poniedziałek, 22 lutego 2021

Franciszek ułatwia przyjęcie pseudo-rodziny Sodomitów w parafii Novus Ordo

 

Franciszek ułatwia przyjęcie pseudo-rodziny Sodomitów w parafii Novus Ordo

13 stycznia 2021 r

 

„Amoris Laetitia” w akcji…

 

„Towarzyszenie” bergogliańskie jest darem, który ciągle daje i będzie to robił przez następne dziesięciolecia, jeśli Bóg nie zainterweniuje.

Dziś tak zwany National Catholic Reporter z radością informuje nas, że dzięki Jorge Bergoglio („papieżowi Franciszkowi”) „małżeństwo” sodomitów wychowuje teraz „swoje” troje dzieci w parafii Novus Ordo w Rzymie.

Uczestnicząc we „Mszy” z Franciszkiem w Casa Santa Marta w Watykanie, Andrea Rubera („Andrea” to męskie imię po włosku) otrzymał list do Franciszka z prośbą o radę, czy on i jego „mąż”, Dario powinni zapisać „swoje” dzieci do programu katechizmu Novus Ordo w parafii w Rzymie, czy też zostaną odrzucone z powodu „uprzedzeń”. Nieoceniający antypapież zadzwonił do niego przez telefon, aby porozmawiać z nim bezpośrednio w tej sprawie:

„Myślę, że powinieneś to zrobić” - wspomina Rubera. „Idź do pasterza, poproś o spotkanie, przedstaw się przejrzyście i jestem pewien, że wszystko będzie dobrze”.

Człowiek świecki postąpił zgodnie z sugestią papieża. Jego troje dzieci przeszło teraz przez program katechetyczny i usługują  jako ministranci. A najstarszy przygotowuje się do przyjęcia komunii.

(Joshua J. McElwee, „Pope's phone call pomaga dzieciom włoskiej pary gejów stać się katolikami”, National Catholic Reporter, 13 stycznia 2021) https://www.ncronline.org/news/people/popes-phone-call-helps-children-italian-gay-couple-become-catholic

Ze względu na prawa autorskie nie możemy cytować więcej z tego artykułu, ale pamiętaj, aby kliknąć link i przeczytać całą historię, aby uzyskać pełny obraz w odpowiednim kontekście.

To, co na pierwszy rzut oka może wydawać się wielką miłosierdziem wobec dzieci - które oczywiście są całkowicie bez winy w całej tej obrzydliwej sprawie - jest w rzeczywistości najsprytniejszym sposobem potajemnego wprowadzenia do kościołów i dusz faktycznej akceptacji sodomitów i, przez rozszerzenie i implikację, grzech samej sodomii.

Pod pretekstem miłosierdzia niezliczone dusze są w ten sposób zatrute i zgorszone, ponieważ jest jasne, że jedyną drogą do integracji tych dzieci jest integracja całej sodomickiej pseudo-rodziny. A to z kolei może nastąpić tylko wtedy, gdy parafianie (w tym ich dzieci) zostaną przekonani lub zmuszeni do przymykania oczu na publiczne i manifestowane rażące zło moralne. Są nakłaniani do tolerowania, nie, do zaakceptowania, idei, że istnieją rodziny z rodzicami tej samej płci.

Przecież możemy sobie tylko wyobrazić, jak to się dzieje: nowe dzieci pojawiają się na lekcjach katechizmu i wszyscy zachowują się (lub mają działać) tak, jakby to było zupełnie normalne i bezproblemowe, że mają „dwóch tatusiów”. Nikt nie powie słowa dezaprobaty, ponieważ oznaczałoby to „dyskryminację”. Nawet jeśli „rodzice” sami nie uczęszczają na zajęcia, jedno lub drugie odbierze dzieci i zacznie zadawać się z innymi rodzicami. Taka sytuacja jest dla ludzi nie do zniesienia - chyba, że ​​zdecydują się ją zaakceptować, a tak właśnie zazwyczaj się dzieje. Witamy w integracji Bergogliańskiej!

Problem zaostrza się, gdy dzieci uczęszczają na nabożeństwo Novus Ordo w niedzielę razem ze „swoimi ojcami”. Podczas gdy niektórzy parafianie mogą początkowo być zszokowani, a kilku może nawet odejść, długoterminowy efekt jest prawie gwarantowany: większość ludzi zaakceptuje homoseksualne „rodziny” i dlatego stopniowo zacznie wierzyć, że są akceptowalne.

Ta ostatnia część jest kluczowa, ponieważ dokładnie ilustruje sposób działania Franciszka: On dopuszcza zło do przyjęcia właśnie przez to, że ludzie najpierw je zaakceptowali. Oznacza to, że w jego ideologii faktyczna akceptacja (przez czyny i słowa) poprzedza i ostatecznie prowadzi do akceptacji (w umyśle). Franciszek nie pokazuje najpierw w teorii, że coś jest rzeczywiście akceptowalne, a potem pozwala wypłynąć z tego praktyczna akceptacja. Nie może tego zrobić w ten sposób, ponieważ oczywiście nie może wykazać, że perwersja seksualna jest akceptowalna.

Więc co zamiast tego robi Bergoglio? Odwraca podejście: najpierw uzyskuje praktyczną akceptację, wiedząc, że teoretyczna akceptacja nastąpi wkrótce, ponieważ ludzie mają tendencję do unikania odrzucenia tego w teorii, co już zaakceptowali w praktyce. Niechęć człowieka do potępienia własnych działań i jego skłonność do szacunku dla ludzi działa w tym względzie na korzyść fałszywego papieża. Uzasadnienie, które niektórzy wymyślą - „Osobiście się z tym nie zgadzam, ale…” - jest zwykłym pretekstem do otępienia ich sumienia. Takie nieszczęsne dusze tylko się oszukują. Poza tym konsekwentne mówienie jednej rzeczy podczas robienia innej jest hipokryzją.

„Rzeczywistość jest większa niż idee” - wygłasza apostata jezuita w swojej adhortacji Evangelii gaudium (n. 233). Kierując się tą zasadą, która sama w sobie jest ideą, Franciszek okazuje się egzystencjalistą: najpierw lubi urzeczywistniać fakty - idee będą potem. To pozwala mu wypowiadać się o grzeszności sodomii (którą przyznaje rzadko, zwłaszcza pod naciskiem), jednocześnie potwierdzając de facto akceptację.

Egzystencjalizm został odrzucony przez Kościół w 1950 roku:

Takie fikcyjne zasady ewolucji, które odrzucają wszystko, co absolutne, stanowcze i niezmienne, utorowały drogę nowej błędnej filozofii, która rywalizując z idealizmem, immanentyzmem i pragmatyzmem, przyjęła miano egzystencjalizmu, gdyż zajmuje się tylko istnieniem rzeczy i zaniedbuje wszelkie rozważania o ich niezmiennych esencjach.

(Papież Pius XII, Encyklika Humani generis, 6)

Egzystencjalizm w moralności jest etyką sytuacyjną, którą właśnie głosił Franciszek od przynajmniej swej piekielnej exhortacji Amoris Laetitia. Chce, aby sprawy były oceniane „w każdym przypadku”, bez niezmiennej zasady moralnej zapewniającej sztywną regułę działania.

W ten sposób próbuje podstępnie wymusić rewolucję w teologii moralnej. Choć wydaje się, że pozostawia doktrynę nietkniętą, podąża praktyczną drogą i sprawia, że ​​ludzie przyjmują perwersję pod pozorem miłosierdzia, towarzyszenia, rozeznania, włączenia - jakkolwiek chcesz to nazwać. Wie, że ostatecznie liczy się to, co zostało zrobione, a to, co się stało, ostatecznie będzie rządzić tym, w co się wierzy. W ten sposób znalazł podstępny sposób na zmianę przekonań ludzi przez tylne drzwi. Przebiegły diabeł, ten argentyński jezuita!

Chociaż na początku może się to wydawać inaczej, Franciszek wcale nie jest dobroczynny wobec dzieci - ani nikogo innego - w takim działaniu. Żadne dziecko nie powinno być nigdy poddawane rodzicom tej samej płci i żadne dziecko nie powinno być narażone na scenariusz, w którym inne dzieci mają „dwóch tatusiów” lub „dwie mamusie” - a już najmniej w kościele! Ale z powodu tak „miłosiernego” podejścia Bergoglio, więcej młodych ludzi z Novus Ordo będzie teraz narażonych na taką niegodziwość i zostanie nauczonych, czy to formalnie i teoretycznie, czy tylko w praktyce, że jest to całkowicie normalne i dopuszczalne. Nie ukrywajmy słów: to jest duchowe i psychologiczne znęcanie się nad dziećmi!

To właśnie sprawiedliwy ostracyzm zatwardziałych publicznych sodomitów (lub jakiegokolwiek innego publicznego grzesznika) zapobiega wielu grzechom, a zwłaszcza wielu zgorszeniom. Po pierwsze, taka marginalizacja zniechęca ludzi do życia w grzechu, a co za tym idzie, uniemożliwia także innym narażenie się na nie. Wstyd, piętno, związane z czymś tak przerażającym, jak publicznie manifestowana perwersja seksualna, jest istotne, ponieważ często powstrzymuje grzech śmiertelny (z drugiej strony ten piekielny kłamca Bergoglio mówi ludziom, że grzechy ciała należą do „najmniej poważnych” grzechów https://novusordowatch.org/2019/02/francis-least-serious-sins-flesh/) .

Na przykład w przeszłości ilu ludzi było powstrzymywanych przed oglądaniem pornografii tylko dlatego, że wiązało się to z pójściem, mniej lub bardziej publicznie, do obrzydliwego sklepu, który ją sprzedawał? Ile osób nie pozwoliło na rozpad małżeństwa z obawy przed tym, co powiedzą lub pomyślą ich sąsiedzi? Ilu nie popełniło cudzołóstwa, ponieważ bali się, że zostaną ujawnieni? W ogóle, ile grzechów śmiertelnych nie zostało popełnionych w historii świata, ponieważ ludzie bali się reakcji bliźnich (por. J 3,19-20) ?!

Sam św. Paweł radzi marginalizować publicznych grzeszników w Kościele: „Dlatego pisałem wam wówczas, byście nie przestawali z takim, który nazywając się bratem, w rzeczywistości jest rozpustnikiem, chciwcem, bałwochwalcą, oszczercą, pijakiem lub zdziercą. Z takim nawet nie siadajcie wspólnie do posiłku.”(1 Kor 5,11). Najwyraźniej Apostoł nie wierzył w towarzyszenie grzesznikom do piekła, ale w doprowadzenie ich do pokuty.

Wykluczenie, marginalizacja, ostracyzm są zatem zdrową i zbawienną barierą przeciwko grzechowi i jego rozprzestrzenianiu się. Zepsucie tego, co Franciszek próbuje zrobić w odniesieniu do publicznie manifestowanej sodomii pod pretekstem pozwalania dzieciom na „wychowanie katolickie”, jest przestępstwem. Spowoduje to, że więcej ludzi będzie prowadzić taki śmiertelnie grzeszny styl życia, a więcej dzieci będzie narażonych na perwersję.

Ale wydaje się, że to właśnie jest celem Bergoglio.

 

 

Tłumaczenie polskie za:

https://novusordowatch.org/2021/01/francis-facilitates-pseudo-family-acceptance/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przerwa