środa, 16 czerwca 2021

Arcybiskup Viganò: Wyrocznia Bożego Objawienia?

 

Arcybiskup Viganò: Wyrocznia Bożego Objawienia?

14 czerwca 2021

 

Tłumaczenie polskie za:

https://akacatholic.com/archbishop-vigano-oracle-of-divine-revelation/

 



10 czerwca kilka starannie wyselekcjonowanych mediów „ruchu tradycyjnego” opublikowało jednocześnie najnowszy esej arcybiskupa Viganò, który koncentruje się głównie na pogłoskach, że Jorge Bergoglio (sceniczne imię - Franciszek) ma zamiar nałożyć ograniczenia na Summorum Pontificum w celu stłumienia tradycyjnego Rytu rzymskiego.

„Poprzez słowa i mądrość arcybiskupa Viganò” – wypowiedział Michael „Unite-the-Cons” Matt – „Bóg daje nam wielki dar jasności i zdrowego katolickiego przywództwa”.

A czy tak jest?

Zanim poszukamy odpowiedzi, zanotujcie bardzo dobrze, gdzie według pana Matta należy się zasługa; to sam Bóg Wszechmogący zapewnia Swojemu Kościołowi jasność i przywództwo przez arcybiskupa Viganò!

Mike Matt ma za sobą historię wylewnych pochwał dla duchownych neokonserwatywnych (np. przymilanie się do „naszego bohatera” biskupa Schneidera, zapewnianie czytelników, że kardynał Caffarra spogląda z nieba „próbując ocalić Kościół przed modernistami”), ale wiem, że po raz pierwszy zasugerował, że sławny duchowny jest wyrocznią Bożego objawienia!

W każdym razie przyjrzyjmy się bliżej, co Bóg… mam na myśli, Viganò, miał do powiedzenia.

Viganò rzeczywiście ma swoje chwile jasności. Na przykład mówi, że „prawdziwe intencje soboru” były „destrukcyjne” i „wywrotowe” i deklaruje, że „niezmienna wiara Kościoła Świętego […] jest obca eklezjologii soborowej, jego liturgii i doktrynie, którą zakłada i przekazuje”.

Pisze też: „Sobór Watykański II był także w pewnym sensie Wielkim Resetem dla ciała kościelnego”.

Wiele z tego, co tutaj zostało powiedziane, brzmi prawdziwie, ale czy naprawdę mamy wierzyć, że ważny sobór ekumeniczny Świętego Kościoła Rzymskokatolickiego rozpoczął trójstronną ofensywę przeciwko niezmiennej wierze? Czy podobnie wyobrażamy sobie, że na czele tej ofensywy stoi obecnie prawdziwy papież? Czy rzeczywiście Kościół Katolicki podlega właśnie takiemu resetowi?

Arcybiskup Viganò najwyraźniej tak uważa.

Nie możemy się też dziwić: ci, którzy nie pochodzą od Boga, są nietolerancyjni wobec  wszystkiego, co choćby w niewielkim stopniu przypomina epokę, w której Kościołem Katolickim rządzili katoliccy pasterze, a nie niewierni pasterze nadużywający swojego autorytetu; epokę, w której wiara była głoszona w swej integralności narodom i nie była fałszowana, aby zadowolić świat; epokę, w której ci, którzy łaknęli i pragnęli Prawdy, byli odżywiani i odświeżani przez liturgię, która była ziemska w formie, ale boska w treści.

Zastanów się uważnie, co powiedział Viganò. Tak jak on widzi, samym celem Soboru było przeciwstawienie się wierze katolickiej; był to „reset”, który skutkował przejęciem władzy, w wyniku którego Kościół nie jest już rządzony przez Katolików, i nie tylko to, jak przypuszcza ci ludzie posiadają prawdziwy autorytet w Kościele, po prostu go nadużywają.

Jak więc tym łajdakom uchodzi to na sucho?

Arcybiskup wyjaśnia, mówiąc, że Sobór był „przyodziany w szlachetne intencje, aby przekonać wiernych i duchowieństwo do posłuszeństwa”; innymi słowy, cała operacja opiera się na oszustwie.

W dużej mierze znowu ma rację; przytłaczająca większość „wiernych” [sic] została oszukana, by traktować Sobór, pretendentów papieskich, którzy pracowali nad jego wdrożeniem, oraz instytucję, którą kierują tak, jakby faktycznie były katolickie, a zatem stanowiły autorytet, któremu trzeba być posłusznym.

Pomimo tej prawidłowej obserwacji, Viganò robi niewiele, by rzeczywiście otworzyć oczy niewidomym, a tym mniej zachęcać ich do właściwej reakcji; w rzeczywistości robi coś przeciwnego.

Mówiąc o niewiernych, niekatolickich pasterzach, jest oczywiste dla wszystkich, że Viganò nawiązuje przede wszystkim do „Franciszka”, ale dokąd on zmierza? Prowadzi niewinnych do wiary, że Bergoglio jest „najwyższym autorytetem Kościoła”, który posiada „autorytet apostolski i moc Świętych Kluczy”.

Niekonsekwencje w tych rzekomo boskich rozmyślaniach są zdumiewające!

Przepraszam, ludzie, ale trzeba to powtórzyć: prostym faktem w tej sprawie jest to, że „kościół soborowy” jest społeczeństwem samym w sobie, bardzo odmiennym – ba, przeciwnym – Świętemu Kościołowi Rzymsko-Katolickiemu. Opierając się na powyższych cytatach, wydaje się, że arcybiskup Viganò wie tyle samo, ale po prostu nie może znieść oczywistych implikacji.

Dla tych, którzy nie są jeszcze pewni, przydatne może być dokładne zastanowienie się, co stanowi wyjątkowe społeczeństwo.

Według wybitnego teologa księdza E. Sylvestra Berry’ego (patrz The Church of Christ, An Apologetic and Dogmatic Treatise) następujące warunki muszą koniecznie być spełnione, aby grupa była uważana za „społeczeństwo”:

a) liczba osób;

b) związek moralny, czyli związek woli;

c) wspólny cel do osiągnięcia;

d) odpowiednie środki do osiągnięcia tego celu;

e) odpowiedni autorytet.

W tym ks. Berry przedstawiał argumenty na poparcie poglądu, że jedyny prawdziwy Kościół Chrystusowy, Kościół Katolicki, jest rzeczywiście społeczeństwem. Nie wątpię, że arcybiskup Viganò zgodziłby się z wyjaśnieniem ks. Berry’ego.

Ale co by było, gdybyśmy zastosowali te same kryteria, wraz z obserwacjami arcybiskupa Viganò, do kościoła soborowego? Czy odkryjemy, że jest to jedynie złośliwy ruch w społeczeństwie znanym jako Kościół Katolicki, czy też kwalifikuje się jako społeczeństwo samo w sobie?

Zobaczmy:

a) Kościół soborowy składa się z wielu osób, w tym „pasterzy”, których Viganò słusznie identyfikuje jako niekatolickich.

b) Istnieje zjednoczenie woli pomiędzy tymi osobami, które skupia się wokół wysiłków na rzecz kontynuowania „resetu” zidentyfikowanego przez arcybiskupa Vigano, a mianowicie wprowadzenia w życie II Soboru Watykańskiego bez względu na jakiekolwiek argumenty, jak zrobić to właściwie.

c) Wspólnym celem do osiągnięcia, według jego członków, jest „zbawienie” – nie zgodnie z nauką katolicką i misją nadaną Jego Kościołowi przez Chrystusa – ale raczej zgodnie z tekstem Soboru Watykańskiego II, ekumeniczne, antropocentryczne dążenie do tego, by „wszystko na ziemi było związane z człowiekiem jako jej centrum i koroną”.

d) Środki soborowego kościoła do osiągnięcia tego celu zostały dobrze zidentyfikowane przez arcybiskupa Lefebvre, kiedy mówił o „jego nowych dogmatach, nowym kapłaństwie, nowych instytucjach, nowej liturgii, już potępionych przez Kościół w wielu oficjalnych i ostatecznych dokumentach”. Wszystko wskazuje na to, że arcybiskup Viganò się zgodzi.

e) Wreszcie, niezaprzeczalnym faktem jest, że Kościół soborowy kieruje się autorytetem adekwatnym do jego celu, ten został opisany przez arcybiskupa Viganò jako niekatolicki.

Tak więc, czy Viganò naprawdę nie rozumie, że kościół soborowy jest sam w sobie niekatolickim społeczeństwem, czy po prostu nie chce dać głosu tej rzeczywistości wraz z oczywistymi implikacjami, które następują, nie mówiąc już o zaakceptowaniu osobistych konsekwencji, które z konieczności z tym idą, jak wypadnięcie z łask tłumu „ruchu tradycji”?

Przypuszczam, że każdy odgadnie, ale mówiąc o „innowatorach”, Viganò wydaje się udzielać nam odpowiedzi:

Ich zniekształcona wizja Kościoła … nie jest doskonałym społeczeństwem ustanowionym przez Boga dla zbawienia dusz, ale [raczej] społeczeństwem ludzkim, w którym władza, która jest skorumpowana i podporządkowana elicie, którą faworyzuje, kieruje potrzebami mas dla niejasnej duchowości , zaprzeczając celowi, dla którego nasz Pan go chciał, i w którym dobrzy pasterze są zmuszeni do bezczynności przez biurokratyczne kajdany, którym tylko oni są posłuszni. [Podkreślenie dodane]

Opierając się tylko na tym, wydaje się, że rozumie on, iż soborowy kościół jest społeczeństwem samym w sobie i jest jedynie niekatolickim fałszerstwem! A jeśli tak jest, to oczywiście jego głowa, Jorge Bergoglio, naprawdę nie posiada mocy Świętych Kluczy!

A jednak, jak zawsze niekonsekwentnie, zrównuje „dobrych pasterzy” z tymi, którzy „są posłuszni”, a to tylko paragraf po prawidłowym stwierdzeniu, że instytucja soborowa polega na oszustwie „aby przekonać wiernych i duchowieństwo do posłuszeństwa” ich programowi.

Żeby było jasne, nie mam na myśli sugerowania, że ​​pełne przyjęcie niezaprzeczalnego faktu, że kościół soborowy nie jest Kościołem katolickim, i dobrowolne zaakceptowanie wynikających z niego implikacji, sprawi, że obecny kryzys kościelny zniknie. Nie zniknie ani nie ułatwi to życia tym, którzy chcą pozostać Katolikami, wręcz przeciwnie.

A to powiedziawszy,  „prawda cię wyzwoli”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przerwa