wtorek, 23 lutego 2021

Franciszek i bałwochwalstwo sumienia

 

Franciszek i bałwochwalstwo sumienia

30 stycznia 2018 r

 

„Bóg będzie sądził tajemnice ludzkie przez Jezusa Chrystusa według Ewangelii” (Rz 2:16)

 

Od dawna przyzwyczailiśmy się do faktu, że „Papież” Franciszek (Jorge Bergoglio) nigdy nie potępia ciężkiego grzechu bałwochwalstwa w jego dosłownym sensie, jakiego dopuszczają się na przykład Hindusi i wyznawcy Voodoo. Wręcz przeciwnie, jest bardzo zakochany w pogaństwie i jego „tradycjach”. Uwielbia jednak narzekać na metaforyczne „bałwochwalstwa”, takie jak to, co nazywa bałwochwalstwem pieniędzy, immanencji, idei samego siebie, przestrzeni większej niż czas, fałszywej filantropii itp.

https://novusordowatch.org/2017/02/francis-stands-up-rights-tradition/

Jednocześnie istnieje jedno metaforyczne bałwochwalstwo, którego nigdy nie potępia, ale w rzeczywistości aktywnie promuje. To bałwochwalstwo sumienia.

Chociaż w niedawnym przemówieniu do trybunału Roty Rzymskiej, jednego z sądów apelacyjnych watykańskiego systemu sądownictwa, zajmującego się unieważnianiem małżeństw, Franciszek położył nacisk na kształtowanie prawidłowych sumień zgodnie z nauczaniem Kościoła (cóż, to znaczy jego kościoła), to niewiele jednak osiąga, kiedy w końcu ten sam kościół uczy o skutecznej dopuszczalności cudzołóstwa i rozpusty, lub w każdym razie o prymacie sumienia nad Bożym Prawem i Katolicką doktryną. W swojej piekielnej adhortacji Amoris laetitia, na którą z wielkim trudem wskazał, że stanowi część jego „autentycznego Magisterium”, Franciszek naucza właśnie, że:

Trudno nam zaprezentować małżeństwo bardziej jako dynamiczny proces rozwoju i realizacji, niż jako  ciężar, który trzeba znosić przez całe życie. Z trudem dajemy też miejsce dla sumienia wiernych, którzy pośród swoich ograniczeń często odpowiadają najlepiej jak potrafią na Ewangelię i mogą rozwijać swoje własne rozeznanie w sytuacji, gdy wszystkie systemy upadają. Jesteśmy powołani do kształtowania sumień, nie zaś domagania się, by je zastępować.(nr 37)

Istnieje także przypadek osób, które podjęły wielki wysiłek, aby uratować pierwsze małżeństwo i doznały niesprawiedliwego porzucenia, lub „tych, którzy zawarli nowy związek ze względu na wychowanie dzieci, często w sumieniu subiektywnie pewni, że poprzednie małżeństwo, zniszczone w sposób nieodwracalny, nigdy nie było ważne” (nr 298)

Oczywiście musimy zachęcać do dojrzałości sumienia światłego, uformowanego, któremu towarzyszy odpowiedzialne i poważne rozeznanie pasterza, i proponować coraz większe zaufanie do łaski. Sumienie może jednak uznać nie tylko to, że dana sytuacja nie odpowiada obiektywnie ogólnym postanowieniom Ewangelii. Może także szczerze i uczciwie uznać to, co w danej chwili jest odpowiedzią wielkoduszną, jaką można dać Bogu i odkryć z jakąś pewnością moralną, że jest to dar, jakiego wymaga sam Bóg pośród konkretnej złożoności ograniczeń, chociaż nie jest to jeszcze w pełni obiektywny ideał. (n. 303)

Przykłady można mnożyć, ale łapiecie o co chodzi.

Metoda, której używają ci moderniści, jest zawsze taka sama: wywyższaj subiektywne sumienie pod niebiosa; ubóstwiaj je, przebóstwiaj, zwłaszcza w praktyce; ale wrzuć do tego trochę wiarygodnego zaprzeczenia, nie zapominając gdzieś wspomnieć, że sumienie powinno być odpowiednio ukształtowane. Dzięki temu Jimmy Akinsowie i Tim Staplesowie z całego świata uzyskają niezbędną przestrzeń do poruszania się, aby uwolnić cię od zarzutu wprowadzania ludzi w błąd, podczas gdy wszyscy inni otrzymają zamierzoną wiadomość głośno i wyraźnie: Rób cokolwiek myślisz (lub „czujesz”) że jest słuszne, bez względu na to, co mówi Prawo Boże lub Kościół.

Pamiętamy rozmowę telefoniczną Franciszka z kobietą, w której powiedział jej, że jeśli jej własny proboszcz nie pozwoli jej przyjąć sakramentów Novus Ordo, ponieważ żyje w cudzołożnym związku, powinna po prostu udać się do innej parafii. Oto doktryna sumienia Novus Ordo w akcji!

W przeciwieństwie do tego wszystkiego, Papież Pius XII potępił tak zwaną „Nową Moralność”, bardziej znaną jako etyka sytuacyjna, w odświeżająco przejrzystym przemówieniu:

Charakterystyczną cechą tej moralności jest to, że nie jest ona oparta na uniwersalnych prawach moralnych, takich jak na przykład Dziesięć Przykazań, ale na rzeczywistych i konkretnych warunkach lub okolicznościach, w których ludzie muszą działać i zgodnie z którymi indywidualne sumienie musi osądzać i wybierać. Taki stan rzeczy jest wyjątkowy i ma zastosowanie tylko raz dla każdego ludzkiego działania. Dlatego decyzja sumienia, jak domagają się zwolennicy tej etyki, nie może być dowodzona przez idee, zasady i uniwersalne prawa.

… [Etyka sytuacyjna] Nie neguje ona wprost ogólnych koncepcji i zasad moralnych (choć czasami bardzo zbliża się do takich zaprzeczeń), ale przenosi je z centrum na skrajne peryferie. Może się zdarzyć, że decyzja sumienia będzie z nimi w harmonii. Jednak nie są one, by tak rzec, zbiorem przesłanek, z których sumienie wyciąga logiczne wnioski wobec danego przypadku, przypadku, który “zdarza się tylko raz”. Wcale nie! W centrum znajduje się dobro, które musi być zaktualizowane lub zachowane, w jego rzeczywistej i indywidualnej wartości; na przykład w sferze wiary, osobistej relacji, która wiąże nas z Bogiem. Jeśli poważnie uformowane sumienie zdecydowałoby, że opuszczenie wiary Katolickiej i przyłączenie się do innego wyznania zbliży je do Boga, takie podejście byłoby „uzasadnione”, chociaż powszechnie zakwalifikowane jest ono jako „porzucenie wiary”. Lub znowu, w sferze moralności, w cielesnym i duchowym darze między młodymi ludźmi. Tutaj poważnie uformowane sumienie zdecydowałoby, że ze względu na szczere wzajemne skłonności, fizyczne i zmysłowe intymności są zgodne z porządkiem, a te, choć dozwolone tylko między małżonkami, stałyby się dopuszczalnymi przejawami tych skłonności. Dzisiejsze otwarte sumienie decydowałoby w ten sposób, ponieważ z hierarchii wartości wynika, że wartości osobowości, będące najwyższymi, mogą albo wykorzystywać niższe wartości cielesne i zmysłowe, albo je wykluczać, zgodnie z sugestiami każdej indywidualnej sytuacji. Stwierdzono z całą stanowczością, że zgodnie z tą zasadą, w odniesieniu do kwestii dotyczących praw osób pozostających w związku małżeńskim, byłoby konieczne, w przypadku konfliktu, pozostawienie poważnemu i uczciwemu sumieniu stron, zgodnie z wymogami konkretnej sytuacji, zdolność do udaremnienia realizacji wartości biologicznych, na rzecz wartości osobowości..

Takie osądy sumienia, tak sprzeczne z Boskimi nakazami, jak się wydaje na pierwszy rzut oka, będą jednak godne Boga, ponieważ, jak powiedziano, poważnie ukształtowane sumienie ma pierwszeństwo przed “przykazaniem” i “prawem” samego Boga.

Nowa etyka (dostosowana do okoliczności), mówią jej autorzy, jest wysoce “indywidualna”. W tej determinacji sumienia, każda osoba spotyka się bezpośrednio z Bogiem i decyduje przed Nim, bez najmniejszego śladu interwencji jakiegokolwiek prawa, jakiegokolwiek autorytetu, jakiejkolwiek społeczności, jakiegokolwiek kultu albo religii. Tutaj jest tylko “ja” człowieka i “ja” osobistego Boga, nie Boga prawa, ale Boga Ojca, z którym człowiek musi się zjednoczyć w synowskiej miłości. Postrzegana w ten sposób decyzja sumienia jest zatem osobistym „ryzykiem”, zgodnie z własną wiedzą i oceną, w całej szczerości przed Bogiem. Te dwie rzeczy, właściwa intencja i szczera odpowiedź, są tym, co Bóg uważa! Działanie nie ma dla Niego znaczenia. Dlatego odpowiedzią może być wymiana wiary Katolickiej na inne zasady, staranie się o rozwód, przerwanie ciąży, odmawianie posłuszeństwa właściwemu autorytetowi w rodzinie, Kościele, państwie i tak dalej.

Wszystko to idealnie pasowałoby do statusu człowieka jako tego, który przyszedł “z wiekiem” i w porządku chrześcijańskim byłby w harmonii ze stosunkiem synostwa, który zgodnie z nauką Chrystusa sprawia, że modlimy się do Boga jako “naszego Ojca”.

Ten osobisty pogląd na sprawy oszczędza człowiekowi konieczność zadawania sobie w każdej chwili pytania, czy decyzja, którą należy podjąć, odpowiada punktom prawa albo kanonom abstrakcyjnych norm i zasad. Zachowuje człowieka od zakłamania faryzejskiej wierności prawom; chroni go zarówno od patologicznych skrupułów, jak i od nieprzyzwoitości lub braku sumienia, ponieważ nakłada na chrześcijanina osobistą odpowiedzialność przed Bogiem. W ten sposób mówią ci, którzy głoszą “nową moralność”.

(Papież Pius XII, Przemówienie Soyez Les Bienvaces, nn.4,6-7)

To brzmi prawie tak, jakby Pius XII bezpośrednio ganił Franciszka i cały jego teologiczny dom wariatów!

Ale niech nikt nie myśli, że to Bergoglio jest tym, który wszystko rozpoczął. W poście na blogu poświęconym skutkom Amorisa Laetitii, sedewakantysta Bp. Donala Sanborn trafił w sedno, kiedy znalazł pochodzenie doktryny o „prymacie sumienia” w ohydnym Soborze Watykańskim II:

Podstawowym błędem Vaticanum II jest prymat sumienia nad nauczaniem Kościoła. Ta nikczemna i niszcząca dogmaty doktryna zawarta jest w zasadzie ekumenizmu. Powiedzieć, że heretyckie sekty są środkami zbawienia, to powiedzieć, że Bóg nie dba o prawdę i że liczy się twoje doświadczenie Boga, a nie prawda o Bogu….

W systemie modernistycznym religii nadaje „wartość” to, że jest ona wytworem twojego wewnętrznego spotkania z Bogiem. Obiektywne dogmaty nic nie znaczą; są jedynie wyrazem religijnych doświadczeń ludzi. Ekumenizm jest zatem doktryną, która wypływa z zasady, że sumienie ma pierwszeństwo przed doktryną.

Amoris Lætitia jest naładowana tą zasadą. Czy to nie dzięki „rozeznaniu” rozpustne lub cudzołożne pary zdają sobie sprawę, że nie robią nic złego? To jest czyste sumienie ponad prawem. Prawdziwe pojęcie sumienia jest takie, że stosuje ono prawo. Sumienie nie stanowi prawa. Prawo pochodzi od Boga. Sumienie to stosuje: nie cudzołóż.

Dlatego konserwatyści Novus Ordo zupełnie nie dostrzegają, że odchylenia doktrynalne Bergoglio są jedynie zastosowaniem fundamentalnej zasady Soboru Watykańskiego II.

(Bp. Donald J. Sanborn, „Correctio Filialis”, In Veritate, 18 października 2017; kursywa podana.)

Przesłanki są niebezpieczne. Nieuchronnie prowadzą do wniosków, a nawet jeśli wnioski te nie są wyciągane od razu, zawsze można je wyciągnąć, a Franciszek postawił sobie za zadanie wyciąganie coraz więcej wniosków z tego, co jest zawarte w zasadach religii Novus Ordo.

Nic dziwnego, że są jeszcze inni, którzy są całkiem zadowoleni z dalszego rozwijania wniosków Bergogliańskich i dlatego właśnie słyszeliśmy, jak w kręgach watykańskich argumentowano, że śmiertelny grzech antykoncepcji może czasami być nie tylko dopuszczalny, ale wręcz obowiązkowy, i że nie ma czegoś takiego jak akt wewnętrznie zły (czyn, który jest zły sam w sobie i dlatego w żadnym wypadku nie może być usprawiedliwiony). Witamy w rozwoju doktryny Novus Ordo. Prorok Izajasz musiał mieć wizję Soboru Watykańskiego II i jego następstw, kiedy grzmiał: „Biada wam, którzy nazywacie zło dobrem, a dobro złem: którzy zamieniacie ciemność na światło, a światło na ciemność: którzy gorzkość zamieniacie w słodycz a słodycz w gorzkie ”(Iz 5,20).

Prawdziwa Katolicka nauka o sumieniu jest o wiele mniej mistyczna i „ekscytująca”, jak kazałaby wam wierzyć sekta Vaticanum II:

[Sumienie] jest aktem intelektu, sądząc, że czyn musi być wykonany jako obowiązkowy lub musi zostać pominięty jako grzeszny lub może być wykonany jako zgodny z prawem, lub jest zalecany jako lepszy sposób działania. Tak więc mamy cztery rodzaje sumienia - nakazujące, zakazujące, pozwalające, doradzające.

Sumienie nie jest zatem w ścisłym tego słowa znaczeniu nawykowym poznaniem dobra i zła. To jest nauka moralna. Sumienie w ścisłym sensie nie jest też nawykowym stosunkiem do problemów moralnych, chociaż używamy tego terminu czasami w tym sensie, jak wtedy, gdy mówimy o sumieniu skrupulatnym lub rozluźnionym. Ale w prawdziwym sensie sumienie jest aktem praktycznego intelektu, zajmującym się konkretnym działaniem, którego rozważa się wykonanie lub zaniechanie w przyszłości. (Wiele osób, szczególnie niekatolików, uważa sumienie za zdolność emocjonalną. „Czują”, że coś jest dobre lub złe i kierują się tym uczuciem w swoim postępowaniu. Oczywiście ta norma jest całkowicie zawodna. Im więcej inteligencji i im mniej uczuć wchodzi do sumienia, tym większe jest prawdopodobieństwo, że będzie ono poprawne).

(Rev. Francis J. Connell, Outlines of Moral Theology, wyd. 2 [Milwaukee, WI: Bruce Publishing, 1958], str. 38; kursywa podana.)

Prawdą jest, że sumienie jest normą moralności, ponieważ jest dyktatem praktycznego intelektu: „Głos sumienia jest autorytatywnym przewodnikiem moralnego postępowania człowieka” (Rev. Thomas Slater, A Manual of Moral Theology, t. 1 , Wyd. 5 [London: Burns Oates & Washbourne, 1925], str. 29). Jednak sumienie człowieka nie jest w żadnym wypadku ostateczną normą postępowania moralnego: „Nie znaczy to, że indywidualne sumienie jest niezależne od wszelkiej władzy…” (ibid.). Jest to raczej tak zwana „najbliższa subiektywna norma” moralności. Natomiast odległa obiektywna norma „jest odwiecznym prawem Boga [i] najbliższą obiektywną normą jest prawo naturalne…” (Connell, Outlines of Moral Theology, s. 20).

Ponieważ Boską misją Kościoła jest ułatwianie zbawienia dusz, częścią jego obowiązków jako „filaru i podstawy prawdy” (1 Tm 3:15) i odbiorcy Boskiego Objawienia jest nauczanie ludzi prawa moralnego, które w przeciwnym razie ludzie byliby w stanie dostrzec, używając nieuzbrojonego rozumu, tylko z wielką trudnością. Z tego powodu nie można nigdy powoływać się na sumienie wbrew nauczaniu Kościoła, ponieważ Kościół jest autorytetem, który z Boskiego powołania ma prawo i obowiązek kierować i oświecać sumienie w pierwszej kolejności: „A jeśli nie wysłucha was: powiedzcie kościołowi. A jeśli nie wysłucha kościoła, niech będzie dla ciebie jak poganin i celnik” (Mt 18,17). Indywidualne sumienie nie jest źródłem moralności, jest jedynie jej zastosowaniem.

Strzeżcie się zatem nieustannego gadania Watykanu o osobistym sumieniu w naszych czasach. Jest to maska ​​do prób wpajania etyki sytuacyjnej poprzez wyolbrzymianie prawdziwego pojęcia i roli sumienia, czyniąc je w efekcie własnym, zindywidualizowanym źródłem dobra i zła.

 

 

 

Tłumaczenie polskie za:

https://novusordowatch.org/2018/01/francis-idolatry-of-conscience/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przerwa