Strony

poniedziałek, 22 lutego 2021

Franciszek awansuje apostatę ks. Raniero Cantalamessa do stopnia „kardynała”

 

Franciszek awansuje apostatę ks. Raniero Cantalamessa do stopnia „kardynała”

26 października 2020 r

 

Heretyczny bluźnierca jest kaznodzieją domu papieskiego…

 

Wczoraj, 25 października, apostata jezuicki  Jorge Bergoglio, który nazywa się „papież Franciszek”, ogłosił konsystorz w celu utworzenia nowej grupy „kardynałów” 28 listopada 2020 r. W sumie 13 osób otrzyma czerwoną kapelusz więc; wśród nich są „Abp.” Wilton Gregory z Waszyngtonu, „Bp.” Mario Grech i ks. Raniero Cantalamessa, O.F.M. Cap.

W świetle rewelacji dotyczących byłego „kardynała” Theodore'a McCarricka, Wilton Gregory jest wyborem śmiałym, ale nie zaskakującym: Gregory został opisany jako „protegowany Cdl. Josepha Bernardina, który aktywnie promował homoseksualizm ”, a także„ wieloletni współpracownik Theodore'a McCarricka ”(źródło https://www.churchmilitant.com/news/article/mccarrick-collaborator-abp.-wilton-gregory-to-get-washington-d.c). Jego nominacja z pewnością pasuje jednak do wzorca, którego oczekujemy od „papieża dyktatora”. https://novusordowatch.org/2018/04/video-interview-henry-sire-dictator-pope/

Maltańczyk Mario Grech, który niedawno został mianowany Sekretarzem Generalnym Synodu Biskupów, jest kolejnym „różowym prałatem”. Ponadto był liderem w interpretowaniu i wdrażaniu wskazówek Franciszka podanych w Amoris Laetitia dotyczących przyjmowania „Komunii Świętej” przez publicznie niegodnych.

A potem jest ks. Raniero Cantalamessa. Wyświęcony na kapłana w 1958 roku, 86-letni obecnie franciszkanin kapucyn jest tzw. Kaznodzieją Domu Papieskiego od 1980 roku, kiedy to Jan Paweł II powołał go na to stanowisko. Kaznodzieja Domu Papieskiego jest jedyną osobą na ziemi, której wolno głosić słowo Papieżowi - lub, w naszych dziwnych czasach, Antypapieżowi.

Już w 2002 roku, kiedy Jan Paweł II był jeszcze na czele modernistycznej sekty, ks. Cantalamessa okazał się zagorzałym apostatą. Głosił w Wielki Piątek, w obecności „Papieża”, niewiarygodne bluźnierstwo, że Bóg nie tylko biernie toleruje fałszywe religie, ale pozytywnie chce ich istnienia!

Cantalamessa powiedział wyraźnie, że takie religie „są nie tylko tolerowane przez Boga, ale pozytywnie przez Niego wyrażane jako wyraz niewyczerpanego bogactwa Jego łaski i Jego woli, aby wszyscy zostali zbawieni” (Kazanie z 29 marca 2002). Jest to oczywiście dziwaczne i wyraźnie sprzeczne nawet z prawym rozumem. To także pociąga za sobą klątwę ogłoszoną na Soborze Trydenckim: „Jeśli ktoś powie, że nie jest w mocy człowieka, aby uczynić jego drogi złymi, ale że Bóg stwarza zło jak i dobre uczynki, nie tylko za pozwoleniem, ale także właściwie i z samego siebie, tak aby zdrada Judasza była nie mniejszym Jego własnym dziełem, jak powołaniem Pawła: niech będzie wyklęty ”(Sesja 6; Kan. 6; Denz. 816).

Zajęło nam to trochę czasu, ale udało nam się odkopać zarchiwizowaną kopię notki informacyjnej Catholic News Service z dnia 1 kwietnia 2002 r., W której było to opisane w języku angielskim (nie, to nie był żart primaaprilisowy):

https://novusordowatch.org/wp-content/uploads/cantalamessa-apostasy-good-friday-2002.png

 

Bezpośredni link do strony internetowej w pamięci podręcznej, z której pochodzi ten zrzut ekranu, jest dostępny tutaj https://web.archive.org/web/20020619035658/http:/www.catholicnews.com/data/briefs/cns/20020401.htm . Pełny tekst kazania w oryginalnej wersji włoskiej jest dostępny tutajhttps://liturgiadomenicale.blogspot.com/2008/03/p-r-cantalamessa-celebrazione-della.html  (przewiń w dół do miejsca, w którym tekst zaczyna się od „Le cronache del tempo”).

To oszałamiające i heretyckie bluźnierstwo zostało wypowiedziane przez Cantalamessę na długo przed podpisaniem przez Franciszka deklaracji z Abu Zabi w sprawie braterstwa ludzi, w której również bluźnierczo utrzymuje się, że Bóg pragnie różnorodności religii. Jednak nawet dokument z Abu Zabi nie był tak jednoznaczny, jak apostata kapucynów w Wielki Piątek 17 lat temu, dlatego Franciszek pomyślał, że może ujść na sucho okłamując „bp.”. Athanasius Schneider o tym. https://novusordowatch.org/2019/03/francis-lies-to-athanasius-schneider/

Tak czy inaczej, zarówno Cantalamessa, jak i Franciszek zasadniczo rozwinęli bluźniercze nauczanie Soboru Watykańskiego II, że Bóg używa fałszywych religii jako środków zbawienia. Gdyby tak było, jaki pożytek ktokolwiek miałby z jedynej prawdziwej religii objawionej? Jaka byłaby potrzeba Wielkiej Misji (por. Mt 28: 19-20; Mk 16: 15-16)? W jakim celu św. Jan Chrzciciel powiedziałby: „Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny; ale kto nie wierzy Synowi, nie ujrzy żywota; lecz gniew Boży spoczywa na nim ”(J 3, 36)? Dlaczego św. Paweł miałby ostrzec Tesaloniczan, że „Bóg ześle (...) działanie błędu, aby uwierzyli kłamstwu: aby zostali osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale zgodzili się na nieprawość” (2 Tes 2: 10- 11)? A dlaczego św. Jan Ewangelista ostrzegał, że „kto się buntuje i nie trwa w nauce Chrystusa,  nie ma Boga” (2 J 9)?

Nie popełnij tego błędu: taki zło jak sodomia i inne grzechy przeciwko czystości, nie przyrównuje się do heretyckiego bluźnierstwa wypowiedzianego przez ks. Cantalamessa! Jeśli osoba nieczysta seksualnie zachowuje wiarę i nadzieję, może znaleźć przebaczenie w spowiedzi lub, jeśli nie ma takiej okazji, doskonały żal. Jej przywiązanie do prawdziwej wiary wskazuje mu drogę do przebaczenia i pojednania z Bogiem. Z drugiej strony heretyk nie ma wiary; porzucił jedyną drogę do zbawienia (por. Hbr 11, 6) i dlatego nie może znaleźć przebaczenia, dopóki nie powróci do prawdziwej wiary (por. Hbr 6, 4-6).

Ta konkretna herezja o prawdziwej woli Boga fałszywych religii nie dotyczy tylko przypadku niewłaściwego postępowania duchowego  Cantalamessy. Faktycznie, franciszkański apostata jest znaną postacią w tak zwanym „ruchu charyzmatycznym” i gorącym orędownikiem tak zwanego „chrztu w duchu”, jednego z charyzmatycznych pseudosakramentów, w które wierzą Novus Ordowcy i protestanci. http://archives.sspx.org/miscellaneous/catholic_charismatic_renewal.htm

Co ciekawe, Cantalamessa był obecny, gdy „papież” Franciszek, a następnie „kardynał” Bergoglio, przyjął ten „chrzest w duchu” 19 czerwca 2006 roku w Buenos Aires:

Związek [Bergoglio] z Odnową Charyzmatyczną stał się silniejszy, zwłaszcza w latach 2006–2012, kiedy kardynał Bergoglio uczestniczył w corocznych zgromadzeniach około 7 000 katolików i ewangelików na stadionie Luna Park w Buenos Aires, które były jednymi z największych takich ekumenicznych spotkań uwielbienia w tamtym czasie. Początkowo niepewny kardynał przyszedł, aby modlił się nad nim wiodący charyzmatyczny kaznodzieja kościoła, zakonnik kapucyn i kaznodzieja papieskiego domu, ks. Raniero Cantalamessa, wraz z garstką zielonoświątkowych pastorów. Mówiono, że przyjął „chrzest w Duchu”, doświadczenie duchowej mocy, o którym często wspomina Nowy Testament.

(Austen Ivereigh, „Czy Franciszek jest naszym pierwszym charyzmatycznym papieżem?”, Ameryka, 14 czerwca 2019)

Na szczęście nie musimy polegać na zwykłych ustnych doniesieniach o tym incydencie. W rzeczywistości mamy dostępne nagrania wideo. Spójrz:

[video]

Nie zdziwcie się, gdy protestancki pastor modli się nad Bergoglio. Ruch charyzmatyczny dotyczy ekumenizmu i religijnego indyferentyzmu. Dopóki masz tego „Ducha” z jego „pneumatyczną mocą”, jesteś gotowy - to, jakie dogmaty potwierdzasz lub doktryny, w które wierzysz, nie jest takie ważne. W przypadku Franciszka ten szczególny „chrzest” musiał wywołać w nim bezpośredni związek z bogiem niespodzianek:

W przypadku kard. Bergoglio doprowadziło to do nowej śmiałości, zwłaszcza w ekumenizmie. Zaczął się regularnie spotykać, aby modlić się z ewangelikami, nabrał przekonania, że Duch Święty działa w ich zbliżeniu. Od czasu swojego wyboru w 2013 roku kontynuuje tę otwartość, sięgając poprzez odnowę do ewangelików i zielonoświątkowców, którzy szybko rozpoznają w nim jednego ze swoich. Franciszek wzywał Ducha Świętego tak często i tak dobitnie, nieustannie podkreślając „nowe rzeczy”, które Duch przyzywa oraz niebezpieczeństwa oporu wobec niego poprzez sztywność i ideologię, że jest prawdopodobnie nie tylko pierwszym jezuickim papieżem w historii, ale także pierwszym Papieżem charyzmatykiem.

(Austen Ivereigh, „Czy Franciszek jest naszym pierwszym charyzmatycznym papieżem?”)

Nie ma wątpliwości, że w pewnym momencie do Bergoglio wszedł jakiś duch, ale na pewno nie był to Duch Święty.

Wracając do ks. Cantalamessa, nie możemy nie wspomnieć o dwóch innych jego homiliach w Wielki Piątek. W tej z 2013 roku, zaraz po wyborze Franciszka, przygotowywał słuchaczy do rewolucji bergogliańskiej:

Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby Kościół nigdy nie wyglądał jak ten skomplikowany i zagracony zamek opisany przez [Franza] Kafkę, a przesłanie mogło z niego wyjść równie wolne i radosne, jak wtedy, gdy posłaniec zaczynał bieg. Wiemy, jakie przeszkody mogą powstrzymać posłańca: mury dzielące, zaczynając od tych, które oddzielają od siebie różne kościoły chrześcijańskie, nadmiar biurokracji, pozostałości dawnych ceremonii, praw i sporów, teraz tylko gruz.

Tak jak w przypadku niektórych starych budynków. Na przestrzeni wieków, dostosowując się do potrzeb chwili, wypełniają się ściankami działowymi, klatkami schodowymi, pokojami i szafami. Nadchodzi czas, kiedy zdajemy sobie sprawę, że wszystkie te dostosowania nie odpowiadają już bieżącym potrzebom, a raczej stanowią przeszkodę, więc musimy mieć odwagę, aby je zburzyć i przywrócić budynek do prostoty i liniowości jego początków….

(Wielebny Raniero Cantalamessa, O.F.M. Cap., Kazanie wielkopiątkowe, Zenit, 29 marca 2013)

Obalanie od dawna było ulubionym pomysłem modernistów, wśród nich ks. Hans Urs von Balthasar (w 1952) i ks. Joseph Ratzinger (w 1982). Ks. Yves Congar miał swój własny sposób okazywania uznania dla katolickiej ortodoksji. https://novusordowatch.org/2016/06/congar-urinated-on-holy-office-wall/

Na koniec spójrzmy na wielkopiątkowe kazanie Cantalamessy w tym roku, 2020. Próbuje przekonać słuchaczy, że Bóg już nigdy więcej nie ukarze świata:

Krzyż Chrystusa zmienił znaczenie bólu i ludzkiego cierpienia - każdego rodzaju cierpienia, fizycznego i moralnego. To już nie jest kara, przekleństwo. Został odkupiony u swoich korzeni, kiedy Syn Boży wziął go na siebie. Jaki jest najpewniejszy dowód na to, że podany przez kogoś napój nie jest zatruty? Dzieje się tak, jeśli ta osoba pije z tego samego kubka przed tobą. Oto, co uczynił Bóg: na krzyżu wypił kielich bólu na oczach całego świata. W ten sposób pokazał nam, że nie jest zatruty, ale że na dnie tego kielicha znajduje się perła.

(Rev.Raniero Cantalamessa, Kazanie wielkopiątkowe, Catholic News Agency, 10 kwietnia 2020)

Jak przystało na modernistę, Cantalamessa głosi półprawdy. Z pewnością nasz Błogosławiony Pan odkupił cierpienie, że tak powiem. Uczynił je potencjalnie zasłużonym. Nie oznacza to jednak, że żadne cierpienie nie jest karą, oznacza to po prostu, że każda taka kara może być użyta jako środek do nawrócenia, wzrostu w świętości i uzyskania niezliczonych łask i błogosławieństw.

To, że Bóg z pewnością karze ludzi nawet w Nowym Przymierzu, jest oczywiste z historii, zdrowego rozsądku, Świętej Tradycji i samego Nowego Testamentu. W istocie doktryny katolickie, takie jak czyściec i odpusty, nie mogą być zrozumiane bez pojęcia kary doczesnej za grzech: „Jeśli ktoś powie, że po otrzymaniu łaski usprawiedliwienia każdemu pokutującemu grzesznikowi tak się daruje i  wieczną karę tak wymazuje, że żadna kara doczesna nie pozostaje do wykonania ani na tym świecie, ani w świecie, który ma przyjść w czyśćcu, zanim zostanie otwarte wejście do królestwa niebieskiego: niech będzie wyklęty ”(Sobór Trydencki, Sesja 6, kan. 30; Denz. 840; podkreślenie dodane).

Czasami Bóg nawet karze, pozwalając grzesznikom na zatwardziałość w grzechu i coraz głębsze wpadanie w występek i niemoralność - najstraszliwszą karę. Na przykład w swoim liście do Rzymian św.Paweł pisze:

Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta.  To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił.  Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy.  Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce.  Podając się za mądrych stali się głupimi.  I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów.  Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał.  Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen.  Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze.  Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie.  A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi. (Rzymian 1: 18-28)

W rzeczywistości List św. Pawła do Rzymian jest pełen odniesień do gniewu Bożego; na przykład:

Czy myślisz, człowiecze, co osądzasz tych, którzy się dopuszczają takich czynów, a sam czynisz to samo, że ty unikniesz potępienia Bożego?  A może gardzisz bogactwem dobroci, cierpliwości i wielkoduszności Jego, nie chcąc wiedzieć, że dobroć Boża chce cię przywieść do nawrócenia? Oto przez swoją zatwardziałość i serce nieskłonne do nawrócenia skarbisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia się sprawiedliwego sądu Boga, 6 który odda każdemu według uczynków jego:  tym, którzy przez wytrwałość w dobrych uczynkach szukają chwały, czci i nieśmiertelności - życie wieczne;  tym zaś, którzy są przekorni, za prawdą pójść nie chcą, a oddają się nieprawości - gniew i oburzenie. (Rz 2, 3-8)

Lecz jeśli nasza nieprawość uwydatnia sprawiedliwość Bożą, to cóż powiemy? Czy Bóg jest niesprawiedliwy, gdy okazuje zagniewanie? - wyrażam się po ludzku.  Żadną miarą! Bo w takim razie jakże Bóg sądzić będzie ten świat? (Rz 3, 5-6)

Jeżeli więc Bóg, chcąc okazać swój gniew i dać poznać swoją potęgę, znosił z wielką cierpliwością naczynia [zasługujące] na gniew, gotowe na zagładę,  i żeby dać poznać bogactwo swojej chwały względem naczyń [objętych] zmiłowaniem, które już wprzód przygotował ku chwale (Rz 9,22-23)

Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]! Napisano bowiem: Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę - mówi Pan - ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód - nakarm go. (Rz 12,19)

Dopóki grzesznik wciąż jest zdolny do zmiany, kary Boże mogą być dla niego odkupieńcze. Zależy to od tego, jak zareaguje na nie grzesznik. Dzięki łasce Bożej może on wykorzystać swoje cierpienie, aby zmienić swoje postępowanie, dokonać pokuty za swoje grzechy, odpokutować należną mu karę doczesną, a nawet osiągnąć wielki stopień chwały w niebie. Oznacza to, że jest jeszcze nadzieja nawet dla ks. Cantalamessy! Ale nic z tego nie oznacza, że ​​Bóg nie zsyła kary. Czy nasz Błogosławiony Pan nie oświadczył jasno: „Zaprawdę powiadam wam, ziemi Sodomy i Gomory lżej będzie w dniu sądu, niż temu miastu [odrzucającemu Ewangelię]” (Mt 10, 15) )?

Cantalamessa głosił w kontekście pytania, czy Bóg karze świat koronawirusem. Stwierdził:

Bóg jest naszym sprzymierzeńcem, a nie sojusznikiem wirusa! On sam mówi w Biblii: „Mam. . . plany dla twojego dobra, a nie dla nieszczęścia ”(Jr 29,11). Gdyby te plagi były karami Bożymi, nie byłoby wyjaśnione, dlaczego uderzają równie dobrych, jak złych, i dlaczego ubodzy zwykle ponoszą najgorsze konsekwencje. Czy są bardziej grzesznikami niż inni?

Być może tak myśli naturalista, ale katolik wie, że wbrew wrażeniu Franciszka i jego popleczników ten świat nie jest naszym domem: „Kto przychodzi z wysoka, panuje nad wszystkimi, a kto z ziemi pochodzi, należy do ziemi i po ziemsku przemawia. Kto z nieba pochodzi, Ten jest ponad wszystkim.”(J 3, 31); „Wiemy bowiem, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie.  Tak przeto teraz wzdychamy, pragnąc przyodziać się w nasz niebieski przybytek”(2 Kor 5, 1-2).

Nie zostaliśmy stworzeni do życia doczesnego, ale do życia wiecznego. Wszystko, co się wydarza, odbywa się w ramach Opatrzności w pełni sprawiedliwego i dobrego Boga, czasami po to, by ukazać Jego moc, Jego dobroć lub Jego sprawiedliwość (por. J 9, 1-3), ale nigdy bez nadmiernej nagrody za tych, którzy trwają w Jego miłości (por. Mt 19, 29; Iz 64, 4; 1 Kor 2, 9).

Przy wszystkich jego błędach, herezjach, bluźnierstwach i zamieszaniu, czy naprawdę możemy być zaskoczeni tym, co mówi dalej?

Czy Bóg Ojciec mógł chcieć śmierci swojego Syna, aby wyciągnąć z niej dobro? Nie, po prostu pozwolił, by ludzka wolność podążała swoją drogą, czyniąc ją jednak służącą jego własnym celom, a nie celom istot ludzkich.

Ośmiela się twierdzić, że Bóg nie zechciał pozytywnie Męki i Śmierci naszego Błogosławionego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa, a jedynie na to zezwolił! Jednak jednocześnie, jak widzieliśmy, twierdzi, że Bóg pozytywnie chce istnienia fałszywych religii! Co za herezja! Co za bluźnierstwo!

Nasz błogosławiony Pan sam zaprzeczył temu w swojej rozmowie z Nikodemem, zanim z miłością wstąpił dla nas na górę Kalwarię:

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał swego Jednorodzonego Syna; aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Bóg nie posłał bowiem swego Syna na świat, aby sądził świat, ale aby świat był przez Niego zbawiony.

(Jan 3: 16-17)

Dlatego Ojciec mnie miłuje, bo życie moje oddaję, aby je znowu odebrać. Nikt mi go nie odbiera, ale ja kładę je sam od siebie i mam moc położyć je, i mam moc znowu je odebrać. To przykazanie otrzymałem od mojego Ojca.

(Jana 10: 17-18)

W rzeczywistości dobrowolna Droga Krzyżowa naszego drogiego Zbawiciela została przepowiedziana już w Księdze Rodzaju, kiedy Abraham powiedział Izaakowi, który niósł na plecach drewno na ofiarę: „Bóg uczyni siebie ofiarą holokaustu synu mój ”(Rdz 22: 8). Zostało to również przepowiedziane przez Proroka Izajasza, który jasno daje do zrozumienia, że ​​pozytywną wolą Boga jest ofiarowanie swojego Syna za nas:

Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich. Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez Niego. (Izajasz 53: 7,10; por. Flp 2: 8-9)

Implikacje heretyckiego poglądu Cantalamessy są oszałamiające. Po pierwsze, mogłyby one znacznie zmniejszyć miłość wiernych do Najświętszego Serca, ponieważ oznaczałyby, że w rzeczywistości nie była Wolą Boga, aby nas odkupić, ale jedynie Jego wolą, aby nie wkroczyć i nie zapobiec Odkupieniu - jak gdyby człowiek w pewnym sensie dokonał Odkupienia, a Chrystus po prostu nie miał nic przeciwko odegraniu w tym roli! Kierując się tą logiką, można by równie dobrze powiedzieć, że odkupił nas Judasz Iskariota! Cóż za skandaliczna i bluźniercza niegodziwość!

Pomyśl o tym wszystkim przez chwilę: Według Cantalamessy, który jest „ochrzczony w Duchu”, Bóg nie chciał odkupić rodzaju ludzkiego przez mękę i śmierć swego Syna, ale pozytywnie chce istnienia protestantyzmu , Judaizmu, islamu, dżinizmu, buddyzmu, hinduizmu, zaratusztrianizmu, sikhizmu i innych fałszywych religii!

Panie i panowie, to wszystko, co musicie wiedzieć, aby zrozumieć, dlaczego „papież” Franciszek wybrał tego człowieka na „kardynała”!

 

 

Tłumaczenie polskie za:

https://novusordowatch.org/2020/10/francis-makes-apostate-raniero-cantalamessa-cardinal/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz