Strony

środa, 22 czerwca 2022

O BRAKU INTENCJI PRZYJĘCIA PAPIESTWA - x. Damien Dutertre

O BRAKU INTENCJI PRZYJĘCIA PAPIESTWA

Autor: ks Damien Dutertre

Czerwiec 2022 — mostholytrinityseminary.org

 

Tłumaczenie polskie za:

https://mostholytrinityseminary.org/wp-content/uploads/2022/06/Lack_of_Intention_Dutertre_2022.pdf

Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z Biblii Wujka (1962)

Formatowanie tekstu nieznacznie zmienione



Tekst ten artykułuje argument Tezy, który wyjaśnia, dlaczego „soborowi papieże” nie są prawdziwymi papieżami, a mianowicie dlatego, że brakuje im właściwej intencji wymaganej do ważnego aktu przyjęcia papiestwa.

  

1. Wstęp.

Pierwszy numer Cahiers de Cassiciacum [Zeszytów z Cassiciacum] (wydanego przez Association Saint- Herménégilde, Nicea, maj 1979) obszernie omawia temat intencji. W części liczącej około pięćdziesiąt dwie strony biskup Guérard des Lauriers OP wyjaśnia, jak człowiek, który pomimo zewnętrznych pozorów bycia papieżem, może wewnętrznie stawiać przeszkodę w otrzymaniu formy papiestwa od Chrystusa. Innymi słowy, o ile w normalnych okolicznościach nic nie stoi na przeszkodzie, by nasz Pan dał wybranemu kandydatowi klucze św. Piotra i najwyższą władzę nad Kościołem, o tyle w obecnych okolicznościach coś w intencji wybranego kandydata przeszkadza jego przyjęciu tej najwyższej władzy. Poniżej znajduje się prezentacja tego argumentu.

2. „Soborowi papieże” nie są w rzeczywistości prawdziwymi papieżami.

Teza zgadza się z całkowitym sedewakantyzmem (czasami nazywanym „totalizmem”) mówiąc, że papieże Vaticanum II nie są prawdziwymi papieżami. Jest to fakt uznawany przez obie strony przy użyciu pośredniego argumentu opartego na nieomylności Kościoła: soborowi papieże, którzy wydawali się cieszyć najwyższą władzą nad Kościołem, powszechnie głosili błędy w doktrynie, liturgii i dyscyplinie; robili to w okolicznościach, w których w grę wchodziła niezawodność Kościoła w doktrynie, kulcie i dyscyplinie. Dlatego albo nie są papieżami, albo Kościół zbłądził (zawiódł). Ponieważ wiara katolicka zabrania nam wyznawania tego drugiego, to pierwsze musi być prawdziwe.

3. Wyjaśnienie podawane przez „całkowity sedewakantyzm”.

Tam, gdzie Teza nie zgadza się z totalizmem, jest wyjaśnienie, w jaki sposób ci pretendenci do papiestwa nie byli prawdziwymi papieżami. Totalizm zaczyna się od próby ustalenia faktu publicznej herezji wśród „papieży soborowych”. Kontynuuje twierdzenie, że publiczny heretyk nie może być ważnie wybrany do papiestwa i konkluduje, że „soborowi papieże” zostali nieważnie wybrani do papiestwa.

4. Wyjaśnienie podawane przez Tezę.

Teza przedstawia zupełnie inny argument, oparty na metafizycznych rozważaniach nad aktem przyjęcia papiestwa i naturą władzy. To są dwa zupełnie różne argumenty. Zwolennicy Tezy odrzucają argument totalistyczny jako fałszywy. Powodem tego jest to, że Prawo Kanoniczne wyraźnie wskazuje, że niezadeklarowani heretycy mogą ważnie wybierać i być wybierani w Kościele, przynajmniej tak długo, jak ich przestępstwo herezji nie zostanie uznane (zostanie to dokładnie przestudiowane w odpowiednim rozdziale).

Z drugiej strony argument wysunięty przez x. biskupa des Lauriers można podsumować w następujący sposób: aby zostać papieżem i otrzymać autorytet od Chrystusa, wybrani muszą prawdziwie przyjąć papiestwo.

Argument ten jest zatem właściwy Tezie: „soborowi papieże” nie są prawdziwymi papieżami, ponieważ nie zaakceptowali właściwie swojego wyboru do papiestwa.

 

PIERWSZY ARTYKUŁ

MATERIA I FORMA W PAPIESTWIE

5. Elementy tworzące papieża.

Zastanówmy się nad niezbędnymi ustaleniami, które gromadzą się w osobie papieża. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r., kan. 219, wskazuje:

Biskup Rzymski, wybrany zgodnie z prawem, z chwilą przyjęcia wyboru, otrzymuje na mocy prawa Bożego pełną władzę najwyższej jurysdykcji.

Istnieją zatem trzy elementy, które przemawiają za stwierdzeniem, że ktoś jest papieżem:

  1. prawowite wybory
  2. akceptacja wyborów przez wybraną osobę
  3. pełna władza najwyższej jurysdykcji, otrzymana bezpośrednio od Chrystusa.

Te trzy elementy mają odrębne przyczyny: wybory dokonują elektorzy; akceptację wyraża osoba wybrana; a najwyższa władza jest mu przekazywana przez Boga.

Możemy zatem wyraźnie wyróżnić trzy etapy formacji papieża. Najpierw grupa ludzi (kolegium kardynałów) zgodnie z prawem wybiera kandydata. Po drugie, ten kandydat przyjmuje papiestwo. Po trzecie, Bóg nadaje wybranemu człowiekowi najwyższą władzę nad Kościołem, czyniąc go w ten sposób papieżem.

6. Materia i forma w papiestwie.

Teologowie, którzy opisali ten proces, używali analogicznych terminów materii i formy, którymi na przykład u człowieka są odpowiednio ciało i dusza. Terminy te były stosowane analogicznie przez filozofów i teologów do dokonywania rozróżnień w sferze moralności ludzkiej. Znane jest zastosowanie tych pojęć (materia, forma) np. do teologii sakramentalnej.

Przy udzielaniu sakramentu chrztu obmycie czoła wodą jest materią sakramentu: mogłoby ono zostać przekształcone w sakrament, gdyby wypowiedzieć formę, formułę chrztu, aby stwierdzić, że to obmycie w istocie nie jest zwykłym oczyszczeniem, ale sakramentem chrztu.

Również i w teologii moralnej mówi się, że coś jest grzechem materialnym, jeśli jest obiektywnie złe. Staje się formalnym grzechem, jeśli było celowo zamierzone. Na przykład jedzenie mięsa w piątek jest obiektywnie złe, jest grzechem materialnym, jest materią grzechu i rzeczywiście będzie prawdziwym grzechem, formalnym grzechem, jeśli zostało zrobione umyślnie. Ale gdyby ktoś przez pomyłkę zjadł mięso w piątek, byłby to tylko grzech materialny, który wcale nie jest grzechem i nie trzeba się z niego spowiadać.

W przypadku papieża teologowie dokonali również rozróżnienia między podmiotem (osobą) przyjmującą papiestwo, a władzą (autorytetem) samego papiestwa, opisując ten pierwszy jako materię papieża, podczas gdy druga jest formą papiestwa. W procesie wyboru i akceptacji podmiot, czyli materia, zostaje przygotowany do przyjęcia od Boga formy papiestwa, czyli najwyższej władzy nad Kościołem. Zjednoczenie tej materii i tej formy daje prawowitego papieża.

Św. Robert Bellarmin (De Romano Pontifice, II, c. XXX) pisze:

Dlatego też, kiedy kardynałowie tworzą Papieża, sprawują władzę nie nad Papieżem, ponieważ on jeszcze nie istnieje; ale nad materią, to znaczy nad osobą, którą rozporządzają w pewnej mierze przez wybór, aby mogła otrzymać od Boga formę pontyfikatu.

To samo wyróżnienie przyjmują św. Antonin i kardynał Kajetan. Dlatego fałszem jest twierdzenie, jak wielu to czyniło, że Teza jest nowinką w zastosowaniu tych rozróżnień do papiestwa.[1]

Wyraźnie fałszywe jest również stwierdzenie, że poprzez przyznanie „soborowym papieżom” materialnego aspektu papiestwa, Teza tak naprawdę oddaje im władzę i autorytet. Tak samo jak obmycie czoła nie jest chrztem, albo omyłkowe zjedzenie mięsa w piątek nie jest grzechem, tak samo papież materialny (osoba wybrana do papiestwa) nie jest papieżem. Jednak tak samo jak nie można udzielać chrztu bez materialnego elementu obmycia wodą; albo tak jak nie możecie mieć grzechu, jeśli nie istnieje coś obiektywnie, materialnie, grzesznego (przynajmniej tak, jak postrzega to osoba), tak też nie możecie nigdy mieć prawdziwego, formalnego papieża, jeśli najpierw nie macie materii do otrzymania papiestwa, to znaczy człowieka wybranego przez konklawe.

7. Materia i forma papiestwa pod nieobecność papieża.

Kiedy papież umiera, mówi się, że papiestwo pozostaje pod swoim materialnym aspektem w zdolności Kościoła do wybrania następcy i pod swoim formalnym aspektem w Chrystusie, gotowym udzielić władzy wybranym. Tak naucza św. Antonin (1389-1459):

Taka władza [papieska] pozostaje w Kościele i w Kolegium [kardynałów] w odniesieniu do tego, co jest materialne w papiestwie, ponieważ po śmierci papieża Kolegium może, poprzez wybór, wyznaczyć osobę na papiestwo, że taki a taki będzie [papieżem]. ... Stąd, jeśli przez nazwę papiestwo rozumiemy wybór i determinację osoby (co jest rzeczą materialną w papiestwie, jak zostało powiedziane wcześniej), taka władza pozostaje w Kolegium po śmierci papieża. Ale jeśli przez nazwę władzy papieskiej rozumiemy jego autorytet i jurysdykcję (co jest formalną rzeczą), to taka władza nigdy nie umiera, ponieważ zawsze pozostaje w Chrystusie.[2]

Dopóki te dwa aspekty papiestwa trwają: aspekt materialny w Kościele i aspekt formalny w Chrystusie, papiestwo nie zostanie utracone. Nie zaprzecza również nauczaniu Soboru Watykańskiego z 1870, który naucza, że ​​św. Piotr będzie miał wiecznych następców.

Oczekiwanie, że Chrystus zapewni nie tylko formalny aspekt papiestwa, to jest najwyższą władzę papieża, ale także jego aspekt materialny, to jest wyznaczenie człowieka do przyjęcia papiestwa, byłoby logicznym zobowiązaniem do przyjęcia utraty apostolskości w Stolicy Rzymskiej i w Kościele powszechnym. Bo nawet gdyby papież został mianowany bezpośrednio z nieba, nie byłby prawdziwym następcą [successor] św. Piotra. Przez analogię, człowiek stworzony bezpośrednio przez Boga, bez poczęcia przez ludzkich rodziców, nie mógłby być potomkiem Adama. Dlatego każdy system niezdolny do wyjaśnienia kontynuacji materialnego aspektu papiestwa w Kościele powinien zostać porzucony.

8. Teza utrzymuje, że „soborowi papieże” nie są papieżami formalnie, a jedynie materialnie.

Zostanie to udowodnione później. Niech na razie wystarczy wyjaśnienie znaczenia tego stwierdzenia. Teza mówi, że „papieże soborowi” formalnie nie są papieżami, to znaczy tak naprawdę nie są papieżami i nie mają władzy. Jednakże Teza mówi, że są papieżami materialnie, co oznacza, że ​​otrzymali jeden z aspektów papiestwa: wybór. Z pewnością osoba wybrana na papieża nie jest papieżem, tak jak zwykłe obmycie czoła nie jest chrztem. Ale tak jak woda wylana na głowę człowieka mogłaby zostać przemieniona w sakrament chrztu, gdyby ktoś wypowiedział słowa chrztu, tak też osoba wybrana na papieża mogłaby zostać uczyniona prawdziwym papieżem, gdyby przyjęła papiestwo i otrzymała autorytet od Boga.

 

ARTYKUŁ DRUGI

OSTATECZNA DYSPOZYCJA MATERII: AKCEPTACJA

9. Akceptacja wyboru.

Intelekt ze swej natury stara się poznać istotę rzeczywistości, której istnienie pojmuje. Otóż, brak władzy u „soborowych papieży” jest znany jako fakt, jak wyjaśniliśmy, ale nie jest jeszcze rozumiany co do sposobu, w jaki ten brak autorytetu jest urzeczywistniany.

Wiemy jako fakt, że „soborowi papieże”, pomimo pozornie ważnych wyborów, nie otrzymali najwyższej władzy od Chrystusa. Czy to możliwe? Odpowiedź jest twierdząca, ponieważ między prawomocnym wyborem a przyjęciem władzy od Boga wymagany jest akt pośredni, jak widzieliśmy: akceptacja wyboru przez osobę wybraną. Jest to akt woli ze strony wybranego, który powinien objawiać się zewnętrznie, ale ze swej natury musi być także wewnętrzny, aby mógł być ważny. Innymi słowy, konieczne jest, aby wybrany [elekt] szczerze miał i wyrażał swoją akceptację wyboru. Zatem przez prosty akt woli wybrany może zdecydować się na otrzymanie najwyższej władzy Kościoła lub ją odrzucić. Może też na pewien czas ją przyjąć, a później dobrowolnie z niej zrezygnować; Papież św. Celestyn (który panował między lipcem a grudniem 1294 r.) jest tego dobrze znanym przykładem. Ten prosty akt woli nazywa się akceptacją. Mówi się, że jest to ostateczna dyspozycja materii w tym sensie, że jest ostatnim niezbędnym przygotowaniem ze strony człowieka, aby ktoś mógł otrzymać władzę papieską od Boga.

10. Rola akceptacji.

Według Bonaciny[3] akceptacja nie oznacza, że ​​papież ustanawia się papieżem, czy też łączy papiestwo ze sobą,

ponieważ zgoda na wybór nie jest wyborem ani tworzeniem ani powołaniem papieża, ale warunkiem koniecznym dla pełnego skutku wyboru i ukonstytuowaniem się papieża.[4]

Kardynał Kajetan[5] naucza podobnie:

Od momentu bezpośredniego ustanowienia pierwszego „Piotra” przez samego Chrystusa, zjednoczenie papiestwa z Piotrem nie pochodzi od Boga, ale od człowieka. Świadczy o tym fakt, że związek ten powstaje za pośrednictwem ludzkich wyborów. Przyczyniają się do tego dwa ludzkie akty zgody, a mianowicie akty wyborców i akty wybranych. Rzeczywiście konieczne jest, aby wyborcy wybrali dobrowolnie, a wybrani dobrowolnie akceptowali wybory, w przeciwnym razie nic nie zachodzi.[6]

Passerini[7] wyjaśnia:

Wybrany [elekt] nie jest papieżem, chyba że za jego zgodą i na mocy zgody, która z natury poprzedza pontyfikat.[8]

Bonacina ponownie mówi w równoważnych słowach (ibid.):

Czwartym warunkiem jest to, że wybrana osoba wyraża zgodę. Powodem tego jest, po pierwsze, to, że nikt nie może zacząć posiadać czegoś w sposób moralny bez swojej zgody; dlatego aby ktoś zaczął posiadać papiestwo lub władzę papieską, konieczna jest jego zgoda. Także dlatego, że przez nadanie papiestwa osoba wybrana zaciąga wiele zobowiązań i jest zobowiązana jakby kontraktem (quasi ex contractu); ale zobowiązanie wynikające z umowy lub quasi-kontraktu nie jest zaciągane bez zgody, jak słusznie mówi Kajetan w rozdziale 26 swojej pierwszej książki De Comparatione Papae et Concilii.

11. Interwał między wyborem a akceptacją.

W przerwie między wyborem a przyjęciem tylko wybrany [elekt] ma aspekt materialny papiestwa (nadal wymagający uzupełnienia przez przyjęcie), ale jeszcze nie aspekt formalny. Czas trwania tej przerwy może być określony przez elektorów, ale sam w sobie jest nieokreślony.

Bonacina wyjaśnia ponownie (ibid.):

Większą trudnością jest to, czy Kolegium Kardynałów ma jakąkolwiek władzę nad wybraną osobą, która jeszcze nie przyjęła wyboru. Wydaje mi się, że należy odpowiedzieć razem z Sopranusem (w powyższym miejscu), że mają prawo nakazać mu jak najszybsze przyjęcie wyboru lub odrzucenie go, jeśli nie chce go przyjąć. Powodem jest to, że podczas wakatu Stolicy całe Kolegium ma władzę nad każdym kardynałem, przynajmniej w tych sprawach, które dotyczą elekcji, [co widać w] ​​wyżej cytowanym rozdziale Ubi Periculum: stąd może wymusić elekta do przyjęcia wyboru lub odrzucenia go, jeśli nie chce go zaakceptować.

12. W okresie między wyborem a akceptacją możliwe są różne alternatywy.

W rzeczywistości elekt może albo przyjąć lub odrzucić wybór, albo nie zrobić ani tego ani tamtego. W przypadku akceptacji staje się prawdziwym papieżem. W przypadku odmowy wraca do stanu, w jakim był przed wyborami, a na jego miejsce może i powinien zostać wybrany ktoś inny. W przypadku braku akceptacji lub odmowy, co jest ciekawsze, pozostaje on elektem konklawe, nie będąc jeszcze prawdziwym papieżem obdarzonym najwyższą władzą, dopóki nie podejmie decyzji. Obecna sytuacja papiestwa, jak wyjaśnimy, sytuuje się gdzieś pomiędzy kimś, kto naprawdę przyjął, a kimś, kto ani nie przyjął, ani nie odmówił: elekt rzeczywiście zaakceptował zewnętrznie (co ewidentne), ale nie wewnętrznie (co udowodnimy).

Sytuacja w tym okresie nie jest więc sytuacją czystego wakatu Stolicy Rzymskiej. Ponownie Bonacina mówi to jasno (ibid., pogrubienie dodane):

Po drugie, nie wynika z tego, że Stolica Apostolska jest po prostu (simpliciter) wakująca, gdy kardynałowie dokonali wyboru, a osoba wybrana nie wyraziła jeszcze zgody, jak w przypadku, gdy wybrana osoba jest nieobecnym kardynałem (jak to miało miejsce w przypadku Adriana VI, który przebywał w Hiszpanii w 1521 r.), gdyż chociaż wybór nie osiągnął jeszcze pełnego skutku, a Stolica Apostolska nie jest jeszcze zajęta, dopóki nie nastąpiła zgoda wybranego; ale Stolica Apostolska nie jest wakująca z tego powodu, ponieważ mówi się, że Stolica jest wakująca, gdy w żaden sposób nie ma Papieża, ale w naszym przypadku ma Papieża w pewien sposób, ponieważ papież już został wybrany i chociaż nie został jeszcze utworzony, został jednak jakby poczęty i istnieje, jeśli można tak powiedzieć, w łonie matki.

Ostatnią determinacją materii, przygotowanej do przyjęcia formy papiestwa, jest więc wewnętrzna zgoda elekta. Nawet w przypadku prawowitego wyboru i zapewnienia przez Chrystusa obietnicy udzielenia władzy prawowitemu następcy św. Piotra, należy jeszcze ustalić ostatni warunek: szczere, wewnętrzne przyjęcie papiestwa przez elekta.

13. O „soborowych papieżach” można powiedzieć, że są papieżami materialnie.

Nie oznacza to, że są oni naprawdę papieżami, ponieważ forma papiestwa jest tym, co ostatecznie sprawia, że ​​człowiek jest papieżem, jak widzieliśmy. Ale wybrani na konklawe mają jakiś materialny element papiestwa, to jest pewną dyspozycję do przyjęcia papiestwa, której nie ma żaden inny człowiek na ziemi.

Ostatecznie najbliższa materia papiestwa, gotowa do przyjęcia formy papiestwa od Boga, wymaga zgody wybranych. Ale elekt jest odległą materią papiestwa, tak jak woda jest odległą materią chrztu. To, co zostanie zrobione z tą materią, zadecyduje, czy zostanie stworzony papież, czy zostanie udzielony chrzest.

Rozróżnienia podsumowuje benedyktyn Charles Bachofen:

Wybory są, można by powiedzieć, odległym elementem materialnym, podczas gdy zgoda wybranych to materia proxima, do której dodaje się boską formę prymatu ucieleśnioną w biskupie rzymskim.[9]

Idąc za tym rozróżnieniem, jasne jest, że uzasadnione jest mówienie o papieżu-elekcie jako o pewnym materialnym aspekcie papiestwa, a mianowicie o odległym materialnym elemencie, wyborze. Stąd Teza mówi, że chociaż „soborowi papieże” nie są formalnie papieżami (nie mają papiestwa pochodzącego od Boga), to jednak można o nich powiedzieć, że są papieżami materialnymi (zostali wybrani przez ludzi).

 

ARTYKUŁ TRZECI

CZY ZEWNĘTRZNA ZGODA MOŻE BYĆ NIEWAŻNA PRZEZ PRZESZKODY WEWNĘTRZNE?

14. Akt akceptacji jest aktem ludzkim.

Jak dotąd podkreślaliśmy konieczność, aby akceptacja papiestwa była nie tylko manifestowana zewnętrznie, ale także wewnętrznie szczera, aby była ważna. Teraz nadszedł czas, abyśmy to udowodnili.

Akceptacja papiestwa (podobnie jak wybór lub jakikolwiek legalny akt kościelny) jest tym, co nazywa się aktem ludzkim. W teologii akty ludzkie różnią się od aktów człowieka tym, że nie są zwykłymi aktami dokonanymi przez podmiot niezależnie od jego kontroli, ale implikują wiedzę i zgodę podmiotu. Na przykład praca, rozmowa, malowanie to akty ludzkie. Trawienie, wzrost, walka układem odpornościowego z chorobą to akty człowieka, nad którymi nie mamy kontroli, a więc za które nie ponosimy moralnej odpowiedzialności.

W rzeczywistości każdy akt moralny jest aktem ludzkim. A zatem grzech, aby nim był, powinien być popełniony nie tylko obiektywnie, ale powinien być popełniony poprzez wiedzę i przyzwolenie. Jeśli świadomie i dobrowolnie jecie mięso w piątek, przyzwalacie na to i dlatego grzeszycie. Ale jeśli się pomyliliście i byliście przekonani, że jest czwartek, i jedliście mięso, nie zgrzeszyliście, ponieważ zdecydowaliście nie jeść mięsa w piątek, ale zrobiliście to w dniu, o którym myśleliście, że to czwartek.

Wiedza i zgoda są samymi elementami aktu ludzkiego, są z nim nieodłączne i należą do samej jego natury. Uprawnione akty kościelne, takie jak wybór, są aktami ludzkimi. Istotnie, kanon 167 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r. wyraźnie odmawia jakiegokolwiek prawa wyboru kogoś, kto nie jest w stanie wykonać aktu ludzkiego, jeśli na przykład popadnie w demencję. Podobnie nieważny jest wybór uzyskany przez poważne groźby wobec wyborców, ponieważ nie mieliby oni swobody wyrażenia stosownej zgody, jaka powinna być udzielona na takie działanie, pomimo głosowania zewnętrznego.

Moraliści i kanoniści powszechnie uznają, że akty prawne (a ściślej czynności prawne) wymagają odpowiedniej intencji do ich postawienia. Słownik teologii moralnej mówi zatem następująco:

Przez czynność prawną rozumie się zwyczajowo akt prawny polegający na bezpośrednim objawieniu intencji lub woli wywołania skutku prawnego. Stąd podstawowymi warunkami każdej czynności prawnej są: (a) wola lub intencja podmiotu lub podmiotów; b) ich kompetencja (naturalna lub prawna), gdyż sam czynnik woli nie ma znaczenia wobec prawa, chyba że pochodzi od właściwego podmiotu; (c) manifestacja zewnętrzna, bez której wola wewnętrzna nie ma mocy prawnej ani wartości.[10]

W konsekwencji, tak jakbyście jedli mięso w piątek myśląc, że to czwartek, nie grzeszyliście, bo nie zamierzaliście faktycznie jeść mięsa w piątek, tak też, gdy intencja wewnętrzna nie odpowiada czynności prawnej założonej zewnętrznie, ta ostatnia jest nieważna. Tak więc ten sam słownik kontynuuje:

Jeżeli zewnętrzna manifestacja nie jest zbieżna z wolą wewnętrzną lub gdy zewnętrzna manifestacja jest dokonywana w sposób lub w formie innej niż przewidziana przez prawo, akt lub czynność uważa się za nieważną.

15. Do ważnej akceptacji wymagana jest wiedza i zgoda.

Akceptacja wyboru jest aktem ludzkim, który zatem powinien być dokonany przy odpowiedniej wiedzy i zgodzie; inaczej byłaby nieważna. Tak więc osoba bezrozumna nie może prawdziwie przyjąć papiestwa (nawet gdyby uzyskać od niej zewnętrzny wyraz akceptacji), ponieważ taka osoba nie jest zdolna do aktu ludzkiego, a tym samym nie jest w stanie zrozumieć i przyjąć implikacji tej akceptacji. Kiedy elekt konklawe akceptuje swój wybór do pontyfikatu, przez sam akt przyjęcia tego wyboru, przyjmuje on również i przejmuje rolę i funkcje pontyfikatu. Rola i funkcje pontyfikatu są niezależne od jego woli; znajdują się w samej naturze rzeczy ustanowionej przez Chrystusa. Ten, kto przyjmuje papiestwo, zgadza się być papieżem, wypełniać funkcje papiestwa i przyjmować istotne właściwości tej roli. A ponieważ o ostateczności papiestwa decyduje Bóg, elektom nie wolno jej wymyślać. Nie mógł ważnie zaakceptować wyboru z zamiarem sprawowania papiestwa jako czegoś innego niż to, co zostało ustanowione przez Chrystusa.

16. Nauczanie Jana od św. Tomasza wskazuje na intencję jako wymóg prawa naturalnego.

Ten warunek konieczny do ważnej akceptacji nie jest warunkiem nowym, realizowanym przez jakiekolwiek ludzkie prawo. Należy raczej do samej natury aktu ludzkiego, a zatem jest warunkiem koniecznym należącym do prawa naturalnego. Takie „warunki” prawa naturalnego nie musiały być pozytywnie ustalane przez żaden autorytet, ani też nie zostały odrzucone przez teologów. Na przykład dominikanin Jan od św. Tomasza wylicza, w jaki sposób wybór (i przez ten termin obejmuje zarówno głos elektorów, jak i akceptację przez elektów) może być nieważny i wyjaśnia:

Podobnie można dopuścić inne wyjątki od prawa naturalnego: jeśli elekt nie jest człowiekiem, jeśli jest pozbawiony rozumu itp.[11]

Później, omawiając kwestię powszechnej akceptacji papieża przez Kościół powszechny,[12] ten wielki teolog wspomina, że ​​byłby to znak, że papież

został wybrany przez prawdziwych elektorów, z prawdziwym zamiarem i wszystkimi innymi wymaganiami.[13]

Tu i nieco później w tym samym artykule wyraźnie wskazuje na właściwą intencję elektorów („intentio eligentium”) jako oczywisty wymóg ważnego wyboru, co ma zastosowanie również, z jeszcze większego powodu, do aktu akceptacji ze strony elekta.

17. Zgoda elektorów może być niewystarczająca i można temu zaradzić bez ponownego wyboru.

Widzieliśmy, jak Jan od św. Tomasza wyjaśnia, że elektorzy muszą prawdziwie wyrazić zgodę na wybór, tak jak elekt musi również prawdziwie wyrazić zgodę na przyjęcie swojego wyboru. O ile w Tezie zastosowano wspólne zasady teologiczne do problemu zgody papieża-elekta, o tyle kwestia zgody elektorów została już wyraźnie przestudiowana. Podczas gdy niektórzy twierdzili, że wybór papieża Urbana VI (1378-1389) był nieważny ze względu na nieważną zgodę kardynałów na przymusową elekcję, najbardziej wpływowy jurysta XIV wieku, włoski Baldus z Perugii (1327- 1400) napisał na prośbę Stolicy Apostolskiej całą obronę ważności wyboru papieża Urbana VI. W swojej pracy[14] uczony kanonista, nazywany wówczas „królem zarówno prawa cywilnego, jak i kanonicznego” („monarcha utriusque juris”), odnosi się do zarzutu, że elekcja, choć dokonywana zewnętrznie zgodnie z zasadami prawa kanonicznego, byłaby jednak nieważna ze względu na brak wewnętrznej zgody kardynałów, którzy byliby zmuszeni do wybrania Urbana VI, jak głosi zarzut. Baldus z Perugii obala to fałszywe historyczne twierdzenie. Ale odnosi się również do interesującego pytania: hipotetycznie, co by było gdyby kardynałowie rzeczywiście zostali zmuszeni? Czy w takim razie konieczne byłoby ponowne przeprowadzenie wyboru? Kanonista, wskazując różne odniesienia na poparcie swojej odpowiedzi, mówi bez wahania:

Po drugie, udowadniam to przez teorię magistralną, skoro tam, gdzie istnieje wada z racji zgody, póki trwa moc przyczyny sprawczej, jeśli zgoda jest później wyrażona, wzmacnia to akt przeciwko nieważności.[15]

Innymi słowy, dopóki wybory nie zostały odwołane i unieważnione, do ratyfikacji wyborów dokonanych zewnętrznie wystarczy zwykła zgoda wewnętrzna. Ten sam kanonista kontynuuje:

Po trzecie, udowadniam to, ponieważ akt, który zależy od zgody, chociaż w innym przypadku jest nieważny, może zostać uprawomocniony, jeśli zostanie utrzymany.[16]

Wyjaśnia dalej:

Nie jest to też ważna obiekcja, jeśli mówi się, że to, co nieważne, nie może być ratyfikowane… ponieważ jest to prawdą, gdy wymagana jest pewna uroczystość, która nie została spełniona, ale inaczej jest, gdy wymagana jest zwykła zgoda, albo ponieważ przynajmniej potwierdzone jest, jak w naszym przypadku, naturą milczącego powtórzenia czynu... albo ponieważ przeszkadzająca przyczyna ustała, a przyczyna potwierdzająca przychodzi...[17]

Innymi słowy, skoro zewnętrzna uroczystość papieskiego wyboru już się odbyła i nie została unieważniona, jeśli brakuje tylko zgody wewnętrznej, wystarczy, że zniknie przeszkoda w tej zgodzie, aby zgoda na wybór była ważna.

Niech czytelnik zauważy, że chociaż zgoda na wybór jest tu omawiana jako u elektorów, jest oczywiste, że te same wspólne zasady, o których mówi Baldus z Perugii,[18] miałyby zastosowanie również do zgody osoby wybranej, a to jest to co twierdzi Teza.

18. Hipoteza o odrzuceniu wyboru, a później zaakceptowaniu go.

Widzieliśmy właśnie, że wewnętrzny brak zgody na wybór papieski może unieważnić jego przyjęcie, mimo że jest celebrowany na zewnątrz. Ale czytelnik mógłby dalej zapytać, co by się stało, gdyby papież-elekt wyraźnie odmówił wyboru? Najwyraźniej kardynałowie zwykle przystępowali do nowych wyborów. Ale można by zapytać, co się stanie, jeśli nie przystąpią do kolejnych wyborów i nadal będą czekać, aż papież-elekt je zaakceptuje?

Rzeczywistość czasami poprzedza spekulacje: ta sprawa faktycznie już miała miejsce. Papież Wiktor III został wybrany w 1086 roku, ale stanowczo odmówił przyjęcia papiestwa. Kardynałowie i lud rzymski próbowali zmusić go do przyjęcia papiestwa i siłą mianowali go papieżem, dopóki nie uciekł z Rzymu, po złożeniu insygniów papieskich. Wrócił dopiero rok później, w 1087, na widok tak wielu modlitw i łez, przekonany wreszcie do przyjęcia papiestwa. Fakt ten przedstawia Passerini,[19] omawiając konieczność zgody osoby wybranej. Na kolejnej stronie swojego traktatu Passerini podaje zasadę podaną już powyżej:

Wybrany [elekt] nie jest papieżem, chyba że za jego zgodą i na mocy zgody, która z natury poprzedza pontyfikat.

19. Przyjęcie papiestwa jest porównywane do kontraktu małżeńskiego.

Przyjęcie papiestwa jest zatem quasi-kontraktem z Chrystusem i Kościołem i dlatego nikogo nie powinno dziwić, że zwolennicy Tezy, idąc śladami dawnych teologów, takich jak Kajetan, Passerini i Bonacina, porównali to do kontraktu małżeńskiego,[20] posługując się tą analogią, aby wyraźnie pokazać, w jaki sposób zgoda, mimo że została wyrażona z zewnątrz, może w rzeczywistości być nieszczera, a zatem nieważna.

Bonacina w ten sposób to wyjaśnia:

Tak jak nie można ważnie zawrzeć małżeństwa z niemowlęciem lub z osobą szaloną w czasie szaleństwa, tak samo nie może być ważnie wybrany na papieża ten, który nie ma używania rozumu, ponieważ papiestwo jest jak rodzaj małżeństwa między papieżem a Kościołem, jak uczą Doktorowie przez porównanie odnośnie tego, któremu przyznaje się beneficjum.[21]

Bonacina świadczy o tym, że analogia ta jest powszechnie stosowana w teologii. Kardynał Kajetan porównuje więc zgodę elektorów i osoby wybranej („Piotra”) ze zgodą wyrażoną przez małżonków w związku małżeńskim:

Skoro na węzeł małżeński składają się dwa akty zgody, to znaczy męża i żony, a całkowita przyczyna tego związku polega na tej dwojakiej zgodzie, jeden z małżonków nie może zawiązać tego węzła bez zgody drugiego małżonka. W naszym przypadku w ustanowieniu więzi między Piotrem a papiestwem zbiegają się również dwa akty zgody, a mianowicie więź elektorów i więź wybranego Piotra; a obie zgody razem wzięte są całkowitą przyczyną tego zjednoczenia.[22]

20. Zgoda na małżeństwo udzielona zewnętrznie może być wewnętrznie nieważna.

Powszechnie wiadomo, że zgoda wyrażona na zewnątrz podczas ceremonii zaślubin może być obarczona wewnętrznym brakiem właściwej intencji, jeśli jeden z małżonków nie ma naprawdę takiej intencji, jaką obiektywnie jest małżeństwo lub czego wymaga. Teologowie moralni wyjaśniają, że tak jest wyraźnie w przypadku (1), gdy intencja nie odpowiada obiektywnej istocie małżeństwa (na przykład, gdyby jeden małżonek odmówił drugiemu prawa do prokreacji dzieci), a nawet w niektórych przypadkach (2) gdy pewne istotne właściwości (takie jak nierozerwalność) są pozytywnie wykluczone, pomimo pozornej akceptacji natury małżeństwa.[23]

Gdyby więc jeden z małżonków narzucał wewnętrznie brak zgody co do pierwotnego celu małżeństwa, to małżeństwo, chociaż prawnie uznane przez Kościół, nie byłoby ważne w oczach Boga. Naprawdę nie byłoby kontraktu, sakramentu, a małżonkowie nie byliby prawdziwym małżeństwem. Byłby to bardzo poważny grzech ze strony małżonków, którzy w ten sposób symulowaliby zgodę małżeńską i w konsekwencji unieważnili swoje małżeństwo. Jednak z punktu widzenia prawa ludzkiego małżeństwo miało miejsce i uważa się, że jest ważne do czasu innego ustalenia. Jednocześnie zgodnie z prawem małżonkowie nie mogą ponownie zawrzeć związku małżeńskiego, ale są legalnie poślubieni. Jeśli są świadomi tej nieważności, nie mogą z czystym sumieniem prosić się nawzajem o oddanie długu małżeńskiego, ponieważ wiedzą, że nie są małżeństwem przed Bogiem. Ale ponieważ cieszą się zewnętrznym domniemaniem prawa, każde urodzone z nich dzieci jest uznawane przez prawo za prawowite. Sytuacji temu zaradzić można było zwróceniem się do Kościoła o prawne stwierdzenie nieważności węzła małżeńskiego, zwane unieważnieniem. Co więcej, winny małżonek mógłby wewnętrznie zmienić i skorygować swój zamiar, akceptując teraz nierozerwalność małżeństwa, czyniąc w ten sposób małżeństwo prawdziwie ważnym. Mogłoby się to zdarzyć nawet bez wiedzy drugiego małżonka, zakładając, że drugi małżonek zachował pierwszą intencję zawarcia małżeństwa.[24]

21. Zastosowanie do naszej sprawy.

Analogia z przyjęciem papiestwa powinna być oczywista dla czytelnika. Niech wyjaśni to nam ks. Ricossa:

W ten sam sposób elekt [wybrany na] konklawe, który tylko zewnętrznie i nie prawdziwie wyraził zgodę na wybór, nie znajduje się w takiej samej sytuacji, w jakiej był przed konklawe (kiedy nie został jeszcze wybrany) i przed akceptacją (kiedy był tylko wybranym bez jego zewnętrznej akceptacji). Jest „domniemanym” Papieżem [tj. wydaje się być papieżem] lub materialnie „papieżem” [tj. został wybrany, ale nie zaakceptował naprawdę wyboru]. Stolica jest przez niego zajęta i nie może być zajęta przez kogoś innego, dopóki wybór nie zostanie unieważniony przez Kościół. Pewne akty prawne, które są niezbędne dla życia Kościoła, mogą mieć skutek prawny (albo same w sobie, albo przez zapewnienie Chrystusa, Głowy Kościoła). I wreszcie, akceptacja wyboru może być uprawomocniona przez usunięcie przeszkody, która została postawiona wcześniej i spowodowała defekt zgody...[25]

22. Tradycyjne zasady konwalidacji.

Analogia do małżeństwa sprowadza nas do krótkiego przedstawienia zasad moralnych konwalidacji. Są one regularnie badane w teologii moralnej podczas omawiania sakramentu małżeństwa, ale w rzeczywistości są to zasady prawa naturalnego, jak mówią sami teolodzy moralni.

Konwalidacja to sposób na uczynienie ważnym małżeństwa, które jest nieważne.

Merkelbach przedstawia zatem zasady prostej konwalidacji małżeństwa:

Prosta konwalidacja to konwalidacja, przez którą zapewnia się to, czego na początku brakowało, i czyni małżeństwo ważnym. Małżeństwo może być nieważne z trzech powodów: 1) ze względu na niezdolność osoby przez przeszkodę losową; 2) z powodu defektu lub wady zgody; 3) z defektu formy. Istnieją zatem trzy różne sposoby rewalidacji małżeństwa.[26]

Małżeństwo może być zatem nieważne 1) z powodu przeszkody, co oznacza, że ​​ani na mocy prawa Bożego, ani kościelnego osoba nie jest zdolna do zawarcia małżeństwa. 2) może być nieważne z powodu wadliwej zgody, jak wyjaśniliśmy. 3) Wreszcie może być nieważne z powodu wady formy, to znaczy małżeństwa nie zawartego według przepisów Prawa Kanonicznego.

Analogia z wyborem papieskim jest oczywista. Wybór papieski może być nieważny, 1) po pierwsze dlatego, że osoba nie może być wybrana z powodu przeszkody natury prawa Bożego lub kościelnego. 2) Po drugie, wybór mógłby być nieważny z powodu braku zgody. 3) Wybór papieski może być nieważny z powodu nieprzestrzegania właściwych zasad elekcji.

Interesujące jest to, że we wszystkich tych trzech przypadkach małżeństwo może czasem zostać konwalidowane. W ten sam sposób często można zaradzić nieważnemu wyborowi papieskiemu.

Jeśli weźmiemy pod uwagę na przykład trzeci przypadek, który jest wadą formy. Teologowie powszechnie zgadzają się, że powszechna akceptacja Kościoła zawsze usunęłaby wszelkie uchybienia w procesie wyboru. Innymi słowy, zakładając, że kardynałowie nie przestrzegali zasad konklawe, do czego zobowiązywały ich poprzednie dekrety biskupów rzymskich, to jednak wybór byłby ratyfikowany lub konwalidowany, gdyby cały Kościół biernie uznawał nowego papieża za prawowitego następcę św. Piotra.

Jeśli weźmiemy pod uwagę pierwszy przypadek, czyli przeszkodę, która uniemożliwiłaby wybór danej osoby, ogólna zasada jest taka, że ​​gdyby przeszkoda ustała, małżeństwo (lub wybór papieski) mogłoby wtedy stać się ważne. Stąd teologowie, jak Passerini,[27] wywnioskowali, że heretyk wybrany papieżem, mógłby on nadal ważnie zaakceptować wybór, gdyby usunął tę przeszkodę poprzez przyjęcie prawdziwej wiary.[28]

Wreszcie, jeśli weźmiemy pod uwagę drugą możliwość, która jest brakiem zgody, pokazaliśmy już, w jaki sposób zastosował ją Baldus z Perugii ze strony elektorów i jak może być zastosowana w ten sam sposób ze strony osoby wybranej.

Podsumowując, jest więc oczywiste, że analogia z małżeństwem jest cennym narzędziem dydaktycznym do przedstawienia i zastosowania ogólnych zasad teologii moralnej w kwestiach nieważności kontraktu, przeszkód, wad formy, braku zgody itp.

 

ARTYKUŁ CZWARTY

JAKA INTENCJA JEST WYMAGANA, ABY OTRZYMAĆ WŁADZE?

23. Przyjęcie papiestwa to zaakceptowanie tego, co papież ma obiektywnie robić.

Aby ważnie przyjąć papiestwo, wybrany kandydat musi przyjąć je takim, jakim jest obiektywnie, tj. jak ustanowił je Chrystus. To znaczy, że przyjęcie papiestwa powinno być aktem ludzkim: dokonanym za odpowiednią wiedzą i zgodą. Osoba wybrana na papiestwo musi mieć intencję czynienia tego, co robią papieże, aby być papieżem.

Podobnie prezydent Stanów Zjednoczonych wybierany jest w listopadzie, ale pełnoprawną władzę uzyskuje dopiero w styczniu, kiedy składa przysięgę. W międzyczasie jest więc prezydentem-elektem, ale nie ma władzy, dopóki nie przysięgnie podtrzymania konstytucji Stanów Zjednoczonych:

Uroczyście przysięgam, że będę wiernie sprawować urząd Prezydenta Stanów Zjednoczonych i najlepiej jak potrafię, zachowywać, chronić i bronić Konstytucji Stanów Zjednoczonych.

Coś podobnego działo się, gdy przysięga koronacyjna została nałożona na papieża elekta, jak wyjaśniono poniżej.

24. Ważna jest zatem intencja obiektywna, przejawiająca się na zewnątrz, która z konieczności jest zawarta w intencji subiektywnej, która jest wewnętrzna.

Nie mamy tu do czynienia z osobistą, subiektywną, motywującą kogoś do czegoś intencją, która odpowiadałaby na pytanie: po co to robisz? Dlaczego chcesz to zrobić? Wystarczy zauważyć, że bez względu na osobiste motywy osoba w rzeczywistości wyraźnie przejawia zamiar robienia czegoś. Można na przykład zgodzić się na zawarcie małżeństwa ze złych lub dobrych pobudek i nadal zawrzeć ważne małżeństwo (czy to ze względu na pożądanie, ze względu na pieniądze, czy ze względu na oddanie chwały Bogu itp.).

Motywacja subiektywna może być zła lub cnotliwa. Ściśle mówiąc, nie obchodzi nas nawet moralność intencji. W obu przypadkach osoba nadal może obiektywnie zaakceptować małżeństwo.

To samo dotyczy papiestwa: można się zgodzić na zostanie papieżem ze względu na próżność, pychę, ambicję, chciwość itp. Nie ma to znaczenia dla aktualnego problemu: nadal można zaakceptować zostanie papieżem. Intencją, o której mówimy, nie jest zatem finis cujus gratia opus fit, cel, dla którego coś się robi, który jest dlań zewnętrzny, lecz sam finis operis, wewnętrzny cel samego dzieła. Motywacje osobiste (subiektywna intencja) mogą być bardzo trudne do określenia i często są kombinacją wielu różnych powodów. Ale fakt pozostaje oczywisty, że z jakichkolwiek powodów osobistych osoba chce coś zrobić (w naszym poprzednim przykładzie, zawrzeć związek małżeński).

Te różnice są powszechnie wyjaśniane w filozofii i teologii. Na przykład podręcznik filozofii używany w XX wieku mówi następująco:

Intencja jest skierowana głównie do celu, ale nie może abstrahować od środków, którymi się posługuje: środki te są zatem również chciane, chociaż wtórnie.

Jeśli więc ktoś ofiarowuje coś ubogim ze względu na próżność, jego intencja jest przede wszystkim podporządkowana próżności, ale nie może wykluczyć celu dzieła (pomoc ubogim), który postanawia użyć jako środka do osiągnięcia tego pierwotnego celu (próżność). Niezależnie od tego, czy jałmużna odbywa się z próżności, czy z miłości do Boga, zawsze pozostanie prawdą, że jest ona obiektywnie skierowana na pomoc ubogim.

25. Obiektywna intencja może być poznana.

Chociaż osobisty motyw może być czasami bardzo trudny do osądzenia i określenia, sama obiektywna intencja może łatwo stać się oczywista. Czasami trudno jest ustalić, dlaczego dana osoba wykonuje takie a takie działanie. Ale nieodłączny cel tych działań jest zwykle widoczny sam w sobie. Na przykład może być niejasne, dlaczego ktoś uprawia ziemię, podczas gdy oczywiste jest, że nieodłącznym celem jego działania jest uprawa ziemi. Może być niejasne, dlaczego ktoś chce wstąpić do klasztoru, podczas gdy bardzo jasne jest, że ta osoba chce wstąpić do klasztoru itp. Stąd argument Tezy nie opiera się na subiektywnej intencji osoby, ale na obiektywnej intencji nieodłącznie związanej z samymi działaniami wysuwanymi przez daną osobę.

Niektórzy teolodzy pomyśleli więc o hipotezie papieża, który na przykład nie chciałby pełnić obowiązków papiestwa w jego duchowej władzy, a jedynie zachowywać się jak doczesny władca Państwa Kościelnego. To jest teologiczna kwestia papieża schizmatyka, którą teraz pokrótce przedstawimy.

26. Czy papież może stać się schizmatykiem?

Kwestia papieża schizmatyka nie była tak intensywnie badana, jak hipoteza papieża heretyka. Jednak ta druga hipoteza z konieczności zakłada pierwszą, ponieważ schizma będzie naturalnie następstwem herezji:

Każda herezja implikuje schizmę: stąd możliwość schizmatyckiego papieża została przez sam ten fakt dopuszczona.[29]

Niewielu teologów rozważało jednak możliwość czystej schizmy, czyli schizmy, która nie byłaby konsekwencją herezji.

Kardynał Kajetan wyraźnie stwierdził taką możliwość:

Stałoby się to rzeczywiście w umyśle papieża, gdyby odmówił komunii z Kościołem jako jeden z jego członków, jako jego głowa w sprawach duchowych, ale zachowałby się tylko jak władca doczesny. Rzeczywiście by się to stało, gdyby to zrobił, lub gdyby ośmielił się ekskomunikować Kościół. Jest bowiem oczywiste, że osoba papieża mogłaby popaść w tego rodzaju zło i w tym przypadku prawdziwie byłby on schizmatykiem.[30]

Tenże uczony teolog wyjaśnia (ibid.):

Osoba papieża może odmówić korespondowania z urzędem papieża, który tymczasowo znajduje się w nim jako przypadłość. A jeśli miałby mieć ten uporczywy umysł, byłby schizmatykiem, oddzielając się od jedności głowy.[31]

Kajetan przez te ostatnie słowa oznacza, że ​​osoba papieża oddzieli się od zjednoczenia z Chrystusem, Głową Kościoła. Innymi słowy, taka osoba utraciłaby papiestwo. Wniosek jest więc oczywisty (ibid.):

Kościół jest w Papieżu, gdy zachowuje się jak papież, jako głowa Kościoła. Ale kiedy odmawia zachowywania się jak głowa Kościoła, ani Kościół nie będzie w nim, ani on nie będzie w Kościele.[32]

Inni teolodzy dokonali podobnej analizy tego pytania. Tak więc Suarez mówi co następuje:

I papież mógłby stać się schizmatykiem, gdyby odmówił zjednoczenia i komunii z całym ciałem Kościoła, tak jak powinien, jakby chciał ekskomunikować cały Kościół lub gdyby chciał znieść wszystkie ceremonie kościelne, które zostały potwierdzone przez tradycję apostolską.[33]

Przed nimi kwestia schizmatyckiego papieża została dogłębnie przestudiowana przez kardynała Torquemadę. Jednym ze sposobów, w jaki papież mógłby stać się schizmatykiem, mówi słynny eklezjolog, jest jego oddzielenie się od Chrystusa, Głowy Kościoła:

Papież może odstąpić od Chrystusa, który jest pryncypialną głową Kościoła... przez nieposłuszeństwo Jego prawu lub nakazując rzeczy, które są sprzeczne z prawem naturalnym lub boskim; w konsekwencji papież może odłączyć się od Ciała Kościoła Chrystusowego.[34]

Stąd, przedstawiając Tezę, ks. bp. Guérard des Lauriers O.P. określił sytuację „soborowych papieży” jako schizmę kapitalną,[35] czyli właściwą papieżowi schizmę, która polega na oddzieleniu się od Chrystusa, Głowy Kościoła, przez defekt intencji. Jak mówi Kajetan,

Kościół jest w Papieżu, gdy zachowuje się jak papież, jako głowa Kościoła. Ale kiedy odmawia zachowywania się jak głowa Kościoła, ani Kościół nie będzie w nim, ani on nie będzie w Kościele.

27. Papież Leon XIII o kwestii intencji w przypadku święceń anglikańskich.

Papież Leon XIII ogłosił nieważność święceń anglikańskich bullą Apostolicae curae z 1896 r. z powodu wady zarówno formy, jak i intencji. Odnośnie intencji sprawującego, papież Leon XIII wyjaśnia:

O zamyśle czy intencji, która mianowicie jest czymś wewnętrznym, Kościół nie osądza, natomiast to co zewnętrznie się ujawnia, powinno się w tej rzeczy osądzić.

http://rodzinakatolicka.pl/leon-xiii-apostolicae-curae-o-niewaznosci-swiecen-anglikanskich/

Papież Leon XIII wyjaśnia, że ​​intencja jest z natury czymś wewnętrznym i przejawia się na zewnątrz. Potwierdza ponadto, że intencję tę można oceniać nie jako wewnętrzną, ale jako przejawiającą się na zewnątrz, co jest tą samą zasadą, którą stosuje Teza w niniejszym argumencie.

W tym miejscu można poczynić kolejny komentarz do następujących słów Leona XIII w tej samej Bulli:

Przeciwnie jeżeli ryt zostałby zmieniony taką decyzją, tak że wprowadzony byłby inny, w Kościele nie przyjęty, tak iżby to było przeciwne temu co czyni Kościół i temu co z ustanowienia Chrystusa dotyczy natury sakramentu, wówczas jest jawne, że nie tylko pozbawiony jest intencji wymaganej do sakramentu, ale intencję posiadałby sakramentowi wrogą i przeciwną.

http://rodzinakatolicka.pl/leon-xiii-apostolicae-curae-o-niewaznosci-swiecen-anglikanskich/

Papież Leon XIII wyraźnie wyjaśnia, że ​​celowe odrzucenie rytu kościelnego, zastąpienie go innym, który nie odzwierciedla już tego, „co z ustanowienia Chrystusa dotyczy natury sakramentu”, jest równoznaczne z brakiem wymaganej intencji. Zobaczymy później, jak strzeżenie sakramentów Kościoła, a w szczególności strzeżenie Świętej Ofiary Mszy musi być zamierzone przez osobę, która przyjmuje wybór na papieża. W konsekwencji wydaje się więc bardzo wyraźnie, że zamiar świadomego odrzucenia tradycyjnego rytu rzymskiego i zastąpienia go innym, który nie odzwierciedla już tego, „co z ustanowienia Chrystusa dotyczy natury sakramentu”, również, przez analogię, byłoby wyraźnym brakiem intencji przyjęcia papiestwa.

28. Władza zasadniczo podporządkowana jest dobru wspólnemu.

Jaka jest zatem obiektywna intencja wymagana do ważnego przyjęcia papiestwa? Jest to cel obiektywny, dla którego zostało ustanowione przez Chrystusa. Otóż ​​celem jakiejkolwiek władzy jest dobro wspólne społeczeństwa, którym rządzi. Dotyczy to nawet władz cywilnych. Władza zasadniczo podporządkowana jest dobru wspólnemu do tego stopnia, że ​​prawo wydane przeciwko dobru wspólnemu w ogóle nie jest prawem.[36]

29. Porównanie i różnice między papiestwem a władzą naturalną.

Jak powiedzieliśmy, prawo wydane przeciwko dobru wspólnemu w ogóle nie jest prawem. We władzach cywilnych jedno bezprawne prawo niekoniecznie oznaczałoby jednak, że jego prawodawca jest bezprawny, jeśli ten ostatni zachowuje zwyczajowy porządek dobra wspólnego. Trzeba by zignorować bezprawne prawo i przestrzegać innych.

Istnieje jednak ta ważna różnica z najwyższym autorytetem Kościoła. W przypadku papiestwa, jak widzieliśmy wcześniej, najwyższą władzę stanowi bezpośrednia komunikacja od Chrystusa. Otóż ​​pomoc Ducha Świętego została obiecana przez Boga w tej zwyczajowej komunikacji z Chrystusem. Dlatego Biskup Rzymski jest nieomylnie wspomagany przez Chrystusa i nigdy nie mógłby ogłosić powszechnego prawa, które byłoby szkodliwe dla Kościoła (jak wyjaśniono w rozdziale o niezawodności Kościoła).

Stąd, chociaż czasami uzasadnione jest „uznanie” rządu świeckiego przy jednoczesnym „opieraniu się” jego niesprawiedliwym prawom, polityka ta nigdy nie może być usprawiedliwiona w odniesieniu do najwyższego rządu Świętego Kościoła Katolickiego i jego uniwersalnych praw.

W konsekwencji Biskup Rzymski albo posiada najwyższą władzę, albo nie posiada najwyższej władzy. Nie ma możliwości znalezienia kompromisu. Jednakże, aby otrzymać tę władzę od Chrystusa, nadal wymagana jest zwykła intencja troski o wspólne dobro Kościoła, ponieważ jest to zasadniczy cel, dla którego zostało ustanowione papiestwo.

 

ARTYKUŁ PIĄTY

CO JEST WSPÓLNYM DOBREM KOŚCIOŁA, KTÓREGO INTENCJĘ WYBRANI MUSZĄ OBIEKTYWNIE MIEĆ?

30. Najwyższe prawo Kościoła wskazuje na jego wspólne dobro.

Ponieważ prawo jest podporządkowane dobru wspólnemu, najwyższe prawo Kościoła jest dokładnym wskazaniem jego najwyższego dobra. Tym najwyższym prawem Kościoła jest chwała Boża i zbawienie dusz, salus animarum suprema lex.

To zbawienie dusz można dalej wyjaśnić, rozważając potrójną misję Kościoła: nauczania, rządzenia i uświęcania wiernych, aby zaprowadzić ich do nieba. Jest więc jasne, że cel Kościoła obejmuje głoszenie wiary (co w konsekwencji wymaga potępienia herezji), utrzymanie świętych praw dyscyplinarnych i uświęcanie wiernych przez udzielanie sakramentów.

31. Papież Pius XII daje nam przykład jednej rzeczy, która musi być zamierzona, aby przyjąć papiestwo.

Konstytucje Apostolskie dotyczące wyborów papieskich nie precyzują, co oznacza przyjęcie wyboru. Niemniej jednak sam papież Pius XII wskazał przynajmniej jedną rzecz, do której powinni zamierzać wybrani: jeśli jest człowiekiem świeckim, musi chcieć zostać konsekrowanym na biskupa, aby móc przyjąć wybór:

Nawet jeśli świecki został wybrany na papieża, mógłby zaakceptować wybór tylko wtedy, gdyby był zdolny do święceń i chciał być wyświęcony.[37]

Rzeczywiście papież jest biskupem Rzymu i jak powiedzieliśmy, należy przyjąć papiestwo ustanowione przez Chrystusa. Zatem według papieża Piusa XII Chrystus ustanowił papiestwo w taki sposób, że wybrany kandydat musi być biskupem, a przynajmniej zgodzić się na konsekrację biskupią. Papież Pius XII nie wymaga, aby świecki wybrany na papiestwo był konsekrowany na biskupa, aby następnie został papieżem; wskazuje jedynie, że nie-biskup musi mieć wolę konsekracji na biskupa, aby mieć ważną akceptację papiestwa. Świecki, gdyby to zrobił, zostałby od razu papieżem, jeszcze przed otrzymaniem święceń kapłańskich i konsekracji biskupiej. Pozbawienie władzy święceń nie pozbawia go więc pontyfikatu, ale intencji sprzecznej z pontyfikatem. Brak intencji konsekracji biskupiej wprowadza defekt zgody, a tym samym uniemożliwia elektowi właściwe przyjęcie wyboru. Z głębszego powodu odnosiłoby się to do kogoś, kto w sposób bardziej ogólny nie ma zwyczajowej intencji zapewniania dobra Kościoła. W ten sposób elekt mógłby nieważnie ogłosić przyjęcie, ponieważ nie ma koniecznej intencji.

32. Kolejny przykład zaczerpnięty z historii Kościoła.

Podczas strasznego kryzysu wielkiej schizmy zachodniej było do trzech równoczesnych pretendentów do papiestwa, trzech „papieży” w tym samym czasie, z których każdy twierdził, że jest jedynym prawdziwym. Jeden pretendent mieszkał w Rzymie (Grzegorz XII), drugi w Awinionie (Benedykt XIII), a ostatni w Pizie (Jan XXIII). Ostatecznie dwóch z nich (Jan XXIII i Benedykt XIII) zostało obalonych przez Sobór w Konstancji, a trzeci (Grzegorz XII) zrzekł się papiestwa. W tym okresie bardzo trudno było katolikom wiedzieć, który papież jest prawdziwym papieżem, a i historycy nadal to omawiają, chociaż wydaje się, że obecnie panuje zgoda, że ​​Grzegorz XII był prawdziwym papieżem. To dotyka kwestii wątpliwego papieża. Papa dubius, papa nullus, mówi aksjomat, wątpliwy papież nie jest papieżem. Ale może się zdarzyć (i tak było w przypadku Grzegorza XII), że prawdziwy papież, ważnie wybrany, a zatem prawdziwie posiadający najwyższą władzę nad Kościołem powszechnym, może stać się wątpliwy, nie przed Bogiem i w rzeczywistości (coram Deo), ale w powszechnej ocenie ludzi i w oczach Kościoła (coram Ecclesia). Ze względu na najwyższą konieczność, aby Kościół poznał z całą pewnością tożsamość swojego najwyższego pasterza, Kościół ma w tym przypadku prawo do oceny sytuacji i żądania od wątpliwych papieży rezygnacji, zgodnie z procesem podobnym do tego, który jest zarezerwowany dla papieży heretyków. Po tym, jak sobór powszechny zwrócił się do wątpliwego papieża o rezygnację, nawet gdyby odmówił, udowodniłby on winę swej schizmatyckiej postawy, nie zajmując się tą skrajną potrzebą Kościoła, a zatem wyraźnie byłby pozbawiony autorytetu Chrystusa, jeśli faktycznie wcześniej go miał. Innymi słowy, nawet jeśli, zgodnie z hipotezą, prawdziwy papież przed Bogiem i w rzeczywistości, ale niepewny przed Kościołem, odmówiłby rezygnacji ze swoich roszczeń, to przez tę odmowę faktycznie utraciłby papiestwo, ponieważ odmowa współpracy w takich poważna sprawa jest równoznaczna ze schizmą. Jest to wyraźne nauczanie wielkich teologów, takich jak Azor, Kajetan, Suarez, Jan od św. Tomasza, Zapelena itd. I takie były zasady zastosowane przez Sobór w Konstancji, aby rozwiązać wielką schizmę zachodnią. Nawiasem mówiąc, fałszywy sobór w Pizie próbował zrobić coś podobnego i pozornie obalił dwóch innych pretendentów na korzyść pretendenta Pizy, zwanego Janem XXIII. Sobór ten był jednak bezprawny i nie przeszedł koniecznego procesu, jak wyjaśnia Muzzarelli w swojej pracy, w której wyjaśnia również zasady przedstawione powyżej.[38]

W tym przykładzie widać bardzo wyraźnie, że dążenie do wspólnego dobra Kościoła jest wymogiem papiestwa i że niedążenie do tego dobra Kościoła oznaczałoby utratę papiestwa. W tym konkretnym przypadku, dobrem Kościoła było dobrowolne współdziałanie w zakończeniu schizmy przez wyrzeczenie się wszelkich roszczeń do papiestwa, tak aby przejść do jednego wyboru, który mógłby zjednoczyć wszystkich.

 

ARTYKUŁ SZÓSTY

POTWIERDZENIE Z HISTORII PAPIESKIEJ PRZYSIĘGI KORONACYJNEJ

33. Czy istnieje coś takiego jak przysięga papieska?

Istnienie przysięgi, którą składałby papież-elekt, było jedną z rzeczy, o których czasami mówi się wiele, nie wiedząc nawet, czy jest to prawda, ani z czym się dokładnie wiąże. Rzeczywiście istnieje coś takiego jak przysięga papieska i jest ona używana od wielu stuleci. „Soborowi papieże” byli czasami oskarżani o krzywoprzysięstwo za złamanie przysięgi papieskiej, ale nigdzie nie udowodniono, że w ogóle składali tę przysięgę. Ta przysięga jednak daje odpowiednią prezentację tego, na czym polega urząd papieski, i pod tym względem z pewnością „soborowi papieże” nie spełnili wymagań papiestwa, jakie są przedstawione w tej tradycyjnej przysiędze. I pod tym ostatnim aspektem istotny jest przegląd historii przysięgi papieskiej.

34. Liber Diurnus.

To, co powszechnie określa się mianem „przysięgi papieskiej”, nawiązuje do formuły zawartej w Liber Diurnus, której przedstawimy pokrótce.

Po szybkim rozszerzeniu wiary w Cesarstwie Rzymskim i nawróceniu Konstantyna, prestiż najwyższego urzędu papieskiego stale wzrastał. Biskup rzymski był w stanie rządzić Kościołem w sposób, który z dnia na dzień był bardziej stabilny, a w konsekwencji bardziej regularny i ujednolicony. Wkrótce pojawiły się księgi, w których opisano i uregulowano akty rzymskich biskupów. Akty te mogą być dwojakiego rodzaju: kapłaństwa i rządu (lub święceń i jurysdykcji), ponieważ Biskup Rzymski należy do najwyższego stopnia tych dwóch aspektów hierarchii katolickiej. Funkcje liturgiczne sprawowane przez Biskupa Rzymskiego zostały skodyfikowane w księdze zwanej Ordo Romanus; podczas gdy zasady rządów i administracji zostały zebrane w innej księdze zatytułowanej Liber Diurnus.[39] Ta księga, której łacińską nazwę można by szeroko przetłumaczyć jako „księgę codzienną”, zawiera wszystkie formuły, których Biskup Rzymski, wspomagany przez jego kancelarię, potrzebowałby, aby rządzić Kościołem: formuły ustanawiania biskupów, formuły do wysyłania władzom cywilnym w różnych celach, formuły na koncesję relikwii, formuły na wszelkiego rodzaju przywileje.

Chociaż, jak wyjaśniliśmy, Ordo Romanus była księgą poświęconą czynnościom liturgicznym, podczas gdy Liber Diurnus była zbiorem formuł administracyjnych, niektóre akty biskupa rzymskiego zawierały niekiedy zarówno wykonywanie władzy święceń, jak i władza jurysdykcyjnej, a w tym przypadku to, co było dominującym charakterem aktu, decydowało o tym, czy został on umieszczony w Ordo Romanus, czy w Liber Diurnus. Tak więc Ordo Romanus zawiera formułę dekretu o wyborze biskupa w tym samym miejscu, w którym opisuje obrzęd konsekracji biskupiej. Natomiast koronacja papieża, która z pewnością jest wspaniałym obrzędem liturgicznym, jest zapisana w Liber Diurnus, ponieważ jest częścią wyboru następcy św. Piotra. I zatem ceremonie konsekracji i koronacji nowo wybranego papieża, do których należy złożenie słynnej przysięgi papieskiej, są zawarte w Liber Diurnus, a nie w Ordo Romanus, jak można się było spodziewać.

Historia Liber Diurnus była przedmiotem wielu badań i kontrowersji, zarówno dotyczących jego dokładnego pochodzenia i treści, jak i jego odzyskania wieki później.[40] Księga ta była używana przez wiele wieków, i nie jest niespodzianką, że w różnych wydaniach pojawiają się drobne poprawki lub zmiany w zawartych w niej formułach. Tak więc edycje, które Ivo z Chartres i Gracjan studiowali w XI i XII wieku, zawierały kilka uzupełnień, których brakowało w poprzednich wydaniach.

Autor Liber Diurnus jest nieznany, ale z pewnością pracował w kancelarii papieskiej, o czym ewidentnie świadczy styl, znajomość rzymskich formuł i przywilejów, a także absolutne opanowanie praw i obyczajów kościelnych.

E. de Roziere szacuje, że Liber Diurnus został napisany między końcem VII wieku a początkiem VIII wieku.[41] Jednak według Leclercqa (loc. cit.) różne formuły były stopniowo pisane w różnych okresach historii, od początku VII wieku do IX wieku.

Niektóre formuły Liber Diurnus wykazują rzeczywiście podobieństwa do wcześniejszych aktów biskupów rzymskich. W wielu przypadkach nowy dekret wydany przez jednego papieża byłby zasadniczo kopią aktu jego poprzedników, zmieniając jedynie nazwiska, daty i miejsca. Zauważono więc, że już za papieża Gelazjusza (492-496) niektóre akty dyplomatyczne zostały przekształcone w standardowe formuły poprzez wymazanie nazw własnych i miejsc. A wiele formuł używanych za papieża Gelazjusza i papieża Grzegorza Wielkiego (590-604) ma uderzające podobieństwo do formuł zawartych w Liber Diurnus.

Liber Diurnus powoli wyszedł z użycia, na rzecz formuł bardziej dostosowanych do nowego stanu społeczeństwa chrześcijańskiego w średniowieczu. Nadal wymieniany był przez kanonistów XI i XII w. jako źródło prawa kościelnego, choć z dokumentów historycznych wynika, że ​​jego formuły przestały być stosowane.

35. Formuła LXXXIII albo przysięga papieska.

Nie będziemy tu dyskutować o dokładnej treści tej formuły, gdyż jest to kwestia sporna, ze względu na to, że w rękopisach występują niewielkie różnice. Nie musimy prowadzić takiej pracy naukowej, ponieważ wszystkie różne wersje zawierają zasadniczo te same idee, a zwłaszcza to, co jest najważniejsze w naszej obecnej dyskusji: nowy papież wyznaje, że zachowa tradycyjną doktrynę, dyscyplinę i liturgię Kościoła, w najbardziej uroczystych słowach.

Podajemy tutaj wyznanie przypisywane nowo wybranemu papieżowi Kononowi, który panował niecały rok (od października 681 do śmierci we wrześniu 682). Wyznanie to datuje się zatem na rok 681. Znajduje się ono m.in. w słynnej Patrologia Latina wydanej przez J.-P. Migne w Paryżu w 1864 roku.[42] Oto tłumaczenie[43] tego tekstu:

W imię Pana i Boga, naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa, itd. Deklaracja …, miesiąc … ja … z miłosierdzia Bożego kapłan i wybrany, a który wkrótce zostanę pokornym biskupem Stolicy Apostolskiej z łaski Bożej wyznaję tobie błogosławiony Piotrze, księciu Apostołów, (któremu Stwórca i Odkupiciel wszystkich, Pan Jezus Chrystus, dał klucze królestwa niebieskiego do wiązania i rozwiązywania w niebie i na ziemi, mówiąc: Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie; a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie), i wyznaję także Twojemu Kościołowi świętemu, który dziś otrzymałem by nim rządzić dzięki Twojej pomocy.

Wyznaję, że wszelkimi moimi wysiłkami, aż do [oddania] mojego życia i krwi, strzec będę tej prawości prawdziwej wiary, która została przekazana przez jej autora, Chrystusa, była przekazywana przez Twoich następców i uczniów aż do mojej pokornej osoby i znajduje się w Twoim świętym Kościele, a ja z Twoją pomocą będę cierpliwie znosić trudności czasów.

Wyznaję, że strzec będę wiary w tajemnicę Trójcy Świętej i niepodzielnej, która jest jednym Bogiem. Wyznaję, że strzec będę wiary w tajemnicę dyspensacji, dokonanej według ciała, jednorodzonego Syna Bożego Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wyznaję, że strzec będę wiary wszystkich innych dogmatów Kościoła, tak jak zostały one zapisane na synodach powszechnych, w dekretach najwybitniejszych i apostolskich papieży oraz w pismach doktorów Kościoła. Podobnie wyznaję, że strzec będę wszystkiego, co zostało od Ciebie przekazane dla zachowania Twojej i naszej prawowiernej wiary.

Wyznaję, że zachowywać będę integralnie, co do joty, sobory święte i powszechne, a mianowicie sobór Nicejski, sobór Konstantynopolitański, sobór I Efeski, sobór Chalcedoński i sobór Konstantynopolitański II, który odbył się za panowania świętej pamięci cesarza Justyniana. I wyznaję, że strzec będę dokładnie i całkowicie wraz z innymi soborami, z takim samym zaszczytem i czcią, szósty sobór, który niedawno zebrał mój apostolski poprzednik Agaton, i świętej pamięci cesarz Konstantyn [IV]. Wyznaję, że głosić będę to, co oni głosili, i potępiał będę ustami i sercem to, co oni potępili.

Ja wyznaję również, że potwierdzać i zachowywać nienaruszone i strzec będę w trwałości ich wigoru, jak to zostało ustanowione, z wielką pilnością i wytrwałością, wszystkich dekretów naszych poprzedników, papieży apostolskich, cokolwiek ustanowili i zatwierdzili na synodach. Wyznaję, że potępiać będę wyrokiem równej władzy tego, kogo oni potępili lub odrzucili.

Wyznaję, że zachowam nienaruszoną dyscyplinę i ryt Kościoła w takiej formie, w jakiej je znalazłem i jakie przekazali mi moi poprzednicy.

I wyznaję, że pracować będę nad całkowitym zachowaniem spraw Kościoła i zapewniam, że będą one całkowicie zachowane.

Wyznaję nie zmieniać niczego z przekazanej mi tradycji ani niczego, co było przede mną strzeżone przez mych miłych Bogu poprzedników, ani nie naruszać, ani nie zmieniać, ani nie zezwalać na jakiekolwiek zmiany. Przeciwnie, z gorącym umiłowaniem, jako jej uczeń i dziedzic, ze czcią zachować przekazane mi dobro, ze wszystkich moich sił i całą moją mocą.

Wyznaję bronić Świętych Kanonów i Dekretów papieskich jako Bożych nakazów otrzymanych z Nieba, ponieważ jestem w pełni świadom, że Ty, którego miejsce zajmuję przy pomocy Łaski Bożej, którego Wikariuszem jestem z Twoją pomocą, poddasz najsurowszemu osądowi przed Twoim Boskim Trybunałem wszystko, co będę głosił.

Gdybym miał dokonać czegokolwiek przeciwnego tej przysiędze albo zezwolić, aby taki czyn mógł być dokonany, Ty nie będziesz miał nade mną litości w straszny dzień Sprawiedliwości Bożej.

Błagam Cię również o pomoc w pilnowaniu tych rzeczy w tym zepsutym życiu, abym mógł wyglądać na nienagannego przed sędzią wszystkich, naszym Panem Jezusem Chrystusem, kiedy przyjdzie, aby ściśle osądzić rzeczy, które powierzył, aby mógł uczynić mnie uczestnikiem losu sprawiedliwych i umieścić mnie wśród Twoich wiernych uczniów i następców.

Ślub ten pisałem własnoręcznie, gdyż jest on zawarty powyżej i został mi wskazany przez notariusza i archiwistę. I z czystym umysłem i pobożnym sumieniem szczerze, przez fizyczną przysięgę, złożyłem tobie ten ślub, błogosławiony Piotrze, apostole i księciu wszystkich apostołów.

36. Historia formuły LXXXIII.

Jak wspomniano powyżej, formuła LXXXIII pojawiła się po raz pierwszy w Liber Diurnus nie później niż w VIII lub IX wieku, ale prawdopodobnie była już używana wcześniej, w takiej czy innej formie.

Wybitny kanonista XI wieku Iwo z Chartres (1040-1115) odtworzył w swoich utworach dwa fragmenty formuły LXXXIII, która jest wyznaniem wiary nowo wybranego papieża.[44] Inny wybitny kanonista tego okresu, kardynał Deusdedit (XI w.), odtworzył w swoich dziełach nie tylko formułę wyznania wiary nowo wybranego papieża, ale także formuły jego wyboru i konsekracji.[45] Biskup Anzelm z Lukki (1036-1086) i wielki kanonista Gracjan (XI-XII w.) odtworzyli w swoich dziełach fragmenty formuły LXXXIII, która jest wyznaniem wiary składanym przez nowo wybranego papieża.

O tej formule LXXXIII, będącej przedmiotem naszej uwagi, E. de Roziere mówi, że jest formułą, która najlepiej przetrwała upływ czasu. W ten sposób, oprócz podanych wyżej wzmianek, udowodniono, że formuła ta była znana jeszcze w XVI wieku, kiedy nawet nazwa księgi Liber Diurnus, która ją zawierała, dawno została zapomniana.

Stąd też, Antonio Agustin y Albanell (1516-1586), arcybiskup Tarragony, pionier badań historycznych prawa kanonicznego, powtórzył tę formułę w swojej pracy o prawie papieskim.[46] Ale komentując dekret Gracjana, który zawierał fragment tej samej formuły, wskazujący na jego pochodzenie z Liber Diurnus, uczony arcybiskup otwarcie przyznał, że nie zna żadnej księgi zwanej Liber Diurnus.[47]

Baroniusz[48] powtórzył tę formułę także w swoim słynnym dziele historycznym, Annales, omawiając rok 869 (n. 59), aby pokazać, że ósmy sobór powszechny, odbyty w Konstantynopolu[49] za papieża Hadriana II, został przyjęty przez cały Kościół, a to wyznanie uznawania tego soboru zostało włączone do wyznań wiary, w tym do wyznania wiary składanego przez nowo wybranego papieża (tj. „przysięgi papieskiej”, czyli formuły LXXXIII z Liber Diurnus).

Trudno stwierdzić, czy formuła ta była nadal stosowana po XI wieku, kiedy sam Liber Diurnus powoli stawał się zapomniany.

Niektórzy historycy twierdzili, że formuła przysięgi papieskiej (formuła LXXXIII z Liber Diurnus) została użyta przez papieża Bonifacego VIII (1230-1303).[50] Inni historycy kwestionowali autentyczność ślubowania dokonanego przez Bonifacego VIII, ale jasne jest, że formuła ta była znana Wilhelmowi z Nogaret i jego jurystom, którzy kwestionując prawowitość Bonifacego VIII argumentowali, że papież Celestyn V nie był w stanie się wyrzec papiestwa, tak jak uczynił to w 1294 roku. Nogaret przytoczył szereg powodów[51] na poparcie swojej tezy, a powód 24. opiera się na formule papieskiej przysięgi zawartej w Liber Diurnus. Chociaż uznając, że ta formuła nie jest już używana, Nogaret słusznie twierdzi, że treść starej formuły jest nadal aktualna, ponieważ pokazuje zakres akceptacji papiestwa. Niesłusznie twierdzi jednak, że zawiera ona pośrednio obietnicę, że nigdy nie zrezygnuje z papiestwa. Poniżej przedstawiamy tłumaczenie jego argumentacji:

Powód 24. jest taki, że ze stanem papiestwa związane jest wyznanie i ślubowanie, jak wynika z treści ślubowania Biskupa Rzymskiego, która znajduje się w Liber Diurnus, której część znajduje się również w Kanonie. I w tym ślubowaniu wyraźnie mówi się, że Biskup Rzymski składa ślub i przyrzeka Bogu i Piotrowi, Księciu Apostołów, że dopóki żyje, będzie troszczył się o powierzoną mu owczarnię Pana i będzie rządził Kościołem zgodnie z dekretami i kanonami świętych soborów i Ojców Kościoła oraz za radą kardynałów świętego Kościoła rzymskiego. Związany jest zatem ślubem i wyznaniem, a także ma obowiązek wypełniać swoje obowiązki tak długo, jak żyje. Ale jest rzeczą znaną i ewidentną, że nie można wyrzec się ślubów i wyznania oraz tego, do czego jest zobowiązany ślubem i wyznaniem. Wszyscy się na to zgadzają i nikt nie mówi inaczej. Papież nie może się więc wyrzec, ponieważ jest zobowiązany do końca życia, ponieważ jest związany ślubem i wyznaniem. A gdyby ktoś zarzucił, że dawniej papieże rzymscy składali ten ślub, a dziś już go ustnie nie składają, to odpowiedź jest bardzo oczywista, że ​​ci, którzy otrzymują papiestwo, milcząco ślubują i wyznają wszystkie te rzeczy. W rzeczy samej, ślub jest związany z urzędem i wszyscy zgadzają się, że ślub interpretacyjny zobowiązuje tak samo, jak ślub wyraźnie dany. Widać to w święceniach subdiakonatu, diakonatu i kapłaństwa, w których przyjmuje się, że w Kościele zachodnim wyświęceni ordynariusze są zobowiązani do czystości, tak jakby składali jej otwarty ślub. To samo należy powiedzieć o ślubie i wyznaniu najwyższego pontyfikatu. Jest więc oczywiste, bardzo wyraźnie, że papież nie może się zrzec [papiestwa]. [Pogrubienie dodane][52]

Z tej argumentacji Nogareta jasno wynika, że ​​formuła Liber Diurnus nie była już używana w czasach Bonifacego VIII. Ma rację argumentując, że to, co jest wyrażone w tej formule, przedstawia zakres akceptacji papiestwa przez papieża-elekta, nawet jeśli formuła ta nie jest już używana. Myli się, próbując interpretować tę formułę jako równoważną pewnego rodzaju ślubowaniu, że nigdy nie wyrzeknie się papiestwa.

37. Wyznanie narzucone przez Sobór w Konstancji.

Choć zrezygnowano z formuły z Liber Diurnus, sam pomysł narzucenia jakiegoś wyznania nowo wybranego papieża od czasu do czasu będzie pojawiał się raz po raz w historii Kościoła. Sobór w Konstancji w 1417 r. musiał zająć się i rozwiązać straszliwy kryzys schizmy zachodniej, podczas którego było jednocześnie dwóch lub trzech pretendentów do papiestwa. Sobór w Konstancji wezwał ich do wyrzeczenia się roszczeń w imię wspólnego dobra Kościoła, które wymagało powszechnej akceptacji jednego nowego papieża. W ten sposób Sobór w Konstancji uświadomił, że każdy biskup rzymski musi szukać chwały Bożej i zbawienia dusz, a nie własnej ambicji i chwały.

W ten sposób Sobór w Konstancji nałożył na papieża-elekta wyznanie wiary, które zawiera obietnicę zachowania Wiary Katolickiej i tradycyjnych obrzędów Kościoła:

W imię świętej i niepodzielnej Trójcy, Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen. W roku tysięcznym... itd. od narodzenia Pana, ja N. N. wybrany na papieża, wszechmogącemu Bogu, którego Kościół przyjmuję, aby nim rządzić z Jego pomocą, i błogosławionemu Piotrowi, księciu apostołów, sercem i ustami wyznaję i przyrzekam, że jak długo będę wiódł to niepewne ziemskie życie, mocno będę wierzył i zachowywał wiarę katolicką, zgodną z tradycją apostołów, soborów generalnych i innych świętych Ojców, szczególnie zaś ośmiu świętych soborów powszechnych: pierwszego w Nicei, drugiego w Konstantynopolu, trzeciego w Efezie, czwartego w Chalcedonie, piątego i szóstego w Konstantynopolu, siódmego ponownie w Nicei, ósmego w Konstantynopolu, jak również soborów generalnych na Lateranie, w Lyonie oraz w Vienne. Wiarę tę niezmienioną, co do jednej joty, zachowam, będę umacniał, bronił i nauczał nawet za cenę życia i krwi; zachowam też i pod każdym względem będę przestrzegał przekazanego obrządku sakramentów Kościoła Katolickiego.

 To moje wyznanie i oświadczenie, spisane na moje polecenie przez notariusza i archiwistę świętego Kościoła rzymskiego, podpisałem własną ręką i Tobie, wszechmogący Boże, świadomie i z czystym sumieniem, szczerze ofiaruję na ołtarzu w N. N., w obecności takich a takich osób. Dokonane, itd..[53]

Wyznanie to zawiera kilka różnic w stosunku do formuły LXXXIII z Liber Diurnus, ale wyraźnie miało być jej kontynuacją i odrodzeniem, i zasadniczo zawiera te same obietnice: chronić depozyt Boskiego Objawienia powierzony przez Chrystusa Kościołowi i w tym celu wiernie chronić i bronić tradycji Kościoła.

Nie byliśmy w stanie określić historycznego czasu używania tej nowej formuły.

38. Czy „soborowi papieże” złożyli przysięgę papieską?

Nie, nie złożyli. Jesteśmy tego pewni z wielu powodów.

Po pierwsze, pewne jest, że nie była już częścią ceremonii koronacji papieskiej już przed Soborem Watykańskim II. Niektórzy autorzy, tacy jak Charles Pichon,[54] opisują w najdrobniejszych szczegółach każdy uroczysty krok, który ma miejsce od ostatniego tchnienia umierającego papieża (któremu towarzyszy szereg ceremonii), poprzez zwołanie i przebieg konklawe, aż do uroczystej koronacji i intronizacji nowego papieża. Nigdy nie wspominają o żadnej przysiędze składanej przez nowo wybranego papieża. Wydaje się zatem, że przysięga papieska nie była już częścią ceremonii koronacyjnej już za czasów papieża Piusa XII i prawdopodobnie od dawna nie była używana.

Po drugie, oficjalne broszury[55] wydawane przez Stolicę Apostolską, aby pomóc asystentom śledzić ceremonie koronacji Jana XXIII i Pawła VI, są bardzo szczegółowe i nie wskazują na jakąkolwiek przysięgę składaną w żadnym momencie. Żaden historyczny świadek również nie potwierdził takiego faktu.

Po trzecie, po definitywnym złożeniu tiary przez Pawła VI, „soborowi papieże” w ogóle nie przechodzili już żadnej ceremonii koronacyjnej. To właśnie podczas tej ceremonii papież w przeszłości składał tę papieską przysięgę.

Stąd musimy stwierdzić, że „soborowi papieże” nigdy wyraźnie nie składali takiej przysięgi.

39. Istnienie tej przysięgi dowodzi jednak konieczności posiadania właściwej intencji.

Dla naszego celu wystarczy wykazać, że przysięga papieska istniała i była używana przez kilka stuleci. Pomimo różnych wersji, jasne jest, że zawierała uroczystą obietnicę wiernego zachowania doktryny, dyscypliny i liturgii Kościoła. Taki jest rzeczywiście cel papiestwa; dlatego zostało ustanowione przez Chrystusa. To dlatego ktoś w ogóle miałby zostać papieżem. Przysięga jest jedynie uczynieniem tego oficjalnym i uroczystym, co jest zawsze zrozumiałe, gdy ktoś przyjmuje urząd papieski.

Stąd w tym aspekcie historyczne istnienie tej przysięgi bardzo wyraźnie pokazuje zamysł Kościoła w tej sprawie: wybrany papież musi koniecznie zgodzić się na rozkrzewianie chwały Bożej i zbawienia dusz poprzez staranne strzeżenie doktryny, dyscypliny i liturgii Kościoła.

Przysięga jest tylko po to, by uczynić to bardziej widocznym, ponieważ przysięga złożona przez prezydenta USA daje jasno do zrozumienia, że ​​zamierza on chronić amerykańską konstytucję. Gdyby odmówił, nie mógłby zostać prezydentem. Gdyby papież elekt odmówił treści przysięgi koronacyjnej, nie mógłby zostać uznanym za prawowitego papieża rzymskiego.

Jest to prawdą nie tylko ze względu na kwestię ceremonii, która zostałaby naruszona, ale raczej dlatego, że z samej swojej natury papiestwo jest nakazane do celów przedstawionych w przysiędze, a odrzucenie ich jest równoznaczne z odmową zostania papieżem.

Podsumowując, przysięga ta jest zatem jasnym przedstawieniem tego, co naprawdę oznacza przyjęcie papiestwa, i pozytywnym dowodem na to, że gdyby papież-elekt odmówił przyjęcia papiestwa, tak jak jest obiektywnie opisane, nie mógłby zostać prawdziwym papieżem.

 

ARTYKUŁ SIÓDMY

CZY SOBOROWYM PAPIEŻOM BRAKOWAŁO WŁAŚCIWEJ INTENCJI?

40. „Zmienili religię”.

Dla każdego szczerego obserwatora jest oczywiste, że „soborowi papieże” nie sprawują papiestwa, tak jak było ono sprawowane przez wieki, od czasów św. Piotra do papieża Piusa XII. Zamiast tego wykorzystują wpływy papiestwa, aby głosić bezdogmatyczny humanizm, który jest w całkowitej opozycji do Religii katolickiej. Dzieje się tak niezależnie od ich subiektywnej intencji; ale bez względu na to, czy robią to w dobrej wierze, czy nie, faktem jest, że obiektywnie nie dążą do dobra Kościoła.

Dowody tego rodzaju były liczne, ale są one szczególnie widoczne w czasach obecnego urzędującego Jorge Bergoglio. Z własnej woli usunął tytuł „wikariusza Chrystusa” spośród „tytułów historycznych”, wyraźnie wskazując, że w jego mniemaniu papież nie jest już wikariuszem Chrystusa i nie twierdzi, że nim jest. Zamanifestował nieskończone wysiłki, by stłumić doktrynę katolicką, Mszę katolicką i tradycyjną dyscyplinę. Wyraźnie nie zamierza być tym, czym tradycyjnie jest papież, zgodnie z zamysłem samego Chrystusa.

41. Samo istnienie „ruchu tradycjonalistycznego” jest pozytywnym dowodem na ten brak intencji.

Każdy tradycyjny katolik, który odrzuca zmiany Soboru Watykańskiego II i Nową Mszę jako coś przeciwnego chwale Bożej i zbawieniu dusz, jest żywym świadkiem tego faktu. Dlatego biskup Guérard des Lauriers powiedział: „Przez samo swoje istnienie Ecône świadczy konkretnie o tym, co stwierdzamy w sposób zrozumiały”. Rzeczywiście, cały apostolat FSSPX opiera się na idei, że zachowanie Tradycji jest konieczne dla zbawienia dusz i że obecna hierarchia, a zwłaszcza „soborowi papieże” nie robią obiektywnie tego, co robić powinni, ale w rzeczywistości wypaczają dusze. W tym ostatnim punkcie mają rację. Mamy nadzieję i modlimy się, aby to długie studium teologiczne wyposażyło ich w zasady, które będą w stanie odpowiednio wyjaśnić ten fakt i pogodzić z niezawodnością Kościoła, przedstawioną w poprzednim rozdziale.

 

 

 



[1] I nawet jeśli, zgodnie z hipotezą, żaden teolog nie zrobił tego wcześniej, nie unieważniłoby to Tezy tylko z tego powodu. Nauka teologiczna była rozwijana na przestrzeni wieków przez teologów, którzy powoli pogłębiali nasze rozumienie wiary. Każdemu etapowi tego rozwoju w tym sensie można by zarzucić „nowinkarstwo”. Ta postawa, spotykana u niektórych, odmawiająca rozważania i teologicznej analizy obecnego kryzysu, jest głęboko niepokojąca. Jest to sprzeczne z życiem wiary, które powinno przenikać całe nasze życie, a szczególnie naszą najwyższą władzę, jaką jest nasz intelekt. Wielu Katolików chce znaleźć „cytat” poprzedniego teologa opisujący całkowicie naszą sytuację. Nie ma żadnego innego niż pisma biskupa Guérarda des Lauriers. Obecnej sytuacji nie wyobrażał sobie nawet spekulacyjnie żaden z przedsoborowych teologów. Nie należy więc próbować czytać dzieł dawnych teologów tak, jakby komentowali obecny kryzys w Kościele. Taka lektura byłaby wyrywaniem ich z kontekstu. Należy raczej zrozumieć uniwersalne zasady, odwiecznie nauczane przez uznanych teologów Kościoła, aby harmonijnie zastosować je w obecnym kryzysie. Jak zauważył bp Guérard des Lauriers: „Teologia przynajmniej czasami polega na myśleniu, a nie tylko na powtarzaniu”. W tej prezentacji Tezy jednak celowo odwołujemy się do wielu uznanych teologów, którzy badali podobne przypadki, aby wykazać, że jeśli Tezy jako całości nie można znaleźć w całości w spekulacjach dawnych teologów, to jej zasady są jednak wspólne w tradycyjnej teologii.

[2] Św. Antonin z Florencji, Summa Sacrae Theologiae, Juris Pontificii et Caesarei, Tertia Pars, Tl. 21, Venetiis 1581.

[3] Martin Bonacina (1585-1631) był teologiem, biskupem pomocniczym Pragi i biskupem tytularnym Utica. Jest jednym z nielicznych teologów, którzy poświęcili cały traktat dogłębnej analizie wyboru papieża.

[4] Bonacina, Tractatus de Legitima Summi Pontificis Electione, Venetiis 1638, Apud Petrum Turrinum, s. 50-53.

[5] Tommaso de Vio Gaetani Cajetan (1469-1534) był dominikańskim kardynałem, filozofem, teologiem i egzegetą. Jest jednym z największych komentatorów dzieł św. Tomasza z Akwinu.

[6] Cajetan, De Comparatione Auctoritatis Papae et Concilii, chapter XX. Pogrubienie dodane.

[7] Peter Mary Passerini OP jest wybitnym tomistą XVII wieku, którego prace były studiowane w następnych stuleciach. Był także wikariuszem generalnym zakonu dominikanów. Jest jednym z nielicznych teologów, którzy napisali cały traktat poświęcony wnikliwej analizie wyboru papieża. Ks. Garrigou-Lagrange OP bardzo go chwali i idzie za nim na przykład w kwestii tego, co formalnie stanowi chrześcijańską doskonałość. W swojej pracy Christian Perfection and Contemplation, ks. Garrigou-Lagrange nazywa go: „wielki kanonista Passerini OP, który był głębokim teologiem i najwierniejszym św. Tomaszowi”.

[8] Passerini, Tractatus de Electione Papae, Rome, 1670, s. 155.

[9] Charles Augustine Bachofen, A Commentary on the New Code of Canon Law, Vol. II, Londyn, 1918, s. 210.

[10] Dr. Pio Ciprotti, artykuł Act, Juridical, w Dictionary of Moral Theology redaktorzy: Roberti oraz Palazzini, Westminster MD, 1962. Pogrubienie dodane.

[11] Jan od św. Tomasza, Cursus Theologicus, T. VII, Disp. II, art. II.

[12] Jako interesujący zarzut wobec Tezy można przedstawić powszechną akceptację papieża przez Kościół. Gruntownie odpowiemy na ten zarzut w innym rozdziale.

[13] Ibid.: “quod a veris electoribus, et per veram intentionem sit electus, et caetera alia requisita.”

[14] Dzieło to, napisane w 1380 r. i zatytułowane Allegationes secundae pro Urbano, zostało przedrukowane przez kardynała Baroniusa w jego Annales Ecclesiastici (Tomus VII, Lucca, 1752, s. 613-631).

[15] “Secundo probo per theoricam magistralem, quia ubi est defectus ratione consensus, ibi stante potestate causae efficientis consensus superveniens firmat actum contra nullitatem.” (Baldus z Perugii, op. cit., n. 20, cyt. w Baronius, op. cit., p. 592).

[16] “Tertio probo, quia actus qui dependet a consensu, licet alias sit nullus, si retineatur potest valere, et valet.”

[17] “Non obstat si dicatur quod id, quod est nullum, non potest ratificari, ut notatur ext. de elec. auditis, quia id est verum ubi requiritur certa solemnitas, et illa non intervenit, secus ubi requiritur simplex consensus quia saltem confirmatur, ut ex nunc ex natura tacitae repetitionis actus, ut de le. 1 legata inutiliter, et ff. de mili. te. tribunus § ult., vel quia cessat causa impediens, et supervenit causa confirmans, ut ext. qui talit. vel notatur c. insinuante, et notatur per glo. et Cy. c. de nup. si contra.”

[18] Ciekawe opracowanie na temat tego wydarzenia napisał Marc Dykmans S.J., w którym ukazuje kontekst historyczny i potwierdza, jako powszechne nauczanie, wyrok Baldusa z Perugii w sprawie konwalidacji papieskiego elekcji. Por. Marc Dykmans, La troisième élection du Pape Urbain VI, w Archivum Historiae Pontificiae, 1977, T. 15, s. 217-264.

[19] Op. cit., s. 154. Passerini wskazuje różnych historyków jako odniesienia do tego wydarzenia.

[20] Sam św. Paweł jako pierwszy porównał związek między Chrystusem a Kościołem do umowy małżeńskiej: „Ponieważ mąż jest głową żony, jak Chrystus jest głową Kościoła”. (Efez. V, 23).

[21] Bonacina, Tractatus de Legitima Summi Pontificis Electione, Venetiis 1638, Apud Petrum Turrinum, s. 48-49. Pogrubienie dodane.

[22] Kajetan, De Comparatione Auctoritatis Papae et Concilii, r. XXI.

[23] Po przykłady patrz: Merkelbach, Summa Theologiae Moralis, T. III, n. 804, DDB, 1956.

[24] Merkelbach, op. cit., n. 931.

[25] Ks. Ricossa, Pope, papacy and the Vacant See, Sodalitium n. 66, dostępne w języku angielskim na stronie MHT mostholytrinityseminary.org. https://mostholytrinityseminary.org/wp-content/uploads/2019/01/Fr.-Ricossas-article-Pope-Papacy-and-the-Vacant-See.pdf

[26] Merkelbach, op. cit., n. 929.

[27] Passerini, op. cit., s. 148.

[28] Stąd, chociaż totalizm różni się od Tezy tym, co jest przyczyną nieważności papiestwa „soborowych papieży”, to oba systemy powinny faktycznie zgadzać się co do tego, że konwalidacja elekcji jest nadal możliwa. W Tezie utrzymuje się, że problem jest przede wszystkim defektem intencji; totalizm twierdzi, że wybrana osoba nie mogła zostać wybrana na mocy prawa Bożego. W każdym jednak przypadku, jak wykazaliśmy, problemowi można zaradzić, a wybory konwalidować.

[29] “Toute hérésie impliquant schisme, on admettait par le fait même la possibilité, pour le pape, de devenir schismatique.” (Artykuł Schisme w Dictionnaire de Théologie Catholique).

[30] “Contingeret autem hoc in animo quidem Papae, si nollet communicare cum Ecclesia ut pars illius, ut caput illius in spiritualibus; sed habere se tantum ut dominus temporalis. In opere vero, si facto hoc faceret; vel si excommunicare praesumeret Ecclesiam. Constat namque quod in hujus modi mala posset persona Papae incidere: ac per hoc vere schismaticus esset.” (Cajetan, In Sum. Theol., IIa-IIae, q. XXXIX, a. 1, n. 6).

[31] “Persona Papae potest renuere subesse officio Papae, quod per accidens est pro tunc in ipso. Et si hoc in animo pertinaciter gereret, esset schismaticus per separationem sui ab unitate capitis.”

[32] “Ecclesia est in Papa quando ipse se habet ut Papa, ut caput Ecclesiae. Quando autem ipse nollet se habere ut caput ejus, neque Ecclesia in ipso, neque ipse in Ecclesia esset.”

[33] “Et hoc secundo modo posset Papa esse schismaticus, si nollet tenere cum toto Ecclesiae corpore unionem et conjunctionem quam debet, ut si tentaret totam Ecclesiam excommunicare, aut si vellet omnes ecclesiasticas caeremonias apostolica traditione firmatas evertere.” (Suarez, T. XII, Disp. XII De Schismate).

[34] “Papa potest a Christo qui est principale caput ecclesiae, et respectu cujus maxime unitas ecclesiae attenditur per inobedientiam recedere non obediendo legi ejus aut praecipiendo ea quae naturali aut divino juri contraria sunt, et per consequens separare se a corpore ecclesiae Christo…” (Torquemada, Summa de Ecclesia, p. I, L. IV, c. XI).          

[35] Por. Cahiers de Cassiciacum, 3-4, Nicea, 1980, s. 63. Bp. Guérard des Lauriers OP starannie rozróżnia schizmę osobistą od schizmy kapitalnej. Nie twierdzi, że „soborowi papieże” są koniecznie schizmatykami jako osoby prywatne.

[36] Św. Tomasz z Akwinu, Summa Theologiae, I-II, q. 90, art. 2 i 3. Ten temat został obszernie wyjaśniony przez biskupa Donalda Sanborna, On Being a Pope Materially, sekcja druga. https://glostradycji.blogspot.com/2018/12/je-ks-bp-donald-sanborn-o-materialnym.html

[37] Papież Pius XII, Przemówienie na II Światowym Kongresie Apostolstwa Świeckich, 5 października 1957.

[38] Alphonse Muzzarelli S.J., De Auctoritate Romani Pontificis in Conciliis Generalibus, T. II, Gandavi, 1815, s. 364.

[39] Niedawno spekulowano, że rękopisy, które posiadamy, w rzeczywistości nie byłyby kopiami samego oficjalnego Liber Diurnus, którego używała Stolica Apostolska, ale raczej te rękopisy byłyby podręcznikiem szkolnym o tej samej nazwie i zawierały kopie oficjalnych wzorów do szkolenia młodych notariuszy. Te kontrowersje pozostawiamy historykom. W porządku praktycznym jest jasne, że formuły te były w użyciu, a szczególnie formuła przysięgi papieskiej, formuła LXXXIII, która jest przedmiotem naszej uwagi. Na temat tej nowszej teorii, patrz L. Santifaller, Die Verwendung des Liber Diurnus in den Privilegien der Päpste von den Anfängen bis zum Ende des 11 Jahrhunderts, (Mitteilungen des Instit. f. Öster. Geschichtsf., t. xlix, 1935, s. 224-366).

[40] Por. E. de Rozière, Liber diurnus, ou recueil des formules usitées par la chancellerie pontificale du Ve siècle au XIe siècle, Paris, 1869; H. Leclercq, Liber diurnus Romanorum pontificum, in Dictionnaire d’Archéologie Chrétienne et de Liturgie, Paris, 1930; L. Santifaller, Die Verwendung des Liber Diurnus in den Privilegien der Päpste von den Anfängen bis zum Ende des 11 Jahrhunderts, in Mitteilungen des Instit. f. Öster. Geschichtsf., vol. xlix, 1935, s. 224-366.

[41] Wynika to z różnych odniesień historycznych zawartych w formułach Liber Diurnus. „Zredagowanie Liber Diurnus musiało nastąpić między rokiem 681, momentem zamknięcia szóstego soboru powszechnego a rokiem 751, czasem upadku egzarchatu [Rawenny]”. (E. de Rozière, op. cit., s. XVIII).

[42] P. L., Tomus CV, col. 39-49.

[43] Aby tekst był bardziej zrozumiały, pozwoliliśmy sobie powtórzyć wyrażenie „wyznaję”, które po łacinie jest powiedziane na początku i jest domyślnie rozumiane przez całą profesję. Pozwoliliśmy sobie także na dzielenie długich zdań, aby ułatwić czytanie. Podejrzliwy czytelnik jest proszony o zweryfikowanie oryginalnej łaciny w Patrologia.

[44] Iwo z Chartres, Panormia, L. II, c. 103; Decretum, p. IV, c. 132 oraz c. 197. Przytacza on również fragment z tej samej formuły w liście skierowanym do arcybiskupa Lyonu (Epist. LX).

[45] Por. de Rozière, op. cit., p. XXXIV.

[46] Antonius Augustinus, Epitome juris pontifici, L. V, tit. X, c. 54, Tarragona, 1587.

[47] “Is liber non extat, quod sciam, hoc titulo.”(Antonius Augustinus, De emendatione Gratiani, L. I, d. 20, ed. Baluz., s. 233).

[48] Kardynał Cezary Baroniusz (1538-1607) był wybitnym członkiem Kongregacji Oratorium i wiernym uczniem św. Filipa Neri. Poproszony przez tego świętego o wygłaszanie wykładów z historii w Rzymie przez trzy dekady, w końcu zapisał je jako Annales Ecclesiastici, kamień milowy w historii Kościoła. Kardynał Baroniusz podjął się także ważnej reformy martyrologii rzymskiej. Uważany jest przez wszystkich za jednego z najbardziej uczonych historyków Kościoła.

[49] Sobór Konstantynopolitański za papieża Hadriana II w 869 r., jest czwartym soborem ekumenicznym Konstantynopola i ósmym soborem ekumenicznym Kościoła.

[50] Por. E. de Rozière, op. cit., p. 174.

[51] Zatytułowane Rationes quibus probatur quod Bonifacius legitime ingredi non potuit Celestino vivente, I przedrukowane w P. Dupuy, Histoire du Différend d’entre le Pape Boniface VIII et Philippe le Bel Roy de France, Paris, 1655, s. 448ff.

[52] “Vigesimo quarto, quia annexa est statui Papatus professio et votum, sicut apparet ex tenore professionis Romani Pontificis, quae habetur in libro Diurno, cuius etiam professionis pars habetur in Canone, et in illa professione habetur expresse quod profitetur et promittit Deo et Principi Apostolorum Petro, quod quamdiu vivet curam gerit gregis Dominici sibi commissi, et gubernabit Ecclesiam secundum decreta et canones sanctorum Conciliorum, et Patrum, et de consilio Cardinalium sanctae Romanae Ecclesiae: Ergo obligatus est ad curam gerendam quamdiu vivit ex voto et professione astrictus. Illud autem notorie constat, quod votis et professionibus, et iis ad quae quis voto et obligatione obligatur, secundum omnes, nemine contradicente renuntiari non potest, et sic nec Papa renuntiare potest, obligatus quamdiu vivit ex voto et professione astrictus. Et si dicatur quod ita profitebantur antiquitus Romani Pontifices, sed hodie non profitentur de facto verbaliter: responsio manifestissime patet, quia recipientes nunc Papatum tacite vovent et profitentur haec omnia: nam statui professio est annexa, et secundum omnes votum interpretativum ita obligat, sicut expresse emissum: quod est videre in sacris ordinibus, Subdiaconatu, Diaconatu, et Sacerdotio, ex quorum susceptione perinde interpretative in Occidentali Ecclesia obligantur, sicut si profitentur expresse castitatem : sic dicendum est hic in voto et professione summi pontificatus. Et sic patet manifestissime quod renuntiare non possit.” (w P. Dupuy, Histoire du Différend., s. 459).

[53] Sobór w Konstancji, sesja 39, 9 października 1417. Pogrubienie dodane.

[54] Charles Pichon, Le Pape, le Conclave, l'Élection et les Cardinaux, Paryż, 1955. Ta książka jest kopalnią informacji dla wszystkich zainteresowanych tą kwestią.

[55] Teraz już upublicznione. Por. Bartłomiej Krzysztof Krzych, Sollemnia Coronatio Summi Pontificis. The “Ordines” of the Coronation Masses of Popes John XXIII and Paul VI, w Ruch Biblijny I Liturgiczny, T. 72, Nr 1, 2019 (link na caeremonialeromanum.com).

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz