piątek, 23 lipca 2021

Wyjaśnienie Największego Przykazania – JE. x. bp Donald J. Sanborn na 17 niedzielę po Zielonych Świątkach

 

Wyjaśnienie Największego Przykazania – JE. x. bp Donald J. Sanborn na 17 niedzielę po Zielonych Świątkach

27 września 2020

 


Tytuł oryginalny: Explanation of the Great Commandment, by Most Rev. Donald J. Sanborn

Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=RDAFlpcry6U

 

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen.

 

Dzisiejsze fragmenty Ewangelii są zaczerpnięte z przemówień naszego Pana w świątyni w środę Wielkiego Tygodnia, tygodnia Męki Pańskiej. To był dzień, który był wojną na słowa. Nasz Pan nauczał na terenach świątynnych, czyli na otwartych przestrzeniach świątyni. Być może widzieliście obrazy starożytnej świątyni, jej większość była zamkniętym dziedzińcem, jedyną rzeczą, która miała nad sobą dach, było Święte Świętych, w którym przechowywano Arkę Przymierza. Tak więc nauczał ich na tym dużym placu. I tu Zbawiciel świata ścierał się z siłami ciemności, czyli z Szatanem, który pozyskał do swej pracy usługi faryzeuszy, uczonych w Piśmie i saduceuszy.

Nasz Pan podejmuje ostateczną próbę ocalenia Swojego ludu, a wraz z nim Jerozolimy. Faryzeusze i ich sojusznicy podejmują ostatnią próbę uchwycenia Go w jego przemówieniu. Lecz postanowili już Go uśmiercić - uczynili to po wskrzeszeniu Łazarza, jak na ironię, co było ostatecznym, pozytywnym dowodem Jego boskości. Teraz była to tylko kwestia zebrania fałszywych dowodów przeciwko Niemu, czegoś co brzmiałoby dobrze dla Sanhedrynu i Piłata.

Przez trzy lata swojego apostolatu przekazał im przypowieści wskazujące na przyszłe odrzucenie Żydów jako narodu wybranego i ich późniejsze cierpienie w wyniku odrzucenia przez nich prawdziwego Mesjasza, czyli Niego. To właśnie w tym czasie pomieszał ich Swą boską odpowiedzią dotyczącą daniny Cezarowi, to wszystko tego samego dnia, w którym skonfrontowali się z nim w świątyni i zadawali Mu pytania, czy można płacić podatek Cezarowi. I dał im tę cudowną odpowiedź, która ich uciszyła.

To dzień, w którym wypowiedział także osiem biada faryzeuszom, można to zobaczyć w 23 rozdziale Ewangelii Mateusza, który jest następnym rozdziałem. Tych osiem biada jest ostrzeżeniem dla zatwardziałych i pysznych tego świata. W miejsce ośmiu błogosławieństw dla pokornych i czystych tego świata, dał osiem biada tym, którzy zatwardzili swoje serca na Niego. A są to straszne nieszczęścia, które on ogłasza. Jest takie stare powiedzenie: strzeż się gniewu cierpliwego człowieka. Kiedy czytamy Ewangelie, jest On niesamowicie cierpliwy i pokorny przez cały swój czas na ziemi, ale czasami staje się bardzo surowy, z jakichkolwiek powodów, jakie miał. Kiedy na przykład Piotr chciał, aby nie szedł do Jerozolimy i nie został zabity, powiedział: idź za mną, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie rozumiesz, co jest Bożego. Właśnie mu powiedział: ty jesteś opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój. I tak też trzeba było powiedzieć tym faryzeuszom, a powiedział im to nasz Pan w świątyni podczas tego przemówienia. Święty Mateusz dodaje ten komentarz: A usłyszawszy rzesze dziwiły się nauce jego.

Doktor zakonny stawia się przed Jezusem w dzisiejszej Ewangelii z pytaniem; czy był w dobrej wierze, czy też chciał go usidlić, nie wiemy. W każdym razie nasz Pan wykorzystał tę okazję, aby przekazać wielką zasadę życia duchowego. Jeśli połączymy narrację świętego Marka z narracją świętego Mateusza, otrzymamy pełną odpowiedź naszego Pana. Pierwsze ze wszystkich przykazań brzmi: Słuchaj Izraelu! Pan Bóg twój Bóg jedyny jest. I będziesz miłował Pana, Boga twego, z całego serca twego i z całej duszy twojej i z całego umysłu twego i z całej siły twojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. Nasz Pan cytuje tutaj bezpośrednio z Księgi Powtórzonego Prawa, którą napisał Mojżesz; jest ona częścią Pięcioksięgu, czyli jedną z pierwszych pięciu ksiąg Starego Testamentu. Zawiera ono Prawo i została umieszczone w Arce Przymierza.

Przede wszystkim powinniśmy zrozumieć, że Bóg nie chce byśmy się go bali, lecz chce być kochanym. Prawdą jest, że istnieje pewna bojaźń, którą musimy mieć przed Bogiem. Rzeczywiście jest to pierwszy z darów Ducha Świętego, a w Starym Testamencie jest, że początkiem mądrości jest bojaźń Pańska. Ale jest to lęk przed Jego wielkością i autorytetem i taki lęk jest zgodny z miłością do Boga. Mamy tendencję do lękania się wszystkiego, co jest potężne i wspaniałe. Na przykład, gdybyście obserwowali, jak rakieta startuje w kosmos, nawet z daleka, jest to straszne ze względu na swoją moc. Albo gdybyście stanęli blisko silnika odrzutowego, który miał wystartować, jest to straszne ze względu na swoją moc. I tak w tym sensie autorytet i nieskończoność oraz potęga Boga wszechmogącego inspiruje nas strachem, ponieważ jest tak wielki, jest tak wspaniały i tak potężny.

Ale strach, którego Bóg nie chce, byśmy mieli, jest strachem, jaki mieliby niewolnicy przed strasznym panem. Bo Bóg nie potraktował nas w ten sposób. Gdyby był taki to albo dawno temu unicestwiłby rasę ludzką, albo nałożyłby na nią tak straszne kary za jej występki, że życie na ziemi byłoby niczym piekło. Bóg raz po raz ukazywał nam dobroć zarówno dla ludzkości w ogólności, jak i dla poszczególnych osób, że jest w najwyższym stopniu dobry, nie tylko dla nas jako Ojciec, ale także sam w sobie. On jest najwyższym dobrem i autorem wszystkiego, to jest dobre. Nie ma prawdziwego dobra, którego moglibyśmy pragnąć, które nie jest w jakiś sposób, choćby w niewielkim stopniu, odbiciem Jego doskonałości.

A potem widzimy, jak musimy kochać Boga. Kochać Boga całym naszym sercem oznacza mieć serce skłonne do niczego więcej niż Boga. Przez serce rozumiemy wolę wraz z emocjami. To wola kocha, wola jest częścią twojej duszy niematerialnej i to wola kieruje w stronę celu, który umysł postrzega jako dobry. Lecz wola jest zimna. Jest częścią twojej duszy, twoja dusza jest duchowa, nie ma ciała. Twoja wola to zimna rzecz. Chce dobra, porusza cię. Zaciąga więc na swoją służbę uczucia człowieka, które ruchom woli przywiązują gwałtowność i namiętność, by cały człowiek, ciałem i duszą zaangażowany były w dążenie do dobra.

To dobro może być dobrem prawdziwym lub fałszywym, dobrem tylko pozornym. Jak często widzimy serce człowieka, jego wolę i uczucia przenoszące się w kierunku dóbr iluzorycznych, rozkoszy tego życia, które są połączone z grzechem śmiertelnym. Kiedy w grę wchodzą emocje, nasze przywiązania stają się mocne i twardnieją, na dobre lub na złe. Powiedzieć komuś, na przykład, że musi zakończyć zły związek, w który jest emocjonalnie zaangażowany, to praktycznie to samo, co wymierzenie tej osobie kary śmierci. Traktuje to z taką powagą, że jest to niemożliwe; tak jakbyś kazał mu umrzeć. A księża muszą to robić przez całe życie w konfesjonale i podczas udzielania porad. Muszą powiedzieć ludziom, żeby porzucili zły związek, cudzołożny związek. I wiele razy ich rada pozostaje zlekceważona, ponieważ emocje są tak silne, że ludzie z reguły nie mogą ich złamać.

Z tego powodu, ze względu na siłę i niezmienność ludzkiego serca, bardzo ważne jest, aby było ono właściwie skierowane. Musimy zrozumieć, że Bóg stworzył ludzkie serce, a wraz z nim wolę i uczucia dla Siebie, aby był przez te rzeczy kochany ponad wszystko inne. Wszystko, czym jesteśmy, jest stworzone dla Niego. Wola i emocje mogą być skierowane na rzeczy stworzone jedynie wtórnie i w odniesieniu do Boga, w granicach prawa Bożego. Tak więc wszystko, co kochamy, każda stworzona rzecz, którą kochamy, musi być kochana w taki sposób, w jaki Bóg chce, abyśmy to kochali i do tego stopnia, w jakim ​​Bóg chce, abyśmy to kochali. W przeciwnym razie grzeszymy na sposób powszedni lub śmiertelny.

Nasz Pan mówi nam również, że musimy kochać Boga całą naszą duszą. Dusza jest zasadą życia. Oznacza to, że człowiek musi kochać Boga w taki sposób, aby postrzegał Boga jako źródło swojego życia, źródło wszelkiego dobra. To przykazanie mówi nam, że Bóg musi być całym naszym życiem. Nie tylko część naszego życia, działem naszego życia, ale całym naszym życiem. Święci w pełni rozumieją tę zasadę. Są świętymi, ponieważ uczynili Boga całym swoim życiem. Jak święty Paweł każdy święty może powiedzieć: Dla mnie bowiem życiem jest Chrystus, a śmierć zyskiem. Święta Teresa powiedziała: albo cierpieć, albo umrzeć. Szczególnie męczennicy zrozumieli to wielkie przykazanie, ponieważ ich wybór śmierci był w rzeczywistości wyborem życia. Wiedzieli, że Chrystus jest życiem duszy. Wiedzieli, że stracą to życie duszy, jeśli zmienią jedną jotę Wiary, nawet przez ofiarowanie jednej szczypty kadzidła cesarzowi lub bałwanowi. Ale nie poszliby na śmierć - do swojego życia wiecznego - z taką odwagą, gdyby najpierw nie pokochali Boga całą duszą. Oznacza to, że kochali Boga jako źródło wszelkiego dobra, kochali Boga jako cel i koniec całego swojego życia.

Nasz Pan mówi nam, żebyśmy kochali Boga całym naszym umysłem. Oznacza to, że nasz intelekt i nasza wyobraźnia, to co myślimy i co wyobrażamy sobie w głowach musi być całkowicie podporządkowane prawu i woli Boga. Dla intelektu oznacza to przyjęcie Wiary katolickiej. Oznacza to obiektywne trzymanie się jednego credo, nauki Kościoła objawionej nam przez Boga. Oznacza podporządkowanie się prawu wiary. Bez tego fundamentu Wiary niemożliwe jest, aby wola kochała Boga, ponieważ wola jest władzą ślepą. To intelekt mówi jej co jest dobre, a co złe, w taki sam sposób, jak osoba, która go prowadzi mówi niewidomemu, kiedy może bezpiecznie przejść przez ulicę.

Nie możemy kochać Boga całym naszym sercem i całą naszą duszą, jeśli wpierw nie pokochaliśmy Go całym naszym umysłem; póki najpierw nie uczyniliśmy pokornego poddania się Wierze. Co więcej, oznacza to, że w umyśle musi panować prawo Boże, i że nie możemy myśleć złych myśli, czy to myśli o pochopnym osądzie, czy myśli o nienawiści, myśli o zemście lub tym podobnych. Oznacza to, że nie możemy w naszych umysłach żywić nieczystego obrazu, to znaczy, że musimy pozbyć się nieczystego pragnienia. Zobaczcie, jak dokładna i głęboka jest miłość Boga, że ​​niewinność i czystość człowieka musi zejść do najskrytszych myśli i pragnień. Cały człowiek - serce, umysł, ciało i dusza - musi być czysty, a nie tylko jego zewnętrzne działania.

W życiu duchowym dążenie do doskonałości, by kochać Boga całym naszym umysłem, oznacza często o Nim myśleć, odmawiać modlitwy w ciągu dnia, skupiać się na Nim, modlić się często lub jak mówi święty Paweł, modlić się zawsze. Miłość w naturalny sposób zwraca uwagę umysłu na to, co kochamy. Czy trzeba zachęcać na przykład młodego mężczyznę zakochanego w swojej narzeczonej do myślenia o niej? Miłość przyciąga uwagę.

Kochać Boga całą naszą siłą, to ostatecznie oddać nasze ciało na służbę Bożej miłości. Ciało zostało stworzone przez Boga dla Boga. Jego siła, jego zdolności i jego doskonałość powinny być użyte dla Boga, w Bożych rzeczach. Jakże Bóg musi być zasmucony, widząc, jak Jego stworzenia nadużywają swoich ciał, czyniąc je narzędziami diabła, a nie świątyniami Ducha Świętego. Ludzie żyją tak, jakby rozkazem ich Stwórcy było kochać *nieczystość* całym sercem, całą duszą, całym umysłem i całą siłą.

Przyjrzyjcie się raczej życiu wielkich świętych, którzy bez wahania poświęcili siłę i zdolności, które Bóg dał im bezpośrednio na swoją chwałę. Męczennicy, misjonarze, wielcy asceci, wielcy oratorzy czy wielcy doktorowie, jak święty Tomasz z Akwinu – wszystko, co mieli, wszystko, co było w nich, oddali. Gdyby podążali za radami dzisiejszego świata, ich liberalni rodzice powiedzieliby im, aby nie marnowali swoich talentów w religii, ale raczej „dobrze” wykorzystali je do robienia pieniędzy lub żeby ulepszali ludzkość poprzez produkcję lepszych gadżetów i widżetów; albo pomocy ludziom dostać się do tak produktywnych i żyznych miejsc, jak Księżyc i planeta Mars.

I myślę, że to jest powód, dla którego Bóg nas karze. Ludzie ciągle mi mówią: „kiedy Bóg ukarze ten świat? Kiedy to nadejdzie? Świat jest w tak strasznym stanie. Kiedy to będzie? Kiedy nadejdzie kometa lub asteroida?” To trwa od 60 lat! Gdyż Bóg karze ludzkość największą karą, z jaką kiedykolwiek nawiedził ziemię. Większą niż cokolwiek w Starym Testamencie, większą niż cokolwiek w historii Nowego Testamentu. Żyjemy najgorszą karą, bo Bóg przynajmniej na jakiś czas usunął głos katolickiej prawdy, pozwalając, by Watykan został zajęty przez modernistów - fałszywych papieży. Ludzi, którzy nie są nawet Katolikami, ale pachamamamistami, czcicielami bałwanów! Pozwalając na to, pozwolił, aby głos Piotra – który jest Jego głosem, ponieważ Duch Święty pomaga Kościołowi w jego nauczaniu, jego praktykach i dyscyplinach, jest Jego głosem – pozwolił, aby Jego głos za pośrednictwem Piotra załamał się, upadł i umilkł. Lepiej byłoby być pozbawionym pożywienia niż pozbawionym Prawdy. Lepiej byłoby paść ofiarą chorób i głodu lub trzęsienia ziemi, niż być pozbawionym Prawdy. Lepiej byłoby zostać sprowadzonym do nędzy i ubóstwa, niż być pozbawionym Prawdy. Byłoby lepiej, żeby bomby spadały na nasze miasta, niż zostać pozbawionym Prawdy. I czy męczennicy tego nie rozumieli? Czy nie zdawali sobie sprawy, że ich wierność Prawdzie, Prawdzie katolickiej jest ważniejsza niż ich naturalne życie? Dlatego poszli na swoje męczeństwa.

Nasz wiek jest wiekiem oziębłości i nawet dobrzy są zimni, nawet ci, którzy kochają Boga, nawet ci, którzy chodzą do kościoła, ci, którzy przestrzegają przykazań. A nawet i ci, którzy oparli się herezji modernizmu, są zimni i rozprasza ich ten świat. Jak to się stało, że odbył się Vaticanum II? Jak wszyscy ci biskupi mogli popaść w te błędy i że nikt nie zareagował, z wyjątkiem kilku? Jak to możliwe? Kiedy stało się jasne, co się dzieje z Kościołem, jak to możliwe, że się na to zgodzili? Można by pomyśleć: „może na początku mieli wątpliwości”. Ale stało się bardzo jasne, co się dzieje – modernistyczne wrogie przejęcie Kościoła. Dlaczego ponad 99 procent Katolików poparło nową religię? Dzieje się tak, ponieważ od wieków przeżywamy schyłek Chrześcijaństwa. Od renesansu stopniowy upadek. Nasz Pan powiedział: oziębnie miłość wielu. I powiedział: Syn Człowieczy, gdy przyjdzie, sądzisz, że znajdzie wiarę na ziemi? A w miarę jak coraz bardziej oddalamy się od ukrzyżowania naszego Pana, teraz jakby to była odległa planeta, ludzkość upada i Katolicy upadają. Powodem, dla którego jesteśmy tylko garstką ludzi, którzy mogą uczciwie powiedzieć, że praktykujemy tę samą religię, wyznajemy te same doktryny, otrzymujemy te same sakramenty i odprawiamy tę samą Mszę, co nasi przodkowie od 2000 lat, jest to, że większość ludzi KOCHA nową religię, LUBI nowe drogi i przyjęli ją całym sercem z powodu oziębłości.

Musimy kochać Boga całą naszą siłą, mówi nasz Pan, i oddać nasze ciało na służbę miłości Bożej. Ciało zostało stworzone przez Boga dla Boga i jego siły i zdolności powinny być użyte dla Boga. Na przykład żołnierz, nawet zwykły żołnierz musi wykorzystać swoje ciało i oddać je dla ratowania swego kraju. Najmniejszy z żołnierzy z tego powodu musi postawić swoje ciało na szali. A więc wszyscy mamy minimum do zrobienia, jeśli chodzi o kochanie Boga całym naszym ciałem, lecz są żołnierze, którzy dążą do doskonałości. Wychodzą poza obowiązek i wykonują heroiczne czyny i tracą w nich życie. Tak więc istnieje również doskonałość w życiu duchowym. I na tym polega życie religijne – na dążeniu do doskonałości w życiu religijnym. Wszyscy musimy oddać nasze ciała na służbę Bogu bez względu na nasze powołanie, czy to samotny, żonaty, czy wdowa, czy duchowny.

Więc jesteśmy karani. Nie ma większego głodu niż bycie bez głosu Prawdy. A my kupiliśmy to i płacimy za to pozbawienie prawdy. To działanie błędu, który siedzi w Watykanie. To właśnie święty Paweł nazywa w Drugim Liście do Tesaloniczan, przygotowania na antychrysta: Bóg ześle działanie błędu. Bardzo dziwne stwierdzenie: działanie błędu. Kupiliśmy to i płacimy za to, ponieważ jako rasa ponieśliśmy klęskę, jako rasa nie jako jednostki, niektórzy nadal byli wierni. Lecz jako rasa ponieśliśmy porażkę i nawet jako Katolicy powinniśmy wiedzieć lepiej. Bo nie kochaliśmy Pana, naszego Boga, całym naszym sercem i całą naszą duszą, całym naszym umysłem i całą naszą siłą.

 

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przerwa