Strony

środa, 17 lutego 2021

Edmund James O'Reilly, S.J.: W sprawie idei Długiego Wakatu Stolicy Apostolskiej

 

 Edmund James O'Reilly, S.J.: W sprawie idei Długiego Wakatu Stolicy Apostolskiej

Przez Johna Daly'ego

Zrewidowany i zredagowany przez Johna Lane'a, październik 1999 r.

W 1882 roku w Anglii ukazała się książka "The Relations of the Church to Society - Theological Essays", zawierająca 29 esejów ks. Edmunda Jamesa O'Reilly S.J., jednego z czołowych teologów swoich czasów. Książka wyraża ze wspaniałą klarownością i zwięzłością wiele ważnych prawd teologicznych i spostrzeżeń na tematy pośrednio, jak również bezpośrednio związane z jej głównym tematem. Dla naszych celów książka ma pod jednym względem jeszcze większe znaczenie niż w chwili jej wydania, gdyż o. O'Reilly z całą powagą takiego autorytetu, jaki posiada, wyraża następujące opinie:

1. że trwający przez dłuższy czas wakat w Stolicy Apostolskiej nie może być uznany za niezgodny z obietnicami Chrystusa co do niedoskonałości Kościoła; oraz

2. że niezwykle pochopnie byłoby ustalać wszelkie przesądzone granice tego, na co Bóg będzie gotów pozwolić Stolicy Apostolskiej (oczywiście inne niż to, że prawdziwy papież nigdy nie popadnie w herezję, ani w żaden sposób nie popełni błędu).

Ojciec O'Reilly nie ma oczywiście statusu papieża czy doktora Kościoła, ale to powiedziawszy, z pewnością nie był to znikomy autorytet. Pewne wyobrażenie o szacunku, jakim go darzono, można uzyskać na podstawie następujących faktów:

- Kardynał Cullen, ówczesny biskup Armagh, wybrał go na swego teologa na Synodzie w Thurles w 1850 roku. Dr. Brown, biskup Shrewsbury, wybrał go na swojego teologa na Synodzie w Shrewsbury.

- Dr. Furlong, biskup Ferns i jego były współpracownik jako profesor teologii na Maynooth, wybrał go na teologa na Synodzie w Maynooth.

- Został on mianowany profesorem teologii na Katolickim Uniwersytecie w Dublinie przy jego założeniu. Generał Towarzystwa Jezusowego, o. Beckx, zaproponował mianowanie go profesorem teologii w Kolegium Rzymskim, choć, jak się okazało, okoliczności niezwiązane z o. O'Reilly'm nie pozwoliły na jego mianowanie.

- Na konferencji poświęconej studiom filozoficznym i teologicznym w Towarzystwie Jezusowym został wybrany, by reprezentować wszystkie anglojęzyczne "prowincje" Towarzystwa - to znaczy Irlandię, Anglię, Maryland i inne podziały Stanów Zjednoczonych.

Krótko mówiąc, o. O'Reilly był powszechnie uznawany za jednego z najbardziej erudycyjnych i ważnych teologów swoich czasów.

Na koniec warto zacytować następujący cytat dr Warda w słusznie znanym Dublin Review (styczeń 1876) (podkreślenie dodane):

"Cokolwiek pisze tak zdolny i solidnie wykształcony teolog - tak uległym Kościołowi i tak ugruntowanym na starożytnych ścieżkach teologicznych - nie może być jedynie sygnałem korzystnym dla katolickiego czytelnika w tych niespokojnych i niebezpiecznych czasach".

Dr Ward uważał, że jego czasy były niespokojne i niebezpieczne! Cóż, zobaczmy teraz, jakie "korzyści sygnałowe" my, nieco ponad sto lat później, możemy czerpać z niektórych pism o. O'Reilly'ego.

Otwieramy krótkim fragmentem z początkowego rozdziału książki, zatytułowanego "Duszpasterstwo Kościoła". Na stronie 33 o. O'Reilly mówi o tym (podkreślenia dodano):

"Jeśli zapytamy, w jaki sposób jurysdykcja kościelna... była kontynuowana, odpowiedź jest taka, że... po części przyszła i pochodzi od Boga natychmiast po spełnieniu pewnych warunków dotyczących osób. Kapłani sprawujący jurysdykcję wywodzą ją od biskupów lub papieża. Papież ma to natychmiast od Boga, po jego prawomocnym wyborze. Legitymizacja jego wyboru zależy od przestrzegania zasad ustalonych przez poprzednich papieży dotyczących tego wyboru".

Tak więc, jeśli jurysdykcja papieska zależy od prawomocnego wyboru osoby, co z pewnością nie jest zweryfikowane w przypadku rzekomego wyboru formalnego heretyka na następcę Piotra, wynika z tego, że w przypadku braku prawomocnego wyboru, nie ma jurysdykcji, która byłaby przyznana, ani "de iure", ani, pomimo tego, co niektórzy starali się utrzymywać, "de facto".

O. O'Reilly czyni następującą uwagę w dalszej części swojej książki (strona 287 - nasze akcenty zostały dodane):

"Wątpliwy papież może być rzeczywiście obdarzony wymaganą władzą; lecz nie ma on praktycznie w stosunku do Kościoła takiego samego prawa jak pewny papież - nie ma prawa być uznany za Głowę Kościoła i może być słusznie zmuszony do zaniechania swoich roszczeń".

Fragment ten pochodzi z jednego z dwóch rozdziałów poświęconych przez o. O'Reilly'ego Soborowi w Konstancji w 1414 roku. Należy pamiętać, że Sobór w Konstancji został zwołany w celu położenia kresu katastrofalnemu rozłamowi, który rozpoczął się trzydzieści sześć lat wcześniej i który do tego czasu objął nie mniej niż trzech pretendentów do papiestwa, z których każdy miał znaczne poparcie.

Wracając do o. O'Reilly:

"Sobór zebrał się w 1414 roku...

"Możemy tutaj zatrzymać się, aby zapytać, co ma być powiedziane na temat stanowiska, w tym czasie, trzech powodów, i ich praw w odniesieniu do Papiestwa. Po pierwsze, od śmierci Grzegorza XI w 1378 r. było wszystko za sprawą papieża - z wyjątkiem, oczywiście, przerw między śmiercią a wyborami, aby zapełnić wakaty w ten sposób stworzone. Za każdym razem, jak mówię, Papież był naprawdę zaangażowany z godnością Wikariusza Chrystusa i Głowy Kościoła, niezależnie od tego, jakie były opinie wielu na temat jego autentyczności; nie chodzi o to, że interregnum obejmujące cały okres byłoby niemożliwe lub niezgodne z obietnicami Chrystusa, ponieważ nie jest to bynajmniej oczywiste, ale że w rzeczywistości nie było takiego interregnum".

Tak więc jeden z wielkich teologów XIX wieku, piszący po Soborze Watykańskim w 1870 roku, mówi nam, że "w żadnym wypadku nie jest oczywiste", że trzydziestosześcioletnie interregnum byłoby niemożliwe lub niezgodne z obietnicami Chrystusa. Możemy więc słusznie zapytać: na jakim etapie, jeśli w ogóle, byłoby to zamanifestowane? Po trzydziestu siedmiu latach? Czy może po czterdziestu siedmiu latach? Oczywiste jest, że po ustaleniu w zasadzie, że długie interregnum nie jest niezgodne z obietnicami Chrystusa, pytanie o rozmiar tego - jak długo - nie może wchodzić w grę. O tym decyduje Bóg i kto może wiedzieć, o jakich zdumiewających rzeczach On w rzeczywistości może decydować.

I rzeczywiście, w miarę jak Ojciec O'Reilly postępuje dalej w tym niezwykłym rozdziale, napisanym ponad sto lat temu, ale z pewnością ukształtowanym przez Boską Opatrzność o wiele wyraźniej dla naszych czasów niż dla niego, on właśnie mówi o tym, co może, a co nie może być przyjęte, że Bóg na to pozwoli. Od strony 287 (wszystkie akcenty dodane):

"Od czasu do czasu zdarzały się już anty-papieże, ale nigdy tak długo... ani nigdy z takimi następstwami...

"Wielki rozłam Zachodu sugeruje mi refleksję, którą pozwolę sobie tutaj wyrazić. Gdyby ta rozłam nie miała miejsca, hipoteza, że coś takiego się dzieje, wydawałaby się wielu chimerycznym. Powiedzieliby, że nie może być; Bóg nie pozwoliłby, aby Kościół znalazł się w tak nieszczęśliwej sytuacji. Herezje mogłyby powstać i rozprzestrzeniać się i trwać boleśnie długo, z winy i do zguby ich autorów i podżegaczy, do wielkiego cierpienia również wiernych, powiększonego przez rzeczywiste prześladowania w wielu miejscach, gdzie heretycy byliby dominującymi. Ale żeby prawdziwy Kościół pozostał pomiędzy trzydziestoma a czterdziestoma latami bez dokładnie ustalonej Głowy i przedstawiciela Chrystusa na ziemi, to nie mogłoby być. A jednak było; i nie mamy żadnej gwarancji, że nie będzie już więcej, chociaż możemy mieć gorącą nadzieję, że będzie inaczej. Wnioskuję z tego, że nie możemy być zbyt gotowi, aby wypowiedzieć się na temat tego, na co Bóg może zezwolić. Wiemy z zupełną pewnością, że On wypełni Swoje obietnice; że nie pozwoli, aby cokolwiek stało się z nimi w sprzeczności; że będzie podtrzymywał swój Kościół i umożliwi mu zwycięstwo nad wszystkimi wrogami i trudnościami; że udzieli każdemu z wiernych tych łask, które są potrzebne do służby Jemu i osiągnięcia zbawienia, jak to uczynił podczas wielkiego rozłamu, który rozważaliśmy, i we wszystkich cierpieniach i próbach, przez które Kościół przechodził od początku. Możemy również ufać, że On uczyni o wiele więcej niż to, do czego się zobowiązał przez swoje obietnice. Możemy spodziewać się z radosnym prawdopodobieństwem zwolnienia na przyszłość z niektórych kłopotów i nieszczęść, które miały miejsce w przeszłości. Ale my, lub nasi następcy w przyszłych pokoleniach chrześcijan, być może zobaczymy obce zło, które jeszcze nie zostało doświadczone, nawet przed bezpośrednim zbliżeniem się tego wielkiego zakończenia wszystkich rzeczy na ziemi, które poprzedzi dzień sądu. Nie stawiam się za proroka, ani nie udaję, że widzę nieszczęśliwe cuda, o których nie mam żadnej wiedzy. Jedyne, co chcę przekazać, to że nieprzewidziane okoliczności dotyczące Kościoła, nie wykluczone przez Boskie obietnice, nie mogą być uważane za praktycznie niemożliwe, tylko dlatego, że byłyby one straszne i niepokojące w bardzo wysokim stopniu".

Chociaż sam Ojciec O'Reilly zrzeka się jakiegokolwiek statusu proroka, to jednak prawdziwe proroctwo jest dokładnie tym, czym jest ten fragment. Co więcej, jest to ten rodzaj proroctwa, który - o ile jest zaawansowany technicznie, jak w tym przypadku - może i powinien być wykonany w świetle dowodów, na których skupia swoje spojrzenie. W odniesieniu do wielu rzeczy, które leżą w przyszłości, nie ma potrzeby specjalnych objawień, abyśmy mogli je poznać. Jak wskazuje Ojciec O'Reilly, z wyjątkiem przypadków, w których Bóg wyraźnie powiedział nam, że coś się nie wydarzy, wszelkie założenia dotyczące tego, na co On nie pozwoli, są pochopne; i oczywiście takie założenia będą miały katastrofalny skutek, że ludzie zostaną wprowadzeni w błąd, jeśli dane wydarzenia wydarzą się. "Bo myśli moje nie są myślami twoimi, ani twoje drogi moimi drogami, mówi Pan". (Księga Izajasza 55:8)

 

Tłumaczenie polskie za:

https://cmri.org/articles-on-the-traditional-catholic-faith/fr-edmund-james-oreilly-s-j-on-the-idea-of-a-long-term-vacancy-of-the-holy-see/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz