Strony

środa, 18 sierpnia 2021

Czy papież jest monarchą absolutnym? Autorytet Biskupa Rzymskiego w Kościele Katolickim

 

Czy papież jest monarchą absolutnym? Autorytet Biskupa Rzymskiego w Kościele Katolickim

10 sierpnia 2021

 

Tłumaczenie polskie za:

https://novusordowatch.org/2021/08/is-pope-absolute-monarch/

Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z Biblii Wujka (1962)

 

Jasne pomysły na mylący temat…

 

 


Prawdziwy Wikariusz Chrystusa: Jego Świątobliwość, Papież Pius XII (r. 1939-58)
(zdjęcie: Sueddeutsche Zeitung Photo / Alamy Stock Photo)

Żyjemy w świecie post-Traditionis Custodes. Nic więc dziwnego, że bardziej niż kiedykolwiek modne stały się dla uznających i opierających się tradycjonalistów wszelkiego rodzaju sposoby ograniczania lub bagatelizowania władzy papieskiej, aby w rzeczywistości nie musieli lojalnie podporządkować się dekretowi ich niezwykle ważnego „papieża”, który Franciszek wydał 16 lipca tego roku, i który stopniowo wycofuje tradycyjną łacińską Mszę.

https://novusordowatch.org/2021/07/meltdown-reactions-to-traditionis-custodes/

https://novusordowatch.org/2021/07/traditional-mask-is-off-tradcast-express-136/

Nie chodzi o to, czy Franciszek jest faktycznie papieżem – jest rażąco oczywiste, że boskie prerogatywy, którymi Chrystus obdarzył św. Piotra i jego następców, nie zostały zweryfikowane w „pontyfikacie” Jorge Bergoglio. Ale tradycjonaliści, którzy uznają i sprzeciwiają się wierzą, że jest i ciągle uparcie odmawiają uznania sedewakantyzmu jako prawidłowej diagnozy choroby, która dotknęła Kościół Katolicki od śmierci papieża Piusa XII w 1958 roku. Jak już tyle razy lamentowaliśmy na blogu, wolą zaprzeczać doktrynie o papiestwie niż zaprzeczać fałszywemu pretendentowi, myśląc, że jeśli argentyński apostata nie będzie prawdziwym papieżem, bramy piekielne zwyciężyły – kiedy jest oczywiście dokładnie na odwrót. Zaprzeczanie wierze, aby ją podtrzymać, teraz z pewnością będzie tak samo skuteczne, jak próba zapożyczenia się by wyjść z długów!

https://novusordowatch.org/2017/05/does-this-apply-to-francis/

https://novusordowatch.org/francis/

https://novusordowatch.org/2020/10/why-would-anybody-be-a-sedevacantist/

https://novusordowatch.org/2020/10/pope-pius12-in-memory-last-true-vicar-of-christ/

https://novusordowatch.org/2017/07/stumbling-block-papacy-francis-wont-fit/

https://novusordowatch.org/the-catholic-papacy/

https://novusordowatch.org/2015/12/have-gates-of-hell-prevailed/

Jednym z bardzo popularnych argumentów, które często słyszymy w dzisiejszych czasach, jest to, że Katolicy mogą odrzucić od papieża wszystko, co ich zdaniem nie jest zgodne z Tradycją na tej podstawie, że papież nie jest „monarchą absolutnym” – po prostu nie ma uprawnień do „zaprzeczania Tradycji”. Monarchia absolutna, forma rządów, jest ogólnie rozumiana jako „forma monarchii, w której monarcha sprawuje najwyższą autokratyczną władzę, zasadniczo nieograniczoną przez pisane prawa, ustawodawcę lub niepisane zwyczaje” (Wikipedia).

https://en.wikipedia.org/wiki/Absolute_monarchy

Jako „dowód” na twierdzenie, że papież nie jest monarchą absolutnym, tradycjonaliści uznania i oporu dziwnie uwielbiają wykorzystywać jako swój autorytet osławionego modernistę Vaticanum II Josepha Ratzingera, lepiej znanego w naszych czasach jako „emerytowany papież” Benedykt XVI.

https://novusordowatch.org/benedict-xvi/

Poniższe dwa cytaty Ratzingera, pierwszy z czasów, gdy był głową Kongregacji Zniszczenia Wiary (1982-2005), drugi z jego pierwszych tygodni jako „papieża”, były przytaczane na poparcie tezy:

Po Soborze Watykańskim II powstało wrażenie, że papież naprawdę mógł zrobić wszystko w sprawach liturgicznych, zwłaszcza jeśli działał z mandatu soboru ekumenicznego. Ostatecznie idea nadania liturgii, tego, że nie można z nią zrobić, co się chce, zniknęła ze świadomości społecznej Zachodu. W rzeczywistości I Sobór Watykański w żaden sposób nie zdefiniował papieża jako monarchy absolutnego. Wręcz przeciwnie, przedstawiał go jako gwaranta posłuszeństwa objawionemu Słowu. Władza papieża jest związana z Tradycją wiary i dotyczy to także liturgii. Nie jest „produkowana” przez autorytet. Nawet papież może być tylko pokornym sługą jej zgodnego z prawem rozwoju oraz trwałej integralności i tożsamości…. Władza papieża nie jest nieograniczona; jest na służbie Świętej Tradycji.

(„Kardynał” Joseph Ratzinger, The Spirit of the Liturgy [San Francisco, Kalifornia: Ignatius Press, 2000], s. 166)

Władza, którą Chrystus udzielił Piotrowi i jego następcom, jest w sensie absolutnym mandatem służenia. Władza nauczania w Kościele pociąga za sobą zaangażowanie w służbę posłuszeństwa wierze. Papież nie jest monarchą absolutnym, którego myśli i pragnienia są prawem. Wręcz przeciwnie: posługa Papieża jest gwarancją posłuszeństwa Chrystusowi i Jego Słowu. Nie może głosić własnych idei, ale raczej stale zobowiązywać siebie i Kościół do posłuszeństwa Słowu Bożemu, w obliczu każdej próby dostosowania go lub rozwodnienia oraz wszelkich form oportunizmu.

…Papież wie, że w swoich ważnych decyzjach jest związany z wielką wspólnotą wiary wszystkich czasów, z wiążącymi interpretacjami, które rozwinęły się podczas pielgrzymowania Kościoła. Tak więc jego moc nie jest ponad, ale na służbie Słowu Bożemu. Na nim spoczywa obowiązek zapewnienia, aby to Słowo nadal było obecne w swej wielkości i dźwięczało w swej czystości, aby nie zostało rozerwane na kawałki przez ciągłe zmiany w użyciu.

(Antypapież Benedykt XVI, Homilia w kościele św. Jana na Lateranie, 7 maja 2005)

https://www.vatican.va/content/benedict-xvi/en/homilies/2005/documents/hf_ben-xvi_hom_20050507_san-giovanni-laterano.html

Jeden lub drugi, lub oba naraz z tych dwóch cytatów zostały użyte przez niektórych z najbardziej znanych apologetów „uznania i oporu” jako argument w obronie ich stanowiska teologicznego, które odmawia podporządkowania się rzekomemu Biskupowi Rzymskiemu, ilekroć uznają że „konieczne” jest powstrzymanie Kościoła przed – mówiąc wprost – pójściem do piekła.

Na przykład „Bp.” Athanasius Schneider przedstawił ten argument. Używał go „ks.” Nicholas Gruner (patrz s. 2 niżej). Christopher Ferrara używał go wielokrotnie na stronie internetowej The Remnant oraz w swojej książce The Great Facade (na s. 146 oryginalnego wydania z 2002 r. i na s. 118 wydania z 2015 r.). Blog Rorate Caeli z radością wykorzystał go w 2015 roku. I oczywiście dr Peter Kwaśniewski również był zajęty recyklingiem tego cytatu (w 2014 roku w liście do apologety Novus Ordo Dave'a Armstronga; a niedawno w wykładzie, który został opublikowany na Rorate Caeli).

https://onepeterfive.com/bishop-schneider-prof-seifert-cardinal-caffarra-duty-resist/

https://web.archive.org/web/20121016024357/http:/www.fatima.org/news/newsviews/newsviews090910.pdf

https://remnantnewspaper.com/web/index.php/articles/item/4226-the-pope-who-would-destroy-the-church

https://www.amazon.com/exec/obidos/ASIN/1621381498/interregnumnow-20

https://rorate-caeli.blogspot.com/2015/09/the-pope-is-not-absolute-monarch-whose.html

https://www.patheos.com/blogs/davearmstrong/2014/02/peter-kwasniewski-fr-thomas-kocik-and.html

https://rorate-caeli.blogspot.com/2021/08/the-popes-boundenness-to-tradition-as.html

Szkoda, że ​​kilka lat temu ten sam Rorate Caeli opublikował post historyka Roberto de Mattei lamentującego: „Kościół przygotowuje się do stania się republiką, nie prezydencką, ale parlamentarną, w której głowa państwa ma jedynie roli gwaranta partii politycznych i reprezentanta jedności narodowej, zrzekając się misji monarchy absolutnego i najwyższego prawodawcy jako Biskupa Rzymskiego” (podkreślenie dodane). Cóż, przynajmniej wszyscy zgadzają się, że Kościół Vaticanum II zaprzecza, jakoby papież był monarchą absolutnym. Teraz, gdyby tylko mogli zdecydować, czy to dobrze, czy źle!

https://rorate-caeli.blogspot.com/2018/09/de-mattei-disfigured-roman-primacy-by.html

Słowa Ratzingera można prawdopodobnie rozumieć w sensie ortodoksyjnym, chociaż nie posuniemy się tak daleko, by założyć, że Ratzinger miał je na myśli w sensie ortodoksyjnym – lub że osoby, które uznają i stawiają opór, rozumieją je w ten sposób. Do tego zagadnienia wrócimy później.

Pierwsze pytanie, które musimy zadać, brzmi: Dlaczego ci „tradycjonaliści” – nie bez powodu nazywamy ich „półtradycjonalistami” – uciekają się do cytowania modernisty jako autorytetu w sprawie papiestwa? Dlaczego na przykład nie zacytowali papieża Piusa IX? Dlaczego czują potrzebę polegania na Josephie Ratzingerze, którego Christopher Ferrara trafnie określił kiedyś jako „być może najbardziej pracowitego termita kościelnego epoki posoborowej, burzącego nawet wtedy, gdy jest zajęty pozorami budowania”?

https://www.remnantnewspaper.com/Archives/archive-ratzinger consecrates.htm

To, że jest to ten sam Ratzinger, który w swojej książce Theologische Prinzipienlehre z 1982 r. (wydanej po angielsku jako Principles of Catholic Theology w 1987 r.) również zaprzecza dogmatowi papieskiego prymatu, wydaje się ich nie obchodzić — czy też nie są tego świadomi? Jeśli nie, chętnie pomożemy (proszę wybaczyć długi cytat, ale musimy podać tutaj hojny fragment, aby nie zostać oskarżonym o wyrwanie go z kontekstu):

Największe wymagania, na których musi opierać się poszukiwanie jedności [między Katolikami a prawosławnymi], są z pewnością natychmiast jasne. Ze strony Zachodu maksymalnym żądaniem byłoby uznanie przez Wschód prymatu biskupa Rzymu w pełnym zakresie definicji z 1870 r., a tym samym podporządkowanie się w praktyce prymatowi przyjętemu przez kościoły unickie. Ze strony Wschodu maksymalnym żądaniem byłoby, aby Zachód uznał doktrynę prymatu z 1870 r. za błędną i tym samym poddał się w praktyce prymatowi, takiemu, jaki został zaakceptowany wraz z usunięciem Filioque z Credo i włączeniem dogmatów maryjnych XIX i XX wieku. Jeśli chodzi o protestantyzm, maksymalnym żądaniem Kościoła Katolickiego byłoby uznanie protestanckich posług eklezjologicznych za całkowicie nieważne i nawrócenie protestantów na Katolicyzm; z drugiej strony maksymalnym żądaniem protestantów byłoby, aby Kościół Katolicki zaakceptował, wraz z bezwarunkowym uznaniem wszystkich posług protestanckich, protestancką koncepcję posługi i ich rozumienie Kościoła, a zatem w praktyce wyrzekłby się apostolskiej i sakramentalnej struktury Kościoła, co w praktyce oznaczałoby nawrócenie Katolików na protestantyzm i akceptację wielości odrębnych struktur wspólnotowych jako historycznej formy Kościoła. …

…[Ż]adne z maksymalnych rozwiązań daje prawdziwej nadzieji na jedność. W każdym razie jedność Kościoła nie jest problemem politycznym, który można rozwiązać drogą kompromisu lub ważenia tego, co jest uważane za możliwe lub możliwe do zaakceptowania. Stawką jest tu jedność wiary, czyli kwestia prawdy, która nie może być przedmiotem politycznych manewrów. Dopóki i w takim stopniu, w jakim maksymalne rozwiązanie należy traktować jako wymóg samej prawdy, tak długo i w takim stopniu nie będzie innego wyjścia niż po prostu dążenie do nawrócenia partnera w debacie. Innymi słowy, twierdzenie o prawdzie nie powinno być podnoszone tam, gdzie nie ma ku temu przekonującego i niepodważalnego powodu. Nie możemy interpretować jako prawdy tego, co w rzeczywistości jest historycznym rozwojem, mającym mniej lub bardziej bliski związek z prawdą.

… Oczywiście nikt, kto twierdzi, że jest wierny teologii katolickiej, nie może po prostu uznać doktryny prymatu za nieważną i pozbawioną znaczenia, zwłaszcza jeśli stara się zrozumieć zastrzeżenia i z otwartym umysłem ocenia względną wagę tego, co można ustalić historycznie. Z drugiej strony nie może też uważać za jedyną możliwą formę, a w konsekwencji formę wiążącą wszystkich chrześcijan, jaką ten prymat przybrał w XIX i XX wieku. Symboliczne gesty papieża Pawła VI, a w szczególności jego klękanie przed przedstawicielem Patriarchy Ekumenicznego [schizmatyckiego patriarchy Atenagorasa I], były próbą wyrażenia tego właśnie, a przez takie znaki by wskazać drogę wyjścia z historycznego impasu. …

Rzym nie może wymagać od Wschodu więcej w odniesieniu do doktryny prymatu niż zostało to sformułowane i żyło w pierwszym tysiącleciu. Kiedy [heretycko-schizmatycki] Patriarcha Atenagoras, 25 lipca 1967 r., przy okazji wizyty Papieża w Phanar, wyznaczył go na następcę św. Piotra, jako najbardziej poważanego wśród nas, jako tego, który przewodniczy miłosierdziu, ten wielki przywódca Kościoła wyrażał zasadniczą treść doktryny o prymacie, jaka była znana w pierwszym tysiącleciu. Rzym nie musi prosić o więcej. Ponowne zjednoczenie mogłoby mieć miejsce w tym kontekście, gdyby z jednej strony Wschód przestał sprzeciwiać się jako heretyckim przemianom, które miały miejsce na Zachodzie w drugim tysiącleciu i zaakceptowałby Kościół Katolicki jako prawomocny i ortodoksyjny w formie, którą osiągnął w trakcie tego rozwoju, podczas gdy z drugiej strony Zachód uznałby Kościół Wschodu za ortodoksyjny i prawomocny w formie, którą zawsze miał.

Sam patriarcha Atenagoras przemawiał… mocno, witając papieża w Phanar: „Wbrew wszelkim oczekiwaniom, biskup Rzymu jest wśród nas, pierwszy wśród nas uhonorowany, »ten, który przewodniczy z miłości« (Ignacy Antiochii, epistola „Ad Romano ”, PG 5, col. 801, prolog).” Jasne jest, że mówiąc to Patriarcha nie porzucił roszczeń Kościołów Wschodnich ani nie uznał prymatu Zachodu. Stwierdził raczej jasno, co Wschód rozumiał jako porządek, rangę i tytuł równych biskupów w Kościele – i warto byłoby zastanowić się, czy to archaiczne wyznanie, które nie ma nic wspólnego z „prymatem jurysdykcji” [zdefiniowanym na Soborze Watykańskim I], lecz wyznaje prymat „honoru” (τιμή) i agape [miłości], może nie być uznane za formułę, która adekwatnie odzwierciedla pozycję, jaką Rzym zajmuje w Kościele – „święta odwaga” wymaga takiej roztropności połączonej z „odwagą”: „Królestwo Boże cierpi przemoc” [por. Mt 11,12].

(Joseph Ratzinger, Principles of Catholic Theology: Building Stones for a Fundamental Theology, przekład Siostry Mary Frances McCarthy, SND [San Francisco, CA: Ignatius Press, 1987], s. 197-199, 217; podkreślenie dodane.)

To, co napisał Ratzinger, jest wyraźnym i bezpośrednim zaprzeczeniem katolickiego dogmatu papieskiego prymatu, zdefiniowanego na Soborze Watykańskim I w 1870 r., co zostanie pokazane poniżej. A to oznacza, że ​​gdyby był jeden człowiek, na którego tradycyjny katolik nie powinien powoływać się jako na jakikolwiek autorytet teologiczny w sprawie natury i granic papiestwa, byłby nim stary modernista Ratzinger.

Mamy zatem pełne prawo zapytać: zamiast polegać na jawnym niekatoliku, takim jak Ratzinger, dlaczego pół-tradycjonaliści nie szukają tradycyjnego katolickiego nauczania na ten temat?

Papież św. Pius X nauczał całkiem szczerze, że Kościół Katolicki jest „suwerennością jednej osoby, czyli monarchią” (List apostolski Ex Quo; Denz. 2147a). Chociaż termin „absolutny” nie jest używany, to jest to katolicki dogmat, że Papież cieszy się pełną, najwyższą i natychmiastową władzą nad wszystkimi wiernymi w sprawach duchowych (nie tylko w doktrynie, ale także w dyscyplinie). Zaprzeczanie temu jest herezją:

Gdyby zatem ktoś mówił, że biskup Rzymu posiada tylko urząd nadzorowania lub kierowania, a nie pełną i najwyższą władzę jurysdykcji w całym Kościele, nie tylko w sprawach wiary i moralności, ale także w sprawach dotyczących karności i rządzenia Kościołem rozproszonego po całym świecie; albo że posiada on tylko większą część, a nie całą pełnię tej najwyższej władzy; albo że ta jego władza nie jest zwyczajna i bezpośrednia, zarówno w odniesieniu do wszystkich i każdego z kościołów, jak również wobec wszystkich i każdego z pasterzy i wiernych – niech będzie wyklęty.

(Sobór Watykański I, Konstytucja dogmatyczna Pastor Aeternus, rozdz. 3; Denz. 1831.)

http://ptm.rel.pl/czytelnia/dokumenty/dokumenty-soborowe/sobor-watykanski-i/261-konstytucja-dogmatyczna-o-kosciele-chrystusowym-pastor-aeternus.html

Papież Vaticanum I, Pius IX, również nauczał:

Również nie możemy milczeniem pominąć zuchwalstwa tych ludzi, którzy nie cierpiąc zdrowej nauki, utrzymują, „że tym wyrokom i postanowieniom Stolicy Apostolskiej, które mają na celu dobro powszechne Kościoła, jego prawa i karność, byle tylko nie dotyczyły dogmatów wiary i obyczajów, godzi się odmawiać przyzwolenia i posłuszeństwa bez grzechu i bez najmniejszego uszczerbku dla katolickiej wiary”. Każdy widzi to i jasno pojmuje, jak bardzo sprzeciwia się to dogmatowi o pełni władzy danej Biskupowi Rzymskiemu przez samego Chrystusa Pana do pasterzowania, rządzenia i sprawowania władzy w Kościele.

(Papież Pius IX, Encyklika Quanta Cura, n. 5)

https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/pius-ix-quanta-cura-pl/

Po co głosić dogmat o supremacji św. Piotra i jego następców? Cóż za pożytek z powtarzania w kółko deklaracji wiary w Kościele Katolickim i posłuszeństwa Stolicy Apostolskiej, gdy czyny zadają kłam tym pięknym słowom? Co więcej, czy bunt nie jest tym bardziej niewybaczalny przez fakt, że posłuszeństwo jest uznawane za obowiązek? Znowu, czy władza Stolicy Apostolskiej nie rozciąga się jako sankcja na środki, które zostaliśmy zobowiązani podjąć, czy też wystarczy być w jedności wiary z tą Stolicą bez dodawania poddania się posłuszeństwu – rzecz, której nie da się utrzymać bez szkody dla Wiary katolickiej?

…W rzeczywistości, Czcigodni Bracia i umiłowani Synowie, jest to kwestia uznania mocy (tej Stolicy) nawet nad waszymi kościołami, nie tylko w tym, co odnosi się do wiary, ale także w tym, co dotyczy dyscypliny. Ten, kto by temu zaprzeczył, jest heretykiem; ten, kto to uznaje i uparcie odmawia posłuszeństwa, jest godny anatemy.

(Papież Pius IX, Encyklika Quae in Patriarchatu [1 września 1876], nn. 23-24; w Acta Sanctae Sedis X [1877], s. 3-37; angielski zaczerpnięty z Papal Teachings: The Church, nn. 433 -434.)

W 1870 r., tuż przed ogłoszeniem przez Vaticanum I konstytucji dogmatycznej definiującej nieomylność Papieża, słynny opat Dom Prosper Gueranger (1805-1875) opublikował książkę broniącą „ultramontanistycznego” (czyli ortodoksyjnego) rozumienia papiestwa w sposób bezpośredni odpowiadając na błędy gallikańskie biskupa Henri Mareta (1805-1884), który napisał książkę pod pseudonimem „Biskup de Sura”. W tłumaczeniu na język angielski dzieło Dom Guerangera nosi trafny tytuł The Papal Monarchy (Monarchia Papieska). Papież Pius IX był z niej tak zadowolony, że osobiście poparł książkę w liście do autora z dnia 12 marca 1870 r.

https://novusordowatch.org/2021/02/ultramontanism-gallicanism-pope-pius9-semi-trads/

Wszystko to jest istotne dla naszej dyskusji, ponieważ jednym z zarzutów biskupa de Sury było to, że pogląd „ultramontanistyczny” uczynił papieża „monarchą absolutnym” i z pewnością byłoby to wypaczeniem jego prawdziwej roli. Chociaż opat Gueranger sam nie przyjął tego terminu, nie odrzucił go ani nie zaprzeczał. Po prostu odpowiedział:

Biskup de Sura może do woli protestować przeciwko temu, co nazywa monarchią absolutną papieża; Sobór Florencki określił, jako doktrynę by była wyznawana przez wiarę [boską], że papież posiada pełną władzę rządzenia całym Kościołem; to słowo nie przeminie [por. Marka 13:31].

(Dom Prosper Gueranger, The Papal Monarchy [Fitzwilliam, NH: Loreto Publications, 2007], s. 68; kursywa dodana).

W ostatecznym rozrachunku nie ma większego znaczenia, jaką konkretną etykietę nadajemy formie władzy kościelnej, jaką jest papiestwo. Kościół Katolicki jest instytucją boską; Chrystus niezmiennie ją ufundował formą rządu, w której Papież sprawuje pełną i najwyższą jurysdykcję nad każdym Katolikiem w sprawach Wiary i moralności. Jeśli mielibyśmy to porównać do ludzkiej formy rządów, to najprawdopodobniej najbardziej przypominałaby monarchię absolutną.

Tak właśnie mówi doktor Kościoła św. Robert Bellarmin (1542-1621) w odpowiedzi na słowa francuskiego teologa Jeana Gersona (1363-1429):

Kościół Święty nie przypomina Republiki Weneckiej, Genui czy jakiegoś innego miasta… [gdzie] można powiedzieć, że Republika jest ponad Księciem. Nie jest też jak światowe królestwo, w którym lud przekazuje swoją władzę monarsze… Albowiem Kościół Chrystusowy jest najdoskonalszym królestwem i monarchią absolutną, która ani nie zależy od ludu, ani nie ma od niego swojego pochodzenia, ale zależy tylko od boskiej woli.

(Św. Robert Bellarmine, Riposta di Card. Bellarmino, ad un libretto intitulato Trattato, e resolution, sopra la validità de la scommuniche die Geo. Gersono; w Risposta del Card. Bellarmino a due Libretti [Rzym, 1606], s. 75 -76. Tłumaczenie zaczerpnięte z Francis Oakely, The Conciliarist Tradition [Nowy Jork, NY: Oxford University Press, 2003], s. 218; podkreślenie dodane.)

https://www.newadvent.org/cathen/02411d.htm

Ta monarchia absolutna, jaką jest Kościół Katolicki, ma za swoją niewidzialną Głowę Pana Jezusa Chrystusa; a jej widzialną głową jest Jego Wikariusz, Papież Rzymu:

Boski Odkupiciel przez Namiestnika swego na ziemi w sposób widzialny i zwyczajny nad Mistycznym Ciałem swoim rządy sprawuje. Wszyscy przecież Czcigodni Bracia, o tym wiedzą, że Chrystus Pan, gdy w tej ziemskiej pielgrzymce swojej rządził w sposób widzialny „małą trzódką” (Łk 12 32), zanim ten świat opuścił, i odszedł do Ojca, widzialne rządy nad całą założoną przez Siebie społecznością przekazał księciu Apostołów. Nie mógł oczywiście, jako najmędrszy, ustanowionego przez Siebie społecznego Ciała Kościoła zostawić bez widzialnej głowy. Chcąc temu zaprzeczyć, nie wystarcza bynajmniej twierdzenie, że przez prymat władzy ustanowionej w Kościele to Ciało Mistyczne otrzymało podwójną głowę. Piotr albowiem jest na mocy swego prymatu tylko Namiestnikiem Chrystusowym, tak iż jedna tylko jest naczelna głowa tego Ciała, a tą jest Chrystus Pan, który, chociaż osobiście w sposób ukryty nie przestaje rządzić Kościołem swoim, widzialnym jednak sposobem sprawuje rządy Kościoła przez tego, który Go tu na ziemi zastępuje. Kościół bowiem po Jego chwalebnym do nieba wstąpieniu już nie na nim samym, ale także na Piotrze jako widzialnym fundamencie został zbudowany.

(Papież Pius XII, Encyklika Mystici Corporis, n. 40)

https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/pius-xii-mystici-corporis-christi-tekst-polski/

Będąc Wikariuszem Chrystusa, Papież sprawuje pełną i najwyższą jurysdykcję nad całym Kościołem. Można powiedzieć, że w ramach tych parametrów ustanowionych przez Boga dla Swojego Kościoła autorytet papieża jest absolutny.

Na przykład XVIII-wieczny Doktor Kościoła św. Alfons Liguori (1696-1787) określał autorytet Biskupa Rzymskiego jako „absolutny”. Ks. David Sharrock wyjaśnia, że ​​„celem świętego było udowodnienie, że ten człowiek, który jest Namiestnikiem Chrystusa na ziemi, jest obdarzony przez Chrystusa najwyższą i absolutną władzą nad wszystkimi w Mistycznym Ciele Chrystusa; i że tylko wtedy, gdy ten najwyższy i absolutny autorytet jest uznawany i akceptowany przez wszystkich, Kościół Chrystusa może żyć i rozwijać się” (The Theological Defense of Papal Power by St. Alphonsus de Liguori [Washington, DC: The Catholic University of America Press, 1961] , s. 89; podkreślenie dodane).

Niemniej jednak monarchia papieska nie jest absolutna w sensie możliwości zmiany boskiej konstytucji Kościoła. W końcu Papież nie jest Bogiem, jest tylko Jego Wikariuszem i dlatego nie ma władzy, aby zmienić sposób, w jaki Chrystus ustanowił Kościół. Ponieważ Kościół „z woli Bożej i z ustanowienia, musi pozostać jednolity aż do końca czasów” (Papież Leon XIII, Encyklika Satis cognitum, 3).

Nasz Błogosławiony Pan ustanowił nie tylko urząd papieża, ale także urząd biskupa. Dlatego, chociaż papież ma najwyższą władzę, nie byłoby w jego mocy zniesienie biskupstwa:

Chociaż św. Piotrowi i jego następcom przysługuje pełna i najwyższa władza, nie powinna być ona uważana za jedyną. Bowiem Ten, który uczynił św. Piotra fundamentem Kościoła, Ten również „wybrał dwunastu… i nazwał apostołami” (Łk 6, 13). Dlatego autorytet św. Piotra musi pozostać na wieczność u papieża rzymskiego i tak biskupi będący następcami Apostołów przyjmują w dziedzictwie ich władzę, by stan biskupów dosięgnął z konieczności wewnętrznej struktury. Jakkolwiek więc nie mają oni pełnej ni powszechnej, ni najwyższej zwierzchności, a więc nie można ich uważać za zastępców papieży rzymskich, to jednak sprawując sobie właściwą władzę są najprawdziwszymi arcykapłanami ordynariuszami ludów, którymi rządzą.

(Papież Leon XIII, Encyklika Satis Cognitum, n. 14)

https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/leon-xiii-satis-cognitum-tekst-polski/

W swoim słynnym De Romano Pontifice („O rzymskim papieżu”) św. Robert Bellarmin wyjaśnił to samo, odwołując się do ludzkich form rządzenia:

…absolutnym i wolnym królem całego Kościoła jest sam Chrystus…. Dlatego w Kościele nie szuka się monarchy absolutnego i wolnego, ani arystokracji, ani demokracji….

Przez długi czas wszyscy katoliccy nauczyciele byli zgodni co do tego, że rząd kościelny, który został zlecony ludziom przez Boga, jest rzeczywiście monarchią, ale łagodzoną, jak powiedzieliśmy powyżej, przez arystokrację i demokrację.

(Św. Robert Bellarmin, O papieżu rzymskim, księga I, rozdział 5; tłumaczenie Granta, s. 30-31.)

Co Bellarmin rozumie przez „łagodzoną, jak powiedzieliśmy powyżej, przez arystokrację i demokrację”? Ma na myśli, że zgodnie z Bożym planem papież nie jest jedynym władcą Kościoła, ale w rządzeniu Kościołem pomagają mu biskupi, którzy sprawują prawdziwą jurysdykcję nad swoimi trzodami, tak jak nauczał papież Leon XIII.

Jednocześnie biskupi nie zarządzają swoimi diecezjami niezależnie od Biskupa Rzymskiego. Muszą zachować z nim komunię, podporządkować się jego prawom i dyrektywom oraz zaakceptować jego nauki. Wyjaśnia to św. Robert w rozdziale trzecim tego samego dzieła, do którego odnoszą się jego słowa „jak powiedzieliśmy powyżej”:

Następna propozycja jest następująca: rząd łagodzony ze wszystkich trzech form z powodu zepsucia ludzkiej natury jest korzystniejszy niż zwykła monarchia. Taki rząd słusznie wymaga, aby w państwie był jakiś najwyższy książę, który wszystkim dowodzi i nikomu nie podlega. Powinni jednak istnieć opiekunowie prowincji lub miast, którzy nie są wikariuszami królewskimi lub sędziami rocznymi, ale prawdziwymi książętami, którzy również są posłuszni rozkazom najwyższego księcia i w międzyczasie zarządzają swoją prowincją lub miastem, nie jako cudzą własnością, ale jako własnym. Powinno więc być miejsce w Rzeczypospolitej zarówno dla pewnej monarchii królewskiej, jak i arystokracji najlepszych książąt.

Cóż, gdybyśmy dodali do tego, że ani najwyższy król ani mniejsi książęta nie uzyskaliby tych godności w dziedzicznej sukcesji, raczej arystokraci byliby przenoszeni do tych godności z całego ludu; wtedy Demokracja miałaby przypisane miejsce w państwie. Że jest to najlepsza i najwłaściwsza forma rządów w tym śmiertelnym życiu, udowodnimy na podstawie dwóch argumentów.

Po pierwsze, gdyby rząd tego rodzaju posiadał wszystkie te dobra, które jak powyżej wykazaliśmy, są obecne w monarchii i powinien być z tego powodu w tym życiu korzystniejszy i bardziej użyteczny. I rzeczywiście, jest oczywiste, że dobra monarchii są obecne w tym naszym rządzie, ponieważ ten rząd naprawdę i właściwie zawiera jakiś element monarchii: można zauważyć, że on [rząd] będzie we wszystkim korzystniejszy, jednakże właśnie z tego powodu, że wszyscy bardziej kochają ten rodzaj rządu, w którym mogą być uczestnikami; bez wątpienia nasza [forma rządów] jest taka, chociaż nie jest to wyrażane żadną cnotą.

Nie będziemy jednak mówić o korzyściach, ponieważ może być pewne, że pojedynczy człowiek nie może samodzielnie rządzić każdą poszczególną prowincją i miastem; czy chciałby, czy nie, byłby zmuszony ze względu na troskę o nie zażądać tego od swoich wikariuszy administracji lub od własnych książąt tych miejsc. Znowu, równie pewne jest to, że książęta są o wiele bardziej pracowici i wierni wśród swoich rzeczy niż rządzący wikariusze wśród cudzych.

Dodaje się kolejny argument z boskiego autorytetu. Bóg ustanowił tego rodzaju regułę, taką, jaką właśnie opisaliśmy w Kościele zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie. Co więcej, można to dość łatwo wykazać na podstawie Starego Testamentu: Hebrajczycy zawsze mieli jednego, dziesięciu, sędziego lub króla, który dowodził całym tłumem i wieloma pomniejszymi książętami, o czym czytamy w Księdze Wyjścia: „A wybrawszy mężów dzielnych ze wszystkiego Izraela, ustanowił ich przełożonymi nad ludem, tysiącznikami i setnikami, i pięćdziesiątnikami, i dziesiątnikami. Ci sądzili lud każdego czasu, a cokolwiek było ważniejszego, odnosili do niego, łatwiejsze tylko sprawy sądząc” [Wj 18:25-26]. Również w pierwszym rozdziale Księgi Powtórzonego Prawa widać wyraźnie, że w jakiś sposób jest tam wyraźnie demokracja.

W Kościele Nowego Testamentu trzeba będzie udowodnić to samo, ponieważ najwyraźniej istnieje monarchia w osobie Papieża, a także biskupów (którzy są prawdziwymi książętami i pasterzami, a nie tylko wikariuszami najwyższego papieża), jest arystokracja i wreszcie jest pewna miara demokracji, ponieważ nie ma człowieka z całego mnóstwa chrześcijan, który nie mógłby być powołany do biskupstwa, byleby tylko uznano go za godnego tego urzędu.

(Bellarmin, O papieżu rzymskim, księga I, rozdział 3; tłumaczenie Granta, s. 26-27.)

Niezależnie od tego, czy zdecydujemy się zastosować termin „monarcha absolutny” do papieża, czy nie, ważne jest, aby zrozumieć, jaka jest prawdziwa doktryna dotycząca papiestwa i to jest to, co należy przekazać.

Wyjaśniając dogmat o prymacie papieskim zdefiniowany na Soborze Watykańskim I, holenderski teolog Mgr. Gerard van Noort wyjaśnia, że ​​jurysdykcja papieża jest nie tylko rzeczywista, powszechna, zwyczajna, bezpośrednia, biskupia i najwyższa – jest ona również „sama w sobie absolutnie kompletna”:

Najwyższy papież posiada tylko w sobie pełnię najwyższej władzy, a nie tylko większą część tej władzy. …W rzeczywistości… Najwyższy Papież, sam i bez zgody biskupów lub Kościoła, może zrobić wszystko, co należy do kompetencji jurysdykcyjnych Kościoła.

(Monsignore G. van Noort, Dogmatic Theology II: Christ’s Church [Westminster, MD: The Newman Press, 1957], n. 170, s. 281-282; kursywa dodana.)

Jest więc jasne, że papież jest widzialnym, ziemskim monarchą w monarchii absolutnej, którą jest Kościół naszego Pana Jezusa Chrystusa, Kościół rzymskokatolicki; i ma absolutnie pełną jurysdykcję, nie tylko nad każdym biskupem, ale także nad każdym Katolikiem. To jest nieomylna nauka dogmatyczna Soboru Watykańskiego.

To, że Sobór Watykański I nie daje papieżowi mocy do zmiany Wiary (takiej jak ogłoszenie Wniebowstąpienia Chrystusa jako nieprawdziwe) ani żadnego Boskiego Prawa (takiego jak zmiana Dziesięciu Przykazań), potwierdza sam papież Pius IX. Aby rozwiać obawy niemieckiego kanclerza Otto von Bismarcka dotyczące dogmatycznych proklamacji soborowych i odeprzeć fałszywe oskarżenia, które wysuwał publicznie, katoliccy biskupi Niemiec – wtedy faktycznie byli tacy – wyjaśnili, jak należy rozumieć Pastor Aeternus i wyraźnie wyrzekli się terminu „monarcha absolutny”:

… [S]tosowanie terminu „monarcha absolutny” do papieża w odniesieniu do spraw kościelnych nie jest poprawne, ponieważ podlega on boskim prawom i jest związany dyrektywami wydanymi przez Chrystusa dla swojego Kościoła. Papież nie może zmienić konstytucji danej Kościołowi przez jego boskiego Założyciela, tak jak ziemski władca może zmienić konstytucję państwa. We wszystkich istotnych punktach konstytucja Kościoła opiera się na wskazaniach Bożych, a zatem nie podlega ludzkiej arbitralności.

(Wspólna Deklaracja Biskupów Niemieckich, styczeń/luty 1875; Denzinger-Hünermann 3114; tłumaczenie na język angielski w linku.)

https://www.amazon.com/exec/obidos/ASIN/0898707463/interregnumnow-20

Aby zapobiec odrzuceniu przez Bismarcka tego wyjaśnienia jako niezgodnego z intencjami i myśleniem Papieża, sam Pius IX zatwierdził je w liście apostolskim, pisząc do biskupów: „… wasza deklaracja przedstawia prawdziwie katolickie rozumienie, które jest taka jak świętego soboru tej Stolicy Apostolskiej” (List apostolski Mirabilis Illa Constantia; Denz.-H. 3117).

W ten sposób wyjaśniliśmy autorytet papieża nad Kościołem. W granicach ustanowionych przez samego Boga Papież ma władzę nad wszystkim i wszystkimi w Kościele rzymskokatolickim.

Co do zarzutu, że pozwoliłoby to Papieżowi robić wszystko, co chce, a tym samym z pewnością doprowadziłoby Kościół do ruiny, mgr. van Noort wyjaśnia:

Wreszcie, z nakreślonej powyżej doktryny nie należy popadać w absurdalny wniosek, że wszystko jest dozwolone papieżowi; albo że może wywrócić sprawy do góry nogami w Kościele, jeśli tylko zachce. Posiadanie władzy to jedno; prawowite korzystanie z władzy, zupełnie co innego. Najwyższy Papież otrzymał swoją władzę w celu budowania Kościoła, a nie burzenia go. W sprawowaniu swej najwyższej władzy jest on, na mocy prawa Bożego, ściśle związany prawami sprawiedliwości, słuszności i roztropności. Prawa te wymagają, aby papież, o ile nie jest to konieczne lub wielka użyteczność nie przemawiała inaczej, na przykład szanował prawowite zwyczaje obowiązujące w różnych miejscach, przestrzegał przepisanych praw kościelnych itp. Prawa te, nawet jeśli nie mają mocy wiążącej dla papieża, niemniej jednak mają normalnie dla niego władzę dyrektywną. Żądają również, aby w normalnych okolicznościach papież pozostawił pełne prowadzenie diecezji ich poszczególnym biskupom, zgodnie z radą udzieloną przez św. Bernarda papieżowi Eugeniuszowi III….

(Van Noort, Dogmatic Theology II: Christ’s Church, n. 171, s. 283)

Innymi słowy, chociaż Papież ma prawo czynić „wszystko, co należy do kompetencji jurysdykcyjnych Kościoła”, nie oznacza to, że jest mu dozwolone (przez prawo Boże) wykonywać je tak, jak mu się podoba, bez względu na sprawiedliwość, roztropność itd. Można sobie zatem wyobrazić, że papież mógłby zgrzeszyć, sprawując swój prymat w określony sposób, i nie ma wątpliwości, że miało to miejsce w przeszłości.

Jednakże, chociaż papież może być osobiście winny grzechu (na przykład grzechu przeciwko roztropności) za wydanie określonego dekretu prawnego (na przykład zniesienia zakonu jezuitów, co miało miejsce w 1773 r.), nie wynika z tego, że dekret ten jest dlatego jest nieważny lub nie musi być przyjmowany i przestrzegany przez wiernych. Chociaż może to być grzeszne dla Biskupa Rzymskiego, aby wydać określoną decyzję, decyzja ta ma moc prawną, o ile pochodzi od prawowitej władzy i nie nakazuje osobom, do których jest skierowana, by popełnili grzech.

Apologeci półtradycyjni często usprawiedliwiają odmowę poddania się (domniemanemu) papieskiemu nauczaniu lub prawu odwołując się do moralnego obowiązku nieposłuszeństwa grzesznym nakazom: „Powinniśmy być bardziej posłuszni Bogu niż ludziom” (Dz 5,29). Ale osobiste grzeszne nakazy to jedno; papieskie magisterium oraz dyscyplinarne i liturgiczne prawa Kościoła są czymś zupełnie innym – cieszą się szczególną Bożą ochroną:

Z pewnością kochająca Matka [Kościół] jest nieskazitelna w sakramentach, przez które rodzi i karmi swoje dzieci; w wierze, którą zawsze zachowywała nienaruszoną; w jej świętych prawach nałożonych na wszystkich; w radach ewangelicznych, które zaleca; w tych darach niebieskich i nadzwyczajnych łaskach, dzięki którym z niewyczerpaną płodnością rodzi zastępy męczenników, dziewic i spowiedników.

(Papież Pius XII, Encyklika Mystici Corporis, n. 66; podkreślenie dodane).

… [D]yscyplina usankcjonowana przez Kościół nie może być nigdy odrzucona lub napiętnowana jako sprzeczna z pewnymi zasadami prawa naturalnego. Nigdy nie może być nazwana ułomną, niedoskonałą lub podporządkowaną władzy cywilnej. W tej dyscyplinie obejmuje się administrowanie świętymi obrzędami, normami moralnymi i uznaniem praw Kościoła i jego sług.

(Papież Grzegorz XVI, Encyklika Mirari vos, n. 9)

…jak gdyby Kościół, którym kieruje Duch Boży, mógł ustanowić dyscyplinę, która jest nie tylko bezużyteczna i uciążliwa dla wytrwania chrześcijańskiej wolności, ale nawet niebezpieczna i szkodliwa, prowadząca do przesądów i materializmu.

(Papież Pius VI, Bulla Auctorem Fidei, nr 78; Denz. 1578)

Eksperci „uznawania i oporu” myślą, że prawdziwy papież może orzekać wszelkiego rodzaju złe, zgubne, heretyckie i bezbożne rzeczy, a kiedy tak się dzieje, wierni muszą mężnie opierać się, ponieważ nie wolno im być posłusznym temu, co jest grzeszne. Poniższe posty obalają ten argument:

https://novusordowatch.org/2018/04/bellarmine-on-resisting-a-pope/

https://novusordowatch.org/2017/04/faith-authority-disobedience/

Mając na uwadze fakt, że właściwie rozumiany Papież ma najwyższą, całkowitą i absolutną władzę nad całym Kościołem, nie tylko w sprawach doktrynalnych, ale także dyscypliny kościelnej i Świętej Liturgii (zob. Papież Pius XII, Encyklika Mediator Dei, n. 58) i biorąc pod uwagę, że tylko grzeszne nakazy mogą nie być wykonywane, a nie prawa kościelne czy nauczanie papieskie, można się zastanawiać, kto lub co może zapobiec rażącemu nadużywaniu tak rozległej władzy papieskiej. Możemy śmiało odpowiedzieć, że to sam Bóg, jedyny przełożony papieża:

Jest oczywiście możliwe, że jak we wszystkich sprawach rządzonych przez ludzi, wkradają się nadużycia i pojawiają się aberracje; ale Boski Oblubieniec Kościoła, który obiecał, że Duch Święty będzie z Kościołem na zawsze, zawsze będzie czuwał nad tym, aby sam Kościół nie był narażony na katastrofę z powodu słabości lub nierozwagi poszczególnych ludzi. Trzeba jeszcze wspomnieć o ostatniej kwestii: Biskup Rzymski nie podlega nikomu na ziemi i dlatego nie może być przez nikogo wezwany do osądzenia. Jest zobowiązany zdać sprawę ze swoich decyzji tylko Temu, którego widzialnym wikariuszem jest, Jezusowi Chrystusowi.

(Van Noort, Dogmatic Theology II: Christ’s Church, n. 171, s. 283-284)

W rzeczywistości jest to nie tylko pobożne myślenie jednego teologa (mgr. van Noorta) — to nauczanie magisterium samych papieży:

… [P]omimo podstępów i intryg, które [bramy piekielne] sprowadzają przeciwko Kościołowi, nigdy nie może się zdarzyć, że kościół oddany opiece Piotra ulegnie lub w jakikolwiek sposób upadnie. … Bóg powierzył swój Kościół Piotrowi, aby mógł go bezpiecznie strzec swoją niepokonaną mocą. Dlatego obdarzył go niezbędnym autorytetem; ponieważ prawo do rządzenia jest absolutnie wymagane od tego, kto musi naprawdę i skutecznie strzec ludzkiego społeczeństwa….

(Papież Leon XIII, Encyklika Satis Cognitum, n. 12)

… Kościół otrzymał z wysoka obietnicę, która zabezpiecza go przed każdą ludzką słabością. Jakie to ma znaczenie, że ster symbolicznej barki został powierzony słabym rękom, gdy Boski Sternk stoi na mostku, gdzie, choć niewidzialny, czuwa i rządzi? Niech będzie błogosławiona siła Jego ramienia i ogrom Jego miłosierdzia!

(Papież Leon XIII, Przemówienie do kardynałów, 20 marca 1900; fragment: Papal Teachings: The Church, s. 349.)

Papież ma boskie obietnice; nawet w swoich ludzkich słabościach jest niezwyciężony i niewzruszony; jest zwiastunem prawdy i sprawiedliwości, zasadą jedności Kościoła; jego głos potępia błędy, bałwochwalstwo, przesądy; potępia nieprawości; kocha miłość i cnotę.

(Papież Pius XII, przemówienie Ancora Una Volta, 20 lutego 1949)

Sam Bóg ustanowił parametry autorytetu papieża i sam gwarantuje, że pewne granice nigdy nie zostaną przekroczone. W końcu jest to Jego Kościół — On go ustanowił, On nim kieruje i ostatecznie jest odpowiedzialny za ten „Kościół chwalebny, nie mający zmazy ani zmarszczki, albo czegoś podobnego” (Ef 5:27); ten piękny „kościół Boga żywego, który jest filarem i utwierdzeniem prawdy” (1 Tm 3,15), którego „bramy piekielne nie przemogą” (Mt 16,18).

Dlatego też Sobór Watykański I naucza także:

Duch Święty został bowiem obiecany następcom św. Piotra nie dlatego, aby z pomocą Jego objawienia ogłaszali nową naukę, ale by z Jego pomocą święcie strzegli i wiernie wyjaśniali Objawienie przekazane przez apostołów, czyli depozyt wiary. Ich naukę apostolską przyjmowali wszyscy czcigodni Ojcowie, a święci i prawowierni Doktorzy czcili ją i wypełniali, ponieważ byli w pełni świadomi, że ta Stolica św. Piotra pozostaje zawsze wolna od jakiegokolwiek błędu, zgodnie z Bożą obietnicą Pana naszego i Zbawiciela, udzieloną księciu Jego uczniów: „Ja prosiłem za tobą, aby nie ustała twoja wiara, a ty nawróciwszy się utwierdzaj twoich braci” [Łk 22:32].

(Sobór Watykański I, Konstytucja dogmatyczna Pastor Aeternus, rozdział 4; Denz. 1836.)

http://ptm.rel.pl/czytelnia/dokumenty/dokumenty-soborowe/sobor-watykanski-i/261-konstytucja-dogmatyczna-o-kosciele-chrystusowym-pastor-aeternus.html

Wyraźnie naucza tutaj Vaticanum I, że ponieważ wspomaga go Duch Święty, Papież będzie „święcie strzegł i wiernie wyjaśniał Objawienie przekazane przez apostołów, czyli depozyt wiary.” i nie będzie „ogłaszał nowej nauki” przez objawienie samego Ducha Świętego. W ten sposób możemy być pewni, że „Stolica św. Piotra pozostaje zawsze wolna od jakiegokolwiek błędu”.

Z drugiej strony, półtradycjonaliści sprowadzają to piękne i pocieszające nauczanie soborowe do niewiele więcej niż powierzchownego banału: zachowują się tak, jakby oznaczało to po prostu, że papież nie powinien tworzyć nowych doktryn, bo nie po to został mu dany Duch Święty. Taka interpretacja tekstu jest jednak nie do utrzymania, ponieważ tyle dotyczy każdego, nie tylko samego Papieża. W rzeczywistości każdy protestant zgodziłby się, że jego własny pastor nie powinien nauczać dziwnych nowych doktryn. Nie jest to głęboki wgląd, którego może nauczać katolicki sobór ekumeniczny o Papieżu!

Po drugie, zauważ, że dokument soborowy mówi, że „Duch Święty został bowiem obiecany następcom św. Piotra nie dlatego, aby z pomocą Jego objawienia ogłaszali nową naukę …” (kursywa dodana). Gdyby półtradycjonaliści rozumieli ten fragment prawidłowo, oznaczałoby to, że papież nie powinien głosić nowych doktryn, które mimo wszystko zostały mu objawione przez Ducha Świętego – co jest groteskową rzeczą, której naucza katolicki sobór ekumeniczny.

Po trzecie, otaczający kontekst podany w rozdziale 4 soborowej konstytucji Pastor Aeternus ustanawia przywileje i wyjątkowość papiestwa chronionego przez Ducha Świętego. Jaki rodzaj boskiej ochrony zapewniłby Duch Święty, gdyby Papież tylko „nie powinien” wymyślać nowych doktryn, a mimo to byłby do tego całkiem zdolny? Czy nie byłoby tak również w przypadku sprzedawcy w lokalnym sklepie spożywczym i zrzędliwego kierowcy autobusu podczas porannych dojazdów do pracy? Czy oni też nie „nie powinni” wymyślać nowej ewangelii, ale są w stanie to zrobić?

Jest zatem oczywiste, że I Sobór Watykański nie naucza, że ​​Papież nie powinien nauczać nowej (lub fałszywej) doktryny, ale że tak naprawdę tego nie robi. Takie jest znaczenie szczególnej asystencji Ducha Świętego dla Papieża. Używając bardziej technicznej terminologii, możemy powiedzieć, że soborowa doktryna pomocy Ducha Świętego dla Papieża ma charakter opisowyopisuje prawdę o papiestwie – a nie tylko normatywny – ustanawiając normę, której oczekuje się od papieża. Duch Święty działa a priori — zanim Papież cokolwiek zrobi, uniemożliwiając mu nauczanie lub uchwalanie poważnych błędów, takich jak herezja — a nie a posteriori, poprzez sprostowanie przez podwładnych Papieża jego magisterium po fakcie.

Nawiasem mówiąc, traktowanie dogmatów jedynie jako normatywne, a nie opisowe jest w rzeczywistości błędem charakterystycznym dla modernizmu, wyraźnie wyróżnionym i potępionym przez św. Piusa X w jego Syllabusie Błędów Modernistów: „Dogmaty Wiary mają być podtrzymywane zgodnie z ich praktycznym sensem; to znaczy jako normy postępowania, a nie normy wiary” (Pius X, Dekret Lamentabili Sane Exitu, błąd nr 26). To oświadczenie ma być „przez wszystkich uważane za potępione i zakazane”, zadekretował papież Pius X.

Nawet Joseph Ratzinger, ze wszystkich ludzi, zgadza się z opisowym rozumieniem Soboru Watykańskiego I, kiedy mówi, jak cytowano powyżej, że „posługa Papieża jest gwarancją posłuszeństwa Chrystusowi i Jego Słowu” (Homilia w kościele św. Jana na Lateranie, maj 7, 2005; podkreślenie dodane).

Krótko mówiąc, możemy podsumować to nauczanie w następujący sposób: czy jest złośliwy, nieudolny, czy po prostu nieostrożny, papież nie może zrujnować Kościoła, ponieważ Bóg na to nie pozwoli. Papież padnie trupem, zanim złoży swój podpis na dokumencie magisterium nauczającym herezji, zanim zniesie biskupstwo lub zanim unieważni sakramenty.

W przeciwieństwie do tego tradycjonaliści uznający i sprzeciwiający się wierzą, że wszystko to jest całkowicie możliwe, ale kiedy to się stanie, reszta Kościoła musi przeciwstawić się rzymskiemu papieżowi i w taki czy inny sposób skłonić go do zmiany kursu – naprawdę dziwaczny sposób na zrozumienie ochrony Kościoła przez Ducha Świętego! Jest to nie tylko pozbawione jakiejkolwiek podstawy doktrynalnej, podważa dogmat papieskiego prymatu, kpi z boskiej opieki Kościoła i jest niewykonalne w praktyce.

Papiestwo byłoby nie tylko bezcelowe, ale w rzeczywistości stanowiłoby ogromne niebezpieczeństwo dla dusz, gdyby Papież był zdolny, na przykład, do nauczania najpodlejszych błędów doktrynalnych lub do wprowadzenia szkodliwego, bluźnierczego, świętokradczego obrzędu Mszy. Poza tym, skąd wierni powinni wiedzieć, że są wprowadzani w błąd? Czy musieliby mieć większą wiedzę na temat Katolicyzmu niż papież? Czy musieliby bardziej ufać jakiemuś pomniejszemu duchownemu niż papieżowi? Czy musieliby zwracać się do innych osób — być może Carlo Marii Vigano, Athanasiusa Schneidera, Michaela Vorisa lub Petera Kwaśniewskiego — by nauczali prawdziwej, ortodoksyjnej doktryny? I jak wierni mogą mieć pewność, że te osoby są tak ortodoksyjne? Jak mogą być ortodoksyjni, jeśli nie są z „Najwyższym Pasterzem, Biskupem Rzymu, który sam kierowany jest przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana” (Papież Pius XI, Encyklika Casti Connubii, 104)? I nawet jeśli takie wyjątkowe osoby mają gwarancję, że będą ortodoksyjni, gdy papież nie jest, to dlaczego po prostu nie porzucić papieża i podążać za tymi postaciami?

Łatwo zauważyć, jak papiestwo szybko rozpada się w nieistotność i bezsens, gdy tylko spróbuje się dopasować je do schematu „uznawania i oporu”. Stąd św. Robert Bellarmin naucza:

Papież jest Nauczycielem i Pasterzem całego Kościoła, a zatem cały Kościół jest tak zobowiązany do słuchania go i podążania za nim, gdyby on zbłądził, to cały Kościół by zbłądził.

Teraz nasi przeciwnicy odpowiadają, że Kościół powinien go słuchać, dopóki właściwie naucza, bo Boga trzeba słuchać bardziej niż ludzi.

Z drugiej strony, kto osądzi, czy Papież nauczał słusznie, czy nie? Albowiem nie do owiec należy osądzać, czy pasterz błądzi, nawet i szczególnie w tych sprawach, które są naprawdę wątpliwe. Chrześcijańskie owce nie mają też większego sędziego ani nauczyciela, do którego mogłyby się zwrócić. Jak wykazaliśmy powyżej, z całego Kościoła można się odwoływać do Papieża, ale od niego nikt nie może się odwołać; dlatego nieuchronnie cały Kościół pobłądzi, jeśli zbłądzi Papież.

(Św. Robert Bellarmin, O papieżu rzymskim, księga IV, rozdział 3; tłumaczenie Granta, s. 160.)

Mając to na uwadze, możemy teraz rozpoznać, co było mistrzowskim posunięciem szatana w jego nieustannych wysiłkach, by zwieść wybranych (por. Mt 24,24): Nie możny zmusić Wikariusza Chrystusa zwieść Kościół przez fałszywą doktrynę, bluźnierczą liturgię lub szkodliwe prawo dyscyplinarne diabeł znalazł sposób, aby seria konklawe wyłoniła pewną liczbę antypapieży, czyli fałszywych papieży — oszustów, szarlatanów, fałszerzy — którzy właśnie dlatego, że nie są prawdziwymi papieżami, są pozbawieni boskiej ochrony i gwarancji dla Papiestwa.

https://novusordowatch.org/2020/12/kramer-apocalypse-false-prophet-vacant-papal-chair/

W ten sposób diabeł ma „wolną rękę”, by tak rzec, aby przez pewien czas siać spustoszenie w Mistycznym Ciele Chrystusa, tak jak Bóg pozwolił mu pozornie pokonać fizyczne Ciało Chrystusa dwa tysiące lat temu. W ten sposób Kościół podąża za swoją Boską Głową w Jego Męce, jak nauczał św. Paweł  „A ja teraz raduję się w utrapieniach za was i dopełniam to, czego nie dostaje utrapieniom Chrystusowym, w ciele moim za ciało jego, którym jest Kościół” (Kol 1,24).

To wszystko, musimy zawsze pamiętać, jest dozwolone przez Boga ze względu na wybranych i pomnażanie Jego chwały: „Czyż Chrystus nie musiał tego wycierpieć, aby wejść do swojej chwały?” (Łk 24,26). Diabeł ma władzę nad Kościołem tylko dlatego, że Bóg na to zezwolił: „ja kładę duszę moją, abym ją znowu wziął. Nikt nie bierze jej ode mnie, ale ja kładę ją sam od siebie; i mam moc położyć ją, i mam moc znowu wziąć ją” (J 10, 17-18). „Już bowiem tajemnica nieprawości działa; tylko ten, co teraz powstrzymuje - niech powstrzymuje – będzie usunięty. A wtedy objawi się ów nikczemnik, którego Pan Jezus zabije tchnieniem ust swoich i zniszczy blaskiem przyjścia swego. A jego przyjście jest sprawą szatana, z wszelką mocą i znakami i cudami kłamliwymi i z wszelką ułudą nieprawości dla tych, co giną, dlatego że z miłością prawdy nie przyjęli, aby byli zbawieni. Dlatego podda ich Bóg działaniu błędu; aby uwierzyli kłamstwu, żeby osądzeni byli wszyscy, co nie uwierzyli prawdzie, ale zgodzili się na nieprawość.” (2 Tes 2:7-11).

Nietrudno zauważyć, że w naszych czasach to „działanie błędu” jest w pełnym rozkwicie. Tragedią jest to, że poprzez wypaczanie prawdziwej katolickiej nauki o papiestwie tradycjonaliści uznający i opierający się pomagają zapewnić jego nieprzerwane i stabilne działanie.

https://novusordowatch.org/the-catholic-papacy/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz