wtorek, 16 sierpnia 2022

LEON XIII. - ZŁOTA KSIĄŻECZKA O PRAKTYCE POKORY



LEON XIII.

ZŁOTA KSIĄŻECZKA

O PRAKTYCE POKORY

PRZEZ

JOACHIMA KARDYNAŁA PECCI

OBECNIE

PAPIEŻA LEONA XIII

zalecona uczniom seminarium w czasie, kiedy był
biskupem w Perugii,

WEDŁUG PRZEKŁADU

X. JÓZEFA HUBEGO

Doktora Św. Teologii

Kapłana Zgrom. Zmartwychwstania P.

uzupełnił przekładem wyjątków celniejszych
Ojców Kościoła św.

X. JÓZEF KRUKOWSKI

D. Ś. T. Proboszcz Kościoła Ś. Floriana w Krakowie.

 

 


 

WSTĘPNE SŁOWO

do pobożnego czytelnika.

 

Autorem dziełka o Pokorze jest Dom Sans od św. Katarzyny, Fran­cuz, generał zakonu Cystersów, który żył przy końcu XVI wieku i uło­żył je dla swoich Braci Zakonnych; wkrótce jednak około r. 1626 wydano je z małymi zmianami dla użytku wiernych, a dzisiaj liczy już do 140 wydań w różnych językach. Już to samo świadczy o wielkiej jego po­żyteczności i wziętości. Tłumaczeń polskich już wyszło kilka; w tej je­dnak formie, w jaką je ujął i wydał po włosku szczęśliwie rządzący Ko­ściołem Ojciec św. Leon XIII, kiedy jeszcze był biskupem w Perugii, wychodzi po raz pierwszy tłumaczone w swych dodatkach z autory­zowanego przekładu niemieckiego, wyszłego u Herdera w Fryburgu r. 1888. Sam zaś tekst jest tłumaczenia O. Józefa Hubego, kapłana Zgrom. OO. Zmartw. Pańskiego, od którego wydawca otrzymał zezwo­lenie potrzebne do nowego wydania w tej formie.

Wielce to małe dzieło jest przy­datne na dzisiejsze czasy i obfity owoc przynieść zdolne ludziom wszystkich stanów. To było bodź­cem do wydania niniejszego.

Wydawca.[1]

 

 


 

KARDYNAŁ JOACHIM PECCI
biskup w Perugii
do swych najmilejszych synów,
uczniów swego seminarium.

Według powszechnego zdania św. Ojców Kościoła pokora jest podstawą do­skonałości chrześcijańskiej. „Aby się stać wielkim, potrzeba zacząć od zniżenia się. Zamyślasz wznieść budynek cnót chrze­ścijańskich, wiedz o tym, że jest on bardzo wysoki, pamiętaj więc naprzód, abyś za­łożył doń głęboki fundament pokory; kto bowiem chce budować, zakłada najpierw fundament w stosunku do wysokości i ma­sy budynku, który wznieść zamierzył.”[2]

Otóż niniejsze dziełko, które wam, naj­milsi synowie, ofiarujemy, nauczy was, jak się macie ćwiczyć w pokorze, to jest, zakładać fundament chrześcijańskiej do­skonałości. Patrzcież tedy, jak wielkiej wagi jest ta cnota dla was, na których cięży szczególna powinność wypełnienia Pańskiego rozkazu: „Bądźcie doskona­łymi, jako i ojciec wasz niebieski dosko­nałym jest”.[3] Przeto silne mamy prze­konanie, że wam pożądany przynosimy podarek; niechże on będzie nie tylko no­wym zadatkiem miłości, którą ku wam pałamy, lecz także dzielnym środkiem ku zbawieniu dusz waszych; a to najwa­żniejsza sprawa w życiu doczesnym.

Jest też i inna pobudka, nakłaniająca nas do tego pisma; oto cel i koniec wa­szego powołania do stanu duchownego, któryście sobie obrali. Zadaniem jego jest nie jeno wasze własne uświęcenie, ale także uświątobliwienie bliźnich, jeżeli królestwo Boże tymi samymi środkami szerzyć będziecie, których Chrystus Pan, żyjąc na ziemi, używał; a właśnie pokora była charakterystycznym znamieniem Jego. Nie zdołacie pokonać pychę świa­tową i w sercach wszystkich zaszczepić zaprzanie się siebie i pokorę krzyża. A po­nieważ Pan Jezus swoją naukę potwier­dzał ustawicznie czynem, toż i wy zaraz na wstępie swego urzędowania za przy­kładem Jezusa będziecie poznajomieni z praktyką pokory; — z tego niewyczer­panego źródła wszystkich cnót popłyną słowa pociechy, zachęty i gorliwości, któ­re pobożnych w ich cnotliwym życiu po­krzepią, a zbłąkanych z manowców wy­stępku i zatracenia na drogę cnoty i zba­wienia nawrócą.

Niechże więc każdy z was stanie się uczniem powolnym, który by się z tej książeczki, którą wam ofiarujemy, jakby od duchownego przewodnika nauczył praktyki pokory.

Pomnijcie na to, moi drodzy synowie, że większej radości nie zdołacie nam sprawić nad tę, jeżeli was ujrzymy pokornymi, cichymi i posłusznymi. Udzielając wam wszystkim w Imię Pana Naszego błogosławieństwa, tuszymy sobie, że zawsze takimi zostaniecie, a życząc gorąco, abyście w duchu i w prawdzie byli takimi, jeszcze raz usilnie wam zalecamy, abyście za radami w tej książeczce zawartymi według sił waszych w dalszym życiu waszym postępowali.

 


 

PRAKTYKA POKORY.

— • —

Jest prawdą niezaprzeczoną, że nie­ma miłosierdzia dla pysznych, że króle­stwo niebieskie zamknięte przed nimi i że Pan nie dopuści do niego, tylko sa­mych pokornych.

Pismo święte naucza, że Pan Bóg sprzeciwia się pysznym, że poniża tych, którzy się wywyższają, że potrzeba stać się podobnym dziatkom, by wejść do chwały Jego, że kto tego podobieństwa do nich mieć nie będzie, otrzymać jej nie zdoła, na koniec, że Pan Bóg łaskę swoją daje jedynie pokornym i samych pokor­nych wywyższa.[4] Dlatego nie można do­syć mocno przekonać się o tym, jak wiel­kiej wagi rzeczą jest dla każdego chrze­ścijanina, tym więcej dla przyszłych sług ołtarza, starać się o nabycie pokory i od­pędzać od siebie wszelką zarozumiałość, wszelką próżność i wszelką pychę. Niema wysilenia, niema pracy takiej, której byśmy podjąć nie powinni, aby tak świę­ty zamiar doprowadzić do skutku; że zaś do tego przyjść nie możemy bez łaski Bożej, trzeba o nią prosić usilnie i jak najczęściej.

Każdy chrześcijanin przy chrzcie świę­tym zobowiązał się wstępować w ślady Chrystusa Pana, gdyż według tego wzo­ru Bożego kształcić powinniśmy życie nasze. Otóż ten Boski Zbawiciel przyjął na siebie do tego stopnia piętno pokory, iż zdał się ludziom być sromotą, a uczy­nił to dlatego, aby poniżyć naszą wynio­słość i zagoić rany naszej pychy, aby nas nauczyć własnym przykładem, jaka jest jedyna droga, wiodąca do nieba. I to jest, właściwie mówiąc, najważniejsza nauka Zbawiciela: Uczcie się ode mnie. Wy zatem, uczniowie tego Boskiego Mistrza, jeżeli chcecie nabyć tę perłę kosztowną, ten zadatek niejako świętości i znak wy­brania waszego, przyjmijcie z uległością napomnienia, jakie wam daję, i wiernie je wykonywajcie.

I.

Otwórzcie oczy dusz waszych i zo­baczcie, że sami z siebie nie macie nic dobrego, z czego byście mogli mieć powód do uważania siebie za coś. Z siebie ma­cie jedynie grzech, niemoc i nędzę, a co do darów natury i łaski, jakie są w was, ponieważ odebraliście je od Boga, z któ­rego wasze istnienie wzięło początek, Jemu zatem samemu należy się za nie chwała, a nie wam.

II.

Rozbudźcie więc w sobie głębokie po­czucie nicości i starajcie się, aby rosło nie­ustannie w waszym sercu, na najwyższą wzgardę i zawstydzenie pychy, która w was panuje. Starajcie się przekonać jak najmocniej, że niema na świecie nic tak próżnego i tak śmiesznego, jak chcieć być cenionym za dary, użyczone sobie ze szczodrobliwej łaski swego Stwórcy; albo­wiem, jak mówi Apostoł: „jeżeliś wziął, czemuż się chlubisz, jakobyś nie wziął”.[5]

III.

Myślcie często o tym, jaka jest wasza niemoc, jakie zaślepienie, jaka nikczemność, jaka nieczułość serca, jaka niestałość, jaka oziębłość dla Boga, a jakie przywiązanie do stworzeń, jakie mnó­stwo wad, którymi napełniona jest wasza zepsuta natura. To wam bardzo dopo­może do zanurzania się nieustannie w wa­szej nicości i do tego, abyście się mieli za bardzo małych i lichych we własnych oczach swoich.

IV.

Przechowujcie zawsze w duchu pa­mięć grzechów przyszłego życia waszego, nade wszystko jednak starajcie siebie przekonać, że grzech pychy jest złem tak ohydnym, że w porównaniu z nim wszelkie zło, tak na ziemi, jak i w pie­kle, jest niczym. Grzech to był, który Aniołów pozbawił Nieba i wtrącił ich do piekła, który cały ród ludzki zepsuł, sprowadził na ziemię tę nieprzeli­czoną liczbę klęsk, co trwać będą aż do końca świata, a lepiej mówiąc, przez całą wieczność. A przy tym starajcie się dobrze zrozumieć, że dusza, splamiona grzechem, na nic innego nie zasługuje, jak na niena­wiść, na wzgardę i na katusze, — z tego zaś osądźcie sami, co trzymać o sobie na­leży po tylu grzechach, któreście popeł­nili.

V.

Rozważcie nadto, niema grzechu ani tak wielkiego, ani tak szkaradnego, do którego by was nie pobudzała wasza zepsuta natura i którego nie bylibyśmy w stanie się dopuścić, i że jeżeliście się ustrzegli go dotychczas, winniście to je­dynie miłosierdziu Boga i pomocy Jego łaski według tego, co mówi Augustyn święty: „Niema takiego grzechu czło­wieka na świecie, którego by także inny człowiek dopuścić się nie mógł“.[6] Płaczcie zatem w duchu nad stanem waszym, tak godnym politowania, i postanówcie sobie mocno uważać się zawsze za je­dnych z najniegodniejszych grzeszników.

VI.

Myślcie często o tym, że prędzej czy później umrzeć musicie, że ciała wasze staną się zgnilizną, i miejcie zawsze przed oczyma nieubłagany sąd Chrystusa Pana, przed którym wszyscy stanąć musimy: i rozmyślajcie nad wiecznymi mękami pieklą, zgotowanymi dla złych, a szcze­gólnie dla naśladowców szatana, to jest dla pysznych. Zastanawiajcie się jeszcze i nad tym, że, ponieważ sądy Boże zakryte są i niedoścignięte, jesteście zatem w zu­pełnej niewiadomości, czy należycie lub nie należycie do rzędu potępionych, któ­rzy na wieki w towarzystwie szatana strąceni będą w otchłań mąk na wieczną pastwę ognia, rozpalonego tchem gnie­wu Bożego. Sama ta niepewność dosta­teczną być powinna do utrzymywania was zawsze w największym upokorzeniu i do rozbudzania w was najzbawienniejszej bojaźni.

VII.

Nie łudźcie się nadzieją że zdołacie przyjść do nabycia pokory bez praktyk, które jej są właściwe, jako to: bez prakty­kowania łagodności, cierpliwości, posłu­szeństwa, umartwienia, nienawiści siebie samych, wyrzeczenia się złej skłonności i własnego sądu, wyznawania grzechów i żalu za nie, — bo wszystko to służy do wyniszczenia w nas miłości własnej, tego zarzewia obrzydłego, co w zarodzie swo­im mieści w sobie wszystko zło i z które­go, nad wszystko wyradza się pycha i za­rozumiałość.

VIII.

Ile tylko będziecie mogli, starajcie się żyć w milczeniu i w skupieniu, tak jed­nak, abyście przez to drugim nie byli uciążliwi, a ile razy będziecie zmuszeni mówić, róbcie to z największym czuwa­niem nad sobą i ze skromnością. A jeżeli się przydarzy, że was mówiących słuchać nie zechcą albo przez wzgardę, albo z in­nego jakiego powodu, nie okazujcie, żeście to dostrzegli, ale przyjmujcie to upo­korzenie i znoście je z poddaniem się i ze spokojem.

IX.

Z wszelkim staraniem i ze wszelką uwagą unikajcie słów, w których by czuć było wyniosłość, dumę i chęć okazania wyższości; unikajcie również wszelkiej mowy wyszukanej i sposobu mówienia błachego i żartobliwego. Zamilczajcie zawsze to wszystko, co mogłoby dać do myślenia, że jesteście ludźmi rozumnymi i godnymi poważania; jednym słowem, nie mówcie nigdy o sobie bez słusznego powodu, unikając wszystkiego, co by na was ściągnąć mogło cześć i pochwałę.

X.

W rozmowach unikajcie jeszcze dow­cipkowania, słów uszczypliwych, szyder­czych i zbyt żartobliwych i wszystkiego, co tchnie światowością. O rzeczach duchownych mówcie mało w sposób nau­czający i napominający, jeżeli was do tego nie upoważnia wasz urząd. Przesta­wajcie na robieniu zapytań tym, którzy te rzeczy rozumieją i o których wiecie, że mogą wam dać objaśnienia stosowne. Chcieć nauczać bez potrzeby—jest to sa­mo, co dorzucać drzewa do ognia rozpa­lonego, to jest, do duszy naszej, która już i bez tego pełna dymu pychy.

XI.

Z całej mocy powstrzymujcie próżną i nieużyteczną ciekawość. Nie pragnijcie widzieć rzeczy, które ludzie światowi mienią być pięknymi, rzadkimi i wspaniałymi; nie żądajcie wiedzieć nic innego, jak rzeczy, które należą do waszego obo­wiązku i które mogą wam dopomóc do waszej doskonałości i do zbawienia wa­szego.

XII.

Jak najstaranniej i najuważniej oka­zujcie zawsze, że jesteście pełni czci i usza­nowania dla przełożonych, ale i dla ró­wnych, z szacunkiem i uprzejmością, dla niższych z miłością. Gdybyście inaczej postępowali wiedzcie, że to pochodzi z pychy.

XIII.

Idąc za radą Ewangelii świętej, wybie­rajcie sobie zawsze najniższe miejsce, i to z jak najszczerszego przekonania, że wam się ono należy. W potrzebach życia wybierajcie sobie to, co najmniej dogo­dne, uważając się jako najmniej zasługu­jących na względy. Starajcie się o wy­robienie w sobie tego przekonania, że we wszystkim drudzy powinni mieć co naj­lepszego, a wy co najpodlejszego, boście wielce niegodni; wreszcie pragnijcie serdecznie, aby się wszyscy z wami tak ob­chodzili.

XIV.

Jeżeli pociechy doczesne zaczną was opuszczać, jeżeli i Bóg wam słodyczy du­chownych odmówi, myślcie, że mieliście ich zawsze pod dostatkiem i nad zasługę waszą, i przestawajcie na tym, co wam Pan Bóg daje.

XV.

Starannie przechowujcie w sobie zaw­sze święte nawyknienie oskarżania się, naganiania i potępiania siebie. Bądźcie surowymi sędziami swoich uczynków, jako skalanych mnóstwem wad i nieustannym odzywaniem się w nich miłości własnej. Rozbudzajcie w sobie często najsprawiedliwszą pogardę siebie samych, widząc w waszych uczynkach brak roztropności i czystości serca. Bądźcie wreszcie cenzorami nieustannymi was samych i niczego sobie nie przebaczajcie. To niskie mniemanie o sobie, połączone z nieustannem potępianiem własnego postępo­wania, jest prawdziwym źródłem pokory i doskonałości chrześcijańskiej.

XVI.

Strzeżcie się, jako największego złego, sądzenia uczynków cudzych; starajcie się owszem tłumaczyć zawsze na dobrą stronę wszelkie słowa i uczynki drugich, wyszukując z miłością, co by mogło być na ich usprawiedliwienie i obronę. A gdy­by było rzeczą niepodobną bronić uczyn­ku, widocznie złego, starajcie się ile mo­żności zmniejszać jego winę, przypisując, według okoliczności, albo nieuwadze, albo omyłce, albo mocy pokusy, albo in­nej podobnej przyczynie, co się stało; a przynajmniej starajcie się już więcej o tym nie myśleć, jeżeli położenie wasze nie nakazuje tego, abyście złemu zaradzili. Takie postępowanie jest również źródłem, i to najobfitszym, prawdziwej pokory.

XVII.

Nie spierajcie się nigdy w rozmowie o rzeczach wątpliwych, w których, jak się zdaje, można zarówno sądzić tak, albo nie tak. W dysputach nie zapalajcie się; jeżeli wasze zdanie nie trafi do niczyjego przekonania, ustąpcie ze skromnością i zachowajcie pokorne milczenie. Ustę­pujcie również i zachowujcie się w tenże sam sposób w rzeczach nic nie znaczą­cych, choćbyście nawet byli pewni, że nie jest prawdą, co drudzy utrzymują. We wszystkim zdarzeniu, kiedy bę­dzie potrzeba bronić prawdy, występuj­cie z odwagą ale bez uniesienia i goryczy, i bądźcie pewni, że obronicie ją lepiej słodyczą, niż gwałtownością i gniewem.

XVIII.

Czuwajcie bardzo nad tym, byście ni­kogo nie zasmucali, choćby też był daleko niższym od was, i to ani słowem, ani uczynkiem, ani sposobem obchodzenia się z nim, jeżeli niekiedy was do tego nie zmusza obowiązek, posłuszeństwo lub mi­łość bliźniego.

XIX.

Jeżeliby zaś znalazł się taki, co by wam nieustannie dokuczał i co by miał szczególne upodobanie martwić was przy każdej sposobności obelgami i zniewaga­mi, nie unoście się gniewem, ale uważaj­cie go jako narzędzie, którego używa mi­łosierdzie Boże dla dobra waszego, aby was uleczyć z zastarzałego wrzodu pychy.

XX.

Gniew jest wadą nieznośną w każdym, szczególniej w osobach duchownych. Czerpie on swoją gwałtowność z pychy, z której się wyradza; starajcie się przeto o nabycie wielkiego zasobu słodyczy, abyście, znieważeni i jak najmocniej wewnątrz dotknięci, mogli się utrzymać w granicach spokoju. W takich razach strzeżcie się bardzo, abyście nie rozbudza­li i nie przechowywali w sercu żadnej odrazy, żadnej chęci zemsty nad tymi, którzy was obrazili; owszem, odpuszczaj­cie im z serca, przekonani będąc, że tym sposobem usposobicie się jak najlepiej do otrzymania od Boga przebaczenia za znie­wagi, któreście Mu wyrządzili. Bądźcie pewni, że ta cierpliwość wasza pokorna wyda wam z siebie wielkie zasługi do po­zyskania Nieba.

XXI.

Z dobrocią i cierpliwością znoście uło­mności i wady innych, mając zawsze przed oczami własne wasze nędze, z po­wodu których potrzebujecie aby i drudzy was znosili i przebaczali wam.

XXII.

Jednym słowom, bądźcie pokornymi i uprzejmymi dla wszystkich, ale szcze­gólniej dla tych, do których czujecie jaką odrazę, i nie mówcie, jak to mówią niektó­rzy: „Niech mię Bóg zachowa, abym miał nienawiść do tej osoby; ale nie mogę jej widzieć koło siebie i nie chcę mieć z nią nic do czynienia”. Taka odraza, bądźcie pewni, pochodzi z pychy i dowodzi, żeśmy za pomocą łaski nie zwyciężyli jesz­cze naszej natury pysznej i naszej miło­ści własnej, albowiem, gdybyście się pod­dali poruszeniom łaski, uczulibyście wkrótce w sobie uśmierzone Swe odrazy i znosilibyście z cierpliwością usposobie­nia ludzi daleko twardszych i daleko mniej okrzesanych.

XXIII.

Jeżeli doświadczycie jakiego utrapie­nia, błogosławcie Boga za to, że dopuścił to dla waszego dobra, i myślcie, żeście zasłużyli, że zasługujecie na daleko wię­cej i że niegodni jesteście żadnej pocie­chy; możecie jednak prosić Boga w pro­stocie serca, ażeby was uwolnił, jeżeli mu się tak podobać będzie, a jeżeli nie, proście Go, żeby wam dał siłę do znoszenia z za­sługą waszego udręczenia. W waszych krzyżach nie szukajcie pociechy na ze­wnątrz, szczególniej też wówczas, kiedy wam łatwo dostrzec, że Pan Bóg dopu­szcza je na was, aby was upokorzyć i że­by zniszczyć waszą pychę i zarozumia­łość. Mówcie raczej z Królem-Prorokiem: „Dobrze mi Panie, żeś mię upokorzył, abym się nauczył sprawiedliwości Two­ich”.

XXIV.

Dla tego samego, jeżeli wam podadzą do pożywania rzeczy nie według wasze­go smaku, nie powinniście się obruszać i obrzydzaj ich sobie, ale róbcie wtedy, jak robią ubodzy Chrystusowi: jedzą do­brem sercem, co dla nich przygotowano, dziękując Opatrzności Bożej nad sobą.

XXV.

Jeżeli kto niesłusznie łajać was będzie, i to ze złością, jeżeli wasze postępowanie naganiać będą wasi podrzędni, al­bo tacy, co więcej od was zasługują na naganę, i to w rzeczach daleko ważniejszych, nie chciejcie dlatego unosić się oburzeniem i odrzucać napomnienia, ja­kie wam dają, ale roztrząsajcie spokojnie przy świetle Bożym wszystkie sprawy wasze z głębokim przekonaniem, że możecie w każdym kroku błądzić, jeżeli łaska Boża was od tego nie powstrzyma.

XXVI.

Nie pragnijcie nigdy, aby was szcze­gólniej kochano. Miłość zależy od woli, a wola z natury swojej usposobiona ku dobremu; za tym idzie, że być kochanym, a być uważanym za coś dobrego jest je­dno i to samo: pragnienie zaś, aby być szczególniej i nad innych cenionym, nie może się zgodzić z prawdziwą pokorą. Unikajcie tego, a wielką stąd korzyść od­niesiecie. Dusza, która już nie pragnie miłości stworzeń, w świętych ranach Zbawiciela ukryta, znajdzie w przenajchwalebniejszem sercu Jezusa niewymo­wne słodycze Boże, albowiem wyrzekłszy się wspaniałomyślnie dla Niego miłości ludzkiej stanie się zdolną do pełnego roz­pływania się w uciechach Bożych, któ­rych stałaby się pozbawioną, gdyby się dała zachwycić kłamliwym i zwodni­czym słodyczom pociech ziemskich. Uciechy bowiem Boże są tak czyste i tak niepokalane, że nie znoszą żadnego przymieszania się uciech tego świata i o tyle tylko nimi napełnieni być możemy, o ile nam tamte ckliwymi się staną. Nadto dusze wasze będą mogły z wielką wol­nością zwracać się do Boga i rozmyśla­jąc o Jego obecności i o Jego doskonałościach nieskończonych, spoczywać i ra­dować się w Nim. W końcu, ponieważ nie ma nic tak słodkiego, jak kochać i być kochanym, jeżeli sobie wzbronicie tej przyjemności przez miłość ku Bogu i aby Bóg posiadał całe serce wasze, nierozdwojone miłością stworzeń, złożycie przez to Bogu ofiarę najpożądańszą, a dla was najpełniejszą w zasługi, i nie bójcie się, żeby się przez to oziębiła miłość wa­sza dla bliźnich, — owszem będziecie ich kochali miłością czystszą i doskonalszą, bo będziecie ich kochać nie dla siebie, idąc za waszą skłonnością, ale jedynie aby się Bogu podobać, robiąc to, co wie­cie, że Jemu jest miłym.

XXVII.

Wszystko, co robicie, choćby rzeczy najdrobniejsze, róbcie zawsze z wielką uwagą i największą dokładnością i pilno­ścią, albowiem robić wszystko z lekkością i pośpiechem jest skutkiem zarozumiało­ści; prawdziwie pokorny ma się zawsze na baczności i boi się uchybić nawet w najdrobniejszych rzeczach.

Dlatego samego także niech ćwiczenia wasze pobożne będą jak najprostsze i uni­kajcie w ogóle wszystkiego, co by było nadzwyczajnym, a do czego mogłaby was po­ciągać wasza skłonność. Jak człowiek py­chą nadęty szuka odznaczenia we wszystkim, co robi, tak człowiek pokorny po­doba sobie w uczynkach zwyczajnych i pospolitych.

XXVIII.

Bądźcie pewni, że nie jesteście dobry­mi doradcami dla siebie samych, i dlatego lękajcie się własnego zdania i nie dowie­rzajcie mu, jako pochodzącemu ze źródła mętnego i zepsutego. Mając takie prze­konanie, radźcie się zawsze, ile to wam będzie możebnym, ludzi światłych i su­miennych, i chciejcie raczej być prowadzonymi przez lepszych od siebie, niż słu­chać swoich własnych sądów (zdań).

XXIX.

Choćbyście doszli do bardzo wysokie­go stopnia łaski, i choćbyście otrzymali nie wiedzieć jak wysoki stopień modlitwy od Boga, choćbyście też tysiąc lat przeży­li w niewinności i w jak najgorętszej po­bożności, powinniście pomimo tego cho­dzić zawsze w bojaźni i nie dowierzać so­bie, szczególniej co do czystości. Pamię­tajcie, że nosicie w sobie zarzewie wyga­sić się nie dające i źródło niewyczerpane grzechów, i wiedzcie o tym, że jesteście niczym innym, jak słabością, niestałością i niewiernością. Bądźcie przeto zawsze uważnymi na siebie samych: zamykajcie oczy, aby nie widzieć, i uszy, aby nie sły­szeć, co by mogło plamić duszę waszą; unikajcie zawsze pobudek do grzechu, nie pozwalajcie sobie nigdy próżnych roz­mów z osobami różnej płci, a w konie­cznych bądźcie zawsze z jak największą skromnością i powstrzymujcie się; a w końcu, ponieważ bez łaski Pana Boga nic dobrego zrobić nie jesteście w stanie, proście Go nieustannie, aby miał litość nad wami i nie zostawiał was na chwilę samych.

XXX.

Może otrzymaliście od Boga wielkie talenty? albo może przypadkiem mają was ludzie za coś wielkiego?—starajcie się więc, jeśli tak jest, coraz lepiej samych siebie poznać, czym rzeczywiście jesteś­cie, i używajcie wszelkich sposobów do przekonania się o waszej niemocy, nie­udolności, nicości i stańcie się mniejszy­mi w oczach waszych od malutkich dzia­tek, a w pochwałach ludzkich nigdy so­bie nie podobajcie i strzeżcie się wszelkie­go pragnienia dostojeństw, nadto jedno i drugie zawsze odrzucajcie.

XXXI.

Jeżeli wam wyrządza jaką wielką zniewagę, albo sprawią wam jaką bardzo dotkliwą przykrość, zamiast żebyście się mieli obruszać przeciwko temu, co was obraził, podnoście oczy w Niebo i pomy­ślcie, że to Pan w swojej nieskończonej i najmiłosierniejszej Opatrzności dopuścił albo na zadosyćuczynienie za grzechy wa­sze, albo na wyniszczenie w was ducha pychy, nasuwając wam sposób do ćwiczenia się w aktach cierpliwości i upokarza­nia się.

XXXII.

Jeżeli wam się zdarzy sposobność od­dania bliźniemu jakiej posługi niskiej i odrażającej, uczyńcie to z radością i z ca­łą pokorą, jaką byście mieć powinni, gdybyście byli sługami wszystkich; przez taką praktykę zbierzecie sobie skarby nie­zmierne cnót i łask.

XXXIII.

Nie zajmujcie się rzeczami, które was się nie tyczą i za które nie będziecie obo­wiązani zdawać rachunku ani przed ludź­mi, ani przed Bogiem; albowiem takie zaj­mowanie się pochodzi z utajonej pychy i z zarozumiałości, podnieca próżność i na­bawia was mnóstwa kłopotów, niepoko­jów i roztargnień. Przeciwnie, przestając na pełnieniu swych powinności, zażywać będziecie głębokiego uspokojenia, według tego, co tak dobrze wyraża książka o na­śladowaniu Chrystusa Pana: „Nie wda­waj się w rzeczy, które do ciebie nie na­leżą, a będzie mogło stać się, że mało, albo rzadko kiedy doznasz niepokoju”.[7]

XXXIV.

Jeżeli zadajecie sobie Jakie umar­twienia niezwykłe, starajcie się dobrze zrozumieć, powtarzam, że dlatego się umartwiać wam trzeba, bo nie godzi się, aby grzesznicy, jakimi jesteście, prowa­dzili życie wygodne i przyjemne, i dlate­go wreszcie, że macie tyle wad i grze­chów, z których winni będziecie zdać ra­chunek przed sprawiedliwością Bożą. Za­uważcie przy tym, że pokuty, które czy­nicie, są wam bardzo potrzebne do po­wstrzymania waszych namiętności, aby nie przekraczały granic obowiązku, tak jak potrzebne są lejce do powstrzymy­wania koni, które się rozbiegną.

XXXV.

Ile razy poczujecie w sobie porusze­nia niecierpliwości i smutku w waszych utrapieniach i upokorzeniach, brońcie się mocno przeciwko tej pokusie, pamiętając o tylu i tak ciężkich grzechach waszych, za które zasłużyliście na daleko większe cierpienia, niż są te, które teraz znosicie. Uwielbiajcie nieskończoną sprawiedli­wość Bożą i przyjmujcie ze czcią Jej ra­zy, które winniście uważać jako źródło miłosierdzia i łaski. O, gdybyście zdołali poznać, jak jest dla was rzeczą zbawien­ną być trapionymi w tym nędznym życiu przez Ojca tak słodkiego, jakim jest Pan Bóg, zdalibyście się zupełnie na wolę Je­go. Powtarzajcie często ze świętym Au­gustynem: „Tu pal, tu siecz, tu nie prze­puszczaj, abyś przepuścił na wieki”. Nie przyjmować tutaj cierpień - jest to bun­tować się przeciwko najzbawienniejszej sprawiedliwości Bożej, jest to odrzucać kielich, który nam Bóg z miłosierdzia swego podaje i z którego Chrystus Pan chciał pić pierwszy, chociaż niewinny.

XXXVI.

Jeżeliby wam się zdarzyło w czym prze­winić, a ten, który by był tego świadkiem, zacznie dlatego wami pogardzać, żałujcie mocno, żeście obrazili Boga i żeście dali zły przykład bliźniemu; ale pogardę, wam okazaną, i zawstydzenie doznane przyj­mujcie jako środek przez Pana Boga wy­brany do odpokutowania za wasz grzech i do postępu w pokorze i w innych cno­tach. Jeżeli przeciwnie doznane zawsty­dzenie was dręczy i sprawia przykrość, wierzcie mi, że nie macie prawdziwej pokory i że jest jeszcze w was jad pychy. Módlcie się przeto do Boga z większą niż dotąd usilnością, aby was wyleczył i zba­wił, bo jeżeli nie będzie miał miłosierdzia nad wami, wpadnięcie niezawodnie zno­wu w inne jakie nieprawości.

XXXVII.

Jeżeliby między tymi, z którymi żyjecie, znalazł się taki, który by wam się wyda­wał, że zasługuje na to, aby nim pogar­dzać i mieć go za nic, postąpicie sobie ja­ko ludzie rozumni i roztropni, jeżeli za­miast wydawania o nich sądu, starać się będziecie, aby wyszukiwać w nim dary przyrodzone i dary łaski, którymi go Pan Bóg może obdarzył i które go czynią go­dnym czci i uszanowania. Tak czyniąc, znajdziecie w nim przynajmniej zawsze, jeżeli nie co innego, to stworzenie Boże, utworzone na obraz Boży, odkupione krwią przenajdroższą Chrystusa Pana, — chrześcijanina, oświeconego światłem oblicza Bożego, duszę zdolną widzieć i po­siadać Boga na wieki, a może też i wybra­nego według niezbadanego wyroku Jego przenajchwalebniejszej Opatrzności. A wreszcie — czy możecie wy wiedzieć, jakimi już łaskami Pan Bóg obdarzył i ob­darzać ma jeszcze jego serce? Lepiej byście zatem zrobili, gdybyście, zamiast za­głębiania się we wszystkich tych poszu­kiwaniach, od razu odrzucili wszystkie te wasze myśli pogardliwe jako zatrute pod­szepty kusiciela.

XXXVIII.

Jeżeli was będą chwalić, zamiast ra­dować się z tego, bójcie się raczej, aby ta pochwała nie była całą nagrodą za ma­lutkie dobro, coście zrobili. Myślcie w du­chu o waszej nędzy, która was czyni godnymi pogardy ludzkiej, i starajcie się, aby przerwać tę rozmowę, lecz nie w taki sposób, iżby was jeszcze więcej chwalo­no, jak to czynią pyszałki, którzy udają pokorę, ale czyńcie to ze świętą zręcznością w taki sposób, aby się już więcej wa­szą rzeczą nie zajmowano. A jeżeliby i to wam się nie udało, oddajcie natych­miast w duchu całą cześć i chwalę Bogu, powtarzając z Baruchem i Danielem: „To­bie, Panie, niech będzie chwała z całej sprawiedliwości, a nam zawstydzenie oblicza naszego“[8]

XXXIX.

O ile pochwały, jakie wam dają, po­winny wam się nie podobać, o tyle powin­niście się radować z pochwał i ze czci, ja­ką oddają drugim, i ze swej strony przy­czynicie się do nich, ale bez udawania, o ile prawda wam tego dozwoli. Zazdro­śni nie mogą znieść, kiedy chwalą dru­gich; zdaje im się, że im to ubliża i dlate­go starają się zręcznie wpuścić do rozmo­wy jakie słówko, zdolne osłabić pochwałę im dawaną. Nie róbcie tak nigdy, ale chwaląc bliźniego, chwalcie razem Pana za udzieloną łaskę i za cześć, jaka Mu z niej jest oddawaną.

XL.

Jeżeli w obecności waszej szarpią, w rozmowie sławę cudzą, bolejcie nad tym, wymawiając w sobie tego, co obmawia. Starajcie się bronić obmówionego, ale czyńcie to tak rozumnie i zręcznie, abyście broniąc go nie wywołali gorszego oczernienia. Czyńcie to albo wspomina­jąc o rzeczach na jego pochwałę, albo starajcie się zręcznie zwrócić rozmowę na inny przedmiot, albo dajcie poznać jakim znakiem zewnętrznym wasze nieukontentowanie. Takim sposobem wyrządzicie wiele dobrego dla siebie samych i dla tego który obmawia, i dla tych, którzy to słuchają, i dla tego w końcu, o którym źle mówią. Jeśli zaś doznajecie przyjemnego uczucia, gdy bliźnich ganią, a niemiłego, gdy ich chwalą, daleko wam jeszcze do pokory.

XLI.

Ponieważ niema nic tak pożytecznego dla naszego postępu duchowego, jak kiedy nas kto uważnym czyni na nasze błędy, przeto jest rzeczą niezbędną ośmielać tych, którzy nam tę przysługę wyrządzają, aby to czynili w przyszłości. Przyjmując zaś ich napomnienia z radością i wdzięcznie, weźcie sobie za obowiązek spełniać je nie dlatego jedynie, że dobrą jest rzeczą poprawić się, ale i dlatego, aby okazać tym prawdziwym przyjaciołom swoim, że ich praca nie była próżną oraz że była dobrze przez was przyjętą. Człowiek pychą nadęty i wtedy nawet, kiedy się chce poprawić, nie chce tego okazać, że poszedł za radą tych, którzy mu ją dali, ale owszem, okazuje, że nią gardzi; ten zaś, co jest prawdziwie pokorny, ma sobie za zaszczyt ulegać wszystkim i uważa dobre rady, przez kogokolwiek sobie dane, jako pochodzące od samego Boga, który ludzi używa tylko za narzędzie do swego celu.

XLII.

Spuszczajcie się we wszystkim na Boga, idźcie za rozporządzeniem Jego Przenajdobrotliwszej Opatrzności, dajcie się Mu prowadzić, jak dziecię ojcu, które­go miłuje; niech robi z wami wszystko, co chce, niech was nic nie miesza i niczego się nie lękajcie, wszystko przyjmujcie od Niego z radością, z ufnością i z uszano­waniem. Czynić inaczej - byłoby to nie znać Jego serca, wypłacać się niewdzięcznością ojcowskiej dobroci; byłoby to sa­mo, co nie ufać Jemu. Pokora uniża nas bez miary przed nieskończonym Jeste­stwem Bożym, ale zarazem każe nam w Nim widzieć cale nasze wsparcie i całą naszą pociechę.

XLIII.

Ponieważ jest rzeczą oczywistą, że bez Boga nic nie możecie zrobić dobrego, że bez Niego upadalibyście co kroku i każda pokusa rzucałaby was o ziemię, wyznawajcie przeto nieustannie waszą nieudol­ność do wszelkiego dobrego i waszą konieczną zależność w każdej chwili od po­mocy Bożej we wszystkich waszych czyn­nościach. Dlatego nieustannie ciśnijcie się do Boga, jak małe dzieciątko, które, nie widząc żadnego innego wsparcia dla siebie, tuli się do łona matki. Mówcie z królem-prorokiem: „Gdyby mię Pan Bóg nie był wspomógł, dusza moja o mało co nie byłaby wtrąconą do piekła”.[9] Wołajcie z nim: „Wejrzyj na mnie Panie i zli­tuj się nade mną, bom sam jeden i ubogi“.[10] „Boże, ku wspomożeniu memu przybądź, na ratunek mój pośpiesz”.[11] Na koniec nie przestawajcie nigdy dziękować Bogu z ca­łym wylaniem serca waszego; dziękujcie Mu szczególniej za opiekę, jaką was nie- tylko otacza, ale i uprzedza was, i proście Go nieustannie o wspomaganie was w po­trzebach waszych, którego nie możecie otrzymać, jak od Niego samego.

XLIV.

Szczególniej w modlitwie potrzeba, żebyście byli pełni wielkiego zawstydze­nia na widok tego, czym jesteście; żebyś­cie uniżali się głęboko i ze świętą bojaźnią w obecności Najwyższego Majestatu, do którego odważacie się mówić: „Ja mówić będę do Pana mego, ja, proch i popiół.”[12] Jeżeli w modlitwie otrzymacie jakie łaski nadzwyczajne, przyjmujcie je z najwyższym uczuciem waszej niegodności; wiedz­cie bowiem, że Pan Bóg wam ich udzielił darmo z szczerego miłosierdzia swego. Strzeżcie się uważać je za waszą własność i szukać w nich próżnego upodobania. Je­żeli zaś takowych nie otrzymacie, nie szemrajcie, lecz myślcie, że wam wiele jeszcze brakuje do wysłużenia ich sobie, że Pan Bóg i tak jest nadto dobry, zno­sząc was w obecności Swojej u stóp Swo­ich. Czekajcie z cierpliwością i z pokorą, aż dopóki was nie raczy nawiedzić, tak, jak żebrak czeka godziny całe u drzwi bogacza, dopóki nie otrzyma od niego ja­kiej malutkiej jałmużny.

XLV.

Bądźcie bardzo skorzy do oddawania Bogu całej chwały za dobry skutek i za szczęśliwy obrót spraw wam powierzo­nych, i nie przyznawajcie w nich sobie nic, prócz samych niedokładności, gdyż one wyłącznie są wasze, a wszystko do­bre z Boga, Jemu przeto samemu za nie cześć i wdzięczność się należy. Wyryjcie głęboko w umysłach waszych tę prawdę, byście o niej nigdy nie zapominali; wierz­cie przy tym, że wszyscy inni z łaskę, jakąście wy otrzymali, byliby lepiej współ­działali od was i nie dopuścili się tylu błę­dów, co wy. Odrzucajcie pochwały, jakie by wam dawać chciano, mówiąc, że się nie należą tak lichemu narzędziu, ja­kim wy jesteście, ale jedynie wielkiemu odwiecznemu robotnikowi, który może, jak zechce, uderzyć trzciną w skałę i z niej wyprowadzić źródło wód, albo od­robiną błota przywrócić ślepym wzrok i nieskończoną liczbę cudów czynić.

XLVI.

A gdyby przeciwnie, nie powiodło się wam w dopełnieniu tego, co wam poruczono, sobie samym przypisujcie w zupeł­ności to nieudanie się, jako ludziom nie­udolnym, na których roztropność i zdol­ność wcale liczyć nie można. Strzeżcie się mocno tego, aby zrzucać winę na dru­gich, albo wchodzić w szczegółowy roz­biór tego, coście zrobili, na przekonanie, że nie było w waszej mocy dać lepszy obrót rzeczom. Takie postępowanie, na­zbyt zwyczajne ludziom nieumartwionym, z niczego innego nie pochodzi, jak z ukrytej pychy, która niezdolną jest znieść upokorzenia i wzgardy. Pozwa­lajcie, jeżeli tylko temu nie sprzeciwia się sumienie, myśleć ludziom o tej spra­wie, co im się podoba, i przyjmujcie jako bogaty spadek wszelką naganę i niesła­wę, jakie stąd na was przyjdą. Nareszcie, choćby wam się zdawało, że w tym wszystkim niema żadnej winy waszej, powinni byście i w tedy z uległością uwiel­biać zrządzenie Boże, przypuszczając, że może dawne grzechy wasze i zbytnie za­ufanie, jakieście mieli w sobie samych, odwróciły błogosławieństwo Nieba od usiłowań waszych.

XLVII.

Jeżeli przystępujecie do Komunii świętej sercem, rozpalonym ogniem mi­łości Bożej, trzeba także, aby i duch wasz cały był przejęty uczuciem prawdziwej pokory. Podziwiajcie, że w Komunii Bóg, tak czysty i tak święty, do tego stopnia posuwa swą dobroć, iż się oddaje stwo­rzeniom tak nędznym, jakimi wy jesteś­cie. Zagłębiajcie się, o ile tylko zdołacie, w przepaść waszego nicestwa, przystępujcie do tej świętości czci najgodniej­szej z jak najwyższym uszanowaniem; a jeżeli podobać się będzie najłaskawszemu Zbawicielowi, który cały jest miłością w tym Sakramencie, przypuścić was do Swoich pieszczot, udzielając się wam w obfitości swoich słodyczy, nie zwalniaj­cie się w uszanowaniu dla Jego Majesta­tu nieskończonego; zawsze stójcie na waszym miejscu, to jest, w uczuciu zależno­ści i nicości waszej; niech jednak poczu­wanie się do nędzy i niskości nie ścieśnia wam serca i nie zmniejsza w niczym świętej ufności, jaką mieć powinniście przy tej uczcie Bożej, — niech wam słu­ży, przeciwnie, do powiększenia waszej miłości ku Bogu, który tak się uniża, że podaje się na pokarm dla dusz waszych.

XLVIII.

Pełni miłości, uprzejmości i uczynności, miejcie zawsze wnętrzności miło­sierdzia dla bliźnich waszych i źródło nie­wyczerpane słodyczy i serdeczności dla nich; ze świętą chciwością chwytajcie wszelką sposobność, aby im być użytecz­nymi, ale niech to będzie zawsze dla podobania się Bogu - Oczyszczajcie starannie intencję waszych uczynków, aby usunąć z niej wszelką próżność i miłość własną i do Boga samego odnosić wszy­stko dobre, co robicie. Powinniście być mocno przekonani, że uczynek dobry, ukryty i wiadomy jedynie Bogu przynosi wam korzyść nieocenioną, a przeciwnie uczynek z winy waszej rozgłoszony traci prawie całą swoją wartość, jako owoc podziobany od ptactwa.

XLIX.

Zbawienną bojaźń, jaką mieć powin­niście, żeby Boga nie obrażać, łączcie z westchnieniem w duchu do Niego (na widok nieustannego niebezpieczeństwa, upadku), aby was raczył w dobroci Swo­jej Bożej zachować od tak wielkiego nie­szczęścia. I to jest właśnie ów błogosła­wiony jęk duszy, tak zachwalony przez Świętych, za którym idzie czuwanie nad sobą, pilność, by wszystko, co robicie, dobrze robić, zagłębianie się w prawdach Bożych, pogarda rzeczy doczesnych, mo­dlitwa serca, doskonałe oddalenie się od wszystkiego, co nie jest Bogiem, jednym słowem, jest w nim źródło prawdziwej pokory i ubóstwa ducha; używajcie go zatem często i niech wam stanie się, ile możności, rodzajem ciągłej modlitwy.

L.

Chory, który gorąco pragnie przyjść do zdrowia, stara się jak najusilniej unikać wszystkiego, co zdrowiu szkodliwe, boi się nadużywać najzdrowszych pokarmów i zastanawia się przy każdym kawałku, czy mu nie zaszkodzi; tak samo i wy, je­żeli szczerze pragniecie być wyleczeni ze smutnej choroby pychy i jeżeli wzdycha­cie rzeczywiście za kosztownym darem pokory, powinniście nieustannie czuwać nad tym, aby nic nie robić i nic nie mó­wić, co by jej było przeciwne. Dlatego trzeba, żebyście zawsze dobrze rozważali czy to, co chcecie robić, jest zgodne z po­korą, lub jej przeciwne; jeżeli zgodne, rób­cie je z ochotą, a jeżeli przeciwne, odrzu­cajcie je jak najzupełniej.

LI.

Co jednak najmocniej pociągać was powinno do rozmiłowania się w pokorze, to przykład Boskiego Zbawiciela naszego, który powinniśmy mieć ciągle przed oczami naszymi i naśladować. Sam nam to powiedział w Ewangelii swojej: „Uczcie się ode mnie, żem cichy i pokornego serca”.[13] I istotnie, jak zauważył św. Ber­nard, niema takiej pychy, której by poko­ra tego Boskiego Mistrza nie była w sta­nie wyleczyć. Można powiedzieć z naj­większą prawdą, że właściwie On sam je­den tylko się uniżył i upokorzył. Kiedy nam się zdaje, że my to czynimy, to pra­wdę mówiąc, my się nie uniżamy, ale sta­wiamy się na naszym miejscu i kładziemy się w rzędzie, jaki się nam przynależy, gdyż, będąc lichym stworzeniem, obciążonym może tysiącem nieprawości, nic nam się innego nic należy, jak nicość i kara wieczna. Ale Chrystus Pan nasz Zbawiciel, uniżając się, prawdziwie nie­skończenie się uniżył, bacząc na najwyż­szą wysokość, jaka Mu się należy. On, Bóg wszechmocny, Istota nieskończona i nieśmiertelna, Pan i Rządca wszechrze­czy, stając się człowiekiem słabym, zdol­nym cierpieć, śmiertelnym i posłusznym aż do śmierci, przywiódł się do ostatniej nędzy i do najzupełniejszego ubóstwa. On, który w Niebie jest weselem i uszczę­śliwieniem Aniołów i Świętych, chciał się stać człowiekiem boleści i przyjąć na sie­bie, kiedy był między nami, wszystkie nę­dze ludzkie. On, który jest Mądrością niestworzoną i początkiem wszelkiej mą­drości, pozwolił, aby Go miano za pozba­wionego rozumu. On, święty Świętych i sama Świętość, chciał być uważany za grzesznika i za złoczyńcę. On, które­go wielbi w Niebie liczba nieprzeliczona duchów błogosławionych, chciał umrzeć wzgardzony na krzyżu. On wreszcie sam z siebie Dobro najwyższe, chciał cierpieć wszelkiego rodzaju nędze. Po takim przykładzie pokory cóż powinniśmy my robić? — my, którzy jesteśmy popiół i proch. A pamiętając jeszcze, żeśmy nadto nikczemni grzesznicy, czyż może być jakie upokorzenie, które byśmy za ciężkie dla siebie poczytywać mogli?!

LII.

Rozważajcie także nad przykładami Świętych starego i nowego testamentu. Izajasz, ten prorok, tak cnotliwy i tak gorliwy, wyznawał przed Bogiem, że nic czystego w nim niema i że jego własne sprawiedliwości, to jest, jego dobre uczyn­ki, są jakoby chusty plugawe.[14] Daniel, którego Pan w Ezechielu przedstawia ja­ko świętego, zdolnego powstrzymać przez modlitwy swoje gniew Boży, kiedy mó­wił do Boga, stawał przed Nim jako czło­wiek obciążony nieprawościami, którego twarz powinna ciągle płonąć od zawsty­dzenia i hańby. Święty Dominik, ten cud niewinności i świętości, tak był pełny pogardy siebie samego, iż mu się zdawało, że ściągnie niebłogosławieństwo Boże na miasto, przez które miał przechodzić, i dlatego, nim do niego wszedł, padając na ziemię, ze łzami w oczach wołał: „Pa­nie zaklinam Cię przez Twoją najmiło­sierniejszą dobroć, abyś nie patrzał na grzechy moje i nie rozciągał gniewu swe­go nad tym miejscem dlatego, że ja do niego wchodzę”. — Święty Franciszek, który przez czystość swego życia wysłu­żył nosić w sobie obraz Chrystusa Pana ukrzyżowanego, wierzył jak naj­mocniej i wyznawał, że był największym grzesznikiem na świecie, i to przekonanie było tak mocno utkwione w jego duszy, że nikt nie byłby w stanie mu je odjąć. A na dowód tego, co mówił, przytaczał, iż jest pewny, że gdyby Pan Bóg te łaski, którymi go obdarzył, był dał ostatniemu z ludzi, człowiek ten byłby ich daleko le­piej użył i nie byłby tak niewdzięczny, jak on. Inni Święci uważali się za nie­godnych pokarmu, jaki im dawano, po­wietrza, jakiem oddychali, odzieży, którą nosili. Inni uważali za wielki cud miło­sierdzia Pana Boga, że ich cierpi na ziemi i że ich nie wtrąca do piekła. Inni dzi­wili się temu, że ich ludzie znosili na świecie i że wszystkie stworzenia nie zbierają się razem, aby ich wytępić i zni­weczyć. Na koniec wszyscy Święci mieli w obrzydzeniu godności, pochwały i za­szczyty, i dla wielkiej pogardy, jaką mie­li dla siebie wzdychali za upokorzeniami i zniewagami. Czyż wam się zdaje, że macie więcej rozumu, światła i świętości od nich? A jeżeli nie, dlaczegóż byście za ich przykładem nie mieli stać się ma­lutkimi w oczach własnych? Dlaczegóż­ byście nie mieli, jak oni, szukać całej rozkoszy waszej w świętej pokorze?

LIII.

Abyście rośli coraz więcej w tej cno­cie i aby się oswoić z upokorzeniami i w nich sobie upodobać, będzie wam bar­dzo pożyteczną rzeczą, gdybyście sobie wyobrażali, i to często, jakie zniewagi i ciężką jaką wzgardę, które by was spotkać mogły, i gdybyście się wprawiali w duchu, przezwyciężając wszelki wstręt naturalny do przyjęcia ich jako zadatek wielkiej łaski, jako znaki niewątpliwe miłości Pana Jezusa i jako prawdziwe środki do uświęcenia waszego. Może być, że aby dojść do tego, zmuszeni będziecie ciężko walczyć; ale nie traćcie odwagi, trwajcie w tej walce szlachetnie, aż do­póki pychy waszej i jej oporu nie przeła­miecie i nie uczujecie w sobie mocnego postanowienia, aby z radością cierpieć dla miłości Chrystusa Pana.

LIV.

Niech żaden dzień nie minie, w którym byście nie mieli czynić sobie wyrzu­tów, jakie by najwięksi wasi nieprzyjacie­le robić wam mogli nie na to, żeby je przed sobą wymawiać, ale na to, aby przez nie utrzymywać siebie zawsze w poniże­niu i upokorzeniu. Gdybyście wśród bu­rzy jakiej gwałtownej pokusy uczuli po­ruszenia niecierpliwości i wewnętrznego utyskiwania, że Pan Bóg w taki sposób was doświadcza, oburzcie się sami na sie­bie, że jesteście jeszcze tak pełni pychy, i mówcie do siebie: Jakim sposobem tak podli i nędzni grzesznicy, jak my, mogą się uskarżać na to utrapienie? Ożyliśmy nie zasłużyli na kary nieskończenie wię­ksze? Czyż nie wiemy o tym, że wzgarda i cierpienie to prawdziwy Chleb dla du­szy naszej? Że Pan daje nam ten chleb jako kosztowną jałmużnę, aby nas wydo­być z naszej nędzy i niedostatków na­szych? Czyż nie powinniśmy go przyjmo­wać z dziękczynieniem? Kto go nie przyjmuje, nie jest godzien, a kto przyjąwszy, porzuca go później, wystawia się na to, że może mu będzie odebrany i da­ny innemu, co by go lepiej użył od niego. Pan chciał was podnieść dogodności Swo­ich ulubionych, prawdziwych uczniów Kalwarii, — chcielibyście przez małodu­szność nie przyjąć tej walki? Bez walki nie masz wieńca, bez dziennej pracy nikt zapłaty nie bierze. Czyniąc sobie takie i tym podobne wyrzuty, ożywiać będziecie waszą gorliwość i przejmować się pra­gnieniem życia wśród cierpień, pogar­dy i upokorzeń, na wzór życia Zbawiciela naszego.

LV.

Choćbyście bardzo spokojnie znosili pogardę i przeciwności, niech wam się nie zdaje, żeście już zdobyli sobie pokorę nie­wzruszony i zwycięską; może to być nic innego, jak uśpienie pychy, co często się zdarza; przy pierwszej zręczności obudzi się i rozpocznie znowu swoje straszne spustoszenia w duszy. Bądźcie przeto zawsze na baczności, trwajcie w pracy około poznania siebie samych, uciekajcie zawsze od zaszczytów, kochajcie się zaw­sze w upokorzeniach. Tym sposobem, jeżeliście już otrzymali bogate dziedzictwo pokory, uzbrójcie się przeciwko niebez­pieczeństwu utracenia jej, gdyż trzeba się ciągle upokarzać, aby nie stracić tego drogiego skarbu.

LVI.

Aby sobie przyjść w pomoc do nabycia tej łaski, bierzcie sobie Najświętszą Pannę za waszą pośredniczkę i wspomożycielkę. Święty Bernard mówi, iż Ona się upokorzyła więcej, niż wszystkie inne stworzenia; najdoskonalsza wśród nich, miała się za najniższą przez naj­głębszą pokorę Swoją. — Przez to zadzi­wiające upokorzenie ściągnęła na siebie pełność łask i stała się godną być Matką Bożą. Jest Ona przy tym i Matką miło­sierdzia i litości, której nikt jeszcze nie wzywał na próżno. Rzućcie się z ufnością na macierzyńskie Jej łono, zaklinajcie Ją, by wam wyjednała cnotę, która Jej była tak drogą, i nie wątpcie, że was wspo­może, że ją wam uprosi u Tego, który podwyższa pokornych, a poniża pysznych; a mając taką władzę u Syna Swe­go, będzie z pewnością wysłuchaną. Ucie­kajcie się do Niej we wszystkich waszych uciskach, a mogąc u Syna wszystko uprosić, we wszystkich waszych potrze­bach, we wszystkich waszych pokusach niech będzie waszą ucieczką, waszym wsparciem i waszą pociechą. Główną jednak łaską, o którą Ją prosić macie, niech będzie pokora; ponawiajcie prośbę o nią, dopóki jej nie otrzymacie. Nie bójcie się Jej naprzykrzać; Ona lubi to na­przykrzanie się, gdy idzie o zbawienie dusz waszych i o to, abyście się stali mil­szymi Jej Boskiemu Synowi; a w końcu, aby Ją tym mocniej zniewolić do tego, aby się przychyliła do żądania waszego, proście Ją przez Jej pokorę, przez którą otrzymała godność Matki Bożej, i zara­zem proście Ją przez to Jej Boskie macierzyństwo, które było owocem niewy­powiedzianym Jej pokory.

LVII.

Polecajcie się także Świętym, którzy szczególniej tą wielką cnotą jaśnieli, jako to: świętemu Michałowi Archanio­łowi, który był pierwszym pokornym, jak Lucyfer pierwszym ze wszystkich pysznych; świętemu Janowi Chrzcicie­lowi, którego świętość była tak wielką, iż go brano za Mesjasza, a on się uważał za niegodnego rozwiązywać rzemyki u trzewików Jego; świętemu Pawłowi, temu Apostołowi uprzywilejowanemu, który był porwany aż do trzeciego Nie­ba, gdzie słyszał tajemnice Boże, a tak małe miał rozumienie o sobie, iż się uwa­żał za najmniejszego z pomiędzy Apo­stołów, za niegodnego nazywać się Apo­stołem; nie tylko, ale miał się za nic, mó­wiąc o sobie: „Niczym jestem”:[15] świętemu Grzegorzowi Papieżowi, który więcej ro­bił starań w tym celu, aby nie zostać papieżem, niż ludzie światowi, chciwi wyższenia robią, aby dojść do pierw­szych dostojeństw; świętemu Aleksemu, który wołał we własnym domu swoim, cierpieć wzgardę i zniewagi od sług swo­ich, niż być od nich służonym i szanowa­nym; świętemu Alojzemu Gonzadze, któ­ry z radością zrzekł się panowania i prze­niósł nad świetność władzy życie pokor­ne i umartwione, wreszcie polecajcie się tylu innym Świętym, którzy świecą w dziejach Kościoła pokorą swoją. Miejcie ufność, że wszyscy ci pokorni słudzy Pańscy chętnie wstawią się za wami w Niebie, aby mieć w was naśladowników swej pokory.

LVIII.

Nareszcie w częstym przystępowaniu do spowiedzi i do Komunii św. znajdziecie najobfitszą pomoc, aby się utrzymać w praktyce pokory. Spowiedź, w której odkrywamy przed człowiekiem sobie po­dobnym najskrytsze i jak najmocniej za­wstydzające nędze nasze jest najwięk­szym aktem upokorzenia, ustanowionym w Kościele przez Chrystusa Pana. Komu­nia święta, w której przyjmujemy Boga, który stał się człowiekiem i wyniszczył się z miłości ku nam, jest cudowną szko­łą pokory i środkiem najskuteczniejszym do jej nabycia. Czyż możecie wątpić o tym, że Chrystus Pan nie udzieli wam tej przechwalebnej cnoty wtedy, kiedy Jego serce przenajświętsze, to serce tak słodkie, tak pokorne, to ognisko miłości i miłosierdzia, spoczywa w chwili Komu­nii św. niejako na waszym sercu, i kiedy wy Go o tę łaskę prosicie z całej gorącości pragnienia waszego? Przystępujcie, ile tylko razy będziecie mogli, do tego czci najgodniejszego sakramentu z potrzebnym przygotowaniem, a znajdziecie w Nim mannę ukrytą, która się daje tym jedynie, którzy jej szukają z upra­gnieniem.

LIX.

Zresztą nie zrażajcie się trudnościami, na które natraficie w praktykach, wam przedstawionych, ani oporem, jakiego sami w sobie doświadczycie. Strzeżcie się mówić, jak lękliwi uczniowie Jezu­sowi: „Twarda to mowa, któż słuchać jej może?”,[16] bo ręczę wam, że wszystkie go­rycze, których z początku doświadczać będziecie, zmienią się wkrótce w słodycz i w pociechę niewymowną. Wytrwałość w tych ćwiczeniach uwolni was od ty­siąca udręczeń ducha i wleje taki spokój do serc waszych, w których dusza zaczy­na już cieszyć się błogą szczęśliwością, zgotowaną dla niej w Niebie na wieki. A przeciwnie, jeżeli przez małoduszność nie zechcecie używać tych środków konie­cznych, aby stać się prawdziwie pokorny­mi, będziecie żyć w ciągłym niepokoju, w ciągłych troskach i trwodze, staniecie się nieznośnymi dla siebie i dla drugich i wystawicie się na wielkie niebezpieczeń­stwo utraty wiecznego zbawienia, a przy­najmniej z pewnością zamkniecie przed sobą bramę do doskonałości, bo przez nią sami tylko pokorni przechodzą. Tą bramą właśnie jest pokora. Niech was przeto ożywi święty zapał, aby wam już nic nie zdołało odebrać odwagi. Podnieście oczy w górę i wejrzyjcie na Chrystusa, który, dźwigając krzyż swój, wskazuje nam dro­gę pokory i cierpliwości, którą szło tylu Świętych, królujących z nim teraz w Nie­bie, zaprasza was, przynagla was, byście szli w ślady tych wiernych naśladowców cnót Jego. Wejrzyjcie na Aniołów świę­tych, pałających pragnieniem zbawienia waszego, jak was zaklinają, byście szli tą drogą, jedynie pewną, jedynie zdolną was doprowadzić do Nieba, na zajęcie miejsc, które utracili zbuntowani aniołowie przez pychę. Wejrzyjcie na te tłumy nieprzeli­czone Świętych, którzy wielkim głosem wołają, że do niezmiernej chwały, jaką się cieszą, doszli jedynie przez upokorze­nia i cierpienia. Widząc, że już zaczyna­cie onych pragnąć, radują się, przyklasku­ją wam i zaklinają was, byście w tych pragnieniach nie stygli i nie przygłuszali ich w sobie. Uzbrójcie się więc w siłę i w męstwo, aby się wziąć bez zwłoki do tego wielkiego dzieła. Przypominajcie so­bie uroczyste zobowiązania przy chrzcie świętym uczynione, i drżyjcie na samo wspomnienie niewierności świętym obie­tnicom, Bogu uczynionym. Nade wszystko pamiętajcie na wyraźne słowa Chry­stusa Pana: „Królestwo niebieskie gwałt cierpi i gwałtownicy je porywają”.[17] Błogo­sławieni będziecie i tysiąc razy błogosła­wieni, jeżeli przyjmiecie te rady i jeżeli weźmiecie sobie za główne staranie ćwi­czyć się w pokorze i zasłużyć na chwałę w wieczności.

LX.

Na koniec nie zapominajcie nigdy o słowach Boskiego Mistrza do uczniów swoich wyrzeczonych, zalecających im, „aby się uważali za sługi nieużyteczne wówczas nawet, kiedy dopełnią wszystkiego, co im rozkazano”.[18] Tak i wy, skoro z największą ścisłością wykonacie te wskazówki, powtarzajcie sobie: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy”. Bądźcie przekonani mocno, że nie waszą siłą, ani waszą zasługą się to stało, ale jedynie przez łaskę i nieskończone miłosierdzie Boże. Bogu składajcie nieustanne dzięki i to z najżywszym uczuciem i z głębi serc waszych za to wielkie dobrodziejstwo Jego. Proście codziennie, aby wam raczył zachować ten skarb nieoceniony aż do tej ostatniej chwili, w której dusze wasze, wyzwolone z więzów ciała, będą mogły swobodnie wzlecieć na łono swego Stwórcy, aby się radować na wieki chwałą, zgotowaną dla pokornych. Amen.

 

 

 

 

 

 


 

Mowa Św. Augustyna o prawdziwej pokorze i bojaźni Bożej.

(De temp, sermo, 213).

— • —

 

Prorok Pański i Psalmista Dawid, który jak świadczy Pismo św., był mężem według serca Bożego i zawsze gorliwie wypełniał wolę Bożą, wskazuje nam, mili bracia, na pewnym miejscu, czego Stwór­ca nasz od nas żąda i co miłuje, w słowach Ps. 112, 5: Któż jako Pan Bóg nasz, który mieszka na wysokości, a na niskie rzeczy pa­trzy na niebie i na ziemi? Jeżeli więc Pan Najwyższy, nieskończonego majestatu i wielkości, we wszystkich swoich stwo­rzeniach, tak najwyższych, jak najniż­szych, tak Aniołach, jak ludziach, wypa­truje jedynie pokorne i w nich sobie podo­ba, jakże usilnie potrzeba nam się o poko­rę starać i takową w całości przechowywać w celu przypodobania się Stwórcy swemu? Jak wielką zaś jest cnota prawdziwej pokory, poznać łatwo można ze słów P. Jezusa, potępiającego pychę Fa­ryzeuszów: „Wszelki, co się wynosi, zniżon będzie, a kto się uniża, wywyższon będzie”.[19] Je­dynie tylko krokami pokory wstępuje się na wysokości niebieskie, albowiem do Naj­wyższego nie dojdzie pycha, jeno pokora, O której napisano: Bóg pysznym się sprzeci­wia, a pokornym łaskę dawa.[20] A w ps. 137, 6, czytamy: Albowiem wysoki Pan, a na niskie patrzy, a wysokie z daleka poznawa. Przez wy­raz wysokie rozumieją się tu pyszni. Bóg patrzy na pokorne, aby ich wywyż­szyć, a poznawa z daleka wysokie, t. j. pyszne, aby ich uniżyć. Nauczmy się więc pokory, jeśli chcemy się zbliżyć do Boga, jak sam Zbawiciel w Ewang. św. Mat. 11, 29, mówi: ,,Uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca, a najdziecie odpo­czynek duszom waszym”. Dla pychy strącone zostało przedziwne stworzenie anielskie z nieba: dla pokory Boga — wątła natura ludzka wstąpiła do nieba.

U ludzi ma też pokora dobre wzięcie, jak mówi Mędrzec Pański: Gdzie będzie py­cha, tam będzie i hańba- a gdzie jest pokora, tam i mądrość.[21] Inny zaś Mędrzec mówi: Im jesteś jest większy, pokorniej się we wszystkim zacho­wuj; najdziesz łaskę przed Bogiem.[22] Sam Bóg mówi przez Proroka: Na kogóż wejrzę, je­dno na ubożuchnego i na skromnego duchem, a drżącego na słowo moje.[23] Kto nie chce być pokornym i spokojnym, w tym łaska Du­cha Św. nigdy nie zamieszka. Bóg się upokorzył dla naszego zbawienia, przeto niech się wstydzi człowiek być pysznym. Im więcej serce uniża się przez pokorę, do tym wyższej wznosi się doskonałości; al­bowiem pokorny wywyższony będzie do chwały. Pierwszy stopień pokory polega na tym, aby słuchać pokornie słów praw­dy, zachować je w sercu i dobrowolnie je wykonywać. Boć prawda ucieka przed umysłem, w którym nie znajduje pokory. Im kto pokorniejszy sam w sobie, tym większy w obliczu Boga; pyszny zaś, im większego zdaje się u ludzi doznawać sza­cunku, tym nikczemniejszy jest przed Bo­giem. Kto by miał wszystkie inne cnoty prócz pokory, podobny jest temu, co na wiatr wynosi prochy.

Toż i Pismo św. mówi: Przeczże się pyszni ziemia i popiół?[24] wszak ci wiatr pychy roz­proszy wszystko, co ci się zdało, żeś posta­mi lub jałmużnami zgromadził? Nie chlub się, człowiecze, z cnót twoich, bo kto in­ny, a nie ty sam, będzie twoim sędzią; ukorz się przed Nim w swoim sercu, aby cię wywyższył w dzień odpłaty swojej. Zstępuj nisko, abyś wstąpił wysoko: ukorz się, chcąc być wyższony; nie wywyższaj się, abyś nie był uniżony. Kto bowiem sam sobie wydaje się być szpetnym, ten przed Bogiem jest urodziwym; kto sobie nie po­doba, miły jest Bogu. Bądź maluczki w oczach własnych, abyś był wielki w oczach Bożych: albowiem o tyle więcej zaważysz przed Bogiem, im mniej się sam oceniasz. Przy najwyższych dostojeństwach miej największą pokorę. Największą chwałą dostojeństwa jest cnota pokory.

Lecz cnoty prawdziwej pokory nikt mieć nie może bez bojaźni Pańskiej; jedna bez drugiej być nie może. Jaki zaś jest skutek bojaźni Pańskiej, mili bracia posłuchajcie. Początek mądrości bojaźń Pańska.[25] Bojaźń przed obecnością Pańską jest dzielnym hamulcem przeciw grzechowi. Kto się doskonale boi Boga, pilnie się strzeże grzechu. Temu, kto się Pana boi, bę­dzie się dobrze działo na ostatku, a nagroda jego na wieki trwać będzie. Jeżeli się boimy grzeszyć wobec ludzi, o ileż słu­szniejsza bać się czynić nieprawość w obliczu Boga, który patrzy nie tylko na uczynki, ale i na serca. Kto się prawdzi­wie boi Boga, stara się czynić to, co Bogu jest mile. Inna jest bojaźń synowska, in­na służebnicza. Sługa boi się pana dla ka­ry; syn się boi ojca z miłości ku niemu. Będąc dziećmi Bożymi, boimy się dla słod­kości miłości, a nie dla gorzkości kary. Człowiek mądry boi się Boga we wszyst­kich postępkach swych, wiedząc o tym, że przed oblicznością Boga nigdzie ukryć się nie zdołamy, jak mówi Psalmista do Boga: Dokąd pójdę od ducha Twego? a kędy ucieknę od oblicza Twego?[26] A na innym miej­scu dodaje, że ani od wschodu ani od zachodu nie masz kryjówki dla tego, który ucieka przed Bogiem.[27] Kto się boi Pana, przyjmuje naukę Jego, a którzy go szukają rano (kto pilny w wypełnianiu przykazań Jego), najdą błogosławieństwo (nieustanne).[28] Błogosławiona dusza, bojąca się Pana, bo zachowaną bę­dzie od pokus szatańskich. Błogosławiony człowiek, który się zawsze boi i bojaźń Pańską zawsze ma przed oczyma. Bojący się Boga odwraca się od złej drogi, a kie­ruje swe kroki ku drodze cnoty. Bojaźń Pańska odpędza grzechy, a dodaje cnót. Bojaźń Pańska czyni ostrożnym i chronią­cym się grzechu. Gdzie niema bojaźni, tam rozwiązłość życia. Kto, w szczęściu będąc, nie boi się Boga, ten niech się go przynaj­mniej w nieszczęściu boi i ucieka się doń, bo on chłoszcze i uzdrawia. Błogosławiony mąż, który się boi Pana; w przykazaniu jego będzie się kochał wielce.[29] Bojaźń Pańska roz­prasza bojaźń piekła, gdyż sprawia, że człowiek strzeże się grzechu i w uczyn­kach dobrych się pomnaża. Tym sposobem dojdzie do onej bojaźni, która się świętą bojaźnią zowie i trwa na wieki wieków, ponie­waż zasadza się na miłości bożej.[30]

Bójmy się, najmilsi, w ten sposób Bo­ga, abyśmy go miłować zdołali, ponieważ miłość doskonała precz wyrzuca bojaźń niewolniczą;[31] tak osiągniemy ową błogą rękojmię i obfitość wszelakiego dobra. Przeto i pro­rok mówi: Bójcie się Pana wszyscy święci Je­go, bo nie masz niedostatku bojącym się go. Bo­gacze niedostatek cierpieli i łaknęli, lecz szuka­jącym Pana na żadnym dobrem nie będzie schodziło.[32]

Zaklinam was przeto, najmilsi, miejcie zawsze bojaźń Pańską przed oczyma du­szy waszej; starajcie się najusilniej pamiętać na przykazania boskie i rozważajcie to głęboko, że kto się boi Pana i przyka­zania Jego pełni, wejdzie do żywota wie­cznego; kto zaś przykazania boskie lekce­waży i one zaniedbuje, pójdzie na męki wieczne. Proszę was, pielęgnujcie w sercu swoim prawdziwą pokorę, a rzetelnym postępowaniem waszym torujcie jej przy­stęp do serc bliźnich waszych, aby i oni, zachęceni waszym dobrym przykładem, chwalili Boga i starali się wraz z wami osiągnąć wieczną nagrodę w Niebie za po­mocą i łaską Pana Naszego Jezusa Chry­stusa, który żyje i króluje po wszystkie wieki wieków. Amen.

 

 

 

 

 


 

Zdania i myśli o pokorze.

— • —

 

1.

            Pokorni wiedzą, że nasz Zbawiciel „sam się poniżył, stawszy się posłusznym (Ojcu) aż do śmierci krzyżowej”,[33] lecz wiedzą też i pyszni, co o szatanie napisano, że on jat królem nad wszystkimi synami pychy.[34] Początkiem naszego zatracenia była pycha szatana, a podstawą naszego zbawienia stała się pokora Boga. Nasz wróg największy, szatan, stworzony z niczego, zarówno jak wszystkie inne rzeczy, chciał się okazać wyższym nad wszystkich, a Zbawiciel nasz, wyższy nad wszystko, zniżył się do stworzeń i chciał być uważanym za najniższego. Kiedy więc pokorni się poniżają, podnoszą się tym samem aż do wzoru Boskiego; pyszni zaś, kiedy się wywyższają, lecą w przepaść na wzór anioła-odstępcy. Cóż przeto być może nikczemniejszego  nad pychę, która w tej chwili, w której się wynosi, oddala się od wysokości praw­dziwej wielkości? A co może być wspa­nialszego nad pokorę, która w chwili, w której się uniża, jednoczy się z Najwyż­szym Stwórcę swoim.

św. Grzegorz Wielki, w regule past. III, 18.

 

2.

Nigdy te dwie cnoty, pokora i miłość, od siebie się nie rozłączają; są one tak z sobą ściśle złączone, że kto jedną nabył, już tym samem koniecznie i drugą posia­dać musi; ponieważ jak pokora jest częścią miłości, tak znowu miłość jest częścią po­kory. A jeżeli zwrócimy uwagę na one rzeczy, które Apostoł płonnymi nazywa, jeśli im braknie miłości, znajdziemy, że one również bezowocnymi są bez prawdzi­wej pokory.[35] Jakiż bowiem owoc przy­nieść zdoła nauka przy pysze, wiara obok żądzy próżnej chwały, jałmużna przy chełpliwości, męczeństwo przy wyniosło­ści? Ponieważ zaś miłość, zarówno jak pokora, dąży do złamania pychy, zatem co o jednej powiedziano, odnosi się też ko­niecznie i do drugiej.

Św. Ambrożego listy ks.10, do Demetr.

 

3.

Przy pokorze ostoi się miłość, bo niczym się miłość tak snadno nie nadwerę­ża, jak pychą. Przeto nie mówi Chrystus Pan: Weźmijcie jarzmo moje na się, a uczcie się ode mnie,[36] że wskrzeszam umarłych z gro­bów ich, wypędzam czarty, leczę choroby i czynię podobne cuda; lecz powiedział: Weźmijcie jarzmo moje na się, a uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca. Owe cuda są znakami rzeczy duchowych, pro­wadzą do wiary, cichość zaś i pokora są stróżami miłości.

Św. Augustyna, wykład listu do Galatów.

 

4.

Kto wie o tym, że jest popiołem i ziemią, że się wkrótce w proch obróci, ten nigdy nie powinien się wzbijać w pychę. Rów­nież kto się zastanowił nad wiecznością Boga, a krótkością życia ludzkiego, które niemal jest chwilką, ten będzie pamiętał na śmierć i stanie się pokornym i uniżo­nym. Znikome ciało obciąża duszę, a ro­zum nasz, który przeciw wielu rzeczom powstaje, uciśniony bywa przez lepiankę ciała. Przeto mówmy w pokorze: Panie, nie wyniosło się serce moje, ani się wywyższyły oczy moje. Anim chodził w rzeczach wielkich, ani w dziwnych nad mię.[37]

Pokora powinna być więcej w umyśle, niż w słowach; w głębi naszego przekona­nia winniśmy się mieć za nic i nigdy nie przypuszczać, że cośkolwiek umiemy lub że czymśkolwiek jesteśmy.

Św. Hieronima wykład listu do Efezów 4.

 

5.

Synu mój, nade wszystko staraj się o pokorę; jest to cnota najwznioślejsza, jest to drabina, po której się dochodzi do szczytu doskonałości. Albowiem dobre po­stanowienia nie zamienią się w czyny, tylko przez pokorę, a prace długich lat przez pychę w niwecz się obracają. Czło­wiek pokorny podobny jest Bogu; nosi go z sobą w świątyni serca swego; pyszny zaś, jako nienawistny Bogu, podobny jest do szatana. Pokorny, chociaż z pozoru zdaje się być lichy i nikczemny, pomimo tego jest godny chwały dla cnót swoich. A pyszny, chociaż się przedstawia pa­trzącym nań pełen świetności i chwały, jednak ze wszystkiego, co czyni znać, że jest człowiekiem lichym i pycha jego przejawia się w jego chodzie, we wszyst­kich ruchach jego, a nicość jego widna w każdym jego słowie? Cięgle ubiega się za tym, aby go ludzie chwalili, i chociaż pozbawiony jest wszelkich cnót, jednak rozgłasza je nad miarę. Ulegać drugim jest rzeczą nieznośną dla niego; zawsze chce być pierwszym i wszystko czyni, aby się coraz wyżej podnieść w znacze­niu. Czego nie zdoła zasługą osiągnąć, przygarnia do siebie pychą. Chodzi za­wsze nadęty jak pęcherz wiatru pełny i we wszystkim, co czyni, tak jest ruchli­wy, że powiedziałbyś, iż to statek, pozba­wiony sternika, co stał się igraszką bał­wanów. Pokorny, przeciwnie, unika wszel­kiej godności ziemskiej i ma się za ostatniego między ludźmi, a chociaż patrzą­cym nań zda się być mizernym, stoi bar­dzo wysoko przed Bogiem. A kiedy już wszystko uczynił, co mu Bóg przykazał, mówi, że nic nie uczynił i starannie ukry­wa wszystkie cnoty swoje. Lecz Bóg oznajmia wszystkie jego uczynki i wyno­si na światło dzienne; jego dziwne sprawy przychodzą do wiadomości wszystkich. Bóg go wywyższy i da mu wszystko, o cokolwiek Go prosi w modlitwie.

Św. Bazyli Wielki (upomnienia dla synów duch.).

 

6.

„Ubogi duchem jest człowiek pokorne­go serca”,[38] t. j. tego nazywamy ubogim duchem, kto o sobie niewiele rozumie; przeciwnie zaś, przez bogatego duchem rozumiemy tego, który wiele o sobie trzy­ma, jest pyszny i nie wypełnia rozkaza­nia Chrystusowego, który powiedział: Je­żeli się nie staniecie jako dziatki, nie wnijdziecie do królestwa niebieskiego.[39] Kto zatem już się stał jako dziecię, ten jest ubogi du­chem; a kto jest ubogi duchem, ten się na­wrócił i stał się jako dziecię. I chociaż we­dług świadectwa Jezusa Chrystusa i Apostoła wypełnienie zakonu jest miłość,[40] to je­dnak karmicielką miłości jest pokora, jak matką nienawiści jest pycha. Początkiem więc wszystkiego dobrego jest pokora; początkiem zaś wszystkiego złego jest pycha.

Św. Chryzostom hom. 9. na św. Mat.

 

7.

Na czym zasadza się pokora? Na tym, aby się mieć za grzesznika i aby być przekonanym, iż się wobec Boga nic dobrego uczynić nie zdoła. A praktyka pokory na czym? Oto na tym, aby się z nikim nie po­równywać, oczy spuszczone na dół nosić, nie spierać się, być uległym, pamiętać na śmierć, brzydzić się kłamstwem, unikać zbytniej i próżnej mowy, przełożonym się nie sprzeciwiać, nie być upartym w swoim zdaniu, cierpliwie znosić urazy, nienawidzić próżniactwa, starać się o zaję­cie i czuwać nad sobą. Starajże się, miły bracie, te przestrogi ściśle zachować, aby dusza twa nie stała się zbiornikiem wy­stępnych skłonności; wykonuj te upom­nienia, aby twe krótkie życie nie upływa­ło bez pożytku.

Św. Jan Damasceński, Pararellelorum III. 84.

 

8.

Oto, czym jest prawdziwa pokora wie­rzących: nie pysznić się z niczego, nie szemrać na nic, nie być kłótliwym, nie­wdzięcznym, nie uskarżać się na każdą drobnostkę, ale za wszystko Bogu dzięko­wać, Boga chwalić, którego wszystkie sprawy (rządy) są sprawiedliwe i łaskawe. Dziękujcie zatem Panu za wszystko, co was spotka.

Św. Anzelma komentarz na list do Tessal r. 5.

 

9.

,Ja kwiat polny i lilia padolna” Sprawiedliwy wypuści się jako lilia,[41] Lecz któż jest sprawiedliwy, jeśli nie jest pokorny? Kie­dy Pan Jezus, Nasz Pan i Zbawiciel, schy­lił się pod ręce sługi swego, Jana, a Chrzci­ciel wzdrygnął się przed Majestatem Jego, rzekł mu Pan: Zaniechaj teraz, albowiem tak się nam godzi wypełnić wszelką sprawiedliwość.[42] Chciał przez to okazać, że sprawiedliwość polega na pokorze. Sprawiedliwy więc jest pokorny, Jest padołem. Jeżeli więc i my będziemy uznani za sprawiedliwych, wy­puścimy się jako lilia i kwitnąć będziemy na wieki przed Panem. Azaliż Chrystus nie okaże się nam większym nad lilię padolną, gdyż przemieni ciało podłości naszej i uczyni przypodobaniem ciału jasności swojej? [43]Apostoł nie tylko mówi: ciało nasze, ale nad­to dodaje: ciało podłości naszej, pokory na­szej, chcąc przez to okazać, że tylko po­kornych ciała będą uwielbione i obleczo­ne w dziwną niepożytą jasność lilii. Tyle na to słowo Oblubieńca w Pieśni nad pie­śniami: iż on jest kwiatem polnym i lilią padolną.

Św. Bernard na Pieśń nad pieśń, kaz. 47.

 

10.

Prawdziwa pokora nie jest obłudną, t. j. nie udaje pokory i nie mówi wiele o poko­rze, (nie używa wcale wyrazu pokory); nie tylko bowiem stara się o ukrycie in­nych cnót, ale przede wszystkim o ukry­cie siebie samej; i gdyby wolno jej było kłamać, zmyślać, udawać bez zgorszenia bliźniego, używałaby dumy i wyniosłości, aby się pod niemi ukryć bezpiecznie i żyć całkiem nieznaną i utajoną. Posłuchaj więc mojej rady: albo wcale nic nie mów o pokorze, albo mów z rzetelnego wewnę­trznego przekonania, zgodnie z tym, jak się ludziom na zewnątrz okazujesz. Nie spuszczaj oczu, jeśli się zarazem nie upo­karzasz w sercu. Nie okazuj, że chciałbyś należeć do pokornych, jeśli rzeczywiście nie chcesz być pokornym. Człowiek praw­dziwie pokorny woli, żeby raczej inni mó­wili o nim, że jest nędzny, do niczego, ladaco, niż żeby on sam miał to mówić o so­bie; skoro się dowie, że tak mówią o nim, nie zaprzecza temu, owszem chętnie się na to zgadza, bo będąc mocno przekona­ny, że takim jest rzeczywiście, cieszy się, że i drudzy podzielają jego zdanie.

Św. Franciszek Salezy. Filotea III. 5.

 

11.

Kiedy wam wyrządzą jaką zniewagę, znoście ją z cierpliwością, kochając jesz­cze więcej tego, który was znieważył. Oto kamień probierczy do poznania, czy kto jest pokorny i pobożny. Jeżeli się obrusza, choćby cuda czynił, miejcie go za chwiejącą się trzcinę. Ojciec Baltazar Alwarez zwykł mawiać, że czas upokorzeń jest czasem do zbierania skarbów zasług. Wię­cej sobie zaskarbicie zasług, przyjmując spokojnie okazaną wam wzgardę, niż poszcząc przez dni dziesięć o chlebie i wo­dzie. Dobrze jest upokarzać się przed in­nymi, ale daleko korzystniej jest przyj­mować cierpliwie od innych upokorzenia, bo w nich jest mniej naszego, a więcej Bożego. Jak może kto zwać się chrześci­janinem, jeżeli nie umie znosić wzgardy dla Chrystusa? Ileż to obelg wycierpiał Chrystus Pan dla nas, ile policzków, wyszydzań, biczowań, ile plucia w twarz? O, gdybyśmy miłowali P. Jezusa, nie tylko nie gniewalibyśmy się za zniewagi nam wyrządzone, ale owszem, radowalibyśmy się z nich, widząc się być wzgardzonymi, jak był wzgardzony Chrystus Pan.

Św. Alfons Liguori, Dzieła ascetyczne.

 

12.

Często bardzo to służy do nadania nam większej pokory, że inni znają i wytykają wady nasze. Kiedy człowiek z powodu wad swoich upokarza się, wtedy łatwo sobie innych jedna, a zagniewanych na siebie prędko uspokaja. Bóg pokornego broni i oswobadza, miłuje i pociesza, ku pokornemu się skłania, pokornego obda­rza łaską wielką, a po uniżeniu wznosi go do chwały, pokornemu objawia tajemnice swoje i ku sobie słodko pociąga i wzywa. Pokorny, doznawszy zawstydzenia, nie zachwieje się w pokoju swoim, bo się opiera na Bogu, a nie zaś na świecie. Nie rozumiej, żeś cokolwiek postąpił w do­brem, dopóki nie poczujesz, żeś niższy od wszystkich.

Tomasz a Kempis, O naśla­dowaniu Chr. II, 2.

13.

Jest to powszechne zdanie teologów że kto ma większą miłość, większą też cząstkę chwały otrzyma w niebie. Ucze­stnikami tej chwały będą jedynie ci, co po­kornego są serca, bo prawdziwa miłość zajmuje się małymi rzeczami, chcąc dojść do wielkich. Czegóż się więc nadymasz wśród światowego przepychu, ty prochu marny i popiele, ty obrazie znikomości, karmie robactwa? Naucz się doskonale znać siebie samego, jeśli się chcesz za­wstydzić sam przed sobą. Korzeniem wszelkiego złego jest pycha, korzeniem wszystkiego dobrego jest miłość; tej nie wszczepisz, nie wyrwawszy z korzeniem wprzód pierwszej. Jak masz ją wykorze­nić, nauczy cię miłość, która sama jedna zdoła się oprzeć duchowi pychy. I ty się zdołasz oprzeć duchowi pychy, jeśli ukry­wać będziesz cnoty, a na jaw wystawisz twoje błędy. Uważ przede wszystkim, iż występek pychy na tym polega, iż znieść nie zdołasz tego, żeby ci kto inny powiedział to, czego ty sam zaprzeczyć nie chcesz.

Kardynał Bona, Sztuka boskiej miłości r. 19.

14.

„Jeżeli kto mniema, żeby czym był, gdy niczym nie jest, sam siebie oszukiwa.”[44] Gdyby te słowa Apostoła dobrze były zro­zumiane, zniknęłaby ze świata próżna chwała. Skąd to pochodzi, że z każdym dniem tyle ludzi coraz więcej pysznieje? Stąd, że pycha tych, którzy cię nienawidzą, ku górze idzie zawsze;[45] stąd, że co dzień więcej ich ślepota się powiększa, i nie daje im poznać siebie samych; zdaje im się, że sa­mi z siebie są czymś, kiedy za prawdę sa­mi z siebie są niczym. A jednak jest ogól­ne przykazanie, obejmujące wszystkich: Jeżeli kto mniema, żeby czym był, gdy niczym nie jest, sam siebie oszukiwa. (Nie powiedzia­no, żeby czym był wielkim, lecz po prostu, żeby czym był). To jest wielka prawda, która cię przekonać musi, że z siebie je­steś niczym. A dlaczego? — Ponieważ sam z siebie nic nie masz, tylko grzech; a ten jest największe nic! Wszystko inne, co­kolwiek prócz grzechu posiadasz, jest od Boga. Zagłębianie się w tej prawdzie jest jedynym sposobem do nabycia pokory. Gdy więc istota pokory zależy na tym, aby się wola skromnie ugięła, to większa lub mniejsza miara praktyki pokory mierzy się nie czym innym, tylko większą lub mniejszą świadomością swego nicestwa.

P. Segneri, Manna duchowna.

 

15.

Kiedy cię chwalą i szanują, miej wte­dy na pamięci wzgardy, szyderstwa i obel­gi, które Syn Boży wycierpiał. Niezawo­dną jest rzeczą, że umysł pokorny równie się uniża przy zaszczytach, jak przy wzgardzie; podobny on jest pszczółce, która zbiera słodycze tak z rosy spadają­cej na gorzki piołun, jak z onej, która spa­dła na wonną różę.

Św. Wincenty a Paulo.

16.

Synaczkowie moi! bądźcie pokornymi i uniżajcie się!

Św. Filip Neriusz.

 

 

 

 


 

 

 

MODLITWA

U uproszenie daru pobożności i pokory.

— • —

 

O Panie i Boże mój! Tyś wszystko do­bro moje. A któż ja taki, iż bym śmiał wołać ku Tobie? Ja najnędzniejszy sługa Twój, najlichszy robaczek, stokroć nędz­niejszy, lichszy i godniejszy pogardy, niż to sam uczuć i wymówić mogę.

A jednak pomnij, Panie, że jestem niczym, że nic nie mam i nic nie mogę. Ty sam dobry, sprawiedliwy i święty; Ty wszystko możesz, nad wszystkim czu­wasz, wszystko napełniasz, jeno grzeszni­ka próżnym zostawiasz. Wspomnij, Panie, na miłosierdzie Twoje i na łaskę Twoją; na­pełnij serce moje Twoją łaską, Ty, który nie chcesz, aby próżnym było dzieło rąk Twoich.[46]

Jakże zdołam znosić siebie w tym nędznym życiu, jeśli mnie nie umocni Twoje miłosierdzie i łaska Twoja. Nie odwracaj adeninie oblicza Twego, nie odwlekaj nawie­dzenia Twego, nie odejmuj mi pociechy Twojej, aby dusza moja bez Ciebie nie stała się jako ziemia bez wody Tobie.[47]

Panie, naucz mię czynić wolę Twoją,[48] naucz mię pokorny, a godny Ciebie żywot pro­wadzić; bo Ty jesteś mądrością moją, Ty, który znasz mię w całej prawdzie i znałeś pierwej, niżelim przyszedł na świat, pier­wej nawet, niżeli świat nastał.

Tomasz a Kempis, O naśla­dowaniu Chr. III. 3.

 

KONIEC.

 

 



[1] Tekst zaczerpnięty ze strony ultramontes. Do skanowania użyto programu ABBYY FineReader 15. Pisownię nieznacznie uwspółcześniono. AMDG. AD 2022.

[2] Aug. serm. 10. de verbo Domini.

[3] Mat. 5, 48.

[4] Mat. 18, 3.

[5] 1 Kor. 4, 7.

[6] Soliloquium, Cap. XXV.

[7] Księga III. Rozdział 25.

[8] Baruch, 1, 15.

[9] Psalm 93,17.

[10] Psalm 24, 16.

[11] Psalm 69, 1.

[12] Gen. 18, 27.

[13] Mat. 11, 29

[14] Izajasz 64, 6.

[15] List 2 do Korynt. 12, 2.

[16] Jan 6, 61.

[17] Mateusz 11.

[18] Łukasz 17, 10.

[19] Łuk. 14,11.

[20] Jak. 4, 6.

[21] Przyp. 11, 2.

[22] Ekkl. 3, 20.

[23] Izaj. 66, 2.

[24] Mędr. 10, 9.

[25] Ps. 110, 9.

[26] Ps. 138, 7.

[27] Ps. 74, 6.

[28] Ekkl. 32, 18.

[29] Ps. 111, 1.

[30] Ps. 18, 10

[31] Jan. 4, 18.

[32] Ps. 33, 10-11.

[33] Filip. 2, 8.

[34] Job. 41, 25.

[35] 1 Kor. 13, 1.

[36] Mat. 11, 29.

[37] Ps. 130, 1.

[38] Łuk. 6, 20.

[39] Mat. 18,3.

[40] Rom. 13,10.

[41] Pieśń 2, 1. ; Ozeasz 14, 16.

[42] Mat. 3, 15.

[43] Filip. 3, 21.

[44] Galat 6, 3.

[45] Ps. 75, 23.

[46] Ps. 24,6.

[47] Ps. 142, 6.

[48] Ps. 142,10.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przerwa