Teolog ostrzega przed „końcem religii katolickiej, jaką znamy”
12 października 2022 r
Tłumaczenie polskie za:
https://novusordowatch.org/2022/10/theologian-end-of-catholic-religion-as-we-know-it/
Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z Biblii Wujka (1962)
To dopiero BYŁ prorok!
Przygotowania do „Synodu o synodalności” w 2023 r. idą pełną parą. Tak, rzeczywiście, w październiku przyszłego roku znaczna liczba posoborowych biskupów zbierze się w Watykanie, aby odbyć 3-tygodniowe spotkanie na temat spotkań, że tak powiem.
Długi „proces synodalny” rozpoczął się rok temu i obecnie znajduje się gdzieś pomiędzy fazą diecezjalną a fazą kontynentalną. Ekscytujące rzeczy! Cała sprawa jest w zasadzie biurokratycznym i obciążonym bluźnierstwem procesem mającym na celu znalezienie sposobu na zmianę katolickiego nauczania i praktyki z pewnym pozorem legitymizacji. Nowość doktrynalną można przypisać „Duchowi”, który przemawia do „Ludu Bożego” (por. Ap 2:29), a w każdym razie wieje tam, gdzie chce (por. J 3, 8); a także właściwemu rozeznawaniu „znaków czasu” (Mt 16:3). Ta ostatnia jest zasadą, która stała się modna wraz z odstępczym Soborem Watykańskim II i która w ostatecznym rozrachunku zaprzecza katolickiemu dogmatowi, że Boże Objawienie zakończyło się wraz ze śmiercią ostatniego Apostoła (zob. Denz. 2021).
Kiedy nasz Błogosławiony Pan powiedział faryzeuszom, aby rozumieli znaki czasu, przemawiał w czasie objawienia. Chciał, aby faryzeusze zrozumieli, że On, Jezus z Nazaretu, jest prawdziwym Mesjaszem przepowiedzianym przez proroków, więc powiedział im, aby spojrzeli na znaki świadczące o Nim. W innych spotkaniach możemy zobaczyć, jak nasz Błogosławiony Pan wskazuje na niektóre z tych znaków: „Badajcie Pisma, gdyż wam się zdaje, że w nich życie wieczne macie; a one są, które świadectwo dają o mnie” (J 5:39); „Odpowiedział im Jezus: Powiadam wam, a nie wierzycie; sprawy, które ja czynię w imię Ojca mego, te o mnie świadectwo dają” (J 10:25).
Kiedy św. Jan Chrzciciel posłał swoich uczniów do Jezusa, aby zapytali Go, czy jest Mesjaszem, potwierdził to, wskazując na znaki:
Jan zaś, gdy usłyszał w więzieniu o dziełach Chrystusa, posławszy dwóch uczniów swoich, rzekł mu: Tyś jest, który ma przyjść, czyli innego czekamy? A odpowiadając Jezus, rzekł im: Idźcie, donieście Janowi, coście słyszeli i widzieli: Ślepi widzą, chromi chodzą, trędowaci bywają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim ewangelię opowiadają.
(Mateusza 11:2-5)
Wbrew fałszywemu nauczaniu „papieża” Franciszka, „świętego” Jana Pawła II i Marka Shea na temat tego fragmentu, musimy jasno powiedzieć, że Chrzciciel sam nie miał wątpliwości co do tego, że Jezus z Nazaretu jest Chrystusem. Chciał raczej pomóc swoim uczniom przezwyciężyć wszelką pozostałą niepewność, aby nie trzymali się kurczowo Chrzciciela, a nie Tego, którego wskazać Chrzciciel został posłany: „On ma wzrastać, a ja się umniejszać” (J 3:30).
Od czasu oficjalnego zwołania Soboru Watykańskiego II w 1961 r. – patrz konstytucja Jana XXIII Humanae salutis – słyszymy o „znakach czasu”. To samo w sobie jest swego rodzaju znakiem czasów, świadczącym o przerażającym fakcie, że jesteśmy teraz w okresie „post-katolickim”, w którym wprowadzono nowe objawienie, sprzeczne z „wiarą raz podaną świętym” (Judy 1:3). Nic dziwnego, że Jan XXIII chciał, aby sobór był „Nową Pięćdziesiątnicą”! Rzeczywiście, widzieliśmy nie tylko nowe objawienie, ale zupełnie nową religię – nowy Kościół z nową teologią, nowym katechizmem i nowymi sakramentami, nie wyłączając nawet nowej „Mszy”.
To, że Franciszek prowadzi obecnie cykl katechetyczny na temat rozeznawania, nie jest przypadkiem. „Rozeznawanie” jest jego kluczem do otwarcia nowego objawienia. Przez cały swój pseudo-pontyfikat człowiek bardziej poprawnie znany jako Jorge Bergoglio zachwalał „niespodzianki” i „nowość„ Ducha, a także „twórczą wierność” teologów; potępiając jednocześnie „nostalgię” i jałowe przywiązanie do przeszłości. Są to wyraźne znaki dla tych, którzy wiedzą, że je słyszą.
https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/06/franciszek-interpretuje-list-do-galatow.html
Sobór Watykański II odbył się w latach 1962-65. Z dzisiejszego punktu widzenia było to pół wieczności temu. Podczas gdy ten sobór jest miejscem detonacji nowej religii, zapewniając jej teologiczne podstawy, pseudokatolicka hierarchia naszych czasów wydaje się gotowa do wyjścia poza sobór teraz i zrobienia kolejnego kroku naprzód – to jest bliżej otchłani. W rzeczywistości, odkąd Bergoglio zaczął squatować w watykańskim pensjonacie, było oczywiste, że „rozwój teologiczny” przebiega obecnie w znacznie szybszym tempie.
Tu właśnie wkracza Synod o Synodalności. Pod pozorem chęci bycia tak pokornym „Kościołem Słuchającym” kładzie się podwaliny pod jeszcze większą rewolucję doktrynalną.
Oczywiście nie o tym mówi się oficjalnie. Dzisiejsi neomoderniści gładko mówią i nigdy nie przyznaliby, że celem synodu jest rewolucja doktrynalna zgodnie z nakazami przebudzonej [„woke”] teologii.
Na przykład „Bp”. Robert Barron stwierdza:
Cokolwiek papież Franciszek rozumie przez „synodalność”, nie ma na myśli procesu demokratyzacji ani poddawania doktryny pod głosowanie. Wydaje mi się, że ma on na myśli uporządkowaną rozmowę między wszystkimi istotnymi graczami kościelnymi – biskupami, kapłanami i świeckimi – w celu usłyszenia głosu Ducha.
(Robert Barron, „What is Synodality?” , The Word on Fire)
To może brzmieć wyjątkowo umiarkowanie i głęboko duchowo, ale tak naprawdę jest to tylko zasłona. Podobnie jak w przypadku dwóch Synodów o Rodzinie, Franciszek będzie starał się wszelkimi niezbędnymi środkami uzyskać zatwierdzenie swojego nowatorskiego i bezbożnego programu przez Synod o Synodalności, aby mógł twierdzić, że jedynie podąża za tym, co „lud Boży” „rozeznał” jako głos „Ducha”. Wyjaśnił już, że chce „innego Kościoła „Kościoła otwartego na nowość, którą Bóg chce zasugerować...”
W przypadku, gdy jego intrygi zawiodą – jak to miało miejsce w znacznym stopniu na Synodach o Rodzinie – przedstawi się na zakończenie synodu jako wielki strażnik ortodoksji, który „przekracza” tak głupie kategorie ludzkie, jak liberalne i konserwatywne, progresywistyczne i tradycjonalistyczne. Następnie przystąpi do krytykowania obu obozów za to, że są tak nieznośnie polityczne, jednocześnie wyjaśniając, że on, umiarkowane centrum, pasterz wszystkich, przyszedł, aby nawrócić ich na prostą ścieżkę, uwalniając ich od wszystkich ich głupich manewrów politycznych. Widzieliśmy to już wcześniej!
Później jednak Franciszek będzie próbował znaleźć inne sposoby na wprowadzenie i zaakceptowanie swoich rewolucyjnych idei, tak jak to zrobił z Amoris Laetitia i ciągłymi nominacjami lub awansami ultraliberalnych „biskupów” na całym świecie (wystarczy pomyśleć o takich postaciach jak John Stowe z Lexington w Kentucky, Jean-Claude Hollerich z Luksemburga lub Hermann Glettler, Innsbruck, Austria). Bergoglio wie, że ostatecznie de facto zmiana w praktyce jest znacznie bardziej znacząca niż oficjalna zmiana na papierze.
Niedawna przeszłość potwierdza, że synody Franciszka mogą przynieść wybuchowe rezultaty. Przypominamy o synodach 2014/15 poświęconych rodzinie. Ostatecznie zaowocowały one bluźnierczą posynodalną adhortacją Amoris laetitia (2016), w której fałszywy papież zasadniczo daje zielone światło dla cudzołóstwa – choć oczywiście tylko w „indywidualnych przypadkach” (mrugnięcie okiem).
Podobnie Synod Amazoński w 2019 r. dał światu nie tylko bałwochwalczy kult w Watykanie, ale także adhortację Querida Amazonia (2020), w której zauważył: „... jeśli nawiążemy jedność z puszczą, z łatwością nasz głos zjednoczy się z jej głosem i zamieni się w modlitwę...” (nr 56). „Duchowość ekologiczna” – wraz z własną „Ekologiczną Drogą Krzyżową” – jest teraz całkiem modna.
Tak jak konserwatywni posoborowcy i uznający-i-opierający-się tradycjonaliści (całkiem słusznie) obawiali się Synodów o Rodzinie i wydania Amoris laetitia, tak ludzie denerwują się teraz, że Synod o Synodalności jeszcze bardziej zrewolucjonizuje teologię, szczególnie w odniesieniu do moralności seksualnej i roli kobiet w Kościele.
Biorąc pod uwagę co najmniej dziewięć i pół roku błędu Bergoglio, ich obawy nie są bezpodstawne. Rzeczywiście, jakich gwarancji ortodoksji mogą realistycznie oczekiwać od „papieża”, który jest w stanie napisać następujące wersy z pokerową twarzą?
Istnieje dwubiegunowe napięcie między pełnią i granicą. Pełnia budzi wolę posiadania wszystkiego, a granica jest ścianą, która przed nami wyrasta. «Czas», pojmowany w sensie szerszym, czyni odniesienie do pełni jako formy otwierającego się przed nami horyzontu, a chwila jest wyrazem granicy, przeżywanej w wyznaczonej przestrzeni. Obywatele żyją w napięciu między sytuacją chwili a światłem czasu, szerszego horyzontu, utopią, która otwiera nas na przyszłość i pociąga jako ostateczna racja. Stąd wyłania się pierwsza zasada postępu w budowaniu ludu: czas przewyższa przestrzeń.
(Antypapież Franciszek, Adhortacja apostolska Evangelii gaudium, n. 222)
Nikt nie mógł tego zmyślić. Kościół posoborowy stał się pośmiewiskiem i domem wariatów.
Jakże prawdziwe są zatem następujące słowa wybitnego teologa katolickiego, które można uznać za prawdziwe ostrzeżenie dla świata:
Z pozoru wydaje się, że Pan Chrystus opuszcza Swój Kościół. Myśli wielu są ujawniane. Jak mawiał pewien ksiądz, aby usprawiedliwić swój własny liberalizm, o którym w głębi serca wiedział, że jest zły, „przez ostatnie kilka dziesięcioleci w Rzymie była tendencja do faworyzowania liberałów”. Taka jest teraz polityka. Możemy tylko zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby zapobiec coraz bardziej całkowitej nielojalności wobec Chrystusa.
... To będzie oznaczało koniec religii katolickiej, jaką znamy.
Teologiem, o którym mowa, jest msgr. Joseph Clifford Fenton, który zmarł w 1969 roku. Cytaty pochodzą z jego osobistego pamiętnika, napisanego w 1962 roku.
Mówił o tym, czego był świadkiem na Soborze Watykańskim II.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz