poniedziałek, 22 lutego 2021

Główne herezje i inne błędy Vaticanum II

 

Główne herezje i inne błędy Vaticanum II

przez

John Daly

Pod redakcją Johna Lane'a

 

 

Wprowadzenie

Dokument ten zawiera listę najważniejszych sprzeczności doktryny Katolickiej, o których jesteśmy świadomi w wypowiedziach Soboru Watykańskiego II, wraz ze streszczeniem, w każdym przypadku, dowodów wskazujących, że fałszywe nauczanie jest heretyckie lub w kilku przypadkach godne jakiejś mniej poważnej noty krytyki. Podejrzewamy, że uważna lektura dokumentów Vaticanum II ujawniłaby o wiele więcej herezji, ale uważamy, że te wymienione poniżej są najbardziej znane i najbardziej rażące.

 

Teologiczne uwagi lub kwalifikacje Kościoła

Przed rozpoczęciem listy warto przejrzeć różne uwagi teologiczne lub zastrzeżenia, które Kościół przypisuje do tych nauk, które w taki czy inny sposób sformułował jako własne, oraz odpowiadające im uwagi teologiczne lub potępienia, którymi piętnuje się sprzeczne twierdzenia. Wejdź  tutaj , aby wyświetlić prezentację tabelaryczną. http://sedevacantist.com/theolnotes.htm

Podkreślamy, że wspomniana tabela jest szorstka i gotowa. Mniejsze cenzury teologiczne były stosowane w różny sposób przez różnych teologów1, a niektóre kwestie stosowania, a nawet rozróżnienia teologiczne, pozostają nieokreślone w ich użyciu.

 

Główne herezje i inne błędy Vaticanum II

 

(a) Obywatelskie prawo do wolności religijnej.

„Sobór ponadto oświadcza, że ​​prawo do wolności religijnej ma swoje podstawy w samej godności osoby ludzkiej ... To prawo do wolności religijnej ma być uznane w prawie konstytucyjnym, którym rządzi społeczeństwo. A zatem staje się prawem obywatelskim. ”2 (Deklaracja o wolności religijnej Dignitatis humanae, ustęp 2)

Co więcej, „Papieże” Vaticanum II podjęli kroki, aby w krajach, w których taka wolność nie była już „prawem obywatelskim”, stała się nim. W ten sposób Katolickie konstytucje Hiszpanii i Kolumbii zostały zniesione na wyraźne polecenie Watykanu, a prawa tych krajów zmieniono, aby zezwolić na publiczne praktykowanie religii niekatolickich3. I jakby chcąc jak najdokładniej obalić próby pewnych błędnych „konserwatywnych” członków sekty soborowej, aby wyjaśnić cytowany powyżej tekst, interpretując go w dość niewiarygodny sposób, Karol Wojtyła nigdy nie przegapi okazji, by wpoić własną - zapewne trafną - interpretację intencji Soboru. Na przykład w lutym 1993 r. Oświadczył, w dominująco  pogańskiej afrykańskiej Republice Beninu, że „Kościół uważa wolność religijną za niezbywalne prawo ...”

Prawidłowa doktryna, którą często powtarzali Papieże, jest najbardziej autorytatywnie sformułowana w następującym fragmencie z Quanta Cura Papieża Piusa IX (1864):

„I z tej całkowicie fałszywej idei organizacji społecznej nie boją się wspierać tej błędnej opinii, szczególnie zgubnej dla Kościoła Katolickiego i zbawienia dusz, zwanej przez naszego poprzednika Grzegorza XVI szaleństwem, mianowicie, że wolność sumienia i kultu jest właściwym prawem każdego człowieka i powinno być głoszona jako prawo w każdym prawidłowo ustanowionym społeczeństwie ... Każdą doktrynę wymienioną w tym liście z osobna, przez Naszą Apostolską władzę odrzucamy, zakazujemy i potępiamy; i chcemy oraz nakazujemy, aby byli one uważane za całkowicie odrzucone przez wszystkich synów Kościoła ”.

Prawie jedyną etykietą, której Papież Pius IX nie przypisuje tej doktrynie, jest w rzeczywistości „herezja”, ale wyraźnie uważał, że „szaleństwo”, o którym mówił, jest heretyckie, ponieważ twierdzi, że jest to sprzeczne z Boskim Objawieniem. Co więcej, to pojęcie wolności religijnej zostało już wyraźnie określone jako heretyckie przez Papieża Piusa VII w jego krótkim Post Tam Diuturnas, więc nie ma co do tego wątpliwości.

Cenzura teologiczna: HERETYCZNA.

 

(b) Objawienie zostało zakończone podczas Ukrzyżowania.

„W końcu dopełnił swego objawienia, kiedy dokonał na krzyżu dzieła odkupienia, przez które osiągnął zbawienie i prawdziwą wolność dla ludzi”. (Deklaracja o wolności religijnej Dignitatis humanae, paragraf 11)

Jest to sprzeczne z tradycyjnym i zdecydowanym nauczaniem Katolickim, że wiele prawd proponowanych przez Kościół jako objawione przez Boga, zostało objawionych przez naszego Pana dopiero po Jego Zmartwychwstaniu. Na przykład Sobór Trydencki (sesja 6, rozdział 14) nauczał, że „Jezus Chrystus ustanowił sakrament pokuty, kiedy powiedział:„ Przyjmij Ducha Świętego; którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. ”Te słowa zostały wypowiedziane przez naszego Pana (Jan 20:23) wieczorem w Niedzielę Wielkanocną, ponad dwa pełne dni po Jego Ukrzyżowaniu. I oczywiście tradycja Katolicka nie zawiera najmniejszego powodu, by sądzić, że przed Ukrzyżowaniem Nasz Pan objawił Swój plan ustanowienia sakramentu, a twierdzenie, że to uczynił, oznaczałoby zatem wymyślenie nowego dogmatu, o którym nigdy wcześniej nie słyszano w Kościele. I nawet wtedy pozostaje zastrzeżenie, że odpowiedzi na takie pytania, jak dokładnie kto był szafarzem sakramentu, nie mogły zostać ujawnione przed męką, ponieważ apostazja Judasza była utrzymywana przez naszego Pana w tajemnicy aż do jej zakończenia.

Lista dogmatów objawionych przez naszego Pana po Jego ukrzyżowaniu obejmuje formę sakramentu chrztu, rozszerzenie mandatu Apostołów do głoszenia na cały świat, zniesienie patriarchalnych religii jako środków zbawienia, wejście w obiecany prymat i nieomylność św. Piotra, wyniesienie do Apostolskiej godności św. Pawła i oczywiście zmartwychwstanie samego Pana. Oczywiście, to ostatnie prorokował już długo przedtem; ale jest to wydarzenie historyczne, w które musimy dziś wierzyć, a jego historyczne wypełnienie zostało objawione dopiero w niedzielę wielkanocną, kiedy miało miejsce i zostało ogłoszone przez aniołów świętym kobietom.

Tak więc doktryna Soboru Watykańskiego II na ten temat zaprzecza Boskiemu objawieniu dużej części wiary Katolickiej i Katolickiego systemu sakramentalnego, sprowadzając do statusu nieujawnionego nieistotnego fundamentu Chrześcijaństwa, o którym św. Paweł napisał: „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna nasza wiara ”(1 Koryntian 15:17). Ale oczywiście, jeśli Nasz Pan nie ujawnił swojego wyboru św. Pawła na Apostoła (wydarzenie, które prawdopodobnie wydarzyło się ponad rok po ukrzyżowaniu), nie jest zaskakujące, że soborowa sekta nie zwraca uwagi na jego doktrynę!

Na koniec zauważamy, że potępiając doktrynę tych, którzy uważają, że nowe objawienia zostały dodane do depozytu wiary od czasów apostolskich, Kościół był przyzwyczajony do nauczania, że ​​punktem odcięcia, po którym nie nastąpiło dalsze objawienie była śmierć ostatniego Apostoła (por. Denzinger 2021). Najwyraźniej Kościół nie wybrałby tak późnej daty, jak punkt końcowy Objawienia, gdyby było zamknięte już znacznie wcześniej, to znaczy w czasie Ukrzyżowania.

Nawiasem mówiąc, widzieliśmy, jak argumentowano, że łacińskie słowo „perficere”, które występuje w oryginale powyższego tekstu z Dignitatis humanae, oznacza raczej „udoskonalić” niż „doprowadzić do końca”. Nawet gdyby tak się było, nie widzimy, jak pomogłoby to przeciwstawnej sprawie, ponieważ Boskie Objawienie trudno byłoby uznać za doskonałe bez Zmartwychwstania i całej reszty - Apostołowie z pewnością uważali, że Zmartwychwstanie było warte poznania, i cofając ich myśli do swojego stanu psychicznego w Wielki Piątek i Wielką Sobotę bez wątpienia parsknęliby na myśl, że Objawienie jest doskonałe bez niego. W każdym razie „perficere” zwykle nie oznacza „doskonalić”. Jej naturalny sens to „zakończyć” lub „doprowadzić do końca”; a nawet jeśli możliwe jest drugorzędne znaczenie „doskonalić”, zawsze oznacza to doskonalenie przez ukończenie.

 

Cenzura teologiczna: HERETYCZNA.

 

 

(c) Heretyczne i schizmatyckie sekty są środkami zbawienia.

„Oddzielone Kościoły i wspólnoty jako takie, chociaż wierzymy, że cierpią z powodu wspomnianych wcześniej wad, w żadnym wypadku nie zostały pozbawione znaczenia i ważności w tajemnicy zbawienia. Duch Chrystusa nie powstrzymał się od używania ich jako środków do zbawienia, które swoją skuteczność czerpią z samej pełni łaski i prawdy powierzonej Kościołowi Katolickiemu. " (Dekret o ekumenizmie Unitatis redintegratio, paragraf 3)

 

Jest to sprzeczne z doktryną, która była powtarzana być może więcej razy niż jakakolwiek inna przez Kościół i jest niewątpliwie objawiona przez Boga. Potrzebny jest tylko jeden przykład nauczania Magisterium o prawdziwej doktrynie i wybieramy następujący z Soboru Florenckiego odbywającego się za Papieża Eugeniusza IV (1441):

 

„Najświętszy Kościół Rzymski mocno wierzy, wyznaje i głosi, że nikt z istniejących poza Kościołem Katolickim, nie tylko poganie, ale także Żydzi, heretycy i schizmatycy, nie może mieć udziału w życiu wiecznym; ale pójdą oni do wiecznego ognia przygotowanego dla Diabła i jego aniołów, chyba że przed śmiercią połączą się z nim ... "

 

Słyszeliśmy, jak argumentowano, że słowo „środki”, występujące w odbiegającym od normy fragmencie tego dekretu, miało prawdopodobnie oznaczać coś w rodzaju „odskoczni”; ale oczywiście słowo to nie jest zdolne do tego znaczenia ani samo w sobie, ani w łacińskim słowie, którego jest tłumaczeniem. Pewien filozoficzny aksjomat stwierdza, że ​​„środek, który nie może osiągnąć swego celu, nie jest środkiem”. Latanie samolotem to sposób na dostanie się z Anglii do Francji, ale jazda na rowerze nie jest, nawet jeśli po dotarciu do kanału La Manche odrzuci się rower na bok i skorzysta z innej formy transportu.

 

Cenzura teologiczna: HERETYCZNA.

 

 

(d) Wspólna publiczna modlitwa z heretykami i schizmatykami jest pożyteczna i godna pochwały.

„W pewnych okolicznościach, na przykład na nabożeństwach« o jedność »i podczas zgromadzeń ekumenicznych, jest dopuszczalne, wręcz pożądane, aby Katolicy łączyli się w modlitwie ze swoimi odłączonymi braćmi. Takie wspólne modlitwy są z pewnością bardzo skutecznym sposobem proszenia o łaski jedności i są autentycznym wyrazem więzi, które nadal łączą Katolików z ich odłączonymi braćmi ”. (Dekret o ekumenizmie Unitatis redintegratio, paragraf 8)

 

W tym krótkim fragmencie Ojcom Watykańskim II udało się wcisnąć dwa różne doktrynalne kłamstwa:

1. Jest rzeczą pożądaną, aby Katolicy uczestniczyli w „nabożeństwach modlitewnych” ze swoimi odłączonymi braćmi. Dalekie od bycia pożądanymi, wspólne działania religijne z niekatolikami (z wyjątkiem znanych osób, które są już na drodze do nawrócenia), są zabronione.

2. Że takie wspólne modlitwy są „bardzo skutecznym środkiem błagania o łaskę jedności”.

 

Prawidłowa doktryna jest jasno określona w kanonie 1258 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r., któremu nie może zaprzeczyć najbardziej entuzjastyczny orędownik Soboru Watykańskiego II, który obowiązywał podczas Soboru Watykańskiego II. Ten kanon stwierdza, że ​​jest niezgodne z prawem aktywnie pomagać w jakikolwiek sposób lub brać udział w aktach pobożności niekatolików; a jest to po prostu powtórzenie i stwierdzenie tego, co zawsze było regułą Kościoła. Z kazuistami konsultowano się, jakie wyjątki można dopuścić w szesnastowiecznej Anglii, gdzie i kiedy to naprawdę ma znaczenie, a jedynymi ustępstwami, jakie znaleźli, były bardzo drobne czynności, takie jak odmawianie modlitwy przed jedzeniem - a nawet to było dozwolone tylko w celu uniknięcia poważnego niebezpieczeństwa.

Teraz, co prawda, gdyby kanon 1258 był prawem czysto kościelnym - innymi słowy, typem prawa ludzkiego - Sobór Watykański II (jeśli był to prawdziwy Sobór) mógłby go unieważnić i narzucić nowe prawo. Ale kanon 1258 nie był czysto kościelnym prawem. Po części reprezentuje zastosowanie Boskiego Prawa; i nawet Papież nie może znieść Boskiego prawa (ani też nie może z niego zwolnić). W pełni wystarczający dowód na to, że chodzi o Boskie prawo, można znaleźć w poniższej instrukcji na temat „communicatio in sacris cum acatholicis” skierowanej do Katolików w Anglii przez kardynała Allena w liście z 12 grudnia 1592 r. 4

 

„... Wy [kapłani] i wszyscy moi bracia musicie mieć wielką wagę do tego, abyście nie nauczali, ani nie bronili, że dozwolone jest komunikowanie się z protestantami w ich modlitwach lub nabożeństwach lub w klasztorach, gdzie spotykają się, aby służyć ich nieprawdziwymi sakramentami ; jest to bowiem sprzeczne z praktyką Kościoła i Świętych Doktorów w każdym wieku, którzy nigdy nie komunikowali się ani nie pozwalali żadnemu Katolikowi modlić się razem z arianami, donatystami lub kimkolwiek innym. Nie jest to również pozytywne prawo Kościoła, ponieważ w takim przypadku można by się z tego dyspensować, ale jest to zabronione przez odwieczne prawo samego Boga, jak przez wiele oczywistych argumentów... Dla pewności poprosiłem o sąd Papieża obecnie panującego [ Papież Klemens VIII] i wyraźnie powiedział mi, że uczestnictwo z protestantami albo poprzez modlitwę z nimi, albo przez przychodzenie do ich kościołów, na nabożeństwa lub tym podobne, w żadnym wypadku nie jest dozwolone ani opcjonalne (dispensable).

 

W odpowiedzi na korespondencję napisaliśmy:

 

„(i) List kardynała Allena został napisany w okolicznościach, które nie mogły być bardziej wymagające, i które musiały zmusić kard. Allena i Papieża do szukania każdej okazji do pójścia na kompromis w tej sprawie, gdyby udało się taki znaleźć. W tamtym czasie w elżbietańskiej Anglii, aby Katolicy mogli modlić się z niekatolikami, mogłoby dosłownie uratować życie Katolików, a także mogło zapobiec sprowadzeniu całych rodzin do całkowitej ruiny (i, oczywiście, uratować wielu przed pokusą odstępstwa , czasami nieszczęśliwie się na to godzili).

 

„(ii) Nie ma możliwości, aby zakaz dotyczył tylko uczestnictwa w nabożeństwach, ponieważ dokument nie mniej niż dwa razy wyjaśnia, że ​​tak nie jest i że zakaz obejmuje wszystko. „... że nie nauczajcie, ani nie brońcie, że dozwolone jest porozumiewanie się z protestantami w ich modlitwach lub nabożeństwach lub w klasztorach, gdzie spotykają się, aby służyć swym nieprawdziwym sakramentom ... 'Oraz:' ... Papież ... wyraźnie powiedział że uczestnictwo z protestantami poprzez modlitwę z nimi lub przychodzenie do ich kościołów, na nabożeństwa itp. nie było w żadnym wypadku dozwolone ani opcjonalne (dispensable) ...

 

„(iii) Z dokumentu jasno wynika, że ​​zakaz ten istniał zawsze.” ... W przeciwieństwie do praktyki Kościoła i Świętych Doktorów w każdym wieku, którzy nigdy nie komunikowali się ani nie pozwalali żadnej Katolickiej osobie modlić się razem z arianami, donatystami lub innymi...

 

(iv) Dokument wielokrotnie wyjaśnia, że ​​chodzi nie tylko o prawo kościelne stworzone przez człowieka, ale o prawo Boże. Tak więc: „Nie jest to również prawo pozytywne Kościoła, gdyż w takim przypadku mogłoby to być dyspensowane z jakiejś okazji "- jest to tylko Boskie prawo, z którego nie można być dyspensowanym. Zatem także:„ ... jest to zabronione przez wieczne prawo Boże ". Cóż może być jaśniejszego niż to? A może twierdzisz, że istnieje różnica między prawem Bożym a „wiecznym prawem Bożym”? I tak po raz kolejny: _... Papież obecnie panujący ... wyraźnie powiedział mi, że uczestnictwo z protestantami … modlenie się z nimi… nie było to prawe ani dyspensowalne ”.

(v) A jakie mogłoby być bardziej ostateczne oświadczenie kardynała Allena? Przede wszystkim on, książę Kościoła i być może jeden z najbardziej szanowanych kardynałów XVI wieku, jasno dał do zrozumienia, że ​​zbadał tę sprawę z wielką starannością, że po prostu powtarzał to, co zawsze było nienaruszalną praktyką Kościoła, a także, że był całkowicie pewien, że jest to kwestia prawa Bożego, a po drugie, ze względu na znaczenie kwestii, uznał za swój obowiązek, pomimo własnej całkowitej pewności, sprawdzić sprawę z najwyższym autorytetem, człowiekiem z kluczami do Królestwa Niebieskiego i mocą wiązania i rozwiązywania, tak jakby wiązanie i rozwiązywanie były dokonywane przez Boga Samego; i Papież, pomimo faktu, że, jak już sugerował, każdy ludzki instynkt musiał krzyczeć na niego, aby znalazł sposób na obejście zakazu, jeśli można było znaleźć sposób na obejście, po prostu potwierdził jednoznacznie  modlitwę z Protestantami - nie tylko uczestnictwo w nabożeństwach liturgicznych – jako zarówno niezgodne z prawem, jak i niedyspensowalne, tj. Podlegały prawu Bożemu ”.

 

Powinniśmy jasno powiedzieć, że w żadnym wypadku nie zaprzeczamy, że istnieje możliwość wątpliwości  w kilku wyjątkowych przypadkach; ani nie zaprzeczamy, że Boskie prawo, które samo w sobie czyni zrzeszanie się w ortodoksyjnych prywatnych modlitwach niekatolików, wydaje się nie wiązać - w odniesieniu do prawdziwie ortodoksyjnych prywatnych modlitw niekatolików - w przypadkach poważnej niedogodności, gdy nie ma niebezpieczeństwa zgorszenia. Naturalnie kard. Allen i Papież Klemens VIII wiedzieli, że zawsze byłoby zgorszeniem, gdyby Katolicy modlili się z protestantami w Anglii po „reformacji” i dlatego nie musieli o tym wspominać. Odpowiedź kardynała Allena wyjaśnia bez cienia wątpliwości, że koncepcja modlitwy z niekatolikami jest „per se” zakazana przez Boskie prawo - Boskie prawo, które Sobór Watykański II po prostu unieważnił, tak jakby nie istniało.

 

Teologiczna krytyka: co najmniej BŁĘDNA W WIERZE dla pierwszego zdania i HERETYCZNA5 dla drugiego zdania.

 

 

(e) Prokreacja i wychowanie dzieci nie jest głównym celem małżeństwa.

 

„Małżeństwo i miłość małżeńska są z natury nakierowane na prokreację i wychowanie dzieci. Rzeczywiście, dzieci są najwyższym darem małżeństwa i bardzo przyczyniają się do dobra samych rodziców. Sam Bóg powiedział:„ Nie jest dobrze, aby mężczyzna był sam „(Rdz 2, 18) i„ od początku uczynił ich mężczyzną i niewiastą ”(Mt 19, 4): chcąc powiązać ich w szczególny sposób z własnym dziełem stwórczym, Bóg pobłogosławił mężczyznę i kobietę słowami: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (Rdz 1,28) Nie zamierzając lekceważyć innych celów małżeństwa, trzeba powiedzieć, że prawdziwa miłość małżeńska i cała struktura życia rodzinnego, która z niej wynika, zmierza do zachęcając małżonków do dzielnej współpracy z miłością Stwórcy i Zbawiciela, który dzięki nim będzie powiększał i wzbogacał swoją rodzinę z dnia na dzień.

Małżonkowie powinni traktować jako właściwą misję przekazywanie ludzkiego życia i wychowanie dzieci; powinni zdawać sobie sprawę, że w ten sposób współpracują z miłością Boga Stwórcy i są w pewnym sensie jej interpretatorami. wypełnianie ich roli w poczuciu odpowiedzialności ludzkiej i Chrześcijańskiej oraz formułowanie właściwych sądów poprzez posłuszny szacunek Bogu oraz wspólną refleksję i wysiłek; obejmuje również uwzględnienie dobra własnego i ich dzieci już urodzonych lub jeszcze nienarodzonych, umiejętność odczytywania znaków czasu i własnej sytuacji na płaszczyźnie materialnej i duchowej, wreszcie ocena dobra rodziny, społeczeństwa i Kościoła . To właśnie małżeństwo musi ostatecznie dojść do takiego sądu przed Bogiem. Osoby pozostające w związku małżeńskim powinny zdawać sobie sprawę z tego, że w swoim postępowaniu mogą nie tylko kierować się własnym wyobrażeniem, ale muszą kierować się sumieniem - a sumienie powinno być zgodne z prawem Bożym w świetle autorytetu nauczycielskiego Kościoła, który jest autentycznym interpretatorem prawa Bożego. Prawo Boże bowiem rzuca światło na znaczenie miłości małżeńskiej, chroni ją i prowadzi do prawdziwie ludzkiego spełnienia. Kiedy Chrześcijańscy małżonkowie w duchu ofiary i ufności w Boską opatrzność wypełniają swoje obowiązki prokreacyjne z wielkoduszną odpowiedzialnością ludzką i Chrześcijańską, wychwalają Stwórcę i doskonalą się w Chrystusie.

 

„Wśród małżeństw, które w ten sposób wypełniają powierzoną im przez Boga misję, na szczególną uwagę zasługują ci, którzy po rozważnej refleksji i wspólnej decyzji odważnie podejmują się właściwego wychowania dużej liczby dzieci.

 

„Ale małżeństwo nie służy jedynie do rodzenia dzieci: jego natura jako nierozerwalnej umowy między dwojgiem ludzi i dobro dzieci wymaga, aby we właściwy sposób okazano wzajemną miłość partnerów, aby wzrastała i dojrzewała. Nawet w przypadkach, gdy pomimo głębokiego pragnienia małżonków nie ma dzieci, małżeństwo zachowuje nadal charakter całości i komunii życia oraz zachowuje swoją wartość i nierozerwalność. (Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, paragraf 50)

Nie tylko nigdzie nie jest powiedziane ani sugerowane w tym fragmencie, że prokreacja dzieci jest głównym celem małżeństwa, wykraczającym poza wszystkie inne cele, ale sugeruje się, że ten główny cel ma taką samą wagę, jak w rzeczywistości cele drugorzędne. Właściwa doktryna jest zwięźle przedstawiona w kanonie 1013 Kodeksu z 1917 roku: „Głównym celem małżeństwa jest prokreacja i wychowanie dzieci”.

 

Błędny charakter tej doktryny uwidacznia zadziwiająca sugestia, że ​​tylko ci, którzy „roztropnie rozważyli” i podjęli późniejszą „decyzję”, powinni zakładać „duże” rodziny. Prawda jest taka, że ​​rodzice Katoliccy powinni pozostawić wielkość swoich rodzin całkowicie Boskiej opatrzności, chyba że istnieją proporcjonalnie poważne powody do ograniczenia ich przez częściową lub całkowitą abstynencję.

 

Wypaczenie tej doktryny przez Sobór Watykański II zasługuje na uwagę nie tylko jako odejście od doktryny Katolickiej, ale także jako podżeganie do występku i zepsucia. Właśnie dlatego, że Bóg ustanowił małżeństwo i akt reprodukcyjny właściwy małżeństwu, przede wszystkim jako środek do prokreacji nowego życia, a dopiero w drugiej kolejności dla innych zgodnych z prawem celów, takich jak pielęgnowanie wzajemnej miłości między mężem i żoną oraz ukojenie pożądania, jest niezgodne z prawem poszukiwanie przyjemności właściwych małżeństwu, celowo udaremniając ich naturalną płodność. Innymi słowy, fałszywa doktryna rozpowszechniona w tym fragmencie toruje drogę do usprawiedliwienia onanizmu małżeńskiego i wszelkich innych rodzajów nienaturalnych wypaczeń.

Być może nie jest zaskakujące, że ten fragment spotkał się z bardzo surową krytyką ze strony dwóch najbardziej znaczących teologów obecnych na Soborze, kard. Ottavianiego, prefekta Świętego Oficjum i kardynała Browne'a,6 przełożonego generalnego Dominikanów. Pierwszy z nich, przemawiając jako jedenaste z dwunastu dzieci pracującego mężczyzny, przypomniał biblijną doktrynę i Katolicką tradycję polegającą raczej na ufaniu Opatrzności niż myśleniu o konieczności ograniczania wielkości rodzin, i ironicznie wskazał, że jeśli tekst tego dekretu miał być uznany za poprawny i Katolicki, co dobrze pasowało do innego pojęcia usłyszanego po raz pierwszy na Soborze Watykańskim II - a mianowicie poglądu, że Kościół wcześniej był w błędzie (patrz punkt (q) poniżej). Ten drugi w dwóch wystąpieniach pokazał, jak chęć nauczenia modnej doktryny (przypisującej szczególną rolę romantycznej miłości pośród celów małżeństwa) grozi podważeniem tradycyjnej doktryny Kościoła. I chociaż w świetle tych interwencji dokonano pewnych zmian w tekście dekretu, nic nie jest wyraźniejsze niż to, że dostosowania miały charakter kosmetyczny i że leżące u ich podstaw błędy pozostają w tekście.

 

Cenzura teologiczna: BŁĘDNA

 

 

(f) Żydzi nie są przedstawiani w Piśmie jako odrzuceni lub przeklęci.

„Prawdą jest, że Kościół jest nowym ludem Bożym, ale o Żydach nie należy mówić jako odrzuconych lub przeklętych, jak gdyby to wynikało z Pisma Świętego”. (Deklaracja w sprawie stosunku Kościoła do nieChrześcijańskich religii Nostra aetate, paragraf 4).

Aby uzyskać dowody prawdziwej doktryny w odniesieniu do tego niezwykłego stwierdzenia, możemy rozpocząć od przypowieści naszego Pana zapisanej w Ewangelii Mateusza 21: 33-45 i jej tradycyjnej interpretacji Kościoła. „Zapowiedziane jest tutaj odrzucenie Żydów i nawrócenie pogan, jak naucza Chrystus w wersecie 43” - mówi Cornelius a Lapide w swoim komentarzu do tego fragmentu.

 

Dalej, oczywiście, jest Ew. Mateusza 27:25: „A cały lud odpowiadając, rzekł: Krew jego na nas i na nasze dzieci”. Przypuszczalnie coś wynika z tego fragmentu Pisma Świętego i można się zastanawiać, co mieli na myśli Ojcowie Soboru Watykańskiego II. Jeśli chodzi o tradycyjne nauczanie Kościoła w odniesieniu do tego fragmentu, wrócimy jeszcze raz do Corneliusa a Lapide, gdzie komentuje to:

 

„I w ten sposób [Żydzi] poddali nie tylko siebie samych, ale także swoich najmłodszych potomków niezadowoleniu Boga. Czują to nawet do dnia dzisiejszego w pełnej sile, gdy są rozproszeni po całym świecie, bez miasta, 7 albo świątyni, albo ofiary, albo kapłana, albo księcia ... `` To przekleństwo '', mówi św.Hieronim, `` spoczywa na nich aż do dnia dzisiejszego, a krew Pana nie jest z nich zmazana '', jak przepowiedział Daniel ( Daniela 9:27). "

 

I z ciekawości, gdybyśmy zostali zapytani, który ze wszystkich fragmentów Soboru Watykańskiego II, które podajemy, wydaje nam się najtrudniejszy do wyjaśnienia, nawet przy użyciu najbardziej subtelnych metod debatowania, prawdopodobnie powinniśmy wybrać ten. Nie uważamy, że jest to zdecydowanie bardziej heretyckie niż inne, ale wydaje się, że przedstawia najmniej dróg ucieczki, zwłaszcza że Ojcowie Soboru Watykańskiego II wyraźnie wybrali, aby ich doktryna została osądzona wbrew Pismu Świętemu, co jest wyraźne, czyniąc to absolutnie jasne, że Żydzi zostali zbiorowo potępieni za swój udział w Ukrzyżowaniu. (W tym celu można by zacytować wiele innych tekstów z Nowego Testamentu, ale uważamy, że dostarczyliśmy już wystarczających dowodów).

 

Cenzura teologiczna: HERETYCZNA.

(g) Chrześcijanie i Żydzi mają wspólne duchowe dziedzictwo.

 

„Ponieważ Chrześcijanie i Żydzi mają takie wspólne duchowe dziedzictwo, ten święty Sobór pragnie zachęcić do dalszego wzajemnego zrozumienia i uznania”. (Deklaracja w sprawie stosunku Kościoła do religii nieChrześcijańskich, Nostra aetate, akapit 4)

 

Kościół naucza, ​​z dala od idei Chrześcijan i Żydów mających wspólne duchowe dziedzictwo, że najważniejszą cechą tego, co Żydzi w czasach Chrześcijańskich odziedziczyli po swoich duchowych przodkach, czyli tych, którzy zaprojektowali Ukrzyżowanie, jest całkowite odrzucenie Wcielonego Boga  a także Przymierza Starego Testamentu. Kościół zawsze pouczał swoje dzieci, aby modliły się o nawrócenie „Żydów nieprawowiernych” (jak w liturgii Wielkiego Piątku).

 

Warto zauważyć, że tekst ten, choć godny ubolewania, stanowi złagodzenie błędu, który pierwotnie proponowano za zgodą ojców soborowych. Pierwotnie stwierdzono, że Chrześcijanie wyprowadzili wielkie dziedzictwo od Żydów, co skłoniło biskupa Antonio de Castro Mayera do wskazania, że:

 

„Chrześcijanie jednak otrzymali dziedzictwo, które odziedziczyli po starożytnym narodzie żydowskim, a nie od współczesnego narodu żydowskiego. Współczesnego narodu żydowskiego nie można opisać jako pod każdym względem wiernym objawieniu Starego Testamentu, ponieważ odmawiają przyjęcia Mesjasza, który był przyczyną całego Starego Prawa. Współcześni Izraelici są raczej następcami tych, o których św. Piotr oświadcza, że ​​wydali Jezusa na śmierć i których św. Paweł oświadcza, że sprawiedliwość Boża porzuciła zatwardziałe serce (Dz 3:13; 5:20; Rz 10:3; 11:7). Dlatego nie wydaje się właściwe mówić w ten sam sposób o dawnych Żydach, którzy byli wierni Bogu i przyszłym Mesjaszom, a także w odniesieniu do Żydów obecnych czasów. Od tego pierwszych Kościół otrzymał i wiernie zachował swoje dziedzictwo, podczas gdy Żydzi, przeciwnie, zubożają to dziedzictwo swoją niewiernością. Z tego samego powodu też następuje, że dialog z Żydami należy prowadzić tylko z wielką ostrożnością, jak to jest - a przynajmniej zawsze było – w zwyczaju Kościoła. Ponadto Sobór nie powinien porzucać tego zwyczaju, chyba że pod wpływem poważnego powodu, który należy wyjaśnić wiernym. ”(Akta Soboru Watykańskiego II: III, s. 161).

 

Ponieważ „dziedzictwo” jest słowem, które jest na tyle niejasne, że pozwala na wyodrębnienie z tego fragmentu wielu różnych znaczeń, nie odważamy się nazwać go ostrzejszą krytyką kościelną niż ta podana poniżej: krytyką, która, choć nie pojawia się w tabeli podanej przez księdza Cartechiniego, jest omawiana w innym miejscu jego pracy i jest często uznawana i używana przez teologów Katolickich i Kongregacje Rzymskie. Uważamy, że warto podkreślić ten fragment pomimo jego stosunkowo łagodnej krytyki, ponieważ tak wyraźnie pokazuje heretycką niechęć Soboru, zawsze chętnego do powiedzenia tego, co spodobałoby się liberalnym politykom i dziennikarzom, zwłaszcza schlebiając Żydom i dość lekceważąc potrzebę strzeżenia nieskalanego depozytu wiary, aby chronić wiernych przed wrogami oraz ganić i przywoływać do swoich obowiązków tę perfidną rasę, niegdyś naród wybrany, ale teraz pod przekleństwem, aż do czasów Antychrysta, powrotu proroka Eliasza który zapewni ich nawrócenie.

 

Cenzura teologiczna: OBRAŹLIWE DLA POBOŻNYCH USZU.

 

 

(h) Należy zapomnieć o dawnych niezgodach z muzułmanami.

 

„Na przestrzeni wieków powstało wiele kłótni i niezgody między Chrześcijanami a muzułmanami. Obecnie Święty Sobór błaga wszystkich, aby zapomnieli o przeszłości i nalega, aby dołożono wszelkich starań, aby osiągnąć wzajemne zrozumienie ...” (Deklaracja o relacjach Kościół wyznania nieChrześcijańskich religii Nostra aetate, akapit 3)

(i) Zaleca się, abyśmy powstrzymali się od studiowania tej części historii Kościoła Katolickiego, która dotyczy heroicznych wysiłków naszych Katolickich przodków przeciwko hordom muzułmańskim, które raz po raz zbliżały się do podboju Europy. Zakładamy, że wszystko, co musimy powiedzieć o prośbie o zapomnienie o przeszłości, to to, że przeszłość należy studiować z wielką wytrwałością i uczyć się od niej, aby uzyskać wgląd zarówno w Kościół Katolicki, jak i jego demonicznie inspirowanych wrogów. Nie jest zaskakujące, że w ciągu kilku krótkich lat, które minęły od ogłoszenia tego potwornego zalecenia przez Zbójecki Sobór, muzułmanie szybko doszli do punktu, w którym znów znajdują się w odległości uderzenia do przejęcia Europy i nawet - bezprecedensowo - Wielka Brytania, w której mieli czelność ustanowić swój własny „rząd”, niezależny od królowej i parlamentu, oburzenia, z powodu którego nie wszczęto jeszcze żadnego procesu, wydalenia ani egzekucji za zdradę. Los tych, którzy „zapominają o przeszłości”, polega na tym, że muszą ponownie nauczyć się jej lekcji przez bolesne doświadczenie.

 

(ii) Chwila refleksji ujawnia, że ​​fragment ten jest również obciążony jeszcze poważniejszymi błędami, ponieważ nieuchronnie sugeruje, że „kłótnie i niezgody” w przeszłości były przynajmniej częściowo winą Kościoła Katolickiego. Jak to sugeruje? Czyni to stawiając obie strony sporu na równych prawach, tak jakby Niepokalana Oblubienica Boskiego Baranka była tylko kolejnym wojowniczym kultem, takim jak mahometanizm. I sugeruje to ponownie poprzez rady, które oferuje w celu rozwiązania kłótni i niezgody z przeszłości. Ta rada pociąga za sobą winę po obu stronach; bo gdyby tak nie było, właściwą radą byłoby (a), aby ci, którzy kłócili się z Kościołem i sprzeciwiali się mu, uznali, że byli winni, oraz (b) powinni być zachęcani do naprawienia swoich obyczajów i podjęcia zadośćuczynienie za przeszłość.

 

I rzeczywiście nie będzie to zaskoczeniem dla tych, którzy zauważyli, że w swoim Dekrecie o ekumenizmie (paragraf 3) Sobór Watykański II usiłuje winić Kościół Katolicki za dezercję heretyków z jego szeregów: „... Pojawiły się poważniejsze spory i duże wspólnoty zostały oddzielone od pełnej komunii z Kościołem Katolickim - za co często winni byli ludzie z obu stron ”.

 

Można obalić to obrzydliwe stwierdzenie na dwa sposoby.

 

Po pierwsze, ponieważ Kościół Katolicki ma ustanowione przez Boga prawo i obowiązek (a) mówić ludziom, w co mają wierzyć i (b) rządzić nimi - w skrócie, prawo i obowiązek mieć ostatnie słowo - to jest oczywiście niemożliwe, aby jakiekolwiek „kłótnie i niezgody”, które pozostały nierozwiązane, były jego winą. Innymi słowy, każda osoba lub instytucja, która pokłóciła się z Kościołem Katolickim, ponosi nieuniknioną winę za odmowę poddania się jego osądowi. 8

Po drugie, pogląd, że Kościół, Mistyczne Ciało Chrystusa, Nieskazitelna Oblubienica Chrystusa, której duszą jest Duch Święty, Duch Jedności, był przyczyną kłótni i niezgody, można chyba najlepiej opisać jako fantazje. Jest równie absurdalne sugerowanie, że Kościół był odpowiedzialny za kłótnie i niezgody, które powstały między Chrześcijanami i muzułmanami, jak sugerowanie, że Nasz Pan był odpowiedzialny za „kłótnie i rozbieżności”, którymi wypełnione są Ewangelie i których kulminacją było Jego osądzenie i  morderstwo. Nie znaczy to oczywiście, że Nasz Pan był „znakiem, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2:34), ani że „nie przyszedł, aby zesłać pokój, ale miecz” (Mt 10:34), ani też że obie te obserwacje odnoszą się nie mniej niż do Niego samego Kościoła naszego Pana. Ale poglądy, że Nasz Pan i Jego Kościół są w jakikolwiek sposób winni za sprzeczność i „miecz”, oraz że konflikty z przeszłości powstały z „braku wzajemnego zrozumienia”, muszą być jedynie sformułowane ze względu na wyeksponowanie ich bluźnierczych implikacji. Daleko od „braku wzajemnego zrozumienia”, nie trzeba chyba mówić, że Nasz Pan i Jego Kościół zawsze doskonale rozumieli swoich wrogów. A kłótnie i rozbieżności między Kościołem a resztą świata są spowodowane po prostu odmową ludzi i narodów poddania się mądremu, kochającemu, czułemu matczynemu kierownictwu i rządowi Kościoła.

 

(iii) Zaprzecza prawdzie, że Kościół Katolicki jest tak doskonały w swojej praktyce (gdzie polega to raczej na przemyślanej polityce niż okazyjnych działaniach poszczególnych Katolików), jak w swoim nauczaniu9.

 

Cenzura teologiczna: w (i) jest co najmniej LEKKOMYŚLNA; w (ii) jest BLUŹNIERCZA; w (iii) jest BŁĘDNA.

 

 

(i) Nabożeństwa liturgiczne protestantów rodzą życie łaski i trafnie dają dostęp do komunii zbawienia.

 

„Oddzieleni od nas bracia wykonują również wiele czynności liturgicznych religii Chrześcijańskiej. Na różne sposoby, zależnie od stanu każdego kościoła lub wspólnoty, te czynności liturgiczne z pewnością mogą naprawdę dać życie w łasce i trzeba powiedzieć, mogą trafnie udzielić dostępu do komunii zbawienia ”. (Dekret o ekumenizmie Unitatis redintegratio, paragraf 3)

 

Komentarz nie jest potrzebny. W odniesieniu do słów „te czynności liturgiczne z całą pewnością mogą naprawdę rodzić życie łaski”, zadajemy po prostu następujące pytania:

 

 

i. Biorąc pod uwagę, że liturgia podczas nabożeństw protestanckich i, oczywiście, ogół wierzeń protestanckich, naucza, że ​​wszystko, co jest potrzebne do odpuszczenia grzechów, to „spowiedź powszechna”, jak można sobie wyobrazić, że może to zapoczątkować życie w łasce? W końcu większość protestantów nie idzie do spowiedzi i nawet nie twierdzi, że ich ministrowie mogą udzielać rozgrzeszenia. A ponieważ ministrowie protestanccy nie mogą udzielać rozgrzeszenia, jedynym możliwym sposobem wejścia w stan łaski byłby akt doskonałej skruchy. A Katechizm Soboru Trydenckiego naucza, że ​​akt doskonałej skruchy (którego protestanci ani nie wiedzą, że powinni czynić, ani nie umieją go uczynić) jest bardzo trudny do wykonania nawet dla Katolików.10 Jeśli jest to niezmiernie trudne dla wyszkolonych Katolików, pomimo faktu, że wiedzą, co jest konieczne, jaką szansę mają protestanci (nawet w rzadkich przypadkach, gdy są niezwyciężeni w swoich błędach teologicznych i dostatecznie szanują tradycję, aby mieć nadprzyrodzoną wiarę), kiedy mają złudzenie, że żaden wysiłek nie jest wymagany w ogóle?

ii. Biorąc pod uwagę, że przytłaczająca większość „braci oddzielonych od nas” należy do sekt, które nie mają kapłaństwa, Mszy ani rozgrzeszenia i których główny kult jest obiektywnie świętokradzki, jak można twierdzić, że ich czynności liturgiczne mogą przynosić najmniejszą korzyść tym kto w nich uczestniczy? (Należy zauważyć, że rzeczywiste łaski otrzymane przez niekatolika, który nadal w dobrej wierze popełnia swoje błędy, kiedy chodzi do kościoła i modli się, nie są zrodzone z liturgicznej farsy wprowadzonej tam, ale wynikają wyłącznie z akceptacji przez Boga jego wewnętrznych dyspozycji).

 

Jeśli chodzi o twierdzenie, że różne czynności liturgiczne oddzielonych ciał, które św. Piotr nazywa „sektami zatracenia” (2 Piotra 2: 1), mogą trafnie dać dostęp do komunii zbawienia - jego nieortodoksyjność jest zbyt rażąca, aby wymagała analizy. Tylko w niewielkiej mniejszości przypadków może się w nim pojawić choćby pozór prawdy - mianowicie dzieci ważnie ochrzczonych i kilku dysydentów ze Wschodu, którzy mogą w dobrej wierze przyjąć ważną komunię świętą. Przekraczając rażąco te wąskie granice i zmieniając wyjątek w ogólną zasadę mającą w pewnym stopniu zastosowanie nawet do protestantów, Sobór porzucił wszelkie pozory bycia Katolickim! Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na słowo „trafnie”; bo jeśli kilku ignorantów, ale pobożnych greckich chłopów jest w stanie przyjąć zbawienne skutki Komunii Świętej - z powodu niewinnej nieświadomości, że ich przyjęcie jest rażąco nielegalne i obiektywnie niezadowolone Bogu, ponieważ przyjmują ją z rąk, nie Jego sług, ale Jego wrogów - jedna rzecz jest całkiem pewna to, że nie jest to trafny sposób osiągnięcia własnego zbawienia.

 

Cenzura teologiczna: nie jesteśmy pewni, jaka cenzura ma zastosowanie, ale najwyraźniej fragment ten jest co najmniej BŁĘDNY, a ponieważ z tekstu wynika, że ​​nieważne świętokradcze rytuały mogą bezpośrednio udzielać łaski uświęcającej, uważamy, że nieuchronnie jest to HERETYCZNE.

 

(j) Kościół ma wielki szacunek dla doktryn, które różnią się od jego własnych.

 

„Kościół Katolicki nie odrzuca niczego, co jest prawdziwe i święte w tych [niechrześcijańskich] religiach. Ma wielki szacunek dla sposobu życia i postępowania, przykazań i doktryn, które chociaż różnią się pod wieloma względami od jego własnego nauczania, niemniej jednak często odbijają promień tej prawdy, która oświeca wszystkich ludzi. " (Deklaracja w sprawie stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich, Nostra Aetate, akapit 2)

 

Odkładając na bok skandaliczne odniesienia do życia, postępowania i przykazań, skoncentrujmy się na stwierdzeniu, że Kościół ma „wielki szacunek” dla „doktryn” fałszywych religii, nie tylko tych, które na szczęście mogą być prawdziwe, ale nawet te, które „różnią się… od jej własnego nauczania”. Skoro nauka Kościoła Katolickiego jest prawdziwa, logiczną koniecznością jest, aby każda inna doktryna była fałszywa. Dlatego też Ojcowie Soboru Watykańskiego II stanowczo oświadczyli, że Kościół „wysoko ceni” fałszywe doktryny. Oczywiście jest to całkowicie prawdą w przypadku Soborowej Sekty; lecz stosunek Kościoła Katolickiego do fałszywych doktryn zawsze był taki sam jak jego Boskiego założyciela: niepohamowana nienawiść.

 

Cenzura teologiczna: HERETYCZNA.

(k) Godne pochwały są spotkania teologiczne i dyskusje na równych zasadach między Katolikami i niekatolikami.

 

„Katolicy, którzy mają już odpowiednie podstawy, potrzebują lepszego zrozumienia odpowiednich doktryn naszych odłączonych braci, ich historii, życia duchowego i liturgicznego, ich psychologii religijnej i tła kulturowego. Najcenniejsze w tym celu są spotkania obu braci. Najcenniejsze do tego celu są spotkania dwóch stron - zwłaszcza do dyskusji nad problemami teologicznymi - gdzie każdy może traktować się na równych prawach, pod warunkiem, że ci, którzy biorą w nich udział pod kierunkiem władz, są naprawdę kompetentni ”. (Dekret o ekumenizmie Unitatis redintegratio, paragraf 9)

 

Cokolwiek ktoś mógłby powiedzieć, próbując bronić ortodoksji tej heretyckiej doktryny, jest faktem nieuniknionym, że podejmując dyskusję z kimkolwiek innym na równych prawach, zrzeka się wszelkich roszczeń do władzy nadrzędnej wobec autorytetu drugiej strony. W przeciwnym razie podstawa po prostu nie byłaby równa. Zastanów się: jak Kościół może zalecić Katolikom, nawet najbardziej kompetentnym, angażowanie się w dyskusję teologiczną z protestantami, chyba że protestanci są otwarci i gotowi do uznania, że ​​ich poglądy religijne są co najmniej wątpliwe, i do zmiany ich, jeśli znajdą wyraźne dowody przeciwnie? A jednak, aby Katolik mógł nawiązać dialog z takim protestantem na równych zasadach, Katolik musiałby mieć taki sam stosunek do własnych przekonań religijnych - innymi słowy, uważać je za tymczasowe opinie, a nie za Boskie. gwarantowane, niewzruszenie pewne i coś, za co radością umarłby tysiącem śmierci, zamiast poddawać w wątpliwość najdrobniejszy szczegół każdego z nich na krótką chwilę.

 

Dlatego Sobór zachęca Katolików, aby ukrywali Boskie zobowiązanie wszystkich osób do wyznawania Wiary Katolickiej, aby jakikolwiek Katolik - bez straszliwego grzechu śmiertelnego - nie mógł kwestionować najmniejszego szczegółu swojej wiary i aby wszyscy heretycy nie mogli poddać się Kościołowi. Zachęca Katolików do przejawiania postawy, że kwestie teologiczne, które są przedmiotem sporu między Katolikami i niekatolikami, są kwestią otwartej debaty: opinia kontra opinia. Nie ma innego sposobu odczytania tych słów Soboru. A zachowanie zalecane przez Sobór Watykański II zostało wyraźnie potępione w Mortalium Animos Papieża Piusa IX:

 

„Chociaż łatwo jest znaleźć wielu niekatolików głoszących często braterską komunię w Chrystusie Jezusie, nie znajdziesz nikogo, komu by się zdarzyło poddać się i być posłusznym Namiestnikowi Chrystusa, czy to jako nauczyciel, czy jako władca Kościoła. W międzyczasie zapewniają, że chętnie traktowaliby z Kościołem Rzymskim, choć na zasadzie równości praw i jako równi. Gdyby mogli tak traktować, nie wydaje się, aby wątpili, ale można by zawrzeć porozumienie, przez które nie byliby zmuszeni do porzucenia tych opinii, które są do tej pory przyczyną ich wędrówki poza jedyną prawdziwą owczarni Chrystusa.

 

„Na takich warunkach jest jasne, że Stolica Apostolska nie może w żaden sposób uczestniczyć w ich spotkaniach i że Katolicy w żadnym wypadku nie mogą przyłączyć się do takich wysiłków ani im w tym pomagać ...

 

Ojciec Święty nauczał również, że: „… ten, kto popiera tych, którzy trzymają się tych teorii i usiłuje je urzeczywistnić, całkowicie porzuca religię objawioną przez Boga”.

 

Sobór Watykański II stwierdza, że ​​spotkania obu stron - zwłaszcza w celu omówienia problemów teologicznych i gdzie każda z nich może traktować drugą na równych zasadach - są „najbardziej wartościowe”. Papież Pius XI mówi, że nie można ich przedsiębrać i że teorie, które broniłyby takich spotkań jako dobrych, są równoważne apostazji.

 

Cenzura teologiczna: HERETYCZNA PRZECIW WIARZE KOŚCIELNEJ.

(l) Chrześcijanie i niechrześcijanie razem szukają prawdy i odpowiedzi moralnych.

 

„Poprzez lojalność wobec sumienia Chrześcijanie łączą się z innymi ludźmi w poszukiwaniu prawdy i właściwego rozwiązania wielu problemów moralnych, które pojawiają się zarówno w życiu jednostek, jak i w relacjach społecznych”. (Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, paragraf 16)

 

Pierwsze pytanie postawione w tym fragmencie dotyczy tego, jakie znaczenie należy przypisać zawartemu w nim słowu „Chrześcijanie”. Czy to po prostu oznacza Katolików? Nie należy tego przypuszczać, gdyż gdzie indziej Sobór Watykański II (błędnie) przypisał ochrzczonym heretykom i schizmatykom ścisłe prawo do określenia „Chrześcijanin”. Czy oznacza to Katolików i ochrzczonych niekatolików uważanych za rozwiązłe ugrupowanie? Jeśli tak, to z pewnością jest to wystarczająco heretyckie samo w sobie, aby sugerować, że można uogólniać tak, jakby Katolicy i heretycy byli, przynajmniej w przybliżeniu, w tej samej pozycji „w poszukiwaniu prawdy”. Być może najmniej godną ubolewania interpretacją jest przypuszczenie, że Ojcowie chcieli odnosić się głównie do Katolików, a w drugiej kolejności do niekatolickich „Chrześcijan”. Ale nawet w najlepszym wydaniu to stwierdzenie pozostaje oburzającą parodią rzeczywistości. W odniesieniu do wszystkich tych prawd, które ludzie powinni znać, Katolicy nie są zaangażowani w żadne „poszukiwania”, czy to wspólnie z heretykami, czy poganami, czy kimkolwiek innym, ale są raczej całkowicie odseparowani od wszystkich innych dzięki pewnemu posiadaniu nieomylnej prawdy.

 

Nie można też „ocalić” ortodoksji tego fragmentu argumentując, że istnieją pewne prawdy, których Katolicy nadal poszukują (na przykład dotyczące zawiłych niuansów teologicznych), podczas gdy są inne, których poszukują niekatolicy (dotyczące podstaw, odpowiedzi, na które można znaleźć jedynie w Kościele Katolickim). Jest to bowiem jedynie stwierdzenie, że Katolicy są zaangażowani w jedno poszukiwanie prawdy, podczas gdy niekatolicy są (lub powinni być) zaangażowani w inne i całkiem odrębne poszukiwania. Nie ma najmniejszej kwestii, że Katolicy „łączą się z innymi ludźmi” w poszukiwaniu prawdy, z tego samego powodu, dla którego jest mało prawdopodobne, aby biegacz olimpijski przykuł się kajdankami do kaleki lub paralityka, próbując pobić rekord prędkości i że myślący rolnik zwykle nie zaprzęga pary żółwi przed swoim traktorem, aby pomóc w szybszej i wydajniejszej orce!

 

Najgorszy skandal tej fałszywej doktryny polega na katastrofalnym wrażeniu, jakie może wywołać na niechrześcijańskich czytelnikach, sugerując raz jeszcze, że wiara Katolicka jest kwestią opinii i że Katolicy wciąż z otwartymi umysłami polują na prawdę religijną. jak grzeszni poganie.

 

Cenzura teologiczna: tutaj uważamy, że konieczne jest odwołanie się do określenia używanego do napiętnowania zdania, które w swoim naturalnym i oczywistym sensie jest heretyckie, nawet jeśli jest wystarczająco niejasne i mętne, aby pozwolić tym, którzy są zdecydowani zamknąć oczy na rzeczywistość, tak jak pan Michael Davies, aby wmówić sobie, że jest pacjentem ortodoksyjnej interpretacji – PACHNĄCA HEREZJĄ.

(m) Kościół musi prowadzić dialog z ateistami, aby ustanowić porządek na świecie.

 

„Chociaż Kościół całkowicie odrzuca ateizm, to jednak szczerze głosi, że wszyscy ludzie, zarówno wierzący, jak i ci, którzy nie wierzą, powinni pomagać w ustanawianiu porządku na tym świecie, w którym wszyscy żyją razem. Tego z pewnością nie można zrobić bez dialogu który jest szczery i roztropny. " (Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, paragraf 21)

 

Jedyną szansą, by na świecie zapanował porządek, jest oczywiście jego stanie się Katolickim. Jak powiedział nasz Pan (np. W Jana 15:18), świat zawsze nienawidził Kościoła Katolickiego; i zawsze będzie nienawidził prawdziwego Kościoła Katolickiego, dopóki do niego nie dołączy. Nasz Pan dał jasno do zrozumienia, że ​​nawet nie modlił się za „świat” (Jan 17: 9), a św. Paweł powiedział w 2 Tymoteusza 3:12: „Wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, prześladowani będą”. Co więcej, Nasz Pan polecił swoim Apostołom i ich bliskim, aby głosili niewiernym, a nie angażowali się w dialog z nimi. Kościół Katolicki naucza, że ​​właściwy porządek na świecie jest absolutnie niemożliwy, dopóki cały świat nie podda się Kościołowi, a twierdzenie, że pomaga w ustanowieniu właściwego porządku, pokoju itp., pozostając w otwartym buncie przeciwko królowaniu Chrystusa, jest po prostu zaprzeczeniem. Na poparcie tego cytujemy z pierwszej encykliki Papieża Piusa XI, Ubi Arcano Dei:

 

„Ponieważ odseparowali się nieszczęśliwie od Boga i Jezusa Chrystusa, ludzie z dawnego szczęścia popadli w szlam zła. Z tego samego powodu wszystkie projekty, które wymyślają, aby naprawić straty i ocalić to, co pozostało z ruin, są dotknięte prawie całkowitą bezpłodnością. "

 

A oto Papież Pius XII w swojej pierwszej encyklice Summi Pontificatus:

 

„Niewątpliwie wielu, odrzucając w ten sposób przykazania Jezusa Chrystusa, (...) nie miało rozumu, by dostrzec, że jakikolwiek ludzki wysiłek zastąpienia prawa Chrystusowego jakimś podstawowym jego wzorem musiał okazać się całkowicie pusty i bezowocny; „próżność była końcem ich zamiarów ”(Rzymian 1:21). Kiedy wiara w Boga i w naszego Boskiego Odkupiciela słabnie i odrętwia się, kiedy oświecenie, które pochodzi z uniwersalnych zasad prawości i honoru, zaciera się w umysłach ludzi, co to oznacza? Oznacza, że ​​jedyna możliwa podstawa pokoju i trwałości została podważona, fundament, na którym musi opierać się porządek naszych działań i opinii, publicznych i prywatnych. Jeśli to stracimy, nic nie będzie w stanie rozmnażać ani zachować dobrobytu we wspólnocie ”.

 

I tutaj jest w dużej mierze to samo nauczanie przedstawione w różnych słowach w Roku liturgicznym Doma Guérangera (tom 14, ostatnia niedziela października, święto Chrystusa Króla11):

 

„Dziś niestety widzimy„ nieuporządkowany świat ”, w dużej mierze spoganizowany pod względem zasad i poglądów, a w ostatnich latach w jednym kraju nawet chlubiąc się nazwą„ pogański ”. W najlepszym przypadku rządy w większości ignorują Boga, a w najgorszym - otwarcie walczą z Nim, tak jak dzisiaj jesteśmy świadkami w Starym i Nowym Świecie. Nawet dobre intencje mężów stanu, aby znaleźć lekarstwo na obecne choroby, a przede wszystkim zapewnić pokój na świecie, okazują się daremne, ponieważ podczas gdy pokój pochodzi z Chrystusa i możliwy jest  tylko w królestwie Chrystusa, Jego Imię nigdy nie jest wymieniane podczas ich obrad ani w ich dokumentach. "

Takie jest autentyczne nauczanie Kościoła Katolickiego, streszczone w aksjomacie „pax Christi in regno Christi” - pokoju Chrystusa w królestwie Chrystusa. Jest bezpośrednim odbiciem jednoznacznych wypowiedzi i ostrzeżeń Chrystusa, że ​​„świat”, który Go nienawidził, nienawidzi Jego Kościoła. Kościół zawsze utrzymywał, że na świecie są dwa królestwa, królestwo Boże, którym jest Kościół Katolicki, oraz królestwo składające się z całej reszty, rządzone przez szatana; i nie tylko istnieją one w nie dającej się pogodzić wrogości między sobą, ale ci drudzy nie mogą nawet żyć w pokoju między sobą, nie mówiąc już o pokoju z Kościołem Katolickim. (Nawet narodom Katolickim trudno jest żyć w pokoju, jak pokazuje historia średniowiecza).

 

Wreszcie, jeśli chodzi o ten temat, aby nie zarzucać nam, że czytamy w tych słowach Gaudium et spes więcej, niż jest to uzasadnione, warto być może zauważyć, że Paweł VI nie pozostawił najmniejszej wątpliwości co do własnej interpretacji tychże - interpretacji całkowicie nie do pogodzenia z nauczaniem Katolickim. - w swoim słynnym przemówieniu wygłoszonym w ateistycznej Organizacji Narodów Zjednoczonych w 1965 roku, kiedy bluźnierczo określił tę masońską organizację jako „ostatnią nadzieję narodów ziemi na zgodę i pokój”.

 

Cenzura teologiczna: jeszcze raz, naszym zdaniem, PACHNĄCA HEREZJĄ.

 

 

(n) Kościół potrzebuje pomocy niewierzących.

 

„W dzisiejszych czasach, gdy rzeczy zmieniają się tak szybko, a wzorce myślowe tak bardzo się różnią, Kościół musi zintensyfikować tę wymianę [tj.„ Wymianę między Kościołem a różnymi kulturami ”], zwracając się o pomoc do ludzi żyjących na świecie którzy są ekspertami w jego [światowych] organizacjach i formach szkolenia, i którzy rozumieją jej mentalność, zarówno w przypadku wierzących, jak i niewierzących. " (Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, paragraf 44)

 

To, co zostało powiedziane w odniesieniu do (m) powyżej, wystarczy, aby obalić również tę doktrynę. Jest całkiem oczywiste, że podczas gdy niewierzący najbardziej pilnie i rozpaczliwie potrzebują wszystkiego, co Kościół ma do zaoferowania, sam Kościół nie potrzebuje od nich absolutnie niczego. Jego misją jest głoszenie prawdy i oferowanie wszystkim ludziom środków do uświęcenia, a nie działanie jako międzykulturowa giełda; a jej Boski Założyciel, poprzez niezmienną w swej istocie konstytucję, którą go obdarzył oraz nieustanną inspirację i ochronę Ducha Świętego, którego posłał do niego w dniu Pięćdziesiątnicy, dostarczył mu wszystkiego, czego mógł potrzebować do wypełnienia swojej misji. Sugestia, że ​​w jakimkolwiek celu Kościół może potrzebować pomocy grupy osób wykwalifikowanych nie przez erudycję teologiczną czy świętość, ale tylko przez znajomość dróg i ducha świata - o której jest napisane, że „cały świat zasiada w niegodziwości” (1 Jana 5:19) - i włączając niewierzących wśród swojej liczby, może zasługiwać tylko na jedną kwalifikację ...

 

Cenzura teologiczna: HERETYCZNA.

 

 

(o) Misjonarze Katoliccy powinni współpracować z heretyckimi „misjonarzami”.

 

„We współpracy z Sekretariatem ds. Popierania Jedności Chrześcijan [Święta Kongregacja Rozkrzewiania Wiary] będzie poszukiwać sposobów i środków dla osiągnięcia i zorganizowania braterskiej współpracy i harmonijnych relacji z misyjnymi przedsięwzięciami innych wspólnot Chrześcijańskich, tak dalece, jak to możliwe, by zgorszenie podziału mogło zostać usunięte. " (Dekret o działalności misyjnej Kościoła Ad gentes Divinitus, paragraf 29)

 

Misjonarze Katoliccy to ludzie wysłani przez Boga za pośrednictwem Jego świętego Kościoła, aby głosili prawdę tym, którzy jej nie znają, aby, jeśli są dobrej woli, mogli przyjąć Ewangelię aktem nadprzyrodzonej wiary, która jest niezbędnym fundamentem procesu uzasadnienia. Z drugiej strony protestanccy „misjonarze” są natchnionymi przez diabła nowicjuszami, nie wysłannikami Boga, ale Jego wrogami, którzy bezczelnie twierdzą, że ujawniają Jego prawdę, podczas gdy w rzeczywistości wypaczają ją zgodnie ze swoimi uprzedzeniami i przynoszą tych na tyle głupich, by przyjęli ich doktryny, a nie światło ale jeszcze głębszy stopień ciemności, abyśmy mogli jak najlepiej zastosować do pogańskich „nawróconych” przez protestanckich „misjonarzy” słowa naszego Pana, że ​​„ostatni stan tego człowieka jest gorszy niż pierwszy”(Mt 12:45). Dlatego też wielki jezuita komentator Pisma Świętego, ksiądz Cornelius a Lapide, pisze:

„... nigdy nie wolno się radować, gdy głosi się herezję i propaguje się ją nawet wśród pogan; bo chociaż zapowiadają Chrystusa, to jednocześnie ogłaszają wiele herezji ... a te herezje są bardziej zgubne niż samo pogaństwo; tak więc dla pogan jest o wiele lepiej nie przyjmować żadnej prawdy ani doktryny od heretyków, niż przyjmować ją pomieszaną z tak wieloma przewrotnymi błędami ... ”(Komentarz do Listu do Filipian 1:18; nasze wyróżnienie)

 

W świetle powyższego, czy można uznać, że sobór nazywający się Katolickim powinien zalecać „braterską współpracę” między misjonarzami Katolickimi a ich najbardziej śmiercionośnymi przeciwnikami i wrogami? Czy ktoś, kto ma w duszy ziarno wiary Katolickiej, może na poważnie wyobrazić sobie, że dopuszczalne jest wykonywanie dzieła Bożego, działając w parze z tymi, którzy są zdeterminowani, aby je udaremnić? Czy ktokolwiek może poważnie doradzić, aby jakikolwiek projekt był realizowany, nie przez tych, którzy rozumieją naturę pracy i jej wartość i pragną, aby została ona osiągnięta, ale przez rozwiązły sojusz tych, którzy faworyzują projektować z tymi, którzy się temu sprzeciwiają,  tymi, którzy go rozumieją  z tymi, którzy są zupełnie ślepi na jego naturę?

 

Uważamy, że wystarczającą odpowiedź na te pytania dają słowa św.Pawła:

„Nie dźwigajcie jarzma z niewierzącymi. Za jaki udział ma sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo jaka społeczność ma światło z ciemnością? A co za zgoda Chrystusa z Belialem? Albo jaką część ma wierny z niewierzącym? Albo jaką zgodę ma Świątynia Boga z bożkami? " (2 Koryntian 6: 14-16)

 

Cenzura teologiczna: ponieważ jest sformułowana jako oświadczenie woli, a nie potwierdzenie doktrynalne, być może nie jest możliwe dołączenie cenzury bezpośrednio do cytowanych słów. Jednak stanowisko każdego, kto uważa, że ​​taka polityka jest godna pochwały, jest oczywiście HERETYCZNE.

 

 

(p) Braki w formułowaniu nauczania Kościoła powinny zostać naprawione.

 

„W związku z tym, jeśli w różnych czasach i okolicznościach pojawiały się braki w postępowaniu moralnym lub w dyscyplinie Kościoła, a nawet w sposobie, w jaki sformułowano nauczanie Kościoła - aby dokładnie odróżnić je od samego depozytu wiary - należy je ustalić w odpowiednim momencie i we właściwy sposób ”. (Dekret o ekumenizmie Unitatis redintegratio, paragraf 6)

Ten fragment jest dobrym przykładem tego, jak heretycki sobór Watykański II naśladuje przykład innych heretyków, subtelnie ukrywając swoją truciznę i zdając się bronić tej samej prawdy, której jednocześnie zaprzecza. Pogląd, że mogą istnieć braki w formułowaniu nauczania Kościoła, jest nikczemnym atakiem na świętość i Boską ochronę, jaką zapewnia Kościołowi jego Boski Założyciel. Nie można też niczego osiągnąć przez nieszczere uchylanie się od tego, że sformułowanie doktrynalne „należy starannie odróżniać od depozytu samej wiary”; albowiem depozyt wiary był przekazywany ludziom przez Boga w formie słów, mówionych lub pisanych, i zawsze był przekazywany swoim dzieciom przez Kościół Święty w ten sam sposób, przez głosy i pióra jego misjonarzy, pasterzy i lekarzy. Byłoby zatem zupełnie niemożliwe, aby w formułowaniu Katolickiej nauki występowały braki, gdyby nie brakowało w Kościele opieki i głoszenia samego depozytu wiary. Dlatego Duch Święty chroni wypowiedzi Kościoła przed błędem - niekoniecznie przez bezpośrednie natchnienie najdoskonalszych słów możliwych do przekazania Jego znaczenia, jak miało to miejsce w przypadku Pisma Świętego, ale przynajmniej upewniając się, że żadne słowo jest nigdy używane w takiej oficjalnej formulacji, która mogłaby zostać uznana za wadliwą. I stąd Papież św. Agatho (678-681) napisał, że: „Nic z rzeczy określonych [definita] nie powinno być umniejszane; nic się nie zmienia; nic nie dodaje; ale muszą być zachowane zarówno pod względem wyrazu, jak i znaczenia”. (List do cesarza, cytowany przez Papieża Grzegorza XVI w encyklice Mirari Vos z 15 sierpnia 1832)

 

I oczywiście żadna ucieczka od heterodoksji sprzecznego nauczania Soboru Watykańskiego II nie może opierać się na subtelnej technice stosowania warunkowego: „Jeśli… były niedociągnięcia… w sposobie, w jaki nauczanie Kościoła zostało sformułowane… . "; z tego prostego powodu, że nawet przyjęcie hipotezy pokazuje, że uważa się, iż mogą istnieć takie niedociągnięcia, a udzielenie instrukcji, jak zareagować na taką ewentualność, pokazuje, że jest to nawet prawdopodobne.

 

Cenzura teologiczna: w najbardziej naturalnej implikacji słów… HERETYCZNA.

 

 

(q) Inne herezje Soboru Watykańskiego II i herezja w Wielki Piątek właściwy Novus Ordo Missae.

 

Powyższa lista nie jest wyczerpująca, po części dlatego, że nigdy nie chcieliśmy podjąć czasochłonnego, żmudnego i moralnie niebezpiecznego zadania uważnego czytania wszystkich dokumentów soborowych w celu zlokalizowania każdej zniewagi dla wiary Katolickiej w nim zawartej. Uważamy jednak, że warto tutaj wspomnieć, że dekret Unitatis redintegratio o ekumenizmie i deklaracja Nostra aetate o religiach niechrześcijańskich, wraz z bardziej znaną deklaracją Dignitatis humanae o wolności religijnej, stanowią specjalną kategorię, ponieważ zawarte w nich herezje są nie przypadkowe, ale stanowią ich rację bytu. Innymi słowy, każdy z tych dokumentów zawiera nie tylko pojedyncze zniewagi przeciwko prawdzie Katolickiej, ale został pomyślany jako atak na jakąś Katolicką doktrynę. Nostra aetate ma na celu podważenie kamienia węgielnego Chrześcijańskiej doktryny, że „nie ma innego imienia pod niebem, które dałoby ludziom zbawienie [jak] imię Naszego Pana Jezusa Chrystusa z Nazaretu” (Dz 4: 10,12) . Unitatis redintegratio stara się rozerwać bezszwową szatę Chrystusa i uczynić z Jego wiernej oblubienicy nierządnicę, zaprzeczając, że „człowiek, który jest heretykiem (...) jest obalony i grzeszy, będąc potępionym własnym osądem” (Tt 3:10, 11). A Dignitatis humanae jest oczywiście skierowana przeciwko społecznemu królowaniu Chrystusa, obowiązkowi państwa przyjęcia jedynej prawdziwej religii i wspierania jej, jednocześnie ograniczając publiczne wyrażanie wszystkich fałszywych religii, powtarzając bluźniercze wołanie Żydów: „My nie mamy króla, tylko Cezara ”(Jan 19:15); „Nie chcemy, aby ten człowiek panował nad nami” (Łk 19,14).

Znane jest również to, że konstytucja dogmatyczna o Kościele, znana z pierwszych słów jako Lumen gentium, została stworzona przede wszystkim po to, by wprowadzić heretycką doktrynę o „kolegialności” biskupiej, o jakiej nigdy wcześniej nie słyszano w historii Kościoła. W tym przypadku jednak protesty „konserwatywnych” ojców doprowadziły do ​​tak radykalnych zmian, że głoszona doktryna nie może być gorsza niż tendencyjna. Dopóki biskup de Castro Mayer nie zauważył spisku, intencją tych, którzy do tej pory sporządzali oryginalny tekst, było wzmocnienie autorytetu biskupów działających zgodnie, że ten rzekomy autorytet byłby niezgodny z dogmatem, że autorytet Papieża nad cały Kościół jest nie tylko bezpośredni i absolutny, ale także plenarny.

 

Wreszcie, aby zamknąć tę listę, uważamy, że warto wspomnieć o jednej herezji, która nie została zawarta w dokumentach Vaticanum II, ale pojawiła się w tekście Novus Ordo ogłoszonym przez Pawła VI w następstwie Soboru. Dzieje się to we właściwej liturgii Wielkiego Piątku, w którym to dniu celebranci Novus Ordo i uczestnicy proszą Boga, aby pozwolił Żydom „wzrastać / trwać w wierności Jego Przymierzu” („in sui foederis fidelitate proficere”). Niewątpliwym wnioskiem jest to, że Żydzi są już, przynajmniej w pewnym stopniu, wierni Bożemu przymierzu. Ale w rzeczywistości tak nie jest, ponieważ Stare Przymierze wymagało od Żydów uznania Mesjasza, Jezusa Chrystusa, a kiedy Go odrzucili, zostało nieodwołalnie naruszone i zniesione na zawsze. Dlatego nawet zewnętrzne przestrzeganie ceremonii mojżeszowych nie może być uważane za „wierne”, ponieważ jest de fide że uchylone jest Prawo Mojżeszowe. I nie trzeba dodawać, że Żydzi z pewnością nie są bardziej wierni Nowemu Przymierzu, niż Staremu!

 

Cenzura teologiczna: HERETYCZNA.

 

 

 

UWAGI

Zobacz ks. John Cahill O.P .: Rozwój cenzury teologicznej po Soborze Trydenckim (1563-1709), Fribourg, Szwajcaria, 1955.

• Podkreślenie dodane przez nas, jak również we wszystkich innych fragmentach cytowanych w tym załączniku.

• Przed 1960 rokiem w wielu ocalałych narodach Katolickich niekatolicy mogli spotykać się razem w celu ich rytuałów, ale nie mogli „wielbić” publicznie lub we własnych kościołach, głosić publicznie lub nawracać. Ich ministrowie nie mogli też ubierać się jak duchowni: na przykład na Malcie kapelani armii brytyjskiej musieli nosić krawat zamiast urzędniczego kołnierza.

Listy i pamiątki kardynała Allena (red. T.F. Knox) ​​vol. 2, s.344. Język angielski został zmodernizowany i wyjaśniony w jednym lub dwóch miejscach, a dodane akcenty należą do nas.

• Heretyczne, ponieważ po prostu heretyckie jest sugerowanie, że popełnienie grzechu śmiertelnego jest dobrym sposobem na błaganie o jakąkolwiek łaskę - w szczególności o „łaskę jedności”, sugestia, która wydaje się sugerować, że obecnie Kościołowi brakuje jednej ze swoich zasadniczych uwag.

• Nieprawidłowo podniesiony do kardynała przez Roncalliego w 1962 r. (Ottaviani został mianowany przez Papieża Piusa XII w 1953 r.)

• To oczywiście stało się nieaktualne około pięćdziesiąt lat temu wraz z faktycznym utworzeniem państwa Izrael. (Zakwalifikowaliśmy utworzenie Izraela do fazy „de facto”, aby odzwierciedlić fakt, że z pewnością nie był on zgodny z żadnymi obowiązującymi zasadami prawnymi, co uznawali nawet Żydzi, na przykład Arthur Koestler w The Thirteenth Tribe).

• Zobacz Ew. Łukasza 10:16 („Kto was słucha, mnie słucha”) i Ew. Mateusza 18:17 („Jeśli nie usłucha Kościoła, niech będzie dla was jak poganin i celnik”).

• Por. a) Dictionnaire de Théologie Catholique, tom 4, kol. 2194 (w tłumaczeniu): „Zwyczajne i powszechne Magisterium jest również sprawowane poprzez ukrytą naukę wyraźnie zawartą ... w dyscyplinie i powszechnej praktyce Kościoła, przynajmniej w takim zakresie, w jakim są one rzeczywiście nakazane, zatwierdzone lub autoryzowane przez Kościół powszechny”. (b) Rok liturgiczny Dom Guéranger, czwartek w Zielonym tygodniu: „Czy Kościół daje nam do zrozumienia, w co mamy wierzyć, pokazując nam swoją własną praktykę, czy też po prostu wyrażając swoje uczucia, czy też uroczyście ogłaszając definicję na ten temat, musimy przyjmować jej słowo z poddaniem serca. Jej praktyka jest zawsze w harmonii z prawdą, ponieważ to Duch Święty, jej życiowa zasada, która ją zachowuje; wypowiedź jej uczuć jest tylko natchnieniem tego samego Ducha, który nigdy jej nie opuszcza, a co do definicji, które ona ustanawia, to nie ona sama je decyduje, lecz Duch Święty w niej i przez nią. (Nasze podkreślenia zostały dodane).

Katechizm Soboru Trydenckiego, rozdział „O sakramencie pokuty”, część „Druga część pokuty”, akapit drugi („Konieczność spowiedzi”): „Skrucha, to prawda, usuwa grzech, ale kto to robi? nie wiecie, że w tym celu żal musi być tak intensywny, tak żarliwy, tak gwałtowny, aby odpowiadać wielości zbrodni, które usuwa? Jest to stopień skruchy, do którego niewielu dociera; a zatem w ten sposób bardzo nieliczni mogliby mieć nadzieję na przebaczenie swoich grzechów. " (Nasz nacisk.)

• Święto Chrystusa Króla zostało ustanowione przez Papieża Piusa XI długo po śmierci Doma Guérangera i opublikowaniu pierwszego wydania Roku Liturgicznego. Sposób obchodzenia się z ucztą został ewidentnie dodany przez redaktora kolejnego wydania.

 

 

Tłumaczenie polskie za:

http://www.holyromancatholicchurch.org/heresies.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przerwa