Strony

wtorek, 1 czerwca 2021

Niemożność osądzenia lub obalenia prawdziwego papieża

 

Niemożność osądzenia lub obalenia prawdziwego papieża

15 marca 2016 r

 

Tłumaczenie polskie za:

https://novusordowatch.org/2016/03/impossibility-judging-deposing-true-pope/

 

Jeśli Franciszek jest prawdziwym papieżem, to utknęliście z nim…

 



On sądzi wszystkich i nikt go nie osądza: Papież

Zaakceptowanie sekty Vaticanum II jako Kościoła Katolickiego ma konsekwencje. Tak samo jest z wiarą, że Jorge Bergoglio jest Wikariuszem Chrystusa, mimo że jest publicznym apostatą: jeśli jest ważnym papieżem, to nie ma na ziemi władzy, która mogłaby cofnąć jego papiestwo. Jeśli rzeczywiście jest następcą św. Piotra, może dobrowolnie zrezygnować, ale nikt nie może mu odebrać pontyfikatu.

Ta jasna prawda nie podoba się wielu w obozie „uznania i oporu” (czyli „półtradycjonalistów”, rackognize-and-resist, R&R), gdy Franciszek jest w tak oczywisty sposób nie-katolikiem i wyraźnie wyrządza poważną szkodę Katolicyzmowi. W miarę jak sytuacja staje się z dnia na dzień coraz bardziej nie do zniesienia, słyszymy wszystko, od wezwań, aby wytrzymać i przeczekać, aż ten „pontyfikat” się rozwali, po śmieszne prośby o to, by Franciszek został Katolikiem lub w inny sposób zrezygnował, aż po wezwania teraz do usunięcia go przez „biskupów” lub „kardynałów”. Nowa antysedewakantystyczna książka True or False Pope? Johna Salzy i Roberta Siscoe nawet próbuje podać teologiczne uzasadnienie dla obalenia papieża i zamierza pokazać, jak można tego dokonać.

http://wdtprs.com/blog/2016/03/what-then-to-say-of-pope-francis/

http://remnantnewspaper.com/web/index.php/articles/item/2198-the-year-of-mercy-begins

http://whatisupwiththesynod.com/index.php/2016/03/01/ann-barnhardt-bergoglio-must-be-deposed/

Tak, dobrze to przeczytałeś: ci sami ludzie, którzy zawsze gadają o tym, że nie możemy „sądzić Papieża”, teraz wzywają, aby… „Papież” został osądzony. To zabawne, jak to działa w Novus Ordolandii: sedewakantyści są krytykowani za „osądzanie papieża”, ponieważ zdają sobie sprawę, że jeśli katolickie nauczanie ma jakiekolwiek znaczenie, to Jorge Bergoglio nie może być ważnym papieżem, ale ci, którzy wierzą, że Franciszek jest ważnym papieżem mogą, bez wyrzutów sumienia, nie tylko traktować go jak wiejskiego idiotę i zaprzeczać mu, wyszydzać i krytykować go do woli, ale teraz nawet żądać, aby inni członkowie „Kościoła” usunęli go z urzędu - wszystko to oczywiście bez „osądzania Papieża”. Welcome to the jungle.

Oczywiście, najwyższy czas przyjrzeć się temu, czego naucza Kościół Katolicki na temat (nie)możliwości osądzenia i usunięcia ważnego papieża. Dlatego w tym poście przeanalizujemy dwie rzeczy: (1) Co naprawdę oznacza „sądzenie Papieża”; oraz (2) czy ważnie panujący papież może zostać usunięty lub „zdetronizowany”.

 

Co to znaczy „sądzić Papieża”?

Kościół Katolicki naucza dogmatycznie, że nikomu nie wolno ani nie może osądzać papieża. Sobór Watykański (1869-1870) nauczał dogmatycznie:

Ponieważ biskup Rzymu na mocy Bożego prawa prymatu apostolskiego stoi na czele całego Kościoła, nauczamy i wyjaśniamy, że jest on najwyższym sędzią wiernych, oraz że „we wszystkich sprawach podpadających pod orzeczenie kościelne, można się odwołać do jego osądu”. Nikomu zaś nie wolno odwoływać się od wyroków Stolicy Apostolskiej, ponad którą nie ma żadnej wyższej władzy, a także nikt nie może osądzać jej wyroku.

Dlatego porzucają prawdę ci, którzy twierdzą, że od decyzji biskupów Rzymu można się odwoływać do soborów ekumenicznych, jako do autorytetu wyższego od biskupa Rzymu..

(Sobór Watykański I, Konstytucja dogmatyczna Pastor Aeternus, rozdz. 3; Denz. 1830; podkreślenie dodane.)

Ponieważ nikt nie może osądzać Papieża, niezwykle ważne jest, aby wiedzieć, na czym polega osądzanie Papieża. Mówiąc wprost: „Sądzenie papieża” nie oznacza osądzania, czy dany pretendent jest papieżem, co oczywiście wymagałoby okrężnego rozumowania. Oznacza to raczej stawianie własnego osądu ponad osąd (uznanego) Papieża poprzez odmowę przyjęcia ostatecznego wyroku wydanego przez Wikariusza Chrystusa w jakiejkolwiek danej sprawie dotyczącej wiary, moralności lub dyscypliny, lub przez domniemanie, że jego nauczanie: prawa lub decyzje dyscyplinarne podlegają przeglądowi, poprawieniu lub zatwierdzeniu przez kogoś innego. Papież jest najwyższym autorytetem w Kościele i z tego powodu nikt nie może kwestionować, odwoływać się od ani unieważniać jego wyroku.

Można jednak zapytać, dlaczego nikt nie może osądzać Papieża? Prosta prawda jest taka, że ​​osądzanie - rozumiane we właściwym sensie kanonicznym - jest aktem prawnym przysługującym tylko przełożonemu, a Papież, będąc najwyższym autorytetem w Kościele, nie ma zwierzchnika na ziemi. Z tego powodu nikt nie mógłby wezwać Papieża przed trybunał na przesłuchanie, a tym bardziej wydać przeciwko niemu jakiegokolwiek wyroku. Nikt nie jest ponad Papieżem i dlatego nikt nie może go osądzać - nawet wszyscy biskupi czy kardynałowie razem wzięci, nawet cały Kościół Wojujący razem wzięty. Nie, to nie jest nasz pomysł; jak zobaczymy teraz, jest to wiążąca nauka katolicka.

Zanim przejdziemy do różnych cytatów potwierdzających nasze stanowisko w odniesieniu do tego, jak Kościół rozumie swoje nauczanie, że Papieża nie można oceniać, musimy podkreślić, że wszystkie dowody, które przytaczamy, są celowo wybierane dopiero od 1870 r. – to jest czasu Soboru Watykańskiego I, który rozstrzygnął wiele katolickich doktryn dotyczących papiestwa i sprawił, że nie można było utrzymywać szeregu teorii, które do tego czasu były dopuszczalne. W tym odróżniamy się od zwolenników uznania i oporu, w szczególności panów Salza i Siscoe, którzy w dużej mierze propagują idee, które zostały porzucone po Soborze Watykańskim I, ponieważ nie mogły być dłużej utrzymywane w świetle nauk soboru - i właśnie dlatego prawie wszystkie użyte przez nich dowody pochodzą od teologów i kanonistów, którzy pisali przed I Soborem Watykańskim, takich jak kard. Kajetan, ks. Francisco Suarez, Jan od św. Tomasza, ks. Paul Laymann i innych. Jeśli jednak te teorie były nadal do przyjęcia po I Soborze Watykańskim, dlaczego Salza i Siscoe nigdy nie cytują w tych punktach żadnych teologów ani kanonistów z XX wieku?

Wrócimy do tego pytania później. Teraz przyjrzyjmy się, czego Kościół naucza o „sądzeniu Papieża”.

Najpierw przyjrzymy się aktualnej zasadzie ogłoszonej w Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1917 roku: „Prima Sedes a nemine iudicatur” (kanon 1556) - „Nikt nie sądzi Stolicy Apostolskiej”. To jest kanoniczna interpretacja nauczania Watykanu I o niedopuszczalności osądzania papieża. Co to dokładnie znaczy? Aby upewnić się, że dobrze rozumiemy tę zasadę, przyjrzymy się po prostu temu, co mówią o niej różne katolickie studia i komentarze do Kodeksu Prawa Kanonicznego.

Zaczynamy od benedyktyna ks. Karola Augustyna i jego  Commentary on the New Code of Canon Law, opublikowanego w 1921 r.:

Pierwsza, czyli pierwotna stolica, nie podlega niczyjemu osądowi. Twierdzenie to należy przyjąć w pełni, nie tylko w odniesieniu do przedmiotu nieomylności. Albowiem w sprawach wiary i moralności zawsze było zwyczajem otrzymywanie ostatecznego wyroku od Stolicy Apostolskiej, której osądu nikt nie odważył się zakwestionować, jak pokazuje tradycja Ojców. Nigdy też nie wolno było ponownie rozważać kwestii czy kontrowersji rozstrzygniętych przez Stolicę Apostolską. Ale nawet osoba Papieża była zawsze uważana za nie podlegającą ludzkiemu osądowi, będąc odpowiedzialnym tylko przed Bogiem, mimo oskarżeń o osobiste występki i zbrodnie. Godnym uwagi przykładem jest papież Symmachus (498-514). Rzeczywiście, podporządkował się zwołaniu soboru (Synodus Palmaris, 502), ponieważ uważał za swój obowiązek dopilnować, aby jego charakter nie został splamiony, ale sam ten synod jest wspaniałym potwierdzeniem naszego kanonu. Synod przyjął Apologię Ennodiusza z Pawii, w której pojawia się godne uwagi zdanie: „Bóg chciał, aby sprawy innych ludzi były rozstrzygane przez ludzi; ale On zarezerwował dla swojego trybunału, bez wątpienia, władcę tej stolicy”. Nie jest wymagany żaden dodatkowy argument za tradycyjnym poglądem. Sobór powszechny nie mógłby osądzić Papieża, ponieważ, jeśli nie został przez niego zwołany lub ratyfikowany, nie mógłby wydać prawomocnego wyroku. Nie pozostaje więc nic prócz apelu do Boga, który zatroszczy się o swój Kościół i jego głowę.

(Rev. Charles Augustine, A Commentary on the New Code of Canon Law, Vol. VII [St. Louis, MO: Herder, 1921], s. 11-12; kursywa dodana; podkreślenie dodane)

Następnie przejdźmy do popularnego komentarza Woywoda-Smitha, który mówi o Kanonie 1556:

Nikt nie może sądzić pierwotnej Stolicy (kanon 1556). Papież ma najwyższą władzę ustawodawczą, administracyjną i sądowniczą w Kościele. Kodeks stanowi, że nikt nie może postawić Biskupa Rzymu przed sądem. Sama idea procesu osoby zakłada, że ​​sąd prowadzący proces ma jurysdykcję nad osobą, lecz papież nie ma przełożonego, dlatego żaden sąd nie ma uprawnień do poddania go procesowi sądowemu.

(Rev. Stanislaus Woywod, A Practical Commentary on the Code of Canon Law, rev. By Rev. Callistus Smith [New York: Joseph F. Wagner, 1952], n. 1549, s. 225; podkreślenie dodane).

Następnie przyjrzymy się ks. Sylvester Berry wyjaśnił, że kanon 1556 nie jest po prostu kwestią dyscyplinarną podlegającą zmianom, ale w rzeczywistości wyraża zasadę zakorzenioną w niezmiennym boskim prawie:

Biskup Rzymu nie podlega żadnej władzy na ziemi, czy to cywilnej, czy kościelnej. Wynika to z konieczności z jego pozycji jako najwyższej głowy Kościoła, który nie podlega żadnej władzy poza władzą samego Chrystusa. „Będąc najwyższą głową Kościoła, nie może być sądzony przez żadną inną władzę kościelną, a ponieważ Kościół jest duchową społecznością wyższą od jakiejkolwiek władzy doczesnej, nie może być sądzony przez żadnego władcę doczesnego. Dlatego najwyższa głowa Kościoła może kierować i osądzać władców władz doczesnych, ale nie może być ani kierowany, ani osądzany przez nich bez wypaczenia właściwego porządku, opartego na samej naturze rzeczy” [św. Robert Bellarmine, De Romano Pontifice, księga 2, rozdz. 26]. Ta nauka (doktryna) jest nauczana przez Ojców i włączona do kanonów Kościoła: „Nikt nie sądzi pierwszej Stolicy” [kanon 1556]. Synod biskupów, który odbył się w Rzymie w 503 r. w celu zbadania zarzutów przeciwko papieżowi Symmachowi, oświadczył, że „Bóg chciał, aby sprawy innych ludzi były rozstrzygane przez ludzi, ale bez wątpienia zachował dla swojego trybunału władcę tej Stolicy.”

To całkowite zwolnienie Biskupa Rzymu ze wszelkiej jurysdykcji cywilnej pochodzi z Boskiej instytucji, ponieważ sam Chrystus udzielił jej św. Piotrowi i jego następcom, przynajmniej implicite, kiedy powierzył im najwyższą władzę, co z konieczności pociąga za sobą takie zwolnienie.

(Rev. E. Sylvester Berry, The Church of Christ: An Apologetic and Dogmatic Treatise [London: Herder, 1927], s. 544-45; podkreślenie dodane).

Jak ks. Berry zwraca uwagę, doktryny o tym, że Stolica Apostolska nie podlega niczyjemu sądowi, była już nauczana przez św. Roberta Bellarmina (1542-1621), którego nauczanie o papiestwie zostało w istocie - czasem wręcz dosłownie - przejęte przez Sobór Watykański I. Warto o tym pamiętać w stosunku do naszych przeciwników, którzy lubią polegać na tych, którzy zaprzeczali Bellarminowi w różnych sprawach dotyczących papiestwa: Kajetanie, Suarezie i Janie od św. Tomasza, których to obszernie cytują. Jednak to nauczanie Bellarmina zostało przyjęte przez sobór, a nie inne, i to Bellarmin został kanonizowany jako święty i ogłoszony Doktorem Kościoła, a nie Kajetan, Suarez czy Jan od św. Tomasza. (Jest święty Kajetan, to prawda, ale nie jest to ten sam Kajetan, o którym tu mowa).

http://newadvent.org/cathen/03145a.htm

http://newadvent.org/cathen/03145c.htm

Zwięzłe podsumowanie całej sprawy, z pewnymi dodatkowymi informacjami, podaje ks. Thomas Burke w rozprawie z prawa kanonicznego opublikowanej w 1922 roku:

Biskup Rzymu otrzymał od Chrystusa najwyższą władzę nad całym Kościołem, a stąd wynika, że ​​kierując wiernymi ku wiecznemu zbawieniu, posiada pełną jurysdykcję i wszystkie jej atrybuty. On sam lub razem z powołanym przez siebie soborem może ustanawiać prawa dla Kościoła powszechnego, uchylać je lub odstępować od nich, nadawać przywileje, mianować, odwoływać, sądzić lub karać biskupów. On jest najwyższym sędzią, przez którego wszystkie sprawy mają być sądzone; jest najwyższym sędzią, którego nikt nie może sądzić.

… Nie godzi się, by najwyższy ustawodawca [tj. Papież] powinien podlegać innym prawom, z wyjątkiem tych, które pochodzą z Pontyfikatu Suwerennego; nie jest tak, że ten, kto stanowi trybunał apelacyjny dla wszystkich ludzi, władców i poddanych, powinien być sądzony przez swoich podwładnych….

Prawo Boże, na którym opiera się papieski immunitet w sprawach duchowych, jest także podstawą, na której opiera się prawo kościelne w sprawach częściowo duchowych, a częściowo doczesnych. To, że Stolica Apostolska nie podlega żadnemu osądowi, potwierdza Bonifacy VIII w ten sposób: „Wyższość Kościoła i władzy kościelnej nad państwem i władzą świecką jest potwierdzona przez proroctwo Jeremiasza: <<Spójrz, daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził>> [Jr 1:10]. Dlatego też, jeśli ziemska moc zbłądzi, zostanie osądzona przez duchową; a jeśli mniejsza moc duchowa zbłądzi, przez swego zwierzchnika; ale jeśli największa moc zbłądzi, może być osądzona tylko przez Boga, a nie przez człowieka, według Apostoła:  << Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony>>” [Bulla Unam Sanctam].

Pierwszy Kanon w De Fore Competente oznajmił, że Biskup Rzymski nie podlega podporządkowaniu żadnemu forum ani trybunałowi. „Prima Sedes a nemine judicatur” [kanon 1556]. Pod pojęciem Prima Sedes należy rozumieć Biskupa Rzymu, jak wynika z natury rzeczy [por. Kanon 7]. Święte Kongregacje, trybunały i urzędy, za pośrednictwem których Papież zwykle prowadzi sprawy Kościoła, nie są objęte tym immunitetem, a ich członkowie mogą być sądzeni przez samego Papieża lub przez jego delegata. Powód, dla którego nikt nie może oceniać Papieża, jest oczywisty. Nikt nie może być osądzony przez innego, jeśli nie podlega tej osobie, przynajmniej w odniesieniu do przedmiotu procesu. Otóż, Biskup Rzymu jest Wikariuszem Jezusa Chrystusa, Króla Królów i Pana Panów, i został mu powierzony obowiązek karmienia Jego baranków i Jego owiec. Dlatego w żaden sposób nie może być poddany żadnemu człowiekowi ani żadnemu forum, ale jest całkowicie odporny na jakikolwiek ludzki osąd. Ta zasada, czy to prawnie, czy dogmatycznie, nie jest wyjątkiem.

 

(Wielebny Thomas Joseph Burke, Competence in Ecclesiastical Tribunals [Washington, DC: Catholic University of America Press, 1922], str. 85-87; podkreślenie dodane).

Taka jest nauka katolicka i to ma wiele sensu. Nie jest trudno zrozumieć to lub zaakceptować.

Podsumowując, maksyma „nikt nie może sądzić Papieża” oznacza, że ​​Papież nie ma przełożonego, a zatem jego nauczanie, jego sądy, jego decyzje są ostateczne i nie podlegają niczyjej ocenie, rewizji ani uprawomocnieniu. O ile konkretny wyrok lub decyzja jest sama w sobie zmienna, może ją zmienić jedynie inny (tj. przyszły) Papież, który, choć nie jest lepszy od poprzedniego Papieża, jest jednak mu równy. (Tak więc na przykład w historii Kościoła znajdujemy, że kasata zakonu jezuitów narzucona przez papieża Klemensa XIV w 1773 r.  została uchylona przez papieża Piusa VII w 1814 r.)

Teraz, gdy już wiemy, co oznacza ta maksyma, konieczne jest również rozważenie, co „osądzanie Papieża” nie oznacza: Zauważ, że żaden z przytoczonych powyżej dowodów nie mówi o osądzaniu, czy dany pretendent do papieża jest rzeczywiście Papieżem; ponieważ zasada, o której mowa, jest taka, że ​​nikt nie może osądzać Papieża, a nie, że nikt nie może osądzać, czy ktoś jest Papieżem. Pierwsza dotyczy dogmatu papiestwa; ta ostatnia dotyczy konkretnej osoby jako uprawnionej do posiadania papiestwa. Zasada zwalniająca Papieża z wszelkiej oceny odnosi się zatem tylko do wszystkich ważnych sprawujących urząd papieski i nie ma żadnego związku z zupełnie inną kwestią, a mianowicie, jak ustalić, czy twierdzenie danej osoby, że jest Papieżem jest prawdziwe, czy nie. Ta ostatnia kwestia ma oczywiście ogromne znaczenie, zwłaszcza biorąc pod uwagę naturę i funkcję papiestwa, ale jej pogłębioną dyskusję zostawimy na przyszły wpis.

https://www.youtube.com/watch?v=2lk7iqIjHIo&ab_channel=NovusOrdoWatch

W latach osiemdziesiątych apologeta lefebryzmu, Michael Davies (1936-2004), jeden z najbardziej wpływowych zwolenników „uznania i oporu”, stwierdził, że mówienie że Jan Paweł II (który wówczas panował w Watykanie) nie jest ważnym papieżem, jest niedopuszczalne, ponieważ oznaczałoby to „osądzanie Papieża”, czego Katolikowi nie wolno robić. W swojej zjadliwej i wyczerpującej krytyce Daviesa sedewakantystyczny autor John Daly demaskuje absurdalność tego twierdzenia:

Stanowisko Daviesa sprowadza się w rzeczywistości do stwierdzenia, że ​​nie ma różnicy między osądzaniem, czy dana osoba jest papieżem, a osądzaniem papieża. Ale zabraniając nam osądzania, czy dana osoba jest papieżem, czy nie, Davies w rzeczywistości wymaga od nas, abyśmy bezkrytycznie zaakceptowali słuszność czyjegokolwiek roszczenia do bycia papieżem. W końcu, jeśli twierdzenia Jana Pawła II nie można nawet zakwestionować, dlaczego wolno kwestionować twierdzenie innego pretendenta do papiestwa, takiego jak Clemente Domínguez Gómeza z Palmar de Troya, który od 1978 roku sam się ustylizował na „Papieża Grzegorza XVII”? Jeśli ktoś „osądza się papieża” badając kwalifikacje Karola Wojtyły, to musi też „osądzać papieża” badając je u Domingueza. Ale oczywiście w rzeczywistości nie robi się czegoś takiego w żadnym przypadku. Pomysł Daviesa zawiera w sobie beznadziejne prowokowanie pytania: zakłada właśnie kwestionowany punkt – prawowitość Jana Pawła II – jako podstawę do zabraniania nam jej kwestionowania.

(John S. Daly, Michael Davies — An Evaluation, wyd. 2 [Saint-Sauveur de Meilhan: Tradibooks, 2015], s. 141-142; kursywa w oryginale.)

Jest zatem jasne, że nauczanie i prawo, że nikt nie może osądzać Papieża, nie ma nic wspólnego z rozeznaniem, czy dany pretendent jest Papieżem - raczej ma wszystko wspólnego z faktem, że Papież jest najwyższym autorytetem w Kościoła i z tego powodu nikt nie może kwestionować jego wyroku, odwoływać się od niego ani go unieważniać. To właśnie ma na myśli Kościół, kiedy naucza, że ​​nikt nie może osądzać Papieża.

W ten sposób dochodzimy do ironicznego wniosku, że nasi przeciwnicy „uznający i opierający się” nie tylko nie mają racji, oskarżając nas o „osądzanie papieża” za stwierdzenie, że Jorge Bergoglio nie jest papieżem; raczej, biorąc pod uwagę, co naprawdę oznacza osądzanie papieża, jasne jest, że to oni osądzają (rzekomego) papieża, ponieważ przez cały czas odmawiają, kwestionują lub udają, że obalają jego nauki, prawa, osądy i decyzje. Bractwo Św. Piusa X jest tego podręcznikowym przykładem, ponieważ w istocie prowadzą równoległy kościół z własnymi fałszywymi trybunałami małżeńskimi i fałszywym quasi-magisterium, i nieustannie poddają Stolicę Apostolską swojemu osądowi zamiast na odwrót. Bardziej szczegółowe przykłady można znaleźć w naszym poście „Papież mówi - Ty decydujesz?”.

http://sspx.org/en/legitimacy-and-status-our-tribunals

http://angeluspress.org/Books/SSPX-Modern-Crisis/Catechism-Crisis

https://novusordowatch.org/2016/01/pope-speaks-you-decide/

Wciąż nie jesteś przekonany? Przyjrzyj się następującym cytatom papieskim i zobacz, czy nie znajdziesz w nich potępienia istoty tego, co FSSPX i podobni zwolennicy „uznania i oporu” zwykle robią lub bronią:

Ponieważ neoschizmatykom to się nie podoba, idą za przykładem heretyków z czasów nowszych. Twierdzą, że wyrok schizmy i ekskomuniki wydany przeciwko nim przez arcybiskupa Tyjany, delegata apostolskiego w Konstantynopolu, był niesprawiedliwy, a co za tym idzie pozbawiony mocy i wpływów. Twierdzili również, że nie mogą przyjąć wyroku, ponieważ wierni mogą uciec do heretyków, jeśli zostaną pozbawieni ich posługi. Te nowe argumenty były całkowicie nieznane i niespotykane przez starożytnych Ojców Kościoła. Albowiem „cały Kościół na całym świecie wie, że Stolica błogosławionego Apostoła Piotra ma prawo ponownie rozwiązać to, co związali papieże, ponieważ Stolica ta ma prawo sądzić cały Kościół i nikt nie może osądzać jej sądu” [Św. Gelasius, list 26, cz. 5]. Jansenistyczni heretycy ośmielili się nauczać takich doktryn, jak to, że ekskomunika wydana przez prawowitego prałata może zostać zignorowana pod pretekstem niesprawiedliwości. Każdy, jak mówili, powinien spełniać swój szczególny obowiązek pomimo ekskomuniki. Nasz poprzednik szczęśliwej pamięci Klemens XI w swojej konstytucji Unigenitus przeciwko błędom Quesnella zakazał i potępiał tego rodzaju wypowiedzi [zob. Denz. 1441-43).

Oświadczenia te w niczym nie różniły się od niektórych wypowiedzi Jana Wiklifa, które poprzednio potępił Sobór w Konstancji i Marcin V. Z powodu ludzkiej słabości osoba mogła zostać niesprawiedliwie ukarana przez swego prałata. Ale nadal konieczne jest, jak ostrzegał Nasz poprzednik, św. Grzegorz Wielki, „aby podwładni biskupa obawiali się nawet niesprawiedliwego potępienia i nie winili pochopnie osądu biskupa w przypadku winy, która nie istniała, ponieważ potępienie było niesprawiedliwe, rozwija się z pychy z powodu gorącej nagany” [Hom. 26 o Ewangeliach, rozdz. 6]. Ale jeśli ktoś miałby się bać nawet niesprawiedliwego potępienia ze strony swojego biskupa, to co należy powiedzieć o tych ludziach, którzy zostali skazani za bunt przeciwko swojemu biskupowi i Stolicy Apostolskiej i rozszarpują na strzępy, tak jak teraz czynią przez nową schizmę bezszwową szatę Chrystusa, jaką jest Kościół?

(Papież Pius IX, Encyklika Quartus supra, n.10)

Podobnie, ma to być dowód uległości, która jest daleka od szczerości, aby wywołać jakiś rodzaj sprzeciwu między jednym Papieżem a drugim. Ci, którzy w obliczu dwóch różnych dyrektyw odrzucają obecną, aby trzymać się przeszłości, nie dają dowodu posłuszeństwa władzy, która ma prawo i obowiązek nimi kierować; i pod pewnymi względami przypominają tych, którzy otrzymawszy potępienie, chcieliby odwołać się do przyszłego soboru lub lepiej poinformowanego papieża.

(Papież Leon XIII, List Apostolski Epistola Tua)

Nie chodzi też o pochwałę, że w sprawach dotyczących dyscypliny kościelnej wyróżniasz się doskonałym posłuszeństwem wykonania, woli i osądu wobec Stolicy Apostolskiej, co jest takim znakiem „autentycznego przewodnictwa  …Ducha Świętego” [św. Ireneusz, Adv. Haer., L. III, c. 3].

Niech nikt nie odbierze wam chwały tej prawości w nauce i wierności w posłuszeństwie należnym Namiestnikowi Chrystusa; niech wśród waszych szeregów nie będzie miejsca na to „swobodne badanie” bardziej pasujące do heterodoksyjnej mentalności niż do dumy Chrześcijanina, zgodnie z którym nikt nie waha się wzywać do trybunału własnego osądu nawet tych rzeczy, które mają swoje pochodzenie ze Stolicy Apostolskiej.

(Papież Pius XII, Alokucja do Kongregacji Generalnej Towarzystwa Jezusowego, 10 września 1957; fragment Papal Teachings: The Church, n. 1483, s.760).

Te trzy cytaty są niemal doskonałym potępieniem stanowiska Bractwa św. Piusa X i jego zwolenników, a także powtarzają katolicki pogląd, że nikt na ziemi nie może sądzić Papieża, ponieważ nie ma on zwierzchnika i prawomocny wyrok może wydać tylko przełożony.

To dlatego nazywamy zwolenników uznawania i opierania się „półtradycjonalistami” lub „neotradycjonalistami”: przyjmują Tradycję tylko do pewnego stopnia, tylko częściowo; a ich rozumienie Tradycji jest całkiem nowe i dlatego wcale nie jest prawdziwie tradycyjne.

Po wyjaśnieniu, co oznacza, a co nie oznacza „sądzenie Papieża”, możemy teraz rozważyć drugie pytanie, które się pojawia: Czy można obalić prawdziwego Papieża?

 

Czy można usunąć ważnego papieża?

Jeśli nikt nie może osądzać Papieża, ponieważ mógłby go osądzić tylko przełożony, a Papież nie ma zwierzchnika na ziemi, to z konieczności, a fortiori nie można go usunąć ze swojego urzędu ani zdetronizować, ponieważ takie działania obejmują o wiele więcej niż tylko sądzenie.

Materia depozycji jest nieco trudna do zbadania, ponieważ w historii Kościoła, zwłaszcza w pierwszych kilku stuleciach, słowo „depozycja” nie zawsze miało jasno zdefiniowane znaczenie, jakie ma dzisiaj (zob. Ks. HA Ayrinhac, Penal Legislation in the New Code of Canon Law [New York: Benziger, 1920], s. 145). Jednak przynajmniej od Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r. definicja tego terminu jest utrwalona, ​​gdyż komentarz ks. Ayrinhaca do kanonu 2303 wyjaśnia:

Przez depozycję duchowny zostaje trwale pozbawiony wszelkich urzędów, beneficjów, godności, pensji i funkcji w Kościele i nie jest w stanie ich zdobyć w przyszłości; ale nie jest pozbawiony przywilejów duchownych ani nie jest sprowadzony do stanu świeckiego i pozostaje zobowiązany do przestrzegania obowiązków nałożonych przez święcenia, takich jak obowiązek celibatu i Boskiego Oficjum.

Depozycja oznacza coś więcej niż zawieszenie lub pozbawienie urzędu, ale mniej niż degradację. Zabiera urząd lub beneficjum, jak pozbawienie, a nie tylko prawo do wykonywania pewnych uprawnień, jak zawieszenie; a ponadto stwarza niezdolność do przyszłego awansu; ale nie pozbawia sprawcy przywilejów duchownych, jak degradacja (Wernz. n. 120).

(Ayrinhac, Penal Legislation, n. 168, s. 163)

Widzimy zatem, że depozycja nie jest bynajmniej równoznaczna z usunięciem z urzędu. W rzeczywistości, chociaż obejmuje usunięcie z urzędu („zabiera urząd”), jest czymś znacznie więcej (zob. też kanon 2288). Należy o tym pamiętać, czytając źródła kanoniczne lub teologiczne, które mówią o depozycji.

Inną istotną różnicą, o której należy pamiętać, jest to, że pozbawienie urzędu - tj. usunięcie z urzędu - różni się zasadniczo od automatycznej utraty urzędu, która ma miejsce z powodu samego faktu i bez konieczności deklaracji, jeśli duchowny publicznie odstępuje od Wiary katolickiej (por. kan. 188 n.4). Kodeks Prawa Kanonicznego w rzeczywistości określa tę automatyczną utratę urzędu „milczącą rezygnacją”, a nie pozbawieniem, usunięciem lub depozycją:

Każdy urząd zwolni się z tego faktu i bez jakiegokolwiek oświadczenia przez milczącą rezygnację, uznaną przez samo prawo, jeżeli duchowny:

4. ° Publiczne odstępuje od Wiary katolickiej

(Kanon 188 nr 4)

Dogłębna dyskusja na temat kanonu 188 n. 4 teraz przekroczyłaby zakres tego postu i zostanie pozostawiona na później (możesz przeczytać starsze omówienie tego tematu w linku poniżej), ale wspominamy o tym tutaj, aby zwrócić uwagę, że byłoby błędem sądzić, że skoro depozycja i usunięcie z urzędu są niemożliwe w przypadku papieża, to zatem niemożliwe byłoby również, aby prawdziwy papież automatycznie utracił swój urząd przez milczącą rezygnację przez publiczne odejście od Wiary. To są zupełnie inne rzeczy i chociaż nie przyznajemy, że jest możliwe, aby prawdziwy papież kiedykolwiek publicznie odstępował od Wiary, niemniej jednak nalegamy, z biskupami na I Soborze Watykańskim, św. Robertem Bellarminem i Kodeksem Prawa Kanonicznego, że gdyby papież mógł zrobić coś takiego, to rzeczywiście natychmiast przestałby być papieżem.

https://novusordowatch.org/the-chair-is-still-empty/

Doskonałe przedsoborowe studium na temat milczącej rezygnacji zawarte jest w pracy The Renunciation of an Ecclesiastical Office ks. Geralda McDevitta (1945), która wróciła do druku. Nie jest dla nas zaskoczeniem, że na ponad 700 stronach True or False Pope? Salza i Siscoe zdołali wspomnieć lub odnieść się do McDevitta dokładnie zero razy. Zamiast tego wylewają swoje atramentowe stanowiska Kajetana, Suareza i Jana od św. Tomasza, którzy pisali ponad 200 lat przed Soborem Watykańskim I, którego to nauczanie sprawiło, że ich teorie na temat obalenia papieża stały się nie do utrzymania, jak już powiedzieliśmy.

Ta taktyka posługiwania się jako „dowodem” na swoje stanowisko teologiczne tekstami i argumentami z minionych wieków, które odrzucono później ostatecznym wyrokiem Kościoła, nie jest nowa. Na przykład za czasów Soboru Watykańskiego I bp. Henri Maret użył tej sztuczki, próbując uzasadnić pewne doktryny gallikańskie przeciwko stanowisku teologicznemu tak zwanej partii ultramontanistycznej, która została później potwierdzona przez sobór jako ortodoksyjna. Maret, który opublikował dwutomowe dzieło pod pseudonimem „Biskup de Sura”, udzielił odpowiedzi słynnemu Domowi Prosperowi Guerangerowi z opactwa Solesmes we Francji. Odpowiedź Guerangera na wszystkie błędy Mareta została opublikowana jako The Papal Monarchy i otrzymała wyraźną aprobatę papieża Piusa IX.

https://novusordowatch.org/2018/01/the-ultramontanism-objection/

Oto, co Gueranger miał do powiedzenia na temat taktyki Mareta:

Trzeba tylko przestudiować decyzje tych dwóch soborów ekumenicznych [w Lyonie i Florencji] i w tym przypadku, jak w każdym innym przypadku tego typu, zinterpretować dokumenty i pisma z dawnych czasów zgodnie z ostatecznymi wyrokami, a nie wyrokami według pism i dokumentów, które je poprzedzały.

Teraz Jego Ekscelencja, biskup de Sura, zrobił to drugie. Idąc za argumentem Bossueta w jego „Obronie Deklaracji [gallikańskiej]”, zaczął szukać dowodów na swój system w okresach poprzedzających te dwa sobory, starając się nadać niemożliwy stopień ważności faktom, które miały miejsce wiele wieków przed kwestionowanymi decyzjami ….

… Biskup de Sura chciałby nam udowodnić, że gallikanizm jest obecny w całej starożytności. Prałat nie przytacza ani jednego aktu soborowego, z którym mógłby być zgodny, i powstrzymuje się od wymieniania setek innych, które są wyraźnie podobne do dekretów Lyonu i Florencji….

Mnóstwo faktów, które biskup de Sura zgromadził i przedstawił w świetle dalekim od autentyczności, może zwieść tych jego czytelników, którzy są obcy nauce kościelnej; inni nie będą tym zaskoczeni. Wiedzą, że w przypadku większości tez potępionych przez Kościół w Trydencie i dalej, twórcy zakazanej doktryny zawsze byli w stanie zebrać dość dużą wiązkę tekstów i faktów poprzedzających osąd ostateczny, i że nie zawiedli w tym….

Biskup de Sura […] odwrócił prawdziwą metodę teologiczną, próbując osłabić formalne decyzje za pomocą faktów, które je poprzedzały, zamiast wyjaśniać te fakty za pomocą tych samych decyzji.

(Dom Prosper Gueranger, The Papal Monarchy [Fitzwilliam, NY: Loreto Publications, 2003], s. 34-36; podkreślenie dodane).

Jest to niesamowicie podobne do tego, co Salza i Siscoe lubią robić w True or False Pope?: chociaż od czasu Vaticanum I i promulgacji Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r. nie można ich dłużej utrzymywać – właśnie dlatego Salza i Siscoe nie mogą zacytować żadnego dwudziestowiecznego teologa katolickiego, który się z nimi zgadza.

Widzimy tę samą sztuczkę powtórzoną na ich stronie internetowej, gdzie zamieścili pompatyczny artykuł zatytułowany „Słynny XVII-wieczny kanonista obala sedewakantyzm”. Dlaczego musieli cofać się, panie i panowie, do XVII wieku, szukając oparcia dla swojego stanowiska? Ponieważ w tamtym czasie teza wysunięta przez wspomnianego kanonistę (o. Paula Laymanna) była jeszcze dopuszczalna, podczas gdy od Soboru Watykańskiego w 1870 r. i Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r. nie ma już takiej możliwości.

http://www.trueorfalsepope.com/p/sedevacantist-watch-renowned.html

Nie wierzysz w to? Nie wierz nam na słowo; wierz kardynałowi Louisowi Billot, S.J. (1846-1931). W swoim Tractatus De Ecclesia Christi („Traktat o Kościele Chrystusa”) wielki teolog jezuicki odniósł się do pytania, czy możliwe jest obalenie papieża, i uczynił to w świetle nie tylko nauczania św. Roberta Bellarmina, ale, pisząc w XX wieku, także w świetle dekretów Soboru Watykańskiego I i Kodeksu Prawa Kanonicznego:

Ale o ile jest to pewne, należy w takim samym stopniu, jak niewątpliwy fakt, że osoba raz na zawsze wyniesiona do pontyfikatu może uwolnić się od samego pontyfikatu poprzez dobrowolną abdykację, tak samo jak w stosunku do niewątpliwego Papieża, [usunięcie] w żaden sposób nie może nastąpić poprzez złożenie zeznania, przez które Papież zostałby pozbawiony swojej władzy przez Kościół lub jakąkolwiek grupę istniejącą w Kościele. Ogólnym powodem jest to, że przełożony nie jest usuwany przez podwładnego. Ale Papież jest ponad każdym człowiekiem w Kościele, zarówno dystrybutywnie, jak i kolektywnie, i to nie tylko na podstawie ogólnej zasady, ale także z uwagi na każdy przypadek lub wydarzenie w ogóle, jak to obecnie jasno wynika z nakazów monarchii kościelnej i jest otwarcie wyrażone poniżej, gdzie [omawiam] siłę i naczelną zasadę prymatu. Dlatego opinię Gallikanów w tej kwestii należy traktować w tym samym sensie, co ich opinię o wyższości Soboru nad Papieżem, która teraz, po definicjach Soboru Watykańskiego, okazała się heretycka.

Nie można też powiedzieć, że depozycja jest nadal możliwa, na przykład przez bezpośrednie odebranie władzy papieskiej (ponieważ jest ona bezpośrednio od Boga i ma pod nią wszelką inną władzę w Kościele), ale legitymacja, którą wywołał wybór, naturalnie bez zastrzeżeń zostać byłaby usunięta z osoby Papieża przez prostą zmianę podmiotu. W rzeczywistości jest to uznawane za sprzeczne w wielu punktach. Rzeczywiście, po pierwsze, ponieważ Papież byłby zawsze pociągnięty do odpowiedzialności prawnej na orzeczenie osób niższych, co wiąże się z jawną sprzecznością. Po drugie, ponieważ wspomniana zmiana osoby nie jest sprzeczna korelacyjnie z wyborem, ale istnieje w innym porządku, niewątpliwie w porządku aktu jurysdykcyjnego i prawnego, a zatem nie wynika z tego, że osoba Papieża może zostać powołana przez ludzi, to może być zatem przez ludzi pozbawiona prawowitości. Po trzecie, ponieważ Kościół lub wspólnota Kościoła nie zachowuje w stosunku do osoby Papieża żadnego aktu poza aktem wyboru. Dlatego po zakończeniu elekcji kanonicznej nie pozostaje nic do zrobienia, dopóki nie nadejdzie okazja do nowej elekcji, a nie ma okazji do nowego elekcji, z wyjątkiem późniejszego wakatu na stolicy. Dlatego niemożność depozycji jest pewna pod każdym względem. Jednak poniżej porozmawiamy o tym, co trzeba pomyśleć o czwartej i piątej sesji Soboru w Konstancji.

(Kardynał Louis Billot, Tractatus de Ecclesia Christi, wyd. 5 [Rzym: Papieski Uniwersytet Gregoriański, 1927], Pytanie XIV, Thesis XXIX, s. 628-629; podkreślenie dodane).

https://novusordowatch.org/billot-de-ecclesia-thesis29/

https://novusordowatch.org/2016/02/nestorius-salza-siscoe/

Po całkowitym obaleniu w ten sposób idei, że prawdziwy papież może kiedykolwiek zostać usunięty z urzędu, Billot przechodzi następnie do rozwiązania problemu dezercji z Kościoła, tj. co by się stało, gdyby papież stał się heretykiem, schizmatykiem lub apostatą (zauważ, że jest to podobieństwo z naszą dyskusją z wcześniejszej, w której odróżniliśmy usunięcie z urzędu, które ma miejsce w przypadku depozycji z milczącej rezygnacji, która ma miejsce jednocześnie z publiczną dezercją). Nic dziwnego, że Billot po raz kolejny opowiada się za sedewakantystami:

…jeśli, w przypadku herezji, papież pozostający papieżem może zostać usunięty przez Kościół, z konieczności wynika jedna z dwóch rzeczy: że depozycja nie potwierdza [kościelnej] wyższości deponującego w stosunku do obalonego lub że papież który w rzeczywistości pozostaje papieżem, ma, przynajmniej w odniesieniu do jakiegoś wydarzenia, wyższego na ziemi. Ponadto po otwarciu drogi do depozycji, czy to ze względu na samą naturę rzeczy, czy na prawo pozytywne, nie ma już żadnego powodu, dla którego możliwość depozycji miałaby być ograniczona tylko do przypadku herezji. Odtąd wszystkie zasady, z którymi wiąże się jej niekompatybilność, są podważane i nie pozostaje nic poza dobrowolną zasadą, do której dodaje się arbitralny wyjątek.

(Billot, de Ecclesia, str. 630)

W ten sposób Billot odrzuca błędne stanowisko przyjęte przez kardynała Cajetana i innych przed Soborem Watykańskim I, które jest teraz ponownie promowane przez Salzę, Siscoe i ogólnie FSSPX / tradycjonalistów oporu. Można by zacytować znacznie więcej z Tezy Billota, ale nie zrobimy tego tutaj, ponieważ jest to zbyt dużo tekstu na prosty cytat — zamiast tego zapraszamy do samodzielnego przeczytania całej Tezy, ponieważ zasługuje na przeczytanie w całości i we właściwym kontekście. W tym celu zapewniamy ekskluzywne angielskie tłumaczenie całej Thesis XXIX, której powyższy fragment jest tylko niewielkim fragmentem. Dostęp do niego można uzyskać tutaj:

https://novusordowatch.org/billot-de-ecclesia-thesis29/

W tej Tezie kardynał Billot przedstawia również pokrótce ideę, że pokojowe przylgnięcie całego Kościoła do konkretnego papieskiego pretendenta jest nieomylnym znakiem, że dana osoba jest w rzeczywistości prawowitym papieżem. Salza i Siscoe używają tego jako jednego z głównych argumentów przeciwko sedewakantyzmowi i wspominamy o tym tutaj tylko ze względu na uczciwość, aby nikt nie oskarżył nas o próbę „ukrycia” tego, co mówi Billot w tej sprawie. Zagadnienie powszechnego pokojowego przywiązania zajmiemy się obszernie w kolejnym artykule lub poście na blogu, ale pominiemy je tutaj, ponieważ przy omawianiu niemożności osądzenia lub obalenia papieża kwestia pokojowego przyjęcia jest nieistotna.

W swojej książce True or False Pope?, antysedewakantystyczni autorzy poświęcają cały rozdział argumentowaniu, aczkolwiek z niezliczonymi rzekomymi niuansami, że papieża można obalić (s. 331-368). Niestety Teza XXIX kardynała Billota w ogóle nie pojawia się w rozdziale. W rzeczywistości w całej swojej książce Salza i Siscoe cytują kardynała Billota głównie w odniesieniu do kwestii powszechnego pokojowego przylgnięcia - ale jeśli chodzi o kwestię, czy papieża można obalić, Billot prawie nie jest cytowany, a tam, gdzie jest cytowany, jest to fałszywie przedstawiane (np. na str. 151).

W każdym razie powyższe stwierdzenie w wystarczającym stopniu obala pogląd, że papież może zostać odwołany lub usunięty z urzędu. Jest jednak jeden argument Salzy i Siscoe, który zasługuje na dalsze rozważenie, a jest nim twierdzenie, że chociaż osądzanie należy z mocy prawa do przełożonego, w przypadku herezji nawet niższy może osądzić swojego przełożonego. Salza i Siscoe twierdzą, że było to stanowisko św. Roberta Bellarmina, jako „wyjątek” od zasady, że Pierwszej Stolicy nikt nie może osądzać (s. 300-303). Oto cytat, na którym opierają swoje stwierdzenie:

Po pierwsze dlatego, że można osądzić papieża-heretyka, jest wyraźnie stwierdzone w Kanonie, Si Papa, dist. 40 oraz z [Papieżem] Innocentym [III]. Co więcej, w czwartym soborze w Konstantynopolu, w akcie siódmym, recytuje się akty Rady Rzymskiej pod rządami [papieża] Hadriana, a w nich zawarto, że papież Honoriusz wydawał się być prawnie wyklęty, ponieważ został skazany za herezję, jedyny powód, dla którego podwładni mogą sądzić przełożonych. W tym miejscu należy zauważyć fakt, że chociaż jest prawdopodobne, że Honoriusz nie był heretykiem i że papież Hadrian II został oszukany przez skorumpowanych kopistów Soboru VI, którzy fałszywie uznali Honoriusza za heretyka, nadal nie możemy zaprzeczyć, że Hadrian, z soborem rzymskim i cały ósmy synod wyczuł, że w przypadku herezji, rzymski papież może być osądzony. Dodajmy, że byłby to najgorszy stan Kościoła, gdyby został zmuszony do uznania wilka, ewidentnie grasującego za pasterza.

(Św. Robert Bellarmine, De Romano Pontifice, Book II, rozdz. 30 [Mediatrix Press, 2015], s. 304-310; podkreślenie dodane).

Na pierwszy rzut oka może się rzeczywiście wydawać, że św. Robert Bellarmin sprzeciwia się temu, co później zdefiniował Sobór Watykański I, a mianowicie, że nikt nie może osądzać Pierwszej Stolicy. Ale jak widzieliśmy wcześniej: „Ta zasada, czy to prawnie, czy dogmatycznie, nie ma wyjątku” (Burke, Competence in Ecclesiastical Tribunals, s. 87). Więc co tu się dzieje?

Możemy śmiało zwrócić się o pomoc do kardynała Billota, który odnosi się do przykładów podanych przez Bellarmina - papieży Innocentego III, Adriana II itd., choć w nieco innym kontekście:

Autorytety, które sprzeciwiają się [że papież stanie się heretykiem jest realną możliwością] niczego nie udowadniają. Najpierw cytują wypowiedź Innocentego III w jego Kazaniu 2 o konsekracji Papieża, w którym, mówiąc o sobie, mówi: „Wiara jest mi potrzebna do tego stopnia, że ​​chociaż mam samego Boga jako sędziego [moich] innych grzechów, Kościół mógł mnie osądzić tylko z powodu grzechu popełnionego w wierze”. Ale z pewnością Innocenty nie twierdzi, że sprawa jest po prostu możliwa, ale wychwalając konieczność wiary, mówi, że jest ona tak wielka, że ​​jeśli, niezależnie od tego, czy jest to możliwe, czy nie, papież zostałby uznany za odstępującego od wiary, byłby już poddany osądowi Kościoła z powodów przedstawionych powyżej. I rzeczywiście jest to sposób mówienia podobny do tego, którego używa Apostoł, chcąc pokazać niezmienną prawdę Ewangelii: Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie wyklęty!.

(Billot, de Ecclesia, s. 630; podkreślenie dodane).

Mówiąc prościej, kiedy św. Robert Bellarmin mówi, że papieża można sądzić w przypadku herezji, ma na myśli to w pewnym sensie, podobnie jak św. Paweł powiedział, że anioł z Nieba, który głosi fałszywą Ewangelię, byłby wyklęty (patrz Ga 1:8-9). Bellarmin nie ma na myśli, że ​​ktoś niższy może zgodnie z prawem wydać kanoniczny wyrok przeciwko Papieżowi, jego przełożonemu, w drodze jakiegoś tajemniczego wyjątku - chociaż Salza i Siscoe twierdzą, że jest to stanowisko Bellarmina (s. 300-303) - nie bardziej niż św. Paweł miał na myśli, że prawdziwy anioł może rzeczywiście głosić fałszywą ewangelię. Bellarmin ma na myśli raczej po prostu to, że gdyby papież został publicznym heretykiem, mógłby zostać osądzony przez swoich podwładnych, ponieważ nie byłby już papieżem - i właśnie o tym przekonuje w tym samym rozdziale, z którego pochodzi ten cytat.

http://www.novusordowatch.org/de-romano-pontifice-english.htm

Podobnie, powodem, dla którego papież Adrian II mógł powiedzieć, że „w przypadku herezji można sądzić rzymskiego papieża”, nie jest to, że herezja jest jakimś wyjątkiem od zasady skodyfikowanej na I Soborze Watykańskim, że nikt nie może osądzać Papieża, ale ponieważ sama herezja publiczna - wraz ze schizmą i apostazją - jest grzechem, który ze swej natury może sprawić, że prawdziwy papież przestanie być papieżem: „Albowiem nie każdy grzech, bez względu na to, jak poważny może być, ze swej natury oddziela człowieka od Ciała Kościoła, podobnie jak schizma, herezja czy apostazja” (Papież Pius XII, Encyklika Mystici corporis, 23).

Dlatego przełożony może być wtedy osądzony, by tak rzec, przez swoich podwładnych: ponieważ nie jest już wtedy prawowitym zwierzchnikiem, ale będąc heretykiem, zostaje odcięty od Ciała Kościoła. To właśnie ma na myśli św. Robert Bellarmin i tak też kardynał Billot rozumie Doktora Kościoła, ponieważ nie zaprzecza on w żaden sposób św. Robertowi, co byłoby dziwne, ponieważ to Billot argumentuje, jak widzieliśmy, że „pociągnięcie Papieża do odpowiedzialności prawnej przed wyrokiem osób niższych… pociąga za sobą jawną sprzeczność” i że gdyby ktoś dopuścił jeden wyjątek nawet w przypadku herezji, „nie ma już żadnego powodu, dla którego taka możliwość złożenia zeznań powinna być ograniczona tylko do przypadku herezji… i nie pozostaje nic poza dobrowolną zasadą, do której dodano arbitralny wyjątek”.

W końcu dotarliśmy do końca naszej małej wycieczki. Musimy rozczarować pół-tradycjonalistów, którzy obecnie włóczą się po Internecie wzywając do obalenia Franciszka: Przepraszam, ludzie, ale jeśli Franciszek jest teraz prawdziwym papieżem, to nikt nie może mu odebrać pontyfikatu. Nie można go usunąć ze stanowiska; nie można go obalić. Po prostu z nim utknęliście. Witamy w katolickim nauczaniu o papiestwie.

Dobra wiadomość jest jednak taka, że ​​Franciszek nie jest teraz ważnym papieżem i nigdy nim nie był. Nie jest Katolikiem i dlatego nie kwalifikuje się do bycia papieżem, bez względu na to, ilu „kardynałów” go wybierze. Pamiętaj, że ci, którzy najgłośniej krzyczą, że sedewakantyści są w błędzie, a Franciszek jest ważnym Papieżem, spieszą odmówić uległości temu „prawdziwemu Papieżowi”, którą mu są winni. Jak powiedzieliśmy w naszym TRADCAST 012, nie chodzi tylko o to, że tradycjonaliści uznający i opierający się mylą się co do tego, że Franciszek jest papieżem, jest o wiele gorzej: mylą się co do papiestwa.

https://novusordowatch.org/2016/02/tradcast-012/

Uznanie Jorge Bergoglio za papieża ma konsekwencje. Nasi przeciwnicy płacą teraz cenę za swoje błędne stanowisko, że publiczny apostata może być prawdziwym i prawowitym następcą św. Piotra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz