Strony

piątek, 10 lutego 2023

Wysokiego Szczebla Jezuita : „Nie wierzę w Transsubstancjację”

 

Wysokiego Szczebla Jezuita : „Nie wierzę w Transsubstancjację”

9 luty 2023 r

 

Tłumaczenie polskie za:

https://novusordowatch.org/2023/02/jesuit-tom-reese-denies-transubstantiation/

Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z Biblii Wujka (1962)

 

Nie martwcie się, „papież” Franciszek też nie!

 



Katolicyzm po prostu nie jest w jego stylu: jezuicki modernista, „ks.” Tom Reese

 

Rzadko zdarza się, aby posoborowy jezuita ściągał swą maskę i wyraźnie stwierdzał, że nie wierzy w jakiś dogmat wiary, ale zdarza się to od czasu do czasu.

Najnowszym przykładem jest amerykański „ks.” Thomas J. Reese, SJ (ur. 1945), który był redaktorem naczelnym jezuickiego America do 2005 roku.

W artykule z 31 stycznia podejrzanie zatytułowanym „Eucharystia jest czymś więcej niż Rzeczywistą Obecnością” – napisem mającym na celu przyczynienie się do „odnowy eucharystycznej”, do której posoborowi „biskupi” w Stanach Zjednoczonych chcą doprowadzić – Reese otwarcie ogłasza swoje odrzucenie Transsubstancjacji, która została zdefiniowana dogmatycznie i nieomylnie na Soborze Trydenckim w 16 wieku.

Sama idea, by Reese sugerował „odnowę eucharystyczną” jest oczywiście komiczna. Rzeczywiście, w swoim eseju skarży się, że za „papieża” Jana Pawła II (r. 1978-2005) szkolenie liturgiczne w posoborowych seminariach „kładło nacisk na przestrzeganie rubryk, a nie na zrozumienie reformy liturgicznej”. Kto wiedział?!

Po kilku akapitach Reese zabiera się do pracy. Pisze:

Ponieważ moi krytycy często oskarżają mnie o herezję, zanim przejdę dalej, pozwólcie, że stwierdzę, że wierzę w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii. Po prostu nie wierzę w transsubstancjację, ponieważ nie wierzę w pierwszorzędną materię, formy substancjalne i przypadłości [accidens – przyp. tłum.], które są częścią arystotelesowskiej metafizyki.

(Thomas J. Reese, „The Eucharist is About More than the Real Presence”, National Catholic Reporter, 31 stycznia 2023)

To typowy dwujęzyczny bełkot modernisty. Ale przynajmniej Reese pokazuje, że ma poczucie humoru. Najpierw skarży się, że jego krytycy oskarżają go o herezję, a potem udowadnia, że mają oni rację!

Och, ale zauważcie, że on potwierdza, że wierzy „w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii”. Więc w końcu jest ortodoksyjny? Nie, ani trochę. Dogmatem Kościoła Katolickiego nie jest po prostu Rzeczywista Obecność, jest to Transsubstancjacja bardzo konkretnie i tylko Transsubstancjacja:

Ponieważ Chrystus, nasz Odkupiciel, powiedział, że prawdziwie ciałem Jego było to, co podawał pod postacią chleba, w Kościele Bożym zawsze istniało przekonanie, które święty sobór wyraża dzisiaj na nowo, że przez konsekrację chleba i wina dokonuje się przemiana całej substancji chleba w substancję Ciała Chrystusa, naszego Pana, i całej substancji wina w substancję Jego Krwi. Święty Kościół katolicki słusznie i właściwie nazwał tę przemianę przeistoczeniem [transsubstancjacją].

...

Gdyby ktoś przeczył temu, że w Najświętszym Sakramencie Eucharystii zawarte są prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie ciało i krew wraz z duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus, a twierdził, że jest On w nim tylko jako w znaku, obrazie lub mocy – niech będzie wyklęty.

Gdyby ktoś mówił, że w Najświętszym Sakramencie Eucharystii pozostaje substancja chleba i wina wraz z ciałem i krwią Pana naszego Jezusa Chrystusa, i przeczył tej przedziwnej i jedynej w swoim rodzaju przemianie całej substancji chleba w ciało i całej substancji wina w krew, z zachowaniem jedynie postaci chleba i wina, przemianie, którą Kościół katolicki bardzo trafnie nazywa przeistoczeniem – niech będzie wyklęty.

(Sobór Trydencki, sesja 13, rozdział 4 oraz kanony 1 i 2; Denz. 877, 883-884).

https://wydawnictwowam.pl/prod.tom-iv-dokumenty-soborow-powszechnych-1511-1870.7825.htm?sku=63272

Jedynym właściwym zrozumieniem tego, co dzieje się z chlebem i winem, gdy są konsekrowane przez kapłana podczas Mszy Świętej, jest dogmat Przeistoczenia – nic więcej.

Widzicie, luteranie również wierzą w jakąś rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii, ale nie w Przeistoczenie. Wierzą w to, co nazywa się Konsubstancjacją, zwaną także Impanacją, zgodnie z którą „substancja Ciała Chrystusa istnieje jednocześnie z substancją chleba i w podobny sposób substancja Jego Krwi wraz z substancją wina” (Catholic Encyclopedia, s.v. Consubstantiation”; kursywa dodana). To także jest herezją, ponieważ dogmat Przeistoczenia utrzymuje, że cała substancja chleba i wina przestaje istnieć, a ich przypadki (wygląd) pozostają.

Reese nie wstydzi się swojej herezji. Ma czelność napisać: „A więc najpierw zapomnijcie o transsubstancjacji. Lepiej przyznać, że obecność Chrystusa w Eucharystii jest niewytłumaczalną tajemnicą, której nasze małe umysły nie są w stanie pojąć.”

To też jest typowe dla modernisty. Pod pretekstem odwoływania się do tajemnicy twierdzi, że ten dogmat jest fałszywy, a przynajmniej niekoniecznie prawdziwy. U podstaw tego leży modernistyczne zaprzeczenie natury dogmatu jako prawdy objawionej przez Boga.

W swoim Syllabusie modernistycznych błędów Lamentabili Sane Exitu, papież św. Pius X (1903-1914) potępił następującą propozycję jako modernistyczną: „Dogmaty, które Kościół podaje jako objawione, nie są prawdami pochodzenia Boskiego, ale są pewną interpretacją faktów religijnych, którą z dużym wysiłkiem wypracował sobie umysł ludzki” (błąd nr 22; Denz. 2022).

http://rodzinakatolicka.pl/sw-pius-x-i-swiete-oficjum-lamentabili-sane-exitu/

Wkrótce po opublikowaniu tego Syllabusa, papież Pius X zarządził karę ekskomuniki dla każdego, kto się jej sprzeciwi, to znaczy dla tych, którzy poparliby którykolwiek z potępionych błędów:

Odrzucając coraz zuchwałej pojawiające się dążności niektórych modernistów, którzy różnymi sofizmatami i fortelami osłabić usiłują; nietylko dekret Lamentabili sane exitu, który z rozkazu naszego wydała Rzymska i Powszechna Inkwizycja 14 lipca r. b., ale i encyklikę naszą Pascendi Dominici gregis, wydaną 8 września r. b., powtarzamy i zatwierdzamy mocą powagi Naszej Apostolskiej i on dekret najwyższej św. Kongregacyi i Encyklikę naszą, a uzupełniamy je karą ekskomuniki na tych, którzy się im sprzeciwiają; oświadczamy też i rozporządzamy: jeśliby ktoś, broń Boże, w zuchwałości swojej tak daleko miał się posunąć, żeby cośkolwiek z potępionych w jednym, albo drugim wspomnianym już dokumencie twierdzeń, poglądów i nauk bronił, popada ipso facto w cenzurę Docentes Konstytucyi Aposiolicae Sedis, w cenzurę, która pierwszą jest wśród ekskomunik latae sententiae, zastrzeżonych Papieżowi. Ekskomunikę tę należy tak pojmować, że kary jej dosięgają tych, którzy występują przeciw przytoczonym wyżej dokumentom, tak, jak dosięgają rozszerzających i broniących herezyi, jeśli ich twierdzenia, poglądy, nauki są heretyckie, co u wrogów onych obydwóch dokumentów dość często się zdarza, zwłaszcza, jeśli bronią błędów modernistów, tego zespołu wszelkich herezyi.

(Papież św. Pius X, Encyklika Praestantiae Scripturae; Denz. 2114; kursywa dodana.)

[Tekst łacińsko-polski, w: Ks. Antoni Szlagowski, Wstęp ogólny historyczno-krytyczny do Pisma świętego. Tom III. Hermeneutyka, Warszawa 1908, ss. 294-296.]

https://archive.org/stream/Szlagowski3/Szlagowski.%20Wst%C4%99p%20og%C3%B3lny%20historyczno-krytyczny%20do%20Pisma%20%C5%9Awi%C4%99tego.%20T.%203%20%281908%29_djvu.txt

Najwyraźniej modernizm Reese’a to poważna sprawa.

Jego argumentacja jest i tak zwodnicza, ponieważ można oczywiście stwierdzić jedno i drugie: że Transsubstancjacja jest prawdziwa, a jednak, że pozostaje niewytłumaczalną tajemnicą. Tylko dlatego, że dzieła Boże są ostatecznie niezgłębione, nie oznacza to, że nie możemy nic o nich wiedzieć. Kto ostatecznie może zrozumieć Wcielenie? Nikt, kto jest zwykłym stworzeniem. A jednak wiemy wiele rzeczy o Wcieleniu, ponieważ Bóg nam je objawił. Objawienie Boże istnieje właśnie po to, aby umożliwić nam wgląd w Jego niewyczerpane tajemnice. Ale chociaż jest to tylko przebłysk, jest to jednak przebłysk rzeczywistości.

Reese ostatecznie zaprzecza, że boskie objawienie daje prawdziwą wiedzę o tym, co jest prawdą. Mówi:

Tomasz z Akwinu wykorzystał arystotelizm, awangardową filozofię swoich czasów, aby wyjaśnić Eucharystię swojemu pokoleniu. To, co działało w XIII wieku, nie będzie działać dzisiaj. Gdyby żył dzisiaj, nie używałby arystotelizmu, ponieważ nikt go nie rozumie w XXI wieku.

Ten argument jest dość stary. W rzeczywistości jest tak stary, że papież Pius VI (r. 1775-1799) obalił go w 18 wieku, kiedy potępił błędy Synodu w Pistoi, który był prawdziwym prototypem Soboru Watykańskiego II:

Doktryna synodalna, w tej części, w której, podejmując się wyjaśnienia doktryny wiary w obrzędzie konsekracji i pomijając scholastyczne pytania o sposób, w jaki Chrystus jest w Eucharystii, od których to kwestii napomina kapłanów wykonujących obowiązek nauczania do powstrzymania się tegoż nauczania, stwierdza doktrynę tylko w tych dwóch twierdzeniach: 1) po konsekracji Chrystus jest prawdziwie, rzeczywiście, substancjalnie pod postaciami; 2) wtedy cała substancja chleba i wina ustaje, pozostają tylko pozory; (doktryna ta) absolutnie pomija jakąkolwiek wzmiankę o transsubstancjacji, czyli przemianie całej substancji chleba w ciało i całej substancji wina w krew, co Sobór Trydencki określił jako artykuł wiary i co jest zawarte w uroczystym wyznaniu wiary; ponieważ przez niedyskretne i podejrzane pominięcie tego rodzaju pozbawia się wiedzy zarówno o artykule odnoszącym się do wiary, a także a słowie poświęconym przez Kościół dla ochrony jej wyznawania, jak gdyby była to dyskusja na temat kwestii czysto scholastycznej – niebezpieczne, uwłaczające wyłożeniu katolickiej prawdy o dogmacie transsubstancjacji, korzystne dla heretyków.

(Papież Pius VI, Konstytucja Apostolska Auctorem Fidei, n. 29; Denz. 1529; podkreślenie dodane.)

Mamy to. Papież potępia twierdzenie Reese’a, że Transsubstancjacja nie jest dogmatem samym w sobie, ale jedynie użytecznymi ramami pojęciowymi, które przemawiały do myślicieli przesiąkniętych arystotelizmem wiele wieków temu.

Idea ta, wciąż tak popularna dzisiaj, że Transsubstancjacja jest jedynie scholastyczno-arystotelesowskim sposobem wyrażenia ukrytej rzeczywistości, która równie dobrze może być wyrażona za pomocą nowoczesnych koncepcji filozoficznych, które przemawiają do współczesnego człowieka, jest fałszywa i niebezpieczna. Została ona wyraźnie potępiona i obalona przez papieża Piusa XII (1939-1958) w 1950 roku:

W dziedzinie teologii niektórzy radzi by jak najbardziej osłabić zawartość treściową dogmatów, sam zaś dogmat pozbawić i sformułowań w Kościele od dawna przyjętych i pojęć filozoficznych panujących w nauce katolickiej po to, by powrócić w wykładzie doktryny katolickiej do wyrażeń Pisma św. i Ojców Kościoła. Spodziewają się bowiem, iż dogmat ogołocony ze składników zdaniem ich, obcych Bożemu Objawieniu, da się z pożytkiem zestawić z opiniami dogmatycznymi ludzi pozostających poza jednością Kościoła; tą drogą stopniowo dojdzie się do wzajemnego upodobania dogmatu katolickiego i poglądów odszczepieńców.

Sądzą ponadto, że przy takim ujęciu doktryny katolickiej przygotowałoby się grunt do możliwości wyrażenia dogmatu pojęciami dzisiejszych systemów filozoficznych, np. immanentyzmu, idealizmu lub egzystencjalizmu, zgodnie z potrzebami umysłowości współczesnej. Jeszcze śmielsi twierdzą, że można i trzeba to zrobić, bo tajemnice wiary, według nich, nie dadzą się nigdy określić pojęciami jednoznacznie przybliżonymi i zmiennymi w czasie, które w pewnym stopniu określając prawdę, nieuniknienie ją wszakże zniekształcają. Dlatego nie uważają za rzecz niedorzeczną, a w ręcz konieczną, zastępowanie w teologii dawnych pojęć nowymi, w zależności od rozmaitych filozofii, którymi posługuje się teologia jakby narzędziem pracy w ciągu wieków, a to w tym calu, aby uprzystępnić ludziom zawsze jednakie prawdy Boskie różnymi ujęciami, choćby nawet w pewnej mierze sprzecznymi, ale – jak powiadają - równoznacznymi. Dodają też, że historia dogmatów polega na przedstawieniu różnych form rozwojowych, w jakie przyoblekły prawdę Objawioną powstające w ciągu wieków zmienne doktryny i poglądy filozoficzne.

Wynika jasno z tego, co powiedzieliśmy, że podobne tendencje nie tylko wiodą do relatywizmu dogmatycznego, lecz go w rzeczy samej już zawierają. Sprzyja temu zresztą ponadto brak szacunku do nauki tradycyjnej i jej terminologii. Nie ulega wprawdzie wątpliwości, że terminologię używaną i w nauczaniu szkolnym i przez Urząd Nauczycielski Kościoła można udoskonalać i precyzować. Wiadomo też, że Kościół nie zawsze był stały w jej używaniu. Oczywiste również, że Kościół nie może wiązać się z jakimkolwiek krótkotrwałym systemem filozoficznym; na tak kruchych podstawach nie opierają się bezsprzecznie osiągnięcia jednomyślne wielowiekowych wysiłków uczonych katolickich nad zrozumieniem dogmatu.

Przeciwnie opierają się one na zasadach i pojęciach, wynikających z prawdziwego poznania rzeczy stworzonych, przy czym w zdobywaniu prawd przyświecała umysłowi ludzkiemu, jak gwiazda, prawda Objawiona przez Boga, poprzez pośrednictwo Kościoła. Dlatego to niektóre z takich pojęć zostały przez Sobory Powszechne wykorzystane, a nawet usankcjonowane tak, że nie wolno od nich odstępować.

...

Nie brak i takich, co uważają, że doktrynę o Przeistoczeniu, opartą jakoby na przestarzałych pojęciach filozoficznych, należy zmienić w tym sensie, by obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie sprowadzić do jakiegoś symbolizmu i Postacie konsekrowane uważać jedynie za znaki skuteczne duchowej obecności Chrystusa i Jego wewnętrznego jednoczenia się z wiernymi, jako członkami Ciała Mistycznego.

...

Jest faktem, że te i tym podobne poglądy wśliznęły się pomiędzy wielu synów Naszych, sprowadzonych na manowce przez nierozważna gorliwość duszpasterską lub nierzetelną wiedzę. I ze smutkiem musimy im powtarzać prawdy jak najbardziej znane i nie bez zaniepokojenia wskazywać oczywiste błędy lub niebezpieczeństwa zabłądzenia.

(Papież Pius XII, Encyklika Humani generis, nn. 14-16, 26, 28; podkreślenie dodane).

http://rodzinakatolicka.pl/pius-xii-humani-generis-o-bledach-przeciwnych-wierze-katolickiej/

To jest potężna odpowiedź papieża Piusa XII dla neomodernistów, takich jak Reese i jemu podobni! Transsubstancjacja nie jest po prostu arystotelesowskim sposobem ujęcia nieuchwytnej rzeczywistości. Jego rozróżnienie substancja-przypadłość jest raczej oparte „na zasadach i pojęciach, wynikających z prawdziwego poznania rzeczy stworzonych”.

Twierdzenie Reese’a, że „nikt nie rozumie” dziś arystotelizmu, jest mylące. Po pierwsze, to nie arystotelizm musi być przestrzegany, ale dogmat Transsubstancjacji (niezależnie od tego, czy jest on rozumiany, czy nie, możemy dodać). Po drugie, jeśli ludzie naprawdę nie rozumieją dogmatu, to po prostu dlatego, że nie został im właściwie wyjaśniony. W rzeczywistości, zanim będą mogły przystąpić do Pierwszej Komunii Świętej, Kościół wymaga nawet od dzieci, aby zrozumiały go na podstawowym poziomie, więc nie przesadzajmy z tymi trudnościami.

Pojęcia przypadłości i substancji, zewnętrznego wyglądu i wewnętrznej rzeczywistości nie są ani trudne do wyjaśnienia, ani trudne do zrozumienia. W rzeczywistości są one kwestią zdrowego rozsądku i współgrają z codziennym doświadczeniem. Twierdzenie, że człowiek XXI wieku jest w jakiś sposób niezdolny do zrozumienia tego, jest kłamstwem. Jest w stanie to zrozumieć, ponieważ natura ludzka się nie zmienia. Studium starożytnej filozofii greckiej byłoby przydatne, ale nie jest konieczne.

Z drugiej strony, gdy próbuje się zastąpić te zdroworozsądkowe pojęcia czymś „bardziej modnym” dla współczesnego człowieka, można zobaczyć w teologicznym bełkocie „kardynała” Gerharda Ludwiga Mullera, który z pewnością nie zostanie przez nikogo zrozumiany:

Termin „ciało i krew” byłby źle rozumiany, gdyby ktoś przypuszczał, że ciało i krew oznaczają fizyczne i biologiczne składniki historycznego człowieka Jezusa. Nie jest to też po prostu przemienione ciało zmartwychwstałego Pana, jeśli przez „ciało” rozumie się materialny wymiar bycia człowiekiem...

W rzeczywistości „ciało i krew Chrystusa” nie oznaczają materialnych składników człowieka Jezusa za jego życia lub w jego przemienionej cielesności. Ciało i krew oznaczają tu raczej obecność Chrystusa w znaku przekazywanym przez chleb i wino, który staje się przekazywany w tu i teraz ludzkiej percepcji ograniczonej zmysłami. Tak jak przed Wielkanocą uczniowie byli odczuwalnie razem z Jezusem, słysząc Jego słowa i postrzegając Go w Jego zmysłowej postaci, zgodnie z ludzką naturą, tak teraz mamy społeczność z Jezusem Chrystusem, przekazywaną przez spożywanie i picie chleba i wina.

(Gerhard Ludwig Müller, The Mass: Source of Christian Life, s. 139-140)

Możemy dodać, że ten człowiek był głównym „strażnikiem ortodoksji” w Watykanie w latach 2012-2017, dzięki „papieżowi” Benedyktowi XVI, który sam nie był zbyt wielkim obrońcą Transsubstancjacji.

Nawiasem mówiąc, Reese nie ma się czego obawiać ze strony „papieża” Franciszka, który nieustannie wyraża własną wiarę w luterańską herezję Konsubstancjacji, zgodnie z którą, jak pamiętamy, chleb pozostaje chlebem, ale Chrystus mimo to staje się obecny w jakiś sposób razem z nim:

https://novusordo-pl.blogspot.com/2022/09/na-kongresie-eucharystycznym-franciszek.html

https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/06/wielkosc-boga-w-kawaku-chleba-komentarz.html

Kolejną błyskotliwą radą, jaką Reese daje na tą „eucharystyczną odnowę”, jest: „Po drugie, pamiętajcie, że celem Eucharystii nie jest oddawanie czci Jezusowi”. Tak, on to napisał! Przyznaje, że oddawanie czci Chrystusowi w Eucharystii podczas błogosławieństwa jest „OK” (jego słowo), „ale nie o to chodzi we Mszy”.

Naprawdę? Katolicy (prawdziwi katolicy, a nie modernistyczni pseudokatolicy, jak Reese) są uczeni, że Msza Święta jest odprawiana w czterech celach: adoracji, zadośćuczynienia, dziękczynienia i prośby.

W swoim najwspanialszym nabożeństwie eucharystycznym „Więzień miłości” ks. Franciszek X. Lasance pisze, że pierwszym obowiązkiem, jaki mamy wobec Najświętszej Eucharystii – po uwierzeniu w rzeczywistą i substancjalną Obecność Chrystusa w niej – jest adorowanie jej.

To właśnie uczynił św. Tomasz Apostoł, gdy tylko uświadomił sobie, że Osoba, która ukazuje Mu swoje święte rany, jest rzeczywiście Jego Panem i Odkupicielem: „Pan mój i Bóg mój” (J 20:28)! Jest to oczywiście również to, co uczynili Mędrcy, gdy przybyli przed oblicze Boskiego Dzieciątka: „I wszedłszy w dom, znaleźli dziecię z Maryją, matką jego, i upadłszy, pokłonili się jemu” (Mt 2:11). I to właśnie uczynił niewidomy od urodzenia, gdy Chrystus objawił mu, kim jest: „I upadłszy, oddał mu pokłon” (J 9:38).

Reese natomiast mówi: „Powinniśmy pamiętać, że nigdzie w Ewangeliach Jezus nie mówi swoim uczniom, aby Go adorowali”. Cóż, zobaczmy: Chrystus naucza, że tylko Bóg powinien być czczony (Mt 22:37-38; Łk 4:8), a także naucza, że On sam jest Bogiem (por. J 1:1; 8:58; 10:30,33; Łk 18:19). Większość ludzi wiedziałaby, co z tego wynika, ale dla dzisiejszych jezuitów może to wymagać trochę za dużo.

O co więc chodzi w „Eucharystii” według „ks.” Reese? (Ma na myśli Mszę Świętą, a raczej Novus Ordo Missae.) Ależ oczywiście, „chodzi o nas we wspólnocie chrześcijańskiej, o to, że przemieniamy się w ciało Chrystusa, o to, że włączamy się w misję Jezusa w świecie”, pisze.

Jakże nisko upadli jezuici! To, co kiedyś było chwalebnym Towarzystwem Jezusowym, jest teraz zgniłym Towarzystwem Judasza. Chociaż może to nie być całkowicie sprawiedliwe - w końcu Judasz zdradził naszego Pana za 30 srebrników, podczas gdy Tom Reese złożył ślub ubóstwa.

Podsumowując, możemy powiedzieć, że jezuita Tom Reese zdecydowanie nie jest zagrożony zdyscyplinowaniem przez Franciszka za podejrzenie o katolicyzm w najbliższym czasie.

Mówiąc o Franciszku: Pamiętacie, jak fałszywy papież nazwał ubogichrzeczywistą obecnością Jezusa pośród nas”? Widzicie, „Rzeczywista Obecność” może oznaczać różne rzeczy. Najważniejsze jest to, że jeśli nie wierzycie w Przeistoczenie, nie wierzycie w Rzeczywistą Obecność Chrystusa w Świętej Eucharystii. To dlatego, że samo Przeistoczenie jest dokładnym opisem tego, co Bóg objawił na temat swojej obecności w Najświętszym Sakramencie.

W swojej Konstytucji dogmatycznej o wierze katolickiej przeciwko innowatorom wszelkiego rodzaju Sobór Watykański I ogłosił: „Dlatego należy nieprzerwanie zachowywać takie znaczenie świętych dogmatów, jakie już raz określiła święta Matka Kościół, a od tego znaczenia nigdy nie można odejść pod pozorem lub w imię lepszego zrozumienia” (Dei Filius, rozdz. 4; Denz. 1800).

http://rodzinakatolicka.pl/sobor-watykanski-i-dei-filius-konstytucja-dogmatyczna-o-wierze/

Innymi słowy, we wszystkie dogmaty należy wierzyć dokładnie tak, jak je pierwotnie zdefiniowano, a nie później nadawać im jakieś inne, rzekomo „bardziej oświecone” znaczenie, jak Reese uważa, że ma do tego prawo. Nic więc dziwnego, że Przysięga Antymodernistyczna papieża św. Piusa X również zabrania majstrowania przy dogmatach pod pozorem postępu:

Po czwarte: przyjmuję szczerze naukę wiary przekazaną w tym samym znaczeniu i wykładzie przez prawowiernych Ojców od Apostołów aż do nas i dlatego stanowczo odrzucam pogląd heretycki o takim rozwoju dogmatów, który przypuszcza w tychże zmianę jednego znaczenia w inne, różne od tego, jakie przedtem było w Kościele, a także potępiam wszelki błąd, który depozyt Boży powierzony Oblubienicy Chrystusowej, aby go wiernie strzegła, chce zastąpić wymysłem filozofii lub tworem ludzkiego sumienia, co powoli pracą samych ludzi powstawało i doskonaliło się – podległe i nadal takiemu doskonaleniu.

(Przysięga Antymodernistyczna; Denz. 2145; podkreślenie dodane.)

https://www.ultramontes.pl/pius_x_przysiega_antymodernistyczna.htm

Reese nie ma absolutnie żadnego usprawiedliwienia. Nie chodzi o to, że nie wie, w co musi wierzyć – raczej wybiera nie wierzyć.

Dla takich jak On ludzi nasz Błogosławiony Pan ma przerażające słowa: „Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony „ (Mk 16:16; por. J 10:26; Ga 1:8-9; 2 J 1:9).

Ale oczywiście Reese i w to nie wierzy.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz