Antycypowanie antychrysta: Franciszek wskazuje na „mesjańską przyszłość” naturalistycznego Nieba na Ziemi
13 maja 2021 r
Edytowano 05.07.2021
Tłumaczenie polskie za:
https://novusordowatch.org/2021/05/anticipating-antichrist-francis-migrants-refugees/
Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z Biblii Wujka (1962)
Szuka „cudu coraz szerszego „my”…”
Niewiele rzeczy pozwala argentyńskiemu jezuicie-apostacie i zawodowemu pretendentowi papieskiemu, Jorge Bergoglio („papież Franciszek”) odegrać swoją rolę, by rozwijać globalistyczny program Nowego Porządku Świata skuteczniej niż temat migrantów i uchodźców. Pozwala mu wykorzystać naturalne ludzkie pragnienie pomocy potrzebującym, zaszczepiając w ludziach jego pseudokatolickie, masońskie koncepcje wolności, równości, braterstwa i otwartych granic, stawiając w ten sposób doczesność ponad wiecznością, naturalność ponad nadprzyrodzonym, człowieka nad Chrystusem.
3 maja 2021 roku Watykan Novus Ordo, nigdy nie tracąc rytmu, jeśli chodzi o sprawy związane ze światem doczesnym, opublikował przesłanie Franciszka na coroczny Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców, który w tym roku przypada 27 września. Nosi banalny tytuł „Ku coraz szerszemu 'my'”:
https://www.vatican.va/content/francesco/en/messages/migration/documents/papa-francesco_20210503_world-migrants-day-2021.html
Przesłanie jest typowym wykonaniem pseudoteologii Bergoglio: zacznij od pożądanej ideologii, a następnie znajdź sprytny sposób, aby odczytać ją w starannie dobranych tekstach Pisma Świętego, aby wyglądało na to, że twoje stanowisko zostało wydedukowane z boskiego objawienia.
Oczywiście to nie znaczy, że musimy pozwolić mu ujść na sucho. Krok po kroku będziemy teraz rozmontowywać przerażające „przesłanie” Bergoglio dla świata na temat imigrantów i uchodźców.
Ustawianie sceny
Nic dziwnego, że Franciszek odwołuje się do tak zwanej pandemii COVID-19 jako rzekomej złotej okazji do zapoczątkowania tego, co głosił przez cały czas, a mianowicie, że „nie będziemy już myśleć w kategoriach „oni” i „tamci”, ale tylko „my” (Encyklika Fratelli tutti, 35).
Chociaż cel ten z pewnością ma swoją zasadność - w końcu można go rozumieć jako miłość do bliźniego, która jest przykazaniem, a nie tylko sugestią - jest on zbyt niejasny, zbyt szeroki, zbyt niejednoznaczny, aby można go było jasno przekazać. W ten sposób zachęca do wszelkiego rodzaju interpretacji niezgodnych z właściwym katolickim rozumieniem rzeczy - na co oczywiście ten „papież” liczy.
W swoim Orędziu na Światowy Dzień Migrantów Franciszek mówi o „wspólnej wędrówce po tym świecie” wśród ludzi. Byłby to doskonały punkt wyjścia dla przesłania katolickiego, gdyby nie fakt, że nie mówi on o drodze z niewoli grzechu i diabła do życia wiary, nadziei i miłości poprzez łaskę Jezusa Chrystusa. Dlatego też nie wspomina, że właściwym celem tej wspólnej wędrówki, na której znajduje się każdy żyjący mężczyzna, kobieta i dziecko, jest cel nadprzyrodzony, czyli wieczne szczęście w niebie.
Pisząc w 1939 r., tuż po wybuchu II wojny światowej, papież Pius XII podsumował przyczynę i rozwiązanie problemów, przed którymi stanął świat:
Na początku drogi, która prowadzi do duchowego i moralnego bankructwa dnia dzisiejszego, stoją nikczemne wysiłki wielu, by zdetronizować Chrystusa; porzucenie prawa prawdy, które głosił, i prawa miłości, która jest tchnieniem życia Jego Królestwa.
Jedyną drogą do zbawienia jest uznanie królewskich prerogatyw Chrystusa oraz powrót jednostek i społeczeństwa do prawa Jego prawdy i Jego miłości.
(Papież Pius XII, Encyklika Summi Pontificatus, 21-22)
Te nadprzyrodzone prawdy wypowiedziane przez Piusa XII są całkowicie obce Jorge Bergoglio, więc nie jest zaskakujące, że przyjmuje on zupełnie inne podejście. Będąc prawdziwym naturalistą, pozostaje w granicach świata doczesnego, zarówno pod względem diagnozy problemu, jak i proponowanego rozwiązania.
https://novusordowatch.org/2019/04/naturalism-at-full-blast/
Natura człowieka i cel jego istnienia
Franciszek zaczyna od wskazania, że Bóg stworzył ludzkość by była w wielkiej liczbie, zjednoczona jako wspólna rasa o wspólnym celu. Nie wspomina jednak, czym ten cel jest. Mówi, że „my” jesteśmy „przeznaczeni, aby stawać się coraz liczniejsi w następstwie pokoleń”, ale nie mówi, w jakim celu.
Chociaż przyznaje, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże (por. Rdz 1,27), Bergoglio nie mówi ani słowa o tym podobieństwie, składającym się z łaski uświęcającej, która podnosi nas do poziomu nadprzyrodzonego i stanowi udział w życiu samego Boga! Kiedy Adam i Ewa zgrzeszyli, obraz Boga w człowieku został zaciemniony, a podobieństwo do Boga zostało utracone. Mówiąc dokładniej, nasz intelekt został zaciemniony, nasza wolna wola została osłabiona, a nasza łaska uświęcająca została utracona. Nasz Błogosławiony Pan Jezus Chrystus przyszedł, aby przywrócić nam tę utraconą łaskę i pomóc nam w oświeceniu naszego intelektu i wzmocnieniu naszej woli przez sakramenty i inne zwykłe środki łaski, takie jak modlitwa, post, jałmużna, cielesne i duchowe dzieła miłosierdzia. Nie trzeba dodawać, że Franciszek o niczym takim nie wspomina.
https://soundcloud.com/novusordowatch/the-spiritual-life-01
W rzeczywistości, nauczając, że Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, fałszywy papież sprawia wrażenie, jakby to, co stanowi o tym obrazie, to różnorodność płci, mężczyzn i kobiet. Wyjaśnia to fałszywe założenie, które nie jest bezpośrednio wyrażone, ale z pewnością zasugerowane, kiedy mówi, że Bóg stworzył nas „na obraz swojej trójjedynej istoty, komunii w różnorodności”. W ten sposób sprytnie sprawia wrażenie, że jakiekolwiek pojęcie różnorodności, które głosi, naprawdę ma swoje źródło w samym Bogu! To przebiegły diabeł!
Przechodząc do kwestii grzechu, Bergoglio rzeczywiście przyznaje, że kiedy „w nieposłuszeństwie odwróciliśmy się od Boga”, zapewnił On nam „drogę pojednania” przez Jezusa Chrystusa, aby ponownie zebrać nas w jeden zjednoczony lud, a mianowicie Jego Kościół. Jednak pomijając jakąkolwiek wzmiankę o nadprzyrodzonym życiu łaski, Franciszek udaje się pozostawić wszystko na poziomie naturalnym i sprawia wrażenie - nie mówiąc tego wprost - że Chrystus przyszedł jedynie po to, aby obdarzyć naturalną jednością ludzkość, które została „złamana i podzielona, zraniona i oszpecona” przez grzech.
W ten sposób papieski pretendent sprawia, że grzech jawi się jako czysto naturalna materia, która szkodzi relacjom między ludźmi i być może między człowiekiem a środowiskiem, ale mimo to jest odłączona od nadprzyrodzonego życia łaski, które konstytuuje nas w przyjaźni z Bogiem.
Zredukowawszy w ten sposób całą sprawę „my” (jedność rodzaju ludzkiego) do poziomu naturalnego, nie musi zawracać sobie głowy nadprzyrodzonym rozwiązaniem czegokolwiek, ale może wprowadzić „rozwiązanie”, które pozostaje na poziomie naturalnym; co jest dokładnie tym, co robi, i to całkiem sprytnie.
Apel o dwojakim charakterze
Jak sam wyjaśnia, Franciszek ma jedno przesłanie dla „Katolików”, a raczej dla ochrzczonych; a drugie dla wszystkich innych: „… Chciałbym wykorzystać ten Światowy Dzień do skierowania podwójnego apelu, najpierw do wiernych Katolików, a następnie do wszystkich mężczyzn i kobiet naszego świata, aby razem dążyć do coraz szerszego „my” ”.
To wyraźnie potwierdza to, na co wskazywaliśmy wielokrotnie, a mianowicie, że głosi on o grzechu i sprawach religijnych tylko tym, którzy już w to wierzą, podczas gdy wszyscy inni mają się doskonale, gdziekolwiek jest i dlatego wystarczy, że usłyszą o braterstwie, godności, integracji, dialogu i spotkaniu. To pokazuje, że ten „papież” nie jest zainteresowany wyniesieniem upadłego człowieka z poziomu naturalnego do porządku nadprzyrodzonego; interesuje go raczej ściągnięcie Katolików (lub raczej „Katolików”) do poziomu naturalnego, przez oddanie nadprzyrodzoności w służbie tego, co naturalne.
https://novusordowatch.org/2020/02/from-the-supernatural-to-the-natural/
Franciszek, zgodnie ze swoją globalistyczną tożsamością, lokalizuje problemy, z którymi borykają się jego utopijni i naturalistyczni „my”, w wersjach nacjonalizmu i indywidualizmu. W swoim Orędziu na Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców pisze:
Nasze „my”, zarówno w świecie, jak i w Kościele, rozpada się i pęka z powodu krótkowzrocznych i agresywnych form nacjonalizmu (por. Fratelli Tutti, 11) i radykalnego indywidualizmu (por. Tamże, 105). A najwyższą cenę płacą ci, których najłatwiej postrzegać jako innych: cudzoziemcy, migranci, marginalizowani, żyjący na egzystencjalnych peryferiach.
Ależ oczywiście! Duży problem w dzisiejszym świecie polega na tym, że agresywny nacjonalizm i radykalny indywidualizm wszystko psują, prawda? A wszystko mogło być tak doskonałe!
Nie, tutaj fałszywy papież prawdopodobnie właśnie identyfikuje dwie główne przeszkody, które wciąż powstrzymują jego globalistyczną dystopię przed urzeczywistnieniem się: istnienie suwerennych narodów i ludzi, których nie interesuje wchłonięcie przez wielki, globalny kolektyw „my”. Dla Bergoglio są to przeszkody do wyeliminowania i nie waha się on nawet manipulować Świętą Teologią dla tego nikczemnego celu. Ponieważ świat uważa go za papieża, jego zasięg jest ogromny i może zarazić ogromną liczbę ludzi, sprzedając swoją nikczemną doktrynę pod pozorem Katolicyzmu. To podłe!
Eliminowanie „innych”?
Po zidentyfikowaniu osób, które według niego są ofiarami niepowodzenia globalizacji, dodaje: „Prawda jest jednak taka, że wszyscy płyniemy w tej samej łodzi i powołani jesteśmy do współpracy, aby nie było już więcej dzielących nas murów, nie było już innych. , ale tylko jedno „my”, obejmujące całą ludzkość”.
Dokładnie jego upór, że nie ma innych, a tylko coraz większe my może być zharmonizowane, jego nieustanne napomnienia, żeby pomagać i służyć innym, jest zagadką, o której prawdopodobnie jeszcze nie pomyślał. Nawet jego obszerna encyklika masońska Fratelli Tutti pełna jest odniesień do „innych” - jakie to obraźliwe! Na przykład: „Umiejętność siadania i słuchania innych, typowa dla spotkań międzyludzkich, jest paradygmatyczną otwartą postawą, jaką okazują ci, którzy przekraczają narcyzm i akceptują innych, troszcząc się o nich i zapraszając ich do swojego życia” (n. 48; dodano podkreślenie). Kto przerobi tę beznadziejnie bigoteryjną i indywidualistyczną parodię encykliki?!
Wiadomo, że Franciszek jest zbyt szczęśliwy, by marginalizować i wykluczać tych, których on sam uważa za wystarczająco „innych”. Na przykład „kardynałowie” Raymond Burke i Walter Brandmüller czekali od lat na audiencję ze swoim szefem, aby omówić rażące błędy w jego wezwaniu Amoris Laetitia. Zwracając się do międzyreligijnej publiczności w Ur w Iraku, Franciszek szczęśliwie wykluczył naszego Błogosławionego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa z jego indyferentnego, pełnego patrzenia na gwiazdy przemówienia. I oczywiście w zeszłym roku program letniej zabawy Watykanu był ograniczony tylko do dzieci pracowników Watykanu, co oznacza, że wszyscy inni zostali wykluczeni - nawet migranci, osoby starsze i bezrobotni!
https://novusordowatch.org/2016/11/four-cardinals-francis-refuses-answer-amoris-laetitia/
https://novusordowatch.org/2021/03/vicar-of-antichrist-interreligious-lies/
https://novusordowatch.org/2020/07/summer-fun-at-the-vatican-but-does-francis-approve/
Faktem jest oczywiście, że inteligentne życie musi odróżniać innych od siebie i jedną grupę ludzi od innych grup ludzi. Takie rozróżnienia nie są ani złe, ani bezużyteczne. Jest to nawet kwestia logiki. Za każdym razem, gdy definiowany jest termin, rysowana jest granica pojęciowa, która obejmuje to, co należy do definicji, i nieuchronnie wyklucza to, co do niej nie należy. To właśnie doskonale ilustrują diagramy Venna; a częścią najbardziej fundamentalnych zasad logiki jest to, że coś nie może jednocześnie być i nie być w tym samym czasie i pod tym samym względem - tak zwana „zasada niesprzeczności”. Nie można temu zaprzeczyć, ponieważ nawet jego zaprzeczenie zakładałoby jego prawdziwość.
https://en.wikipedia.org/wiki/Venn_diagram
Nie ma pokoju bez Księcia Pokoju
Cel zjednoczenia i przyjaznych stosunków całej ludzkości jest oczywiście wartościowy. Problem polega na tym, że Franciszek patrzy na problem przez całkowicie naturalistyczny pryzmat, który z konieczności zaprzecza lub wypacza grzech pierworodny i jego konsekwencje.
Prawda objawiona przez Boga, którą Franciszek (o ile twierdzi, że jest głową Kościoła rzymskokatolickiego) ma obowiązek głosić, jest następująca: prawdziwy i trwały pokój, prawdziwa zgoda między narodami i ludami w sposób pożądany przez Boga, ostatecznie nie może zostać osiągnięta bez łaski uświęcającej (por. J 15,5), której z kolei nie można osiągnąć bez prawdziwej wiary (por. Hbr 11, 6). Wymaga to oczywiście, aby ludzkość dobrowolnie podporządkowała się słodkiemu jarzmu „Księcia Pokoju” (Iz 9,6; por. Mt 11,30), którym jest Chrystus Król!
W swojej inauguracyjnej encyklice papież Pius XI pisał właśnie na ten temat:
Wynika stąd, że pokój w prawdziwym znaczeniu tego słowa, pokój Chrystusowy, tak bardzo upragniony, żadną miarą zapanować nie może, jeśli nauki Chrystusowe, Jego przykazania i przykłady nie będą przez wszystkich przestrzegane tak w życiu publicznym jak i prywatnym; wtedy to po uregulowaniu społeczności ludzkiej Kościół będzie mógł spełnić swoje zadanie, zlecone mu przez Boga i stać będzie na straży prawa Bożego względem jednostek jak względem państw.
(Papież Pius XI, Encyklika Ubi Arcano Dei, 47)
Nie oznacza to, że wszystkie naturalne wysiłki na rzecz bardziej pokojowego świata są bezużyteczne lub zakazane, oznacza to po prostu, że nigdy nie będą w stanie przynieść tego prawdziwego i trwałego pokoju, który Chrystus Król chce dać światu, „nie tak, jak daje świat” (J 14, 27) i dlatego „karmi się nie tym, co ziemskie, ale tym, co niebieskie” (Pius XI, Ubi Arcano, 36).
Zdecydowanie zabronione są oczywiście wydarzenia takie jak apostazja „Pokoju bez granic” w Madrycie w 2019 r. czy międzyreligijny festyn przytulania w Asyżu w 2016 r., ponieważ są one diametralnie sprzeczne z Boskim Prawem. Nic dziwnego, że są popierane przez „papieży” Novus Ordo, poczynając od „Świętego” Jana Pawła II w 1986 roku.
https://novusordowatch.org/2019/09/apostasy-unlimited-peace-without-borders-madrid/
https://novusordowatch.org/2016/09/interreligious-prayer-assisi-peace-2016/
https://novusordowatch.org/2014/02/john-paul-assisi-apostasy/
Przesłanie Bergoglio do Kościoła Vaticanum II
Zatem wchodzimy w „podwójny apel” Franciszka, poczynając od tego, który wystosowuje do „Kościoła, który jest coraz bardziej „katolicki” ”. (Jeszcze bardziej katolicki niż teraz, co?)
W sumie w czterech akapitach argentyński odstępca powtarza niektóre złote przeboje z lat sześćdziesiątych XX wieku, takie jak te:
Duch Święty pozwala nam objąć wszystkich, budować komunię w różnorodności, jednoczyć różnice bez narzucania zdepersonalizowanej jednolitości. W kontakcie z różnorodnością cudzoziemców, migrantów i uchodźców oraz w dialogu międzykulturowym, który może wyłonić się z tego spotkania, mamy szansę wzrastać jako Kościół i wzajemnie się wzbogacać.
Taaa, jasne.
Ale potem podnosi poprzeczkę: „Wszyscy ochrzczeni, gdziekolwiek się znajdują, są z mocy prawa członkami zarówno lokalnej wspólnoty kościelnej, jak i jednego Kościoła, mieszkańcami jednego domu i częścią jednej rodziny”. Może tak mówi Vaticanum II, ale to nonsens, ponieważ nawet schizmatycy, heretycy i apostaci są ochrzczeni, a ci z całą pewnością nie są członkami Kościoła, jak wyjaśniono w naszym ostatnim TRADCAST 030. Papież Pius XII nie pozostawił co do tego wątpliwości:
W rzeczywistości tylko ci mają być włączeni jako członkowie Kościoła, którzy zostali ochrzczeni i wyznają prawdziwą wiarę i którzy nie byli tak nieszczęśliwi, aby odciąć się od jedności Ciała, lub zostali wykluczeni przez prawowitą władzę z powodu popełnionych poważnych błędów. (…) Albowiem nie każdy grzech, bez względu na to, jak poważny może być, jest ze swej natury oderwaniem człowieka od Ciała Kościoła, tak jak schizma, herezja czy apostazja.
(Papież Pius XII, Encyklika Mystici corporis, 22, 23)
https://novusordowatch.org/2020/06/vatican-60-years-ecumenism-contradicts-catholic-doctrine/
https://novusordowatch.org/2021/05/tradcast-030/
Ale z drugiej strony Franciszek niedawno ogłosił, że ludzie wszystkich religii są członkami „Ludu Bożego”, więc dlaczego ktoś miałby przejmować się chrztem?! Wygląda na to, że Franciszek nie może już dłużej trzymać w ryzach wszystkich swoich kłamstw.
https://novusordowatch.org/2021/03/francis-expands-people-of-god/
Następnie jezuicki apostata wydaje bardziej konkretny apel, który jest mieszanką:
W naszych czasach Kościół jest wezwany do wyjścia na ulice wszystkich egzystencjalnych peryferii, aby leczyć rany i szukać zbłąkanych, bez uprzedzeń i strachu, bez nawracania (proselytizing – przyp tłum), ale gotowy poszerzyć swój namiot, aby objąć wszystkich. Wśród tych, którzy mieszkają na tych egzystencjalnych peryferiach, znajdujemy wielu migrantów i uchodźców, przesiedleńców i ofiar handlu ludźmi, którym Pan pragnie, aby objawiła się Jego miłość i głoszono Jego zbawienie. „Obecny napływ imigrantów można postrzegać jako nową „granicę” misji, uprzywilejowaną okazję do głoszenia Jezusa Chrystusa i przesłania Ewangelii w domu oraz do dawania konkretnego świadectwa wiary chrześcijańskiej w duchu miłości i głębokiego szacunku dla innych wspólnot religijnych. Spotkanie z imigrantami i uchodźcami innych wyznań i religii stanowi żyzny grunt dla rozwoju otwartego i wzbogacającego dialogu ekumenicznego i międzyreligijnego”….
Kościół zawsze był wezwany do wyjścia na ulice i ewangelizacji, więc nie ma sensu ograniczać go do „naszych czasów”, jakby to było coś niezwykłego i specyficznego tylko dla naszych czasów. Nasz Pan przykazał swojemu Kościołowi, aby czynił uczniami wszystkie narody (zob. Mt 28: 19-20), a konkretnie to uczynił, „każąc im zachowywać wszystko, cokolwiek wam przykazałem…” (w. 20).
Wyrażenie Franciszka „gotowy poszerzyć swój namiot, aby objąć wszystkich” jest kłopotliwe. „Namiot” Kościoła jest tak szeroki i tak wąski, jak zaprojektował go jego Boski Założyciel. Nie może i nie musi być ani szerszy, ani węższy. Z pewnością za św. Pawłem Kościół mówi: „Stałem się wszystkim dla wszystkich, aby wszystkich zbawić” (1 Kor 9,22), ale tylko w granicach wyznaczonych przez Chrystusa, a na pewno nie kosztem prawdy. Jak ks. Andrew Prout napisał w wydaniu jezuickiego przeglądu America z 24 lipca 1909 r. (Kiedy jezuici byli katolikami!): „Kościół wolałby raczej stawić czoła groźbie dezercji tysięcy umysłów uznawanych za błyskotliwych lub uczonych, niż poświęcić choćby jotę Prawdy powierzonej mu przez jego Założyciela” (America, tom 1, n. 15, s. 410). Z kolei stosunek Bergoglio do Prawdy Bożej jest notorycznie obojętny: On naprawdę się nie przejmuje.
https://www.google.com/books/edition/America/2X5HAQAAMAAJ?q=&gbpv=1#f=false
https://novusordowatch.org/2019/04/francis-being-christian-not-about-doctrine/
Fałszywy papież nie może naciskać na ewangelizację bez, oczywiście, kolejnego ostrzeżenia przed „prozelityzmem”, tą straszliwą plagą, która musi tak nawiedzać całą jego sektę, biorąc pod uwagę, jak często potępia tę praktykę. Jednak to właśnie dzięki prozelityzmowi / głoszeniu, a nie tylko poprzez niejasne „świadectwo”, które nie naucza, a jedynie „przyciąga”, Kościół wypełniał tę misję od samego początku (zob. Dz 2: 14-40).
Ciekawe jest widzieć, jak Franciszek mówi „zbawieniu”, jakby to było w rzeczywistości jego prawdziwą troską. (Gdyby tak było, nie powiedziałby, że Bóg chce, aby istniała różnorodność religii). Z drugiej strony, może on po prostu odnosić się do pewnego rodzaju naturalnego zbawienia od trosk i smutków tego doczesnego życia, a nie do zbawienia dusz od grzechu przez łaskę uświęcającą. Już sam fakt, że „papież” Bergoglio spieszy się, by wyrazić „głęboki szacunek dla innych wspólnot religijnych” - nie, dobrze zauważmy, dla ludzi innych religii, ale dla samych religii - sugeruje to samo; i fakt, że uważa spotkanie z wyznawcami innych religii za „żyzny grunt dla rozwoju otwartego i wzbogacającego dialogu ekumenicznego i międzyreligijnego”, a nie dla ewangelizacji i potencjalnego nawrócenia tych drogich dusz, rozstrzyga sprawę.
https://novusordowatch.org/2020/02/one-year-later-apostate-human-fraternity/
Przesłanie Bergoglio dla świata
W drugiej części swojego podwójnego wezwania Franciszek zwraca się do „wszystkich mężczyzn i kobiet w celu odnowienia rodziny ludzkiej, wspólnego budowania przyszłości sprawiedliwości i pokoju oraz zapewnienia, że nikt nie zostanie pominięty”. Jest rzeczą oczywistą, że ta „przyszłość sprawiedliwości i pokoju”, którą on sobie wyobraża, nie jest rządzona przez Jezusa Chrystusa Króla, ale według zasad naturalizmu. Wiemy, jak to się skończy:
Wyroki Boże, w powyższych zawarte słowach, spełniały się po wszystkie czasy, ale obecnie stały się oczom naszym widoczne. Bo jeśli ludzie popadli w całe moi ze nieszczęść, stało się to dlatego, że odpadli od Boga i Jezusa Chrystusa. Bóg i Jezus Chrystus usunięty z prawodawstwa i życia państwowego; władzy nie wywodzi się już od Boga, ale od ludzi - a jakie tego następstwa? Oto sam fundament władzy podkopany, skoro porzucona główna zasada, dla której jedni mają prawo rozkazywania a drudzy obowiązek słuchania i osłabione podstawy prawa, skoro się odrzuca najwyższe prawa źródło, to jest odwieczne prawo Boże uznane nawet przez filozofów pogańskich, jak Cycerona.
Sama władza straciła władzę nad ludzkością, ponieważ straciła to rozsądne i niekwestionowane uzasadnienie dla jej prawa do rozkazywania z jednej strony, a z drugiej do bycia posłusznym. Społeczeństwo, całkiem logicznie i nieuchronnie, zostało wstrząśnięte do głębi, a nawet jest zagrożone zniszczeniem, ponieważ nie pozostawiono mu już stabilnego fundamentu, wszystko zostało zredukowane do serii konfliktów, do dominacji większości lub do wyższość interesów partykularnych.
(Papież Pius XI, Encyklika Ubi Arcano, 28)
Dlatego dążenie do budowania innej przyszłości, takiej jak „miasto Boga i człowieka” Franciszka, może zakończyć się tylko katastrofą:
Nie, Czcigodni Bracia – w tych czasach duchowej i społecznej anarchii, kiedy każdy uważa się za nauczyciela i prawodawcę, musimy stanowczo przypomnieć, iż nie jest możliwe zbudowanie społeczeństwa w inny sposób, niż zbudował je Bóg. Nie jest możliwe zbudowanie społeczeństwa, jeśli Kościół nie położy jego fundamentów i nie będzie kierował jego budową. Cywilizacji nie trzeba już odkrywać, ani budować nowego społeczeństwa w obłokach. Ona była i jest – to cywilizacja chrześcijańska i katolickie społeczeństwo. Chodzi jedynie o ich ustanowienie i nieustanne odnawianie na naturalnych i nadprzyrodzonych podwalinach, przeciwko ciągle odradzającym się atakom szkodliwych utopii, buntów i bezbożności.
(Papież św.Pius X, List apostolski Notre Charge Apostolique)
https://novusordowatch.org/2019/05/building-city-of-god-and-man/
Niestety, jeden z tych szalonych „utopistów, buntowników i bezbożników” teraz nielegalnie rządzi Watykanem. Kreśli społeczeństwu „barwną” przyszłość, wzbogaconą różnorodnością i wymianą kulturową”. Można podejrzewać, że kolory tęczy będą szczególnie widoczne w tej och-tak-kolorowej utopii Bergoglio, choć nie w celebracji Rdz 9:13.
W swoim przesłaniu dla świata Bergoglio odważnie prezentuje swój Naturalizm. Pisze:
To jest ideał nowego Jeruzalem (por. Iz 60; Ap 21, 3), w którym wszystkie narody są zjednoczone w pokoju i harmonii, celebrując dobroć Boga i cuda stworzenia. Aby osiągnąć ten ideał, musimy jednak dołożyć wszelkich starań, aby zburzyć dzielące nas mury i, uznając nasze głębokie wzajemne powiązania, zbudować mosty, które sprzyjają kulturze spotkania. Dzisiejsze ruchy migracyjne dają nam możliwość przezwyciężenia naszych lęków i wzbogacenia się różnorodnością darów każdej osoby. Następnie, jeśli tego pragniemy, możemy przekształcić granice w uprzywilejowane miejsca spotkań, w których może się dokonać cud coraz szerszego „my”.
Franciszek nie wstydzi się przedstawiać Nowego Jeruzalem jako doczesnego ideału, do którego, jak mówi, wszyscy musimy dążyć! To niezwykle sprytny sposób nauczania ludzi szukania Nieba na ziemi! Bergoglio jest komunistą!
Jerozolima opisana w 60. Izajasza jest proroctwem Kościoła Katolickiego. Nowe Jeruzalem w Apokalipsie 21 jest obrazem wiecznej szczęśliwości nieba, wizji uszczęśliwiającej! Nie po raz pierwszy Franciszek przekręca je w opis doskonałego świata, który, jak twierdzi, możemy osiągnąć, jeśli tylko zbudujemy wystarczającą liczbę mostów, zburzymy wystarczającą liczbę murów i pozwolimy się „wzbogacić” falami imigrantów, z których wszyscy oczywiście mają do zaoferowania tylko dary i nigdy nie stanowią zagrożenia. Krótko mówiąc, wszyscy możemy mieć raj na ziemi, jeśli tylko przyjmiemy ideologie naturalistyczne, które obiecują nas tam zaprowadzić! Jak je nazywamy? Komunizm? Masoneria? Wielki reset? To nie ma znaczenia - pewne jest to, że jest to doktryna Antychrysta! Zaprzeczanie grzechowi pierworodnemu i jego konsekwencjom czycha we wszystkich z nich.
https://novusordowatch.org/2020/11/francis-heaven-always-open-to-all/
https://gatesofvienna.net/topical/enrichment/
https://www.breitbart.com/europe/2016/05/29/pope-francis-migrants-not-danger-danger/
https://novusordowatch.org/2021/03/vicar-of-antichrist-interreligious-lies/
Następnie Bergoglio kontynuuje, głosząc pewne „nieofensywne” prawdy zdroworozsądkowe, które można wydedukować na podstawie samego rozumu. Uważa, aby nie wspomnieć o jakimkolwiek nadprzyrodzonym lub wiecznym celu, pozostawiając wszystko w tu i teraz - w tym całe jego przesłanie jest cudownie spójne. I tak pisze o „głębokim przekonaniu, że cokolwiek dobrego dzieje się w naszym świecie, czyni się dla obecnych i przyszłych pokoleń” - sugerując, że człowiek jest celem człowieka, że ludzie zostali stworzeni dla większej liczby ludzi. Takie przesłanie może ostatecznie tylko doprowadzić wszystkich do rozpaczy, ponieważ na tym świecie nie ma celu egzystencji każdego człowieka. Franciszek wcześniej powiedział ochrzczonym, że mają głosić tyle o „zbawieniu”.
Człowiek nie istnieje dla swoich rodziców, dzieci czy środowiska; istnieje, aby kochać Boga i służyć Mu na tym świecie, aby być z Nim szczęśliwym na zawsze w następnym. „Bardziej zrównoważony, zbalansowany i sprzyjający integracji rozwój” Bergoglio może być świetny i dobry, ale jeśli nie prowadzi do wiary, nadziei i miłości, jest to ostatecznie gigantyczna strata czasu. Stworzenie to nie cel człowieka - to Stwórca!
Jak napisałświętobliwy ks. Edward Leen:
Osoby myślące na ziemi, kontemplujące scenę przedstawioną przez ludzką działalność, która nieustannie zmienia swój cel i nie jest w stanie przypisać sobie żadnego celu, którego ludzki rozum nie może natychmiast zakwestionować, muszą odczuwać patos dobrej intencji i humanitarnego wysiłku. Okazywana wielka hojność i szczodra dobroć okazuje się chwalebną próbą powstrzymania spustoszenia śmiertelności, zwłaszcza wśród młodych. „Ratujcie dzieci” to wezwanie, które znajduje natychmiastową odpowiedź w sercach ludzi ludzkich i życzliwych. Nie z cynizmem, ale z prawdziwym współczuciem można zapytać: „Ratujcie je po co?” Czy to dla dorosłego życia, które daremne usiłuje przypisać sobie odpowiedni powód do życia? Czy warto ratować dzieci do tego, co ktoś logicznie przyznałby, że nie jest warte zachodu? [Przypis: Jest to pytanie tylko o tych, którzy nie mają poglądu na cele i przedmioty życia, których dostarcza prawdziwa wiara lub nawet zdrowa filozofia]. Czy ta miłość ludzi o dobrym sercu jest podyktowana nadzieją, że życie tych dzieci może się różnić od tych, jakie mają ci, którzy próbowali uchronić je przed śmiercią i chorobami? Czy są podstawy do nadziei, że maluchy, gdy osiągną pełnoletniość, przez przypadek ujrzą rozwiązanie problemu egzystencji, które wymknęło się ich dorosłym dobroczyńcom? Jaki jest pożytek z obdarzania zdrowiem, jeśli nie da się z nim klucza do takiego korzystania z życia, jakie przyniesie szczęście? Życie jest cennym darem, gdy towarzyszy mu wiedza o tym, jak należy żyć zgodnie z prawem i o sposobach korzystania z tego życia.
[…]
Śmierć nie jest przerwą, ale odskocznią, po której przechodzi się z jednego etapu do drugiego w tej samej egzystencji. Ale człowiek będzie przewrotnie i ślepo dążył do rozszczepienia tej linii i przekona siebie, że dobro ludzkiego życia, które poprzedza śmierć, może różnić się od dobra ludzkiego życia, które następuje po śmierci. Skutek jest taki, że z konieczności jest w sprzeczności z Bogiem. Nic dziwnego, że stworzenie, dążąc do osiągnięcia celu życia - mianowicie szczęścia - poprzez użycie sił i energii życiowych wbrew zamysłowi Stwórcy, powinno być nieustannie sfrustrowane swoim głównym celem, nie powinno cieszyć się pokojem, powinno być uwikłane w sprzeczność i stać się ofiarą wiecznego niezadowolenia. Jakie jest wyjście z tego impasu? Wyjście prowadzi przez dogłębne zrozumienie religii naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa oraz praktykę opartą na takim zrozumieniu.
(Wielebny Edward Leen, Why the Cross? [London: Sheed & Ward, 1938], s. 23-24, 35-36; podkreślenie dodane).
W kilku zdaniach ks. Leen obala cały naturalistyczny gmach wzniesiony przez Jorge Bergoglio!
Koszmar, który jest „snem” Bergoglio
Prawie dotarliśmy do końca nędznego Orędzia Bergoglio na 107. Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców, ale to jeszcze nie koniec. Pod nagłówkiem „Marzenie się zaczyna”, „szalony marzyciel”, jak nazwałby go Pius X, podsumowuje swój naturalistyczny koszmar następująco:
Prorok Joel przepowiedział, że mesjańska przyszłość będzie czasem snów i wizji natchnionych przez Ducha: „I wyleję potem Ducha mego na wszelkie ciało, a synowie wasi i córki wasze prorokować będą, starcy wasi będą śnili, a młodzieńcy wasi będą mieli widzenia” (Joel 2:28). Jesteśmy wezwani do wspólnego, nieustraszonego snu, jako jedna ludzka rodzina, jako towarzysze tej samej podróży, jako synowie i córki tej samej ziemi, która jest naszym wspólnym domem, siostry i bracia wszyscy (por. Fratelli Tutti, 8).
Jest to całkowicie przerażające, ponieważ to, co mówi tutaj Franciszek, nadaje się do zrozumienia w niezwykle niepokojący sposób, co zobaczymy za chwilę.
Bergoglio słusznie zauważa, że prorok Starego Testamentu Joel mówi o mesjańskiej przyszłości - jego proroctwo dotyczy głównie wylania Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy, jak wyjaśnia sam św. Piotr (zob. Dz 2: 16-21) - ale co było wówczas mesjańską przyszłością od 2000 lat jest obecne teraz dla Kościoła założonego przez Mesjasza. Dla Bergoglio traktowanie Joel 2:28 jako proroctwa wciąż czekającego na swoje wypełnienie jest czymś więcej niż tylko błędem lub wprowadzaniem w błąd. Szczególnie w kontekście naturalistycznego „raju na ziemi” wydaje się zawierać subtelną wskazówkę, że „mesjańska przyszłość”, którą on ma na myśli, dotyczy fałszywego mesjasza znanego jako Antychryst: „Ja przyszedłem w imię Ojca mego, a nie przyjmujecie mnie; jeśli inny przyjdzie w imię swoje, jego przyjmiecie” (J 5, 43); „Niech was nikt nie zwodzi żadnym sposobem: gdyż jeśli pierwej nie przyjdzie odstępstwo i nie będzie objawiony człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi się ponad wszystko, co nazywają bogiem, albo czemu cześć oddają, tak że usiądzie w świątyni Boga, okazując się jakby był Bogiem.” (2 Tes 2: 3-4).
Czyżbyśmy właśnie byli świadkami, jak Bergoglio rzuca aluzję, że przygotowuje świat na przyjęcie Antychrysta, „aby objawił się w swoim czasie” (2 Tes 2: 6)? Cóż za naprawdę przerażająca myśl!
Nie, nie jesteśmy wezwani do „wspólnego marzenia” o naturalistycznej przyszłości opartej na ideałach masonerii. Zamiast tego jesteśmy wezwani do zachowania pełnej czujności, do „czuwania i modlenia się. Bo nie wiecie, kiedy ten czas będzie….Czuwajcież tedy: (bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora, czy o północy, czy kiedy kur zapieje, czy z poranku), aby nagle przyszedłszy, nie znalazł was śpiących. Co wam zaś mówię, wszystkim mówię: Czuwajcie” (Mk 13, 33,35-37). A my: „Tak więc, bracia, stójcie, a trzymajcie się podań, których się nauczyliście, czy to przez mowę, czy przez list nasz.” (2 Tes 2:15).
Bluźniercza modlitwa
Fałszywy papież kończy swoje duchowo-śmiertelne Orędzie na Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców następującą modlitwą:
Święty, umiłowany Ojcze,
twój Syn Jezus nas uczył
że w niebie jest wielka radość
gdy ktoś zagubiony zostanie znaleziony,
ilekroć ktoś został wykluczony, odrzucony lub porzucony
gromadzi się w naszym „my”,
które w ten sposób staje się coraz szersze.
Prosimy Cię, abyś udzielił [wszystkim *] naśladowcom Jezusa,
i wszystkim ludziom dobrej woli,
łaskę pełnienia Twojej woli na ziemi.
Błogosław każdy akt powitania i pomocy
który przyciąga wygnanych
do „my” wspólnoty i Kościoła,
aby nasza ziemia naprawdę się stała
tym czym sam ją stworzyłeś:
wspólnym domem wszystkich naszych braci i sióstr. Amen.
_______
(* Słowo „wszystkim” zostało pominięte w tłumaczeniu na język angielski, przypuszczalnie przez pomyłkę. Każda z pozostałych wersji językowych na stronie internetowej Watykanu ma „wszystkim”).
Tutaj również kilka krytycznych obserwacji jak następuje.
Po pierwsze, zauważmy, że ta prośba nie została złożona „przez Chrystusa Pana”, jak to się powszechnie czyni w Kościele Katolickim, ponieważ „Jezus [jest] pośrednikiem Nowego Testamentu” (Hbr 12, 24). To dlatego, że nasz Błogosławiony Pan wstawia się za nami, nasze prośby mają wartość przed Bogiem, „bo beze mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5; zob. Także Rz 8,34).
Po drugie, zwróć uwagę, jak w pierwszej zwrotce Franciszek ponownie naturalizuje nadprzyrodzone przesłanie Ewangelii naszego Błogosławionego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Odnosi się do nauki Pana, że w niebie jest wielka radość z odnalezienia zagubionego. Możemy to znaleźć w przypowieści o zagubionej owcy (Łk 15, 4-10) i o Synu Marnotrawnym (Łk 15, 11-32). Chrystus nawiązuje do tego także w innych swoich wypowiedziach, takich jak to: „Albowiem Syn Człowieczy przyszedł, aby zbawić to, co zginęło” (Mt 18,11).
Jednak we wszystkich przypadkach nasz Pan mówi o zbawieniu dusz. To dusze są zagubione i odnalezione; jest to Królestwo Niebieskie, które jest zlokalizowane i uzyskane: „Podobne jest królestwo niebieskie do skarbu ukrytego w roli, który znalazłszy człowiek, skrył, i radując się z niego, odchodzi i sprzedaje wszystko, co ma, i kupuje ową rolę. Również podobne jest królestwo niebieskie człowiekowi kupcowi, szukającemu dobrych pereł. A znalazłszy jedną drogą perłę, odszedł, i sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją.” (Mt 13: 44-46).
Franciszek o tym nie wspomina. Zamiast tego bierze nadprzyrodzone przesłanie naszego Pana i redukuje je do tego, co jest po prostu naturalne. Jak wielokrotnie wskazywaliśmy, to przejście od tego, co nadprzyrodzone do naturalnego, jest bardzo typowym sposobem postępowania tego fałszywego papieża:
https://novusordowatch.org/2020/02/from-the-supernatural-to-the-natural/
https://novusordowatch.org/2019/04/naturalism-at-full-blast/
https://novusordowatch.org/2018/02/francis-on-death-naturalism/
Zamiast używać natury stworzonej do nauczania prawd nadprzyrodzonych, odwiecznych, jak to uczynił Pan Jezus (na przykład por. Łk 12: 22-40), Franciszek robi coś przeciwnego: używa prawd nadprzyrodzonych, aby skierować uwagę człowieka na naturalny, doczesny świat ( por. Kol 3, 1-2).
Widzimy to również w drugiej strofie modlitwy, w której Franciszek wspomina raz o łasce, ale prosi, aby była ona udzielana tylko ze względu na naturalny cel, czyli „ „my” wspólnoty i Kościoła”. A jaki jest cel wspólnoty ludzkiej i społeczeństwa zwanego Kościołem? Według Franciszka celem obu jest „aby nasza ziemia naprawdę się stała tym czym sam ją stworzyłeś: wspólnym domem wszystkich naszych braci i sióstr” - ponownie całkowicie naturalnym celem, który szuka ostatecznego końca ludzkiej egzystencji w świecie doczesnym. To jest apostazja!
Ponad 1900 lat temu św. Paweł ostrzegał swoją trzodę przed ostatecznym zakończeniem tego świata:
Wielu bowiem, o których wam często mówiłem (teraz zaś i płacząc mówię), postępuje jak nieprzyjaciele krzyża Chrystusowego, ich końcem zatracenie, ich bogiem brzuch, a chwała w ich sromocie, którzy ziemskie rzeczy miłują. Nasze zaś obcowanie jest w niebie, skąd też oczekujemy Zbawiciela, Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przemieni ciało naszego uniżenia na podobieństwo chwalebnego ciała, według tej potęgi, którą też sobie może wszystko poddać.
(List do Filipian 3: 18-21)
Jak niemądre jest trzymanie się tego świata, czy to dla siebie, czy dla własnego potomstwa:
Lecz obecne niebo i ziemia, tym samym słowem strzeżone, zachowane są dla ognia na dzień sądu i zatracenia bezbożnych ludzi. Jednakże to jedno, najmilsi, niech wam nie będzie tajne, że jeden dzień u Pana jak tysiąc lat, a "tysiąc lat jak jeden dzień." Nie odwleka Pan obietnicy swojej, jak niektórzy sądzą, lecz cierpliwie postępuje z wami, nie chcąc, aby niektórzy zginęli, ale żeby się wszyscy do pokuty nawrócili. Przyjdzie zaś dzień Pański jak złodziej; w którym niebo z wielkim szumem przeminie i żywioły od gorąca stopnieją, a ziemia i dzieła, które na niej są, będą spalone.
Skoro więc to wszystko ma być zniszczone, jakimiż powinniście być w świętym postępowaniu i uczynkach pobożności; Oczekując i śpiesząc się na przyjście dnia Pańskiego, w którym niebo płonąc, rozpuści się i żywioły od żaru ognia stopnieją? Lecz oczekujemy według obietnic jego "nowego nieba i nowej ziemi," w których sprawiedliwość mieszka. Przeto, najmilsi, na to czekając, starajcie się, abyście przez niego znalezieni byli niepokalani i nienaruszeni, w pokoju…
(2 Piotra 3: 7-14)
Ziemia jest tylko naszym tymczasowym domem. Nigdy nie została stworzona, aby było naszym stałym, wiecznym domem: „Nie mamy tutaj trwałego miasta, ale szukamy tego, które ma przyjść” (Hbr 13,14). Franciszek, który innym razem uwielbia mówić o tym, jak powinniśmy pozwolić sobie „nieustannie karmić się Słowem Bożym”, powinien czasem na to spojrzeć.
http://www.vatican.va/content/francesco/en/speeches/2014/september/documents/papa-francesco_20140912_associazione-biblica-italiana.html
Końcowe przemyślenia
Fatalną wadą przesłania Bergoglio na 107. Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców jest jego naturalizm. Całe przesłanie pozostaje w horyzoncie tu i teraz; to krótkie, doczesne życie jest jego jedynym centralnym punktem. Chociaż można w nim znaleźć pewne odniesienia do zjawisk nadprzyrodzonych, służą one tym przyziemnym. Wieczne zbawienie dusz w ogóle nie jest rozważane, nawet pośrednio ani jako refleksja.
Jeśli porównamy to z Konstytucją apostolską Papieża Piusa XII z 1952 r. Exsul Familia Nazarethana w sprawie migrantów i uchodźców, różnice są uderzające. Uznając uzasadnione doczesne potrzeby ludzi, takie jak pożywienie, schronienie i odzież, w całym dokumencie jest oczywiste, że głównym zmartwieniem Papieża Piusa XII jest nadprzyrodzony i wieczny cel dusz. Na przykład pisze: „Chociaż nie zaniedbujemy wszelkiej dozwolonej pomocy materialnej, staramy się przede wszystkim pomóc im duchową pociechą” (tytuł I). To prawda, mówi w kontekście Katolików uciekających ze swoich krajów rodzinnych z powodu wojny, głodu lub innego zła, ale ludzie są ludźmi i tak jak Katolicy mają dusze potrzebujące łaski uświęcającej, tak samo niekatolicy.
Na początku Papież Pius XII wspomina o dotychczasowych wysiłkach Kościoła na rzecz jego synów i córek, którzy z tego czy innego powodu migrowali lub uciekali.
Starał się zachować w nich nienaruszoną wiarę ich ojców i sposób życia zgodny z prawem moralnym. Musiał też usilnie zmagać się z licznymi trudnościami, wcześniej nieznanymi i nieprzewidzianymi, które napotykał za granicą. Przede wszystkim trzeba było walczyć ze złym dziełem tych przewrotnych ludzi, którzy, niestety, związali się z migrantami pod pretekstem niesienia pomocy materialnej, ale z zamiarem zniszczenia ich dusz.
(Papież Pius XII, Konstytucja apostolska Exsul Familia Nazarethana, wprowadzenie)
Zwróć uwagę na zdecydowanie nadprzyrodzony ton. Prawdziwą troską Papieża jest duchowe dobro jego dzieci, bez udawania, że nie potrzebują pomocy materialnej. Chwali nawet katolickie stowarzyszenie społeczne w Kanadzie, których praca „odniosła wielki sukces, gdyż chroniła przed napadami heretyków, ruskich Katolików mieszkających w północno-zachodniej Kanadzie” (Tytuł I).
Nie można sobie wyobrazić, by takie słowa kiedykolwiek zostały napisane przez Franciszka lub któregokolwiek z posoborowych „papieży”. Zamiast próbować chronić Katolickich migrantów przed heretykami, fałszywi papieże tryskaliby wzajemną współpracą z „innymi kościołami chrześcijańskimi i wspólnotami kościelnymi”. Według odstępczego Soboru Watykańskiego II takie heretyckie sekty „nie zostały w żaden sposób pozbawione znaczenia i wagi w tajemnicy zbawienia. Duch Chrystusa nie uchylił się od używania ich jako środków zbawienia, które swoją skuteczność czerpią z samej pełni łaski i prawdy powierzonej Kościołowi” (Dekret Unitatis redintegratio, 3). To Vaticanum II dla ciebie! Teraz już wiecie, skąd pochodzi „głęboki szacunek dla innych wspólnot religijnych” u Franciszka!
Pięknie prawdziwe stanowisko katolickie wyraża ks. Michael Müller: „Bezbożne jest mówić: „szanuję każdą religię”. To tyle, co powiedzieć: szanuję diabła tak samo jak Boga, występek tak samo jak cnotę, fałsz tak samo, jak prawdę, nieuczciwość tak bardzo, jak uczciwość, piekło tak samo jak niebo” (The Church and Her Enemies [Nowy Jork, NY: Benziger Brothers, 1880], s. 287). A jednak to opisuje Bergoglio do cna. Ostatecznie troszczy się tylko o doczesne potrzeby ciał - dusze go nie obchodzą. Jest kwintesencją naturalisty.
Szanowni Państwo, jesteśmy świadkami niesamowitej epoki historycznej. Z powodów znanych tylko Trójcy Przenajświętszej zostaliśmy wybrani przez Boga, aby być świadkami Mistycznej Męki Kościoła Katolickiego. Do niedawna to, przez co przechodzimy w naszych czasach, było całkowicie niewyobrażalne. A jednak tutaj właśnie jesteśmy.
https://novusordowatch.org/2017/02/papacy-passion-of-church-fatima-conference-2016/
Nie traktujmy przewrotności naszych czasów i apostazji Rzymu jako pretekstu do rozpaczy. Przyjmijmy raczej to, czego jesteśmy świadkami, tym, czym naprawdę jest: skrupulatnym rozwinięciem biblijnych proroctw, których kulminacją będzie Drugie Przyjście naszego Błogosławionego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz