Strony

czwartek, 13 stycznia 2022

Skreśl to: Jak Salza i Siscoe błędnie przedstawiają ks. Laymanna w swojej krucjacie przeciwko sedewakantyzmowi

 

Skreśl to: Jak Salza i Siscoe błędnie przedstawiają ks. Laymanna w swojej krucjacie przeciwko sedewakantyzmowi

7 stycznia 2022

 Tłumaczenie polskie za:

https://novusordowatch.org/2022/01/scratch-that-salza-siscoe-laymann/

Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z Biblii Wujka (1962)

Dwóch misjonarzy z korektorami za Bergoglio…

 

 


W artykule przeciwko sedewakantyzmowi John Salza pomija kluczowe słowa cytowanego przez siebie kanonisty.

 

Austriacki jezuita ks. Paul Laymann (1574-1635) był znanym teologiem moralnym i kanonistą w poreformacyjnej Europie. Był także spowiednikiem cesarza Ferdynanda II.

https://www.newadvent.org/cathen/09095a.htm

W swojej książce z 2015 roku True or False Pope? Refuting Sedevacantism and other Modern Errors, panowie John Salza i Robert Siscoe cytują ks. Laymanna na poparcie ich roszczeń przeciwko sedewakantyzmowi. W 2016 roku udostępnili na swojej stronie internetowej artykuł przedstawiający ich argument przeciwko sedewakantyzmowi z Dzieła teologii moralnej ks. Laymanna Theologia Moralis, księga 2, traktat 1, rozdział 7. Oto odpowiednie linki:

https://novusordowatch.org/2016/09/requiem-for-true-or-false-pope/

https://books.google.com/books?id=2jFFAAAAcAAJ&pg=PA153#v=onepage&q&f=false

http://www.trueorfalsepope.com/p/sedevacantist-watch-renowned.html

Tytuł artykułu Salza/Siscoe jest niedokładny. Bardziej odpowiednim tytułem byłby „Słynny XVII-wieczny kanonista ogłasza stanowisko sprzeczne z sedewakantyzmem”, gdyż ks. Laymann nie obala sedewakantyzmu, a jedynie argumentuje przeciwne stanowisko. Ale wtedy taki tytuł nie miałby wystarczającej mocy.

Zanim przejdziemy do właściwego fragmentu ks. Laymanna, spójrzmy najpierw na to, co Salza i Siscoe mają na ten temat do powiedzenia. Twierdzą oni:

Tutaj mamy znanego kanonistę, z czasów Bellarmina i Suareza (i z ich własnego zakonu jezuitów), który bezpośrednio odnosi się do tego, co się stanie z papieżem, który popadł w notoryczną herezję, a mimo to był tolerowany przez Kościół i uznawany za jego głowę. Wyjaśnia, że ​​w takiej sytuacji papież zachowałby władzę papieską, a „wszystkie jego dekrety [miałyby] nie mniej mocy i autorytetu, niż gdyby był prawdziwie wiernym [sic]”.

Czy zatem autorzy twierdzą, że ks. Laymann wierzy, że taki „heretycki papież” pozostałby papieżem? Ich frazeologia „zachowałby władzę papieską”, oparta na sformułowaniu używanym przez austriackiego kanonistę, jest nieco niejasna. Jeśli jednak zwrócimy się do ich książki True or False Pope? znajdziemy jasne i jednoznaczne potwierdzenie, że rzeczywiście wierzą, iż ks. Laymann utrzymywał, że taki „heretycki papież” pozostaje prawdziwym papieżem. Stwierdzają:

W swojej klasycznej książce Teologia Moralna [ks. Laymann] wyjaśnił, że gdyby papież popadł w herezję, a nawet „notoryczną herezję”, pozostałby prawdziwym papieżem tak długo, jak długo byłby tolerowany przez Kościół i publicznie uznawany za jego głowę.

(John F. Salza oraz Robert J. Siscoe, True or False Pope? Refuting Sedevacantism and other Modern Errors [Winona, MN: STAS Editions, 2015], s. 266; podkreślenie dodane.)

Jest więc jasne, że Salza i Siscoe utrzymują, że stanowisko ks. Laymanna jest takie, że papież, który miał zostać notorycznym heretykiem, pozostanie papieżem tak długo, jak Kościół będzie go tolerował i publicznie uznawał go za swoją głowę.

I tu jest problem, bo to nie jest stanowisko ks. Laymanna. Aby to udowodnić, spójrzmy na słowa ks. Laymanna przytaczane przez Salzę i Siscoe (wszystkie akcenty ich):

Bardziej prawdopodobne jest, że Papież, jeśli chodzi o jego osobę, mógłby popaść w herezję, nawet notoryczną, z powodu której zasłużyłby na detronizację przez Kościół, a raczej deklarację odłączenia się od niego. … Dowodem tego twierdzenia jest to, że ani Pismo Święte, ani Tradycja Ojców nie wskazuje, że taki przywilej [tj. zachowanie przed herezją, gdy nie definiuje się doktryny] został przyznany przez Chrystusa Papieżowi: zatem przywilej ten nie jest zapewniony.

„Pierwsza część dowodu wynika z faktu, że obietnic złożonych przez Chrystusa św. Piotrowi nie można przenieść na innych Papieży jako osoby prywatne, lecz jedynie jako na następcę Piotra w duszpasterskiej władzy nauczania, itd. Ta ostatnia część jest dowodem na to, że jest raczej odwrotnie, co można znaleźć w pismach Ojców Kościoła i w dekretach: w rzeczy samej nie tak, jakby Biskupi rzymscy byli w jakimkolwiek czasie de facto heretykami (bo nie można tego wykazać); ale było to przekonanie, że może się zdarzyć, że popadną w herezję i dlatego, jeśli wydawałoby się, że coś takiego się wydarzyło, do innych biskupów należałobyy zbadać i wydać osąd w tej sprawie; jak widać na VI Synodzie, Akt 13; VII Synod, akt ostatni; ósmy synod, akt 7 w liście [papieża] Hadriana; a na piątym Soborze Rzymskim pod przewodnictwem papieża Symmacha: „Przez wielu z tych, którzy byli przed nami, zostało ogłoszone i zatwierdzone na synodzie, aby owce nie upominały swego Pasterza, chyba że sądzą, że odstąpił od Wiary”. A w Si Papa d. 40, abp Bonifacy mówi: „Ten, który ma sądzić wszystkich ludzi, przez nikogo nie będzie sądzony, chyba że okaże się, że przypadkiem odchodzi od Wiary”. A sam Bellarmin, księga 2, rozdz. 30, pisze: „Nie możemy zaprzeczyć, że [papież] Hadrian z Soborem Rzymskim, i cały VIII Synod Generalny byli przekonani, że w przypadku herezji, Biskup Rzymski może zostać osądzony”, jak widać u Melchiora Kano, k. 6, De Locis Theologicis, ostatni rozdział.

„Ale zauważcie, że chociaż potwierdzamy, że Najwyższy Papież, jako osoba prywatna, może stać się heretykiem … niemniej jednak tak długo, jak jest tolerowany przez Kościół i jest publicznie uznawany za pasterza powszechnego, nadal jest obdarzony, faktycznie, władzą papieską, w taki sposób, że wszystkie jego dekrety mają nie mniej mocy i autorytetu, niż gdyby był prawdziwie wiernym [sic], jak dobrze zauważa Dominic Barnes (p.1, odp. 10, wątpliwość 2, ad. 3) Suarez k 4, o prawach, rozdz. 7.

„Powód jest taki: ponieważ sprzyja rządzeniu Kościołem, nawet jak w każdej innej dobrze ukonstytuowanej społeczności, że akty sędziego publicznego obowiązują tak długo, jak długo sprawuje on urząd i jest publicznie tolerowany”.

(Ks. Paul Laymann, cytowany w John Salza i Robert Siscoe, „A Renowned 17th Century Canonist Refutes Sedevacantism”, True or False Pope?, bez daty; podkreślenie, kursywa i pogrubienie w oryginale).

http://www.trueorfalsepope.com/p/sedevacantist-watch-renowned.html

Odtworzyliśmy tekst dokładnie tak, jak pojawia się na ich stronie internetowej. Poniżej znajduje się zrzut ekranu strony internetowej do weryfikacji. Zwróćcie uwagę, że dodali również zeskanowane obrazy tekstu łacińskiego, aby towarzyszyły tłumaczeniu (niestety nie wszystko, co napisane po łacinie, było również zawarte w angielskim odpowiedniku, o czym za chwilę):



Jak widać wyraźnie, ten zacytowany fragment Theologia Moralis ks. Laymanna zawiera dwa przykłady tak zwanych elips (wielokropków).

Wielokropek to celowe pominięcie tekstu w cytacie, oznaczone trzema kropkami („…”). Elipsy mają bardzo uzasadnione zastosowanie w dyskursie akademickim, w artykułach, gazetach, wpisach na blogach itp., ponieważ często nie jest konieczne (i byłoby dość uciążliwe) cytowanie całości tego, co mówi autor. Jednakże, aby użycie elipsy było uzasadnione, muszą być spełnione dwa warunki: po pierwsze, musi być ona zwykle oznaczona, zwykle trzema kropkami, aby zwrócić uwagę czytelnika na pominięcie. Po drugie, pominięta część nie może w żaden znaczący sposób zmienić ani wpłynąć na znaczenie cytowanego tekstu. Innymi słowy, nie można wycinać słów z cytatu w taki sposób, aby wydawało się, że autor powiedział coś, czego w rzeczywistości nie powiedział. Na przykład zdanie „Parkowanie tutaj nie jest zgodne z prawem” nie może być prawnie skrócone do „Parkowanie tutaj … jest zgodne z prawem”, ponieważ miałoby ono przeciwne znaczenie. Z drugiej strony, gdyby pełne stwierdzenie brzmiało: „Parkowanie tutaj nie jest, jak prawdopodobnie już wiesz, zgodne z prawem”, idealnie byłoby skrócić je do: „Parkowanie tutaj nie jest … zgodne z prawem”.

Salza i Siscoe doskonale zdają sobie sprawę z działania elips. W rzeczywistości kiedyś oskarżyli Novus Ordo Watch o podstępne skrócenie tekstu św. Roberta Bellarmina. Sami zdecydujcie, czy uważacie to oskarżenie za słuszne:

 https://novusordowatch.org/2016/04/omitted-text-bellarmine-salza-siscoe/

Tak więc Salza i Siscoe dwukrotnie użyli elipsy w cytowanym powyżej tekście ks. Laymanna. Pierwsza instancja jest całkowicie słuszna, gdyż pomijają tam jedynie odniesienia do innych autorów i ich prac do dalszej lektury na ten temat jakie ks. Laymann przekazuje. Nie są one istotne dla zrozumienia jego stanowiska i dlatego można je pominąć.

Drugi przypadek jest jednak problematyczny (i nasze podziękowania kierujemy do blogera Steve'a Speraya za zwrócenie na to uwagi). Oto zrzut ekranu odpowiedniej części z adnotacjami:



https://stevensperay.wordpress.com/2022/01/03/salza-and-siscoe-misrepresent-17th-century-canonist-fr-paul-laymann/

 

W przypadku, gdy obraz się nie wyświetla, tekst jest następujący:

Ale zauważcie, że chociaż potwierdzamy, że Najwyższy Papież, jako osoba prywatna, może stać się heretykiem … niemniej jednak tak długo, jak jest tolerowany przez Kościół i jest publicznie uznawany za pasterza powszechnego, nadal jest obdarzony, faktycznie, władzą papieską, w taki sposób, że wszystkie jego dekrety mają nie mniej mocy i autorytetu, niż gdyby był prawdziwie wiernym [sic], jak dobrze zauważa Dominic Barnes (p.1, odp. 10, wątpliwość 2, ad. 3) Suarez k 4, o prawach, rozdz. 7.

Czy zauważyliście trzy kropki? To tam Salza i Siscoe wskazują, że pominęli część słów ks. Laymanna. Ale jakie to słowa i dlaczego zostały wycięte? Tutaj zaczyna się robić ciekawie.

Skreślone słowa są następujące: „i dlatego przestaje być prawdziwym członkiem Kościoła (ponieważ Kościół jest zgromadzeniem wiernych, więc każdy heretyk przez sam fakt, że odrzuca prawdziwą wiarę Chrystusa, nie jest wiernym ani prawdziwym Chrześcijaninem, według św. Augustyna, Enchridion, rozdz. 5),” Można to zweryfikować, sprawdzając oryginalną łacinę (pominięte słowa są podkreślone):



Innymi słowy, oryginalny pełny cytat ks. Laymann brzmi następująco:

Ale zauważcie, że chociaż potwierdzamy, że Najwyższy Papież, jako osoba prywatna, może stać się heretykiem i dlatego przestaje być prawdziwym członkiem Kościoła (ponieważ Kościół jest zgromadzeniem wiernych, więc każdy heretyk przez sam fakt, że odrzuca prawdziwą wiarę Chrystusa, nie jest wiernym ani prawdziwym Chrześcijaninem, według św. Augustyna, Enchridion, rozdz. 5), niemniej jednak tak długo, jak jest tolerowany przez Kościół i jest publicznie uznawany za pasterza powszechnego, nadal jest obdarzony, faktycznie, władzą papieską, w taki sposób, że wszystkie jego dekrety mają nie mniej mocy i autorytetu, niż gdyby był prawdziwie wiernym [sic], jak dobrze zauważa Dominic Barnes (p.1, odp. 10, wątpliwość 2, ad. 3) Suarez k 4, o prawach, rozdz. 7.

Salza i Siscoe pominęli wyraźną deklarację ks. Laymanna, że ​​papież, który stałby się heretykiem jako osoba prywatna (a nie w swojej oficjalnej roli papieża — takiego scenariusza nikt nie dopuszczał nawet jako teoretycznej możliwości!) przestałby być członkiem Kościoła „przez sam fakt” stania się heretykiem.

Jest to bardzo ważne z dwóch powodów: Po pierwsze, ponieważ pokazuje, że ks. Laymann nie podziela tezy Salzy i Siscoe, że aby ktoś przestał być członkiem Kościoła z powodu herezji, konieczna jest deklaracja prawna; a po drugie, ponieważ pokazuje, że ks. Laymann nie uważa takiego „heretyckiego papieża” za prawdziwego papieża, ponieważ nie uważa go nawet za prawdziwego członka Kościoła.

Czy to możliwe, że ks. Laymann myślał, że heretyk może być prawdziwym papieżem, a jednocześnie nie być prawdziwym członkiem Kościoła? Nie, nie jest to możliwe z dwóch powodów: (a) ponieważ jest to sprzeczne z rozumem oraz (b) ponieważ ks. Laymann utrzymywał, że władza papieska „papieża heretyka” jest mu udzielana, co może mieć miejsce tylko wtedy, gdy w rzeczywistości nie jest on prawdziwym papieżem, w przeciwnym razie nie byłoby potrzeby ciągłego udzielania tej władzy, ponieważ by jej nie brakowało.

Teraz przyjrzymy się bliżej obu tym powodom.

Po pierwsze, niemożliwe jest, aby ktoś był widzialną głową Kościoła (papieżem) bez bycia członkiem. Taka idea zawiera w sobie jawną sprzeczność, bo głowa jest członkiem, a właściwie bardzo konkretnym. Jak pisze św. Robert Bellarmin:

Niechrześcijanin w żaden sposób nie może być papieżem, jak stwierdza Kajetan w tej samej księdze [Tract. De auctoritate Papae et Concilii], a powodem jest to, że nie może być głową tego, czego nie jest członkiem, a nie jest członkiem Kościoła ten, który nie jest Chrześcijaninem. Ale jawny heretyk nie jest Chrześcijaninem, jak wyraźnie naucza św. Cyprian i wielu innych Ojców [Cyprian, k 4, epist. 2.; Atanazy, Contra Arianos, serm. 2; Augustyn, de gratia Christi rozdz. 20; Hieronim Contra Luciferianos i wielu innych]. Dlatego jawny heretyk nie może być papieżem.

(Św. Robert Bellarmin, De Romano Pontifice, Księga II, rozdział 30; tłumaczenie Granta; dodano podkreślenie.)

https://novusordowatch.org/de-romano-pontifice-book2-chapter30/

Po drugie, sam ks. Laymann potwierdza, że ​​„papież heretyk” nie jest prawdziwym papieżem, chociaż sprawuje „władzę papieską”. To, co na pierwszy rzut oka może wydawać się rażącą sprzecznością, zostanie szybko rozwiązane, gdy zrozumiemy, co ks. Laymann przez to rozumie — a co można wywnioskować z tego, co mówi, ale tylko wtedy, gdy czyta się faktyczny tekst łaciński, zamiast polegać na tłumaczeniu dostarczonym przez Salzę i Siscoe, które, jak się okazuje, nie jest kompletne.

Zgadza się, Salza i Siscoe pominęli jeszcze więcej słów ks. Laymanna, które rzucały światło na tę sprawę — z wyjątkiem tego, że tym razem nie umieścili nawet wielokropka, aby zwrócić uwagę czytelnika na pominięcie! Po prostu skrócili tekst, czego żaden czytelnik nie zauważyłby, gdyby nie zadał sobie trudu, by dokładnie porównać go z łacińskim oryginałem.

Zbadajmy dowody.

Zauważcie, że w ich długi cytat ks. Laymanna powyżej kończy się słowami: „…akty sędziego publicznego obowiązują tak długo, jak długo sprawuje on urząd i jest publicznie tolerowany”. Jednak, jak pokazuje łaciński oryginał, po „tolerowany” jest jeszcze kilka słów, a mianowicie: „według prawa Barbariusa i zgodnie z [dziełem] O urzędzie pretora”. Można to zobaczyć tutaj:



Jakie jest znaczenie tej wykluczonej części? Czym jest „prawo Barbariusa”?

Zupełnie zbiegiem okoliczności te kilka pominiętych słów okazuje się bardzo przydatnych w dokładnym zrozumieniu zniuansowanego stanowiska ks. Laymanna, ponieważ Lex Barbarius jest pierwszym znanym przypadkiem jurysdykcji, która była udzielana z powodu powszechnego ludzkiego błędu w odniesieniu do aktów nieprawnego sędziego.

Oto historia w pigułce: W starożytnym Rzymie żył kiedyś w I wiek p.n.e. zbiegły niewolnik imieniem Barbarius Filipus, który udawał, że piastuje urząd rzymskiego sędziego zwanego pretorem. Ponieważ nie był obywatelem rzymskim, nie było możliwe dla niego by objąć to stanowisko. Kiedy w końcu okazało się, że jest uzurpatorem, oszustem, jego udawane akty uznano jednak za ważne, bo chociaż nie był prawdziwym Pretorem, powszechnie uważano go za takiego przez ludzi, którzy po prostu popełnili niczego nie podejrzewający błąd co do jego prawdziwego statusu i to bez ich winy. Jest to uważane za źródło zasady powszechnego błędu jako obdarzania jurysdykcją, której w przeciwnym razie by nie było.

https://en.wikipedia.org/wiki/Barbatia_gens

https://en.wikipedia.org/wiki/Praetor

W swoim własnym prawie Kościół również zna zasadę jurysdykcji zastępczej ze względu na powszechny błąd. Kanon 209 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r. stwierdza: „W wyniku powszechnego błędu lub w wyniku pozytywnej lub prawdopodobnej wątpliwości co do prawa lub faktu, Kościół zapewnia jurysdykcję zarówno na forum zewnętrznym, jak i wewnętrznym” (przekład Petersa). Byłoby jednak błędem sądzić, że ta zasada prawna jest zbudowana na niczym innym, jak tylko na historycznym przypadku Barbariusa Filipusa. W swojej książce o prawidłowym rozumieniu Kanonu 209 ks. Francis Miaskiewicz obszernie omawia rozwój historyczny (str. 30-106) i wyjaśnia, że ​​„rzeczywisty, pełny rozwój doktryny o obdarzeniu jurysdykcją jest w ostatecznym rozrachunku wynikiem nauczania Kościoła o słuszności [=sprawiedliwości ]” (Supplied Jurisdiction according to Canon 209 [Washington, DC: The Catholic University of America Press, 1940], s. 31).

https://www.amazon.com/exec/obidos/ASIN/0898708311/interregnumnow-20

https://archive.org/details/Supplied_jurisdiction_Miaskiewic_canon_209

To wszystko oznacza dla naszego przypadku, że prawdziwe stanowisko ks. Laymanna jest w rzeczywistości następujące: gdyby papież stał się publicznym heretykiem, a mimo to odmówiłby opuszczenia swojego stanowiska (a tym samym „pozostał na stanowisku” materialnie), a Kościół miałby tolerować ten stan rzeczy, nadal uznając go za papieża, wówczas obowiązywałoby prawo Barbariusa, to znaczy jurysdykcja dla czynów tego „heretyckiego papieża” byłaby zapewniona (przez Kościół lub przez samego Chrystusa) dla dobra Kościoła, tak jakby był on ważnym i prawdziwym Papieżem.

Laymann zgadza się więc z nami, że taki heretyk w papieskim stroju nie byłby prawdziwym papieżem, ponieważ gdyby nim był, nie trzeba by zapewniać żadnej władzy. A więc sam fakt, że ks. Laymann przywołuje Prawo Barbariusa — odniesienie niesłusznie pominięte przez Salzę i Siscoe — dowodzi, że nie uznaje takiego „heretyckiego papieża” za prawdziwego papieża, ale uznaje go za oszusta. Takie jest więc prawdziwe stanowisko ks. Laymanna — a nie absurdalna idea, że ​​ewidentnie heretycki papież nadal byłby prawdziwym papieżem, jak Salza i Siscoe chcą, abyście wierzyli.

To, czy stanowisko Laymanna jest poprawne, to zupełnie inna sprawa, która nie dotyczy nas w tym poście, który polega jedynie na ustaleniu, że przeciwny sedewakantyzmowi duet Salza i Siscoe błędnie przedstawia nauczanie tego jezuickiego teologa, a nawet ucieka się do usuwania słów z jego tekstu, aby wyglądało na to, że jego stanowisko zgadza się z ich stanowiskiem.

Na marginesie: Na s. 266 ich książki True or False Pope?, obaj autorzy z ciekawością nie pomijają słów „i dlatego przestaje być prawdziwym członkiem Kościoła”, chociaż pomijają nawiasy „ponieważ Kościół jest zgromadzeniem wiernych, więc każdy heretyk przez sam fakt, że odrzuca prawdziwą wiarę Chrystusa, nie jest wiernym ani prawdziwym Chrześcijaninem, według św. Augustyna, Enchridion, rozdz. 5”. Czy lewa ręka wie, co robi prawa?

Ale robi się jeszcze lepiej.

Laymann nie tylko zaprzecza Salzie i Siscoe w kwestii, czy „papież heretyk” byłby prawdziwym papieżem, ale także zaprzecza im w kwestii posłuszeństwa takiemu „papieżowi heretykowi”. Bo podczas gdy Salza i Siscoe chcieliby, abyś uznawał i opierał się takiemu „papieżowi”, Laymann twierdzi, że jest odwrotnie. Właśnie dlatego, że jest mu zapewniona niezbędna jurysdykcja, „nadal jest obdarzony, faktycznie, władzą papieską, w taki sposób, że wszystkie jego dekrety mają nie mniej mocy i autorytetu, niż gdyby był prawdziwie wiernym …”.

Innymi słowy, w przeciwieństwie do Salzy i Siscoe, stanowisko ks. Laymanna jest całkiem rozsądne i konsekwentne: gdyby Kościół błędnie uznał heretyckiego pseudo-papieża za prawdziwego papieża, niezbędna władza papiestwa byłaby mu zapewniana, aby cały Kościół nie cierpiał z powodu całkowicie niestosownej sytuacji uznania i podążania za fałszywym papieżem w herezję lub inne zgubne błędy, które poważnie ranią dusze. Niezależnie od tego, czy ta pozycja jest słuszna, czy błędna, jest ona wewnętrznie spójna, to znaczy ma sens: Kościół jako całość myli się co do osoby, którą uznaje za swoją widzialną głowę, ale ten „powszechny błąd” nie narusza obietnic Chrystusa dla papiestwa, ponieważ nasz Pan sam dostarcza wszystkiego, co jest potrzebne, aby zaradzić skutkom tego nieszczęśliwego błędu.

Poprawne czy nie, takie jest stanowisko ks. Laymanna i nie jest to stanowisko Johna Salzy czy Roberta Siscoe, którzy nie chcą, abyś faktycznie podążał za Franciszkiem w jego oficjalnych naukach lub dziełach właśnie dlatego, że wiedzą, że takie postępowanie doprowadziłoby cię do herezji i innych grzechów śmiertelnych – i tak poświęcają 30 stron w swojej książce na obronę stanowiska „uznawania i oporu” (True or False Pope?, rozdział 20, s. 621–651), o którym austriacki kanonista prawdopodobnie nic nie wiedział (jeśli mają dowody przeciwne, niech je dostarczą).

https://novusordowatch.org/2021/12/no-recognize-resist-sammons-one-peter-five/

Okazuje się więc, że daleko od ks. Laymanna popierającego stanowisko Salzy/Siscoe w sprawie „papieża heretyka”, kontrast między tymi dwoma stanowiskami nie mógłby być większy:

Stanowisko ks. Laymanna: „papież heretyk” jest niekatolikiem i fałszywym papieżem, którego oficjalne wykonywanie urzędu wymaga mimo wszystko posłuszeństwa, ponieważ Chrystus zapewnia niezbędne uprawnienia, aby Kościół nie cierpiał, podążając przez pomyłkę za fałszywym papieżem

Stanowisko Salzy/Siscoe: „papież heretyk” jest Katolikiem i prawdziwym papieżem, którego oficjalne wykonywanie urzędu powinno jednak zostać odrzucone (o ile odzwierciedla jego herezje lub inne błędy), ponieważ chociaż Chrystus gwarantuje mu, że jest prawdziwym papieżem, nasz Pan nie gwarantuje, że można bezpiecznie go naśladować

W takim zestawieniu łatwo zauważyć, że stanowisko ks. Laymanna jest zgodne z ogólną doktryną Kościoła i ostatecznie chroni obietnice Chrystusa; podczas gdy punkt widzenia Salzy i Siscoe ostatecznie niczego nie chroni, ponieważ nawet jeśli gwarantuje, że człowiek uznany za papieża jest w rzeczywistości papieżem, jego bycie papieżem jest bezcelowe, lecz odbywa się całkowicie ze szkodą dla dusz, a nawet ze szkodą dla całego Kościoła, w końcowej analizie.

Jak wyjaśniono w innym poście, trudność Salzy-Siscoe polega na tym, że mogą oni jedynie usprawiedliwić roszczenia Jorge Bergoglio do papiestwa kosztem samego papiestwa. Oznacza to, że jedynym sposobem, w jaki można przyznać, że Franciszek jest papieżem, jest zredukowanie papiestwa do zupełnego bezsensu, w którym to przypadku stwierdzenie, że jest papieżem – na co tak dogmatycznie się upierają– jest również pozbawione sensu:

https://novusordowatch.org/2019/11/john-salza-denying-papacy-francis/

Czytelnicy, którzy są zainteresowani dodatkowymi informacjami na ten stale powracający temat „papieża heretyka”, znajdą wiele dobrych informacji w następujących postach Novus Ordo Watch:

https://novusordowatch.org/2016/01/suarez-heretical-pope/

https://novusordowatch.org/2019/05/bouix-on-heretical-pope/

https://novusordowatch.org/2019/05/open-letter-francis-heresy-sedevacantist-analysis/

https://novusordowatch.org/2019/04/athanasius-schneider-errors/

https://novusordowatch.org/2020/03/comedy-hour-schneider-bails-out-francis/

Należy jednak pamiętać, że sedewakantyzm nie opiera się na kwestii „papieża heretyka”. To jeden sposób w jaki można argumentować za sedewakantyzmem, ale w żadnym wypadku nie jest to jedyne, ani nawet najbardziej przekonujące podejście. Oto kilka alternatyw:

https://novusordowatch.org/2014/03/syllogism-of-sedevacantism/

PL: https://www.youtube.com/watch?v=uEoU31gcTRI

https://novusordowatch.org/2021/10/eclipse-of-church-case-for-sedevacantism/

PL: https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/10/zacmienie-koscioa-sprawa-sedewakantyzmu.html

https://romeward.com/articles/239750343/the-impossible-crisis

Większość ludzi prawdopodobnie jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy, ale John Salza w rzeczywistości porzucił ostatnio swoją przynależność do Bractwa Lefebrystów Św. Piusa X (FSSPX) i stopniowo odchodzi od bardziej ekstremalnych wersji stanowiska „uznawania i oporu”, ponieważ wydaje się, że coraz bardziej odkrywa tradycyjne katolickie nauczanie o papiestwie. Ostatnio strzelał publicznie salwami przeciwko FSSPX — należy pamiętać, że jest to grupa, która opublikowała, zaaprobowała i rozprowadziła jego książkę z ówczesnym generałem bp. Bernard Fellayem w przedmowie! — a teraz uważa, że jest grzechem śmiertelnym uczęszczanie na Msze odprawiane przez księży FSSPX. To drastyczna zmiana pozycji.

https://novusordowatch.org/the-catholic-papacy/

https://onepeterfive.com/the-sspx-is-transgressing-divine-law-reply-to-xavier/

Przewidujemy, że Salza wkrótce stanie się pełnoprawnym Novus Ordowcem. Nie należy lekceważyć siły logicznej konieczności, nawet w przypadku fałszywych przesłanek. Być może mógłby w przyszłości publikować artykuły na stronie internetowej Where Peter Is, gdzie posoborowi redaktorzy nie tylko mówią, że Bergoglio jest papieżem, ale w rzeczywistości traktują go jak papieża, bez względu na absurdalne konsekwencje. Nawet jeśli tamtejsi autorzy nie zgadzają się jeszcze z Salzą we wszystkich punktach teologii, zawsze mogą… wykreślić korektorem kilka rzeczy.

https://novusordowatch.org/2019/08/venial-adultery-amoris-laetitia/

Z pewnością John Salza nie miałby nic przeciwko.

 

 

Komentarze:

Mor Vir

Laymann mówi o papieżu popadającym w herezję „jako osoba prywatna”.

Laymann nie rozumie „jako osoba prywatna” jako „gdy nie definiuje doktryny”, co współcześni autorzy umieścili w tekście w nawiasach kwadratowych – tak jakby papież działał jako papież tylko podczas definiowania doktryny – co jest zupełnym nonsensem. W jaki sposób papieżowi zapewniana jest jego jurysdykcja, jak mówi Laymann, tak jakby działał jako prawdziwy papież, kiedy nie definiuje doktryny, jeśli działa jako papież tylko wtedy, gdy definiuje doktrynę, a poza tym jest osobą prywatną jako nalegają współcześni autorzy? To kompletny bełkot. Nie wiem, jak oni (i FSSPX) mają tupet, by publikować ten niespójny nonsens.

Laymann wyobraża sobie papieża, który jest heretykiem ściśle w charakterze osobistym, ale który jest całkowicie ortodoksyjny w wykonywaniu swoich obowiązków - oczywiście. Gdyby omówił scenariusz „papieża”, który w encyklikach i na innych oficjalnych forach postępuje heretycko jako „papież”, to nie mamy powodu wątpić, że powiedziałby, iż człowiek ten natychmiast traci swoją jurysdykcję i że jego dekrety są nieważne tak samo jak zajmowanie urzędu. Laymann nie był całkowicie szalony i nigdy nie wysunąłby niewiarygodnego twierdzenia, że ​​Bóg obdarzy władzą „papieża”, tak jakby był papieżem, który publikuje herezje w wykonywaniu swoich papieskich obowiązków – ten nonsens należy wyłącznie do współczesnych autorów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz