czwartek, 10 czerwca 2021

Śmierć dogmatu — bp. Donald J. Sanborn na niedzielę Trójcy

 

Śmierć dogmatu — bp. Donald J. Sanborn na niedzielę Trójcy

31 maja 2021

 


Tytuł oryginalny: The Death of Dogma, by Most Rev. Donald J. Sanborn

Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=Iyc8nq1Tc1I

 

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen.

 

Największą ze wszystkich tajemnic naszej świętej Wiary jest tajemnica Trójcy Przenajświętszej, którą to celebrujemy dzisiaj i która rzeczywiście jest najbardziej nieprzenikniona dla naszego stworzonego intelektu. Niemniej jednak Bóg nie spodziewał się, że będziemy czcić nieznanego boga, jak to zaobserwował św. Paweł u Ateńczyków, kiedy głosił ewangelię w tym mieście. Nasz błogosławiony Pan powiedział nam wiele rzeczy o Swoim Ojcu i o Duchu Świętym. A Kościół Katolicki, zachowawszy te święte słowa Chrystusa, przekazał nam w swoim magisterium zestaw dogmatów dotyczących Trójcy Świętej.

U Św. Mateusza czytamy: A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego.  A głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie». Zatem te trzy Osoby są wyraźnie wskazane w tym jednym akapicie: Ojciec, Syn i Duch Święty.

U św. Łukasza czytamy, kiedy anioł Gabriel ukazał się naszej błogosławionej Pani. Powiedział jej będzie On, mając na myśli naszego Pana,  wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca». Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?» Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. I znowu, w tym jednym dialogu, wymienione są trzy osoby: Ojciec, Syn i Duch Święty.

W pierwszym liście do św. Jana czytamy: Albowiem trzej są, którzy świadectwo dają na niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty; a ci trzej jedno są.

Równie jasne są deklaracje Kościoła. Czwarty sobór laterański uroczyście ogłosił: Mocno wierzymy i wiemy, że jest tylko jeden prawdziwy Bóg Ojciec, Syn i Duch Święty, 3 osoby, ale jedna substancja i jedna natura. Zauważ, że mówi się: jeden *prawdziwy* Bóg, a nie tylko jeden Bóg, jeden *prawdziwy* Bóg, który jest w przeciwieństwie do jednego *fałszywego* Boga. Oznacza to, że jeśli nie wierzysz w Ojca, Syna i Ducha Świętego, nie czcisz prawdziwego Boga, jedynego prawdziwego Boga. I to tyle, jeśli chodzi o wszystkie ekumeniczne rozmowy, że czcimy tego samego Boga – nie czcimy! Nie czcimy tego samego Boga co Żydzi czy Muzułmanie, ponieważ oni nie uznają Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Prefacja o Trójcy Świętej mówi: tak iż wyznając prawdziwe i wiekuiste Bóstwo wielbimy odrębność Osób, Jedność w istocie i równość w majestacie.

W Atanazjańskim wyznaniu wiary,  które dzisiaj Kościół recytuje, jest napisane: lecz Ojca i Syna i Ducha Świętego jedno jest Bóstwo, równa chwała, współwieczny majestat.

Na przestrzeni wieków Kościół Katolicki zazdrośnie bronił i coraz wyraźniej określał doktrynę Trójcy Przenajświętszej. Gdy tylko Kościół Katolicki wydostał się z prawie 300 lat brutalnych prześladowań za czasów Cesarstwa Rzymskiego, uderzył go atak od wewnątrz. To herezja Ariusza, pewnego heretyckiego kapłana, który został patriarchą Konstantynopola, który powiedział, że Syn nie jest Bogiem. I uderzyła go herezja Sabeliusza, który powiedział, że w Bogu była tylko jedna osoba, która objawiła się teraz jako Ojciec, teraz jako Syn, a teraz jako Uświęciciel. Pierwszy sobór nicejski w 325 r. potępił te herezje i określił, że Syn jest współistotny Ojcu.

Ale ogień herezji dopiero się zaczął. Wielu Katolików przyjęło nową doktrynę Ariusza, jak to było w przypadku cesarzy rzymskich, a zwłaszcza Konstancjusza. Ta straszna burza fałszywej doktryny trwała ponad 50 lat, a biskupi katoliccy zostali zdetronizowani i zastąpieni przez cesarza biskupami ariańskimi. Dopiero gdy Teodozjusz został cesarzem w 379 r.ne, biskupi ariańscy wyznaczeni przez tych heretyckich cesarzy rzymskich zostali wypędzeni z tronów biskupich, które fałszywie zajmowali.

Ale atak diabła na doktrynę nie zakończył się na tym. Heretyk Macedoniusz głosił swoją fałszywą doktrynę, że Duch Święty nie jest boski, lecz jest jedynie stworzeniem. W szeregu soborów na przestrzeni wieków Kościół coraz bardziej szczegółowo wyjaśniał i określał świętą tajemnicę Trójcy Przenajświętszej.

Z czujności i troski Kościoła w tej sprawie powinniśmy się nauczyć, że dogmat jest ważny! Rzeczywiście jest to tak ważne, że musimy oddać nasze życie, aby pozostać mu wiernymi. Ten dogmat, który jest prawdziwą doktryną dotyczącą Boga, jest najważniejszą własnością, jaką posiadamy. Warto zań umrzeć i w rzeczywistości wielu umarło za prawdy Wiary katolickiej, nie tylko o Trójcy Świętej, ale także za wiele innych dogmatów. Powodem, dla którego dogmat jest dla nas tak cenny, jest to, że nie możemy podobać się Bogu i nie możemy iść do nieba, jeśli nie wyznajemy prawd, które nam objawił.

Św. Paweł powiedział, że bez wiary nie można podobać się Bogu. A wiara jest wznoszeniem się intelektu do prawdy objawionej przez Boga i zaproponowanej jako taką przez Kościół Katolicki, który ma upoważnienie od Boga do ich proponowania, to jest Wiara. To nie jest jakaś niejasna nadzieja w Bogu lub uczucie co do Boga. Wiara jest wstępowaniem twojego umysłu do tych prawd, jeśli nie wstąpisz do tych prawd, nie jesteś częścią Kościoła Katolickiego, nie jesteś przywiązany do Boga, idziesz do piekła, obiektywnie.

Nasza zgoda na dogmat i wynikające z tego potępienie herezji jest posłuszne pierwszemu przykazaniu Boga. Jam jest Pan, Bóg twój, nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Albowiem bóg, którego opisuje fałszywy dogmat, jest cudzym bogiem, nie jest prawdziwym Bogiem.

Dominującą dzisiaj herezją, którą naprawdę należy nazwać apostazją, jest modernistyczne pojęcie dogmatu. Dla nich dogmat nie jest obiektywną prawdą objawioną przez Boga i zaproponowaną przez nieomylny autorytet nauczycielski Kościoła Katolickiego, do której wszyscy muszą się przylgnąć pod groźbą grzechu śmiertelnego i pod groźbą oddzielenia od prawdziwego Kościoła. Nie jest to dla nich niereformowalna prawda, która wyraża naturę Boga lub to, co należy do Boga. Dogmat modernistyczny jest bowiem wyrazem wewnętrznego uczucia religijnego. Mówią, że Bóg jest obecny w każdym człowieku i to poza łaską i zamieszkiwaniem Ducha Świętego przez łaskę, nie o to chodzi. Mówią, że jest  obecny w każdym człowieku, niezależnie od stanu jego duszy i objawia się każdemu człowiekowi w inny sposób. W konsekwencji, chociaż istnieje tylko jeden Bóg, mówią, istnieje wiele dogmatów często sprzecznych ze sobą, ponieważ ludzie doświadczają Boga na różne sposoby, które różnią się nie tylko w zależności od geografii i kultury, ale także w zależności od czasu historycznego. Religie są zorganizowane, zgodnie z tym modernistycznym systemem myślenia, ponieważ wielu ludzi odkrywa, że ​​mają podobne wyrażenia i doświadczenia Boga. Gdy się już zorganizują, religie publikują, że tak powiem, swoje dogmaty, czyli opisy wspólnych doświadczeń Boga, jakie mają ich wyznawcy. Tak więc pogańskie religie Afryki i Dalekiego Wschodu są sposobami, w których Bóg objawia się ludziom, a moderniści mogą powiedzieć, że jedne są lepsze od innych, ale wszystkie mają wartość.

Dlatego według modernistów Kościół musi zmieniać swoje dogmaty w miarę ewolucji istot ludzkich. Kościół powinien słuchać, jak mówią, doświadczeń swoich wiernych, aby dowiedzieć się, jak doświadczają Boga i zmieniać dogmaty zgodnie z potrzebami czasu. Innymi słowy to ciągłe mierzenie temperatury wiernych, aby dowiedzieć się, jaka powinna być nauka Kościoła *teraz*.

W rezultacie nasuwa się wniosek, że to, co kiedyś mogło być prawdą, już prawdą nie jest. Niektóre dokumenty, mówią, były dobre w swoim czasie, ale nie są już przydatne. W efekcie dogmaty te trafiają do muzeum, podobnie jak jakiś zabytkowy samochód, coś, co można podziwiać w swoim czasie i w swoim kontekście, ale nie nadające się do użytku w dzisiejszych czasach.

Rezultatem myśli modernistycznej jest zatem ewolucja dogmatu i ekumenizm. Wyjaśniłem właśnie ewolucję dogmatu. Ekumenizm oznacza, że ​​wszystkie religie mają wartość, ponieważ ostatecznie wszystkie pochodzą od Boga. Ten ekumenizm jest bezpośrednim rezultatem doktryny modernistycznej, ponieważ jeśli wszystkie one są inspirowane w sobie przez tego samego Boga, to wszystkie religie mają pewną wartość i nie powinny być uważane za fałszywe, jak tradycyjnie nazywał je Kościół. Obie te herezje, ewolucja dogmatu i ekumenizm, zostały potępione przez Kościół. I obie te są nauczane przez religię Vaticanum II!

Religia Novus Ordo to miejsce dogmatycznego chaosu, w którym każdy może bezkarnie myśleć, mówić lub pisać wszystko, nawet najbardziej bluźniercze herezje. Nowa religia jest czymś w rodzaju areny politycznej, na której jest wolność myśli i słowa dla wszystkich. W której są liberałowie i konserwatyści, którzy na przemian dochodzą do władzy, ale za każdym razem zgadzają się co do podstawowego założenia, że ​​Kościół jest dogmatyczną wolną amerykanką. Nikt nigdy nie zostanie potępiony. Nazywają to „jednością w różnorodności”. Ten chaos dogmatyczny jest pewnym znakiem, że nowa religia nie jest prawdziwą religią Chrystusa, ponieważ brakuje jej zasadniczej cechy jedności Wiary, którą Chrystus zamierzył dla swojego Kościoła i którą Kościół zawsze posiadał i nadal posiada.

To Sobór Watykański II wywołał ten dogmatyczny chaos przez zatwierdzenie ekumenizmu i wolności religijnej, tym samym uświęcając dyktat ludzkiego sumienia ponad dogmatami Kościoła Katolickiego. Taka doktryna jest zgubna dla Wiary katolickiej i dla Kościoła Katolickiego. I widzimy na własne oczy upadek Kościoła w ciągu ostatnich 60 lat Vaticanum II. I przez to nie mam na myśli tylko instytucjonalnie, słabych powołań i zamykania wielu Kościołów itd., ale, co ważniejsze, rozpad w wierze. 80 procent ludzi, którzy nazywają siebie Katolikami, nie wierzy, że nasz Pan Jezus Chrystus jest obecnym Ciałem, Krwią, Duszą i Bóstwem w Najświętszym Sakramencie, myślą, że to kawałek chleba! A jednak są Katolikami. Na przykład Biden opowiada się za aborcją, ale wyznaje, że jest Katolikiem. Czy ktoś mu coś powiedział? Jest heretykiem. Powinien zostać wydalony. Jeśli tego nie zrobicie, zniszczycie jedność Wiary.

Ale taka jest sytuacja, tak rozpadł się Kościół. Tak, nadal funkcjonuje instytucja, ale w środku jest zgniła. Przepełniony heretykami, przepełniony zaprzeczeniem samego dogmatu. Co jest gorsze niż jakakolwiek herezja, która kiedykolwiek zaatakowała Kościół. Luter, tak, miał swoje herezje, Kalwin miał swoje herezje. Modernizm atakuje samo pojęcie dogmatu, tak że nie ma w co wierzyć, nie ma się czego trzymać. Niszczy wszystko, jak powiedział św. Pius X, aż do korzeni. Niszczy Kościół aż do korzeni. I tego byliśmy świadkami przez ostatnie 60 lat.

Sobór Watykański II zrealizował marzenie wszystkich wrogów Kościoła, którzy przez wieki knuli od wewnątrz reformację Katolicyzmu, zmieniając go w taki sposób, aby stał się bezdogmatycznym Chrześcijaństwem, bezdogmatycznym humanitaryzmem. Wszechogarniający wielki namiot myśli religijnej. Z tego powodu opieramy się, nawet do śmierci, tej przemianie naszej świętej religii i nawet nie rozważamy stania się jej częścią. Z tego powodu odrzucamy hierarchię, która popiera i promuje tę nową religię. To fałszywi pasterze, którzy karmią jagnięta trucizną. Z tego powodu mówimy, że jedynym rozwiązaniem problemu, przed którym stoi dziś Kościół, jest unieważnienie II Soboru Watykańskiego jako prawdziwego soboru. To jedyna rzecz, która zadziała.

W rezultacie Vaticanum II rzekomy papież tej nowej religii może bezkarnie atakować Trójcę Świętą i to praktycznie bez reakcji nawet najbardziej konserwatywnych z jego wyznawców. W 2014 roku powiedział to, i to jest cytat: Ale Bóg nie istnieje. Nie bądź zszokowany. Więc Bóg nie istnieje. Jest Ojciec, Syn i Duch Święty. Są osobami, a nie jakąś mglistą ideą w chmurach. Ten Bóg-spray nie istnieje. Istnieją trzy osoby. Zredukował więc jedność boskiej istoty do boskiego sprayu w bluźnierczej kpinie z katolickiej doktryny, żeby nie powiedzieć herezji. Jaka osoba przy zdrowych zmysłach mogłaby nazwać tego człowieka nawet zwykłym Katolikiem, nie mówiąc już o papieżu Rzymskim? Jak możesz tak mówić, trzymać się tego i nazywać siebie Katolikiem? Czy musimy coś więcej powiedzieć?

Albo Pachamama, ta pogańska bogini - Matka Ziemia, noszona wokół bazyliki św. Piotra, bałwan. Których to Żydzi zawsze nazywali w Starym Testamencie obrzydliwością, bałwany były obrzydliwością. A ofiary, które składano Pachamamie, zostały umieszczone na głównym ołtarzu Bazyliki św. Piotra, gdy ten niegodziwiec rzekomo odprawił Mszę. Na głównym ołtarzu św. Piotra była ta misa śmieci. Co za obraza Boga! Obrzydliwość na tym świętym miejscu, gdzie wielcy papieże i święci odprawiali Mszę. Święta Ofiara Mszy splamiona bałwochwalstwem. Jakże mógłby być nawet zwykłym Katolikiem?

I chociaż ogłaszanie tej herezji jest ohydną zbrodnią przed Bogiem i ludźmi, to jeszcze bardziej należy ubolewać, że Vaticanum II wyrządził tak wiele szkód umysłom Katolików, że te stwierdzenia nie wywołują żadnej zgrozy ani oburzenia nawet wśród tych, którzy uważają się za najbardziej konserwatywnych i ortodoksyjnych. Przyjmowali je beztrosko, być może przewracając okiem lub rękoma, gdy słyszeli te rzeczy. Ale są w tym samym stanie, jeśli uznają Novus Ordo za Katolicyzm, jeśli uznają tego człowieka za papieża, muszą powiedzieć: to jest Wiara katolicka. Mogą powiedzieć: „my się z tym nie zgadzamy”, albo „uważamy, że poszli za daleko”, ale muszą to utożsamiać z Wiarą katolicką. Jeśli w niej są, są z nim w komunii, są z nim jednością, to ta sama religia, ten sam Kościół. Taki jest wniosek. Chociaż w Novus Ordo jest sporo Katolików, którzy wciąż zachowują wiarę i są oburzeni tymi rzeczami wewnętrznie, cała ich siła zostaje rozproszona. Ponieważ nadal uważają Novus Ordo za Katolicyzm. A to nie jest to! Jest to nowa religia, która została narzucona instytucjom Kościoła Katolickiego przez ludzi, którzy dzięki podstępom i oszustwom zdołali dostać się na stanowiska autorytetu w Kościele Katolickim.

Tak więc ślepo zaakceptowali te rzeczy jako kolejną herezję ogłoszoną w wielkim domu herezji, który Vaticanum II wyprodukował. Innymi słowy, jesteśmy świadkami śmierci ortodoksji dogmatycznej. Co jest duszą Katolicyzmu to bezkompromisowe trzymanie się dogmatu jako nie zmieniającego się i niezmiennego, i przylgnięcie do wiary nadprzyrodzonej tak mocne, że przez wieki sprowadziło miliony Katolików do najgwałtowniejszej śmierci. Ta dusza Katolicyzmu, która czyni z Kościoła Katolickiego wszystko, czym jest, jest już martwa w większości tych, którzy nazywają siebie Katolikami. Martwa!

Nawet Bractwo św. Piusa X, organizacja założona przez arcybiskupa Lefebvre w celu ochrony Katolików przed błędami modernizmu, szuka miejsca w tym bezdogmatycznym Chrześcijaństwie. Domagają się jedynie prawa do interpretacji Vaticanum II na swój własny sposób. I umieszczają w swoich kościołach portret zaprzeczającego Trójcy i wielbiącego Pachamamę heretyka Bergoglio. Kiedy wchodzisz, widzisz obraz, piękny obraz, duży obraz zaprzeczającego Trójcy i kochającego Pachamamę Bergoglio, jako wprowadzenie. Ale jest o wiele gorzej! Umieszczają jego nieświęte imię w Świętym Kanonie Mszy, tym samym oferując swoje Msze w jedności z heretyckim herezjarchą i kimś, kto twierdzi, że jest głową Kościoła Katolickiego.

Niedawno widzieliśmy niszczycielskie skutki Vaticanum II w miejscu, które kiedyś nazywano wyspą świętych, czyli w Irlandii. Kiedy byłem w Rzymie w 2018 roku, na ulicy podeszła do mnie pani i powiedziała: „proszę, pomódl się za Irlandię”, powiedziała: „za kilka dni będziemy głosować w sprawie aborcji”. I odbyliśmy na ten temat długą rozmowę. Irlandia. Powiedziała mi pod koniec rozmowy: „wiesz, jestem protestantką”. I byłem w szoku! Mówimy o Republice Irlandii, która jest prawdopodobnie w 90 procentach katolicka. I protestant każe mi się modlić za Katolików, żeby nie głosowali za zabijaniem dzieci w Irlandii! Co za wstyd! Byłem zawstydzony. Hańba! To miejsce, Irlandia, która przez tyle stuleci znosiła prześladowania brytyjskich protestantów. Cromwell, na przykład, brał wszystkich Katolików z wioski, umieszczał ich w kościele, a potem podpalał kościół, zamykając drzwi. Przez wieki znosiła prześladowania i ucisk za swoją wiarę, a teraz stała się ośrodkiem aborcji. Zezwala również na małżeństwa sodomitów. Całkowicie sprzeczne z Pismem Świętym i nauczaniem Kościoła. I cała ta dezercja, która jest zaledwie mikrokosmosem przejścia całego świata Katolików na herezję, musi być umieszczona u stóp Vaticanum II. Nie ma innej przyczyny.

To tak, jakbyśmy siedzieli wśród ruin wielkiego starożytnego miasta, w którym wiekowe kolumny, niegdyś czcigodne swoim pięknem i majestatem, teraz upadają jedna po drugiej. I właściwie nikogo nie obchodzi, że wielki gmach zamienia się w gruz. Myślę, że dzieje się tak dlatego, że ludzie wciąż widzą strukturę i są zainteresowani tylko strukturą. Cóż, w wyniku Vaticanum II istnieje całkowita nieciągłość Wiary katolickiej, praktyki, dyscypliny i liturgii. Struktura, czyli władza prawna Kościoła, szła dalej bez większych zmian. I tak widzą, że Kościół działa, jakby maszyna, jakby samochód, działa. I opierając się na tym, biorą wszystko, co od niej przyjdzie, i stopniowo te ataki, jakby zabijanie przez tysiąc małych cięć, odebrały im Wiarę katolicką.

Kiedy Żydzi stracili wiarę, w Starym Testamencie po tym, jak ostrzegało ich wielu proroków, w końcu ostrzegł ich Jeremiasz, a to było w przededniu zniszczenia Jerozolimy przez Nabuchodonozora. Gdzie całkowicie zniszczył całe miasto, spalił świątynię Salomona, wspaniałe miejsce, zbezcześcił wszystko na ołtarzach. Pozbawił świątynię całego złota, wszystkiego, co w niej piękne, i sprowadził ją z powrotem do Babilonu, łącznie z samymi Żydami i zniewolił ich. I w oczekiwaniu na to Jeremiasz mówił Żydom: lepiej zróbcie coś z waszym brakiem wiary, innymi słowy musicie nawrócić się z powrotem do Boga. Wrócić do swojej prawdziwej wiary. I ostrzegł ich, aby nie pokładali swojego zaufania w świątyni. Świątynia była wówczas świątynią Salomona, czymś w rodzaju naszej bazyliki św. Piotra, nie tylko wielką budowlą, ale symbolem siły, bycia wybranym ludem i bycia obłaskawionym przez Boga. I myśleli: to nigdy nie zniknie, mamy ją, jesteśmy narodem wybranym. I powiedział im te słowa: Nie ufajcie słowom kłamliwym, głoszącym: "Świątynia Pańska, świątynia Pańska, świątynia Pańska!". Innymi słowy, nie patrz na bazylikę św. Piotra i nie mów: to świątynia Pańska, bo w niej nie ma nic prócz herezji i zepsucia.

Struktury Kościoła, rząd Kościoła, wszystko, co zewnętrzne w Kościele jest stworzone dla doktryny. Jest stworzone do tego, co nazywamy duchową stroną Kościoła, wiary, łaski, pomocy Boga dla Jego Kościoła, wszystkie te rzeczy są po to stworzone, tak jak święty i piękny kielich jest stworzony dla drogocennej krwi , drogocenna krew nie jest stworzona dla kielicha. Rzeczywiście, gdyby nie było drogocennej krwi, kielich stałby się bez znaczenia i stałby się tylko pewnym show. Po prostu eksponatem muzealnym. I to właśnie dzieje się z konserwatystami Novus Ordo, którzy próbowali zachować Wiarę tylko przez zachowanie Mszy, którą tutaj widzicie. Jeśli nie ma doktryny, w którą te święte i piękne rzeczy są ubrane, jeśli te rzeczy nie reprezentują świętej doktryny, to jest to tylko przebieranie się, jak na Broadwayu. To zabawa w aktorstwo. Ponieważ to wszystko, wszystkie te piękne rzeczy są tam i są piękne, ponieważ doktryna jest piękna, prawdziwa i wieczna. Wysyłają wiadomość, ale jeśli nic nie ma pod spodem, to tylko karton, powierzchowność. I nie przyniesie to trwałego efektu.

Największym zwycięstwem Vaticanum II nad Katolicyzmem jest właśnie ta niewrażliwość na dogmatyczną ortodoksję i odwrotnie, jego niewrażliwość na herezję. Jeśli jesteś niewrażliwy na dogmaty, jesteś niewrażliwy na herezję. Ponieważ nie tylko daje wolną przepustkę do herezji i apostazji, które się szerzą, ale także od tych, którzy nadal trzymają się katolickich dogmatów, jak czyni wielu Novus Ordowców, a nawet od tych, którzy sprzeciwiają się modernizmowi, jak niektórzy, wysysa wszystko z ich stanowczości, ich siły, ich świętego nieprzejednania i ich uroczystego poczucia dogmatycznej ortodoksji, ponieważ muszą zgodzić się na Novus Ordo jako Katolicyzm, przynajmniej implicite. A ta dogmatyczna ortodoksja jest, jak powiedziałem, duszą Katolicyzmu, a jej konieczną konsekwencją jest męczeństwo. Prawda Katolicka wymaga śmierci. I wielu oddało się na śmierć, aby zachować ją w swoich sercach i umysłach.

Tak więc my dzisiaj, niewielka liczba, jaką jesteśmy, wierzymy i wyznajemy wszystko, czego naucza Kościół rzymskokatolicki, o tej centralnej tajemnicy naszej Wiary, tej niezmiennej i świętej Wiary i przestrzegamy wszystkich dogmatów Kościoła Katolickiego. Uważamy, że są one absolutnie i obiektywnie prawdziwe dla wszystkich ludzi, we wszystkich czasach i są niereformowalne. Potępiamy jako heretyków tych, którzy odrzucają którykolwiek z katolickich dogmatów i uczą nas potępionych doktryn ekumenizmu i ewolucji dogmatów. Tę niezłomność w niezmiennym dogmacie mamy dzięki łasce Bożej, napełniającą w nas świętą cnotę wiary tak bardzo, że prędzej zostaniemy zamęczeni na śmierć, zanim zmienimy choćby jedną jotę. Św. Paweł powiedział. Bo muszą być i kacerstwa, aby i którzy są doświadczeni, stali się jawni między wami.

 

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przerwa