Strony

środa, 28 kwietnia 2021

Instytucja posoborowa: prawdziwy Kościół czy fałszywy?

 

Instytucja posoborowa: prawdziwy Kościół czy fałszywy?

21 kwietnia 2021

 

 


Tłumaczenie polskie za:

https://akacatholic.com/true-church-or-counterfeit/

 

Chociaż niektórzy wydają się twierdzić inaczej, pytanie postawione w powyższym tytule nie może być prostsze: albo instytucja obecnie mieszcząca się w murach Watykanu (nazwijmy ją kościołem soborowym) jest tym, za co się podaje, Świętym Kościołem Rzymskokatolickim, lub jest to podróbka. To jedno albo drugie. Kropka.

Jak wielu innych zauważyło, a ja mocno wierzę, soborowy kościół - w świetle jego błędnych nauk, szkodliwych dyscyplin, fałszywych kanonizacji, liturgii skoncentrowanej na człowieku itd. - po prostu nie może być Świętym Kościołem Rzymskokatolickim. Wydaje się raczej oczywiste, że soborowy kościół jest oszustem, który tylko udaje Kościół ustanowiony przez Chrystusa. Innymi słowy, jest to fałszywy kościół, o którym już dawno pisali szanowni teologowie, duchowni i święci.

Na przykład:

„Widziałam fatalne konsekwencje tego fałszywego kościoła; Widziałam, jak to wzrastało; Widziałem wszelkiego rodzaju heretyków przybywających do miasta”. - Czcigodna Anna Katarzyna Emmerich

„On [Szatan] założy kontr-kościół, który będzie małpą Kościoła, ponieważ on, diabeł, jest małpą Boga. Będzie to mistyczne ciało antychrysta, które pod każdym względem będzie przypominało Kościół jako Mistyczne Ciało Chrystusa ”. - Fulton J. Sheen (1948)

„Szatan będzie naśladował Kościół Chrystusowy, aby zwieść ludzkość”. - ks. Sylvester Berry

 

Chociaż nie jest to konieczne dla zwykłych czytelników tej strony, przytoczę tylko dwie rażąco błędne nauki, które służą jako pierwszorzędne przykłady wysiłków imitacji kościoła, aby oszukać ludzkość.

Sobór Watykański II naucza, że ​​oprócz Kościoła katolickiego istnieją liczne wspólnoty zbawienia, a mianowicie wspólnoty heretyckie i schizmatyckie, których Pan rzekomo używa jako „środków zbawienia” (zob. UR 3). Ten sam Sobór kładzie również nacisk na prawo człowieka do wolności religijnej (Dignitatis humanae), które Benedykt XVI określił jako „wolność wyboru i praktykowania religii oraz wolność jej zmiany, jako podstawowe prawa i wolności człowieka”.

Żadnej z tych propozycji nie da się pogodzić z ciągłym nauczaniem Kościoła katolickiego; pierwsza z nich pozbawia sensu doktrynę extra Ecclesiam nulla salus, podczas gdy druga jest potępiona niemal słowo w słowo w Syllabusie błędów (nr 15) Papieża Piusa IX.

Co więcej, obie te fałszywe nauki wyrządzają krzywdę tym, którzy je przyjmują; tj. prowadzą dusze bezpośrednio z dala od Chrystusa, Sakramentów i życia wiecznego.

Nie ma wątpliwości, że instytucją, która oferuje takie nauczanie swoim wyznawcom, nie jest Kościołem katolickim, który, jak powiedział wybitny przedsoborowy teolog, prałat G. Van Noort, „zachowa religię Chrystusa nienaruszoną aż do końca czasu.” (Dogmatic Theology, tom 2, str. 25, 1956)

Uświadomienie sobie, że kościół soborowy nie jest prawdziwym Kościołem, powinno być łatwe dla każdego, kto choćby skromnie zna eklezjologię, a jednak jest to wniosek często pomijany, celowo unikany, a czasami stawiany jest potężny opór, nawet przez wielu innych tak zwanych „tradycjonalistów”.

A jaki jest powód takiej intelektualnej nieuczciwości?

Często wydaje się, że jest to po prostu kwestia czystej słabości, braku zdecydowanego postanowienia, by szukać i przyjąć prawdę, bez względu na to, jak niewygodna lub kosztowna może być.

Widzicie, przyznanie, że instytucja obecnie mieszcząca się w obrębie murów Watykanu nie jest Kościołem katolickim, oznacza konfrontację z bardzo poważnymi konsekwencjami, które nie mogą nie podważyć wielu dotychczas utrzymywanych przekonań. Oczywiście takie przyznanie się, jeśli jest jawne i publiczne, obiecuje również podkreślić stare przyjaźnie i zniszczyć obecne skojarzenia, a w niektórych przypadkach może nawet zagrozić egzystencji.

Nasz Pan ostrzegł nas przed ceną przyjęcia prawdy: „Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam” (Łk 12:51).

Niektórym jednak brakuje odwagi, by tyle zapłacić.

Tak więc, zamiast przyjąć oczywistość, „wymówki” są często przedstawiane w świetle złego zachowania instytucji soborowej w celu wyjaśnienia, w jaki sposób może ona być zarówno źródłem błędów, jak i jednocześnie „filarem i podstawą prawdy” (1 Tm 3:15).

Na przykład często obserwuje się, że chociaż fałszywe pojęcia przedstawione powyżej (i wiele innych) są niezaprzeczalnie utrzymywane, oficjalnie nauczane i konsekwentnie udzielane świeckim przez hierarchów instytucji soborowej od samego szczytu, ani sama instytucja, ani jej szef nigdy nie próbowali przedstawiać ich jako nieomylnie określonych i powszechnie obowiązujących.

W związku z tym wysuwa się sugestię, że wszystko się może zdarzyć w odniesieniu do „utrzymania religii Chrystusa w nienaruszalności” (Van Noort), jakby w celu zaakceptowania niedorzecznego przekonania, że ​​instytucja propagująca te błędy -  która, jak wszyscy się zgadzają, prowadzi dusze z dala od Sakramentów - to rzeczywiście Święty Kościół Rzymskokatolicki, aczkolwiek zbłądzony, mylący się.

Pokrewnym manewrem jest przypisanie oczywistych błędów i złych czynów soborowego oszusta instytucjonalnemu Kościołowi, w jego człowieczeństwie, tak jakby były one w jakiś sposób oddzielone od rzeczywistego Kościoła, za którego się on uważa, w ten sposób rzekomo rozgrzeszając domniemany „Kościół” z jakiejkolwiek winy za prowadzenie dusz do piekła.

Na przykład Michael Voris powiedział niedawno: „Dla wiernych Katolików prawdziwie niepokojącą częścią jest to, że duża część Kościoła, mówiąc instytucjonalnie, współpracuje ze stroną przeciwną Bogu”.

Nierzadko można spotkać się z taką retoryką w odniesieniu do doktrynalnych słabości i różnych błędów „Franciszka” i jego biskupów-sługusów, ale powiedzmy sobie jasno: kwalifikatory „instytucjonalnie” i „w jej człowieczeństwie” nie są kartami wyjścia z więzienia jak niektórym się wydaje.

Kościół katolicki jest instytucją. Jest to widzialne, hierarchicznie uporządkowane społeczeństwo, które jest Mistycznym Ciałem Chrystusa, którego duszą jest Duch Święty, który prowadzi je do całej prawdy. W istocie jest on zarówno ludzki, jak i boski w sposób analogiczny do unii hipostatycznej, tak że „Kościół [nie tylko jego Boska Głowa] cieszy się doskonałą i wieczną odpornością na błąd i herezję” (por. Quas Primas 22).

Dlatego też, jeśli chodzi o popełniane przez błędy, złe rzeczy, takie jak Sobór Watykański II, Novus Ordo, Amoris Laetitia lub jakakolwiek inna oficjalnie wydana operacja „przeciwko Bogu”, to można dokonać tylko dwóch wyborów: 1) dojść do wniosku, że to w ogóle nie pochodzi od Kościoła katolickiego, mówiąc instytucjonalnie, po ludzku lub w inny sposób, ale z innej, wyraźnie odmiennej instytucji, lub 2) potwierdzić, że trujący pokarm rzeczywiście pochodzi od Kościoła, zmuszając w ten sposób do przedefiniowania tego, czym jest Kościół, i utracić wiarę w ten sposób.

Jeśli chodzi o obronę „nie jest to nieomylny i wiążący”, po bliższym przyjrzeniu się, argument ten nie tylko nie przedstawia sprawy zgodnie z zamierzeniami, ale w rzeczywistości służy jeszcze wyraźniejszemu podkreśleniu tożsamości soborowej instytucji jako oszusta.

Do tej pory podchodziliśmy do tego zagadnienia przede wszystkim w świetle tego, czego należałoby się spodziewać po posoborowej instytucji, jeśli rzeczywiście jest to prawdziwy Kościół. Teraz rozważymy sprawę z przeciwnej perspektywy.

Jeśli rzeczywiście soborowy kościół jest tylko fałszerstwem, to w istocie jest to po prostu kolejna niekatolicka, samozwańcza sekta „chrześcijańska” - nie całkiem odmienna od protestantów - ale z pewnymi unikalnymi cechami. Najbardziej oczywistą z tych cech jest to, że przedstawia się światu jako Kościół katolicki, a jego wyznawcy w dużej mierze i szczerze uważają się za jego członków. Jednak podobieństwa między nimi są dużo bardziej wymowne.

Na przykład, chociaż można powiedzieć, że sekty protestanckie przyjmują pewne fundamentalne doktryny jako „niepodlegające negocjacjom” prawdy chrześcijańskie, naturą tych sekt nie jest definiowanie nieomylnych doktryn, a tym bardziej ich egzekwowanie. Brak ustanowionej przez Boga struktury hierarchicznej w tych wspólnotach, pomimo wszelkich twierdzeń przeciwnych, jest taki, że nie ma prawdziwej wiążącej władzy, która byłaby w stanie skutecznie orzekać, że nie jest się już członkiem wspólnoty chrześcijańskiej, a tym bardziej nie istnieje autorytet, który byłby w stanie oświadczyć, że w rezultacie zbawienie człowieka jest zagrożone.

Pod tym względem kościół soborowy jest o wiele bardziej podobny do sekt protestanckich, niż można by początkowo sądzić.

Przewaga hierarchii soborowego kościoła, zwłaszcza skoncentrowana w Watykanie, daje również słowne potwierdzenie idei, że niektóre katolickie dogmaty są „niepodlegające negocjacjom”, ale bądźmy szczerzy; to zwykle na tym się kończy. Jak jasno wynika ze świadectwa ostatnich sześciu dziesięcioleci, przywódcy sekty soborowej, zwłaszcza na szczycie, wydają się nienawidzić egzekwowania dyscypliny doktrynalnej w jakikolwiek znaczący sposób, a tym bardziej nie są skłonni nawet sugerować, że odrzucenie prawd dogmatycznych stawia zbawienie w niebezpieczeństwie.

Wręcz przeciwnie, jak wyjaśnia sam tekst Soboru Watykańskiego II, soborowy kościół dokłada wszelkich starań, aby upewnić heretyków (i muzułmanów, Żydów, hinduistów, buddystów, i kogo jeszcze chcecie) o ich zbawczej relacji z Bogiem.

Można nawet powiedzieć, że, podobnie jak u protestantów, nie jest naturą soborowego kościoła definiowanie nieomylnych doktryn, których samym celem jest przedstawienie prawdziwej wiary w jednoznaczny sposób, pouczając wiernych, co jest konieczne do wierzenia aby pozostać w Mistycznym Ciele Chrystusa, poza którym nie ma zbawienia. Jeśli nic innego nie jest jasne, jest oczywiste, że soborowy kościół tak naprawdę w to nie wierzy.

Wszystko wskazuje na to, że to, czego brakuje, w odniesieniu do pozornej niechęci kościoła soborowego do nieomylnego obowiązującego nauczania, to właśnie to, czego brakuje innym niekatolickim sektom „chrześcijańskim”, a jest to prawowita władza nadana przez Boga.

Aby prawdziwy Kościół mógł wypełniać swoją misję, konieczne jest, aby ta wiążąca władza nie tylko była w nim obecna, ale by była wykonywana dla zbawienia dusz. Poza tym jedność wiary nie mogłaby istnieć wśród jej członków, a to znak jedynego prawdziwego Kościoła. Żeby było jasne:

Nie jest możliwe, aby istniała [w Kościele katolickim] różnorodność obiektywnych prawd wiary. Jedność wiary przejawia się w tym, że wszyscy wierni wyznają przynależność do jednego i tego samego przedmiotu wiary. Wszyscy przyznają, że Bóg, Najwyższa Prawda, jest głównym autorem ich wiary i z ich wyraźnej chęci poddania się samemu temu zewnętrznemu autorytetowi, któremu Bóg dał moc ujawnienia wszystkiego, co zostało objawione, ich wiara, nawet w prawdy jawnie nieznane, jest pośrednio zewnętrzna. Wszyscy są gotowi wierzyć we wszystko, co Bóg objawił i czego naucza Kościół. (Encyklopedia katolicka)

https://www.newadvent.org/cathen/15179a.htm

Jedność wiary jest znakiem rozpoznawczym prawdziwego Kościoła, a jego naturą jest wykonywanie wiążącej władzy, którą dał mu Bóg; te dwie rzeczy idą w parze. Innymi słowy, poza autorytetem udzielonym przez Boga i sprawowanym przez Kościół, nie można wyrazić woli poddania się, która jest konieczna dla jedności, pozostawiając niezrealizowaną jedność wiary.

Dla porównania, w niekatolickim środowisku „chrześcijańskim” nie ma jedności wiary tylko dlatego, że nie ma ustanowionego przez Boga autorytetu. Jako taka, uległość jest wypierana przez wybór, gdy jednostki wybierają z menu odmiennych przekonań.

Mając to na uwadze, zauważa się stopień, w jakim zjawisko to przenika do soborowego kościoła, z członkami „pełnej komunii”, cieszącymi się dobrą opinią, w tym hierarchami, którzy mają swobodę opowiadania się za wszelkiego rodzaju fałszywymi doktrynami.

Zaprawdę, nie jest przesadą stwierdzenie, że brak jedności w wierze jest „znakiem” soborowego kościoła!

Odważmy się również zauważyć, że w przeciwieństwie do papieży przedsoborowych, ani jeden z ludzi, którzy pretendowali do papiestwa od Soboru Watykańskiego II - od Jana XXIII do Franciszka - nie wykazał chęci wspierania jedności wiary poprzez dowodzenie, rządzenie i egzekwowanie porządku doktrynalnego. Czy to możliwe, że po prostu nie posiadają danej przez Boga mocy, aby to zrobić?

W tym miejscu, drogi czytelniku, pozostawiam Ci decyzję:

Czy posoborowa instytucja mieszcząca się obecnie w murach Watykanu jest prawdziwym Kościołem Chrystusowym, świętym Kościołem Rzymskokatolickim, czy też jest tylko podróbką?

To niezwykle proste, ale bardzo ważne pytanie. Nie unikaj go. Posiadaj swoją odpowiedź:

Niech dzięki łasce Bożej posłuży jako trampolina do głębszego zanurzenia się w prawdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz