wtorek, 23 lutego 2021

Budda, Szekina, Jezus, Allah: Francis odważnie promuje jedną religię światową w nowym filmie „Papieskim”

 

Budda, Szekina, Jezus, Allah: Francis odważnie promuje jedną religię światową w nowym filmie „Papieskim”

7 stycznia 2016 r

 

Jorge świetnie sobie radzi…

 

Chaos Frank znowu to zrobił! Po prostu nigdy nie zawodzi. Jest najlepszą reklamą Katolickiej teologicznej pozycji sedewakantyzmu, jaką kiedykolwiek mieliśmy.

W idealnym momencie - z Boskiej Opatrzności - zbiegło się to z oficjalnym wydaniem nowej antysedewakantystycznej książki True Or False Pope?, rzeczywiście bardzo fałszywy „papież” obecnie okupujący Watykan (Jorge Bergoglio) wydał oficjalne tzw. „Papieskie wideo”, pierwsze z serii comiesięcznych klipów, w których „Ojciec Święty” osobiście zapowiada swoje intencje modlitewne za Kościół powszechny. Utworzono specjalną witrynę internetową do publikowania tych treści co miesiąc pod adresem thepopevideo.org.

W tym pierwszym filmie widzimy fałszywą religię światową w całej okazałości. Klip jest tak oczywisty  w swojej apostazji, że jest szokujący. Przy długości poniżej 2 minut najlepiej nie próbować go opisywać, ale po prostu poprosić o obejrzenie go. Upewnij się, że przecierpisz to w całości, ponieważ najgorsze nadchodzi na końcu:

 [VIDEO]

UWAGA! To jest produkcja „Papieża Franciszka”

Hej, nawet Syn Boży, Druga Osoba Trójcy Przenajświętszej i Stwórca świata, dostał wzmiankę! Wiesz, Ten, który powiedział: „Ja jestem drogą i prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca, jak tylko przeze mnie ”(J 14,6); „Jeśli nie wierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w swoim grzechu” (J 8,24); „Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16:16); „Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny; ale kto nie wierzy Synowi, nie ujrzy żywota; lecz gniew Boży spoczywa na nim ”(J 3,36); a „beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5). Zapewne powinniśmy być wdzięczni, że Pan Jezus Chrystus był w ogóle reprezentowany - za jakiś czas będzie to prawdopodobnie postrzegane jako „konserwatywne”!

Nawiasem mówiąc, jest to ten sam Bóg, który w Starym Testamencie dość jasno określił swój status: „Nie będziesz miał przed sobą obcych bogów” (Wj 20: 3); „Nawróćcie się do mnie, a będziecie zbawieni na wszystkich krańcach ziemi, bo Ja jestem Bogiem i nie ma innego” (Iz 45:22); „Nie idźcie za obcymi bogami, aby im służyć i oddawać im pokłon, ani nie drażnijcie mnie uczynkami swoich rąk, a Ja was nie utrapię” (Jr 25: 6); „Albowiem wszyscy bogowie pogan są diabłami, ale Pan stworzył niebiosa” (Ps 95: 5).

Ten ohydny, antykatolicki spektakl pochodzi prosto z piekła. To bluźnierstwo najwyższej rangi stawianie Prawdziwego Boga - Ojca, Syna i Ducha Świętego - na równi z fałszywymi bóstwami! Nie można tego usprawiedliwić stwierdzeniem, że Franciszek stara się promować pokój i współpracę między ludźmi różnych religii, ponieważ to również nie jest dozwolone kosztem prawdy i honoru Wszechmogącego Boga. Nie wiadomo, od czego zacząć, aby wymienić całe tradycyjne Katolickie nauczanie, które jednoznacznie potępia tę apostazję. Oto mały wybór (wszystkie podkreślenia dodane):

Katolicki test rzeczywistości

W 1925 roku Papież Pius XI rozważał swoją inauguracyjną encyklikę Ubi Arcano sprzed trzech lat i podsumował Katolickie nauczanie o prawdziwym pokoju:

W pierwszej Encyklice, wydanej na początku Naszego Pontyfikatu do wszystkich Biskupów, zastanawiając się nad najważniejszymi przyczynami nieszczęść i patrząc, jak te nieszczęścia ciężko przygniatają ludzi i jak ludzie z nimi się zmagają, nie tytko - jak wiadomo - zaznaczyliśmy otwarcie, że tego rodzaju wylew zła dlatego nawiedził świat cały, gdyż bardzo wielu usunęło Jezusa Chrystusa i Jego najświętsze prawo ze swych obyczajów, z życia prywatnego, rodzinnego i publicznego; lecz także wskazaliśmy, że nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego. Wzywając tedy do szukania pokoju Chrystusowego w Królestwie Chrystusowym, zapowiedzieliśmy, co zamierzamy uczynić, o ile Nam to będzie dane: mówiliśmy mianowicie, że w Królestwie Chrystusowym nie możemy skuteczniej przyczynić się do odnowienia i utrwalenia pokoju, jak przywracając panowanie Pana naszego.

(Papież Pius XI, Encyklika Quas primas, 1)

Jego poprzednik, Papież Leon XIII, zidentyfikował jako „wielki błąd tego wieku” plagę indyferentyzmu, który jest błędem, „że szacunek do religii należy traktować jako sprawę obojętną i że wszystkie religie są jednakowe. Ten sposób rozumowania - ostrzegał ten sam Papież - jest obliczony na doprowadzenie do ruiny wszelkich form religii, a zwłaszcza religii Katolickiej, która jako jedyna prawdziwa nie może bez wielkiej niesprawiedliwości, być uważana za równą innym religiom ”(Leon XIII, Encyklika Humanum Genus, 16).

W swojej przełomowej encyklice o prawdziwej jedności religijnej i błędach ekumenizmu Papież Pius XI trafił w sedno:

Dusz ludzkich może nigdy jeszcze nie przenikało tak silne pragnienie wzmocnienia i spożytkowania ku dobru wspólnemu społeczeństwa ludzkiego tych węzłów braterstwa, które nas z powodu jednego i tego samego pochodzenia i tej samej natury jak najściślej łącza, jak to, które zauważyć możemy właśnie w naszych czasach. Ponieważ narody nie mogą jeszcze w całej pełni cieszyć się dobrodziejstwami pokoju, ponieważ, przeciwnie, tu i tam odżywają dawne i powstają nowe waśnie, powodujące powstania i wojny domowe, ponieważ nadto nie udaje się rozwiązać całego szeregu spraw spornych, dotyczących spokoju i dobrobytu narodów, o ile, ci, w których ręku spoczywa kierownictwo i ster państwa, nie poświęcają się zgodnie temu zadaniu, łatwo zrozumieć - tym bardziej, skoro nie ma różnicy zdań co do jedności rodzaju ludzkiego - dlaczego tak wiele ludzi pragnie, by w imię tego braterstwa, które obejmuje wszystkich, rozmaite narody coraz to ściślej się zespoliły.

Coś całkiem podobnego pragną pewne koła wytworzyć w zakresie porządku, ustanowionego przez Chrystusa Pana Nowym Testamentem. Wychodzą z założenia, dla nich nie ulegającego wątpliwości, że bardzo rzadko tylko znajdzie się człowiek, któryby nie miał w sobie uczucia religijnego, widocznie żywią nadzieję, że mimo wszystkie różnice zapatrywań religijnych, nie trudno będzie, by ludzie przez wyznawanie nie których zasad wiary, jako pewnego rodzaju wspólnej podstawy życia religijnego w braterstwie się zjednali. W tym celu urządzają, zjazdy, zebrania i odczyty z nieprzeciętnym udziałem słuchaczy i zapraszają na nie dla omówienia tej sprawy wszystkich, bez różnicy, pogan wszystkich odcieni, jak i chrześcijan, ba, nawet tych, którzy - niestety - odpadli od Chrystusa, lub też uporczywie przeciwstawiają się Jego Boskiej naturze i posłannictwu. Katolicy nie mogą żadnym paktowaniem pochwalić takich usiłowań, ponieważ one polegają na błędnym zapatrywaniu, że wszystkie religie są mniej lub więcej dobre i chwalebne, o ile, że one w równy sposób, chociaż w różnej formie, ujawniają i wyrażają nasz przyrodzony zmysł, który nas pociąga do Boga i do wiernego uznania Jego panowania. Wyznawcy tej idei nie tylko są w błędzie i łudzą się, lecz odstępują również od prawdziwej wiary, wypaczając jej pojęcie i wpadając krok po kroku w naturalizm i ateizm. Z tego jasno wynika, że od religii przez Boga nam objawionej, odstępuje zupełnie ten, ktokolwiek podobne idee i usiłowania popiera.

(Papież Pius XI, Encyklika Mortalium animos, nn. 1-2)

Jego poprzednik, święty Pius X, już wyraźnie potępił błędy ruchu sillonistycznego we Francji, który podobnie usiłował stworzyć sprawiedliwe, ludzkie, pokojowe i braterskie społeczeństwo, oderwane od Katolickiej prawdy. Pius X wyjaśnił, że takie błędy nie mogą być tolerowane:

… Nie jest możliwe zbudowanie społeczeństwa, jeśli Kościół nie położy jego fundamentów i nie będzie kierował jego budową. Cywilizacji nie trzeba już odkrywać, ani budować nowego społeczeństwa w obłokach. Ona była i jest – to cywilizacja chrześcijańska i Katolickie społeczeństwo. Chodzi jedynie o ich ustanowienie i nieustanne odnawianie na naturalnych i nadprzyrodzonych podwalinach, przeciwko ciągle odradzającym się atakom szkodliwych utopii, buntów i bezbożności: „Omnia instaurare in Christo” [PRZYWRÓCIĆ WSZYSTKIE RZECZY W CHRYSTUSIE].

Tak samo rzecz ma się z pojęciem braterstwa, którego fundament silloniści umiejscawiają w umiłowaniu wspólnych interesów. Z drugiej zaś strony wszystkie filozofie i religie widzą go w prostym pojęciu ludzkości. Silloniści obejmują w ten sposób jednakową miłością i taką samą tolerancją wszystkich ludzi wraz ze wszystkimi ich utrapieniami, zarówno duchowymi i moralnymi, jak materialnymi i doczesnymi. Tymczasem Katolicka doktryna uczy nas, że podstawowy obowiązek miłości bliźniego nie polega na tolerancji mylnych (pomimo swojej szczerości) przekonań, ani też na teoretycznym czy praktycznym braku reakcji na błędy bądź wady, w których widzimy pogrążonych naszych braci. Obowiązek miłości bliźniego polega na poświęceniu się duchowemu i moralnemu doskonaleniu bliźnich oraz na gorliwym staraniu się o ich materialny dobrobyt. Ta sama doktryna Katolicka poucza nas także, że źródło miłości bliźniego zawiera się w miłości Boga, wspólnego Ojca, który jest wspólnym celem całego rodzaju ludzkiego. A także w miłości Jezusa Chrystusa, którego współbraćmi jesteśmy do tego stopnia, że pomoc okazana jakiemuś nieszczęśnikowi jest dobrem wyświadczonym Jemu samemu. Każda inna miłość jest złudzeniem, bądź uczuciem daremnym i przemijającym.

Oczywiście, ludzkie doświadczenie dowodzi, że w społeczeństwach pogańskich bądź świeckich wszystkich czasów, wzgląd na wspólne interesy czy też podobieństwo charakteru, bardzo mało znaczą wobec namiętności i pożądań serca. Nie, Czcigodni Bracia, nie ma braterstwa poza chrześcijańską miłością bliźniego! To ona z miłości do Boga i do Jego Syna Jezusa Chrystusa, naszego Zbawiciela, obejmuje wszystkich ludzi, aby ich wspomagać i wszystkich doprowadzić do tej samej wiary i do tej samej szczęśliwości w Niebie.

A teraz, Czcigodni Bracia, przejęci najgłębszym smutkiem, pytamy: co stało się z Katolicyzmem Sillonu? Niestety, ten przejrzysty i rwący strumień, który wcześniej rokował tak duże nadzieje, został ujęty w swoim biegu przez współczesnych nieprzyjaciół Kościoła i od tego momentu tworzy już tylko nędzny dopływ wielkiego, zorganizowanego ruchu apostazji we wszystkich krajach, zmierzającego do zbudowania jakiegoś uniwersalnego Kościoła, w którym nie będzie już ani dogmatów, ani hierarchii, ani prawideł dla ducha, ani hamulca dla namiętności. A który, gdyby mógł odnieść zwycięstwo, przywróciłby w świecie, pod pozorem wolności i godności ludzkiej, panowanie przebiegłości i siły oraz ucisk słabych, wszystkich tych, którzy pracują i cierpią.

Pragniemy zwrócić Waszą uwagę, Czcigodni Bracia, na praktykowane w Sillonie, jak i gdzie indziej, zniekształcanie Ewangelii oraz świętej godności naszego Pana Jezusa Chrystusa, Boga i Człowieka. Gdy tylko przybliżamy się do kwestii społecznej, to w pewnych środowiskach obserwujemy sposób postępowania, polegający na tym, iż najpierw usuwa się boskość Jezusa Chrystusa, a następnie mówi się tylko o Jego nadzwyczajnej łagodności i o współczuciu dla wszelkich ludzkich niedoli, o Jego naglących zachętach do braterstwa i miłości bliźniego. Owszem, Jezus Chrystus pokochał nas miłością bezmierną i nieskończoną. Przyszedł na ziemię cierpieć i umrzeć, aby wszyscy ludzie, zjednoczeni wokół Niego w sprawiedliwości i miłości, ożywieni tymi samymi uczuciami wzajemnej miłości chrześcijańskiej, żyli w szczęściu i pokoju.

Ale urzeczywistnienie doczesnego i wiecznego szczęścia uzależnił z najwyższą powagą od spełnienia pewnych warunków. Pragnął, żebyśmy stali się częścią Jego trzody, żebyśmy przyjęli Jego naukę i praktykowali cnotę, wreszcie żebyśmy pozwolili się nauczać i prowadzić Piotrowi oraz jego następcom.

Następnie, jeśli Jezus był dobry dla błądzących i grzeszników, to jednak nie respektował ich błędnych przekonań, bez względu na to, jak wydawałyby się szczere. Umiłował wszystkich, aby ich nauczać, nawracać i zbawić. Przywoływał do siebie tych, którzy się smucą i cierpią, aby ich pocieszyć, a nie po to, aby wzbudzać w nich pożądanie utopijnej równości. Wywyższył maluczkich nie w tym celu, aby obudzić w nich poczucie godności niezależnej i buntującej się przeciwko posłuszeństwu. Jego serce było przepełnione wyrozumiałością dla dusz dobrej woli, ale potrafił uzbroić się w święty gniew przeciwko profanatorom Domu Bożego, przeciwko nikczemnikom gorszącym maluczkich, przeciwko władzom, które obarczają lud prawdziwymi brzemionami, nie zrobiwszy nic dla ulżenia jego doli.

Był równie gwałtowny, jak łagodny. Beształ, groził i karał, wiedząc i ucząc nas, że bojaźń jest często początkiem mądrości i że niekiedy wypada odciąć jakiś członek, aby uratować całe ciało.

W końcu nie obwieścił panowania doskonałej szczęśliwości w przyszłym społeczeństwie, w którym cierpienie zostałoby usunięte. Ale poprzez kazania i przykłady nakreślił drogę możliwego szczęścia na ziemi oraz doskonałej szczęśliwości w niebie – królewską drogę Krzyża. To właśnie jest nauka, którą niesłusznie chciałoby się odnieść wyłącznie do życia osobistego, mając na uwadze wieczne zbawienie. Jest to również nauka w najwyższym stopniu społeczna, która ukazuje nam w naszym Panu Jezusie Chrystusie kogoś innego, niż jałowy i pozbawiony autorytetu humanitaryzm.

(Papież św.Pius X, List apostolski Notre Charge Apostolique)

Na początku swego chwalebnego i świętego pontyfikatu ten sam Papież Pius X już ubolewał i ostrzegał:

Bowiem, zaprawdę, przeciwko swemu Stwórcy dziś “wzburzyli się poganie, a ludzie rozmyślali próżne rzeczy” (Ps 2, 1), tak, iż ogólny prawie podnosi nie zgrzyt nieprzyjaciół Boga: “Idź precz od nas!” (Hiob 21,14). Stąd to w wielu ludziach zamarła wszelka cześć dla Boga wiecznego, stąd to w urządzeniach życia tak publicznego, jak i prywatnego pomija się dziś zupełnie Jego wolę najwyższą: owszem, wszelkimi siłami i wszelkim podstępem dąży się już do tego, żeby wyrugować nawet pamięć na Boga, samo nawet Jego pojęcie. Kto się istotnie nad tym zastanowi, ten się musi słusznie zatrwożyć, czy czasem ta przewrotność umysłów nie jest pewną próbką i już jakby początkiem nieszczęść, które są przeznaczone czasom ostatecznym; czy czasem “syn zatracenia” (2 Tes 2, 3), o którym mówi Apostoł, nie przebywa już na tej ziemi. Z taką przecież zuchwałością, z taką wściekłością napada się wszędzie na religię, zwalcza się dowody wiary objawionej, dąży się uporczywie do zerwania po prostu wszelkich węzłów człowieka z Bogiem! Natomiast człowiek sam – a jest to właściwie według tego samego Apostoła oznaka właściwa Antychrysta – z najwyższą lekkomyślnością wtargnął na miejsce Boga, wywyższając się nad wszystko, co zwą Bogiem; do tego stopnia, że, jakkolwiek nie może wyniszczyć w sobie doszczętnie samego pojęcia Boga, jednak, odrzuciwszy powagę Jego majestatu, uczynił sobie z tego świata widzialnego świątynię własną, w której sam ma być od wszystkich ubóstwiany. “Zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem” (2 Tes 2, 4)..

(Papież św.Pius X, Encyklika E supremi, nn.4-5)

Pod pozorem promowania „pokoju” Antychryst będzie starał się doprowadzić do połączenia wszystkich religii, o których będzie się mówiło, że są jedynie różnymi przejawami tej samej religijnej doktryny, którą każdy wierzący otrzymał zgodnie ze swoją własną „tradycją” , ale która nie różni się istotą od innych religii - takie będzie twierdzenie. W ten sposób „pojednanie” zostanie zaproponowane między wszystkimi religiami, a nasz Pan Jezus Chrystus, który wraz z Ojcem i Duchem Świętym jest jedynym prawdziwym Bogiem, zostanie w najlepszym wypadku zredukowany do statusu „dobrego nauczyciela” i postawiony obok Mahometa, Buddy, Konfucjusza i innych.

Czy jesteś zszokowany, że Franciszek promowałby taki międzyreligijny indyferentyzm? Jeśli tak, to nie uważałeś. Być może tęsknisz za „starymi dobrymi czasami” Jana Pawła II lub Benedykta XVI, ale też po prostu nie jesteś o tym poinformowany. To Franciszek ogłosił jako „świętego” tego samego Jana Pawła II, który wychwalał satanistyczną religię Voodoo, który to rozpoczął promujące apostazję międzyreligijne spotkania modlitewne w Asyżu, który sam został namaszczony Hinduskim Znakiem Śziwy w Indiach, itd. Tutaj to analiza wideo tego ostatniego:

[VIDEO]

Więcej o apostazji Karola Wojtyły można znaleźć na naszej stronie poświęconej Janowi Pawłowi II. Jego bezpośredni następca, Joseph Ratzinger, nie różnił się w istocie, po prostu ubrał się lepiej i odkurzył kilka ubrań sprzed Soboru Watykańskiego II, aby pomóc udawać „tradycjonalizm”, w którym tak naprawdę zakochała się większość ludzi. Ale był na wskroś modernistą, ze swoją własną obrzydliwością międzywyznaniową z Asyżu, jak pokazuje nasza strona Benedykta XVI.

Jeśli masz dość modernistycznej sekty, która toczy wojnę z Kościołem Katolickim od jej powstania przez Jana XXIII w 1958 roku, jednocześnie fałszywie twierdząc, że jest tym samym Kościołem, zapraszamy Cię do przyjęcia prawdziwego Katolicyzmu:

• Ucieczka z Novus Ordo: ks. Michael Oswalt wyjaśnia (9-częściowa seria wywiadów)

https://novusordowatch.org/tag/escape-from-the-novus-ordo/

• Co teraz? Jak być dziś Katolikiem

https://novusordowatch.org/now-what/

Św.Paweł zgromił Galatów, używając słów, które w całości odnoszą się do naszych czasów:

Nadziwić się nie mogę, że od Tego, który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii.  Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową.  Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty!  Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście - niech będzie przeklęty!.

(Gal 1: 6-9)

Ktokolwiek jeszcze się nie obudził, jest martwy.

 

 

 

Tłumaczenie polskie za:

https://novusordowatch.org/2016/01/francis-one-world-religion/

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przerwa