wtorek, 16 marca 2021

Wikariusz Antychrysta: Jak międzyreligijne kłamstwa Franciszka zdradzają Ewangelię

 

Wikariusz Antychrysta: Jak międzyreligijne kłamstwa Franciszka zdradzają Ewangelię

11 marca 2021 r

 

Jorge w Babilonie…

 [obrazek]

Ten pośrodku też nie jest Chrześcijaninem: apostata Jorge Bergoglio, S.J.

W sobotę 6 marca 2021 r. odbyła się jedna z najważniejszych atrakcji trzydniowej wycieczki Franciszka do Iraku. Zgromadzony na równinie Ur, mieście, z którego Bóg wezwał Abrama (zob. Rdz 11:31), apostata argentyński, jezuita Jorge Bergoglio („papież Franciszek”) przewodził grupie duchownych z różnych religii i sekt w tzw. „spotkaniu międzyreligijnym”. Scena została ustawiona, całkiem dosłownie, przed ruinami tego, co uważa się za dom Abrahama, w pogańskiej świątyni znanej jako Ziggurat z Ur.

Chociaż w spotkaniu mieli wziąć udział zwłaszcza „katolicy”, Żydzi i muzułmanie, żaden z Żydów nie brał w nim udziału, podobno z powodu odmowy przez rząd iracki pozwolenia na wjazd do kraju żydowskiej delegacji z Izraela. Myśl o ścianach, a nie o mostach. Franciszek nie powiedział ani słowa o nieobecności oczekiwanych żydowskich uczestników, być może, aby nie zakłócać braterskiej harmonii tej chwili.

Podczas tego wydarzenia fałszywy papież nie nosił piuski (białej czapki), co niektórzy zinterpretowali jako wyraz szacunku dla muzułmanów. Aby być uczciwym, należy jednak zaznaczyć, że tego dnia było dość wietrznie i mógł po prostu chcieć by jej nie zdmuchnęło.

Po wstępnym hymnie ceremonia (pełny film w linku poniżej) rozpoczęła się śpiewanym czytaniem z Księgi Rodzaju o wezwaniu Abrama z Ur, aby udał się do ziemi obiecanej, Kanaanu. Potem nastąpiło czytanie ze „Świętego Koranu”, jak go nazywano, który również był śpiewany. Słychać było „Chwałę Allahowi”, gdy Franciszek wygodnie usadowił się na scenie, słuchając z zainteresowaniem.

https://www.youtube.com/watch?v=ux4lJnNoDio

Po kilku świadectwach członków różnych religii na temat życia w pokoju i harmonii, w tym kobiety wyznającej „mandeizm”, nadeszła kolej Franciszka. Każdy, kto spodziewał się, że wykona wszystkie rodzaje pustych naturalistycznych frazesów o najniższym wspólnym mianowniku, nie był rozczarowany, ponieważ fałszywy papież nie zawiódł:

http://www.vatican.va/content/francesco/en/speeches/2021/march/documents/papa-francesco_20210306_iraq-incontro-interreligioso.html

Mowa była pełen kłamstw i półprawd, bluźnierstw i herezji. Bergoglio sprawił, że każdy czuł się komfortowo w swojej własnej religii i sprawiał wrażenie, że naprawdę nie ma znaczenia, do jakiej religii należysz, ponieważ Bóg należy do wszystkich i dba tylko o to, abyś w Niego wierzył i dogadywał się z innymi. Kłamca!

Przejdziemy teraz do krytycznej analizy niektórych z wielu kłamstw w przemówieniu Franciszka.

 

Franciszek, Wikariusz Kłamstw

Pierwsze zdanie w przemówieniu Franciszka zawiera przynajmniej jedno bezpośrednie kłamstwo. Przemawiając przed międzyreligijną publicznością, Franciszek rozpoczyna słowami: „To błogosławione miejsce prowadzi nas z powrotem do naszych początków, do źródeł Bożego dzieła, do narodzin naszych religii”.

Można wątpić, że Ur rzeczywiście powinno być miejscem błogosławionym, biorąc pod uwagę, że Bóg wezwał Abrama by się od niego oddalił, ponieważ było to szambo bałwochwalstwa: „Po drugiej stronie Rzeki mieszkali wasi przodkowie od starodawnych czasów: Terach, ojciec Abrahama i Nachora, którzy służyli bogom cudzym”(Joz 24: 2; por. Rdz 15, 7).

Jednak z całą pewnością kłamstwem jest idea, że ​​Ur jest kolebką „naszych religii”, czym fałszywy papież chce objąć islam i odstępczy (talmudyczny) judaizm oraz każdego, kto uznaje Abrahama za swojego patriarchę. Islam nie istniał aż do VII wieku naszej ery, kiedy to został wymyślony przez Mahometa (570-633), który urodził się w Mekce. Odstępczy Judaizm jest zasadniczo powiązany z odrzuceniem Jezusa Chrystusa jako prawdziwego Mesjasza, a zatem najwcześniejszą możliwą datą, z którą można go powiązać, jest Wielki Piątek, 33 r.ne, kiedy to arcykapłan Kajfasz ostatecznie odrzucił Chrystusa (zob. Mt 26: 63-66 ). To, czy Ur można uważać, w pewnym luźnym i pozszerzonym sensie, za kolebkę prawdziwego judaizmu Starego Testamentu, który ostatecznie przerodził się w Katolicyzm, jest co najmniej dyskusyjne.

Drugie z kłamstw Franciszka można znaleźć dopiero trzy zdania później. Mówiąc o Bożym wezwaniu Abrama, papieski oszust oświadcza: „Jesteśmy owocami tego powołania i tej podróży”. Mówiąc „my”, nie zapominajmy, że obejmuje on muzułmanów i talmudycznych Żydów. Chociaż może istnieć fizyczne połączenie z Abrahamem u tych muzułmanów i Żydów, którzy faktycznie od niego wywodzili się, jakiekolwiek duchowe połączenie jest w nich całkowicie nieobecne i jest obecne tylko u członków prawdziwej religii, to znaczy u Katolików. Jakże ważne jest to, widać w J 6, 64: „Duch ożywia: ciało nic nie pomoże” (por. Ga 6,15; Kol 3,11; Rz 4; 1 Kor 7,19).

Musimy również pamiętać, że sam nasz błogosławiony Pan Jezus Chrystus odrzucił jako nieistotne i zwodnicze prawdziwe twierdzenie Żydów, że biologicznie byli dziećmi Abrahama:

Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, ale wy usiłujecie Mnie zabić, bo nie przyjmujecie mojej nauki.  Głoszę to, co widziałem u mego Ojca, wy czynicie to, coście słyszeli od waszego ojca».  W odpowiedzi rzekli do Niego: «Ojcem naszym jest Abraham». Rzekł do nich Jezus: «Gdybyście byli dziećmi Abrahama, to byście pełnili czyny Abrahama.  Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka, który wam powiedział prawdę usłyszaną u Boga. Tego Abraham nie czynił.  Wy pełnicie czyny ojca waszego». Rzekli do Niego: «Myśmy się nie urodzili z nierządu, jednego mamy Ojca - Boga». Rzekł do nich Jezus: «Gdyby Bóg był waszym Ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem od siebie, lecz On Mnie posłał.  Dlaczego nie rozumiecie mowy mojej? Bo nie możecie słuchać mojej nauki.  Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. (…)

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki».  Rzekli do Niego Żydzi: «Teraz wiemy, że jesteś opętany. Abraham umarł i prorocy - a Ty mówisz: Jeśli kto zachowa moją naukę, ten śmierci nie zazna na wieki.  Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Abrahama, który przecież umarł? I prorocy pomarli. Kim Ty siebie czynisz?»  Odpowiedział Jezus: «Jeżeli Ja sam siebie otaczam chwałą, chwała moja jest niczym. Ale jest Ojciec mój, który Mnie chwałą otacza, o którym wy mówicie: "Jest naszym Bogiem",  ale wy Go nie znacie. Ja Go jednak znam. Gdybym powiedział, że Go nie znam, byłbym podobnie jak wy - kłamcą. Ale Ja Go znam i słowa Jego zachowuję.  Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień - ujrzał i ucieszył się»

(J 8,37-44,51-56; por. J 6, 64)

W encyklice napisanej w 1919 r. Papież Benedykt XV cytuje niemieckiego mnicha w ten sposób: „Nie tylko Bóg jest naszym duchowym ojcem, ale także wszyscy ci, których mądrość i przykład uczą nas prawdy i pobudzają do silnego trzymania się wiary. Abraham nazywany jest ojcem wszystkich wierzących ze względu na swoją wiarę i posłuszeństwo, które są przykładem dla wszystkich…” (Encyklika In Hac Tanta, 24).

W przeciwieństwie do naszych ekumenicznych i międzyreligijnych czasów, termin „wierzący” w dokumentach Katolickich z minionych epok odnosi się wyłącznie do tych, którzy posiadają prawdziwą wiarę, a nie tylko do tych, którzy mają jakieś przekonania religijne. Dlatego św. Paweł Apostoł wyraźnie nazywa tych, którzy nie wierzą w Ewangelię, „dziećmi niewiary” (Ef 5: 6), nie wyłączając odstępczych Żydów, mówiąc Rzymianom, że „z powodu niewiary zostali odcięci” (Rzym. 11,20; por. Mk 6, 6).

Abraham jest więc tylko ojcem wszystkich prawdziwych wierzących, a nie ojcem wszystkich religijnych ludzi, którzy uważają go za swojego patriarchę.

Nasz Błogosławiony Pan sam jest potomkiem Abrahama (zob. Mt 1: 1-16) i przyjął naszą ludzką naturę, „aby przez łaskę uświęcającą na tym ziemskim wygnaniu, uczynić Swoich braci według ciała uczestnikami Boskiej natury w niebie przez radości wiecznej błogości” (Papież Pius XII, Encyklika Mystici corporis, 24). Dlatego św. Paweł mówi do Galatów: „Albowiem wszyscy jesteście synami Bożymi przez wiarę w Chrystusie Jezusie. A jeśli jesteście Chrystusem, to jesteście nasieniem Abrahama, dziedzicami według obietnicy ”(Ga 3: 26,29).

To są piękne prawdy, ale oczywiście Franciszek zdecydował się nie wypowiadać żadnej z nich. Zamiast tego rozpowszechnił ideę, że mahometanie i talmudyści mają Abrahama za ojca i są owocem Bożej obietnicy. Ponownie skorzystał z okazji, aby utwierdzić niewierzących w ich niewierze. Rozważcie, jak nienawistna jest taka rzecz, w świetle Boskich słów Zbawiciela: „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16, 16). Bergoglio to duchowy przestępca!

https://novusordowatch.org/2014/01/francis-confirms-muslims-in-unbelief/

Następnie „Papież” rozwija swoje drugie kłamstwo i wprowadza trzecie, mówiąc:

Bóg poprosił Abrahama, aby podniósł oczy ku niebu i policzył gwiazdy (por. Rdz 15, 5). W tych gwiazdach widział obietnicę swoich potomków; widział nas. Dzisiaj my, Żydzi, Chrześcijanie i muzułmanie, wraz z naszymi braćmi i siostrami z innych religii, oddajemy cześć naszemu ojcu Abrahamowi, postępując tak, jak on: patrzymy w niebo i podróżujemy po ziemi.

(dodano kursywę)

Apostazja! Bluźnierstwo!

Abraham oczywiście nie jest czczony przez tych, którzy odmawiają przyjęcia Odkupiciela obiecanego jako pochodzącego od jego nasienia! To właśnie wiara usprawiedliwiała Abrahama, którą to prawdziwe (duchowe) dzieci naśladują, według św. Pawła: „I stąd to zależy od wiary, by było z łaski i aby w ten sposób obietnica pozostała nienaruszona dla całego potomstwa, nie tylko dla potomstwa opierającego się na Prawie, ale i dla tego, które ma wiarę Abrahama. On to jest ojcem nas wszystkich” (Rz 4,16).

Bóg nie powołał Abrahama na podróż dla samego podróżowania. Cały sens powołania przez Boga Abrahama na ojca specjalnie wybranego ludu polegał na tym, że Bóg oddzielił naród, któremu miał się objawić i od którego ostatecznie przyjdzie Odkupiciel: „I wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni.”(Iz 11: 1); On jest „Jezusem Chrystusem, synem Dawida, synem Abrahama” (Mt 11: 1). W tym sensie „zbawienie pochodzi od Żydów” (J 4, 22).

Pomijając subiektywne dyspozycje i osobiste intencje, „których sędzią jest tylko Bóg” (Papież św. Pius X, Encyklika Pascendi, 3), jest zatem absurdalne, bluźniercze i heretyckie dla Franciszka twierdzenie, że Żydzi talmudyczni i mahometanie są prawdziwymi spadkobiercami Abrahama razem z Katolikami. I znowu, przez chrzest w Chrystusie ludzie stają się prawdziwym potomstwem Abrahama, niezależnie od swego cielesnego pochodzenia: „Wszyscy bowiem dzięki tej wierze jesteście synami Bożymi - w Chrystusie Jezusie.  Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa.  Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie.  Jeżeli zaś należycie do Chrystusa, to jesteście też potomstwem Abrahama i zgodnie z obietnicą - dziedzicami.”(Ga 3: 26-29). Nie ma innego sposobu na bycie prawdziwym dzieckiem Abrahama niż bycie Katolikiem!

Sam Franciszek wie o tym bardzo dobrze, co pokazał zaledwie dwa dni po powrocie z Iraku, mówiąc o swojej podróży podczas środowej audiencji - tym razem zwracając się do Katolików (no cóż, Novus Ordo): „Nadzieja Abrahama i jego potomków spełnia się ... w Jezusie, Synu, którego Bóg Ojciec nie oszczędził, ale dał dla zbawienia wszystkich: przez swoją śmierć i zmartwychwstanie otworzył drogę do ziemi obiecanej, do nowego życia, w którym łzy wysychają, rany są uleczone, bracia i siostry są pojednani ”(Audiencja generalna, 10 marca 2021).

Jednak z całą pewnością nie jest to przesłanie, które Franciszek dał swojej międzyreligijnej publiczności w minioną sobotę w Ur. Wręcz przeciwnie, mówił głośno i wyraźnie, że są różne sposoby bycia dzieckiem Abrahama - nie tylko będąc Chrześcijaninem, Żydem czy muzułmaninem, ale nawet będąc wyznawcami „innych religii”. Jak powiedział papież św. Pius X: „Rzeczywiście, moderniści nie zaprzeczają, ale w rzeczywistości utrzymują, jedni zdezorientowani a inni szczerze, że wszystkie religie są prawdziwe” (Pascendi, 14).

Fałszywe Niebo Franciszka

W swoim przemówieniu Franciszek z trudem starał się wymyślić jakieś „jednoczące” przesłanie, przesłanie, któremu musiał jakoś nadać znaczenie biblijne, zniekształcić historię powołania Abrahama. Kiedy dwa lata temu spotkał się z muzułmańskim imamem w celu podpisania dokumentu o braterstwie ludzi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Franciszek zaczerpnął z historii Noego, aby wymyślić godną pożałowania metaforę „Arki Braterstwa”, na którą rzekomo musimy wszyscy wejść. (Nie wspomniano oczywiście o Arce Zbawienia, którą jest Kościół).

https://novusordowatch.org/2019/02/apostasy-francis-diversity-of-religions/

https://novusordowatch.org/2019/02/no-ark-of-salvation-francis-fraternity-speech/

Tym razem Bergoglio musiał wymyślić metaforę odnoszącą się do Abrahama i jego powołania. Wybrał gwiazdy na niebie, na które Bóg poprosił Abrama, aby spojrzał, co pozwala mu mówić o „patrzeniu w niebo” - wykorzystując w ten sposób, oczywiście, dwuznaczność w słowie „niebo”, które może również oznaczać Niebiosa, Raj.

Novus Ordo są dość kreatywni, jeśli chodzi o obrazy, których używają i rzeczy, które potrafią wydobyć z tekstu. Spójrz na to, co Franciszek „znalazł” we fragmencie Rdz 15: 5, w którym czytamy tylko: „I poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: «Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić»; potem dodał: «Tak liczne będzie twoje potomstwo»" Oto, co robi z tym papież oszust:

Tysiące lat później, gdy patrzymy w górę na to samo niebo, pojawiają się te same gwiazdy. Rozświetlają najciemniejsze noce, ponieważ świecą razem. W ten sposób Niebo przekazuje przesłanie jedności: Wszechmocny z góry zaprasza nas, abyśmy nigdy nie odłączali się od naszych bliźnich. Inność Boga kieruje nas ku innym, naszym braciom i siostrom. Jeśli jednak chcemy zachować braterstwo, nie możemy tracić z oczu nieba. Obyśmy - potomkowie Abrahama i przedstawiciele różnych religii - poczuli, że mamy przede wszystkim tę rolę: pomagać naszym braciom i siostrom wznosić oczy i modlitwy do nieba. Wszyscy tego potrzebujemy, ponieważ nie jesteśmy samowystarczalni. Człowiek nie jest wszechmocny; nie możemy tego zrobić sami. Jeśli wykluczymy Boga, w końcu oddamy cześć temu, co na ziemi. Dobra doczesne, które powodują, że tak wielu ludzi nie troszczy się o Boga i innych, nie są powodem, dla którego podróżujemy po ziemi. Podnosimy nasze oczy do nieba, aby podnieść się z głębi naszej próżności; służymy Bogu, aby uwolnić się z niewoli naszego ego, ponieważ Bóg zachęca nas do miłości. To jest prawdziwa religijność: wielbić Boga i kochać bliźniego. W dzisiejszym świecie, który często zapomina lub przedstawia zniekształcone obrazy Najwyższego, wierzący są wezwani do dawania świadectwa o Jego dobroci, do okazywania Jego ojcostwa poprzez naszą wspólnotę braterską.

(dodano kursywę)

Bluźnierstwo! To, co zrobił Bergoglio, jest absolutnie oburzające!

Po pierwsze, nie zagłębiając się w szczegółowość każdej wypowiadanej sylaby, spójrzmy na szerszy obraz: jakie przesłanie przekazuje fałszywy papież? Najwyraźniej mówi, że wszystkie religie - a przynajmniej wszystkie religie, do których się zwraca - mają wyznaczoną przez Boga rolę lub zadanie; że wszyscy dają dostęp do Boga i do nieba, to znaczy do wspólnoty zbawienia, mniej więcej w równym stopniu; i że musimy modlić się do Boga w naszych religiach o zjednoczenie we wspólnym braterstwie, ponieważ nie możemy tego zrobić bez Bożej pomocy.

Bergoglio mówi, że wszyscy musimy „pomagać naszym braciom i siostrom wznosić oczy i modlitwy do nieba”. W pewnym sensie jest to rzeczywiście Boskie Posłannictwo (por.Mt 28: 19-20; Mk 16: 15-16), ale zostało dane wyłącznie Katolikom (prawdziwym uczniom Chrystusa), a nie odstępczym Żydom czy muzułmanom, znacznie mniej poganom.

Franciszek w swoim zwykłym zwodniczym stylu zauważa, że ​​„jeśli chcemy zachować braterstwo, nie wolno nam tracić z oczu nieba”. Samo w sobie to stwierdzenie jest całkowicie ortodoksyjne i mogło zostać napisane przez św. Piusa X. „Niebo” Franciszka jest jednak celowo niejednoznaczne, ponieważ musi sprawić, by było także dla Żydów, muzułmanów i innych.  Oczywiście nie mówi nic o jedynej drodze do Nieba, która nie prowadzi przez wiarę w Abrahama ani przez jakieś bezsensowne „wędrówki”, ale przez Jezusa Chrystusa i Jego Mistyczne Ciało: „Jezus mu powiedział: Ja jestem drogą i prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca, jak tylko przeze mnie ”(J 14,6).

Podobnie Franciszek nie wspomina w ogóle o tym, że nie może być duchowego wzniesienia oczu do nieba bez nadprzyrodzonej łaski, otrzymanej dla nas przez Jedynego Pośrednika: „Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus,  który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie” (1 Tm 2: 5-6). Sam Chrystus powiedział swoim uczniom, jak bardzo są od Niego zależni: „Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15: 5).

Prawdopodobnie nie trzeba nawet o tym wspominać, ale Franciszek po raz kolejny sobie zaprzecza. Głosi różne idee różnym ludziom, w zależności od tego, w co wierzy jego publiczność. Tak więc w powyższym cytacie mówi o tym, jak potrzebujemy Boga i nie możemy „zrobić tego” sami, jak w końcu oddajemy cześć stworzeniom, kiedy nie czcimy Stwórcy itp., A jednak czasami nie ma problemu w mówieniu światu, że „dobrzy” ateiści idą do nieba.

https://novusordowatch.org/2018/04/pelagianism-francis-tells-boy-atheist-father-in-heaven/

Być może oni także czczą wieloreligijnego „boga Abrahama”.

Bergogliańskie bluźnierstwa

„To jest prawdziwa religijność”, mówi Bergoglio, „czcić Boga i kochać bliźniego”. Ale w widoczny sposób pomija niewygodny, ale kluczowy szczegół, a mianowicie fakt, że „Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie” (J 4, 24). To jest zasada, która rozrywa cały wieloreligijny, tęczowy wielościan Franciszka! W fałszywej ewangelii bergogliańskiej nie ma miejsca na obiektywną religijną prawdę.

Jak ironiczne - i jak zuchwałe! - że tym samym tchnieniem, w którym popiera wszystkie religie, fałszywy papież przestrzega przed przedstawieniem „zniekształconych obrazów Najwyższego”! Ale często jest to najlepszy sposób, aby ukryć swoje intrygi: pod latarnią najciemniej.

Znieważywszy w ten sposób na dłuższą metę prawdziwego Boga, Franciszek zaczął potępiać… bluźnierstwo! I to nie byle jaki stopień bluźnierstwa, ale  największy możliwy stopień! Czy możesz zgadnąć, co ma na myśli? Mówi o tym dość wyraźnie: „… [T] największym bluźnierstwem jest zbezczeszczenie imienia [Boga] poprzez nienawiść do naszych braci i sióstr”. Oto jest! Dla Franciszka nie ma większego bluźnierstwa niż nienawiść do ludzi!

Oczywiście samo mówienie czegoś takiego jest bluźnierstwem. Bo chociaż nienawiść do innych jest grzechem, nie jest to bluźnierstwo, a na pewno nie jest to największe: „Bluźnierstwem jest każda mowa lub gest, który zawiera pogardę lub obrazę Boga. […] Bluźnierstwo może skierować się bezpośrednio przeciwko Bogu lub tylko pośrednio, tj. kiedy znieważa się Świętych lub rzeczy święte” (Rev. Heribert Jone, Moral Theology [Westminster, MD: The Newman Press, 1959], n. 190 I., s. . 119).

Powodem, dla którego Franciszek uważa nienawiść do bliźniego za bluźnierstwo, jest to, że jest on naturalistą, a dla niego każda istota ludzka jest z natury święta. Powodem, dla którego uważa to za największe bluźnierstwo, jest to, że ostatecznie oddaje cześć człowiekowi jako Bogu. 1 stycznia 2020 roku Franciszek wyraził ten sam błąd, gdy stwierdził: „Każda forma przemocy wobec kobiety jest bluźnierstwem przeciwko Bogu, który narodził się z kobiety”.

https://novusordowatch.org/2020/01/francis-violence-against-women-blasphemy/

Religia i terroryzm

Argentyński jezuita kontynuuje: „Wrogość, ekstremizm i przemoc nie rodzą się z religijnego serca: są zdradą religii”. Zwróć uwagę, jak sprytnie pomija rozróżnianie religii. Po prostu oświadcza, że ​​dotyczy to wszystkich religii. Jakie dowody przedstawia na poparcie tego twierdzenia? Oczywiście żadne. Po prostu stwierdza to - tak zwane „ipse dixit” - i sugeruje, że skoro twierdzi to tak kategorycznie, musi być prawdziwe i wymaga od wszystkich zgody. Jednak prosta prawda jest taka: czy „wrogość, ekstremizm i przemoc” są „zdradą” religii, czy też nie… zależy od religii.

Jednak w dyskursie Franciszka fakty nie mają znaczenia, przynajmniej nie wtedy, gdy stoją na drodze forsowanej ideologii. Nie można mieć spotkań międzyreligijnych, kiedy twoje własne przesłanie głosi, że poza twoją religią nie ma zbawienia i kiedy musisz oskarżać innych o nauczanie bluźnierczych, wypaczonych i błędnych doktryn, które prowadzą dusze do piekła i usprawiedliwiają nienawiść i przemoc.

Franciszek dalej: „My, wierzący, nie możemy milczeć, kiedy terroryzm nadużywa religii…”. Ponownie, nie ma „nas wierzących”; a to, czy terroryzm islamski jest nadużyciem islamu, czy też jego prawidłową interpretacją i wdrażaniem, jest co najmniej dyskusyjne, zwłaszcza w świetle działalności jego założyciela Mahometa. W każdym razie nie będzie to pocieszeniem dla pozostałych przy życiu krewnych ofiar islamskiego terroryzmu, wiedząc, że ich krewni zostali zabici przez terrorystów, którzy nie praktykowali „prawdziwego” islamu.

Więcej bergogliańskich kłamstw

W tym miejscu wyraźnie straciliśmy orientację w liczbie kłamstw i bluźnierstw, które Franciszek ujawnił w swoim przemówieniu. Oto kilka więcej:

Dlatego kochanie i ochrona miejsc świętych jest egzystencjalną koniecznością na pamiątkę naszego ojca Abrahama, który w różnych miejscach wznosił do nieba ołtarze Pana (por. Rdz 12,7,8; 13,18; 22,9). Niech wielki Patriarcha pomoże nam uczynić nasze święte miejsca oazami pokoju i spotkania dla wszystkich! Przez swoją wierność Bogu Abraham stał się błogosławieństwem dla wszystkich narodów (por. Rdz 12, 3); niech nasza dzisiejsza obecność tutaj, jego śladami, będzie znakiem błogosławieństwa i nadziei dla Iraku, dla Bliskiego Wschodu i dla całego świata. Niebo nie znudziło się już ziemią: Bóg kocha każdy naród, każdą swoją córkę i każdego syna! Nie ustawajmy w spoglądaniu na niebiosa, na te same gwiazdy, które w swoich czasach kontemplował nasz ojciec Abraham.

(dodano kursywę)

Ponownie widzimy mieszanie różnych religii, tak jakby wszystkie były takie same, a Bóg był ich założycielem. A mówisz o bluźnierstwie!

Obiektywna prawda jest wykluczona - w przemówieniu Bergoglio króluje subiektywizm. Abraham nie jest „naszym” ojcem, jest ojcem duchowym tylko Katolików, chociaż oczywiście nie w to wierzą inne religie. Meczety nie są „świętymi miejscami”, chociaż oczywiście wyznawcy islamu tak uważają. Idea Katolickiego sanktuarium nie ma być „miejscem spotkania dla wszystkich”. Jezuicki apostata odwołuje się do wierności Abrahama, ale zamiast zachęcać Żydów i muzułmanów do naśladowania go w tej wierności, przyjmując Ewangelię (por. J 8,56), ma nadzieję na błogosławieństwo bez wierności.

Błaganie Franciszka o ciągłe „patrzenie na niebiosa” jest całkowicie mdłe, ponieważ nie ma prawdziwej treści.

Nie można jednak powiedzieć, że Franciszek nie potępiał bałwochwalstwa. W rzeczywistości potępił „bałwochwalstwo pieniędzy, ponieważ zamyka nas w sobie i tworzy przepaści nierówności, które pochłaniają ludzkość”. Byłoby miło, choć bardzo nietypowe dla argentyńskiego pseudo-papieża, powiedzieć kilka słów przeciwko bałwochwalstwu oddawania czci fałszywym bogom, przynajmniej w przypisie. Byłoby to niezwykle Abrahamiczne, skoro Bóg powołał Abrama z bałwochwalczego Ur, gdzie zebrała się teraz pstrokata załoga Bergoglio.

Pokój bez Księcia Pokoju?

Następnie Franciszek zaczyna koncentrować się na pokoju i sposobach jego osiągnięcia. Całkowicie lekceważąc fakt, że „troska o wspólne interesy lub pokrewieństwo natury niewiele waży w porównaniu z namiętnościami i dzikimi pragnieniami serca” (Papież św. Pius X, List apostolski Notre Charge Apostolique), Franciszek usiłuje uzyskać pokój bez nadprzyrodzonej łaski, bez „Księcia Pokoju” (Iz 9,6), który jako jedyny daje pokój „nie tak, jak daje świat” (J 14,27).

Ale „pokój Chrystusowy… jest jedynym prawdziwym pokojem” - zawołał Papież Pius XI w swojej encyklice Ubi Arcano (n. 37) i wskazał, jak go osiągnąć, kończąc:

 Z rozmyślań tych oczywiście wynika, że prawdziwy pokój, pokój Chrystusowy, jest niemożliwy, jeśli nie jesteśmy skłonni i gotowi zaakceptować podstawowych zasad chrześcijaństwa, jeśli nie jesteśmy skłonni przestrzegać nauk i być posłuszni prawu Chrystusa w życiu publicznym i prywatnym. Jeśli zostałoby to uczynione, wówczas społeczeństwo zostałoby w końcu zbudowane na zdrowym fundamencie, Kościół mógłby, w pełnieniu swego boskiego urzędu i dzięki władzy nauczycielskiej, która jest jego rezultatem, chronić wszystkie prawa Boże w człowieku i w narodach.

Jest możliwe, aby wszystko to, co powiedzieliśmy streścić w jednym słowie: „Królestwo Chrystusa”. Jezus Chrystus panuje w umyśle każdego dzięki swej nauce, w jego sercu przez swą miłość, w życiu każdego człowieka przez swe życie zgodne z Jego prawem i przez naśladowanie Jego przykładu. Jezus panuje w rodzinie, gdy jest ona tworzona na wzór świętego ideału sakramentu małżeństwa, ustanowionego przez Chrystusa, i gdy utrzymywany jest jej nieskalany prawdziwy charakter sanktuarium. W tym sanktuarium miłości władza rodzicielska jest wzorowana na władzy Boga Ojca, od którego bierze początek i od którego nawet jest nazywana (Ef 3,15). Posłuszeństwo dzieci naśladuje to posłuszeństwo Bożego Dziecka z Nazaretu, a życie rodzinne jest inspirowane przez święte ideały Świętej Rodziny. W końcu Jezus Chrystus panuje w społeczeństwie, gdy ludzie uznają i czczą zwierzchnictwo Chrystusa, gdy akceptują Boże początki i zwierzchnictwo nad wszelkimi siłami społecznymi, uznawanie których jest podstawą prawa do wydawania poleceń dla tych, którzy rządzą, i obowiązku posłuszeństwa dla tych, którzy są poddani, obowiązku, który nie może nie uszlachetnić wszystkich, którzy postępują według tych wymagań. Chrystus panuje, gdy jest uznawana pozycja społeczna Jego Kościoła, którą sam wyznaczył. Ze względu na nią nadał On Kościołowi społeczny status i charakter, który z powodu doskonałych celów, do których osiągnięcia jest on powołany, musi zachować naczelna pozycję w swej własnej sferze. On także uczynił Kościół depozytariuszem i interpretatorem Swych Boskich nauk i w konsekwencji nauczycielem i przewodnikiem każdego społeczeństwa, oczywiście nie w tym sensie, że powinien on być oddzielony w najmniejszej nawet części od jego władzy, każdy w swej własnej sferze najwyższy, ale, że powinien on rzeczywiście udoskonalić tę władzę, tak samo, jak łaska Boża udoskonala naturę ludzką, i powinien dać jej pomoc niezbędną dla ludzi, aby osiągnęli swój prawdziwy i ostateczny cel – wieczną szczęśliwość, i przez ten sam fakt uczynić ich bardziej zasłużonymi i niezawodnymi promotorami ich szczęśliwości tu na ziemi.

Dlatego nie może być kwestionowany fakt, że prawdziwy pokój Chrystusowy może istnieć tylko w Królestwie Chrystusa – „pokój Chrystusowy w Królestwie Chrystusa”. Nie mniej niekwestionowane jest, że czynimy wszystko, aby dokonać ponownego założenia królestwa Chrystusa, chcemy działać bardziej efektywnie w celu ustanowienia trwałego pokoju na świecie.

(Papież Pius XI, Encyklika Ubi Arcano, nn.47-49; podkreślenie dodane).

W świetle powyższego łatwo zrozumieć, dlaczego prawdziwa działalność misyjna jest tak ważna, dlaczego przez dwa tysiąclecia Kościół wychował niezliczonych świętych mężów i niewiasty, którzy byli gotowi poświęcić całe swoje życie głoszeniu Ewangelii ludziom w obcych krajach.  Niektórzy z nich zapłacili nawet najwyższą cenę, nawet w obliczu najbardziej okrutnych tortur, aby nawrócić dusze do Jezusa Chrystusa i Jego Świętego Kościoła Katolickiego. Tyle miłości mieli do Boga i do bliźnich: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13).

Wszystko to zostało wykluczone wraz z Soborem Watykańskim II (1962-65). Wolność religijna i tak zwane „prawa człowieka” zostały intronizowane w miejsce suwerennego królestwa Chrystusa i praw Boga. Ewangelizacja ustąpiła miejsca niekończącemu się „dialogowi”; więzy nadprzyrodzonej miłości zostały zaniedbane ze względu na masońskie „braterstwo”. Działalność misyjna sprowadzała się bardziej do budowania domów i sadzenia drzew niż niesienia duszom nadprzyrodzonej Ewangelii, aby odrodziły się w łasce uświęcającej do błogosławionej wieczności i na chwałę Boga.

Poszukiwanie pokoju przez Franciszka za pomocą naturalistycznego braterstwa  jest więc skazane na niepowodzenie, ponieważ łaska Boża jest konieczna, aby przezwyciężyć grzech i naszą wrodzoną skłonność do grzechu (pożądliwość).

„Oni” i „My”

Rozgłaszając swoją koncepcję pokoju bez Chrystusa, fałszywy papież argumentuje: „Nie będzie pokoju, dopóki będziemy postrzegać innych jako ich, a nie nas. Nie będzie pokoju tak długo, jak długo nasze sojusze będą przeciwko innym, albowiem sojusze jednych przeciwko innym tylko pogłębiają podziały ”(kursywa dodana). Taka jest muzyka dla uszu naturalisty; jest jednak trucizną dla duszy, o czym świadczy św. Paweł:

Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w jedno jarzmo. Cóż bowiem na wspólnego sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo cóż ma wspólnego światło z ciemnością?  Albo jakaż jest wspólnota Chrystusa z Belialem lub wierzącego z niewiernym?  Co wreszcie łączy świątynię Boga z bożkami? Bo my jesteśmy świątynią Boga żywego - według tego, co mówi Bóg: Zamieszkam z nimi i będę chodził wśród nich, i będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem. Przeto wyjdźcie spośród nich i odłączcie się od nich, mówi Pan, i nie tykajcie tego, co nieczyste, a Ja was przyjmę i będę wam Ojcem, a wy będziecie moimi synami i córkami - mówi Pan wszechmogący.

(2 Koryntian 6: 14-18)

Czy może istnieć silniejsze Boskie poparcie dla mentalności „my kontra oni” niż ta ?!

Prawdziwa Ewangelia uczy nas, że wierne dzieci Boże oddzielają się od świata: „Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata”(Jk 1:27); „Jeśli ktoś przychodzi do was i tej nauki nie przynosi, nie przyjmujcie go do domu i nie pozdrawiajcie go,” (2 J :10).

Już w Starym Przymierzu Bóg oddzielił naród wybrany od reszty narodów. W Nowym Przymierzu wciąż istnieje Naród Wybrany, ale nie jest on już oparty na fizycznym połączeniu z Abrahamem, ale na duchowym, poprzez Chrystusa: „Nie ma Żyda ani Greka: nie ma niewolnika ani wolnego: nie ma mężczyzny ani kobiety. Albowiem wszyscy jesteście jednym w Chrystusie Jezusie. A jeśli jesteście Chrystusowi, to jesteście nasieniem Abrahama, dziedzicami według obietnicy ”(Ga 3: 28-29).

Nasz błogosławiony Pan bezpośrednio nauczał doktryny „my kontra oni”: „Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową;  i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy” (Mt 10: 35-36); „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; i kto nie zbiera ze Mną, rozprasza.” (Mt 12:30). Oczywiście naturalne braterstwo nie jest dobrem najwyższym - musi ustąpić wymaganiom Ewangelii!

Ostatecznym scenariuszem „my kontra oni” w Piśmie Świętym jest oczywiście Sąd Ostateczny na końcu czasów, kiedy Jezus Chrystus oddzieli owce od kozłów:

Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały.  I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów.  Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie..

(Mt 25: 31-33; zob. także Ap 20:15)

Tak więc sprawa jest przerażająco jasna: Bergoglio głosi fałszywą ewangelię, która jest diametralnie sprzeczna z Boskim Objawieniem. On naprawdę przygotowuje drogę dla Antychrysta!

To prawda, absolutne i całkowite oddzielenie od wszystkich niewierzących nie jest możliwe, ponieważ „musielibyście bowiem całkowicie opuścić ten świat.” (1 Kor 5:10); ale też nie jest to konieczne. Tradycyjna Katolicka teologia moralna dostarcza właściwych wskazówek w tym zakresie, ale szczegóły nie mają tutaj znaczenia. Wystarczy wskazać na ogólną zasadę, a mianowicie, że istnieje

komunikacja z niewierzącymi, która może łatwo zepsuć wiarę, mniej niebezpieczna jest komunikacja w sprawach, które nie są religijne, a bardziej niebezpieczna jest komunikacja w sprawach religijnych. (a) Komunikacja niereligijna lub obywatelska to zrzeszanie się z niekatolikami w sprawach świeckich, takich jak biznes, życie społeczne, edukacja, polityka. (b) Komunikacja religijna to zrzeszanie się z niekatolikami w czasie nabożeństw lub kultu Bożego.

(Rev. John A. McHugh & Rev. Charles J. Callan, Moral Theology, vol. 1 [New York, NY: Joseph F. Wagner, 1958], n. 882. Dostępne w wersji elektronicznej.)

https://www.gutenberg.org/cache/epub/35354/pg35354.html

A jednak Franciszek głosi braterskie relacje nie tylko w sprawach niereligijnych, ale także religijnych!

W tym oczywiście po prostu naśladuje swoich fałszywych papieskich poprzedników, zwłaszcza Jana Pawła II (1978-2005), którzy nauczali, że powinno być nie tylko zbliżenie z protestantami, ale także „zbliżenie z przedstawicielami innych religii, pozachrześcijańskich, wyrażającej się w dialogu, w spotkaniach, we wspólnej modlitwie, w odkrywaniu tych skarbów ludzkiej osobowości, których — jak dobrze wiemy — nie brak również wyznawcom tych religii.”(Encyklika Redemptor hominis, nr 6; dodano podkreślenie).

Tak, „święty” Jan Paweł II nauczał, że można i należy modlić się nie tylko z protestantami, którzy przynajmniej wierzą w Trójcę Świętą, ale nawet z „niechrześcijanami”! To, panie i panowie, religia Vaticanum II - to nie jest Katolicyzm. Coś, co jest wielkim zagrożeniem dla wiary i czego należy unikać, nie może nagle stać się chwalebne i konieczne!

Prawdziwe proroctwo spotyka fałszywego proroka

W miarę jak przedzieramy się przez tekst przemówienia Bergoglio, napotykamy kolejne kłamstwo: „Starożytne proroctwo mówi, że ludy„ przekłują miecze na lemiesze, a włócznie na sierpy ”(Iz 2: 4). To proroctwo nie spełniło się; wręcz przeciwnie, miecze i włócznie zamieniły się w pociski i bomby ”- zapewnia argentyński jezuita. Ale czy to prawda? Czy świat naprawdę wciąż czeka na spełnienie się proroctwa Izajasza, pomimo faktu, że Książę Pokoju przybył 2000 lat temu?

Nie do końca. Kluczem do zrozumienia Księgi Izajasza 2: 4, co znajduje odzwierciedlenie w Mi 4: 3, jest uświadomienie sobie, że proroctwo to nie zapowiada ziemskiego pokoju, ale duchowy pokój łaski uświęcającej i czystego sumienia, które można znaleźć tylko w Kościele Katolickim :

Żaden szczęśliwy wiek powszechnego rozbrojenia i wzajemnego zaufania nigdy nie pojawił się dosłownie na kartach historii. Ale proroctwo nie mówi o dobrach materialnych. Obietnicą Nowego Testamentu jest życie wieczne i duchowe błogosławieństwa, które do niego prowadzą. W rzeczywistości Kościół cieszy się i spokojnie posiada nieomylną prawdę, której żaden błąd nie może zagrozić, oraz łaski uświęcające, którym nie mogą przeszkodzić ani niegodni szafarze, ani ludzka słabość. W ten sposób w niezachwianej świętości Kościoła Chrystusowego każdy Chrześcijanin znajduje ten niebiański pokój, którego świat nie może ani dać, ani odebrać.

(Dom Bernard Orchard, O.S.B., red., A Catholic Commentary on Holy Scripture [London: Thomas Nelson and Sons, 1953], n. 535b, s. 674)

Tak więc Franciszek ponownie okazuje się być naturalistą, a jego późniejsze komentarze tylko to potwierdzają: „Skąd więc może rozpocząć się podróż do pokoju? Od decyzji, by nie mieć wrogów. Każdy, kto ma odwagę patrzeć na gwiazdy, kto wierzy w Boga, nie ma wrogów, z którymi mógłby walczyć”.

To jest typowa duchowość bergogliańska, jakby życzenia na pocztówce. Zauważ, że papieski oszust nie odnosi się do łaski Bożej jako niezbędnego punktu wyjścia dla pokoju. Jakże by mógł, biorąc pod uwagę, że zwraca się do wieloreligijnej publiczności?

Nie przeciwko komuś, ale z każdym?

Franciszek kontynuuje, wypuszczając więcej bezmyślnych bromków:

Mamy tylko jednego wroga, z którym musi się zmierzyć, wroga, który stoi u drzwi serca i puka, aby wejść. Tym wrogiem jest nienawiść. Podczas gdy niektórzy starają się mieć wrogów bardziej niż być przyjaciółmi, podczas gdy wielu szuka własnego zysku kosztem innych, ci, którzy patrzą na gwiazdy obietnicy, ci, którzy podążają drogami Bożymi, nie mogą być przeciwko komuś, ale z każdym .

(dodano kursywę)

Chociaż prawdziwa nienawiść jest z pewnością grzechem śmiertelnym, a grzech jest największym wrogiem człowieka, po prostu nie wynika z tego, że nigdy nie możemy być „przeciw” komuś, ponieważ zwykły sprzeciw nie równa się nienawiści, a nawet nie musi się z nią wiązać. Sprzeciw to jedno; nienawiść to drugie. Sprzeciw może wynikać z nienawiści, ale może również wynikać z miłości:

Miłość jest cnotą nadprzyrodzoną, która skłania nas do miłowania Boga ponad wszystko, a naszych bliźnich jak siebie samych z miłości do Boga. Tak więc po Bogu powinniśmy kochać bliźniego jak siebie samego, i to nie w jakikolwiek sposób, ale z miłości do Boga i posłuszeństwa Jego prawu. A teraz, co to znaczy kochać? Amare est velle bonum, odpowiada filozof. „Kochać to życzyć dobrze temu, kogo kochamy”. Komu miłość nakazuje nam życzyć dobra? To znaczy nie tylko temu czy innemu człowiekowi, ale każdemu. Co to za dobro, którego pragnie prawdziwa miłość? Przede wszystkim dobro nadprzyrodzone, potem dobra porządku naturalnego, które nie są z nim sprzeczne. Wszystko to zawarte jest w wyrażeniu „z miłości do Boga”.

Wynika z tego, że możemy kochać bliźniego, gdy mu się nie podobamy, gdy mu się przeciwstawiamy, wyrządzając mu jakąś materialną krzywdę, a nawet, w pewnych sytuacjach, pozbawiając go życia; Krótko mówiąc, wszystko sprowadza się do tego: czy to w przypadku, gdy mu się nie podobamy, sprzeciwiamy się lub poniżamy go, jest to lub nie jest to dla jego własnego dobra lub dla dobra kogoś, kogo prawa są nadrzędne, lub po prostu dla większej służby Bogu.

Jeśli okaże się, że denerwując lub obrażając bliźniego działamy dla jego dobra, jest oczywiste, że go kochamy, nawet gdy mu się sprzeciwiamy. Lekarz wypalający ranę pacjenta lub odcinający mu kończynę z gangreną może go mimo wszystko kochać. Mimo to, kiedy korygujemy niegodziwców, powstrzymując ich lub karząc, kochamy ich. To jest miłość – i to doskonała miłość.

(Rev. Felix Sarda y Salvany, Liberalism is a Sin, tłum. Condé B. Pallen [Rockford, IL: TAN Books, 1993], s. 92-993; dodano kursywę; dodano podkreślenie. Hiszpański oryginał został opublikowany w 1886 r. , a angielskie tłumaczenie zostało po raz pierwszy opublikowane w 1899 r. pod tytułem What is Liberalism ?. Pełny tekst w języku angielskim jest dostępny online tutaj.)

https://web.archive.org/web/20200228044633/http:/www.sedevacantist.com/liberalism.htm

Kolejny sprawdzian rzeczywistości dla śmiesznego pomysłu Franciszka, że ​​prawdziwi wierzący nigdy nie mogą się nikomu przeciwstawić, przedstawia papież Leon XIII:

Pokażmy więc masonerię jako wroga Boga, Kościoła i kraju. Rozpoznajcie ją raz na zawsze i za pomocą całej broni, którą rozum, sumienie i wiara włożyły w wasze ręce, brońcie się przed tak dumnym wrogiem. Niech nikt nie daje się zwieść jej atrakcyjnemu wyglądowi ani nikt nie da się ponieść jej obietnicom; nie dajcie się zwieść jej pokusom ani przestraszyć jej groźbami. Pamiętaj, że Chrześcijaństwo i masoneria są zasadniczo nie do pogodzenia, tak że połączenie z jednym oznacza rozwód z drugim. Nie możecie dłużej ignorować takiej niezgodności między Katolikami i masonami, umiłowane dzieci: zostaliście otwarcie ostrzeżeni przez naszych poprzedników a my głośno powtórzyliśmy to ostrzeżenie.

(Papież Leon XIII, Encyklika Custodi di quella Fede, 10; podkreślenie dodane).

Prawdziwa Katolicka prawda od prawdziwego Katolickiego papieża jest tak odświeżająca!

Jezuicki antypapież nadal trwoni słowa, ale możemy się na tym zatrzymać.

„Kto jest kłamcą, jeśli nie ten, kto zaprzecza, że ​​Jezus jest Chrystusem?”

Ogólnie możemy powiedzieć, że przemówienie Franciszka do „Dzieci Abrahama” w Ur było wypełnione po brzegi kłamstwami. Tak więc w jego dyskursie można znaleźć niesamowitą paralelę do tego, że Żydzi spierają się z Chrystusem właśnie o bycie dziećmi Abrahama. Oskarżenie naszego Błogosławionego Pana wobec Żydów odbija się echem w naszych czasach jako świadectwo przeciwko Bergoglio i jego współwyznawcom: „Jeśli jesteście dziećmi Abrahama, czyńcie dzieła Abrahama. Wy macie diabła za ojca i spełniacie pragnienia waszego ojca. Od początku był mordercą i nie wytrwał w prawdzie; bo nie ma w nim prawdy. Gdy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa ”(J 8, 39,44).

Św. Jan, który napisał czwartą Ewangelię, to ten sam św. Jan, który napisał trzy listy kanoniczne noszące jego imię, z których pierwszy nie szczędzi słów na temat tych kłamców, którzy zaprzeczają Synowi Bożemu: „Któż zaś jest kłamcą, jeśli nie ten, kto zaprzecza, że Jezus jest Mesjaszem? Ten właśnie jest Antychrystem, który nie uznaje Ojca i Syna. Każdy, kto nie uznaje Syna, nie ma też i Ojca, kto zaś uznaje Syna, ten ma i Ojca.”(1 J 2, 22-23).

Czy było wyznanie Jezusa Chrystusa, Boga Syna, podczas międzyreligijnego spotkania w Ur? Ledwie. Punktem kulminacyjnym spotkania była raczej bluźniercza tak zwana „Modlitwa dzieci Abrahama”, recytowana przez innego mówcę, skierowana do „naszego Stwórcy”. Jest bluźniercza, ponieważ jest tak powszechna, że swoim milczeniem zaprzecza różnym prawdom wiary, zwłaszcza Trójcy Świętej, i nie jest oferowana w Imieniu Jezusa Chrystusa, Jedynego Pośrednika. Jest to istotne, ponieważ jedyna droga do Ojca prowadzi przez Jego Syna: „Rzekł mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca, jak tylko przeze mnie ”(J 14,6).

Nie ma wątpliwości, że Franciszek przewodzi Wielkiej Apostazji i że żyjemy w czasach apokaliptycznych. „Antychryst” nie jest terminem zbyt mocnym, by opisać wydarzenia, których byliśmy świadkami. Wielkim kłamstwem rozpowszechnianym teraz jest to, że istnieje kilka prawych „religii Abrahama”, a wszystkie wierzą w tego samego prawdziwego Boga i wielbią go. Rzeczywiście, już planowana jest budowa „Domu Rodziny Abrahamowej”. Ale „ten, kto nie zna Trójcy, nie zna natury Boskości”, wielki egzegeta ks. Cornelius a Lapide (1567-1637) zauważa, że ​​„jeśli zabierzesz jedną osobę, całkowicie usuniesz Boskość” (The Great Commentary: Saint John’s Epistles, s. 117).

https://www.forhumanfraternity.org/abrahamic-family-house

Kiedy Wielkie Kłamstwo zostanie mocno zakorzenione w sercach i umysłach ludzi, będzie można szybko i łatwo odrzucić doktrynalne różnice między tymi „religiami Abrahama” jako jedynie przypadkowe, zwykłe drobiazgi i nie powinniśmy pozwolić, aby stanęły one na drodze istotnej i metafizycznej jedności tych religii. Czyż to nie jest ostateczny rozkład Ewangelii?! „Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga; i to jest duch Antychrysta, który - jak słyszeliście – nadchodzi i już teraz przebywa na świecie.” (1 J 4: 3).

Religia o najniższym wspólnym mianowniku

Jest oczywiste, że „papież” Franciszek jest gotów poświęcić objawioną przez Boga prawdę - a tym samym na nowo ukrzyżować Chrystusa - tylko dla dobra doczesnego. Jest gotów poświęcić nadprzyrodzoną naukę Kościoła w imię naturalnego braterstwa.

Ludzkie cierpienie, nawet wojna, nie jest największym złem. Największym złem jest grzech, którego należy się bać przede wszystkim, gdyż prowadzi on do wiecznego potępienia: „Lecz mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą.  Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie!” (Łk 12: 4-5).

Dlatego tym bardziej powinno zszokować ludzi, że Bergoglio postawił naturalne braterstwo ponad Ewangelię. Najwyraźniej jego pierwszą lojalnością jest raczej ludzkie braterstwo niż objawiona prawda Boża! On stawia człowieka ponad Boga! Niestety, taka była droga Kościoła Watykańskiego II od lat sześćdziesiątych XX wieku.

Bergogliański najniższy wspólny mianownik, to równia pochyła. Gdzie to się kończy? Jaki jest najniższy możliwy wspólny mianownik? Najwyraźniej chodzi o człowieczeństwo każdego człowieka. To jest coś, co nas wszystkich łączy i jest to jedyna rzecz, którą koniecznie się łączymy. Tak więc 55 lat po Soborze Watykańskim II,są właśnie tam: dotarli do poziomu zwykłego człowieczeństwa i przekształcają go w religię samą w sobie. Bez wątpienia będzie to religia Antychrysta, będąca uosobieniem naturalizmu!

Kiedy w 1910 roku papież św. Pius X potępił francuski ruch Sillonistyczny, Jego Świątobliwość skrytykował ich „pojęcie braterstwa, które oparli na miłości do wspólnego interesu lub, poza wszelkimi filozofiami i religiami, na samym pojęciu ludzkości, przyjmując w ten sposób równą miłość i tolerancję dla wszystkich ludzi i ich niedoli, czy to intelektualnych, moralnych, czy fizycznych i doczesnych ”(List apostolski Notre Charge Apostolique).

Chociaż jest z pewnością prawdą, że wszyscy ludzie mają to samo człowieczeństwo i ostatecznie są biologicznymi braćmi i siostrami, papież Pius X wskazał, że Katolicy nie mogą po prostu pozostawić swoich bliźnich w ciemnościach swoich błędów:

Tymczasem katolicka doktryna uczy nas, że podstawowy obowiązek miłości bliźniego nie polega na tolerancji mylnych (pomimo swojej szczerości) przekonań, ani też na teoretycznym czy praktycznym braku reakcji na błędy bądź wady, w których widzimy pogrążonych naszych braci. Obowiązek miłości bliźniego polega na poświęceniu się duchowemu i moralnemu doskonaleniu bliźnich oraz na gorliwym staraniu się o ich materialny dobrobyt. Ta sama doktryna katolicka poucza nas także, że źródło miłości bliźniego zawiera się w miłości Boga, wspólnego Ojca, który jest wspólnym celem całego rodzaju ludzkiego. A także w miłości Jezusa Chrystusa, którego współbraćmi jesteśmy do tego stopnia, że pomoc okazana jakiemuś nieszczęśnikowi jest dobrem wyświadczonym Jemu samemu. Każda inna miłość jest złudzeniem, bądź uczuciem daremnym i przemijającym..

Oczywiście, ludzkie doświadczenie dowodzi, że w społeczeństwach pogańskich bądź świeckich wszystkich czasów, wzgląd na wspólne interesy czy też podobieństwo charakteru, bardzo mało znaczą wobec namiętności i pożądań serca. Nie, Czcigodni Bracia, nie ma braterstwa poza chrześcijańską miłością bliźniego! To ona z miłości do Boga i do Jego Syna Jezusa Chrystusa, naszego Zbawiciela, obejmuje wszystkich ludzi, aby ich wspomagać i wszystkich doprowadzić do tej samej wiary i do tej samej szczęśliwości w Niebie.

Oddzieliwszy braterstwo od tak rozumianej miłości chrześcijańskiej, demokracja zamiast postępu stałaby się smutnym regresem cywilizacji. Jeżeli bowiem pragnie się osiągnąć (a My pragniemy tego z całego serca) możliwie największe szczęście dla społeczeństwa i dla każdego z jego członków poprzez braterstwo bądź – jak poza tym się głosi – przez ogólnoludzką solidarność, to potrzeba zjednoczenia dusz w prawdzie, jedności pragnień w moralności oraz zjednoczenia serc w miłości do Boga i do Jego Syna Jezusa Chrystusa. Jedność ta daje się zrealizować jedynie poprzez katolicką miłość bliźniego, która jedynie może poprowadzić narody w ich przybliżaniu się do ideału cywilizacji.

(Papież św.Pius X, List apostolski Notre Charge Apostolique; podkreślenie dodane).

Najwyraźniej święty Pius X nie tolerował braterstwa w stylu Bergoglio!

Fałszywe braterstwo głoszone przez Franciszka ma jedynie ziemski cel: pokojowe współistnienie członków wszystkich religii poprzez wolność, równość, braterstwo. Z drugiej strony, prawdziwie Chrześcijańskie braterstwo, które głosi prawdziwy Kościół Katolicki, ma ziemski, ale co ważniejsze, także nadprzyrodzony cel: aby wszyscy ludzie byli pokojowo zjednoczeni nie tylko w swoim człowieczeństwie, ale w prawdziwej religii, poddając się słodkiemu jarzmu Chrystusa (por. Mt 11, 30) i Jego Kościołowi, „filarowi i podstawie prawdy” (1 Tm 3,15), aby przez nadprzyrodzoną wiarę, nadzieję i miłość, wspomagani łaską Bożą, podróżowali do błogosławionej wieczności w wizji uszczęśliwiającej.

Stąd św. Maksym Wyznawca napisał, że „rzeczywiście większe jest ojcostwo Chrystusa niż ojcostwo krwi, gdyż braterstwo krwi dotyka tylko podobieństwa ciała; braterstwo Chrystusa jest jednak wyrazem jednomyślności serca i ducha, jak napisano: Jedno było serce,  jeden duch rzeszy wierzących” (cyt. za Papieża Leona XIII, Encyklika Reputantibus, 5).

Pokój na ziemi to oczywiście dobra rzecz i wiele do życzenia; ale zobaczcie, za jaką cenę Franciszek próbuje to uzyskać: za cenę głoszenia fałszywej ewangelii (por. Ga 1, 8-9), anty-ewangelii, która mówi Żydom i muzułmanom, że mogą być zbawieni w ich religiach, że Bóg popiera ich religie (pamiętajcie o herezji z Abu Zabi!), że Bóg powierzył im zadanie pomagania „naszym braciom i siostrom wznieść oczy i modlitwy ku niebu”! Tak wiele kłamstw - od ojca kłamstwa!

[ZDJĘCIE]

Końcowe myśli

Najwłaściwsze było to, że międzywyznaniowe kombinacje Franciszka miały miejsce w Ur, części starożytnego Babilonu. Przypomnijcie sobie nierządnicę opisaną w Księdze Apokalipsy (Objawienia), znanej również jako „Nierządnica Babilonu”. W Piśmie Świętym rozpusta jest często używana jako figura retoryczna na określenie bałwochwalstwa, niewierności wobec przymierza z Bogiem:

I zaniósł mnie w stanie zachwycenia na pustynię. I ujrzałem Niewiastę siedzącą na Bestii szkarłatnej, pełnej imion bluźnierczych, mającej siedem głów i dziesięć rogów.  A Niewiasta była odziana w purpurę i szkarłat, cała zdobna w złoto, drogi kamień i perły, miała w swej ręce złoty puchar pełen obrzydliwości i brudów swego nierządu.  A na jej czole wypisane imię - tajemnica: "Wielki Babilon. Macierz nierządnic i obrzydliwości ziemi".  I ujrzałem Niewiastę pijaną krwią świętych i krwią świadków Jezusa, a widząc ją bardzo się zdumiałem.

(Ap 17: 3-6)

Jak ktokolwiek może nadal wierzyć, że ten bluźniący apostata Bergoglio jest głową Kościoła Katolickiego i Wikariuszem Chrystusa, przeczy wszelkiemu zrozumieniu. „Biada mi, gdybym nie głosił ewangelii” - powiedział św. Paweł do Koryntian (1 Kor 9:16). Zamiast głosić Ewangelię Jezusa Chrystusa, Franciszek głosi Abrahama i to bardzo wypaczoną jego wersję.

Prawdziwi Katolicy natomiast „głoszą Chrystusa ukrzyżowanego, zgorszenie dla Żydów, a głupstwo pogan” (1 Kor 1,23), ponieważ „nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12).

 

 

 

Tłumaczenie polskie za:

https://novusordowatch.org/2021/03/vicar-of-antichrist-interreligious-lies/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przerwa