-defense-of-baptism-of-desire-and-periodic-continence/paperback/product-23864744.html?page=1&pageSize=4

Mając to wszystko na uwadze, być może będziemy mogli teraz lepiej zrozumieć, dlaczego Franciszek poradził sobie z kwestią aborcji w taki sposób, jak w swoim ostatnim wywiadzie: Jego celem było wprowadzenie przesłanek, które byłyby potrzebne do rozpoczęcia stopniowego łagodzenia zakazu aborcji. To zajmie czas. Zajmie to z jego strony więcej pracy, co oznacza, że ​​będzie musiał wrócić do tematu jeszcze kilka razy i dalej podgryzać absolutny zakaz aborcji. Otworzył drzwi tylko odrobinę — teraz musi mocno w nie wstawić stopę i stopniowo wymusić coraz szersze otwarcie. Niejednoznaczność, niejasność, niedopowiedzenia, niejasne wyrażenia – to bardzo mu się przyda, aby osiągnąć cel.

Bardzo ważne jest zrozumienie, jak działają moderniści. Jak zauważył św. Pius X w swojej antymodernistycznej encyklice:

Dziwią się ci ludzie, że zaliczamy ich do nieprzyjaciół Kościoła; nie zdziwi się jednakże temu z pewnością nikt, kto, pomijając ich zamysły, które Bóg osądzi, zapozna się z ich zapatrywaniami, z ich sposobem mówienia i działania.

(Papież Pius X, Encyklika Pascendi Dominici Gregis, n. 3; podkreślenie dodane).

http://www.ultramontes.pl/pius_x_pascendi.pdf

Moderniści w ogólności, a Franciszek w szczególności, żywią się brakiem jasności. Uwielbiają mówić w sposób, który pozwala zrozumieć słowa w więcej niż jednym sensie. Zazwyczaj nie stwierdzają wprost herezji; raczej lubią komunikować się w taki sposób, że chociaż ściśle mówiąc nie stwierdza się niczego wyraźnie heretyckiego, czytelnik lub słuchacz będzie jednak czerpał herezję z tego, co jest komunikowane. W ten sposób pozostawiają wystarczająco dużo miejsca na wiarygodne zaprzeczenie, gdyby ktoś ich na tym złapał. Ta diaboliczna metoda sprawdziła się dla nich bardzo dobrze. Była to również metoda stosowana przez proto-modernistów w XVIII wieku. Papież Pius VI tak to opisał:

Aby nie szokować uszu Katolików, innowatorzy starali się ukryć subtelności swoich pokrętnych manewrów za pomocą pozornie nieszkodliwych słów, które pozwoliłyby im w najdelikatniejszy sposób sugerować błąd w duszach. Skoro prawda została skompromitowana, mogli przez drobne zmiany lub uzupełnienia we frazeologii wypaczać wyznanie wiary, która jest niezbędna dla naszego zbawienia i prowadzić wiernych przez subtelne błędy do wiecznego potępienia.

(Papież Pius VI, Konstytucja Apostolska Auctorem Fidei, preambuła)

Po dostatecznym zaszczepieniu w ludzkich umysłach idei, że aborcja nie jest wewnętrznie zła, ale tylko przez okoliczności, wszystko, co pozostaje do zrobienia, to debata na temat tego, jakie są lub powinny być te okoliczności i w jakim stopniu mogą się zmienić. Teologowie Novus Ordo, zwłaszcza jezuici, będą wtedy bardziej niż szczęśliwi mogąc pomóc w ustaleniu, w jakich okolicznościach aborcja może być usprawiedliwiona (prawda, „księże” Mario Serrano?).

https://novusordowatch.org/2020/09/jesuit-priest-abortion-in-complex-cases/

Tak jak w przypadku Amoris Laetitia oraz kwestii cudzołóstwa i bigamii, mogli poruszyć „przeżyte doświadczenie” matki, jej „konkretną sytuację” i „określoną złożoność jej ograniczeń” i połączyć to z odrzuceniem „sztywnych zasad”, „okrutnej kazuistyki, która tylko potępia” i „bezdusznego moralizmu”, który „dławi współczucie” i jest „sprzeczny z logiką Ewangelii”. Wtedy mógłby odbyć się kolejny synod. Kilka dokumentów i setki przypisów później nowe podejście duszpasterskie zostanie zapisane w kolejnej „adhortacji apostolskiej”. Pogańska lewica będzie świętować, grupy proaborcyjne podziękują „papieżowi”, a Tim Staples, apologeta Catholic Answers, będzie twierdził, że to wielkie nieporozumienie i nalegał będzie, że ​​musimy przeczytać dokument „w świetle Tradycji”. Byliśmy tam, widzieliśmy to.

https://novusordowatch.org/2013/09/naral-thanks-francis/

Przypomnijmy to, co przed laty donosiła włoska prasa o intrygach Franciszka na tzw. Synodzie o Rodzinie (2015). Na konferencji po ogłoszeniu skandalicznej adhortacji Amoris Laetitia, w której Franciszek pozwala nieskruszonym publicznym cudzołożnikom przyjmować komunię Novus Ordo, übermodernistyczny „abp”. Bruno Forte puścił parę:

Arcybiskup Forte w rzeczywistości rzucił specjalne spojrzenie „zza kulis” na Synod: „Jeśli mówimy wprost o Komunii dla rozwiedzionych i żyjących w nowych związkach – powiedział arcybiskup Forte, cytując żart papieża Franciszka(*) – nie wiemy, jaki bałagan [casino] to spowoduje. Więc nie wspominajmy o tym bezpośrednio. Upewnijmy się, że są przesłanki, a ja wyciągnę wnioski”. „Typowe dla jezuitów”, zażartował arcybiskup Forte, przypisując tej wytycznej mądrość, która pozwoliła na niezbędne dojrzewanie, które zaowocowało w „Amoris Laetitia”, która, jak stwierdził prałat Bruno Forte, nie reprezentuje nowej doktryny, ale raczej „miłosierne zastosowanie” tego, w co zawsze [wierzono].

(*) Uwaga tłumacza: „żart” to jedynie potoczne użycie przez Franciszka terminu casino, co dosłownie tłumaczy się jako „burdel”.

(„Nessuno si deve sentire escluso dalla Chiesa”, Zonalocale.it, 3 maja 2016 r.; nasze tłumaczenie.)

http://www.zonalocale.it/2016/05/03/-nessuno-si-deve-sentire-escluso-dalla-chiesa-/20471

https://novusordowatch.org/2016/05/francis-forte-back-door/

Więc mamy to. Franciszek wie, co robi z przesłankami i wnioskami. Może nie jest strasznie inteligentny, ale zdecydowanie jest sprytny. Wszyscy znamy wynik: dostał to, czego chciał.

To samo uczynił z przesłankami wprowadzenia żonatych księży w adhortacji Querida Amazonia. Chociaż nie wspomniał o tym wprost, milcząco położył podwaliny pod ostateczną akceptację tegoż. Zostało to wyjaśnione w naszym odcinku podcastu TRADCAST EXPRESS 109.

https://soundcloud.com/novusordowatch/tradcast-express-109

A teraz wygląda na to, że zaczyna obalać absolutny zakaz aborcji, wprowadzając przesłanki, które stopniowo go zniosą.

Tutaj, w Novus Ordo Watch, nie ujdzie mu to płazem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przerwa