O KANONICZNEJ ZBRODNI HEREZJI W ODNIESIENIU DO TEZY
Autor: x. Damien Dutertre
Październik 2022 — mostholytrinityseminary.org
Tłumaczenie polskie za:
https://mostholytrinityseminary.org/wp-content/uploads/2022/10/Thesis_Canon_Law_Dutertre_2022.pdf
Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z Biblii Wujka (1962)
Formatowanie tekstu nieznacznie zmienione
Artykuł ten pokazuje, że prawo kanoniczne nie może być użyte do udowodnienia, że Teza z Cassiciacum jest błędna z powodu jakiegokolwiek argumentu opartego na zbrodni herezji.
1. Prawo Kanoniczne nie unieważnia Tezy z Cassiciacum.
Jednym z centralnych punktów Tezy jest ustalenie, że pomimo braku autorytetu w porządku rzeczywistości, „soborowi papieże” nie zostali jeszcze uznani za fałszywych papieży w porządku prawa. Kościół, będąc doskonałym społeczeństwem, składającym się z wielu członków, jest rządzony przez prawo.
Kwestia heretyckiego papieża jest omawiana w innym rozdziale, w którym udowodniono, że papież tracący papiestwo przez osobistą herezję nadal wymaga procesu prawnego, aby ustalić tę utratę władzy w porządku prawa, tak aby uczynić ją powszechnie uznaną przez Kościół.
Ta część Tezy jest odrzucana przez niektórych katolików, którzy przez niezrozumienie zasad prawa kanonicznego odwołują się do niektórych kanonów Kodeksu z 1917 r. lub do bulli Cum ex apostolatus Pawła IV, aby ustalić całkowity wakat stolicy rzymskiej, a także wszystkich stolic biskupich na całym świecie. Ich zdaniem, pretendenci do tych stolic biskupich nie tylko nie są w rzeczywistości obdarzeni władzą, ale ponadto utrzymują, że nie mają do niej żadnego tytułu, a zatem wszystkie ich czyny są nieważne.
ARTYKUŁ PIERWSZY
PRZESTĘPSTWO HEREZJI
2. Herezja: doktryna, grzech, delikt.
Herezję można rozumieć na różne sposoby, które należy wyraźnie rozróżnić. Kiedy mówimy o herezji, możemy odnosić się do doktryny [nauki], która jest heretycka; lub możemy mówić o grzechu ciężkim, który polega na świadomym i dobrowolnym wyznawaniu doktryny sprzecznej z wiarą (doktryny heretyckiej); i możemy również odnosić się do herezji jako deliktu [przestępstwa] kanonicznego, do którego prawo Kościoła przypisuje pewne kary.
Te różne znaczenia słowa „herezja” są powiązane analogicznie: delikt (przestępstwo) herezji zakłada zewnętrzny grzech herezji, do którego dodaje rozważania kanoniczne (prawne); a grzech herezji z kolei zakłada, że heretycka doktryna jest utrzymywana uporczywie, to znaczy ze świadomością, że jest sprzeczna z Magisterium Kościoła.[1]
2. Herezja to doktryna sprzeczna z wiarą.
Po pierwsze, herezja, w swoim węższym znaczeniu, jest twierdzeniem zaprzeczającym prawdzie należącej do wiary boskiej i katolickiej. Oznacza to, że herezja zaprzecza prawdzie (1) objawionej przez Boga, a która (2) została przedstawiona przez Kościół jako rzeczywiście objawiona przez Boga, albo przez uroczyste oświadczenie, albo w jego powszechnym zwyczajnym Magisterium. Depozyt objawienia, mianowicie wszystko, co Bóg objawił ludzkości, zawarty jest w Piśmie Świętym i Tradycji. Ale Chrystus ustanowił Kościół, aby mógł strzec i definiować treść tego depozytu objawienia. Mówi się więc, że prawda należy do boskiej i katolickiej wiary, gdy Kościół naucza, że taka prawda została objawiona przez Boga. Tak jest na przykład w przypadku prawdy o Wniebowzięciu Matki Bożej. Dlatego zaprzeczanie Wniebowzięciu Matki Bożej jest herezją, ponieważ wyraźnie zaprzecza definicji papieża Piusa XII. Podobnie, zaprzeczanie doktrynie o aniołach stróżach jest herezją, sprzeczną z nauczaniem powszechnego zwyczajnego Magisterium Kościoła.
Sobór Watykański zdefiniował, co następuje:
Następnie wiarą boską i katolicką należy wierzyć w to wszystko, co zawiera się w słowie Bożym spisanym lub przekazanym, i jest do wierzenia przedkładane przez Kościół – albo uroczystym orzeczeniem, albo zwyczajnym i powszechnym nauczaniem – jako objawione przez Boga.[2]
http://rodzinakatolicka.pl/sobor-watykanski-i-dei-filius-konstytucja-dogmatyczna-o-wierze/
Mówi się, że wszystkie rzeczy przedstawione w ten sposób przez Kościół, czy to przez uroczysty sąd, czy w jego zwyczajnym i powszechnym nauczaniu, jak objawione przez Boga, są z boskiej i katolickiej wiary, a zaprzeczanie takiej doktrynie jest herezją.
4. Heretyk uporczywie zaprzecza prawdzie wiary.
Heretyk jest zatem tak zdefiniowany przez prawo Kościoła (kan. 1325 § 2):
Po przyjęciu chrztu, jeśli ktoś, zachowując imię Chrześcijanina, uporczywie zaprzecza lub wątpi w coś, w co trzeba wierzyć z prawdy wiary boskiej i katolickiej, taki jest heretykiem.
Heretyk jest zatem kimś, kto trzyma się herezji, wiedząc, że jest to herezja, a mianowicie doktryna sprzeczna z doktryną proponowaną przez Kościół. Zatem aby ktoś był heretykiem, konieczne są dwie rzeczy: (1) doktryna, której się trzyma, jest rzeczywiście heretycka, tj. zaprzecza prawdzie wiary katolickiej; oraz (2) że ta osoba jest uporczywa, tj. że świadomie odrzuca prawdę wiary katolickiej i nie jest usprawiedliwiona ignorancją [niewiedzą], czy może używaniem niewłaściwych wyrażeń.
5. Nie każdy błąd czy bluźnierstwo jest herezją.
Z powyższych zasad wynika, że nie wszystkie oburzające rzeczy wypowiadane przez modernistów są herezjami, ale wiele z ich błędów zasługiwałoby na niższą krytykę, ponieważ zaprzeczają doktrynie, która nie jest uważana za bezpośrednio objawioną lub która nie została jeszcze przedstawiona przez Kościół jako taka. Niemniej jednak „soborowi papieże” również wyraźnie zaprzeczyli prawdom, które zostałyby sklasyfikowane jako z boskiej i katolickiej wiary. I tak, Bergoglio wielokrotnie zaprzeczał istnieniu piekła.
6. Herezja jako delikt.
Kiedy herezja jest uzewnętrzniana, jest to pogwałcenie porządku społecznego, a zatem karalne przez prawo. Staje się deliktem [przestępstwem].[3] Aby jednak istniał prawdziwy przypadek herezji, musi on zostać uzewnętrzniony i musi być moralnie przypisywalny. Dlatego po pierwsze musi to być uporczywy grzech herezji, a po drugie musi być uzewnętrzniony. Wewnętrzny grzech herezji nie podlega zatem prawu. Przestępstwo herezji ma konsekwencje kanoniczne i związane z nim kary.
W 1932 r. cała rozprawa na temat przestępstwa herezji została przedłożona wydziałowi Prawa Kanonicznego Katolickiego Uniwersytetu Ameryki, jako wymóg uzyskania stopnia doktora Prawa Kanonicznego. Nie trzeba dodawać, że praca ta jest bardzo cenna i była przedmiotem drobiazgowej analizy przez ekspertów prawa kanonicznego. Autor tej rozprawy, wtedy x. Eric MacKenzie, wyjaśnia różnicę między grzechem a przestępstwem herezji w bardzo jasny sposób:
Jeśli nie ma nic więcej niż błędny osąd i grzeszna wola, które zostały opisane do tej pory, Kościół zajmie się tą sprawą na sądzie forum wewnętrznego, w ramach regularnego udzielania sakramentu pokuty. Tylko wtedy, gdy grzech herezji zostaje uzewnętrzniony, jednostka jest winna przestępstwa i podlega osądowi na zewnętrznym forum Kościoła oraz podlega karom zawartym w ustawodawstwie karnym Piątej Księgi Kodeksu Prawa Kanonicznego.[4]
Prawo kościelne nazywa się obecnie przestępstwem, a termin przestępstwo nie przekazuje już żadnej różnicy. Będziemy zatem używać terminów przestępstwo i przestępstwo jako odnoszących się do tego samego: zewnętrznego przestępstwa przeciwko prawu kościelnemu.
Konsekwencje kanoniczne następują po popełnieniu deliktu herezji, co z kolei zakłada, że rzeczywiście istniał grzech herezji, co oznacza, że osoba była moralnie winna uporczywego zaprzeczania prawdzie wiary katolickiej.
7. Herezja ma konsekwencje kanoniczne, ponieważ jest deliktem.
Aby usprawiedliwić nieuzasadnione odrzucenie argumentów, które tutaj przedstawimy, pokazując warunki wymagane do tego, aby przestępstwo herezji spowodowało kanoniczną utratę urzędu, niektórzy argumentowali, że herezja jest przeszkodą w kanonicznym wyborze w Kościele nie dlatego, że jest deliktem kanonicznym, ale po prostu dlatego, że jest grzechem. Powinno być teraz jasne, że te twierdzenia są całkowicie bezpodstawne i pokazują niezrozumienie tej kwestii. Rzeczywiście, grzech herezji, o ile jest zewnętrzny i ma zewnętrzne konsekwencje, jest dokładnie tym, czym jest przestępstwo lub delikt. Nie można więc odrzucić całego prawodawstwa Kościoła i nauczania teologów i kanonistów pod pretekstem, że dyskutują oni o konsekwencjach zbrodni herezji, podczas gdy spieramy się o kanoniczne konsekwencje grzechu herezji. Grzech herezji ma bowiem konsekwencje kanoniczne tylko o tyle, o ile jest deliktem (lub przestępstwem). Innymi słowy, Kościół uczynił zewnętrzny grzech herezji deliktem, właśnie po to, aby sprecyzować, jakie są kanoniczne konsekwencje zewnętrznego grzechu herezji.
I tak jezuicki teolog Suarez wyraźnie naucza:
Traktując kary dla heretyków, pokażemy ogólnie, że nikt nie jest pozbawiony przez prawo Boże jakiejkolwiek godności lub jurysdykcji kościelnej z powodu grzechu [„culpam”] herezji.[5]
Jeśli ktoś stara się argumentować, że wybór jest kanonicznie nieważny, musi udowodnić to kanonicznie. W przeciwnym razie cały proces wyborczy podlegałby arbitralnym i nieweryfikowalnym twierdzeniom na temat wewnętrznego forum wybranej osoby. W porządku cywilnym byłoby to równoznaczne z tłumieniem praworządności i zasady rzetelnego procesu, pozostawiając każdemu prawo do uznania każdego urzędnika za nielegalnego.
Kilka osób próbowało zastosować te błędne zasady do papieży aż do Leona XIII, którego oskarżają o bycie heretykiem za to, że pozwolił kardynałowi Gibbonsowi uczestniczyć w Światowym Parlamencie Religii w 1893 roku.[6]
ARTYKUŁ DRUGI
SANKCJE KARNE ZA PRZESTĘPSTWO HEREZJI
8. Kanon 2314 opisuje proces kar ponoszonych za delikt herezji.
Wszyscy heretycy ponoszą ekskomunikę ipso facto (tj. przez zwykłe popełnienie deliktu herezji), zgodnie z kan. 2314 § 1, 1. Jej zniesienie jest zastrzeżone dla Stolicy Apostolskiej na forum wewnętrznym (tj. w spowiedzi), ale jeśli przestępstwo dojdzie do zewnętrznej wiedzy ordynariusza, ten ostatni może rozgrzeszyć go zewnętrznie po wyrzeczeniu, a heretyk może zostać rozgrzeszony na forum wewnętrznym przez dowolnego spowiednika (kan. 2314 § 2).
Jeśli przypiszą się sektom niekatolickim lub publicznie do nich przynależą,[7] są przez ten fakt niesławni[8] (kan. 2314 § 1, 3) i tracą swój urząd ipso facto (automatycznie) bez żadnej deklaracji. Nazywa się to milczącą rezygnacją[9] (kan. 188 § 4, potwierdzone kan. 2314 § 1, 3). Po bezowocnym ostrzeżeniu klerycy zostają zdegradowani[10] (kan. 2314 § 1, 3).
Formalni heretycy, którzy nie przynależą do sekty niekatolickiej lub nie przylgnęli do niej, po pierwszym ostrzeżeniu podlegają karze ferendae sententiae,[11] przez którą zostaną pozbawieni wszelkich beneficjów, godności, pensji, urzędów lub jakiejkolwiek innej funkcji, którą pełnili w Kościele, i zostaną uznani za niesławnych (kan. 2314 § 1, 2). Klerycy, po drugim bezowocnym napomnieniu, muszą zostać usunięci z urzędu[12] (kan. 2314 § 1, 2).
Rozróżnienie między pozbawieniem urzędu a degradacją wyjaśnia MacKenzie:
Przez pozbawienie urzędu duchowny zostaje na stałe pozbawiony wszystkich urzędów, beneficjów, godności, pensji i funkcji w Kościele i staje się niezdolny do ich zdobycia w przyszłości; ale nie jest pozbawiony przywilejów duchownych i nie jest zredukowany do statusu osoby świeckiej. Degradacja obejmuje pozbawienie urzędu i dodaje do niego kolejne kary. W ten sposób zdegradowany duchowny jest nie tylko pozbawiony jakiegokolwiek miejsca czy stanowiska, jest nie tylko niezdolny do ich zdobycia w przyszłości, ale także jest wiecznie pozbawiony prawa do noszenia stroju duchownego lub domagania się przywilejów duchownych. Zachowuje władzę nadaną mu przez święcenia, ponieważ nic nie może zmienić ani usunąć znamiona odciśniętego przez sakrament święceń; ale chociaż wykonywanie święceń byłoby ważne, nie wolno mu ich wykonywać, a zatem jakiekolwiek wykonywanie władzy święceń jest nielegalne.[13]
9. Sześć stopni deliktu herezji, według Regatillo.
Kanonista Regatillo[14] podsumowuje treść kanonu 2314 w sześciu stopniach, z którymi związane są następujące kary:
(1) Prosty delikt herezji, tj. ktoś popełnia zewnętrznie formalny grzech (stąd jest wina) herezji. Do tego automatycznie dołączana jest ekskomunika, bez potrzeby składania jakichkolwiek oświadczeń przez kogokolwiek.
Na przykład ktoś mówi, że piekło nie istnieje, wiedząc bardzo dobrze, że istnienie piekła jest dogmatem. Przez sam ten fakt osoba ta jest objęta ekskomuniką.
(2) Po jednym ostrzeżeniu, tj. ktoś został ostrzeżony przez swojego biskupa i wezwany do pokuty, ale ignoruje to ostrzeżenie. Osoba ta może być teraz pozbawiona przez biskupa wszelkich beneficjów, godności, urzędów, funkcji, które może posiadać w Kościele. To pozbawienie dzieje się jednak tylko poprzez wyrok przełożonego.
(3) Po drugim bezowocnym upomnieniu duchownego. Przełożony musi teraz przystąpić do pozbawienia urzędu duchownego, co pociąga za sobą, oprócz wcześniejszej utraty jakiegokolwiek urzędu i beneficjum (już poniesione po pierwszym bezowocnym upomnieniu), prawną niezdolność do przyjęcia jakiegokolwiek urzędu i beneficjum w przyszłości.
(4) Inskrypcja do sekty, tj. Przydaje swoje imę fałszywemu kościołowi lub religii pogańskiej. Powoduje to automatyczną infamię prawa, bez potrzeby jakiegokolwiek oświadczenia lub egzekucji przez przełożonego. Ta infamia prawa sprawia, że nie można zdobyć żadnego dalszego urzędu ani beneficjum, tak długo, jak długo istnieje ta infamia.
(5) Publiczna przynależność do sekty, poprzez uczestnictwo i współpracę w praktykach religijnych, pociąga za sobą dla duchownego automatyczną utratę urzędu, zgodnie z kanonem 188, 4. Dzieje się tak, gdy duchowny formalnie dołącza do niekatolickiej sekty lub publicznie żyje zgodnie z jej zasadami i praktykami.
(6) Pozostawanie w sekcie, pomimo ostrzeżenia, dla duchownego, powoduje narażenie na degradację, która ma być wyegzekwowana przez przełożonego. Degradacja pociąga za sobą sprowadzenie duchownego do stanu świeckiego, nawet jeśli później odpokutuje.
10. Cel ostrzeżeń.
Ważne jest, aby zrozumieć cel tych dwóch korekt (formalnych ostrzeżeń), przewidzianych w procesie nakreślonym w kanonie 2314, jako formy środka karnego: ma to być zarówno kara, jak i ma sprowokować winnego do pokuty.
W przypadku deliktu herezji upomnienie nie jest konieczne do wywołania ekskomuniki, ponieważ jest automatycznie związana z tym deliktem. Bo gdy tylko herezja jest zewnętrzna i formalna, następuje delikt herezji, do którego automatycznie dołączona jest ekskomunika. Jaki jest cel upomnień? Ich celem jest prawne ustalenie ponad wszelką uzasadnioną wątpliwość uporczywości osoby, zanim nałoży na nią kary kanoniczne, które mają bezpośredni wpływ na ważność niektórych aktów kościelnych.
11. Domniemanie winy [„dolus”] w Kodeksie.
Kanon 2200 § 2 zakłada winę na forum zewnętrznym w przypadku popełnienia przestępstwa i dlatego został użyty w argumentach przeciwko Tezie. Brzmi on następująco:
Kanon 2200
§1. Tutaj dolus jest świadomą wolą pogwałcenia prawa i jest zwalczany ze strony intelektu przez brak wiedzy, a ze strony woli przez brak wolności.[15]
§2. Przedstawiając zewnętrzne naruszenie prawa, zakłada się dolus na forum zewnętrznym, dopóki nie zostanie udowodnione coś przeciwnego.
Ten kanon nie oznacza jednak wcale, że procesy sądowe i ostrzeżenia są bezużyteczne, z myślą, że można pochopnie osądzić wszystkich winnych, gdy tylko prawo zostanie naruszone z zewnątrz. W rzeczywistości kanon ten oznacza, że w procesie kanonicznym, po ustaleniu faktu zewnętrznego naruszenia prawa, ciężar dowodu ewentualnego braku winy spoczywa na oskarżonym. W procesie cywilnym zasady są podobne: nikt nie jest oczywiście uważany za winnego bycia mordercą wobec prawa. Jednak w sądzie, gdy zostanie udowodnione, że dana osoba jest odpowiedzialna za śmierć innej osoby, ciężar dowodu spoczywa na mordercy, aby udowodnił, że być może zrobił to bez winy moralnej; na przykład: że był to wypadek. Ta zasada domniemania niewinności jest podtrzymywana przez Kodeks Prawa Kanonicznego, a zatem znaczenie kanonu 2200 powinno być właściwie rozumiane:
Moc kanonu 2200 § 2 polega na założeniu, że deliwent [przestępca] świadomie i umyślnie naruszył prawo, gdy ponad wszelką wątpliwość ustalone zostaną dwa fakty: po pierwsze, że prawo zostało faktycznie naruszone (fakt deliktu); po drugie, że ta konkretna osoba była przyczyną naruszenia prawa. Nie oznacza to, że prawo zakłada winę człowieka, gdy wchodzi do sądu, zanim zostanie udowodniona jego wina. W rzeczywistości jest odwrotnie: „Bonus quilibet praesumitur donec probetur malus”.[16] Domniemanie, że człowiek jest dobry, ustaje, gdy zostanie ustalone, że rzeczywiście popełnił przestępstwo, a ciężar udowodnienia, że dolus nie istnieje, spoczywa na oskarżonym.[17]
Stąd kanon 2200 wcale nie popiera idei, że procesy kanoniczne są niepotrzebne, ale raczej potwierdza wspólną zasadę prawa cywilnego i kościelnego dotyczącą domniemania winy moralnej w sądzie, gdy zewnętrzne naruszenie prawa jest kanonicznie stwierdzone.
12. Kara związana z prostym przestępstwem herezji: automatyczna ekskomunika.
Jeśli ostrzeżenie nie zostało wydane, jedyną karą poniesioną przez heretyka (poza przypadkiem przylgnięcia do sekty niekatolickiej) jest automatyczna ekskomunika związana z prostym popełnieniem deliktu. Stąd powstaje pytanie: czy ta automatyczna ekskomunika wystarczy, aby doprowadzić do utraty urzędu lub unieważnić jakiekolwiek wybory? Odpowiedź jest wyraźnie negatywna.
Gdyby ta automatyczna ekskomunika pozbawiła również heretyka jego urzędu, wówczas kanon 2314, § 1, 2, stałby się niezrozumiały. Potwierdza to ponadto kanon 2265, wyjaśniając konsekwencje takiej ekskomuniki:
§1. Każdy ekskomunikowany:
1. Nie ma prawa wyboru, przedstawiania lub powoływania;
2. Nie może uzyskać godności, urzędów, beneficjów, pensji kościelnych lub innych obowiązków w Kościele;
3. Nie może być awansowanym do święceń.
§2. Czyn postulowany wbrew postanowieniu § 1 n. 1 i 2 nie jest jednak nieważny, chyba że został postulowany przez wykluczonego ekskomunikowanego lub przez innego ekskomunikowanego po wyroku potępiającym lub deklaratoryjnym; ale jeśli ten wyrok został wydany, ekskomunikowany nie może ważnie zabiegać o jakąkolwiek łaskę papieską, chyba że w reskrypcie papieskim wspomniano o ekskomunice.
Kanon ten oznacza, że ktoś, kto poniósł automatyczną ekskomunikę (tj. taką, która nie została nałożona przez przełożonego, ale która jest związana z prostym popełnieniem przestępstwa), powinien powstrzymać się od wyborów i nominacji. Osoba ta jest zobowiązana w sumieniu do przestrzegania tego i zwykle popełnia grzech, ignorując tę ekskomunikę. Jednakże akty te byłyby nadal ważne, gdyby zostały przyjęte, chyba że dana osoba została prawnie zadeklarowana przez swojego biskupa jako osoba, która popełniła przestępstwo i w związku z tym zaciągnęła ekskomunikę.
Zwykła ekskomunika, którą osoba zaciągnęła by przez delikt, bez jakiejkolwiek interwencji przełożonego, nie jest wystarczająca do unieważnienia aktów kościelnych.
MacKenzie wyraźnie stosuje tę kanoniczną zasadę do automatycznej ekskomuniki wynikającej z deliktu herezji, jak przewidziano w kanonie 2314. Komentując kanon 2265, pisze:
Druga część tego kanonu stwierdza, że heretycy i inni ekskomunikowani nie mogą uzyskać żadnej godności kościelnej, urzędu, pensji lub innego obowiązku, nawet przez działanie innych. Ustawodawstwo to jest ponadto kwalifikowane, aby wskazać, że skazani heretycy są nielegalnie umieszczani na urzędzie, podczas gdy skazani heretycy, czy tolerati, czy vitandi, są nieważnie wybrani lub mianowani i w ogóle nie otrzymują urzędu.[18]
Oprócz tego czytelnik powinien mieć świadomość, że kanon 2227 § 2 wyraźnie wyłącza kardynałów z takich kar:
Kanon 2227, §2: Kardynałowie Świętego Kościoła Rzymskiego, o ile nie są wyraźnie wymienieni, nie podlegają prawu karnemu, a biskupi nie podlegają karze automatycznego zawieszenia i interdyktu.
Dla czytelnika musi być teraz jasne, że zwykła ekskomunika zaciągnięta przez popełnienie deliktu herezji nie jest wystarczająca do unieważnienia aktów kanonicznych. W rzeczywistości ta automatyczna ekskomunika nie odnosi się nawet do kardynałów.
13. Czy nie ma dalszych kar?
A co z innymi karami z kanonu 2314? Są one ponoszone po bezowocnym upomnieniu i powinny być zadane przez przełożonego (są to kary ferendae sententiae).
Jednak infamia prawa może być zaciągnięta bez żadnej decyzji przełożonego, jeśli ktoś by przylgnął lub został zapisany do niekatolickiej sekty. Konsekwencje infamii prawa opisane są w kanonie 2294:
Kanon 2294, § 1: Ktokolwiek znajduje się pod infamią prawa, nie tylko jest nieregularny zgodnie z normą kanonu 984, n. 5, ale ponadto nie jest zdolny do uzyskania beneficjów, pensji, urzędów i godności kościelnych, a także do pełnienia prawowitych aktów kościelnych, do wykonywania praw i obowiązków kościelnych, a nawet musi być pozbawiony możliwości sprawowania posługi w świętych funkcjach.
Dlatego ktoś, kto wstępuje do niekatolickiej sekty, nie jest w stanie uzyskać żadnego nowego urzędu w Kościele, a także utraciłby jakikolwiek urząd posiadany w czasie deliktu na mocy kanonu 188 § 4. Kanon 2314 wspomina o kanonie 188, chociaż wydaje się, że kanon 188 nie jest karą,[19] ściśle mówiąc, ale po prostu „milczącą rezygnacją”.
Tak więc, abstrahując od przypadku tych, którzy otwarcie opuszczają Kościół katolicki i milcząco zrzekają się jakiegokolwiek urzędu, który mogli piastować, jasne jest, że nic w prawie kanonicznym nie stoi na przeszkodzie, aby nieskazany heretyk ważnie wybrał lub został wybrany na urząd w Kościele, pomimo automatycznej ekskomuniki.
14. Potwierdzenie z Kanonu 167.
Dalsze potwierdzenie tegoż znajdujemy w kanonie 167,[20] który wyraźnie odnosi się do elektorów:
§1. Głos nie może być oddany na:
1. Osoby niezdolne do czynu ludzkiego; [21]
2. Osoby poniżej wieku dojrzewania;
3. Osoby dotknięte cenzurą lub infamią prawa, choć po wyroku deklaratoryjnym lub potępiającym;
4. Osoby, które imiennie przynależą do sekty heretyckiej lub schizmatyckiej lub które publicznie do niej przynależą;
5. Osoby, które nie mają aktywnego głosu czy to z prawomocnego wyroku sędziego, czy to z prawa powszechnego lub szczegółowego.
Jest oczywiste, że ktoś winny przestępstwa herezji, ale kto nie został powstrzymany wyrokiem deklaratoryjnym lub potępiającym i przynależy do niekatolickiej sekty, może nadal ważnie wybierać.
Możemy tutaj powtórzyć słowa MacKenzie’go, aby zakończyć:
Zewnętrzne egzekwowanie praw przeciwko heretykom jako heretykom zawsze wiąże się z jakimś procesem prawnym. Proces ten może mieć różne etapy, naznaczone wydanymi wyrokami sądowymi: wyrok deklaratoryjny, że ekskomunika została poniesiona przez przestępstwo herezji; wyrok infamii prawnej; pozbawienie urzędów, beneficjów itp.; pozbawienie urzędu i degradacja. Wydanie któregokolwiek z tych wyroków (z wyjątkiem wyroku deklaratoryjnego) wymaga ostrzeżeń kanonicznych i procesów, przy pełnym przestrzeganiu kodeksu karnego we wszystkich szczegółach procesu. [Pogrubienie dodane] [22]
15. Obiekcja oparta na retroaktywności kan. 2232§ 2.
Argumentowaliśmy powyżej, że nieskazani zwykli heretycy (którzy nie dołączyli do heretyckiej sekty) mogą ważnie wybierać i być wybierani na urzędy w Kościele, zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego z 1917 r., a zwłaszcza zgodnie z wyraźnym brzmieniem kanonu 167. Przeciwko temu czasami kwestionuje się, że byłoby to sprzeczne z kanonem 2232, §2. Kanon ten rzeczywiście ustanawia następujące zasady:
Wyrok deklaratoryjny powoduje, że kara działa wstecz [jest retroaktywna] do momentu popełnienia deliktu.
Ponieważ głos ogłoszonego heretyka jest nieważny, argumentuje się, że każdy głos, który mógł oddać od czasu popełnienia deliktu herezji, byłby nieważny, nawet przed wyrokiem deklaratoryjnym, ze względu na zasadę retroaktywności.
Pomimo faktu, że takie rozumienie byłoby sprzeczne z wyraźną treścią kanonów 167 i 2265, przedstawioną powyżej, rzeczywiście bronił go jeden kanonista:
Należy zauważyć, że wyrok deklaratoryjny rozpoczyna się w momencie popełnienia przestępstwa, za które został wydany, podczas gdy wyrok potępiający musi zostać formalnie ogłoszony, aby stał się skuteczny. Gdyby więc ktoś popełnił przestępstwo zasługujące na potępienie wyrokiem deklaratoryjnym, nawet jeśli zostałby uznany za winnego dopiero w czasie wyborów lub po ich zakończeniu, jego głos byłby nieważny.[23]
Interpretacja ta jest jednak jednogłośnie odrzucana przez innych kanonistów, ponieważ jest otwarcie sprzeczna z wyraźnym brzmieniem Kodeksu, przedstawionym powyżej. Rozprawa z zakresu Prawa Kanonicznego poświęcona temu zagadnieniu tak komentuje tę błędną interpretację:
Kanon 2232 §2 wskazuje, że wyrok deklaratoryjny działa wstecz [jest retroaktywny]do chwili popełnienia przestępstwa. Okazjonalny autor zastosował ten kanon do kanonu 167, §1, n. 3, mówiąc, że głos oddany przez osobę pod cenzurą lub infamią zaciągniętą ipso facto jest unieważniony przez późniejszy wyrok deklaratywny. Interpretacja ta jest sprzeczna z wyraźnymi słowami kan. 167 §1 n. 3, które postuluje wyrok wydany wcześniej. Opiera się również na błędnej koncepcji znaczenia retroaktywności praw lub wyroków. Prawo retroaktywne [z mocą wsteczną] nigdy nie może zmienić faktów, tak że czyn, który kiedyś był ważny, stanie się później nieważny.[24]
Na potrzeby naszych rozważań moglibyśmy również dodać, że zakładając, że ta fałszywa interpretacja jest poprawna i zakładając, że sama w sobie mogłaby unieważnić wybór, wybrany nadal miałby pozorny tytuł, który jest wystarczający, aby wezwać pomocy Kościoła, dopóki jego wybór nie zostanie autorytatywnie uznany za nieważny.
Cytowana powyżej rozprawa kontynuuje swoje wyjaśnienie, podając ważną zasadę, istotną dla właściwego zrozumienia obecnego kryzysu:
Dzieje się tak: uznanie prawne nie jest już przyznawane przeszłemu ważnemu aktowi, tak że przeszły akt nie stanowi już uzasadnionego tytułu do posiadania lub działania. Retroaktywność wpływa jedynie na obecnie trwałe skutki przeszłego czynu. Obecne stwierdzenie cenzury lub infamii prawa nie powoduje zatem, że osoba została zdyskwalifikowana w przeszłości, ani nie unieważnia jej przeszłego głosu.[25]
Komentując retroaktywność automatycznych kar, słynny Dictionnaire de Droit Canonique mówi dokładnie to samo: kanon 2232 nie oznacza, że przeszłe akty kościelne były nieważne.[26]
W ten sposób jasno i niewątpliwie ustaliliśmy, że nieskazany prosty heretyk, to znaczy ktoś winny deliktu herezji, ale nadal twierdzący, że jest członkiem Kościoła katolickiego, może ważnie wybrać i zostać wybranym w Kościele. Żadna automatyczna kara nie pozbawiłaby go tej zdolności. W rzeczywistości Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. wyraźnie to potwierdza.
Ponieważ jednak kanon 188 n. 4 nie jest ściśle mówiąc karą, ale raczej pociąga za sobą milczącą rezygnację z urzędu kościelnego jako automatyczną konsekwencję publicznego odejścia od wiary, uważamy, że warto przeprowadzić szczególną analizę, aby wyjaśnić jego znaczenie i zastosowanie.
ARTYKUŁ TRZECI
MILCZĄCA REZYGNACJA PRZEZ PUBLICZNE ODEJŚCIE OD WIARY KATOLICKIEJ ZGODNIE Z KANONEM 188
16. Prezentacja kanonu 188.
Kanon 188 należy do drugiej księgi Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r. (O Osobach), części pierwszej (O Duchownych), sekcji 1 (O Duchownych w Ogólności), tytułu 4 (O Urzędach Kościelnych), rozdziału 2 (O Utracie Urzędów Kościelnych). Zawartość Kanonu 188 jest następująca:
Na mocy obowiązującego prawa poprzez milczącą rezygnację, wszystkie urzędy stają się pustymi automatycznie (ipso facto) i to bez jakiejkolwiek deklaracji, jeśli duchowny:
1. Składa profesję zakonną z należytym uwzględnieniem przepisu Kanonu 584 dotyczącego beneficjów;
2. W terminie użytku określonym przez prawo lub, w przypadku braku przepisów prawa, określonym przez ordynariusza, nie przejmuje urzędu;
3. Przyjmuje inny urząd kościelny niezgodny z poprzednim i uzyskał jego pokojowe posiadanie;
4. Publicznie odstępuje od wiary katolickiej;
5. Zawiera małżeństwo nawet jeśli, jak mówią, tylko cywilnie;
6. Wbrew postanowieniom kanonu 141 §1 dobrowolnie zapisuje swoje imię do armii świeckiej;
7. Pozbywa się habitu kościelnego z własnej władzy i bez uzasadnionej przyczyny, chyba że po ostrzeżeniu przez ordynariusza wznowi jego noszenie w ciągu miesiąca od otrzymania ostrzeżenia;
8. Bezprawnie opuszcza miejsce zamieszkania, do którego jest przywiązany, a otrzymawszy upomnienie od ordynariusza i nie będąc zatrzymanym z powodu uzasadnionej przeszkody, ani nie stawia się, ani nie odpowiada w odpowiednim terminie określonym przez ordynariusza.
Nasze obecne studium będzie ograniczone do n. 4 tego kanonu, ale inne liczby wymienione w tym konkretnym kanonie będą pomocne w zrozumieniu jego natury.
17. Kanon 188 odnosi się do heretyków, jako konsekwencja deliktu herezji.
Milcząca rezygnacja wkracza, „jeśli duchowny [...] Publicznie odstępuje od wiary katolickiej” (łac. „si clericus... a fide catholica publice defecerit”).
Wspomniane tu publiczne odejście z pewnością obejmuje zarówno apostazję, jak i herezję. Pytanie, czy schizma jest zawarta w tym kanonie, jest sporne wśród kanonistów, ale spór ten nie wchodzi tutaj w nasze badanie.
W przeciwieństwie do apostaty, heretyk zachowuje imię Chrześcijanina (zgodnie z definicją podaną w kanonie 1325), podczas gdy apostata nie twierdzi już, że jest Chrześcijaninem. Ponieważ naszym celem jest ocena możliwego zastosowania kanonu 188 do duchownych, którzy zachowują imię Chrześcijanina, skupimy się na przypadku herezji.
Powiedzmy raz jeszcze wyraźnie, że rozważamy rezygnację milcząco zawartą w delikcie herezji, a nie herezję uważaną jedynie za grzech. Herezja ma konsekwencje prawne tylko dlatego, że jest deliktem, jak wyjaśniono wcześniej.[27]
Ponieważ jednak milcząca rezygnacja nie jest karą, ściśle mówiąc, sami kardynałowie nie są z niej zwolnieni, podczas gdy byli zwolnieni z kar przedstawionych wcześniej w naszym opracowaniu. Tak wyjaśnia McDevitt (op. cit., s. 156):
Milcząca rezygnacja z urzędu kościelnego nie jest karą, nawet jeśli niektóre czyny, które skutkują takim zrzeczeniem się, są czynami przestępczymi. Dlatego kardynałowie podlegają przepisom kanonu 188.
18. Ostrzeżenia kanoniczne niekoniecznie są wymagane.
Fałszywe byłoby twierdzenie, że utrata urzędu z powodu przestępstwa herezji może nastąpić tylko po kanonicznym ostrzeżeniu, ponieważ delikt może nastąpić przed jakimkolwiek ostrzeżeniem. W większości przypadków jednak ostrzeżenie to będzie konieczne, aby uporczywy delikt został upubliczniony i niepodważalny dla wspólnego dobra Kościoła, a przepisy kanonu 2314 wyraźnie wzywają do ich użycia.
Numer 4 z kanonu 188 (który jest tutaj przedmiotem naszej uwagi) nie wymaga ostrzeżenia kanonicznego, jak widzieliśmy to opisane w kanonie 2314.
Są przypadki, w których odejście od wiary i milcząca rezygnacja są oczywiste dla wszystkich. Na przykład, jeśli duchowny opuszcza Kościół katolicki i dołącza do niekatolickiej sekty, chociaż nie jest to jedyny sposób, w jaki ten kanon może być spełniony. Na przykład milcząca rezygnacja z urzędu nastąpiłoby również, gdyby ksiądz opuścił swoją parafię i odrzucił wiarę, nawet jeśli nie przyłączyłby się do żadnej innej religii.
19. Kanon 188 współpracuje z kanonem 2314.
Kodeks Prawa Kanonicznego jest systematyzacją prawa Kościoła, a zatem jego kanony powinny być rozumiane w harmonii ze sobą, zwłaszcza gdy jeden kanon wyraźnie odnosi się do drugiego. Tak jest w przypadku kanonów 188 i 2314.
Milczącą rezygnację opisaną w kanonie 188 należy rozumieć w połączeniu z kanonem 2314. Jest zatem jasne, że kanon 188 nie ma zastosowania do zwykłych deliktów herezji, które następnie następowałyby po procesie w n. 2 kanonu 2314 § 1:
Kanon 2314: § 1. Wszyscy odstępcy od wiary chrześcijańskiej i każdy heretyk czy schizmatyk: ... 2. Jeśli nie przestrzegają ostrzeżeń, są pozbawieni beneficjum, godności, pensji, urzędu lub innego obowiązku, który mają w Kościele...
Zamiast tego kanon 188 stosuje się zgodnie z n. 3 tego samego kanonu:
3. Jeśli zapisują się do sekt niekatolickich lub publicznie do nich przylegają, są przez ten fakt niesławni [w infamii] i z należytym uwzględnieniem przepisu kanonu 188, n. 4, duchowni, ponieważ wcześniejsze ostrzeżenia były bezużyteczne, są degradowani.
Komentując ten ostatni przepis Kodeksu, McDevitt wyjaśnia:
Jest rzeczą oczywistą, że dokonuje się rozróżnienia między groźbą lub karą nałożoną z jednej strony, a milczącą rezygnacją z drugiej.
20. Milcząca rezygnacja nie jest karą i nie musi być dokonana przez przełożonego. Dokonuje się ona poprzez samo wykonanie pewnych czynności, nawet jeśli dana osoba wyraziła zamiar zachowania urzędu.
Wynika to jasno z samych słów kanonu i potwierdzają to interpretacje kanonistów. McDevitt (op. cit., s. 113-117) wyjaśnia w ten sposób:
Jak stanowi samo prawo, wykonanie któregokolwiek z czynów wymienionych w tym kanonie powoduje wakat na urzędzie duchownego bez potrzeby jakiejkolwiek deklaracji ze strony przełożonego.
W milczącej rezygnacji nie są przewidziane żadne formalności. Wszystko, co jest konieczne, to aby duchowny wykonał jeden z czynów lub był odpowiedzialny za jedno z zaniechań, do których prawo wiąże skutek milczącej rezygnacji z urzędu.
Wakat na stanowisku następuje poprzez wykonanie tych czynów, nawet jeśli dana osoba powinna wyrazić zamiar zachowania urzędu w momencie wykonania czynu. Milcząca rezygnacja następuje pomimo wszelkich przeciwnych intencji ze strony urzędującego.
W tym kanonie prawo nie nakłada kary, ale raczej przyjmuje określone czyny jako równoznaczne z wyraźnym zrzeczeniem się urzędu.
Prawdą jest, że niektóre z czynów wymienionych w kanonie 188 stanowią delikty i wiążą się z nimi specjalne kary, ale skutek milczącej rezygnacji nie powinien być rozpatrywany jako kara kanoniczna.
Traktując o publicznym odstąpieniu od wiary, Coronata zauważa, że milcząca rezygnacja, która wynika z konsekwencji tego odstępstwa, nie jest ściśle skutkiem sankcji karnej.
21. Publiczne odstępstwo od wiary wspomniane w innym miejscu Kodeksu.
Publiczne odstępstwo od wiary katolickiej jest wspomniane w kanonie 1065, dotyczącym małżeństwa, a komentarze do tego kanonu będą pomocne dla czytelnika w zrozumieniu znaczenia pojęcia publicznego odstępstwa od wiary.[28]
Autor, na który powołuje się w tym celu McDevitt, podsumowuje w ten sposób nauczanie kanonistów w tej kwestii, mówiąc najpierw o delikcie apostazji, który kwalifikowałby się do uznania za publiczne odstępstwo od wiary katolickiej:
Musi być znana, to znaczy tak publicznie pewna co do faktu i winy, że w żaden sposób nie można jej ukryć ani usprawiedliwić. Jak wyjaśnia Chelodi, zarówno czyn, jak i zła intencja muszą być tak oczywiste dla ludzi, że nie ma już miejsca na choćby najmniejsze wątpliwości. Roberti podaje jako przykłady takiego znanego odejścia od wiary deklarację lub wyznanie delikwenta w książkach, czasopismach lub publicznych rozmowach, że jest niekatolikiem, prośbę skierowaną do swojego proboszcza o wykreślenie jego nazwiska z parafialnych rejestrów wiernych lub przy okazji publicznego spisu ludności, deklarację, że w ogóle nie należy do żadnej religii.[29]
Element rozgłosu ogranicza zatem znacznie liczbę osób, na które będą miały wpływ przepisy kanonu 1065 z powodu przestępstwa apostazji, ponieważ wymaga, aby wina przestępstwa była tak oczywista de iure lub de facto, że nie można jej kwestionować.[30]
Delikt nie staje się znany przez samą zewnętrzną manifestację grzesznego umysłu, ale tylko wtedy, gdy we wszelkich pozorach i w powszechnej opinii społeczności delikwent wiedział, że łamie prawo i chciał to zrobić.[31]
Komentując przypadek katolików popadłych w herezję, ten sam autor kontynuuje:
Jeśli wina heretyka jest publicznie znana przez społeczność jako nieukrywana i niewytłumaczalna, jego delikt jest znane. Znany delikt nie może być jedynie domniemany na mocy kanonu 2200, § 2, ponieważ domniemana obecność znanej winy w delikcie nie opiera się na domniemaniu prawa. Opiera się na dowodach zawartych w samym akcie, które są tak pewne, zarówno co do faktu naruszenia, jak i co do winy przestępcy, że nie może być żadnych wątpliwości co do żadnego z tych elementów.[32]
Podobnie jak w przypadku apostatów, tak i w przypadku heretyków przepisy kanonu 1065 nie odnoszą się ściśle do katolika, który jest winny po prostu herezji. Musi być znanym heretykiem, to znaczy takim, którego herezja jest publicznie znana przez społeczność jako nieukrywalna i niewytłumaczalna, lub została potępiona wyrokiem sądowym. Jeśli istnieją jakiekolwiek wątpliwości co do obecności herezji ściśle tak zwanej, lub co do rozgłosu takiej herezji w konkretnym przypadku, taki przypadek nie będzie wchodził w zakres kanonu 1065.
22. Zastosowanie.
W obecnej sytuacji nie mamy do czynienia z duchownymi, którzy dołączyli lub publicznie przylgnęli do niekatolickiej sekty, takiej jak Kościół Luterański lub Kościół Anglikański. Nie mamy też do czynienia z duchownymi, którzy wyraźnie zrzekli się swoich urzędów, publicznie odrzucając imię katolika.[33] Wręcz przeciwnie, mamy do czynienia z duchownymi, którzy pomimo tego, że mówią heretyckie rzeczy, bardzo chętnie twierdzą, że są katolikami i że mają władzę, funkcje i urzędy w Kościele katolickim. Katolicy danej diecezji nie uważają powszechnie swojego biskupa za znanego heretyka, przez ten rozgłos, zgodnie z którym wspólnota jako całość uważa, że ani zbrodni, ani winy nie można w żaden sposób zaprzeczyć ani usprawiedliwić. Dlatego w ogromnej większości przypadków całkowicie niemożliwe będzie argumentowanie utraty urzędu w oparciu o milczącą rezygnację, o której mowa w kanonie 188.
23. Kanon 188 i jurysdykcja zastępcza.
Załóżmy hipotezę, że duchowny utracił swój urząd, a zatem również utracił jurysdykcję na mocy kanonu 188. Gdyby udawał, że pozostaje na stanowisku, a lud odwołałby się do niego, jego akty jurysdykcji, choć same w sobie nieważne, stałyby się w rzeczywistości ważne zgodnie z zasadą jurysdykcji zastępczej, wyraźnie potwierdzoną przez kanon 209 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r.
Pewien kanonista napisał całą rozprawę na ten temat, a my tutaj zacytujemy fragmenty jego wyjaśnienia:
Kiedy dana osoba powołuje się na działanie zasady uzupełniającej, ma na myśli, że brakuje władzy jurysdykcyjnej, która musi być obecna dla ważności określonego aktu, a Kościół musi uzupełnić ten brak w momencie wykonywania czynności jurysdykcyjnej. Nie ma znaczenia, z jakich powodów brakuje jurysdykcji. Możliwe, że ta jurysdykcja nigdy nie została przyznana kapłanowi. Być może została przyznana, ale nieważnie... Albo mogła zostać przyznana ważnie, ale później została utracona przez tego, kto ją posiadał.[34]
Ten sam autor podaje następnie odniesienie do kanonu 188 jako jednego z przypadków, w których może mieć zastosowanie:
Prawo domniemywa, że niektóre działania oznaczają milczącą rezygnację z urzędu przez urzędującego.[35]
Dalej komentuje:
I bez względu na to, czy urzędujący na tym stanowisku zachowa swoje stanowisko i nadal będzie wykonywał swoje obowiązki służbowe w dobrej czy w złej wierze, obiektywnie jego działania jurysdykcyjne byłyby źródłem lub rzeczywistym zagrożeniem dla dobra wspólnego, gdyby nie zostały potwierdzone od samego momentu ich wykonania, przez zasadę uzupełniającą kanonu 209. Rację bytu tego kanonu można uznać za szczególnie spełnioną w przypadkach sprawowania takiej władzy.[36]
Po zweryfikowaniu powszechnego błędu polegającego na tym, że dana osoba jest powszechnie uważana za prawowitego sprawującego określony urząd, wynika z tego, że wszystkie jej czynności jurysdykcyjne są następnie ważne tak długo, jak długo utrzymuje się ten powszechny błąd.[37]
Na zakończenie musimy zatem stwierdzić, że sam Kodeks Prawa Kanonicznego ustanawia zasadę jurysdykcji zastępczej, dla dobra wspólnego, w celu uprawomocnienia aktów kościelnych duchownych, którzy utraciliby swój urząd i jurysdykcję przez milczącą rezygnację zawartą w kanonie 188.
24. Zastosowanie do papieża.
Chociaż nie zamierzaliśmy w tym rozdziale mówić bezpośrednio o kwestii heretyckiego papieża, to jednak interesujące jest wspomnienie, że teologowie powszechnie stosowali te same zasady do tego hipotetycznego przypadku. Billuart[38] wyjaśnia to w bardzo jasny sposób:
Inni otrzymują swoją jurysdykcję od Kościoła, który kontynuuje ją dla nich [uzupełniając jej brak w przypadku znanej herezji]. Ale najwyższy Papież nie otrzymuje swojej jurysdykcji od Kościoła, ale od Chrystusa. I nigdzie nie jest powiedziane, że Chrystus nadal utrzymuje jurysdykcję papieża, który jest jawnym heretykiem, ponieważ Kościół może to uznać [mianowicie, że papież stał się znanym heretykiem] i ponieważ Kościół może zapewnić sobie innego pasterza. Bardziej powszechna opinia utrzymuje jednak, że Chrystus zachowa jurysdykcję papieża, nawet jawnie heretyckiego, przez specjalną dyspensę, dla wspólnego dobra i pokoju Kościoła, dopóki nie zostanie uznany przez Kościół za jawnego heretyka.[39]
Należy tu zauważyć, aby czytelnik się nie pomylił, że Chrystus nie mógł jednak zapewnić i nie zapewni jurysdykcji dla czynów sprzecznych z chwałą Bożą i zbawieniem dusz.
Stosując te zasady do kryzysu Wielkiej Schizmy Zachodniej, na przykład, Wilmers mówi, że gdyby wszyscy papieże podczas Wielkiej Schizmy Zachodniej byli wątpliwi, Chrystus zapewniłby jurysdykcję każdemu z nich z powodu koloru tytułu. Wyjaśnia również, że nie wszystkie akty jurysdykcji były ważne, ale tylko te, które były niezbędne do zarządzania wiernymi. Analogicznie, soborowi papieże nie otrzymują władzy uzupełnionej bezkrytycznie, ale tylko w takim zakresie, w jakim jest to konieczne dla wspólnego dobra Kościoła.[40] Dlatego Chrystus nigdy nie mógł przyznać fałszywemu papieżowi jurysdykcji uzupełnionej, aby uchylił tradycyjną Mszę i zastąpił ją obrzędem skażonym heretyckimi zasadami. Ale Chrystus mógłby zgodnie z tymi zasadami uzupełnić akty, i z pewnością uzupełniłby, które są niezbędne dla samej kontynuacji Kościoła, takie jak mianowanie papieskich elektorów.
W ten sam sposób Kościół nie mógł, poprzez kanon 209, uzupełnić jurysdykcji aktom kościelnym przyporządkowanym bezpośredniemu niszczeniu religii katolickiej. Dlatego nie można powoływać się na kanon 209 w celu ustanowienia ważnej promulgacji i egzekwowania Vaticanum II, Nowej Mszy i wszystkich innych złych praw i dekretów wydanych przez posoborową hierarchię „Novus Ordo”.
Innymi słowy, na kanon 209 i jurysdykcję uzupełnianą można powołać się (1) tam, gdzie jest to konieczne, oraz (2) tylko w tych przypadkach, w których wymaga tego dobro wspólne Kościoła lub dobro dusz.
25. Podsumowanie.
Jest oczywiste, że kanon 188 nie daje kanonicznych narzędzi do stwierdzenia nieważnego sprawowania jurysdykcji przez „soborowych papieży i biskupów”. Kryteria stosowania zasady milczącej rezygnacji są bardzo restrykcyjne i nie będą miały zastosowania do większości z nich. Ponadto, nawet gdybyśmy przyznali stosowanie kanonu 188 do niektórych prałatów i w ten sposób doszli do utraty ich urzędu, sam Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. zapewnia zasadę uzupełniającą, aby temu zaradzić.
Powinno być również jasne, że utrata urzędu nie jest tym samym, co pozbawienie urzędu, opisane powyżej. Depozycja z pewnością obejmuje utratę urzędu, ale także sprowadza niezdolność do wyboru, bycia wybranym i zaakceptowania nowego urzędu. Ta niezdolność do wyboru lub bycia wybranym wymuszona przez depozycję nie jest sama w sobie zawarta w czystej utracie urzędu.
Podsumowując, użycie jedynie kanonicznych zasad nie może, nawet w odległym stopniu, udowodnić jakiejkolwiek powszechnej automatycznej detronizacji z urzędów „soborowych papieży i biskupów”, co zostało zakwestionowane przeciwko Tezie z Cassiciacum. Dlatego, chociaż prawdą jest, że ci „soborowi papieże i biskupi” nie mają władzy Chrystusa do nauczania, rządzenia i uświęcania wiernych, nie utracili jednak swoich kanonicznych tytułów do tych urzędów i nie zostali kanonicznie usunięci.
26. Czy prawo poprzedzające Kodeks z 1917 r. jest inne?
Po wyjaśnieniu, w jaki sposób należy rozumieć różne kanony Kodeksu z 1917 r., i po wykazaniu, że nie są one sprzeczne z Tezą, ale faktycznie potwierdzają jej zasady, zróbmy teraz podobne studium innego monumentu prawodawstwa Kościoła w tej samej kwestii, a mianowicie słynnej „bulli Pawła IV”.
ARTYKUŁ CZWARTY
BULLA PAWŁA IV NIE JEST DEFINICJĄ DOGMATYCZNĄ, ALE PRAWEM KARNYM
27. Czym jest „bulla Pawła IV”?
Mówiąc o „bulli Pawła IV”, mamy oczywiście na myśli konstytucję Cum ex apostolatus, ogłoszoną przez Pawła IV 15 lutego 1559 roku.[41] Bulla ta zasłynęła zarówno z tego, że mówi o nieważności wyboru z powodu herezji, jak i z faktu, że jest wymieniona przez kardynała Gasparriego jako jedno ze źródeł kanonów 167, 188 i 2314.
Wiele już powiedziano na temat tej bulli i jej interpretacji. Będziemy postępować metodycznie i w oparciu o niepodważalny autorytet wyjaśnimy jej rzeczywiste znaczenie. Po pierwsze, pokażemy, że ta bulla nie jest definicją dogmatyczną, ale prawem karnym. Później omówimy kwestię jej aktualnej wartości zgodnie z obowiązującym Kodeksem Prawa Kanonicznego z 1917 roku. Wreszcie, niezależnie od jej obecnej siły lub jej braku, rozważymy, czy ta bulla unieważnia Tezę z Cassiciacum, jak twierdzą niektórzy z naszych przeciwników.
28. Bulla Pawła IV jest prawem karnym.
Rozdział ten będzie mało interesujący dla duchowieństwa, które jest bardziej zaznajomione z naukami kościelnymi. Dla każdego kanonisty jest oczywiste, że konstytucja Cum ex apostolatus jest dokumentem dyscyplinarnym, prawem karnym (samo wprowadzenie nadane mu przez Bullarium faktycznie na to wskazuje), a na pewno nie dogmatyczną definicją, jak niektórzy fałszywie twierdzili, aby nadać więcej „prestiżu” i „wagi” ich argumentacji. Niemniej jednak, ponieważ świeckim często trudno jest sformułować jasny i pewny osąd w tej kwestii, ze względu na zamieszanie spowodowane obfitością artykułów i dokumentów napisanych przez osoby niewykształcone, ale niestety łatwo dostępnych w internecie, przytoczymy tutaj obszernie fragment dzieł kard. Hergenröthera.[42]
29. Kardynał Hergenröther jest wybitnym teologiem i kanonistą.
Joseph Hergenröther, urodzony 15 września 1824 roku w Würzburgu (Bawaria), bardzo wcześnie wyróżnił się niezwykłymi zdolnościami intelektualnymi. Uzyskał doktorat z teologii, zanim zaczął wykładać prawo kanoniczne i historię (szczególnie znany jest z prac naukowych dotyczących historii Kościoła). Przez całe życie wnosił cenny wkład w rozwój nauk kościelnych. Jego wkład był tak znaczący, że został mianowany przez papieża Piusa IX konsultorem (Pierwszego) Soboru Watykańskiego. Na tym samym soborze okazał się, wraz z Hettingerem, jednym z głównych obrońców papieskiej nieomylności w Niemczech i zagorzałym przeciwnikiem liberałów i anty-infallibilistów. Znany jest między innymi ze słynnego Antijanus, odpowiedzi dla Döllingera, założyciela Starokatolicyzmu, który pisał wówczas pod pseudonimem Janus. Hergenröther został mianowany prałatem przez papieża Piusa IX w nagrodę za jego liczne dzieła, a później został mianowany kardynałem przez papieża Leona XIII. Był także wybitnym członkiem wielu rzymskich kongregacji. Zmarł 3 października 1890 roku, po długim życiu całkowicie poświęconym obronie Kościoła katolickiego. Kardynał Hergenröther jest zatem bardzo dobrze zaznajomiony z omawianą kwestią.
30. Kontekst niniejszego badania.
W 19 wieku przeciwnicy nieomylności i liberałowie szukali argumentu w próbie obalenia papieskiej nieomylności. Jednym z wielu fałszywych argumentów używanych przez przeciwników papieskiej nieomylności było przedstawianie doktryny nieomylności tak, jakby ta doktryna oznaczała, że papież jest nieomylny w takich sprawach, jak „mówienie, która jest godzina” wśród innych absurdalnych twierdzeń. Liberałowie starali się wykazać, że pewne dokumenty, które zawsze były uważane jedynie za dyscyplinarne, zostały sklasyfikowane jako nieomylne oświadczenia, a mimo to zmieniły się lub zostały porzucone. Dokładniej mówiąc, liberałowie próbowali przedstawić słynną bullę Pawła IV jako nieomylną wypowiedź dogmatyczną, myśląc, że w ten sposób okażą papieską nieomylność jako śmieszną.
Przeciwko temu twierdzeniu kard. Joseph Hergenröther w jednym ze swoich dzieł[43] wyjaśnia, że bulla Pawła IV nie jest definicją dogmatyczną, ale raczej prawem karnym. Zacytujemy tutaj ten fragment obszernie, ale bez jego oryginalnych przypisów, które nie są istotne dla naszego celu.
31. Wyjaśnienie kard. Josepha Hergenröthera.
Odwołujemy się również do bulli Pawła IV, Cum ex apostolatus officio, z 15 lutego 1559 r., do której nasi przeciwnicy najchętniej przypisują charakter dogmatycznej decyzji ex cathedra, mówiąc, że jeśli ta bulla nie jest powszechnie obowiązującym dekretem doktrynalnym (w kwestii władzy papieskiej), to żaden pojedynczy dekret papieski nie może twierdzić, że taki jest. Ale żaden z przedstawicieli teologii dogmatycznej nie odkrył jeszcze tego charakteru w bulli, która była powszechnie uważana za emanację duchowej władzy karnej, a nie decyzję autorytetu doktrynalnego. Widzimy, że taktyka przeciwników Kościoła została odwrócona: dawniej janseniści i prawnicy francuskiego parlamentu zaprzeczali, że bulla Unigenitus była dogmatyczna, chociaż wszyscy katoliccy teologowie uważali ją za taką; teraz partia Janusa i prawnicy, którzy protestują przeciwko Soborowi Watykańskiemu, twierdzą, że bulla Pawła IV jest dogmatyczna, chociaż wszyscy katoliccy teologowie zaprzeczają, że tak jest. W rzeczywistości ani sformułowanie tej ostatniej bulli, ani jej treść jako całość, ani reguły powszechnie przyjęte wśród teologów nie pozwalają uznać jej za decyzję dogmatyczną. Jeśli ma istnieć dekret doktrynalny wiążący wszystkich, konieczne jest, aby doktryna, która ma być utrzymywana lub propozycja, która ma być odrzucona, została przedstawiona wiernym w kategoriach sugerujących obowiązek i była przepisana przez pełny autorytet urzędu nauczania Kościoła. Tak nie jest w przypadku tej bulli. Prawdą jest, że we wstępie mówi się o władzy papieskiej i zgodnie z jej poglądem powszechnie utrzymywanym w średniowieczu. Ale tutaj, jak w każdej innej bulli, reguła, o której już była mowa, że nie wstęp i rzekome powody, ale po prostu i tylko część nakazująca (dyspozytywna), sama decyzja, ma moc wiążącą. Wprowadzenia dość podobne można znaleźć w prawach odnoszących się wyłącznie do spraw dyscypliny, jak każdy może zobaczyć, kto skonsultuje się z Bullarium. Jeśli chodzi o nakazową część bulli, o której mowa, zawiera ona jedynie sankcje karne przeciwko herezji, które bezsprzecznie należą wyłącznie do praw dyscyplinarnych.[44] Wnioskowanie ze wstępu doktrynalnej decyzji w sprawie władzy papieskiej jest po prostu śmieszne. Widzieli to inni przeciwnicy, którzy zatem, jak Janus i Huber, nie wydedukowali dogmatycznej definicji ze słów wprowadzających papieża, ale wydedukowali z części nakazującej definicję co do moralności. „Gdyż to, jak katolik powinien zachowywać się wobec heretyków i heretyckich władców, czy to za kradzież, czy legalną okupację, czy ktoś jest zobowiązany w sumieniu uznać roszczenie o sukcesję lub inne roszczenia prawne, - te i podobne pytania muszą być uznane za należące do moralności chrześcijańskiej nawet przez najsłabszych zwolenników nieomylności”.[45] Takie stwierdzenie u każdego, kto naprawdę przeczytał bullę, pozostawia nam niewielką nadzieję, że w ogóle rozumie, o czym mówi. Paweł IV odnawia wcześniejsze cenzury i prawa karne, które jego poprzednicy, działając w porozumieniu z cesarzami, wydali przeciwko różnym herezjom; pragnie, aby były one przestrzegane wszędzie i wprowadzane w życie tam, gdzie nie zostały wprowadzone. Chodzi zatem o praktyczne wykonanie poprzednich praw karnych, które ze swej natury są dyscyplinarne i nie pochodzą z Bożego objawienia, ale z kościelnej i cywilnej władzy karnej.[46] Oprócz odnowienia starych dodano nowe kary, które również należą do sfery dyscypliny. Wiele zdań jest w całości wzorowanych na prawach cywilnych, np. Fryderyka II (1220). Papież nie przemawia tu jako nauczyciel (ex cathedra), ale jako czujny pasterz, który pragnie trzymać wilki z dala od owiec i w czasie, gdy faktyczny lub rychły upadek nawet biskupów i kardynałów wymagał największej czujności i najsilniejszych środków. Bulla Pawła IV może być uważana za zbyt surową, nierozsądną i nieumiarkowaną w swoich karach, ale z pewnością nie można jej uznać za doktrynalną decyzję ex cathedra. Żaden katolicki teolog nie uznał jej za taką ani nie umieścił jej w zbiorze decyzji dogmatycznych; a uczynienie tego zasługiwałoby tylko na ośmieszenie; bo jeśli ta bulla ma być uważana za decyzję doktrynalną, to samo musi być zrobione z każdym kościelnym prawem karnym. Papieska nieomylność, to prawda, wyklucza jakikolwiek błąd co do nauczania moralnego, tak że papież nigdy nie może uznać niczego moralnie złego za dobre i odwrotnie; ale nieomylność odnosi się tylko do nakazów moralnych, do ogólnych zasad, które papież nakazuje wszystkim Chrześcijanom jako regułę postępowania, a nie do stosowania tych zasad do indywidualnych przypadków, a zatem w żaden sposób nie wyklucza możliwości popełnienia przez papieża błędów w jego rządzie przez zbyt wielką surowość lub łagodność. Jego nieomylność, która jest jego jedynie jako nauczyciela, rzeczywiście chroni go przed fałszowaniem doktryn Kościoła co do wiary i moralności, ale nie jest gwarancją, że zawsze będzie właściwie stosował te doktryny i nigdy osobiście nie popełni przeciwko nim żadnej obrazy.
Ale mówi się: „Ta bulla jest skierowana do całego Kościoła, jest podpisana przez kardynałów, a zatem została opublikowana w najbardziej uroczystej formie i z pewnością jest ex cathedra”. Cechy te nie wystarczają jednak do dogmatycznej decyzji doktrynalnej. Powszechnie obowiązujące prawa dotyczące dyscypliny zostały również podpisane przez kardynałów i uroczyście ogłoszone. Nawet bulla Cum divina Aleksandra VII (26 marca 1661 r.), która nałożyła na cały majątek kościelny we Włoszech pewne dziesięciny, aby pomóc Wenecjanom w ich walce z Turkami, została podpisana przez kardynałów. A inne papieskie prawa dyscyplinarne zostały wydane „z pełni władzy” (de plenitudine potestatis); słowo „definiować” jest używane w innych miejscach, również w wyrokach sądowych; a prawa wyznaczone jako obowiązujące na zawsze (constitutio in perpetuum valitura) były wkrótce potem uchylane, ponieważ uznawano, że nie służą Kościołowi. Tego rodzaju dowody, które nasi przeciwnicy przedstawiają w tej sprawie, pokazują całkowitą ignorancję w kwestii bulli papieskich. Porównajmy na przykład inną bullę tego samego papieża skierowaną przeciwko ambitnym wysiłkom tych, którzy pożądali godności papieskiej; bulla ta ma również zgodę kardynałów, jest publikowana z pełni władzy papieskiej, jest uznawana za obowiązującą na zawsze, grozi jednakowo wszystkim dostojnikom duchowym i doczesnym bez wyjątku itp. A jednak niewątpliwie nie jest to w najmniejszym stopniu bulla dogmatyczna. Gdyby tak było, kanoniści nie mieliby prawie żadnych najnowszych praw kościelnych (w przeciwieństwie do dogmatów) do omawiania; podczas gdy teologowie dogmatyczni byliby w dziwnej ignorancji na temat swojej dziedziny.
32. Podsumowanie tej kwestii.
Kardynał Hergenröther wyraża się więc bardzo jasno: bulla Pawła IV jest prawem karnym, którego część nakazująca „zawiera... jedynie sankcje karne przeciwko herezji”, a kardynał twierdzi, że zgadza się ze wszystkimi kanonistami i teologami, oprócz tego, że zgadza się z samym wprowadzeniem do niej w Bullarium.[47] Bulla dotyczy „praktycznego wykonania poprzednich praw karnych”, które „nie pochodzą z Bożego objawienia”.
ARTYKUŁ PIĄTY
OBECNA MOC BULLI PAWŁA IV
33. Bulla Cum ex apostolatus nie jest już w mocy.
Jest to całkowicie jasne dla kanonistów, takich jak Coronata, którzy omawiając obecną dyscyplinę wyboru papieża, wspominają o tym jedynie w przypisie, jakby było to coś oczywistego dla wszystkich: „non viget amplius Constit. Pauli IV ‘Cum ex apostolatus officio’ 15 feb. 1559”,[48] to znaczy: „Konstytucja Cum ex apostolatus officio Pawła IV, datowana na 15 lutego 1559 r., już nie jest w mocy”. Według naszej wiedzy żaden kanista nie twierdzi czegoś przeciwnego.
Ponieważ jednak czytelnik może uznać to za niewystarczający dowód, aby to przyznać, przeanalizujmy powody, które wspierają takie stwierdzenie.
34. Instrukcje zawarte w Kodeksie z 1917 r.
Kwestia obecnej wartości bulli jest w rzeczywistości dość łatwa do rozwiązania dzięki publikacji Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 roku. Komisja powołana do kodyfikacji prawa Kościoła ewidentnie oparła się na już istniejących prawach kanonicznych, czasem po prostu zadowalając się ich włączeniem w całość, czasami modyfikując je do pewnego stopnia i harmonizując ze sobą różne prawa. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. jest jednak obecnie punktem odniesienia i ma pierwszeństwo przed jakimkolwiek poprzednim prawem, zgodnie z zasadami określonymi w kanonie 6:
Kodeks w przeważającej części zachowuje dyscyplinę obecnie obowiązującą, chociaż przynosi odpowiednie zmiany. Zatem:
1. Wszelkie prawa, zarówno powszechne, jak i szczególne, sprzeczne z przepisami niniejszego Kodeksu, zostają uchylone, chyba że wyraźnie postanowiono coś innego w odniesieniu do poszczególnych praw;
2. Kanony, które odnoszą się do starego prawa jako całości, należy oceniać według starych władz i podobnie według otrzymanych interpretacji zatwierdzonych autorów;
3. Kanony, które są tylko częściowo zgodne ze starym prawem, o ile są zgodne, powinny być oceniane zgodnie ze starym prawem; w zakresie, w jakim są one rozbieżne, należy je oceniać zgodnie z ich własnym brzmieniem;
4. W przypadku wątpliwości co do tego, czy zapis kanoniczny różni się od starego prawa, nie jest uważany za odmienny od starego prawa;
5. W odniesieniu do kar, jeżeli w Kodeksie nie ma o nich wzmianki, niezależnie od tego, czy są one duchowe czy doczesne, lecznicze czy, jak mówią, windykacyjne, automatyczne czy formalnie nałożone, uważa się je za uchylone;
6. Wśród innych obecnie obowiązujących praw dyscyplinarnych, jeśli nie są one zawarte ani wyraźnie, ani pośrednio w Kodeksie, należy powiedzieć, że utraciły swoją moc, chyba że są powtarzane w księgach liturgicznych lub jeśli prawo jest prawem Bożym, czy to pozytywnym, czy naturalnym.
35. Bulla Cum ex apostolatus jest podana jako część Fontes Kodeksu.
Niektórzy utrzymują, że bulla Pawła IV nadal obowiązuje z powodu odniesienia podanego w przypisach w Kodeksie z 1917 roku. Ale to jest fałszywe twierdzenie. Bulla Pawła IV jest jedynie wskazana przez kardynała Gasparriego jako jedno ze źródeł obecnego prawa. Jest wskazana jako należąca do Fontes, źródeł użytych w redakcji Kodeksu z 1917 roku, ale nie jest częścią samego Kodeksu. Wymaga to trochę historii, aby czytelnik mógł to właściwie zrozumieć. Ponieważ Kodeks z 1917 r. był systematycznym sformułowaniem prawa Kościoła, często konieczne było odwoływanie się do poprzednich przepisów, aby właściwie zrozumieć znaczenie Kodeksu z 1917 r. Ponieważ sam Kodeks przedstawia prawo Kościoła tylko w formie kanonów, nie wskazując ich pochodzenia, kardynał Gasparri, który pracował nad tą kodyfikacją i był wybitnym kanonistą, starał się temu zaradzić, publikując zbiór tych przeszłych praw, które posłużyły do stworzenia Kodeksu z 1917 r.: słynny Fontes. Kardynał Gasparri opublikował wydanie Kodeksu, które zawierało w przypisach właściwe odniesienia różnych kanonów do tych poprzednich praw.
Dodatki te nie są częścią Kodeksu, ani nie są dziełem Stolicy Apostolskiej, ani Komisji, która zredagowała Kodeks lecz jedynie prywatną pracą kardynała Gasparriego. Są one z pewnością użyteczne, ale mają tylko prywatny autorytet kard. Gasparriego, który sam wyjaśnia we wstępie do swojego wydania, że nowe kanony bardzo często różnią się od poprzednich ustaw, szczególnie w tym, co dotyczy kar.
Tak więc utrzymywanie, że bulla Pawła IV została włączona jako taka do Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r., ponieważ została wspomniana w przypisach do wydania kardynała Gasparriego, jest manifestem ignorancji na temat działania Kodeksu i nieznajomości historii Kodeksu.
36. Kodeks z 1917 r. uchylił poprzednie przepisy karne, chyba że zostały wyraźnie wymienione.
Rozważmy teraz moc poprzednich praw karnych. Widzieliśmy już, jak Kodeks z 1917 r. uchylił wszystkie kary, które nie zostały w nim wymienione, na mocy kanonu 6, n. 5:
W odniesieniu do kar, jeżeli w Kodeksie nie ma o nich wzmianki, niezależnie od tego, czy są one duchowe czy doczesne, lecznicze czy, jak mówią, windykacyjne, automatyczne czy formalnie nałożone, uważa się je za uchylone.
Zatem kanoniści komentują:
Nie ma wątpliwości co do uchylenia kar prawa powszechnego, które nie są zawarte w Kodeksie.[49]
Przepisy karne, nawet jeśli nie są sprzeczne z Kodeksem, są uchylane, chyba że są wymienione w samym kodeksie. [50]
Jest to szczególnie prawdziwe w przypadku kar związanych z deliktem herezji, zgodnie ze słynnym Dictionnaire de Théologie Catholique, który tak mówi w artykule o herezji i heretykach:
Kary egzekwowane w prawach poprzedzających promulgację kodeksu prawa kanonicznego mają jedynie wartość retrospektywną.[51]
Otóż jasne jest, że kardynał Hergenröther uważał bullę Pawła IV za prawo karne i zapewnił nas, że w tym zgadza się ze wszystkimi kanonistami i teologami. Ale prawo karne obowiązuje obecnie tylko w takim zakresie, w jakim jest wyraźnie wymienione w Kodeksie z 1917 r. Tak więc nie powinniśmy patrzeć na bullę Pawła IV, ale na Kodeks z 1917 roku, aby dowiedzieć się, jakie są kary związane z przestępstwem herezji, jak to zrobiliśmy wcześniej. Bulla Pawła IV i kary wymuszone przed ogłoszeniem kodeksu mają jedynie „wartość retrospektywną”, by użyć słów słynnego słownika.
37. Prawo zostało istotnie (substancjalnie) zmienione Kodeksem z 1917 r.
Ponadto stwierdzamy, że w prawie pojęcie „rezygnacji” jest naprawdę różne od pojęcia „pozbawienia”. Ważne jest, aby pamiętać o tym prawdziwym rozróżnieniu, ponieważ zgodnie z bullą Pawła IV Cum ex apostolatus utrata urzędu z powodu publicznego odstępstwa od wiary została sklasyfikowana jako pozbawienie (privatio a jure), a nie jako „rezygnacja”. Z drugiej strony, zgodnie z kanonem 188 obecnego Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r., utrata urzędu z powodu publicznego odejścia od wiary jest klasyfikowana jako „rezygnacja”, które ściśle rzecz biorąc nie jest karą.[52] To rozróżnienie między dwoma pojęciami „rezygnacji” i „pozbawienia” może wydawać się nieistotne, ale konsekwencje tej istotnej zmiany[53] w klasyfikacji potwierdzają brak wiążącej mocy Cum ex apostolatus, ponieważ kanon 6 Kodeksu stanowi, że modyfikacja prawa, jaką widzimy wraz ze zmianą z „pozbawienia” na „rezygnację”, pociąga za sobą uchylenie poprzedniego prawa i egzekwowanie nowego.
38. Podsumowanie tej kwestii.
Powinno być teraz oczywiste, że słynna bulla Pawła IV nie jest obecnym prawem, którego należy przestrzegać w kwestii utraty urzędu przez herezję. Obecne prawo zawarte jest w kanonach, które wcześniej wyjaśniliśmy. Ale dla dobra argumentu pogłębimy nasze zrozumienie bulli, aby zobaczyć, czy inny wynik niż obecna sytuacja byłby możliwy, gdyby stare prawo, poprzedzające Kodeks z 1917 r., nadal obowiązywało.
ARTYKUŁ SZÓSTY
OBIEKTYWNA WARTOŚĆ BULLI PAWŁA IV
39. Bulla Pawła IV, podobnie jak Kodeks z 1917 r., zajmuje się konsekwencjami zbrodni herezji.
Przyjmując bardziej spekulatywne podejście, musimy jeszcze odpowiedzieć na pytanie, czy bulla Pawła IV, gdyby nadal obowiązywała, być może unieważniłaby Tezę biskupa Guérarda des Lauriers. Problem ten można łatwo rozwiązać, gdy zrozumiemy znaczenie bulli poprzez krótką analizę innych dokumentów z tego samego okresu.
Bulla Pawła IV nie odnosi się do grzechu herezji, ale do herezji jako zbrodni lub deliktu. Wynika to jasno z badań nad bullą, takich jak wspomniane w poprzednich rozdziałach badanie Hergenröthera, ze wstępu udzielonego bulli przez samo Bullarium (również cytowane powyżej) oraz z innych praw ogłoszonych w tym samym okresie.
40. Jedna czy dwie bulle Cum ex apostolatus?
To, co jest ignorowane lub być może nieznane przez wielu, to fakt, że istnieje nie tylko jedna, ale dwie bulle papieskie o nazwie Cum ex apostolatus officio. Pierwsza, bardzo znana, to bulla Pawła IV z 15 lutego 1559 roku, a druga została opublikowana przez św. Piusa V 27 stycznia 1567 roku. Ta późniejsza bulla, ogłoszona osiem lat po pierwszej, zaczyna się od tych samych słów i nosi tą samą nazwę. To nie przypadek. Św. Pius V potwierdził bullę Pawła IV przez motu proprio zatytułowanym Inter multiplices curas z 21 grudnia 1566 r., a miesiąc później ponownie zajął się problemem wakatu z powodu zbrodni herezji w bulli Cum ex apostolatus z 27 stycznia 1567 r.
W tej bulli św. Pius V omawia kwestię, kto otrzyma beneficjum związane z urzędem, który zwolnił się z powodu zbrodni herezji („propter crimen haeresis”). Święty ponownie odniesie się do tej kwestii w dalszej części deklaracji Decet Romanum Pontificem z 31 lipca 1571 r.
41. Sprawa jest podobna do tego, co wyjaśniliśmy powyżej.
Zarówno Paweł IV, jak i św. Pius V (i papież Pius IV, który rządził między tymi dwoma papieżami) zajmowali się zbrodnią herezji. Mamy zatem do czynienia z tym samym problemem, o którym mowa w naszym studium kanonu 188. Niezależnie od tego, czy jest to deprywacja karna, czy milcząca rezygnacja, utrata urzędu z powodu herezji interweniuje, gdy dochodzi do zbrodni herezji. Z wyjątkiem wyraźnych przypadków, jak wspomniano w poprzednich rozdziałach, ktoś, kto publicznie odrzuca wiarę katolicką w taki sposób, że jego uporczywość nie może być kwestionowana, często będzie musiał być określony prawnie przez proces ostrzeżeń kanonicznych, aby zaistniały konsekwencje prawne. Tak więc papież Pius IV w Romanus Pontifex z 7 kwietnia 1563 r. odnosi się do ostrzeżeń i upływu czasu na ewentualną poprawę duchownego.
42. Bulla Pawła IV stwierdza, że heretyk nie może być ważnie wybrany na papieża.
Inna część bulli Pawła IV dotyczy wyboru kogoś, kto później okazał się heretykiem, uznając jego wybór za nieważny. Ale i w tym przypadku musiałoby to być prawnie zdeterminowane, aby miało swoją moc prawną. Wspomina jednak, że wybór heretyka na papieża byłby nieważny, gdyby wybrany okazał się heretykiem, nawet „w zgodzie i jednomyślnie”. Zacytujmy tutaj sekcję 6 bulli w całości, aby lepiej zrozumieć kontrowersje, jakie wzbudziła w niektórych kręgach. Ta część, bardzo mocna w swoim języku, jest często źle rozumiana.
§ 6. Dodajemy również, że gdyby kiedykolwiek się okazało, że jakiś biskup, a nawet pełniący obowiązki arcybiskupa, patriarchy, albo prymasa, czy też kardynał Świętego Kościoła Rzymskiego, albo jak to zostało wyżej powiedziane legat, czy też papież rzymski przed dokonaniem jego wyboru do godności kardynała, albo przed wyniesieniem go do godności papieskiej odpadł od wiary katolickiej, albo popadł w jakąkolwiek herezję,
(1) wówczas wybór albo wyniesienie tej osoby, nawet dokonane w zgodzie i jednomyślnie przez wszystkich kardynałów będzie żadne, nieważne i próżne.
(2) Wybór ten bądź wyniesienie nie może być także uznane, ani nie uzyska ważności czy to na drodze przyjęcia obowiązków, ani przez konsekrację, ani przez objęcie władzy i zarządu wynikających z urzędu, ani przez rzekomą koronację papieską, ani przez uroczyste oddanie czci, ani przez wyrażenie powszechnej obediencji,
(3) w żadnym czasie, ani w żadnym razie nie może być uznane za zgodne z prawem.
(4) Ponadto taka osoba, awansowana do godności biskupa, arcybiskupa, patriarchy albo prymasa, czy też wybrana do godności kardynała, albo obrana na papieża nie uzyska żadnej zdolności do sprawowania władzy czy też w sprawach duchownych, czy też świeckich, nie może być traktowana, że władzę tę posiada,
(5) ale wszystkie razem i każda z osobna z wszelkich wypowiedzi, czynów, działań i decyzji dokonanych przez tę osobę, oraz następstwa tych aktów będą pozbawione wszelkiej mocy, nie będą mieć żadnego znaczenia, ani nie będą dla nikogo normą prawa.
(6) Prócz tego wszystkie razem i każda z osobna z osób wyniesionych i awansowanych w taki sposób do swych godności, mocą samego faktu, bez żadnego dokonanego w tej kwestii ogłoszenia będą pozbawione wszelkich godności, miejsc, zaszczytów, tytułów, władzy, urzędów i mocy, nawet gdyby wcześniej nie odpadły od wiary, bądź nie wpadły w herezję, czy też nie popadły w stan schizmy, ani jej nie wzbudziły, czy też nie zostały pochwycone na takim uczynku.
https://www.ultramontes.pl/cum_ex_apostolatus_pl.htm
43. Fałszywa interpretacja.
Ta część jest często błędnie rozumiana jako oznaczająca, że może dojść do sytuacji, w której może zostać udowodnione, że pozorny papież był fałszywym papieżem i nawet nie został ważnie wybrany, nawet po latach pokojowego pontyfikatu. Jednak nie jest to znaczenie tej bulli. Papiestwo nie mogło być uzależnione od przyszłej ewentualności z niepewnym odkryciem czyjejś herezji. Co więcej, teologowie na ogół zgadzają się, że ukryty heretyk może być ważnym papieżem.[54]
Pomysł odkrycia herezji papieża po wielu latach i tego, że wszystkie jego działania byłyby dotychczas nieważne, byłby wyraźnie sprzeczny z tym powszechnym nauczaniem, a także byłby bardzo niebezpieczny dla trwania Kościoła. Co by się stało, gdyby można było odkryć, że papież sprzed dwóch wieków był heretykiem, i którego herezja była do tej pory nieznana? Czy sukcesja apostolska zostałaby wtedy zerwana? Czy papiestwo i sukcesja apostolska Stolicy Rzymskiej powinny zatem zależeć od przyszłej ewentualności możliwego odkrycia herezji? Byłaby to logiczna konsekwencja argumentacji naszych przeciwników.
Ale powszechna opinia utrzymuje, że ukryta herezja nie jest przeszkodą dla papiestwa. I to rzeczywiście wydaje się być zgodne ze znaczeniem tej bulli. Początek sekcji 6, jak zacytowaliśmy, jest często tłumaczony w następujący sposób:
...gdyby kiedykolwiek się okazało [apparuerit], że jakiś biskup... czy też papież rzymski przed dokonaniem jego wyboru do godności kardynała, albo przed wyniesieniem go do godności papieskiej odpadł od wiary katolickiej, albo popadł w jakąkolwiek herezję...
„Okazało się”, użyte w języku polskim, sprawia, że brzmi to tak, jakby wymagało niewiele więcej niż zarzutu; kiedy w rzeczywistości musi to być jawne, albo przez ostrzeżenia i deklaracje, o których wspomniano powyżej, albo przez znaną herezję, to znaczy, gdy jest to oczywiste dla wszystkich, zarówno fakt, jak i uporczywość.
44. Bulla ta została wyjaśniona przez wybitnego kanonistę.
Pytania te stanowią trudność przewidzianą i wyjaśnioną przez bardzo wybitnego teologa i kanonistę,[55] dominikanina Passeriniego, który napisał cały traktat o wyborze papieża i wyjaśnił obszernie znaczenie tej części bulli Pawła IV.[56] Jego zdaniem, „wyrażenie powszechnej obediencji” („ei praestitam ab omnibus obedientiam”) nie odnosi się do pokojowej akceptacji przez Kościół powszechny (w którym to momencie, jak wyjaśnia, nie można już kwestionować wyboru), ale raczej do ceremonii posłuszeństwa udzielonej nowo wybranemu papieżowi przez kardynałów, wspomnianej wcześniej w bulli, i do kogo odnosiłby się termin „omnibus”. Ceremonia obediencji odnosi się technicznie do uroczystego poddania się kardynałów nowo wybranemu papieżowi. Kiedy jednak nowy papież zostanie pokojowo zaakceptowany przez cały Kościół, ta część bulli Pawła IV staje się nieistotna według Passeriniego. Ale jeśli papież miałby stać się jawnym heretykiem, byłoby to odrębna kwestia heretyckiego papieża, to znaczy hipotetyczna kwestia, co by się stało, gdyby papież popadł w herezję jako osoba prywatna.
45. Porównanie z innymi podobnymi dokumentami potwierdza to wyjaśnienie.
Nie można zaprzeczyć, że takie jest znaczenie tej bulli papieskiej, ponieważ jest to powszechne nauczanie teologów, że przyjęcie wyboru przez Kościół powszechny naprawiłoby każdą wadę wyboru i jest gwarancją ważnego wyboru. Innymi słowy, powszechna pokojowa akceptacja wyboru przez Kościół jest uważana przez teologów za nieomylny znak kanonicznego wyboru. Nie powiedzieli, że bulla nauczała czegoś dokładnie przeciwnego, a mianowicie, że nawet po powszechnej akceptacji Kościoła wybór może zostać odwrócony i uznany za nieważny. Stąd oczywiście nie może to być znaczenie tej bulli. Musimy zatem zakończyć za Passerinim, że „wyrażenie powszechnej obediencji” odnosi się do kardynałów, a nie do Kościoła powszechnego.[57]
Potwierdza to również porównanie z inną konstytucją papieską, bullą Cum tam divino papieża Juliusza II z 1505 r., która dotyczyła wyboru papieża w symonii w taki sam sposób, w jaki Paweł IV zajmował się wyborem heretyka. W rzeczywistości możemy wyraźnie zauważyć, że bulla Pawła IV naśladuje i imituje strukturę bulli Juliusza II, opublikowanej pięćdziesiąt cztery lata wcześniej. Naśladowanie i powtarzanie formuł poprzedników jest bardzo powszechną praktyką w dokumentach papieskich. Dotyczy to w szczególności wydawania przepisów dyscyplinarnych. W tym wcześniejszym dokumencie papież Juliusz II odnosi się również do ceremonii obediencji kardynałów, jako niewystarczającej do potwierdzenia wyboru (w n. 2):
A tego rodzaju wybór w symonii nigdy nie jest potwierdzony ani przez późniejszy upływ czasu, ani przez intronizację [elekta], ani nawet przez oddaną cześć lub obediencję kardynałów.
Papież Juliusz II zachęca następnie kardynałów, aby przeciwstawili się takiemu wyborowi, zanim wybrani będą mogli ośmielić się rządzić Kościołem powszechnym, nawet do tego stopnia, by w razie potrzeby zwrócili się o pomoc do władz świeckich. Wyrażenia użyte w tej bulli papieskiej są takie same jak te użyte w Cum ex apostolatus. Oczywiste jest więc, że „wyrażenie powszechnej obediencji” było rozumiane jako odnoszące się do ceremonii obediencji (lub „oddania czci”, jak nazywa ją Juliusz II; lub znowu, „czci”, jak nazywa to Paweł IV) udzielonej papieżowi przez kardynałów, a nie do pokojowej akceptacji wyboru dokonanego przez Kościół powszechny.
Zrozumienie to jest poparte nie tylko komentarzem Passeriniego, przedstawionym powyżej, oraz właściwą analizą samego znaczenia dokumentów papieskich, ale jest również wyraźnie potwierdzone przez Wilmersa SJ, który odwołuje się do listy teologów i kanonistów, aby ustalić następującą ogólną zasadę:
Słusznie przypuszcza się, że ci Papieże, którzy ustanowili prawa dotyczące wyboru, chcieli unieważnić tylko pierwszy wybór, dokonany przez kardynałów, a nie drugi, który jest niejako dokonywany przez cały Kościół [tj. przez powszechną akceptację i uznanie wyboru]. Oznacza to, że należy domniemywać, że ci Papieże ustanowili prawa zgodnie z zasadami uznanymi w Kościele. Chcieli, aby kara zadana była winowajcy, a nie Kościołowi.[58]
46. Jawna herezja i jurysdykcja zgodnie z prawem Kościoła przed Kodeksem z 1917 r.
Przedstawiliśmy już, w jaki sposób teologowie tacy jak Billuart nauczają, że Chrystus zachowa jurysdykcję nawet u wyraźnie heretyckiego papieża, dla dobra Kościoła, dopóki nie zostanie ogłoszony heretykiem. Zasada ta odnosi się również do biskupów i została wyraźnie wyrażona przez obecne prawo Kościoła, jak już widzieliśmy.
Tak było już przed Kodeksem z 1917 roku. Billuart wyjaśnia (loc. cit.):
Powiadam: Heretycy, nawet jawni, zachowują swoją jurysdykcję i rozgrzeszają prawomocnie, chyba że zostali skazani z imienia lub jeśli nie opuścili Kościoła.
Dowodzi tego bulla Ad evitenda scandala, opublikowana przez Marcina V na Soborze w Konstancji...
Potwierdza to dziś praktyka całego Kościoła... Nikt nie unika swego pasterza, nawet w przypadku przyjmowania sakramentów, tak długo, jak długo pozostaje on w swoim beneficjum, nawet jeśli, według osądu wszystkich, a przynajmniej wielu ludzi, jest jansenistą i buntuje się wobec definicji Kościoła.
Prawo i praktyka Kościoła wymagają wyroku [denuntiationem], aby heretyk został pozbawiony jurysdykcji.
Bez deklaracji Kościoła trudno byłoby ustalić, czy ktoś jest jawnie ekskomunikowany, ponieważ często niektórzy to potwierdzają, podczas gdy inni zaprzeczają, a zatem, jeśli nie zachowa jurysdykcji [będąc ekskomunikowanym bez deklaracji], nastąpi niepokój sumień i perturbacje wśród wiernych. To samo odnosi się do jawnie zawieszonego [na przykład z powodu herezji], jeśli nie zostanie on ogłoszony takim przez Kościół.
Ponieważ więc heretyk, który nie został skazany lub który nie opuścił Kościoła, nadal jest w Kościele, nie w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale w pewnym aspekcie, a także w odniesieniu do zewnętrznego wyznania [a mianowicie, ponieważ nadal twierdzi, że jest katolikiem], Kościół zachowuje swoją jurysdykcję dla dobra wiernych.
47. Podsumowanie: Prawo Kościoła przed Kodeksem z 1917 r. nie unieważnia Tezy.
Z rozważań tego rozdziału powinno wynikać, że Teza z Cassiciacum nie została unieważniona, w szczególności przez bullę Cum ex apostolatus papieża Pawła IV.
Pokazaliśmy, że ta bulla nie jest już prawem, wyjaśniliśmy jej prawdziwe znaczenie i wyjaśniliśmy, w jaki sposób prawo poprzedzające Kodeks z 1917 r. tak naprawdę nie różni się od niego w jego stosowaniu.
ARTYKUŁ SIÓDMY
POTWIERDZENIE Z HISTORII
48. Praktyka Kościoła potwierdza przedstawione powyżej zasady.
Przykłady z historii Kościoła są niezliczone. Było wielu wybitnych duchownych, o których wiadomo, że bronili błędnych doktryn, nawet herezji, ale którzy byli traktowani z pobłażliwością, ze względu na fakt, że uporczywość nie była jeszcze ściśle ustalona kanonicznie. W rzeczywistości uważa się, że wielu z nich zmarło jako katolicy i otrzymali kościelny pochówek. Historia Kościoła pokazuje, jak szybko Kościół potępia obiektywne błędy, ale jest powolny i roztropny, zanim potępi ich autora jako heretyka.
Znajduje to odzwierciedlenie w cierpliwości, z jaką Kościół traktował Loisy’ego, Lutra i wielu innych ludzi, którzy byli ekskomunikowani tylko wtedy, gdy wszelka próba poprawy zawiodła.
Podstawowa zasada jest podana przez kardynała Billota w sposób jednoznaczny: nadal należy uważać kogoś za ukrytego heretyka,[59] nawet jeśli miałby otwarcie mówić heretyckie rzeczy, tak długo, jak twierdzi, że jest katolikiem i wyznaje poddanie się Magisterium Kościoła:
Tylko znani heretycy są wykluczeni, ale nie wyklucza się ukrytych heretyków, do których należy zaliczyć również tych, którzy, choć grzeszą zewnętrznie przeciwko wierze, nigdy jednak nie odeszli od rządów Magisterium kościelnego przez publiczne wyznanie.[60]
Innymi słowy, nadal twierdzą, że są katolikami, wyznają poddanie się Magisterium Kościoła, chociaż w rzeczywistości mówią wiele rzeczy, które są sprzeczne z nauczaniem Kościoła:
Rozumiecie, że wielu z łatwością zaliczyłoby się dziś do tej kategorii: ludzie, którzy wątpią lub pozytywnie sprzeciwiają się prawdom wiary i którzy nie udają usposobienia swojego umysłu w prywatnej rozmowie, chociaż nigdy tak naprawdę nie zrzekli się wiary Kościoła jako takiej i gdyby zapytano ich kategorycznie o ich religię, chętnie deklarowaliby się jako katolicy. [61]
Przedstawmy tutaj kilka przykładów zaczerpniętych z historii Kościoła, aby zilustrować naszą argumentację. Dla czytelnika stanie się oczywiste, że Kościół nigdy nie praktykował i nie stosował Prawa Kanonicznego tak, jak chcieliby je stosować niektórzy z naszych przeciwników. Historia Kościoła, pośrednio, może stać się bardzo pomocna w teologii, aby uświadomić sobie błędy i pomyłki:
O tym, że teolog powinien być dobrze zorientowany w historii, świadczy fakt tych, którzy przez nieznajomość historii popadli w błąd.[62]
49. Św. Atanazy został zaatakowany przez Lucyfera z Cagliari za rzekomy kompromis.
Lucyfer[63] był biskupem Cagliari na Sardynii w IV wieku. Lucyfer był dzielnym obrońcą ortodoksyjnej wiary przed arianami, którzy zaprzeczali boskości Chrystusa. Bronił św. Atanazego przed przeciwnikami i cierpiał na wygnaniu za swoją gorliwość. Pisał broszury polemiczne przeciwko Konstancjuszowi II, cesarzowi ariańskiemu. Ale Lucyfer okazał się również nieroztropny przy różnych okazjach i to z gorzką gorliwością. Popadł w schizmę w wyniku sprzeciwu wobec Soboru Aleksandryjskiego, zorganizowanego przez św. Atanazego w 362 roku. Na tym soborze postanowiono, że biskupi, którzy ze słabości stanęli po stronie arian, powinni zachować swoje stolice biskupie, podczas gdy ci, którzy byli uparci, mieli być przyjmowani z powrotem do Kościoła tylko w stanie świeckim.
Lucyfer sprzeciwiał się pobłażliwości Soboru Aleksandryjskiego wobec skruszonych biskupów i argumentował, że wszyscy oni powinni zostać usunięci i zredukowani do stanu świeckiego. Popadł w schizmę w tej sprawie i w ten sposób założył sektę „Lucyferian”, która przez krótki czas miała kilku zwolenników w Hiszpanii, Galii i Rzymie.
Warto zauważyć, że orędownik ortodoksji, św. Atanazy, sam został zaatakowany przez tego nieroztropnego biskupa (który wcześniej bronił i chwalił św. Atanazego) za rzekomy kompromis w akceptacji skruszonych biskupów. W odniesieniu do tego, Teza cierpi z powodu ataków z powodów podobnych do tych, które zmotywowały Lucyfera z Cagliari do potępienia i zganienia samego św. Atanazego.
50. Nestoriusz.
Nestoriusz był arcybiskupem Konstantynopola w V wieku. W 428 roku otwarcie i publicznie bronił herezji, że Maryja nie jest Matką Bożą. Był bardzo uporczywy w tej sprawie i starał się wszelkimi sposobami zachęcić duchowieństwo i ludzi do zaakceptowania jego herezji. Duchowieństwo katolickie uciekło od niego, mówiąc: „Mamy cesarza, ale nie mamy biskupa”. Było bowiem dla nich jasne, że biskup uporczywie nauczający swoją trzodę herezji jest wilkiem, a nie pasterzem.
Niemniej jednak dopiero w 431 roku, na Soborze w Efezie, został oficjalnie ogłoszony heretykiem i usunięty z jego stolicy. Na tym soborze, aż do momentu potępienia, zwracano się do niego jako do „Waszej Czcigodności” i dano mu inne formalności honorowe.
Wyciągnijmy kilka spostrzeżeń z tego wydarzenia. Po pierwsze, jest oczywiste, że biskup uporczywie nauczający herezji musi być unikany jako wilk. Większość duchowieństwa i ludu skutecznie zerwała komunię z Nestoriuszem. Niemniej jednak oficjalne i autorytatywne uznanie jego herezji było nadal konieczne, aby zapewnić legalną sukcesję na jego stolicy. Dlatego między 428 a 431 rokiem stolica Konstantynopola znajdowała się w tej pośredniej sytuacji, bez biskupa, który by się nią naprawdę opiekował, ale zamiast tego zajęta przez wilka, godnego obalenia i potępienia.
51. Erazm z Rotterdamu.
Wychwalany przez świat jako jeden z najwybitniejszych uczonych renesansu, Erazm z Rotterdamu (1469-1536) również został oskarżony przez wielu o obronę herezji. Św. Alfons Liguori wyjaśnia:
Albert Pico, książę Carpi, człowiek wielkiej wiedzy i zagorzały przeciwnik błędów Erazma, zapewnia nas, że nazwał inwokację Najświętszej Maryi Panny i Świętych bałwochwalstwem; potępiał klasztory i wyśmiewał zakonników, nazywając ich aktorami i oszustami, a także potępiał ich śluby i zasady; sprzeciwiał się celibatowi duchowieństwa i kpił z odpustów papieskich, relikwii świętych, świąt i postów, spowiedzi usznej; twierdzi, że tylko przez wiarę człowiek jest usprawiedliwiony, a nawet poddaje w wątpliwość autorytet Pisma Świętego i Soborów.[64]
Nic więc dziwnego, że Erazm jest uznawany przez wielu za prekursora Lutra. Jednak Erazm nigdy nie opuścił Kościoła i zmarł jako katolik, według św. Alfonsa:
Był jednak ceniony przez kilku papieży, którzy zaprosili go do Rzymu, aby napisał przeciwko Lutrowi, a nawet doniesiono, że Paweł III zamierzał uczynić go kardynałem. Możemy wywnioskować za Berninim, że umarł ze znamieniem niezdrowego katolika, ale nie heretyka, ponieważ poddał swoje pisma osądowi Kościoła.[65]
Widzimy na tym przykładzie, że tylko należycie ustalona uporczywość sprawia, że publicznie opuszcza się Kościół. Erazm był z pewnością tak samo zły, jak wielu dzisiejszych katolików „Novus Ordo” [„posoborowych”].
52. Cztery artykuły gallikańskie.
Wspomnijmy o galikańskiej deklaracji Czterech Artykułów przez francuskie duchowieństwo w 1682 roku. Deklaracja ta stwierdzała, co następuje: (1) papież ma najwyższą władzę duchową, ale nie świecką; (2) papież podlega soborom ekumenicznym; (3) papież musi przyjąć jako nienaruszalne odwieczne zwyczaje Kościoła francuskiego, takie jak prawo władców świeckich do mianowania biskupów lub korzystania z dochodów wakujących biskupstw; (4) nieomylność papieska w sprawach doktrynalnych zakłada potwierdzenie przez cały Kościół.
Te cztery artykuły są sprzeczne z wiarą katolicką w bardzo poważny sposób, nie trzeba dodawać. Jednak francuscy biskupi nigdy nie zostali uznani za znanych heretyków i nie zostali usunięci ze swoich stolic biskupich. Papież poszedł drogą cierpliwej dyplomacji, aby zaradzić tej sytuacji, obawiając się, że surowość doprowadzi cały Kościół francuski do otwartej schizmy. Ta niesławna deklaracja została sporządzona i broniona przez nikogo innego jak Bossueta, jednego z najwybitniejszych francuskich duchownych w historii.
53. Biskupi jansenistyczni we Francji.
Kardynał Billot odnosi się do wielu przypadków, omawiając zasadę przedstawioną powyżej. Jednym z nich jest otwarte odrzucenie bulli Unigenitus przez biskupów jansenistycznych, którzy nadal byli uznawani za prawowitych biskupów, w komunii ze Stolicą Apostolską.
Ten wybitny kardynał wyjaśnia (op. cit., s. 296-297), że janseniści byli bardzo przebiegli w odrzuceniu bulli wydanej przez papieża Klemensa XI w 1713 r., ponieważ twierdzili, że nie była ona nieomylna i nie powinna być przestrzegana jako reguła wiary. Nadal wyznawali poddanie się Magisterium Kościoła jako regułę wiary i twierdzili, że są katolikami. Dopiero po przyjęciu bulli w całym Kościele jako reguły wiary i po tym, jak papież zażądał poddania się bulli jako kryterium katolickości, biskupi jansenistyczni, którzy nadal odmawiali poddania się osądowi Stolicy Apostolskiej, zostali usunięci.
Analogia z obecną sytuacją jest oczywista: wielu biskupów, którzy podpisali błędne dokumenty Vaticanum II, może łatwo twierdzić, że są poddani Magisterium Kościoła, że nie widzą żadnego odrzucenia katolickiego dogmatu w Soborze Watykańskim II i nadal twierdzą, że są katolikami. Z tego tylko punktu widzenia trudno zatem twierdzić, że wszyscy biskupi, którzy podpisali dokumenty Vaticanum II, staną się przez sam ten fakt znanymi heretykami, usuniętymi ze swoich stolic biskupich. Argument ten jest zatem udowodniony przez historię jako błędny.
54. Scipione De Ricci i Synod w Pistoi.
Synod w Pistoi był synodem diecezjalnym zorganizowanym w 1786 roku przez Scipione De Ricci, biskupa Pistoii i Prato. Synod ten był zuchwałą próbą zapewnienia uznania doktryn jansenistycznych i galikańskich we Włoszech. Nauczał wielu poważnych błędów i herezji w doktrynie, dyscyplinie i liturgii, z których wiele ma uderzające podobieństwo do Vaticanum II. W obliczu rosnącej niepopularności Scipione De Ricci postanowił zrezygnować ze swojej stolicy biskupiej w 1791 roku. Synod w Pistoi został później potępiony w bardzo szczegółowy sposób przez bullę papieża Piusa VI Auctorem fidei z 1794 roku. Scipione De Ricci podpisał formułę podporządkowania się papieżowi Piusowi VII w 1805 roku.
Oficjalnie więc Scipione De Ricci nigdy nie opuścił Kościoła i nigdy nie przestał być uważany za katolika, chociaż publicznie wyznawał obiektywnie heretyckie doktryny. Nigdy nie został pozbawiony urzędu za swoje błędy, a w latach 1786-1791 nadal funkcjonował jako katolicki biskup diecezji Pistoi.
55. Inne przykłady historyczne.
Można by przedstawić więcej przykładów, a my zapraszamy czytelnika do zbadania i zastanowienia się nad długością czasu przyznanego przed ekskomuniką Lutrowi, Elżbiecie I z Anglii, a nawet Loisy’emu. Moglibyśmy również przeanalizować przypadek biskupów francuskich pod rządami Filipa Pięknego; przypadek biskupów, którzy przystąpili do koncyliaryzmu na Soborze w Konstancji; przypadek Febroniusza, który oficjalnie poddał się i zmarł jako katolik; kardynała Newmana, który również zmarł jako katolik, pomimo jego poważnych błędów.
56. Historia potwierdza przedstawione powyżej zasady.
Pomysł, że każdy może ogłosić, że biskupi katoliccy zostaną automatycznie usunięci za podpisanie i przestrzeganie obiektywnie heterodoksyjnych oświadczeń, jest nie tylko błędny przez dokładną analizę prawa kościelnego. Udowodniono również, że jest błędny przez powtarzające się wydarzenia historyczne. Przytoczyliśmy tylko kilka z nich, a można by z łatwością dodać o wiele więcej. Wielu biskupów rzeczywiście wyznawało herezję na II Soborze Efeskim. Wielu biskupów wyznawało herezję na Soborze w Bazylei. Wielu biskupów popełniło błąd, podpisując na Soborze w Konstancji soborowy dekret Haec Sancta Synodus. Nie należy uważać każdego, kto kiedykolwiek popełnił błąd w ten sposób, za automatycznie pozbawionego urzędu i znanego heretyka.
Podsumowując, chociaż Teza nie uznaje żadnej władzy w „soborowych papieżach i biskupach”, ponieważ niemożliwe jest, aby Chrystus udzielił swojej władzy do zniszczenia wiary i promulgacji fałszywej modernistycznej religii, niemniej jednak Teza nie zgadza się z tymi, którzy twierdzą, że wszyscy ci biskupi i papieże zostali kanonicznie pozbawieni urzędu na podstawie samego podpisu heterodoksyjnych dokumentów. Chociaż prawdą jest, że takie publiczne przylgnięcie do herezji skutkuje oddzieleniem kogoś od Kościoła w porządku faktycznym, prawdą jest również, że nie ma ono skutku kanonicznego, dopóki nie zostanie ogłoszone i osądzone przez proces prawny.
Jeśli powoduje to smutek i oburzenie wobec Tezy, przypomnijmy, że sam św. Atanazy został zaciekle zaatakowany przez Lucyfera, biskupa Cagliari, z bardzo podobnego powodu, podczas wielkiego kryzysu ariańskiego.
ARTYKUŁ ÓSMY
NASTĘPSTWA: CZY POSOBOROWIE JEST NIEKATOLICKĄ SEKTĄ
52. Stan tej kwestii.
Przyjmujemy tutaj jako zaakceptowany przez czytelnika fakt, że religia Soboru Watykańskiego II jest religią fałszywą i reprezentuje uderzające i znaczące odejście od religii katolickiej w doktrynie, dyscyplinie i liturgii. Przyjmujemy jako zaakceptowany przez czytelnika fakt, że prałaci umieszczeni na stanowiskach władzy, a zwłaszcza „soborowi papieże i biskupi”, nie mają w rzeczywistości władzy od Chrystusa do nauczania, rządzenia i uświęcania wiernych, ponieważ próbują narzucić tę fałszywą religię Vaticanum II.
To powiedziawszy, pytanie, które teraz rozważamy, jest bardziej kanoniczne w swojej naturze: czy powinniśmy zatem uważać „Kościół Posoborowy” [„Kościół Novus Ordo”] za Kościół odrębny od Kościoła Katolickiego?
Ponownie, jeśli mówimy tutaj o fałszywej religii, która jest rozpowszechniana i narzucana przez to, co jest powszechnie określane jako „Kościół Posoborowy”, to tak, z pewnością różni się od religii katolickiej.
Niemniej jednak „Kościół Posoborowy” jest niejasnym wyrażeniem, które wyraża rzeczywistość bardziej subtelną niż samo istnienie, powiedzmy, nowej sekty protestanckiej. To, co jest powszechnie określane jako „Posoborowie” lub „Kościół Posoborowy”, jest tragiczną rzeczywistością wspólnej próby narzucenia fałszywej religii katolikom przez ludzi kanonicznie umieszczonych na stanowiskach władzy w Kościele katolickim. Są to wilki w przebraniu pasterzy, krótko mówiąc.
53. Dalekowzroczność św. Piusa X.
Św. Pius X ostrzegał nas z uderzającą dalekowzrocznością, że jest to szczególnie złośliwa cecha modernizmu: niszczy on i zaciekle atakuje same podstawy religii katolickiej, nie z zewnątrz, ale od wewnątrz, w samym łonie Kościoła.
Papież św. Pius X w swojej słynnej encyklice przeciwko modernizmowi Pascendi dominici gregis z 1907 r. udzielił następującego ostrzeżenia:
Ta zaś przezorność najwyższego pasterza była po wszystkie zgoła czasy niezbędną Kościołowi Katolickiemu... A wyznać musimy, że szczególniej w ostatnich czasach wzrosła liczba takich nieprzyjaciół krzyża Chrystusowego, którzy za pomocą nowych a podstępnych środków usiłują paraliżować ożywcze działanie Kościoła, a nawet, gdyby się udało, doszczętnie wywrócić samo nawet królestwo Chrystusowe...
Zwlekać nam dłużej nie wolno. Wymaga tego przede wszystkim ta okoliczność, iż zwolenników błędów należy dziś szukać nie już wśród otwartych wrogów Kościoła, ale w samym Kościele: ukrywają się oni – że tak powiemy – w samym wnętrzu Kościoła; stąd też mogą być bardziej szkodliwi, bo są mniej dostrzegalni.
Będziemy więc mówić, Czcigodni Bracia, nie o niekatolikach, lecz o wielu z liczby katolików świeckich, oraz – co jest boleśniejsze – o wielu z grona samych kapłanów, którzy wiedzeni pozorną miłością Kościoła, pozbawieni silnej podstawy filozoficznej i teologiczne, przepojeni natomiast do gruntu zatrutymi doktrynami, głoszonymi przez wrogów Kościoła, zarozumiale siebie mienią odnowicielami tego Kościoła, i rozzuchwaleni liczbą swych zwolenników napadają nawet na to, co tylko jest najświętszego w dziele Chrystusowym, nie oszczędzając nawet Osoby Boskiego Zbawiciela, którą ze świętokradzką odwagą sprowadzają do stanowiska prostego i ułomnego człowieka.
Dziwią się tacy, dlaczego ich zaliczamy do nieprzyjaciół Kościoła; nikt jednak nie będzie się dziwił, jeżeli – pomijając zamiary wewnętrzne, których Bóg tylko jeden jest sędzią – zapozna się z ich doktryną, z ich sposobem mówienia i działania. Zaprawdę, nie odbiega od prawdy, kto ich uważa za nieprzyjaciół Kościoła i to najbardziej szkodliwych.
Albowiem, jak to już powiedzieliśmy, przeprowadzają oni swe zgubne dla Kościoła plany nie poza tym Kościołem, lecz w nim samym: stąd też niebezpieczeństwo ma swoje siedlisko niejako w samych żyłach i wnętrznościach Kościoła, ku tym pewniejszej szkodzie, im lepiej oni go znają. (pogrubienie dodane).
http://rodzinakatolicka.pl/sw-pius-x-pascendi-dominici-gregis-o-zasadach-modernistow/
54. „Kościół Posoborowy” nie jest odrębnym Kościołem, ale raczej wyrażenie to opisuje fenomen modernistycznych prałatów próbujących narzucić Kościołowi katolickiemu swoją trującą religię.
Jak jasno pokazują przykłady historyczne, duchowieństwo katolickie może błądzić, a czasami błądziło bardzo poważnie. Ale kiedy francuscy biskupi podpisali Cztery Artykuły gallikańskie, nie uważano ich za założycieli sekty. Kiedy biskup Pistoi wydał skandaliczne reformy, które pod wieloma względami zapowiadały zmiany Vaticanum II, nie uznano, że założył nowy Kościół. Zamiast tego uważano ich dokładnie za to, kim byli: biskupów Kościoła katolickiego, próbujących narzucić błędy swojej owczarni.
„Katolicy Posoborowi”, to znaczy ci, którzy podążali za reformami Soboru Watykańskiego II i często odprawiają Nową Mszę i sprawują nowe sakramenty w swoich parafiach, mogą być w mniejszym lub większym stopniu świadomi powagi zmian w doktrynie, dyscyplinie i liturgii. Niemniej jednak korzystają z domniemania prawa na swoją korzyść. Wobec prawa są oni domniemanymi katolikami w dobrej wierze, dopóki nie zostanie należycie ustalone coś przeciwnego.
55. Obserwacja ta nie stanowi poparcia dla religii Soboru Watykańskiego II.
Z pewnością modernistyczni biskupi powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności, osądzeni, a w większości przypadków prawdopodobnie zasługiwaliby na pozbawienie urzędu. Mówiąc, że „soborowi biskupi” cieszą się pewnym kanonicznym domniemaniem na swoją korzyść, nie akceptujemy ich zdrady. Z pewnością pragniemy, aby niewierni duchowni zostali ukarani, a herezja całkowicie potępiona. Ale teologia powinna być precyzyjna i obiektywna i nie może ulegać wpływom emocji. Sytuacja „soborowych papieży i biskupów” oraz „posoborowych katolików” powinna być opisana i wyjaśniona tak, jaka jest, zgodnie z prawem kanonicznym i teologią, czy się to komuś podoba, czy nie. Kategoryzowanie „posoborowych katolików” jako członków niekatolickiej sekty, oprócz tego, że jest fałszywe pod względem faktycznym, prowadzi do niemożliwych wniosków.
56. Nieodłączne niespójności i sprzeczności przeciwnej opinii.
Ci, którzy bronią twierdzenia, że „Kościół Posoborowy” jest niekatolicką sektą, w pełnej kanonicznej sile tych słów, stają w obliczu rażących wewnętrznych sprzeczności.
Gdyż zgodnie z tą opinią musielibyśmy logicznie stwierdzić, że:
(1) Albo wraz z wyborem Jana XXIII, albo z promulgacją Vaticanum II, cały Kościół katolicki zniknął nagle, całkowicie pochłonięty przez fałszywy Kościół.
(2) W tym momencie wszyscy katolicy byli kanonicznie częścią tej niekatolickiej sekty, w komunii z niekatolikami i poddani im. Oznaczałoby to, że na ziemi nie było już prawdziwych katolików.
(3) Każdy, kto opuszcza „Posoborowie”, opuszcza sektę niekatolicką i musi wyrzec się błędu i złożyć publiczne wyznanie wiary katolickiej, aby zostać zwolnionym z ekskomuniki i zostać ponownie przyjętym w prawdziwym Kościele katolickim przez kapłana, który sam nie jest członkiem tej sekty, lub jeśli był, sam wyrzekł się i został przyjęty do Kościoła katolickiego.
(4) Nie byłoby już duchowieństwa (ponieważ wszyscy byli częścią tej niekatolickiej sekty), aby przyjąć „nawróconych” w prawdziwym Kościele katolickim.
(5) Hierarchia katolicka całkowicie zniknęłaby z powierzchni ziemi, nie tylko formalnie, ale nawet materialnie.
(6) W konsekwencji znamię apostolskości Kościoła katolickiego zostałoby utracone.
(7) Ci, którzy bronią tej idei, sami byli członkami tej niekatolickiej sekty i nigdy nie zostali należycie przyjęci do Kościoła katolickiego. Oni sami byliby duchownymi, których unikaliby „prawdziwi katolicy”. Kim byliby ci czyści i prawdziwi katolicy, tego nikt jednak nie wie.
Wnioski te są całkowicie nie do przyjęcia, są absurdalne, a niektóre z nich są otwarcie niezgodne z Wiarą katolicką. Kierując się chwalebną, ale wprowadzoną w błąd gorliwością dla Kościoła katolickiego, obrońcy tej idei są logicznie zaangażowani we wnioski, które rażąco zaprzeczają niezawodności tegoż samego Kościoła.
57. Podsumowanie.
Musimy uważać „Posoborowych Katolików” i „posoborowych prałatów” za to, kim są: zwykle wyznają bardzo poważne błędy; często uczestniczą w obrzędzie Mszy, który jest obiektywnie obcy wierze katolickiej; często prowadzą niemoralne życie. Ale nigdy nie zostali skonfrontowani z autorytatywnym ultimatum z prośbą o ich poprawę. Gdyby ich o to poproszono, chętnie ogłosiliby się katolikami. Domniemanie prawa jest na ich korzyść. Nie są oni uznawani za ekskomunikowanych ani skazanych heretyków. Nie są członkami niekatolickiej sekty, takiej jak metodyści, kwakrzy i Świadkowie Jehowy. Ich sytuacja jest bardziej zbliżona do sytuacji byłych Galikanów i Jansenistów. Kiedy powracają do praktykowania tradycyjnej wiary, nie muszą zatem publicznie wyrzekać się błędu i wyznawać wiary katolickiej. Z pewnością jednak tradycyjny kapłan jest zobowiązany, w innych względach, do zapewnienia, że są odpowiednio pouczeni i wykształceni w religii katolickiej, zanim będzie mógł udzielać innym sakramentów.
Wreszcie, żaden tradycyjny kapłan lub grupa nie jest znana z tego, że wymaga wyrzeczenia się błędu i zniesienia ekskomuniki, co dowodzi, pomimo słów przeciwnych, że żaden tradycyjny kapłan nie uważa „Posoborowia” za sektę.
ARTYKUŁ DZIEWIĄTY
PRAKTYCZNE PODSUMOWANIE
58. Podsumowanie tego badania.
Staraliśmy się pogłębić rozumienie znaczenia prawa kanonicznego Kościoła, aby lepiej zrozumieć, w jaki sposób odnosi się ono do obecnej sytuacji. W pierwszym artykule zbadaliśmy pojęcie deliktu herezji i kary kanoniczne związane z nim nałożone przez Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku. W drugim pytaniu stało się oczywiste, że prosty delikt nie wystarczy, aby odebrać zdolność do ważnego wyboru i bycia wybranym w Kościele nieskazanemu heretykowi. Staraliśmy się zrozumieć w szczególności pojęcie milczącej rezygnacji, o której mowa w kanonie 188. Powinno być teraz jasne dla czytelnika, że Teza z Cassiciacum nie jest unieważniona przez żadne względy kanoniczne, ale raczej, że Teza jest rzeczywiście potwierdzona przez związane z nią zasady, w szczególności zasadę, że jurysdykcja jest uzupełniona, nawet w przypadku jawnych heretyków, „dla dobra Kościoła”.[66]
W czwartym artykule przyjrzeliśmy się bliżej bulli Pawła IV, Cum ex apostolatus officio, i wyjaśniliśmy jej naturę. Okazało się, że jest to bardzo wyraźnie prawo karne, a nie definicja dogmatyczna, jak chcieliby niektórzy. W części Cum ex apostolatus officio, która dotyczy utraty urzędu z powodu herezji, ustanowiono karne pozbawienie urzędu, gdzie obecne prawo ustanawia milczącą rezygnację, i pokazaliśmy w pytaniu piątym, jak ta modyfikacja prawa uczyniła wspomnianą bullę jako jedynie o historycznym znaczeniu, ponieważ nie może już dłużej obowiązywać, i w rzeczywistości nie jest uznawana przez niedawnych kanonistów za nadal obowiązującą.
W bardziej spekulatywnym podejściu, w szóstym artykule tego rozdziału, wyjaśniliśmy, w jaki sposób zastosowanie bulli napotkałoby te same trudności, co argument zaczerpnięty z Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r.: prawne ustalenie uporczywości deliktu herezji.
Po tych wszystkich rozważaniach powinno być jasne dla czytelnika, że wakat Stolicy Rzymskiej i stolic biskupich nie może być kanonicznie ustanowiony ani mieć konsekwencji prawnych tak długo, jak długo nie są przestrzegane właściwe procedury prawne.
Krótka analiza historii potwierdziła tę obserwację.
Fakt ten nie przyznaje jednak domyślnie władzy Bergoglio i jego fałszywej hierarchii, ale tylko podkreśla specyfikę naszej sytuacji: chociaż wyraźnie pozbawieni władzy, ci ludzie nie zostali jeszcze prawnie usunięci, a ich brak autorytetu nadal musi być prawnie ustalony, aby miał wszystkie skutki prawne.
To jest właśnie powód zamieszania istniejącego obecnie wśród wiernych. Podczas gdy „soborowi papieże i biskupi” nie cieszą się władzą Chrystusa z powodu ich zamiaru narzucenia Kościołowi tego, co obiektywnie jest religią niekatolicką, niemniej jednak cieszą się domniemaniem prawa na swoją korzyść, a z tego właśnie powodu oszukali i nadal oszukują wielu.
Jesteśmy przekonani, że sama Teza z Cassiciacum ma zdolność wyjaśnienia złożonej rzeczywistości, jaką jest obecny kryzys w dzisiejszym Kościele.
[1] Dlatego ci, którzy błądzą w dobrej wierze, z definicji nie są heretykami ani nie popełniają deliktu kanonicznego.
[2] Konstytucja Dogmatyczna Dei Filius, ch. 3, n. 8.
[3] W prawie cywilnym często występuje gradacja wykroczeń przeciwko prawu. W przeszłości prawo kościelne również odróżniało zbrodnie od deliktu. Jednak każde wykroczenie przeciwko prawu kościelnemu nazywa się teraz deliktem, a termin zbrodnia nie ma już znaczenia. Dlatego będziemy używać terminów zbrodnia i delikt w odniesieniu do tego samego: zewnętrznego wykroczenia przeciwko prawu kościelnemu.
[4] Eric F. MacKenzie, The Delict of Heresy, The Catholic University of America, Canon Law Studies n. 77, Washington D.C. 1932, s. 33.
[5] Suarez, Opera Omnia, T. XII, tract. de Fide, Disp. X, S. VI.
[6] Nie jest niemożliwe, aby papież był nieroztropny lub nawet w błędzie w poszczególnych decyzjach, ale nie zagraża to niezawodności Kościoła w jego powszechnej doktrynie i dyscyplinie. Argumentowanie na podstawie tej złej decyzji Leona XIII, że był heretykiem, ujawnia jednak głęboką nieznajomość zasad i łatwość, z jaką niektórzy ludzie są gotowi wysuwać największe oskarżenia.
[7] „Ten jest wpisany na listy sekty, jeśli w jakikolwiek akceptowalny sposób umieścił swoje nazwisko na jej liście lub jeśli dobrowolnie zgłosił swoje nazwisko, aby mogło być użyte oficjalnie w jakikolwiek sposób symbolizujący członkostwo ... Publiczne przylgnięcie do niekatolickiej sekty oznacza po prostu publiczne członkostwo demonstrowane przez uczęszczanie na regularne nabożeństwa jakiejkolwiek niekatolickiej sekty, publiczne deklarowanie się jako członek, publiczną obronę nauczania sekty lub obnoszenie się z godłem lub odznaką wskazującą na członkostwo. Każdy z tych aktów wystarcza do ustalenia przynajmniej domniemania spełnienia czynu niedozwolonego z kanonu 2314§ 1, 3°. Zbrodnia nie wynika jednak z samego faktu przynależności nominalnej lub przynależności publicznej. Formalna herezja, apostazja lub schizma jest podstawowym warunkiem wstępnym”. (V. Tatarczuk, Infamy of Law, The Catholic University of America, Canon Law Studies, nr 357, Waszyngton, 1954, s. 41).
[8] Infamia (niesława) jest kanonicznym uznaniem „posiadania złej reputacji”, które może być z różnych powodów (zwykle z powodu zrobienia czegoś złego) i ma różne konsekwencje.
[9] Jak zobaczymy później, chociaż tutaj wspomniano w księdze kar, ta utrata urzędu nie jest właściwie karą, ale raczej rezygnacją.
[10] Degradacja duchownego obejmuje pozbawienie go jego urzędu, wieczne pozbawienie go habitu kościelnego i zredukowanie go do stanu świeckiego. (por. kan. 2305).
[11] Kara ferendae sententiae to taka, która nie jest ponoszona ipso facto (automatycznie, przez sam fakt), ale musi być wyegzekwowana przez przełożonego.
[12] Proces pozbawienia urzędu uniemożliwia przyjęcie jakiegokolwiek urzędu, godności, beneficjum, pensji ani żadnej funkcji w Kościele (por. kan. 2303).
[13] MacKenzie, op. cit., s. 55. Aby lepiej zrozumieć różnicę między pozbawieniem urzędu a degradacją duchownych, patrz: Canonical Norms governing the Deposition and Degradation of Clerics, autorstwa x. Stephena Williama Findlaya OSB, The Catholic University of America, Canon Law Studies N. 130, Washington DC, 1941.
[14] „Sex gradus criminis quoad apostasiam, haeresim et schisma continentur in Codice : 1.° Simplex crimen. 2.° Post monitionem. 3.° Post iteratam monitionem clerici. 4. ° Adscriptio sectae ; tj. nominis praestatio societati religiosae ab Ecclesia Catholica separatae, sive christianorum sive infidelium. 5.° Publica sectae adhaesio, etsi sine adscriptione ; ostendendo factis vel se ad sectam pertinere vel illam sibi placere ; v. gr., conventibus sectae interveniendo, eius doctrinam vel statuta defendendo, sectam promovendo. 6.° Permanentia clerici in secta post monitionem.
Poenae (§ 1). — 1.° Pro omnibus excommunicatio l. s. 2.° Pro omnibus, post inutilem monitionem, privatio beneficii, dignitatis, pensionis, officii, muneris ; infamia. Hae omnes sunt f. s. 3.° Pro clericis praeterea, iterata monitione, depositio f. s. 4.° Si sectae acatholicae nomen dederint vel publice adhaeserint, pro omnibus infamia l. s. 5.° Pro clericis insuper privatio officii et beneficii l. s. 6.° Post monitionem inutilem, degradatio f. s.” (Regatillo, Institutiones Iuris Canonici, t. I, Santander, 1956, s. 552)
[15] Innymi słowy, dolus jest złym zamiarem złamania prawa, dobrowolnie i świadomie. Jeśli dana osoba nie jest świadoma łamania prawa lub jeśli jest całkowicie niechętna, ale jest fizycznie do tego zmuszona (na przykład, gdyby ktoś wcisnął wam mięso do gardła w piątek), to nie ma dolus u osoby, która w ogóle nie zamierzała złamać prawa. Zauważcie, że te warunki są takie same jak warunki grzechu. Rzeczywiście, wiedza i zgoda są wymogami każdego czynu ludzkiego, jak wyjaśniono w rozdziale o braku właściwej intencji.
[16] Ten powszechny aksjomat prawa oznacza: „Ktoś jest uważany za dobrego, dopóki nie udowodni się, że jest zły” lub, częściej: „Uważa się, że jest niewinny, dopóki nie udowodni się mu winy”.
[17] Innocent R. Swoboda, Ignorance in relation to imputability of delicts, The Catholic University of America, Canon Law Studies n. 143, Washington D.C., 1941, s. 179-180.
[18] MacKenzie, op.cit., s. 91.
[19] Taka jest opinia McDevitta: „Traktując o publicznym odejściu od wiary, Coronata zauważa, że milcząca rezygnacja, która jest konsekwencją tego odstępstwa, nie jest ściśle skutkiem sankcji karnej. (Institutiones, IV, n. 1864.) To stwierdzenie jest całkowicie prawdziwe. Z pewnością milcząca rezygnacja nie może być uznana za karę za wyznanie religijne, które zgodnie z kanonem 188 n.1 skutkuje milczącą rezygnacją. Z pewnością w takim akcie nie ma nic, co uzasadniałoby karę. Nawet w odniesieniu do czynów w kanonie 188, które stanowią zbrodnię, pisarz uważa, że milcząca rezygnacja nie jest wymierzona jako kara. Fakt ten wydaje się pisarzowi całkiem jasny, zwłaszcza biorąc pod uwagę sposób, w jaki Kodeks odnosi się do milczącej rezygnacji w kanonach, które traktują o karach... Jest oczywiste, że dokonuje się rozróżnienia między groźbą lub karą z jednej strony, a milczącą rezygnacją nazwaną karą. Jest ona zawsze ustanawiana w oddzielnej ablacyjnej klauzuli bezwzględnej, gdy jest wyliczona z karami. Z tego powodu autor jest zdania, że milcząca rezygnacja nie powinna być klasyfikowana jako kara. Autorzy nie określają jej wyraźnie jako kary, ale wymieniają ją wraz z karami, gdy rozważają skutki prawne wynikające z konkretnych zbrodni... W tym kanonie prawo nie nakłada kary, ale raczej przyjmuje określone czyny jako równoznaczne z wyraźnym zrzeczeniem się urzędu. (G. Mc Devitt, The Reununciation of an Ecclesiastical Office, The Catholic University of America, Canon Law Studies, n 218, Washington DC 1945, s. 115-117).
[20] Zauważmy, że bullę Cum ex apostolatus Gasparri wskazuje jako jedno ze źródeł kanonu 167, podobnie jak wskazuje ją jako jedno ze źródeł kanonu 188 n. 4. Jest to interesujące, ponieważ kan. 167 §1 n. 4 jest bardziej wyraźny niż kanon 188 n. 4, a tym samym pomaga zrozumieć jego znaczenie. Kanon 188 i bulla Cum ex apostolatus są szczegółowo omówione i wyjaśnione poniżej.
[21] Ta wzmianka jest tutaj ważna, aby zrozumieć problem nieważnej akceptacji, wyjaśnionej we właściwym miejscu: Prawo Kanoniczne uznaje, że wybranie jest czynem ludzkim, a zatem nie może być dokonane ważnie przez kogoś, kto nie może postulować czynu ludzkiego. To samo oczywiście dotyczyłoby akceptacji wyboru. Jest to rzeczywiście czyn ludzki i jako taki wymaga wiedzy i zgody.
[22] MacKenzie, op. cit., s. 98.
[23] Augustine, A commentary on the new Code of Canon Law, 3cie wyd., Herder, St. Louis, 1919, T. II, s. 130.
[24] T. Mock, Disqualification of Electors in Ecclesiastical Elections, The Catholic University of America, Canon Law Studies, n 365, Waszyngton, 1958, s. 108-109).
[25] Mock, ibid.
[26] „C’est une retroactivite apparente. La sentence n’agit pas sur le passe, mais fait savoir que Caius est excommunie depuis le 15 mars pour s’etre alors battu en duel. La declaration oblige a mettre en regle, depuis la date du delit, ce que la crainte de l’infamie avait permis de differer. Titius, prive par une peine lat. sent. des fruits de son benefice, a continue a se les approprier, mais, apres la sentence declaratoire, il doit restituer les fruits perQus a partir du moment ou a ete commis le delit. Toutefois, s’il avait continue a exercer l’office don’t la peine lat. sent. l’avait prive, les actes poses a cette occasion auraient ete valides en vertu de l’erreur commune (kan. 209).” (R. Naz, Dictionnaire de Droit Canonique, Paryż, 1957, artykuł Peine, tom VI, kol. 1303). Ostatni punkt (o kanonie 209) zostanie wyjaśniony poniżej.
[27] Na potwierdzenie należy zauważyć, że Gasparri wskazuje jako jedno ze źródeł tego kanonu bullę Cum ex apostolatus papieża św. Piusa V (której nie należy mylić z bullą Pawła IV) z 27 stycznia 1567 r., która jasno wyjaśnia, że prawo Pawła IV, które święty Pius V tutaj potwierdza, zajmuje się wakatem stolic propter crimen haeresis („z powodu zbrodni herezji”). McDevitt (op. cit.) również bardzo wyraźnie wyjaśnia, że kanon ten dotyczy konsekwencji zbrodni herezji.
[28] Sam McDevitt czyni tę paralelę między kanonem 188 a kanonem 1065 (op. cit., s. 138).
[29] x. John Joseph Heneghan, The Marriages of Unworthy Catholics, The Catholic University of America, Canon Law Studies n. 188, Washington D.C., 1944, s. 86-87.
[30] Loc. cit.
[31] Loc. cit.
[32] Op. cit., s. 94.
[33] Kwestią, czy Novus Ordo [Posoborowie] jest niekatolicką sektą, zajmiemy się poniżej.
[34] Francis Sigismund Miaskiewicz, Supplied Jurisdiction according to Canon 209, The Catholic University of America, Canon Law Studies n. 122, Washington D.C., 1940, s. 224.
[35] Loc. cit., s. 226. Tutaj Miaskiewicz umieścił przypis wskazujący: „Kanon 188”.
[36] Loc. cit., s. 226-227.
[37] Loc. cit., s. 228.
[38] Charles-René Billuart (1685-1757) był belgijskim teologiem dominikańskim. Był wybitnym tomistą i znanym autorem jednego z najbardziej znanych i cenionych komentarzy do Summa Theologiae św. Tomasza.
[39] Billuart, Summa Sancti Thomae, Tractatus de fide, Diss. V, Art. III.
[40] “Applicandum hoc est ad tres illos Pontifices dubios, supponendo, omnes vere fuisse dubios, hoc tamen discrimine applicandum, quod non Ecclesia, sed Deus ipse defectum supplet et jurisdictionem largitur. Etenim odedientiae singulae Pontificem suum existimabant et dicebant legitimum, duos reliquos schismaticos; et Pontifices singuli titulum aliquem coloratum possidebant, et ita quidem, ut multis difficillimum esset et etiamnum sit discernere, quis eorum revera esset legitimus. Hinc ut Deus ipse Pontifici dubio ob errorem invincibilem eidem adhaerentium jurisdictionem, “quantum necesse erat”, scilicet ad fideles, qui ipsis adhaererent, regendos. Ad hunc autem finem necesse non erat, ut, si anathema dicerent parti adversanti eamque ab Ecclesia excluderent, haec exclusio effectum sortiretur. Unde ex eo, quod alii eorum actus essent validi, non sequitur, validum etiam fuisse actum, quo alteram Ecclesiae partem excommunicabant.” (Wilmers, De Christi Ecclesia, l. III, c. III, a. II, s. 366).
[41] Bullarium jest zbiorem bulli papieskich i innych dokumentów papieskich.
[42] Kardynał Hergenröther nie jest jedynym autorem, który wyjaśnił tę kwestię, ale jego autorytet oraz jasność i precyzja, z jaką ją przedstawia, będą dla nas wystarczające.
[43] Kardynał Joseph Hergenröther, Catholic Church and Christian State, Burns and Oats, 1876, s. 41-45.
[44] Podkreślmy: „Jeśli chodzi o nakazową część bulli, o której mowa, zawiera ona jedynie sankcje karne przeciwko herezji, które bezsprzecznie należą wyłącznie do praw dyscyplinarnych”. Kardynał jest tutaj bardzo precyzyjny, co okaże się bardzo przydatne później.
[45] Ten argument został niestety ponownie rozpowszechniony w ostatnich latach, przez ignorancję.
[46] Podkreślmy jeszcze raz: „Chodzi zatem o praktyczne wykonanie poprzednich praw karnych, które ze swej natury są dyscyplinarne i nie pochodzą z Bożego objawienia, ale z kościelnej i cywilnej władzy karnej”.
[47] „Innovatio quarumcumque censurarum et poenarum contra haereticos et schismaticos quomodolibet promulgatarum; et aliarum poenarum impositio in cuiuscumque gradus et dignitatis praelatos et principes, haereticae vel schismaticae pravitatis reos.” (Bullarum Diplomatum et Privilegio Sanctorum Romanorum Pontificum, Taurinensis Editio, T. VI, Augustae Taurinorum, 1860, s. 551).
[48] P. Mattheus Conte A Coronata, Institutiones Iuris Canonici, T. I, Taurini, Marietti, 1928, s. 363.
[49] Abbo oraz Hannan, The Sacred Canons, T. I, St Louis MO, 1952, s. 11.
[50] Bouscaren oraz Ellis, Canon Law, Milwaukee 1953, s. 21.
[51] A. Michel, Dictionnaire de Theologie Catholique, artykuł Heresie, Heretique, Letouzey, Paryż, 1924, col. 2245: „Les peines fulminees dans les droits anterieurs a la promulgation du code canonique n’ont qu’un interet retrospectif”.”
[52] McDevitt stwierdza wprost, że utrata urzędu z powodu publicznego odejścia od wiary, a także trzy inne czyny wymienione w kan. 188, „pociągają teraz za sobą milczącą rezygnację z urzędu zamiast usankcjonowanego w dawnym prawie pozbawienia urzędu”. (op. cit., s.117).
[53] McDevitt rzeczywiście odnosi się do tej zmiany jako do istotnej: „dokonano pewnych istotnych zmian w prawie”. (op. cit., s. 117). Wyjaśnia również, że chociaż podobne, rezygnacja i pozbawienie są w rzeczywistości dwiema różnymi rzeczami: „Można tu również zauważyć, że milcząca rezygnacja i pozbawienie urzędu są bardzo podobne, ale mimo to ustawa konsekwentnie umieszcza je w różnych kategoriach.” (ib.).
[54] Opinia, że papiestwo zostanie utracone przez ukrytą herezję, była broniona w przeszłości przez Juana de Torquemadę, Alfonso de Castro i kilku innych, ale została porzucona i obalona przez konsensus głównych teologów, takich jak Kanus, Azor, Suarez, św. Robert Bellarmin, Jan od św. Tomasza. Patrz na przykład św. Robert Bellarmin, De Romano Pontifice, Ks. II, r. XXX.
[55] x. Peter Mary Passerini OP jest wybitnym tomistą XVII wieku, którego prace były badane w następnych stuleciach. Był także wikariuszem generalnym zakonu dominikanów. Ojciec Garrigou-Lagrange OP bardzo go chwali i podąża za nim na przykład w kwestii tego, co formalnie stanowi chrześcijańską doskonałość. W swojej pracy Christian Perfection and Contemplation,ks. Garrigou-Lagrange nazywa go: „wielki kanonista Passerini OP, który był głębokim teologiem i najwierniejszym św. Tomaszowi”.
[56] Passerini, Tractatus De Electione Summi Pontificis, Rzym, 1670, s. 163-164.
[57] Kwestia powszechnej akceptacji i jej znaczenia w obecnym kryzysie zostanie szczegółowo przeanalizowana i omówiona w specjalnym rozdziale.
[58] “Merito supponitur, Pontifices illos, qui de electione leges tulerunt, non voluisse irritam facere nisi primam illam per Cardinales electionem, non vero alteram, quae quasi fit per totam Ecclesiam. Verbo, supponendi sunt leges tulisse secundum principia illa, quae vigent in Ecclesia. Voluerunt poena afficere reum, non Ecclesiam.” (Wilmers S.J., De Christi Ecclesia, L. II, c. III, Sch., n. 147, Ratyzbona, 1897, s. 257-258).
[59] Idąc za terminologią Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r., moglibyśmy powiedzieć, że taka osoba byłaby publicznym heretykiem, materialnie, ale nie formalnie. Oznacza to, że w tym przypadku fakt wyznawania herezji jest publiczny i oczywisty dla wszystkich, podczas gdy uporczywość osoby nie jest jeszcze oczywista dla wszystkich i może być kwestionowana. Innymi słowy, uporczywość deliktu nie jest jeszcze publiczna. Stąd przestępstwo jest materialnie publiczne, ale formalnie ukryte.
[60] “Solos scilicet excludi notorios, non occultos, in quorum numero ii etiam ponendi videntur, qui etsi externe contra fidem peccantes, nusquam tamen a regula ecclesiastici magisterii publica professione recesserunt.” (Billot S.J., De Ecclesia Christi, T. I, Q. VII, Wyd. 3a, Prati, 1909, s. 293-294)
[61] “Quos inter, multos nostris diebus versari facile intelliges: dubitantes scilicet de rebus fidei vel positive dissentientes, suamque animi dispositionem in privato vitae commercio non dissimulantes, quamvis Ecclesiae fidem nusquam ex professo abdicaverint, et cum categorice de sua religione interrogantur, sponte sua sese catholicos declarent.” (Billot, loc. cit.).
[62] Melchior Canus, Loc. Theol., K. XI., r. 2.
[63] „Lucyfer” było rzymskim imieniem, co oznacza „nosiciel światła”. Nie miało takich złych konotacji, jakie ma dzisiaj.
[64] Św. Alfons Liguori, The History of Heresies, R. XI, Dublin, 1847.
[65] Ibid.
[66] Powtórzmy tu jeszcze raz, że na mocy tej samej zasady Chrystus nigdy nie mógł jednak zapewnić jurysdykcji dla czynów i nauk, które zasadniczo zaprzeczają religii katolickiej, takich jak nauczanie Vaticanum II, promulgacja nowej Mszy, zmiana obrzędów sakramentalnych, publikacja nowego i ekumenicznego kodeksu prawa kanonicznego. Nie może być żadnego uzupełnienia władzy dla tych rzeczy, ponieważ nie tylko są one sprzeczne z „dobrem Kościoła”, ale w rzeczywistości całkowicie je eliminują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz